• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Aleja horyzontalna v
« Wstecz 1 … 6 7 8 9 10 Dalej »
[2.05.1972] Chaos || Jo & Ger

[2.05.1972] Chaos || Jo & Ger
Profesor G
Kilku panów w jednym ciele.
175cm. Przeciętna budowa ciała. Brązowe włosy. Piwne oczy. Zarost.

Giovanni Urquart
#1
31.05.2023, 11:52  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 08.08.2024, 19:04 przez Król Likaon.)  
adnotacja moderatora
Rozliczono - Geraldine Yaxley - osiągnięcie Badacz Tajemnic

Giovanni nie spał dobrze. Co jakiś czas budził się mając wrażenie, że wciąż jest w lesie i niesie ciężko ranną kobietę do szpitala. W pewnym momencie zastąpił go Filemone, którego obecność wykrył Jonathan otwierając oczy o dziewiątej rano.


— Ten młody potrafi się całkiem dobrze wyspać... — mruknął do siebie. Po szybkiej toalecie wskoczył w kominek i udał się do mieszkania Geraldine. Musiał sprawdzić, czy przyjaciółka była cała i zdrowa, po tym jak Giovanni odesłał ją wczoraj do domu z pomocą skrzata.

— Ger! Geraldine! — głośno oznajmił swoje przybycie.

Przemaszerował przez salon i potknął się o coś, prawie wywalając się na podłodze. Zaklął głośno. Podniósł obiekt nienawiści. Męskie spodnie.

— Ger, ogarnij brata! Prawie się zabiłem przez jego gacie!

Jonathan miał skomplikowane relacje z bliźniakiem przyjaciółki. Czasem go lubił, czasem wręcz przeciwnie. Oczywiście nie mógł dać tego po sobie poznać, bo ten nawet nie wiedział o jego istnieniu.

Szelma
Yes, it's dangerous.
That's why it's fun.
Od czego warto zacząć? Ród Yaxley ma w swoich genach olbrzymią krew. Przez to właśnie Geraldine jest dosyć wysoka jak na kobietę, mierzy bowiem 188 cm wzrostu. Dba o swoją sylwetkę, jest wysportowana głównie przez to, że trenuje szermierkę, lata na miotle, biega po lasach. Przez niemalże całe plecy ciągnie się jej blizna - pamiątka po próbie złapania kelpie. Rysy twarzy dość ostre. Oczy błękitne, usta różane, diastema to jej znak rozpoznawczy. Buzię ma obsypaną piegami. Włosy w kolorze ciemnego blondu, gdy muska je słońce pojawiają się na nich jasne pasma, sięgają jej za ramiona, najczęściej zaplecione w warkocz, niedbale związane - nie lubi gdy wpadają jej do oczu. Na lewym nadgarstku nosi bransoletkę z zębów błotoryja, która wygląda jakby lewitowały. Porusza się szybko, pewnie. Głos ma zachrypnięty, co jest pewnie zasługą papierosa, którego ciągle ma w ustach. Pachnie papierosami, ziemią i wiatrem, a jak wychodzi z lasu do ludzi to agrestem i bzem jak jej matka. Jest leworęczna.

Geraldine Yaxley
#2
31.05.2023, 12:07  ✶  

W przeciwieństwie do Giovanniego Geraldine nie spała wcale. Nie było to dla niej żadna nowość. Od dawna miewała problemy ze snem. Po tym wszystkim, co wydarzyło się wczoraj wieczorem nie mogła zmrużyć oka. Zerwał się dziwny wiatr, wtedy przyjaciel bez słowa odesłał ją do domu. Nie wróciła na polanę, może powinna? Sama nie miała pojęcia dlaczego. Czuła, że lepiej dla niej będzie jeśli zostanie u siebie.

Dziwne uczucie jej towarzyszyło. Takie, które pojawiało się wtedy, kiedy Theon był w niebezpieczeństwie. Martwiła się o niego, mimo tego, że był wrednym skurwysynem - to dla niej zawsze pozostawał również bliźniakiem, bez względu na to w jakie gówno zdarzyło mu się wplątać.

Miała również wrażenie, że po wczorajszym rytuale na Beltane coś się zmieniło. Jakby jakaś niewidzialna nić połączyła ją i Jonathana, bo wcale nie Gio. Nie miała pojęcia o co w tym wszystkim chodzi, jednak niepokoiła się o niego całą noc, miała pewność, że jest w niebezpieczeństwie, chociaż nie wiedziała dlaczego.

Siedziała w kuchni i paliła papierosa, kiedy usłyszała dźwięk zwiastujący to, że ktoś pojawił się u niej w domu. Ruszyła w stronę kominka, który znajdował się w salonie. Zauważyła przyjaciela, chociaż dotarło do niej, że dzisiaj pojawił się Jo, a nie Gio. Miała świadomość, że ten drugi zazwyczaj pojawiał się, kiedy działo się coś złego. Może te uczucie, które ją ogarnęło naprawdę miało rację bytu? Już zaraz powinna się dowiedzieć.

- To nie brata. - Sprostowała jeszcze to, co powiedział. Nie pamiętała nawet, kiedy ostatnio Theon był w jej mieszkaniu, co więc mogłyby tu robić jego spodnie? Powinien o tym wiedzieć. - Uch, nie wspominałam ci chyba... - Dotarło do niej, że nie rozmawiała z nim od dawna o tym, co działo się w jej życiu. Wczorajsze Beltane było raczej odskocznią od codzienności, nie mieli czasu porozmawiać na spokojnie. - Co cię tu sporwadza o takiej porze? - Przecież nie pojawił się tu bez powodu.

Profesor G
Kilku panów w jednym ciele.
175cm. Przeciętna budowa ciała. Brązowe włosy. Piwne oczy. Zarost.

Giovanni Urquart
#3
01.06.2023, 21:36  ✶  

— Nie brata?

Odrzucił spodnie na bok. Wpatrywał się w Geraldine spojrzeniem pełnym zdziwienia, zagubienia... zdrady? Bardzo cieszył się, że zastał ją całą i żywą, ale związana z tym ulga nie była uczuciem dominującym.

— Ty takich nie nosisz, zbyt sztywny materiał na ciebie. Skąd się tu wzięły? Ja tu przychodzę do ciebie, biegnę na łeb, na szyję, martwię się... to znaczy huh? — Zawstydził się wypowiedzianych słów. — Jesteś tu sama? Ktoś tu jest?

Wyciągnął różdżkę w razie obrony przed wyimaginowanym przeciwnikiem. Zaczął celować w kąty pomieszczenia i zaglądać za zasłony.

— Deportował cię ten wstrętniak prosto do domu? Siedziałaś potem w środku i poszłaś od razu spać?

Po obchodzie pokoju podszedł do Geraldine i położył jej ręce na ramionach, intensywnie wpatrując się w jej twarz. Szukał wszelkich oznak braku zdrowia. Zadrapania, podpuchnięte oczy... Wszystko, co mogło zdradzać jakiekolwiek nieprzyjemności trapiące pannę Yaxley.

Szelma
Yes, it's dangerous.
That's why it's fun.
Od czego warto zacząć? Ród Yaxley ma w swoich genach olbrzymią krew. Przez to właśnie Geraldine jest dosyć wysoka jak na kobietę, mierzy bowiem 188 cm wzrostu. Dba o swoją sylwetkę, jest wysportowana głównie przez to, że trenuje szermierkę, lata na miotle, biega po lasach. Przez niemalże całe plecy ciągnie się jej blizna - pamiątka po próbie złapania kelpie. Rysy twarzy dość ostre. Oczy błękitne, usta różane, diastema to jej znak rozpoznawczy. Buzię ma obsypaną piegami. Włosy w kolorze ciemnego blondu, gdy muska je słońce pojawiają się na nich jasne pasma, sięgają jej za ramiona, najczęściej zaplecione w warkocz, niedbale związane - nie lubi gdy wpadają jej do oczu. Na lewym nadgarstku nosi bransoletkę z zębów błotoryja, która wygląda jakby lewitowały. Porusza się szybko, pewnie. Głos ma zachrypnięty, co jest pewnie zasługą papierosa, którego ciągle ma w ustach. Pachnie papierosami, ziemią i wiatrem, a jak wychodzi z lasu do ludzi to agrestem i bzem jak jej matka. Jest leworęczna.

Geraldine Yaxley
#4
01.06.2023, 22:13  ✶  

- Może i mam trzech braci, ale żaden z nich nie jest stałym bywalcem tego miejsca. Jeszcze tylko brakuje tego, żeby zostawiali tutaj swoje spodnie... - Przecież wiedział, że z rodziną to Geraldine prezentuje się ewentualnie na zdjęciach, czy pokazuje publicznie jedynie podczas czystokrwistych spędów, żeby nie było i aby nie sprawiać przykrości matce. Poza krwią łączyła ją z nimi jedynie jej profesja, no i skarbiec, do którego nadal miała dostęp właśnie dzięki temu, że od czasu do czasu pokazała się w domu, czy w innym miejscu, w którym wypadało. To by było na tyle.

- Faktycznie, nie noszę takich. - Spoglądała na niego uważnie, o co mu właściwie chodziło? Od kiedy to tak bardzo interesował się tym, czy ktoś pojawiał się u niej w mieszkaniu. - Martwiłeś się o mnie? - Nie wiedzieć czemu zadała to pytanie. Nie było to nic nowego, przecież przyjaźnili się od zawsze, każde z nich się trochę martwiło. Ją też ogarnęło dziwne uczucie po wczorajszym wieczorze, jednak wydawało jej się to normalne. - Pisałam ci przecież, że nie mieszkam już sama. Giovanni ci nie przekazał? - Jonathan musiał tego nie zarejestrować, ale poprosiła nawet Giovanniego o pomoc z przypadłością jej nowego towarzysza. Poczuła się dziwnie, jakby została przyłapana na czymś, na czym nie powinna.

- Jo, co się dzieje? - Bo nie zachowywał się normalnie, wręcz przeciwnie. - Tak, deportował mnie prosto do domu, ale nie poszłam spać, tylko zaraz, dlaczego o to pytasz? - Próbowała zrozumieć o co mu chodziło. - Nie wchodź proszę do sypialni. - Miała nadzieję, że wysłucha jej prośby.

Gdy położył jej ręce na ramionach wpatrywała się w niego. Czuła, że coś się zmieniło, że po tym wczorajszym Beltane ich relacja nie była już taka jak kiedyś. Gerry wyglądała jak zawsze, widać było po niej zmęczenie spowodowane bezsenną nocą, ale to by było na tyle.

Profesor G
Kilku panów w jednym ciele.
175cm. Przeciętna budowa ciała. Brązowe włosy. Piwne oczy. Zarost.

Giovanni Urquart
#5
02.06.2023, 23:21  ✶  

— No nigdy nie wiadomo. Pewnie byś dała im tu przenocować czy coś w razie potrzeby... ale to nie istotne.

Sam nie rozumiał, czemu te spodnie go tak wzburzyły. I nie próbował zrozumiać. Jonathan nigdy nie myślał dłużej o takich tematach. Po prostu coś go drażniło i uzewnętrzniał to natychmiastowo. O ile oczywiście nie musiał w danej chwili udawać Giovanniego.

— Pisałaś? ...ah, faktycznie! Ale w końcu mi nie powiedziałaś kto i dlaczego. Więc? Kto to jest?

Był jak ojciec prześłuchujący córkę, która już dawno zdążyła założyć rodzinę. Czyli kompletnie nie na miejscu. Dla niego to właściwie norma.

Jonathan lustrował przyjaciółkę wzrokiem cały czas. Coś mu się tu nie podobało i nie do końca wiedział co. Widać było, że nie spała dobrze, ale kto by spał po wczorajszym ataku.

— Co się dzieje!? — Zastanowił się chwilę jak wiele z wczorajszego wieczora mógłby jej zdradzić tak, by nie popadła w panikę, ale nowy wątek podziałał na niego jak płachta na byka. — Sypialni!?

Oczywiście od razu skierował się w tamtą stronę. Nigdy by nie wspomniała tego pomieszczenia, gdyby po prostu miała tam bałagan. Rozrzucone buty, czy bielizna — Jonathan i tak by tam nie wszedł, bo nie miał powodu. Ale teraz najwyraźniej skrywało się tam coś, co szczególnie chciała ukryć przed jego oczami. I on zaraz się dowie co to jest.

Szelma
Yes, it's dangerous.
That's why it's fun.
Od czego warto zacząć? Ród Yaxley ma w swoich genach olbrzymią krew. Przez to właśnie Geraldine jest dosyć wysoka jak na kobietę, mierzy bowiem 188 cm wzrostu. Dba o swoją sylwetkę, jest wysportowana głównie przez to, że trenuje szermierkę, lata na miotle, biega po lasach. Przez niemalże całe plecy ciągnie się jej blizna - pamiątka po próbie złapania kelpie. Rysy twarzy dość ostre. Oczy błękitne, usta różane, diastema to jej znak rozpoznawczy. Buzię ma obsypaną piegami. Włosy w kolorze ciemnego blondu, gdy muska je słońce pojawiają się na nich jasne pasma, sięgają jej za ramiona, najczęściej zaplecione w warkocz, niedbale związane - nie lubi gdy wpadają jej do oczu. Na lewym nadgarstku nosi bransoletkę z zębów błotoryja, która wygląda jakby lewitowały. Porusza się szybko, pewnie. Głos ma zachrypnięty, co jest pewnie zasługą papierosa, którego ciągle ma w ustach. Pachnie papierosami, ziemią i wiatrem, a jak wychodzi z lasu do ludzi to agrestem i bzem jak jej matka. Jest leworęczna.

Geraldine Yaxley
#6
04.06.2023, 00:03  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 04.06.2023, 00:05 przez Geraldine Yaxley.)  

- Myślę, że nie byłoby to ich miejsce pierwszego wyboru. - Odpowiedziała zupełnie szczerze. Miała świadomość, że bracia i ona żyli w dosyć chłodnych stosunkach, wiadomo, gdyby coś im się działo - wyruszyłaby im z pomocą, w końcu byli rodziną, jednak tak na co dzień wcale nie mieli potrzeby się ze sobą spotykać.

- No pisałam. Mieliśmy się spotkać, ale nie było czasu. Pojawił się ktoś w moim życiu Jo. - Wcale nie tak łatwo przychodziła jej rozmowa o tym wszystkim, co się niedawno wydarzyło. Sama Geraldine od zawsze miała problem z mówieniem głośno o swoich uczuciach, więc naprawdę było to dla niej dosyć trudne. Czy była gotowa się z nim tym wszystkim podzielić, skoro niedawno miała problem, żeby przyznać to przed samą sobą?

Jednak to był Gio, czy Jo, z jednym i z drugim miała silną więź, powinien zrozumieć, ona też miała prawo ułożyć sobie życie. Chociaż, czy w ogóle chodziło o ułożenie życia, tylko jeszcze bardziej je sobie skomplikowała, bo obiekt jej uczuć okazał się być dosyć mocno pogmatwany, w końcu był ćpunem, którego próbowała wyciągnąć z nałogu, a do tego miał umrzeć w przeciągu dwóch lat. Nie mogła lepiej trafić, ale panna Yaxley uwielbiała sobie utrudniać życie.

- Dlatego, że go kocham Jo. - Wyrzuciła z siebie jednym tchem. - Zakochałam się zupełnie przypadkiem. - Spoglądała na niego nieco wystraszona, bo pierwszy raz się z kims tym podzieliła, no może poza samym zainteresowanym.

Geraldine przyspieszyła, aby stanąć na drodze mężczyzny. - Nie zrobisz tego, nie dzisiaj, proszę cię kurwa, nie rób mi tego. - Głos jej drżał, Jonathan mógł dostrzec, że Gerry naprawdę bardzo mocno przeżywała całą tą sytuację. Nie zamierzała go skrzywdzić, czuła, że te słowa mogą go zaboleć, chociaż przecież nie łączyła ich nigdy relacja romantyczna, nie powinna się tym w ogóle przejmować, ale miała wrażenie, że po Beltane coś się zmieniło. Nie chciała jednak też tak zupełnie znienacka pojawić się w sypialni z Jonathanem u boku, gdy ktoś inny spał w jej łóżku. Ktoś, na kim naprawdę zaczęło jej zależeć.

Profesor G
Kilku panów w jednym ciele.
175cm. Przeciętna budowa ciała. Brązowe włosy. Piwne oczy. Zarost.

Giovanni Urquart
#7
04.06.2023, 22:55  ✶  

— KOCHASZ!?

Jonathan był wstrząśnięty. Nie obchodziło go, że zakochała się przypadkiem. Właściwie zawsze to chyba tak działało. Nie był pewny. Nie rozumiał też, dlaczego go to aż tak dotknęło. Ale coś w jego środeczku bardzo się teraz ściskało z żałości.

Zatrzymał się przed zdesperowaną kobietą i przerwał swoją natarczywą napaść. Wpatrywał się w nią z nieuzasadnionym zarzutem przez chwilę, po czym wrócił do salonu. Usiadł na kanapie.

— Kto to jest... Znam go?

W umyśle przeczesywał wszystkich ludzi, których on i Gio znali. Była tego nieskończona masa. Nawet zawężając do mężczyzn w podobnym Geraldine wieku, nie potrafił znaleźć żadnego potencjalnego kandydata. Może to ktoś zza granicy? Albo ktoś, kto całkowicie był poza kręgami, w których Urquart się obracał?

W tej chwili nawet nie zainteresował się własnymi emocjami. W pewnym sensie jego złość mogła być dla niego naturalna. Wchodząc w związek automatycznie spadał na liście priorytetów przyjaciółki. Nie będą mieć dla siebie tyle czasu. Nie, żeby spotykali się jakoś często... ale gdy chociaż jedno z nich miało wolne, druga osoba starała się pozmieniać swoje plany, by tylko doszło do spotkania. Fizycznie głównie byli od siebie daleko, ale na przestrzeni duchowej, byli blisko jak rodzony brat i siostra, których jednocześnie łączyła najbliższa i najserdeczniejsza przyjaźń. Nie chciał tego tracić. Nie miał wiele osób poza Geraldine. Poznał dziesiątki, a nawet setki osób, ale nie jako on. Gio miał tonę znajomości. On mógł ich wyliczyć na palcach jednej ręki. Philip... chociaż z nim już nie bawił się tak dobrze jak kiedyś. Timothy... wiedział o istnieniu Jonathana, ale daleko tu do przyjaźni. Kim... tu wciąż daleko było do tego, co łączyło go z tylko jedną osobą. Z Geraldine właśnie. I dopiero teraz sobie zdał sprawę z tego, jak ważną osobą była dla niego.



!traumadoliny
Czarodziejska legenda
Przeciwności losu powodują, że jedni się załamują, a inni łamią rekordy.
Los musi się dopełnić, nie można go zmienić ani uniknąć, choćby prowadził w przepaść. Los objawia nam swoje życzenia, ale na swój sposób. Los to spełnione urojenie. Los staje się sprawą ludzką i określaną przez ludzi.

Pan Losu
#8
04.06.2023, 22:55  ✶  
Twoje dłonie drżą w niepohamowanym rytmie, jak liście porwane przez wiatr. Wewnętrzny niepokój splata się w twojej psychice, tworząc sieć niekończących się spiral strachu. Twoje oczy, przesiąknięte lękiem, nie są w stanie oderwać się od widma minionych doświadczeń, które powracają, jak upiory z przeszłości. Nie możesz poradzić sobie z tymi wspomnieniami - z widokiem tych przedziwnych istot towarzyszących wam w Kniei.
Szelma
Yes, it's dangerous.
That's why it's fun.
Od czego warto zacząć? Ród Yaxley ma w swoich genach olbrzymią krew. Przez to właśnie Geraldine jest dosyć wysoka jak na kobietę, mierzy bowiem 188 cm wzrostu. Dba o swoją sylwetkę, jest wysportowana głównie przez to, że trenuje szermierkę, lata na miotle, biega po lasach. Przez niemalże całe plecy ciągnie się jej blizna - pamiątka po próbie złapania kelpie. Rysy twarzy dość ostre. Oczy błękitne, usta różane, diastema to jej znak rozpoznawczy. Buzię ma obsypaną piegami. Włosy w kolorze ciemnego blondu, gdy muska je słońce pojawiają się na nich jasne pasma, sięgają jej za ramiona, najczęściej zaplecione w warkocz, niedbale związane - nie lubi gdy wpadają jej do oczu. Na lewym nadgarstku nosi bransoletkę z zębów błotoryja, która wygląda jakby lewitowały. Porusza się szybko, pewnie. Głos ma zachrypnięty, co jest pewnie zasługą papierosa, którego ciągle ma w ustach. Pachnie papierosami, ziemią i wiatrem, a jak wychodzi z lasu do ludzi to agrestem i bzem jak jej matka. Jest leworęczna.

Geraldine Yaxley
#9
05.06.2023, 23:16  ✶  

- T-aak - Zająknęła się, bo naprawdę ogromną trudność sprawiało jej mówienie o tym na głos. Jo jeszcze zmuszał ją do tego, aby powiedziała to drugi raz. Okropnie się dzisiaj nad nia pastwił. Nie miała pojęcia dlaczego. Wiedziała, że Jonathan był zdecydowanie mniej delikatny od Giovanniego, no ale bez przesady.

Traktował ją, jakby zrobiła mu krzywdę, a przecież nie zrobiła nic złego. Miała prawo w końcu kogoś pokochać, chyba? Może nie? Nie wiedziała, co się tutaj dzieje i dlaczego zaczęło towarzyszyć jej poczucie winy.

Odetchnęła z ulgą, kiedy Jonathan postanowił wrócić do salonu. Przynajmniej nie wyjdzie z tego żaden kwas - to było dla niej ważne w tym momencie. Ruszyła więc za nim. Usiadła tuż obok niego na kanapie. Wsadziła sobie w usta papierosa i odpaliła go, głęboko zaciągnęła się dymem. Zrobiło jej się trochę lepiej, nieco ją ta cała dziwna sytuacja zaczęła stresować, a nic nie uspokajało jej bardziej od dawki nikotyny, którą traktowała płuca. - Nie wiem, czy znasz. Trochę nie było go w kraju, niedawno wrócił, chociaż może, może spotkaliście się gdzieś w Hogwarcie. - Miała wrażenie, że są podobnego wieku. Póki co jednak jeszcze nie zdradziła personaliów swojego aktualnego partnera, właściwie mogła go już chyba tak nazwać. Nie do końca ogarniała, czy było to oficjalne, jednak Jo mogła powiedzieć o wszystkim, przynajmniej jak do tej pory. Teraz jednak trochę się wahała, bo wstąpiło w niego coś dziwnego.

Nie do końca zrozumiała, czym spowodowana jest irytacja Jonathana. Próbowała jakoś połączyć fakty. Miała świadomość, że mało osób wiedziało o jego istnieniu, a na pewno niewielu osobom przyszło się z nim zaprzyjaźnić. Ona kochała i jego i Gio, traktowała ich jak braci. Wiedziała, że bardzo się różnią, jednak każdy z nich był jej bliski w inny sposób, naprawdę ceniła sobie ich towarzystwo, mogli porozmawiać ze sobą o wszystkim co ich trapiło. Wiele razy ratował ją podczas tych spędów czystokrwistych, chowali się z dala od tłumów, sączyli whisky i rozmawiali o wszystkim i niczym. Był jedną z najbliższych osób w jej życiu, ale poczuła, że przez Beltane coś się zmieniło. Nie umiała jednak stwiedzić co, przynajmniej jak na razie.

Zauważyła, że zaczęły drżeć mu ręce, spojrzała na Jonathana z ogromnym niepokojem, bo nie miała pojęcia, co się dzieje. - Jo, wszystko w porządku? - Zapytała jeszcze, chociaż zdawała sobie sprawę, że nic nie było w porządku.

Profesor G
Kilku panów w jednym ciele.
175cm. Przeciętna budowa ciała. Brązowe włosy. Piwne oczy. Zarost.

Giovanni Urquart
#10
06.06.2023, 19:05  ✶  

Jonathan zastanowił się. Czy słyszał o jakimś powrocie kogoś w niedawnym czasie? Nie mógł sobie przypomnieć. Bo nie był w stanie teraz myśleć. Nie rozumiał, co się działo. Co się z nim działo. Zupełnie, jakby tracił kontrolę, ale przecież to zawsze było domeną Giovanniego. Ten tracił kontrolę i wtedy pojawiał się Jonathan. Nie na odwrót. A może i w taki sposób mogło to zadziałać? Może w obecnej sytuacji Giovanni lepiej poradziłby sobie?

Przez moment Jo sądził, że porusza rękoma by rozładować napięcie. Ale gdy postanowił przestać, dłonie wciąż mu drżały. Czym on się w ogóle tak przejmował? Może po prostu nie wyspał się tak, jak powinien? Po tej wstrętnej, koszmarnej nocy? Jonathan nie przeżył tego tak jak Gio, ale przynajmniej mu się to wydawało. Ukryty bezpiecznie w głębii umysłu, wciąż odbierał sygnały z otoczenia. Widział te istoty. Te potwory unoszące się przy nich. Nie zbliżające się za bardzo tylko z powodu subtelnego światła patronusa panny Lestrange.

Zaklął.

— Ger... Jak dobrze... Że ciebie tam nie było... To był koszmar, r-rozumiesz? Jak dobrze, że ten skrzat... Gio to jednak ma łeb na karku czasami...

Zaklął ponownie.

« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Geraldine Yaxley (2522), Giovanni Urquart (1993), Pan Losu (61)


Strony (2): 1 2 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa