03.07.2023, 19:00 ✶
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 03.07.2023, 19:49 przez Darcy Lockhart.)
Artykuł Darcy’ego Lockharta ukazał się 3 maja w popołudniowym wydaniu Proroka Codzienniego, na dziesiątej stronie – zepchnięty tam przez relacje na temat samego ataku oraz wywiady z osobami z Polany. Tekst dotyczy akcji poszukiwawczej w Dolinie Godryka po evencie W ogniu widzieli koniec.
Po ataku Tego, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać oraz jego zwolenników (czyt. relację str.1-4), setki czarodziejów uznano za zaginionych, a w namiocie uzdrowicieli w Dolinie Godryka i klinice świętego Munga wciąż trwa walka o życie wielu rannych. Ostateczny bilans ofiar wciąż nie jest znany, ale nieoficjalnie mówi się o nawet trzydziestu ciałach, które do tej pory wyniesiono z Polany Ogni.
Przeczesywanie Kniei w poszukiwaniu ocalałych rozpoczęto we wczesnych godzinach rannych 2 maja. Początkowo w las ruszyli pracownicy Ministerstwa. Szybko zaczęli jednak dołączać do nich wolontariusze – przede wszystkim mieszkańcy Doliny Godryka. Niemożność teleportacji sprawiła, że kolejni ochotnicy, w tym krewni i znajomi zaginionych, musieli dotrzeć na miejsce za pomocą przepełnionego Błędnego Rycerza. Wydaje się, że cały świat czarodziejów zjednoczył się w obliczu tej trudnej sytuacji: po Kniei zarówno 2 maja, jak i 3 maja krążyło kilkadziesiąt grup poszukiwawczych. Jak wynika z nieoficjalnych doniesień – dołączały do nich nawet osoby, które same walczyły nocą na polanie.
Lista osób uznanych za zaginione dostępna jest w punkcie na skraju Kniei i wciąż aktualizowana. Nazwiska ofiar na razie nie zostały udostępnione do wiadomości publicznej.
Wielu Brygadzistów i Aurorów, którzy stawili czoła Sami – Wiecie – Komu wymagało pomocy medycznej, a kilku czarodziejów ucierpiało w wyniku wybuchów oraz ataku zwolenników Tego, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać.
„To było po prostu straszne” – mówi Willow Greengrass (l.19). „Uciekałam z polany z kuzynką i ta nagle mnie zaatakowała! Jeden ze śmierciożerców rzucił na nią jakiś czar i mocno mnie poturbowała. Na szczęście zajęli ich aurorzy i zdołałam uciec. Mieszkam w Dolinie i dotąd brałam udział we wszystkich sabatach, ale chyba już nigdy więcej tam nie pójdę…"
Okazuje się jednak, że to nie zaklęcia śmierciożerców były najbardziej mordercze dla osób zgromadzonych na Polanie Ogni. Podczas gdy pracownicy Ministerstwa walczyli ze śmierciożercami, większość bawiących się zdołała umknąć do lasu. Nie byli tam bezpieczni: to, co zdarzyło się na Polanie, wywołało najpierw przedziwną wichurę, a później sprawiło, że w Kniei Godryka zaczęły występować tajemnicze zjawiska.
Przeszukujący las natykają się więc przede wszystkim na osoby poturbowane w wyniku uderzeń o drzewa i ziemię, przygniecione powalonymi pniami albo poranione przez dziwne bestie. Każdy, kto wchodzi do Kniei, ryzykuje życie: w lesie wciąż można natknąć się na magiczne stworzenia, także takie, jakich - zdaniem mieszkańców - dotąd nie widywano w tej okolicy.
Piszący te słowa, po wejściu do Kniei Godryka, miał okazję widzieć stado magicznych, rogatych stworów, niebezpiecznych dla otoczenia, a także znaleźć w lesie poważnie poturbowaną czarownicę.
Grupy poszukiwawcze powracały na Polanę Ogni z rannymi, ciałami, niekiedy także zwierzętami – niemagicznymi i czarodziejskimi – potrzebującymi pomocy. Najbardziej zaskakujące są jednak pogłoski o tym, że z Kniei wyprowadzono paru… mugoli. Istnieje możliwość, że to mieszkańcy Doliny Godryka, którzy wybrali się na spacer. Wydaje się jednak, że niektórzy z nich trafili do lasu prosto z Polany Ognisk. Co robili niemagiczni na jednym z najświętszych miejsc dla czarodziejów? Ministerstwo na razie nie wydało oświadczenia w tej sprawie.
Artykuł został opatrzony zdjęciami:
Nr 1. Namiot w Dolinie Godryka, w którym rejestrowani są ochotnicy. Pośród nich dało się wypatrzeć Alastora Moody'ego w brudnym mundurze i jasnowłosą głowę Elliotta Malfoya. (Podpis: „W grupach poszukiwawczych znaleźli się nie tylko Aurorzy i Brygadziści, ale także inni pracownicy Ministerstwa.”)
Nr 2. Uzdrowiciele kręcący się w pobliżu namiotu medyków – w tym Danielle Longbottom, Cameron Lupin i Florence Bulstrode. (Podpis: „Uzdrowiciele mieli pełne ręce roboty.”)
Nr 3. Darcy Lockhart z trudem niosący na rękach młodą kobietę ze złamaną nogą. (Podpis: „Cywile również bohatersko ruszyli na pomoc rannym.")
Nr 4. Dwóch bardzo wysokich mężczyzn, wchodzących do Kniei. Choć obaj byli obróceni do aparatu plecami, mieszkańcy Doliny mogli w nich rozpoznać Nordgersimów. (Podpis: „Mieszkańcy Doliny Godryka ruszają do Kniei.")
Nr 5. Philip Nott, odchodzący od namiotu u boku Lucy Longbottom. (To zdjęcie opatrzono podpisem: „Słynny gracz quidditcha przyłącza się do poszukiwań.”
Nr 6. Samuel Carrow u boku mężczyzny w mugolskich ubraniach. W tle odwrócona plecami do widza Brenna w poszarpanym, pobrudzonym mundurze. (Podpis: „Mugol wyprowadzony z Kniei?”)
Nr 7. Ktoś w mundurze aurora, niewidoczny dobrze ze względu na otaczających go ludzi i odległość, przenoszony na noszach. (Podpis: "Auror ranny w starciach, prawdopodobnie transportowany do Londynu.")
Nr 8. Wykonane z daleka zdjęcie, przedstawiające jasnowłosą, wysoką kobietę, wlekącą za sobą wyrywającego się nastolatka. Ktoś znający Geraldine Yaxley, mógłby ją rozpoznać.
Nr 9. Biegnące przez kadr dziwne, rogate stworzenia.
Jeżeli ktoś chce, żeby jego zdjęcie stąd wykasować, bo uważa, że nie udałoby się go zrobić, dajcie proszę znać, zedytuję. Jeżeli kogoś pominęłam i ktoś bardzo chce z kolei się tu znaleźć, to też niech da znać!
Ranni, zaginieni – trwają poszukiwania w Kniei Godryka
Po ataku Tego, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać oraz jego zwolenników (czyt. relację str.1-4), setki czarodziejów uznano za zaginionych, a w namiocie uzdrowicieli w Dolinie Godryka i klinice świętego Munga wciąż trwa walka o życie wielu rannych. Ostateczny bilans ofiar wciąż nie jest znany, ale nieoficjalnie mówi się o nawet trzydziestu ciałach, które do tej pory wyniesiono z Polany Ogni.
Brak teleportacji utrudnia akcję ratunkową
Przeczesywanie Kniei w poszukiwaniu ocalałych rozpoczęto we wczesnych godzinach rannych 2 maja. Początkowo w las ruszyli pracownicy Ministerstwa. Szybko zaczęli jednak dołączać do nich wolontariusze – przede wszystkim mieszkańcy Doliny Godryka. Niemożność teleportacji sprawiła, że kolejni ochotnicy, w tym krewni i znajomi zaginionych, musieli dotrzeć na miejsce za pomocą przepełnionego Błędnego Rycerza. Wydaje się, że cały świat czarodziejów zjednoczył się w obliczu tej trudnej sytuacji: po Kniei zarówno 2 maja, jak i 3 maja krążyło kilkadziesiąt grup poszukiwawczych. Jak wynika z nieoficjalnych doniesień – dołączały do nich nawet osoby, które same walczyły nocą na polanie.
Lista osób uznanych za zaginione dostępna jest w punkcie na skraju Kniei i wciąż aktualizowana. Nazwiska ofiar na razie nie zostały udostępnione do wiadomości publicznej.
Śmierciożercy, wiatr i tajemnicze potwory
Wielu Brygadzistów i Aurorów, którzy stawili czoła Sami – Wiecie – Komu wymagało pomocy medycznej, a kilku czarodziejów ucierpiało w wyniku wybuchów oraz ataku zwolenników Tego, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać.
„To było po prostu straszne” – mówi Willow Greengrass (l.19). „Uciekałam z polany z kuzynką i ta nagle mnie zaatakowała! Jeden ze śmierciożerców rzucił na nią jakiś czar i mocno mnie poturbowała. Na szczęście zajęli ich aurorzy i zdołałam uciec. Mieszkam w Dolinie i dotąd brałam udział we wszystkich sabatach, ale chyba już nigdy więcej tam nie pójdę…"
Okazuje się jednak, że to nie zaklęcia śmierciożerców były najbardziej mordercze dla osób zgromadzonych na Polanie Ogni. Podczas gdy pracownicy Ministerstwa walczyli ze śmierciożercami, większość bawiących się zdołała umknąć do lasu. Nie byli tam bezpieczni: to, co zdarzyło się na Polanie, wywołało najpierw przedziwną wichurę, a później sprawiło, że w Kniei Godryka zaczęły występować tajemnicze zjawiska.
Przeszukujący las natykają się więc przede wszystkim na osoby poturbowane w wyniku uderzeń o drzewa i ziemię, przygniecione powalonymi pniami albo poranione przez dziwne bestie. Każdy, kto wchodzi do Kniei, ryzykuje życie: w lesie wciąż można natknąć się na magiczne stworzenia, także takie, jakich - zdaniem mieszkańców - dotąd nie widywano w tej okolicy.
Piszący te słowa, po wejściu do Kniei Godryka, miał okazję widzieć stado magicznych, rogatych stworów, niebezpiecznych dla otoczenia, a także znaleźć w lesie poważnie poturbowaną czarownicę.
Ucierpieli czarodzieje, zwierzęta oraz… mugole
Grupy poszukiwawcze powracały na Polanę Ogni z rannymi, ciałami, niekiedy także zwierzętami – niemagicznymi i czarodziejskimi – potrzebującymi pomocy. Najbardziej zaskakujące są jednak pogłoski o tym, że z Kniei wyprowadzono paru… mugoli. Istnieje możliwość, że to mieszkańcy Doliny Godryka, którzy wybrali się na spacer. Wydaje się jednak, że niektórzy z nich trafili do lasu prosto z Polany Ognisk. Co robili niemagiczni na jednym z najświętszych miejsc dla czarodziejów? Ministerstwo na razie nie wydało oświadczenia w tej sprawie.
Artykuł został opatrzony zdjęciami:
Nr 1. Namiot w Dolinie Godryka, w którym rejestrowani są ochotnicy. Pośród nich dało się wypatrzeć Alastora Moody'ego w brudnym mundurze i jasnowłosą głowę Elliotta Malfoya. (Podpis: „W grupach poszukiwawczych znaleźli się nie tylko Aurorzy i Brygadziści, ale także inni pracownicy Ministerstwa.”)
Nr 2. Uzdrowiciele kręcący się w pobliżu namiotu medyków – w tym Danielle Longbottom, Cameron Lupin i Florence Bulstrode. (Podpis: „Uzdrowiciele mieli pełne ręce roboty.”)
Nr 3. Darcy Lockhart z trudem niosący na rękach młodą kobietę ze złamaną nogą. (Podpis: „Cywile również bohatersko ruszyli na pomoc rannym.")
Nr 4. Dwóch bardzo wysokich mężczyzn, wchodzących do Kniei. Choć obaj byli obróceni do aparatu plecami, mieszkańcy Doliny mogli w nich rozpoznać Nordgersimów. (Podpis: „Mieszkańcy Doliny Godryka ruszają do Kniei.")
Nr 5. Philip Nott, odchodzący od namiotu u boku Lucy Longbottom. (To zdjęcie opatrzono podpisem: „Słynny gracz quidditcha przyłącza się do poszukiwań.”
Nr 6. Samuel Carrow u boku mężczyzny w mugolskich ubraniach. W tle odwrócona plecami do widza Brenna w poszarpanym, pobrudzonym mundurze. (Podpis: „Mugol wyprowadzony z Kniei?”)
Nr 7. Ktoś w mundurze aurora, niewidoczny dobrze ze względu na otaczających go ludzi i odległość, przenoszony na noszach. (Podpis: "Auror ranny w starciach, prawdopodobnie transportowany do Londynu.")
Nr 8. Wykonane z daleka zdjęcie, przedstawiające jasnowłosą, wysoką kobietę, wlekącą za sobą wyrywającego się nastolatka. Ktoś znający Geraldine Yaxley, mógłby ją rozpoznać.
Nr 9. Biegnące przez kadr dziwne, rogate stworzenia.
Jeżeli ktoś chce, żeby jego zdjęcie stąd wykasować, bo uważa, że nie udałoby się go zrobić, dajcie proszę znać, zedytuję. Jeżeli kogoś pominęłam i ktoś bardzo chce z kolei się tu znaleźć, to też niech da znać!