• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Ulica Pokątna v
« Wstecz 1 … 5 6 7 8 9 Dalej »
[18.04.72, ranek] Nocne wizyty

[18.04.72, ranek] Nocne wizyty
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#1
31.05.2023, 14:07  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 19.10.2024, 13:04 przez Król Likaon.)  
adnotacja moderatora
Rozliczono - Brenna Longbottom - osiągnięcie Badacz Tajemnic
Rozliczono - Nora Figg - osiągnięcie Badacz Tajemnic I

wiadomość pozafabularna
Scenariuszy Nory: NIE ZAMYKAJ OCZU II

Przez cały dzień czułeś na sobie czyjeś spojrzenie. Nieprzyjemne uczucie towarzyszyło ci od rana, odkąd zwróciłeś uwagę na dziwaczny cień gdzieś w okolicy swojego miejsca zamieszkania... Za każdym razem, kiedy odwracałeś głowę, nie widziałeś za sobą nic niepokojącego. Kiedy wreszcie wróciłeś do domu i położyłeś się spać, śniło ci się, że ktoś stoi nad twoim łóżkiem. Wysoki, chudy mężczyzna w mugolskim stroju, ze strzelbą myśliwską, uśmiechnął się do ciebie i powiedział: „pozbyłem się go, na jakiś czas da ci spokój...”. Kiedy się obudziłeś, jedno z okien było otwarte, chociaż byłeś pewien, że je zamykałeś.

Brenna pojawiła się na Pokątnej wcześnie rano, gdy większość lokali dopiero otwierano, a na ulicę wychodzili pierwsi czarodzieje, spieszący się do pracy. Miała na sobie mundur Brygadzistki - bo prosto stąd planowała się udać do siedziby Brygady, gdzie tego dnia poza zwykłymi obowiązkami czekało ją także poszukiwanie informacji o zaginięciach i Mglistych Mokradłach. A zaraz po ukończeniu oficjalnej zmiany obiad z Patrickiem i pewnym panem, który, jak Brenna miała nadzieję, rzuci nieco światła na sprawę sprzed wielu lat, którą wygrzebali wraz ze Stewardem. Wędrując ulicą, kobieta robiła sobie w myślach przegląd wszystkich zadań przewidzianych na dziś i starała się ułożyć sensowny harmonogram ich realizacji.
Między innymi to ze względu na ich ilość, zamierzała po pierwsze, pojawić się w pracy pół godziny przed czasem, po drugie, przed samą pracą zafundować sobie podwójną porcję bardzo mocnej kawy u Nory. Tak na pełne przebudzenie i dużo energii
Brygadzistka ziewnęła szeroko, przysłaniając usta dłonią. Poprawiła na ramieniu torbę, w której niosła papiery, nad którymi siedziała wczoraj i pchnęła drzwi kawiarni. Znalazła się w środku ledwie minuty po godzinie otwarcia i od progu zawołała:
- Cześć, Salem!
Była więcej niż pewna, że kot przed chwilą otwierał rolety, przesuwał wieszaki i tak dalej. Rozejrzała się za nim, by nie obraził się, że nie okazała mu należytej atencji, ale prawdopodobnie pobiegł do kuwety albo miseczki, bo zauważyła tylko jego posłanie. Przy okazji odnotowała, że na razie w środku nie ma gości - właściwie nic dziwnego, o tej porze większość pewnie wpadała tutaj tak jak ona, po poranną kawę, ewentualnie śniadanie, którego nie zdążyli zjeść w domu. (Brenna zdążyła, skrzatka przygotowała tosty i zabrała jednego z nich, gdy wybiegała przed dom, aby się aportować.)
- Jesteś tu, Nora? - spytała, przechylając się przez ladę, za którą już wystawiono różne pyszności. Brenna westchnęła na widok wystawionych tam różnych pyszności i zaczęła kalkulować, jak bardzo będzie przesadą, jeżeli mimo tego, że ma w pudełku drugie śniadanie, a na obiad jest umówiona z Patrickiem, kupi sobie macadamię... i na ile będzie to naruszenie umowy z Erikiem o unikaniu kupowania zbędnych słodyczy w kwietniu. Może po prostu odda drugie śniadanie Alastorowi, wtedy nie będzie, że marnuje jedzenie?


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
Landrynka
She could make hell feel just like home.
Można ją przeoczyć. Mierzy 152 centymetry wzrostu, waży niecałe pięćdziesiąt kilo. Spoglądając na nią z tyłu... można myśleć, że ma się do czynienia z dzieckiem. Buzię ma okrągłą, wiecznie uśmiechnięte usta często muśnięte błyszczykiem, bystre zielone oczy. Nos obsypany piegami, które latem zwracają na siebie uwagę. Włosy w kolorze słomy, opadają jej na ramiona, kiedy słońce intensywniej świeci pojawiają się na nich jasne pasemka. Ubiera się w kolorowe rzeczy, nie znosi nudy i szarości. Głos ma przyjemny dla ucha, melodyjny. Pachnie pączkami i domem.

Nora Figg
#2
31.05.2023, 22:35  ✶  

Nie była to najlepsza noc w jej życiu. Można o niej było powiedzieć wszystko, jednak na pewno nie to, że była spokojna. Nie dość, że poprzedniego dnia miała wrażenie, że ktoś się jej przygląda (co nie było niczym nietypowym, w końcu kiedy stała za ladą zdarzało się ciągle) tyle, że nie przytrafiło się to w kawiarni. Kiedy wracała z magicznego przedszkodla z Mabel wydawało się jej, że ktoś je śledzi. Czasem pojawia się takie dziwne uczucie, jakby ktoś przeszywał ją wzrokiem, właśnie to towrzyszyło jej wczoraj. Wróciła do cukierni - wtedy zniknęło. Zapomniała o tej całej sytuacji, położyła się dosyć późno - jak zawsze, w końcu musiała posprzątać i przygotować wszystko na zbliżający się poranek, nikt jej w tym nie pomagał, całość była na jej barkach. Trochę na własne życzenie. Kiedy więc udało jej się położyć do łóżka i zasnąć we śnie nawiedził ją mężczyzna. Nie znała go, był przeraźliwie chudy, a do tego trzymał w ręku strzelbę. Jeszcze te słowa... Na szczęście obudziła się z tego koszmaru. Dreszcz przechodził jej po plecach na samo wspomnienie jego wyrazu twarzy. Gdy podniosła się z łóżka zobaczyła, że okno było otwarte, na pewno nie przez nią. Miała zwyczaj zamykać je przed snem - bo mieszkała na parterze. Bała się o bezpieczeństwo swoje i Mabel. Odruchowo ruszyła do łóżka córki, aby zobaczyć, czy jest ona bezpieczna. Była - słodko spała w najlepsze. Nora trochę spanikowała, bo nie wiedziała, co właściwie się wydarzyło, kogo się pozbył, kto da jej spokój? Nie miała zielonego pojęcia o co w tym wszystkim chodziło.

Musiała jednak zacząć dzień, jakby nigdy nic. Wzięła szybki prysznic i zaczęła piec, w końcu słodkości same się nie zrobią. Myślała przy tym o wydarzeniach minionej nocy.

Udało jej się zdążyć z otwarciem, choć była trochę roztrzęsiona. Akurat wkładała ostatnie wypieki pod ladę, kiedy usłyszała znajomy głos. Podniosła się i uśmiechnęła dość niemrawo jak na nią do Brenny. Wyglądała tak jak zawsze, pstrokata, różowa sukienka była zdecydowanie w jej stylu, tyle, że po oczach Longbottom mogła dostrzec, że coś było nie tak. - Jestem, gdzie indziej mogłabym być. - Rzekła spokojnym tonem. - Kawy? - Wiedziała, że przyjaciółka na pewno nie pogardzi tym napojem.

Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#3
01.06.2023, 09:49  ✶  
- Mogłabym udawać, że przybiegłam tu, bo nie potrafiłam wytrzymać z tęsknoty za tobą i Salemem… ale powiem prawdę, fantazjowałam od rana o twojej kawie i pomyślałam, że zamiast pić ją w domu przed pracą, wpadnę tutaj i przy okazji pięć minut pogadamy – oświadczyła Brenna radośnie, kiedy Nora wyłoniła się zza lady. Oderwała spojrzenie od wystawiony wypieków i skoncentrowała wzrok na Figg.
Znała ją na tyle dobrze, by wychwycić, że uśmiech jest jakiś niemrawy, a spojrzenie zmartwione. Nie musiało to jeszcze oznaczać niczego złego. Nora była ostatnio przemęczona: przeprowadzka, rozkręcanie nowego biznesu, zmartwienie, czy wszystko pójdzie, jak należy, pomaganie Mabel w aklimatyzacji w nowym miejscu. Mogła po prostu źle spać. Albo Mabel pobiła się z kimś w przedszkolu. Ewentualnie jakiś klient narobił wczoraj kłopotów czy coś takiego.
A może coś się stało.
Brenna aż za dobrze pamiętała nie tak dawną rozmowę z Salemem…
Rozejrzała się szybko, ale nie wyglądało na to, aby lekko nadpęknięty sufit zaczął się sypać, a nic we wnętrzu kawiarni nie wyglądało na zniszczone.
– Wszystko wygląda zajebiście dobrze, jak zwykle. Muszę rzadziej tu przychodzić, bo inaczej niedługo zacznę się toczyć, zamiast chodzić. Jak tam? – spytała Brygadzistka, dalej pozornie lekko, przysuwając sobie krzesło w pobliże lady. Uwagi w rodzaju „wyglądasz fatalnie”, „nie spałaś dobrze?” i tak dalej, wydały się jej trochę wobec Nory niegrzeczne (na takie pozwoliłaby sobie wobec Mavelle czy Erika). Brenna kombinowała więc, w jaki sposób wyciągnąć z Figg, co takiego się stało w możliwie delikatny sposób. Może zresztą nic się nie działo? Może Nora miała tylko tej nocy złe sny, więc ot była niewyspana? – Mabel już w przedszkolu? Wszystko idzie dobrze? Może potrzebujesz tu jakiejś pomocy? Mam pół godzinki, zanim będę leciała do Ministerstwa.
Nawet godzinkę, jakby się uparła, skoro zamierzała dzisiaj pojawić się szybciej.


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
Landrynka
She could make hell feel just like home.
Można ją przeoczyć. Mierzy 152 centymetry wzrostu, waży niecałe pięćdziesiąt kilo. Spoglądając na nią z tyłu... można myśleć, że ma się do czynienia z dzieckiem. Buzię ma okrągłą, wiecznie uśmiechnięte usta często muśnięte błyszczykiem, bystre zielone oczy. Nos obsypany piegami, które latem zwracają na siebie uwagę. Włosy w kolorze słomy, opadają jej na ramiona, kiedy słońce intensywniej świeci pojawiają się na nich jasne pasemka. Ubiera się w kolorowe rzeczy, nie znosi nudy i szarości. Głos ma przyjemny dla ucha, melodyjny. Pachnie pączkami i domem.

Nora Figg
#4
01.06.2023, 21:48  ✶  

- Teraz to mi przykro. - Udała rozczarowanie, chociaż wcale nie miała za złe Brennie szczerości. - Wiem, że moja kawa jest najlepsza, w końcu ma w sobie trochę magii, zresztą zawsze taka zaparzona przez kogoś smakuje lepiej. - Uśmiechnęła się do przyjaciółki serdecznie. Zaczęła w między czasie przygotowywać jej ciepły napój, wiedziała, że Longbottom na pewno spieszy się do pracy. Wydawało jej się też, że Brenna ostatnio ciągle gdzieś biegnie, nie chciała jej tutaj niepotrzebnie zatrzymywać.

Krótką chwilę potrwało nim podała jej kawę. - Taka jak lubisz. - Przesunęła w jej stronę spory, papierowy kubek. Zapach napoju przyjemnie uderzał w nozdrza. Był bardzo intensywny, mieszał się z wonią stojących nieopodal słodkości.

- Ty, toczyć? Moja droga przecież ciągle gdzieś biegniesz, możesz sobie pozwolić na pączka dziennie, ewentualnie dwa. - Zmierzyła ją wzrokiem, musiała stanąć na palcach, aby zobaczyć cokolwiek znad lady. Jej wzrost nieco utrudniał to zadanie. - Może nawet i trzy, jak tak na ciebie patrzę. - Dodała jeszcze. - Zresztą jak to mówią, kochanego ciała nigdy zbyt wiele? Czy jakoś tak. - Brennie nie groziło szybkie przybranie na wadze, przynajmniej zdaniem panny Figg. Zresztą potrzebowała kogoś kto będzie testował jej najnowsze produkty, Brenna nadawała się do tego idealnie, szczególnie, że Norka wiedziała o tym, że uwielbia ona słodycze. Lepiej trafić nie mogła.

Westchnęła ciężko. Czyli zauważyła, mimo tego, że próbowała udawać, że wszystko jest w porządku, to Brenna jak zawsze wiedziała, kiedy coś było nie tak. Nic się przed nią nie ukryje. Powinna się tego spodziewać. Nie chciała jej zawracać głowy swoimi przyziemnymi problemami. Co miała jej powiedzieć? że przyśniło jej się coś i teraz nie mogła przestać myśleć o tym śnie. Wydawało jej się to głupie, ale z drugiej strony Longbottom nigdy nie lekceważyła żadnych z jej problemów. - Tak, Mabel w przedszkolu, wszystko idzie dobrze, właściwie to lepiej niż się spodziewałam. - Naprawdę zaskoczyła ją popularność cukierni. - To może zabrzmieć głupio. - Postanowiła się z nią podzielić tym, co ją męczyło. - Miałam dzisiaj sen, wiesz, taki bardzo realistyczny sen. Zresztą wczoraj, nie wiem, takie dziwne uczucie. Gdy wracałam z Mabel do domu miałam wrażenie, że ktoś się nam przygląda. - Przerwała na moment, aby wziąć oddech. - Położyłam się spać, dosyć późno i przyśnił mi się jakiś dziwny facet, strasznie chudy, jakby dawno nie jadł pączków, w ręku miał strzelbę, stał nad moim łóżkiem i powiedział, że się go pozbył. Obudziłam się, a okno było otwarte, a ja nie mam w zwyczaju go otwierać. Nie wiem o co w tym wszystkim chodzi, kogo się pozbył, zresztą jak się pozbył skoro to był sen, tyle, że skoro to był sen to dlaczego okno było otwarte? - Wyrzuciła z siebie jednym tchem, widać było, że trochę się zdenerwowała tym wszystkim.

Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#5
01.06.2023, 23:03  ✶  
- Do was wpadłabym po prostu wieczorem – roześmiała się Brenna, obserwując, jak Nora przygotowuje kawę. Gdy ta była gotowa, kobieta przysunęła sobie kubek i wciągnęła zapach kawy, chociaż na razie jeszcze się jej nie napiła, czekając aż ta nieco wystygnie.
– Och, to tylko tak wygląda, zwykle raczej się teleportuję. I „jeden” pączek to niemożliwość. Jeżeli już zaczniesz jeść pączka, nie opłaca się skończyć na jednym.
Brenna miała to ogromne szczęście, że przynajmniej na razie jej przemiana baterii była szybka. Ba, nawet szybsza niż u normalnych ludzi – co bywało i niekiedy problematyczne, bo potrzebowała nie tylko podwójnej porcji jedzenia, ale też zwiększonych dawek eliksirów. Z drugiej strony jednak dzięki temu nie zamieniła się jeszcze w kulkę, co na pewno groziłoby jej w innym przypadku, zważywszy na to, jak uwielbiała jedzenie. Słodycze to był dopiero początek, bo Brenna nie wybrzydzała – kochała też owoce, warzywa, mugolskie jedzenie z knajp i pieczenie.
Uniosła kubek do ust, przypatrując się Norze uważnie, gdy ta wspomniała, że to „może zabrzmieć głupio”. I bardzo szybko tego pożałowała. Nie, nie wysłuchania historii Nory, a tego, że podczas opowieści zdecydowała się napić. Z wrażenia bowiem pod koniec monologu panny Figg Brenna zakrztusiła się kawą i przez chwilę nie mogła złapać oddechu. Łatwo było wziąć to za zwykłe, przypadkowe zakrztuszenie, choć w rzeczywistości sprawa wyglądała zupełnie inaczej.
Opowieść Nory brzmiała znajomo. Niepokojąco znajomo.
Ledwo kilka dni temu Brenna zobaczyła cień, potem zdawało się, że ktoś ją śledził, a wreszcie miała ten sam sen, okno pokoju zaś okazało się otwarte, choć zamykała je na pewno ze względu na chłodny wiatr. Jej widmowidzenie nie pomogło. Nos Mavelle i nos wilka nie dawały jednoznacznych odpowiedzi – obu zdawało się, że… czują coś… ale nie potrafiły powiedzieć, co takiego. Brenna sprawdziła tamtego ranka zabezpieczenia posiadłości, a potem to robiła to regularnie i z czasem, gdy nic się nie działo, prawie uwierzyła, że poniosła ją wyobraźnia, że to był tylko sen, że nie zamknęła okna dość dokładnie…
Ale jakim cudem Norze śniło się dokładnie coś takiego?
Brenna odstawiła kubek i gdy teraz spoglądała na Norę, wcześniejszy pogodny wyraz twarzy ustąpił czujności. Kalkulowała przez chwilę, ile powiedzieć. Nie chciała przestraszyć przyjaciółki, ale nie mogła tego ot tak po prostu zostawić. Bo skoro obie śniły ten sam sen, to musiało za tym stać coś więcej. Otwarcie okna zaś sugerowało ingerencję fizyczną.
Ktoś, kogo nie powstrzymały wszystkie ochrony, jakimi dysponowała warownia Longbottomów…
Brenna wariowała na początku na myśl o tym, że domownicy mogą być w niebezpieczeństwie. Fakt, że zagrożenie mogło zawisnąć nad Norą i Mabel zmroził ją jeszcze bardziej. One były tutaj same. Nie dała jednak po sobie poznać tego strachu, choć nagła uważność w jej wzroku była już trudna do przegapienia.
– Czy poprzedniego dnia zauważyłaś jakieś dziwne cienie? A ten mężczyzna był ubrany w mugolskie ubrania? – spytała w końcu Brenna.


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
Landrynka
She could make hell feel just like home.
Można ją przeoczyć. Mierzy 152 centymetry wzrostu, waży niecałe pięćdziesiąt kilo. Spoglądając na nią z tyłu... można myśleć, że ma się do czynienia z dzieckiem. Buzię ma okrągłą, wiecznie uśmiechnięte usta często muśnięte błyszczykiem, bystre zielone oczy. Nos obsypany piegami, które latem zwracają na siebie uwagę. Włosy w kolorze słomy, opadają jej na ramiona, kiedy słońce intensywniej świeci pojawiają się na nich jasne pasemka. Ubiera się w kolorowe rzeczy, nie znosi nudy i szarości. Głos ma przyjemny dla ucha, melodyjny. Pachnie pączkami i domem.

Nora Figg
#6
03.06.2023, 22:55  ✶  

- Jasne, jasne, wieczorem. - Wiedziała, że przyjaciółka ma teraz mniej czasu i nie śmiałaby nawet od niej wymagać, żeby często się tu pojawiała. Miała świadomość, że pojawia się zawsze gdy znajdzie chwilę, także tylko trochę się z nią przekomarzała.

- Ależ oczywiście, jeden pączek wcale się nie liczy, szczególnie, gdy do wyboru jest tyle różnych. Postanowiłam nawet zacząć robić takie minipączki, żeby każdy mógł spróbować wszystkich interesujących go smaków. Dzięki temu są w stanie określić, co im najbardziej odpowiada. - Postanowiła się podzielić z Brenną jednym ze swoich pomysłów, który uważała za naprawdę skuteczny. Klienci zazwyczaj nie mogli się zdecydować, a te mniejsze chętnie brali na próbę - wszystkie dostępne. Później mogli już kupować to, co im najbardziej odpowiadało, bez niepotrzebnego rozczarowania.

Brenna uważnie wysłuchała jej opowieści, co najważniejsze dla Nory - nie roześmiała się w trakcie jej monologu - czyli wzięła sprawę na poważnie. Nie umknęło jej to zakrztuszenie się kawą, tyle, że nie była w stanie przeskoczyć przez ladę, żeby klepnąć ją w plecy, a droga naokoło zajęłaby jej dłuższą chwilę. Wpatrywała się więc w nią z niepokojem - liczyła na to, że uda się jej wreszcie odetchnąć i przestać kasłać. Miała szczęście - Longbottomówna poradziła sobie sama z tą chwilową niedyspozycją. Figg zastanawiała się jedynie, czy faktycznie było to przypadkowe, czy jej historia to spowodowała. Starała się to wyczytać z twarzy Brenny, jednak szło jej to raczej średnio.

Zauważyła zmianę nastroju przyjaciółki. Z początku całkiem wesołego, teraz przeszedł raczej w powagę. Czy faktycznie ten sen był czymś więcej? Za chwilę powinna się dowiedziec, nie zakładała w ogóle, że Brenna pozostawi ją tutaj bez wyjaśnień.

Nie odrywała spojrzenia nawet na moment od twarzy Longbottomówny. Skąd ona wiedziała o tym mugolskim ubraniu, przecież nie wspomniała jej o tym szczególe. No i to krótkie pytanie o te cienie. Widziała wczoraj coś dziwnego, chociaż nie miała pojęcia o co chodzi, wydawało jej się, że może coś sobie uzbdurała. Najwyraźniej nie? - Tak, miał na sobie mugolskie ubrania. - Potwierdziła jeszcze. - I tak, wczoraj jak wracałam z Mabel z przedszkola, miałam wrażenie, że ktoś nas obserwuje, że dostrzegłam jakiś dziwny cień, gdy się odwróciłam, założyłam jednak, że mi się przywidziało. - Dokończyła jeszcze.

Skoro Brenna posiadała tak dużo informacji, to mogła założyć, że wie coś więcej. Może miała w BUMie jakąś podobną sprawę. - Wiesz o co w tym wszystkim chodzi, dlaczego ten sen był taki realistyczny? - Postanowiła zapytać wprost.

Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#7
04.06.2023, 14:36  ✶  
W innych okolicznościach Brenna zapewniłaby Norę, że pomysł na minipączki jest absolutnie genialny, a ona od razu zamawia sto. Albo dwieście pięćdziesiąt, żeby pięćdziesiąt mieć dla siebie, sto wystawić w salonie w domu, a sto zabrać do pracy. Jej uwaga jednak została dość skutecznie odciągnięta od łakoci, kiedy Nora zaczęła opowiadać swoją historię.
Milczała przez chwilę, starając się powstrzymać nerwowy odruch stukania palcem w blat, kiedy Nora odpowiedziała na jej pytania. Nie mogła trzymać jej w niepewności, owszem, poza tym musiała zadbać, aby Nora zachowała ostrożność, ale… nie wiedziała przecież wiele, poza tym nie chciała też nadmiernie Nory straszyć.
- Myślę, że to nie był tylko sen. Komuś już przytrafiła się podobna sytuacja – powiedziała w końcu Brenna powoli. – Nic się nie stało, nie doszło do żadnej napaści, ale to było… niepokojące, zwłaszcza, jeśli ten sam człowiek odwiedził przynajmniej dwie osoby. I jeżeli nawet on sam nie jest niebezpieczny, to kim jest ten „on”, którym się zajął? – wymruczała, a potem zsunęła się z siedzenia i zerknęła ku drzwiom wejściowym. Klienci na razie nie walili drzwiami i oknami, więc Salem powinien przez chwilę dać sobie radę sam.
– Będę wdzięczna, jeśli pozwolisz mi rozejrzeć się po waszej sypialni. Tak na wszelki wypadek. W najbliższych dniach będę miała portret pamięciowy, podeślę ci go, żebyś zerknęła i sprawdziła, czy to on… i czy masz jakieś uwagi, dobrze? – poprosiła Brenna. Wprawdzie we własnej sypialni wszystkie zaklęcia i „obwąchania”, jakie urządziły z Mavelle, skończyły się na konkluzji „chyba ktoś tu był, ale nie jesteśmy w stanie nic powiedzieć na pewno”, ale musiała spróbować. – I zrób coś dla mnie, jeżeli sytuacja by się powtórzyła… użyj na takim cieniu lumos, a potem najlepiej dać znać mnie albo Erikowi.


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
Landrynka
She could make hell feel just like home.
Można ją przeoczyć. Mierzy 152 centymetry wzrostu, waży niecałe pięćdziesiąt kilo. Spoglądając na nią z tyłu... można myśleć, że ma się do czynienia z dzieckiem. Buzię ma okrągłą, wiecznie uśmiechnięte usta często muśnięte błyszczykiem, bystre zielone oczy. Nos obsypany piegami, które latem zwracają na siebie uwagę. Włosy w kolorze słomy, opadają jej na ramiona, kiedy słońce intensywniej świeci pojawiają się na nich jasne pasemka. Ubiera się w kolorowe rzeczy, nie znosi nudy i szarości. Głos ma przyjemny dla ucha, melodyjny. Pachnie pączkami i domem.

Nora Figg
#8
05.06.2023, 22:36  ✶  

Norka spoglądała niepewnie na przyjaciółkę. Widziała jej minę. Miała świadomość, że coś jest nie tak. Kiedy się odezwała na twarzy Figg mogła zobaczyć przerażenie. - Jak to nie był sen? - Jakim cudem? Czy komuś stała się przez nią krzywda. Na samą myśl o tym robiło jej się gorąco, jak to ktoś mógł być u niej przy łóżku, ktoś zupełnie obcy, a obok spała Mabel. Powinna bardziej zabezpieczyć to miejsce, ale skąd mogła wiedzieć. Salem nic nie wyczuł? Jak do tego właściwie doszło. Nie miała pojęcia.

- Skąd wiesz, że nie doszło do żadnej napaści? Jaką masz pewność, może nie znaleźliście jeszcze ofiary. - Zresztą jak właściwie doszło do tego, że komuś wcześniej też się coś takiego przytrafiło? Czy to był zbieg okoliczności, czy zaplanowane działanie. Miała tak wiele pytań, jednak nie chciała nimi atakować przyjaciółki. - Brenn, on był tutaj, przy mnie i przy Mabel. - Głos się jej złamał. Najbardziej martwiło ją to, że coś mogło się stać jej córce. Gdyby nie to, to by się pewnie jakoś zbytnio nie przejęła. Jednak jeśli chodziło o Mabel... to sytuacja wyglądała o wiele gorzej. Starała się nie panikować, chociaż było to trudne.

- Oczywiście, rób co musisz. Trzeba go złapać, nie może niepokoić innych, zresztą tak okropnie mnie martwi to, że powiedział, że się kimś zajął. Co jeśli kogoś skrzywdził? - Tylko właściwie kogo? To też było okropne, że nie usłyszała żadnych konkretów i zupełnie nie wiedziała o co chodzi.

- Mam nadzieję, że się nie powtórzy, ale jeśli tak będzie, to oczywiście, że postąpię, jak mówisz. - Nie zamierzała oponować, uważała Brennę za osobę, która była kompetentna i powinna w sytuacji jak ta postępować według jej wytycznych.

- Chodźmy. - Powiedziała jeszcze do Longbottomówny i wpuściła ją za ladę. Następnie ruszyła przodem, aby zaprowadzić ją do części mieszkalnej. Znała ona drogę, w końcu bywała tu często, jednak Norka postanowiła ją zaprowadzić. - Mam nadzieję, że coś znajdziesz. - Nie wiedziała sama jednak, czego będzie szukać.

Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#9
06.06.2023, 08:54  ✶  
- Spokojnie, skarbie – powiedziała Brenna, wyciągając rękę, by złapać dłoń Nory. Starała się mówić opanowanym tonem i nie dać po sobie poznać własnego zdenerwowania, by niepotrzebnie nie stresować jej jeszcze bardziej. – Chodzi mi o to, że osobie, która go spotkała… lub o nim śniła, bo nie mogę być pewna, że nie był to jakiś dziwny rodzaj fal… nic złego się nie przydarzyło. I nie sądzę, by kogoś zabił, skoro powiedział, że ten ktoś „na jakiś czas” będzie nieszkodliwy.
Znacznie bardziej Brennę niepokoiło co innego. Otwarte okno i czemu ten ktoś „miał dać spokój”. Czy mężczyzna w mugolskim ubraniu był wariatem? Napastnikiem? Czy naprawdę to ktoś inny czaił się… najpierw na nią, a potem, co gorsza, na Norę, a ten go powstrzymał? Nie chciała jednak dzielić się tymi przemyśleniami, bo Nora była wystarczająco zdenerwowano.
– Wiem, i postaram się upewnić, że nie wejdzie znowu – zapewniła, chociaż obawiała się, że żadne zaklęcia nie zdołają go powstrzymać, jeżeli nie udało się to zabezpieczeniom, które otaczały dom Lonbogttomów. – Poproszę osoby mające nocny patrol w okolicy, żeby były czujne. Myślę, że dobrym pomysłem będzie powieszenie w oknie dzwonków, prześlę ci takie, gdyby się znowu otworzyło, ich dźwięk powinien cię obudzić – powiedziała, idąc za Norą do jej niewielkiego mieszkania.
Za progiem Brenna bez słowa zamieniła się w wilczycę. Pod tą postacią zaczęła się kręcić po pomieszczeniu. Obwąchała łóżko, stanęła na tylnych łapach przy parapecie, przez chwilę obracała się, jakby chciała złapać własny ogon, ale wciąż węszyła. Pod postacią zwierzęcą myśli stawały się jakby… mniej skomplikowane, za to nos dostarczał setek bodźców. Po chwili zamieniła się z powrotem i tym razem machnęła w powietrzu różdżką, zataczając duży krąg, a wokół opadł złocisty pył.
Dało się w nim dostrzec ślady stóp Nory, nóg Mabel i łapek Salema.
– Hm – mruknęła Brenna. Nie była pewna, czy to, że nic nie znalazła, to dobra, czy zła oznaka. Może mężczyzna był tu bardzo krótko? Albo tak naprawdę nie wszedł do środka? Albo ona nie umiała wyłapać jego obcego zapachu, bo akurat w samym mieszkaniu Nory bywała za rzadko? – Jeśli ktoś tu był, to chyba bardzo krótko. Nic nie widzę, nic nie czuję. Obiecuję, że zacznę się tym zajmować. Zbagatelizowałam poprzedni wypadek, bo uznałam, że może to jednak był sen… ale postaram się znaleźć tego mężczyznę – obiecała.


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
Landrynka
She could make hell feel just like home.
Można ją przeoczyć. Mierzy 152 centymetry wzrostu, waży niecałe pięćdziesiąt kilo. Spoglądając na nią z tyłu... można myśleć, że ma się do czynienia z dzieckiem. Buzię ma okrągłą, wiecznie uśmiechnięte usta często muśnięte błyszczykiem, bystre zielone oczy. Nos obsypany piegami, które latem zwracają na siebie uwagę. Włosy w kolorze słomy, opadają jej na ramiona, kiedy słońce intensywniej świeci pojawiają się na nich jasne pasemka. Ubiera się w kolorowe rzeczy, nie znosi nudy i szarości. Głos ma przyjemny dla ucha, melodyjny. Pachnie pączkami i domem.

Nora Figg
#10
06.06.2023, 14:26  ✶  

Poczuła się pewniej, kiedy Brenna złapała ją za rękę. Wiedziała, że może na nią liczyć, że ma jej wsparcie, chociaż tak naprawdę nic to nie zmieniało, bo były tutaj same. Ona, Mabel, no i kot bojowy Salem, którego dzisiaj w nocy nic nie obudziło. To ją najbardziej w tym wszystkim przerażało.

- Myślisz, że on kogoś po prostu wystraszył? - To brzmiało zdecydowanie lepiej, niż zabójstwo. Może jednak nie było tak źle, jak się wydawało pannie Figg. Przynajmniej taką miała nadzieję.

- Chyba trochę zbyt lekkomyślnie podeszłam do spraw związanych z zabezpieczeniem tego miejsca, nie wiem, mam wrażenie, że to wszystko to moja wina. - W końcu gdyby zadbała o to, bardziej się zajęła tym tematem, to nie miałaby możliwości wejść do środka. Nie mogła sobie też wybaczyć, że się nie obudziła, kiedy znalazł się w jej sypialni. Zazwyczaj wystarczało byle skrzypnięcie deski, a ona wybudzała się ze snu. Nie mogło być tak, że pojawił się tutaj zupełnie bez dźwięku. Jak mogła to wszystko przespać?

- Dziękuję Brenn. - Rzekła do niej jeszcze. Normalnie pewnie powiedziałaby jej, że da sobie radę sama, żeby nie zawracała głowy swoim współpracownikom, jednak po tej nocy i tym, co sama Longbottomówna jej powiedziała na pewno dzięki temu będzie się czuła bardziej bezpiecznie. - Dzwonki właściwie to bardzo dobry pomysł. Nie widać ich i moga narobić sporo hałasu. - Zdecydowanie spodobała się jej ta propozycja, też spowodouje, że będzie się czuła pewniej w swoim własnym domu. To powinno ją obudzić, a nawet nieco przestraszyć ewentualnego włamywacza.

Obserwowała przyjaciółkę, kiedy ta zamieniła się w wilka. Była pełna podziwu dla jej umiejętności, mimo, że nie raz już dane jej było widzieć przemianę, to za każdym razem imponowała jej ona w ten sam sposób. Zwierzę bylo duże, dostojne, no nie mogła się na nie napatrzeć. Wiedziała też dlaczego Brenna nabyła tą umiejętność, uważała, że niesamowite było to, że zrobiła to dlatego, żeby móc mieć oko na Erika, po tym, jak został zaatakowany przez wilkołaka. Ogromne poświęcenie.

- Szkoda, że nic nie znalazłaś. Mogę Ci jakoś pomóc? - Skoro miała zająć się sprawą może mogłaby jej jakos ułatwić to zadanie, chociaż tak naprawdę średnio wiedziała jak, sama przecież nie do końca wiedziała, co się wydarzyło.

« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Brenna Longbottom (2256), Nora Figg (2249)


Strony (2): 1 2 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa