• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Ulica Pokątna v
« Wstecz 1 … 4 5 6 7 8 9 Dalej »
[04.05.1972, kamienica Philipa] Z babą jest źle, ale bez baby jeszcze gorzej

[04.05.1972, kamienica Philipa] Z babą jest źle, ale bez baby jeszcze gorzej
Lew Salonowy
Seeking to be whole
Driven by passion
Philip to mierzący 173 cm wzrostu wysportowany mężczyzna. Niebieskooki blondyn, którego znakiem szczególnym są dołeczki w policzkach i promienny uśmiech. Jego znakiem szczególnym są dołeczki w policzkach oraz promienny uśmiech. Przywiązuje dużą uwagę do swojego wizerunku, dopasowując swój ubiór do każdej sytuacji. Roztacza wokół siebie aurę niezachwianej pewności siebie.

Philip Nott
#1
25.06.2023, 02:22  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 30.09.2023, 09:33 przez Morgana le Fay.)  
adnotacja moderatora
Rozliczono - Philip Nott - osiągnięcie Piszę, więc jestem

Mówiąc wprost... to był możliwie najgorszy czas na osobiste dramaty. Zwłaszcza w obliczu przeprowadzonego podczas sabatu zamachu i jego wszystkich następstw. Najpoważniejszym z nich było to, że z rąk fanatyków zginęli niewinni ludzie i szalejąca wichura zdołała zerwać niejeden dach i przewalić wiele drzew. Również to spotkało jego drugi dom, ten w Dolinie Godryka. Na domiar tego po powrocie do domu zastał przerażone wierzchowce i dwa psidwaki oraz kilka przewalonych drzew owocowych. Dach domu i dach stajni wymagał naprawy. Drzewa można było usunąć. Zwierzętom będzie musiał poświęcić więcej czasu. Zdecydował, że psidwaki zabierze do swojej głównej siedziby. W Dolinie miały możliwość korzystania z podwórza i długich spacerów z ich opiekunem, natomiast tutaj on wszedł w tę rolę spacerując razem z nimi po zatłoczonej Ulicy Pokątnej.

Przejdźmy jednak do meritum, czyli osobistego dramatu. Jego przyczyną było odczuwane przez niego przygnębienie, za którego przyczynę można było uznać wyraźną tęsknotę za potencjalnym partnera, miłością i spełnieniem. Kawalerskie życie nieszczególnie mu przeszkadzało i można śmiało powiedzieć, że jedynym interesującym go spełnieniem było to osiągane przez niego w sypialni. W obecnej sytuacji to była pierwsza rzecz, którą wykorzystał dla polepszenia swojego samopoczucia. Bezskutecznie i to pomimo odpowiedniego towarzystwa do łóżka. Aż do teraz nie rozpatrywał swoich kochanek i kochanków w perspektywie potencjalnego partnera.

Jednak coś sprawiało, że skłaniał się ku wyobrażaniu sobie posiadania przy swoim boku kogoś szczególnego i dzielenia z taką osobą reszty życia. Równie przygnębiające było marzenie o romantycznych chwilach, odbywaniu pełnych wzajemnego zrozumienia czy chociażby dzielenia się każdą radością lub smutkiem. Rzecz zupełnie nowa dla niego w chwili doświadczania wymuszonej refleksji nad swoim dotychczasowym życiem. Życiem, które – zdaniem jego brata (tak, tego samego, którego on uważał za nudziarza i moralizującego palanta) – było puste przez oparcie go na takich, a nie innych fundamentach.

Tym, do czego nigdy by się nie przyznał, było to, że ten dupek ma rację w kwestii jego życia. Nie da mu tej satysfakcji. Towarzyszyła mu też niepożądana zazdrość o (o zgrozo!) to, że ten czarodziej ma żonę, rodzinę i tym podobne. Zdążył już znienawidzić ten stan, w którym się znalazł. Na trzeźwo się nie dało.

— Słuchaj tego, Jo... przeszedłem się na miejsce, w którym postawiono słupy majowe, te od wianków. Ku swojemu zdziwieniu, w tym roku swój wianek dostałem od Loretty. Pamiętasz ją, przed pięcioma laty była moją kochanką a że pod tym względem było nam dobrze to przyjąłem ten wianek i zarzuciłem go na ten pal. Kompletnie nie rozumiem zachowania tej kobiety, bo po wszystkim nie zamierzała odprawić ze mną tego rytuału. Machnąłem na to ręką, bo zachowanie byłej i nie mogło popsuć mi świętowania — Zaczął opowiadać od samego początku, dla lepszego oddania sprawy. Z Lorettą przed pięcioma laty łączył go burzliwy romans bez szczęśliwego zakończenia. Lestrange zwykle nie zachowywała się logicznie i to był kolejny dowód na to. Oczywiście, mogła zrobić to aby mu zwyczajnie dopiec. Niemniej w chwili wręczania mu wianka wyglądała na zdecydowaną albo nawet zdesperowaną. Wypowiadając te słowa, leżał na plecach na stojącej w salonie kanapie. Na jego brzuchu usadowił się jeden z psidwaków, którego głaskał po grzbiecie prawą dłonią. W lewej trzymał szklankę wypełnioną ognistą whisky. Drugi zwierzak spał na swoim legowisku.

— Niedługo potem dopadło mnie przygnębienie... jak na złość utrzymuje się do tej pory. Od tego czasu również rozmyślam o swoim życiu towarzyskim... może powinienem znaleźć sobie kobietę, z którą będę mógł zrobić więcej rzeczy, niż tylko uprawiać seks. Poszedłbym w ślady tego palanta będącego moim starszym bratem — Dodał starając się naświetlić przyjacielowi ten problem bez zdradzania mu tych wszystkich najskrytszych uczuć i myśli. To byłoby zasadne podczas wizyty u terapeuty. O swoim bracie też nie lubił wspominać, zwłaszcza gdy on ma słuszność. Potencjalnego stałego związku z mężczyzną nie rozpatrywał z tego względu, że nie byłoby to jawne i mogłoby być przyczyną wielu problemów. Zabawić się to, co innego. Co prawda mogłoby wyjść na jaw i zszarpać jego reputację, ale... zawsze mógł się wszystkiego wyprzeć.

Profesor G
Kilku panów w jednym ciele.
175cm. Przeciętna budowa ciała. Brązowe włosy. Piwne oczy. Zarost.

Giovanni Urquart
#2
30.06.2023, 22:07  ✶  

Kilka ostatnich dni było tragicznych. Tak jakby Beltane trwało nie jedną noc, a ktoś w tym roku postanowił urządzić tygodniowy festiwal. Po intensywnej zabawie miała miejsce straszna tragedia, po tym nerwowe pomaganie rannym i potrzebującym, a kolejny poranek zaczął się od złamanego serca. Tylko jak mogło być złamane, skoro nawet nie istniało? Giovanni uginał się od natłoku myśli związanych z pomocą poszkodowanym. Jonathan również nie próżnował — rozważał nad ogólnopojętym sensem istnienia i swoją przyszłością.

Wizyta u przyjaciela dała mu nadzieję na znalezienie ukojenia w rozmowie. Nigdy nie był typem wylewnym, to Gio był od emocji i refleksji. Jonathan wolał się upić, po czym zrobić coś głupiego. Ale tym razem rozlany na fotelu tylko obracał w dłoniach szkło z alkoholem. Obojętność w oczach zazwyczaj przypominająca znudzenie, nabierała barwy refleksyjności. Półprzezroczysty trunek mienił się setkami odcieni jednego koloru.

Przysłuchiwał się wywodowi Philipa jednym uchem. Nie miał siły ani ochoty na zajmowanie się cudzymi problemami, nawet jeśli dotyczyło to przyjaciela. Ale historia przyciągnęła uwagę swoją dramaturgią z nutką skandalu.

Nieco ożywiony aż zmienił pozycję.

— No co ty gadasz!? Dała wianek i sobie poszła? — Jonathan nie miał dobrej opinii o Lorettcie. Tak naprawdę samemu nigdy nie chciał zamienić z nią słowa, bo się jej najzwyczajniej w świecie bał. Wolał otaczać się kobietami miłymi w obyciu, ciepłymi, najlepiej takimi zupełnie przewidywalnymi. Może bywały nudne, ale to nie od nich oczekiwał dreszczyku adrenaliny.

— Przynajmniej już wiesz, żeby następnym razem kompletnie ją zignorować. Chyba mówiłem ci kiedyś, że bogate i wpływowe baby to same problemy. Rozpieszczone, myślą, że wszystko im się należy i wszystko im wolno... ani knuta szacunku. Obserwuj z daleka, nigdy nie podchodź, a dotykania nie dopuszczaj się nawet w myślach.

Oto Jonathan — wielki kobieciarz, którego usta dotknęły jedynie policzka cioteczki. O czym Philip dobrze wiedział.

Dalszy przebieg rozmowy można było przewidzieć — ploteczki o pannie Lestrange i jej podobnych. Dlatego tym bardziej zdziwiła Jonathana druga wypowiedź przyjaciela.

— Cholera, ty też!? To znaczy... — Zmieszał się i wyprostował w fotelu. — Mówię ci, na tym Beltane nawdychaliśmy się wszyscy jakichś dziwnych herbatek. To wszystko wina tych kapłanek! Za nic w świecie nie słucha się braci, szczególnie tych nudnych i dobrze ułożonych.

Mówił tak, jakby marzeniem Gio było stateczne życie z gromadką dzieci. Ale niestety często znajdował podobieństwa między nim, a bratem Philipa.

Jonathan uspokoił się i zamyślił.

— Znaczy wiesz... Żona to też nie jest nic takiego bardzo złego, co nie... — Zaczął niepewnie. — Zawsze jest do kogo gębę otworzyć w domu i nie trzeba się martwić o rzeczy w stylu... e... obiad... i tak dalej. — Nie, żeby Jonathan miał się kiedy troszczyć o cokolwiek związanym z prozą życia. — A taka miła kobieta... to pewnie fajnie by było z taką żyć, co nie? W sensie spójrz na moich rodziców. Fajnie się dobrali tak, jakoś się dogadują, nawet dają radę razem pracować... Nie wygląda, jakby którekolwiek z nich żałowało wyboru...

Lew Salonowy
Seeking to be whole
Driven by passion
Philip to mierzący 173 cm wzrostu wysportowany mężczyzna. Niebieskooki blondyn, którego znakiem szczególnym są dołeczki w policzkach i promienny uśmiech. Jego znakiem szczególnym są dołeczki w policzkach oraz promienny uśmiech. Przywiązuje dużą uwagę do swojego wizerunku, dopasowując swój ubiór do każdej sytuacji. Roztacza wokół siebie aurę niezachwianej pewności siebie.

Philip Nott
#3
18.08.2023, 23:19  ✶  

Philip zdawał się ignorować wymalowane na twarzy przyjaciela znudzenie. Sam doskonale wiedział, że słuchanie wywodów innych potrafiło być naprawdę obciążające dla drugiego człowieka. To również dotyczyło i jego. Postara się nie zanudzić na śmierć Jona, który teraz pełnił rolę słuchacza.

— Mówię jak było. Dała wianek, sprawnie zarzuciłem go na ten słup i po zejściu zwyczajnie sobie poszła, nie planując dopełnić ze mną tego rytuału. Nie rozumiem tej kobiety. To mogła być desperacja z jej strony. — Powtórzył z przekąsem. Jego znajomość z Lorettą należała do tych burzliwych i nadal można tak ją postrzegać. Od samego początku mu nie chodziło o stworzenie związku opartego na miłości. Nie chodziło nawet teraz. A jednak odczuwał to wszystko. Doświadczanie tego stanu działało mu na nerwy. Trudno było mu sobie poradzić z odczuwanym przygnębieniem i tymi wszystkimi pragnieniami. Miał tę świadomość, że Loretta to kobieta upadła i daleka od ideału kobiety na całe życie: miłej w obyciu i pełnej ciepła, na którą zawsze można liczyć.

— To jeszcze nie koniec. Jej brat próbował mnie uderzyć prosto w twarz po tym jak powiedziałem jego siostrze kilka słów prawdy. Nie udało mu się. Zainterweniowała jedna z Brygadzistek, ale nie aresztowała go. A powinna była to zrobić. Od zawsze wiedziałem, że to pajac, ale teraz wyszło to, że jest niezrównoważony psychicznie.  — Dalej snuł swoją opowieść, umieszczając w niej teraz znienawidzonego przez siebie brata swojej dawnej kochanki. Nienawidził Louvaina. Nie było to jednostronne uczucie, bo Lestrange również go nie znosił. To, że powiedział parę słów prawdy jego siostrze, nie miało teraz większego znaczenia.

— Ignorowałem ją dopóki nie spotkaliśmy na tegorocznym Beltane. Jest seksowna. Oczywiście, masz rację. To kobieta upadła — Wyznał swojemu przyjacielowi. Nie było tak, że szukał kontaktu ze swoją byłą kochanką. Po prostu obracali się w podobnym środowisku. Nie sposób jednak zaprzeczyć jego słowom. Loretta naprawdę jest seksowna. Nie było też tak, że postanowił podważyć słowa swojego towarzysza na jej temat. Wiedział, że on ma rację.

— Najwyraźniej ja też. Nie czułem nic w powietrzu, choć piłem tam herbatę. Tak jak większość osób. Zatem to wielce prawdopodobne. że to właśnie ona odpowiada za to wszystko. Dokładnie. Dlatego właśnie swojego nie słucham! — Odparł z ciężkim westchnięciem. Nie był zwolennikiem wszelakich teorii spiskowych. Jednak to było wszystko, co mieli w tym momencie. Robił to nagminnie. Nawet, jeśli na słuchaniu starszego brata mógłby całkiem dobrze wyjść.

— Gdyby na to spojrzeć w ten sposób to może nie jest. Z kochanką też można porozmawiać. Od gotowania są skrzaty domowe. Moi rodzice też wydają się być dobrze dobrani i całkiem się dogadują pomimo przeciwieństw. Widocznie im to odpowiada. Nie jestem pewien, czy byłoby fajnie z taką żyć. Małżeństwo to zbyt wiele ograniczeń. — Zastanawiał się na głos, zestawiając związek swoich rodziców i brata z tym, czego poszukiwał w kwestii relacji damsko-męskich. Przede wszystkim chodziło o seks. Małżeństwo nakładało pewne ograniczenia w tej materii. Z drugiej strony teraz doświadczał prawdziwych wewnętrznych katuszy, które po przeanalizowaniu mogły być pierwszym krokiem do zmiany samego siebie.

Profesor G
Kilku panów w jednym ciele.
175cm. Przeciętna budowa ciała. Brązowe włosy. Piwne oczy. Zarost.

Giovanni Urquart
#4
03.09.2023, 11:44  ✶  

— Desperacja albo złośliwość — zaznaczył podkreślając swą myśl palcem wystrzelonym w górę. Loretta oficjalnie została wrogiem Jonathana, chociaż nawet nie wiedziała o jego istnieniu. Mężczyzna był lojalny przyjaciołom, w dodatku cechowało go myślenie prostolinijne. Czarownica mogła być matką Teresą, ale skoro sprawiła Philipowi przykrość, więc nie była warta przychylności Jo.

— No nie mów! Nie jego sprawa, co się pcha! Loretta potrafi zadbać sama o siebie, co bardzo dobrze udowodniła. Koleś stracił swoje pięć minut sławy i teraz się wpycha w życie innych.

Kolejny członek rodziny Lestrange trafił na czarną listę. Jonathan oczywiście nie skreśli całego rodu, zna w końcu Amandę oraz jej rodziców, którzy są przemiłymi ludźmi. Być może w problematycznym rodzeństwie wrzała krew Blacków, a z tą rodziną Jonathan nie miał za wiele do czynienia.

Urquart obarczał winą herbatę za swoje sercowe uniesienia, co było wymówką przed samym sobą. Nigdy nie przyznałby się, że darzy Geraldine uczuciami innymi od rodzinnych i przyjacielskich. Rozum podpowiadał, że nawet jeśli kapłanki obdarzyły ich kilkoma kroplami amortencji, to efekt nie powinien utrzymywać się tak długo... i być tak intensywny. Gdzieś w jego głowie neurony podpowiadały, że być może eliksir zwrócił jego uwagę na możliwość innego rodzaju relacji z panną Yaxley, co naprowadziło go na niezwykłe odkrycia.

— Z kochanką pogadasz, ale nie przewidzisz, czy spotkasz ją na drugi dzień. A żona jest zawsze na wyciągnięcie ręki.

Wzruszył ramionami. Oczywista sprawa. Upił trunku zbierając się na odwagę. Teraz albo nigdy.

— Chciałbym się oświadczyć Geraldine.

Wyrzucone zdanie uniosło się w eterze. Philip wiedział o przyjaźni panny Yaxley z Urquartami. Była dla nich jak siostra. No właśnie. Siostra.

— Z żadną kobietą nie dogaduję się jak z nią i... no wiesz, oczywiście to tylko chodzi o względy praktyczne, co nie... — dodał szybko a twarz przybrała mu kolor buraczka. — Nie mówię od razu, że chciałbym z nią spać, co nie, to znaczy... Może kiedyś, ale... — wymamrotał agresywnie przyciskając kieliszek do ust i kończąc zdanie łykiem alkoholu.

Lew Salonowy
Seeking to be whole
Driven by passion
Philip to mierzący 173 cm wzrostu wysportowany mężczyzna. Niebieskooki blondyn, którego znakiem szczególnym są dołeczki w policzkach i promienny uśmiech. Jego znakiem szczególnym są dołeczki w policzkach oraz promienny uśmiech. Przywiązuje dużą uwagę do swojego wizerunku, dopasowując swój ubiór do każdej sytuacji. Roztacza wokół siebie aurę niezachwianej pewności siebie.

Philip Nott
#5
03.09.2023, 20:52  ✶  

— Ta kobieta jest jak jadowita tentakula, więc nawet złośliwość z jej strony nawet nie zdziwiłaby mnie. — Odparł na słowa przyjaciela, który w tym momencie mówił dokładnie to, czego potrzebował. Potrzebował wyrażać się niepochlebnie na temat Loretty i przy okazji się zwierzyć z tego, co w swoim mniemaniu, miało związek z tym, że nie spędził całkiem miło tegorocznego Beltane zanim cały ten sabat został zrujnowany przez bandę zamaskowanych fanatyków. Nie wiedział, że za tym kryło się coś więcej i jak bardzo to da mu się we znaki w ciągu następnych tygodni.

— Nieważne jak mówią, byleby o nim mówili! — W jego przypadku Louvain był od dawna na jego czarnej liście i nie zapowiadało się na to, aby miał zostać z niej wypisany. Nie mieli szans zostać przyjaciółmi, a tym bardziej rodziną. Philip nagle nie zamierzał się ożenić z Lorettą. W oczach świata byliby naprawdę piękną parą, jednak nie byłby to udany związek.

— Tylko, jeśli się tego chce. — W chwili obecnej, leżąc na kanapie, z psidwakiem rozwalonym na jego brzuchu i szklanką ognistej whisky w dłoni, pomimo wszystkiego, co odczuwał, pozostawał zdeklarowanym przeciwnikiem małżeństw. Sam siebie nie widział stojącego u ołtarza, jednak nie będzie mówić nikomu jak ma żyć. Nawet swoim przyjaciołom.

Słysząc to wyznanie z ust swojego przyjaciela, zamrugał powiekami. Przez krótką chwilę musiał przetworzyć to, co właśnie usłyszał i zestawić to wszystko ze swoją wiedzą o łączącej go przyjaźni z Geraldine Yaxley. Przywołał z pamięci to, że była dla Jona i Gio niczym siostra. Zmarszczył brwi w chwilowym zamyśleniu.

— To ona wniosła na pal upleciony przez Ciebie wianek? — Zapytał wprost. Philip potrafił być tak samo taktowny niczym taran. Swoim pytaniem nawiązywał do zasłyszanej plotki, która pojawiła się niedługo po Beltane.

— Jest Twoją przyjaciółką, oczywiście, że się dogadujecie. Wspominałeś raz czy dwa, że traktujesz ją jak siostrę. Muszę o to zapytać... jesteś gejem? — Na razie nie zamierzał ani mu pogratulować ani spróbować go odwieść od oświadczenia się swojej przyjaciółce, tylko na podstawie tego, co teraz usłyszał od tego mężczyzny i na podstawie rzeczonej plotki, musiał dowiedzieć się jednej rzeczy. Wtedy dopiero może określić się do przekazanej mu informacji o planowanych przez jego przyjaciela oświadczynach. Takie małżeństwa, w których jedna ze stron czuje pociąg seksualny do osób tej samej płci, musiały istnieć przez to jak funkcjonował ich świat. Kim byłby, gdyby oceniał kogoś przez pryzmat tego, z kim uprawia seks? Zwłaszcza, że drzwi jego sypialni były otwarte dla każdego bez względu na płeć. Byłby hipokrytą.

Profesor G
Kilku panów w jednym ciele.
175cm. Przeciętna budowa ciała. Brązowe włosy. Piwne oczy. Zarost.

Giovanni Urquart
#6
03.09.2023, 22:35  ✶  

Loretta i Louvain Lestrange byli ładnie obmawiani w zaciszu czterech ścian Notta. Jonathan i Philip, niczym te popularne dziewczyny w szkole, wbijali szpilkę za szpilką w znienawidzone postacie. Co z tego, że byli dorosłymi, poważanymi czarodziejami. Różnic między nastolatkami a trzydziestolatkami było mniej, niż można się tego spodziewać.

Szczególnie, jeśli chodzi o Jonathana, który momentami sięga poziomu przedszkola.

— Pal? Oh, tak. Oczywiście, że nogi ją świerzbiły, żeby się tam wspiąć, to zrobiłem na szybko jakiś wianek, żeby miała pretekst.

Upijał kolejny łyczek, gdy przyjaciel zadał strategiczne pytanie. Zakrztusił się, a kieliszek wylądował na podłodze. Nie stłukł się, lecz zawartość ubarwiła posadzkę. Jonathan zamienił się w rozwścieczonego, dzikiego kota.

— OSZALAŁEŚ!? Bo co, bo uplotłem wianek!? Perseus Black też robił wianek i co, o nim też powiesz, że gej!? — Opluł się, więc otarł usta rękawem. — A może bo nie spałem jeszcze z żadną!? Nie było okazji, okej! Nie mam zamiaru iść do łóżka z pierwszą lepszą i potem mieć problemy jak ty z Lestrange!

Poprzeklinał jeszcze trochę i zdzielił pięścią poduszkę.

— Co to w ogóle za pytanie!? Już rozumiem, gdybyś spytał Gio, bo czasem sam to podejrzewam, ale JA!? Poza tym, dla twojej wiadomości, Kim złożyła nam wizytę i jako ktoś, kto ma bardzo dobry wgląd na ciało Giovanniego, mogę z całą pewnością stwierdzić, że do geja mu daleko.

Splótł ręce na piersi. Był w najbliższym stopniu obrażony. Philip wiedział, że szybko mu to przejdzie. Wiedział też, o jakiej Kim Urquart wspominał. Gio nigdy nie wyznał przyjacielowi o pełni uczuć, jakimi darzy podróżniczkę, ale łatwo się było domyśleć po tym, jak podekscytowany był każdym spotkaniem z nią, a nawet samym wspomnieniem Gajdy.

Lew Salonowy
Seeking to be whole
Driven by passion
Philip to mierzący 173 cm wzrostu wysportowany mężczyzna. Niebieskooki blondyn, którego znakiem szczególnym są dołeczki w policzkach i promienny uśmiech. Jego znakiem szczególnym są dołeczki w policzkach oraz promienny uśmiech. Przywiązuje dużą uwagę do swojego wizerunku, dopasowując swój ubiór do każdej sytuacji. Roztacza wokół siebie aurę niezachwianej pewności siebie.

Philip Nott
#7
04.09.2023, 00:34  ✶  

Sprawę Loretty i Louvaina można uznać za na razie zakończoną. Zamierzał zając się prywatnym życiem swojego przyjaciela, który postanowił podzielić się z nim taką sensacją. Ich rozmowę miała ubarwić zasłyszana niedawno plotka. Nie byłby sobą, gdyby nie powstrzymał.

— A Ciebie nie świerzbiły nogi? Skoro tak mówisz. — Zadane przez niego pytanie było podchwytliwe przez zawarte drugie dno. Nie zamierzał zaprzeczać temu, że po prostu chciał się przespać z Lorettą. Nie wydawał się przekonany co do prawdziwości słów swojego przyjaciela, który nad wyraz ekspresywnie zareagował na zadane przez niego pytanie. Na domiar tego wypuścił z dłoni kieliszek, który rozlał po parkiecie naprawdę dobre wino. Tego mężczyznę naprawdę łatwo było wytrącić z równowagi. Philip miał w tym doświadczenie, ale zwykle musiał bardziej się wysilić.

— Jestem w pełni władz umysłowych. Uplotłeś wianek, kobieta wspina się dla Ciebie na pal i planujesz się ożenić z nią, nawet jak traktujesz ją bardziej jak siostrę. Nie rozmawiamy teraz o Perseusu. Czemu zmarnowałeś takie dobre wino? — Zapewnił go co do stanu swojego umysłu. Przedstawił zbiór argumentów, które popchnęły go do zadania tego pytania. Black go nie interesował. Zganił go lekko za marnowanie alkoholu, który mógłby wypić. Prawdziwa rewelacja dopiero miała nadejść i samo jej usłyszenie spowodowało u niego chwilowe zwarcie w mózgu.

— Prawiczek to nawet gorzej niż gej. Mam Ci pomóc znaleźć okazję? Od tego są przyjaciele. Nie wszystkie są takie jak Loretta. — Stwierdził jakże subtelnie. Chcąc być dobrym przyjacielem zaoferował mu pomoc w znalezieniu takiej właśnie okazji. Spotykał na swojej drodze wiele miłych i zarazem wyzwolonych kobiet. Jeśli faktycznie Jon, jak Gio są prawiczkami to wypadałoby to zmienić. W czym mógł pomóc. Nie osobiście, co prawda, ale mógł.

— Całkiem normalne. Macie to samo ciało, ale jesteście dwiema różnymi osobami. Nie oceniam. — Odparł na słowa swojego przyjaciela. Daleki był oceniania. Nie mówił tego nawet złośliwie. Nie musiał się również martwić, że Urquart wyjdzie stąd rozgniewany na niego. Philip po prostu miał taki sposób bycia.

Profesor G
Kilku panów w jednym ciele.
175cm. Przeciętna budowa ciała. Brązowe włosy. Piwne oczy. Zarost.

Giovanni Urquart
#8
05.09.2023, 19:43  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 05.09.2023, 19:44 przez Giovanni Urquart.)  

Wzruszył ramionami.

— A co ja się będę na pal wspinał. Na co to komu.

Jonathan gdzieś miał beltanowe tradycje. Pewnie bardziej by się zainteresował, gdyby miał jakąś pannę na oku. A tą dopiero miał po świętowaniu.

Jonathan potrafił wiele rzeczy obrócić w żart, szczególnie w rozmowach z przyjaciółmi. Mimo tego, bardzo obruszał się, gdy coś wyjątkowo go dotknęło.

— Nie przemawiają do mnie twoje argumenty, Philipie. A wino to wino, przyniosę ci lepsze następnym razem.

Zakręcił różdżką wokół plamy, by ta zniknęła. Na nieszczęście Notta, Urquart był uzbrojony, gdy padły niewybaczalne słowa.

— Że co!? Słuchaj no, każdy głupi może się rozprawiczyć, wystarczy iść do burdelu. Ale JA, powtarzam, JA, nie mam zamiaru iść tą prostą drogą, o nie-nie! Ja poszukuję IDEALNEJ kandydatki, której wdzięk i intelekt będą na wystarczającym poziomie, by odkryć przed nią me ciało i pozwolić się zaspokoić!

Wymachiwał różdżką w Philipa niczym dyrygent. Był niesamowicie wzburzony.

— Gdybym tylko chciał, mógłbym to zrobić w każdej chwili! I przestań mi tu gadać o gejach! Co to ma do rzeczy! Ja ci tu wyznaję, że chcę się oświadczyć Yaxley, a ty jakieś głupoty gadasz!

Zrobił kółeczko po pokoju.

— Dobra, zrobimy tak, jak wrócę do domu to napiszę do Gerry, spotkam się z nią, oświadczę i prześpię. A jeśli jakimś cudem do tego nie dojdzie, bo, nie wiem, Gio postanowi gdzieś wyjechać na miesiąc, to wtedy prześpię się z Gajdą, dobra? Wielkie mi co!

Odrzucił ręce w górę i wrócił na swoje miejsce, rozwalając się jeszcze bardziej. Burczał coś pod nosem, masując czoło.

Lew Salonowy
Seeking to be whole
Driven by passion
Philip to mierzący 173 cm wzrostu wysportowany mężczyzna. Niebieskooki blondyn, którego znakiem szczególnym są dołeczki w policzkach i promienny uśmiech. Jego znakiem szczególnym są dołeczki w policzkach oraz promienny uśmiech. Przywiązuje dużą uwagę do swojego wizerunku, dopasowując swój ubiór do każdej sytuacji. Roztacza wokół siebie aurę niezachwianej pewności siebie.

Philip Nott
#9
06.09.2023, 21:49  ✶  

Z prowadzonej przez nich rozmowy wyłaniał się bardzo smutny obraz jego przyjaciela. Zaczynało go to poważnie niepokoić, co takiego wygadywał ten mężczyzna. Nie wierzył własnym uszom i przez moment nawet zastanawiał się nad tym, czy powinien wysłać list do Świętego Munga, ale dotarło do niego, że nawet najlepszy zespół specjalistów sobie z tym nie poradziłby. Skoro on nie dawał sobie rady z tym czarodziejem.

— Jak na co? W zależności od podejścia możesz tak zaimponować kobiecie poprzez wykazanie się sprawnością i zostać za to nagrodzonym albo po prostu wykorzystasz okazję, tak jak ja chciałem skorzystać z tego, że Loretta dała mi wianek i się z nią zabawić. Nie jest to dobrze odbierane jak na pal wspinają się kobiety. — Nie wierzył w to, że musiał swojemu przyjacielowi tłumaczyć tak elementarne zagadnienia. Cały rytuał służył zdobywaniu, w przypadku Philipa sprowadzanym jak zawsze do fizycznego wymiaru, bo do tej pory nie chodziło o porywy serca. To był jego męski punkt widzenia. Jeśli w przyszłości poważnie zakochałby w jakieś kobiecie to może faktycznie dodałoby to jego sercu skrzydeł, jednak to nie zmieni jego stosunku do seksu. Nie umniejszać w żadnym stopniu potrzebom kobiet, jednak po coś te tradycje zostały ustanowione.

— Jeśli do Ciebie nie przemawiają to nie wróży dobrze dla twojej heteroseksualności. Trzymam Cię za słowo. — Philip postanowił tak łatwo nie odpuszczać swojemu przyjacielowi, nawet jeśli on uzbroił się w różdżkę. Jon mógłby posądzić go o złośliwość w tym momencie. Philip chciał dla niego naprawdę dobrze, w ten sposób postępują przyjaciele. Zasłyszane przez niego plotki to była bardzo poważna sprawa.

— To chyba ten moment, w którym powinienem wysłać sowę do Munga. — Philip potrafił wiele zrozumieć, ale tego zwyczajnie nie był w stanie. Philip nigdy nie przekroczył progu burdelu i nie zamierzał tego zmieniać. Nie podważał słów swojego przyjaciela odnośnie posiadanego przez niego ideału kobiety, jeśli to właśnie odpowiadało Jonathanowi. Chciał jedynie zasugerować mu, że bycie prawiczkiem w jego odczuciu jest akceptowalne na przełomie uczęszczania do szkoły magii i osiągnięcia dorosłości. Po trzydziestym roku życia zdecydowanie trudno to akceptować.

— Próbuję zrozumieć twoją motywację do oświadczenia się kobiecie, która jest dla Ciebie niczym siostra. Trafiłem w czuły punkt? — Od dłuższego czasu próbował to dobrze zrozumieć, bo na podstawie zebranych informacji z ich rozmowy nic nie wskazywało na to, aby jego przyjaciel myślał trzeźwo odnośnie tych oświadczyn i to było znacznie gorsze od tego, co go spotkało.

— Najpierw wróć do domu, prześpij się z tym, a potem tak jak chciałeś. Choć do tego aby się z kimś przespać nie potrzebujesz się oświadczać. — Zasugerował mu z ciężkim westchnięciem. To naprawdę beznadziejny przypadek.

Profesor G
Kilku panów w jednym ciele.
175cm. Przeciętna budowa ciała. Brązowe włosy. Piwne oczy. Zarost.

Giovanni Urquart
#10
06.09.2023, 23:06  ✶  

— Ale ty miałeś Lorettę, ja nie miałem dla kogo się wspinać. Wtedy jeszcze... nie myślałem o Gerry tak jak teraz — wyjaśnił. Dopiero po Beltane, po święcie miłości, zaczął spoglądać na Geraldine inaczej. A może to przez to, że otarł się o śmierć, spojrzał jeszcze raz na swoją hierarchię wartości. Jak chciałby, żeby jego życie wyglądało za rok? A jak za pięć lat?

— Nie nazwałbym tego czułym punktem... Wiem, jak opisywałem naszą relację... Gerry jest mi bardzo bliska. Czuję się przy niej swobodniej niż przy jakiejkolwiek innej kobiecie... Głównie przez to, że właśnie nie traktuję jej jak kobietę... To znaczy potencjalną partnerkę — poprawił się szybko. — Ale wtedy po Beltane... Jak otarłem się o śmierć... Myślałem tylko o niej... No i o tym, żeby przejąć kontrolę nad ciałem, ale Gio radził sobie bardzo dobrze, w każdym razie, nawet nie myślałem wiele, ja to po prostu czułem. Pospałem trochę, a potem z rana poszedłem do niej, by sprawdzić, czy jest cała i zdrowa. I powiedziałem jej, że... że myślę o niej inaczej... To po prostu samo przyszło.

Wyglądał bardzo dramatycznie i tak też się czuł. Poza tym, nie zwykł zwierzać się ze swoich uczuć nikomu.

— Tak, pójdę się przespać z myślą o tym, z kim by się przespać — roześmiał się dziko z własnego żartu. Ależ on był zabawny.

« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Giovanni Urquart (2090), Philip Nott (3551)


Strony (2): 1 2 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa