• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Poza schematem Retrospekcje i sny v
« Wstecz 1 … 7 8 9 10 11 … 14 Dalej »
[1 kwietnia 1971] Nastał czas ciemności || Nicholas & Stanley

[1 kwietnia 1971] Nastał czas ciemności || Nicholas & Stanley
Ogórkowy Baron
Świat nie ma sensu. Trzeba mu go nadać samemu
Stanley mierzy około metra dziewięćdziesięciu wzrostu i jest atletycznej budowy ciała. Jego krótko ścięte, zaczesane na bok ciemnobrązowe włosy okalają owalną twarz, która zrobią piwne oczy. Zawsze ma lekki, kilkudniowy zarost w postaci wąsa i brody. Na co dzień można go spotkać noszącego mundur brygadzisty. Jeżeli jednak uda się komuś go wyciągnąć na jakąś aktywność niedotyczącą pracy to przybędzie w długim, ciemnym płaszczu, a pod spodem będzie miał koszulę i najprawdopodobniej krawat. Wypowiada się w sposób spokojny dopóki nie zostanie wyprowadzony z równowagi.

Stanley Andrew Borgin
#1
16.08.2023, 11:40  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 18.12.2024, 10:37 przez Baba Jaga.)  
adnotacja moderatora
Rozliczono - Stanley Borgin - osiągnięcie Badacz tajemnic I

Kim był Stanley aby odmówić własnemu kuzynowi? Zwłaszcza kiedy ten wstąpił na jedyną słuszną drogę jaką członek rodziny Borginów mógł objąć w swoim życiu. Yaxley na pewno słyszał o postulatach Czarnego Pana i za namową rodziny czy z własnej nie przymuszonej woli chciał właśnie stać się jednym z nich - zwolenników nowej drogi. Kiedy tylko do jego uszu doszła wiadomość, że Nicholas chciał zrobić coś więcej, coś aby się wykazać, nie omieszkał mu w tym pomóc.

Jeden ze zwolenników Lorda Voldemorta przekazał informacje o swoim sąsiedzie, który mógł za dużo wiedzieć. Pech, a może właśnie fart chciał, że pan Hendrick był świadkiem jednego ze Śmierciożerczych ataków, który poszedł co najmniej średnio. Jeden z zamachowców stracił wtedy swoją maskę i jego tożsamość była już znana. Może nie dokładne imię i nazwisko ale rysopis na podstawie którego bez problemu można by posłać list gończy po całej Wielkiej Brytanii. Nie mogli pozwolić aby jeden z nich wpadł w sidła sprawiedliwości. Trzeba było złożyć wizytę państwu Hendrick i przekonać ich, że odwiedziny w Ministerstwie Magii aby złożyć zeznania, mogą nie być najlepszym sposobem na wydłużenie swojego życia.

Stanley, a raczej Vulturis, ponieważ pod taką ksywką operował wśród tej organizacji, posłał list wraz z adresem do swojego kuzyna, informując go o adresie na który miał się stawić. Miejscem zamieszkania podejrzanego było mieszkanie na przedostatnim piętrze niedużej kamieniczki w oficynie. Borgin przybył na miejsce około 15, może 20 minut przed czasem. Oparł się o parapet na półpiętrze i wypatrywał swojego dzisiejszego towarzysza. Dopóki nie zaczęli włamu do mieszkania Hendricków, wszystko było w porządku, wszak nie można kogoś zamknąć za stanie na klatce.

Widząc znajomą sylwetkę, uśmiechnął się pod nosem, pozwalając sobie na dogaszenie papierosa w słoiku, który znajdował się na parapecie - Jesteś, bardzo dobrze - rzekł do wchodzącego po schodach mężczyzny by po chwili przetrzeć ręce - Mam nadzieję, że zabrałeś swoją różdżkę? - zapytał, podając mu prawą dłoń. Chwilę później wskazał lewą dłonią na środkowe drzwi przy których można było zauważyć pozłacaną tabliczkę "Hendrick" - To tutaj. John za dużo widział. Trzeba mu uświadomić, że to co zrobi jutro, będzie miało wpływ na jego życie i całej jego rodziny. Ma żonę i córkę... A chyba nie chciałby aby stała im się jakaś krzywda, czyż nie? - zaśmiał się pod nosem na własne słowa i ruszył czym prędzej pod wskazane wcześniej drzwi.

- Bądź tak miły i otwórz drzwi. Tylko wiesz, po cichu. Nie chcemy robić zamieszania. Tego dziada pewnie jeszcze w domu nie będzie, więc sobie chwilę na niego poczekamy - odparł, odwracając się do ściany plecami w oczekiwaniu na rozstąpienie się wrót do środka - Mam też to jakbyśmy spotkali kogoś nieplanowanego w środku - dodał, wyjmując spod płaszcza jakąś fiolkę z zawartością.



"Riddikulus!"
- Danielle Longbottom na widok Stanleya Bo[r]gina

"Jestem dumna, że pomagałeś podczas zamachu."
- Stella Avery na wieści o udziale Stanley w walkach podczas Beltane 1972
Niewymowny
Jeśli mnie nie lubisz, to twój problem, a nie mój.
Wysoki blondyn, mierzący 194 cm wzrostu. Jego niebieskie oczy przejawiają najczęściej chłód, odwagę, opanowanie, tajemniczość. Nie łatwo odczytać jego zamierzenia i jakie może mieć intencje względem osób drugich.

Nicholas Travers
#2
18.08.2023, 12:39  ✶  

W rodzinie, która popierała działania Lorda Voldemorta i wspomagała jego organizację na możliwe dla nich sposoby, Nicholas dobrowolnie wyrażał uznanie dla szerzonej ideologii. Chciał również wkroczyć w tę drogę, aby pomóc lepszych osiągnięciach dla działalności stworzonej i funkcjonującej organizacji. Przyjmował każde zlecenie, którego był wstanie się podjąć i choroba mu w tym nie utrudniała. Tak też dzisiaj, po otrzymaniu wiadomości od kuzyna, nie zamierzał tego zlekceważyć.
Po przeczytaniu krótkiego listu, który później uległ samozniszczeniu, zapamiętał adres pod jaki miał się stawić. Nie był osobą, która się spóźniała. Często nawet zjawiał się przed czasem. Każde spotkanie, czy to zawodowe, rodzinne a nawet takie zlecenia, były dla niego priorytetem i poważnie do nich podchodził.

Odziany w czarne szaty, co by nie rzucać się w oczy. Spodnie i sweter tego samego koloru. Znajdując się na wskazanej ulicy, rozejrzał w upewnieniu po okolicy, czy ktoś także przemierzał te okolice, czy było pusto. Zjawił się przed czasem jakieś od pięciu do ośmiu minut. Wszedł do budynku, ruszył schodami, gdzie usłyszał znajomy głos Stanleya. Nicholas operował pseudonimem „Papilio”.

- Nigdzie nie ruszam się bez niej.
Odpowiedział kuzynowi i uścisnął jego dłoń na powitanie. Skierował spojrzenie w kierunku drzwi do mieszkania, które wskazał Borgin. Słuchając celu, w jakim się tutaj pojawili. W między czasie, Nicholas założył na swoje dłonie czarne rękawiczki. Nie brudził sobie rąk, nie wiedząc jak potoczą się losy tutejszych państwa Hendrick. Z drugiej strony, nie chciał po sobie za bardzo pozostawiać śladów, że tutaj był. W razie, gdyby czegoś dotknął. Im więcej ostrożności, tym lepiej dla nich.
- Wszystko zależy od tego, jak będzie współpracować.
Odparł Nicholas w odpowiedzi, na chwilę obecną nie wyrażając jakichś emocji rozbawienia sytuacją. Skoro ktoś widział coś za dużo, to trzeba go wyeliminować. Byłaby to ostateczna wersja działania, gdyby rozmowy zawiodły. Nicholasowi też nie uśmiechało się jawnie pokazywać swojej osoby w tym miejscu, więc w ramach bezpieczeństwa, miał na szyi czarną chustę. Na wypadek, gdyby sytuacja nie poszła po ich myśli, szybko mógłby zakryć swoją twarz.

Otwarcie drzwi, przypadło Yaxleyowi. Zrozumiałe było, żeby wejść do środka nie robiąc niepotrzebnego zamieszania. Rzucił okiem na fiolkę z zawartością, jakoby miała być im pomóc na wypadek niepowodzenia.
Nie czekając dłużej, Nicholas używając swojej różdżki, nakierował ją na zamek w drzwiach i użył zaklęcia otwierania. Charakterystyczne ciche kliknięcia poinformowały ich, że drzwi stoją dla nich otworem. Nicholas ostrożnie chwycił za klamkę i otworzył drzwi szerzej, trzymając różdżkę w pogotowiu, wszedł do środka pierwszy, rozglądając się uważnie. Kolej na kuzyna, aby do niego dołączył.

Ogórkowy Baron
Świat nie ma sensu. Trzeba mu go nadać samemu
Stanley mierzy około metra dziewięćdziesięciu wzrostu i jest atletycznej budowy ciała. Jego krótko ścięte, zaczesane na bok ciemnobrązowe włosy okalają owalną twarz, która zrobią piwne oczy. Zawsze ma lekki, kilkudniowy zarost w postaci wąsa i brody. Na co dzień można go spotkać noszącego mundur brygadzisty. Jeżeli jednak uda się komuś go wyciągnąć na jakąś aktywność niedotyczącą pracy to przybędzie w długim, ciemnym płaszczu, a pod spodem będzie miał koszulę i najprawdopodobniej krawat. Wypowiada się w sposób spokojny dopóki nie zostanie wyprowadzony z równowagi.

Stanley Andrew Borgin
#3
19.08.2023, 21:24  ✶  

Bardzo dobrze, że Nicholas miał swoją różdżkę. Słusznie robił, że się z nią nie rozstawał - to było bardzo bezpieczne, wszak nigdy nie wiadomo kiedy czy gdzie czeka jakieś niebezpieczeństwo. Fiolka, którą mu pokazał to była mikstura paraliżującą, która jak sama nazwa wskazywała, paraliżowała kogoś. Nie musieli od razu zabijać kiedy mieli po swojej stronie utalentowanych medyków czy zielarzy, którzy byli w stanie tworzyć takie cuda.

- Tego nie wiem ale przekonamy go aby chciał z nami współpracować. Nie będzie miał wyboru - zapewnił. Stanley nie ubierał żadnej chusty ani niczego w tym rodzaju. Zdawał sobie sprawę, że wystarczy odpowiednie kogoś wystraszyć aby ten zamilkł na wieki, wieków... I nie rozchodziło się o zabójstwo, chociaż to też była opcja ostateczna.

Kiedy Yaxley otworzył drzwi, wszedł powoli do środka za swoim kuzynem, a następnie rozejrzał po pokoju. Trafili do niedużego pomieszczenia, które pełniło rolę salonu. Po prawej stronie znajdowały się dwie pary drzwi i podobnie po lewej - Sprawdzę te pokoje po prawej, a Ty możesz w tym czasie po lewej - zalecił wspólnikowi. Borgin wolał się upewnić, że nikogo w domu nie ma, a jeżeli jest to żeby nie byli w stanie ich zaskoczyć.

Jak powiedział, tak też zrobił. Zniknął najpierw w pierwszych drzwiach po swojej stronie, a później w drugich. O ile z pierwszych wrócił całkiem szybko, ponieważ natrafił na pusty pokój, tak w drugim spędził kilka dobrych minut. Chwila krzątaniny, kilka głuchych wrzasków i zjawił się w głównym pokoju, wynosząc magią dwie kobiety ze środka. Te były napojone ich miksturą. Po za tym, były jeszcze przerażone - nie miały pojęcia co się dzieje. Vulturis położył je na środku dywanu, a następnie zajął miejsce w jednym z foteli - No zobacz jak nam się dzisiaj trafiło. Nasza karta przetargowa właśnie przyjechała - uśmiechnął się szczerze do Nicholasa. Sam Stanley nie spodziewał się, że taka miła niespodzianka będzie na nich czekać ale należało być wdzięcznym Merlinowi za tak hojny datek.

Lewa część domu to była odpowiednio kuchnia i łazienka. Nic szczególnego nie było tam do znalezienia, ot zwykłe pomieszczenia, nie wyróżniające się niczym wielkim, więc nie było czego szczególnego tam szukać.

- Proszę. Zajmij miejsce obok mnie. Poczekamy na pana Hendricka, prawda ślicznotki? - zaprosił Yaxleya aby usiadł w fotelu obok, zwracając się również do dwóch kobiet, które leżały przed nimi. Te oczywiście nie były w stanie odpowiedź ani się nawet ruszyć, a jedynie spoglądały błagalnym wzrokiem to na jednego, a to na drugiego włamywacza.

Panowie siedzieli tak może z 10, góra 20 minut we względnej ciszy, kiedy dało się usłyszeć otwieranie drzwi, a w nich pojawił się nie kto inny jak pan Hendrick - ten który wiedział za dużo. Kiedy tylko spostrzegł to co miało miejsce - zamarł. Nie miał kompletnego pojęcia co zrobić - P-p-panowie? - zająknął się, upuszczając swoją skórzaną teczkę na podłogę.



"Riddikulus!"
- Danielle Longbottom na widok Stanleya Bo[r]gina

"Jestem dumna, że pomagałeś podczas zamachu."
- Stella Avery na wieści o udziale Stanley w walkach podczas Beltane 1972
Niewymowny
Jeśli mnie nie lubisz, to twój problem, a nie mój.
Wysoki blondyn, mierzący 194 cm wzrostu. Jego niebieskie oczy przejawiają najczęściej chłód, odwagę, opanowanie, tajemniczość. Nie łatwo odczytać jego zamierzenia i jakie może mieć intencje względem osób drugich.

Nicholas Travers
#4
19.08.2023, 23:27  ✶  

Nicholas nie zadawał pytań odnośnie zawartości fiolki, wierząc kuzynowi, że wie co robi. A jeżeli im się to przyda, to tym lepiej. Najważniejsze, aby udało im się przekonać do współpracy Hendricka. Żaden z nich nie wiedział, jak potoczy się sytuacja. Zadanie zlecone zostało, trzeba je wykonać.
Wiele osób uległa jest do współpracy, kiedy chodzi o życie ich rodziny. Są zbyt słabi i ulegli, co sprawiało w większości sytuacji, że sprawy kończyły się tak, jak powinny dla korzyści dominującej i biorącej za cel ich słabe punkty.

Po wejściu do środka, Nicholas ostrożnie rozejrzał się zastając salon w opustoszeniu. Po obu stronach znajdowały się drzwi do kolejnych pomieszczeń. Zgodnie z decyzją kuzyna, Nicholas skierował się od razu w lewą stronę, pierw zaglądając do najbliższego pomieszczenia, które okazało się być łazienką. Zlustrował szybko i wycofał się, skierowawszy do kuchni. Również nikogo nie było. Usłyszał zatem, że coś dzieje się po stronie pomieszczenia, do którego wszedł Stanley. Pozostawał na posterunku w salonie, gdyby czasem ktoś próbował tędy uciekać, to by zatrzymał. Okazało się, że Borgin poradził sobie z sytuacją, wracając do salonu w towarzystwie lewitujących ciał dwóch kobiet, które następnie zostały położone na dywanie. Za długo im się nie przyglądał. Nie chciał aby i one starały się go w tej chwili zapamiętywać. Leżąc na dywanie, nie miały też za dużego manewru oczami, aby widzieć siedzące na kanapie czy fotelu kogokolwiek.

Słysząc propozycję Stanleya, aby usiadł obok niego, Yaxley spojrzał na swój zegarek, aby ocenić czas ile może im przyjść czekać. Podszedł do wskazanego fotela i zajął miejsce. Czas oczekiwania na pana mieszkania, dłużył się w milczeniu. W końcu doczekali się jego przybycia.
Minuty mijały, na obserwacji leżących i bezradnych ciał. Oczekiwany lokator pojawił się i otwieraniem drzwi zwrócił na siebie uwagę. Nic dziwnego że był zaskoczony zastanym widokiem. Sparaliżowane ciała jego kobiet oraz goście bez zapowiedzi.

- Hendrick, jak myślę?
Przywitał go Nicholas lekkim uśmiechem, choć spojrzeniem niezbyt przychylnym a chłodnym. Machnięciem różdżki, machnął aby drzwi za oczekiwaną przez nich osobą się zamknęły z brakiem możliwości ucieczki. Tak zapobiegawczo, aby nie musieli za nim się uganiać.
- Przyszliśmy z Tobą porozmawiać. Zajmij miejsce.
Gestem głowy Nicholas wskazał mu sąsiednią sofę. Celował w niego różdżką, jako ostrzeżenie, aby niczego nie kombinował. Jeżeli kuzyn chciał naświetlić sytuację, mógł się wyprodukować. W końcu różniło ich to, że najwięcej mówił w przeciwieństwie do Nicholasa. Jeżeli nie, Nicholas poczeka aż Hendrick zajmie swoje miejsce i przejdzie do wyjaśnienia mu sytuacji, czego od niego oczekują.
Ogórkowy Baron
Świat nie ma sensu. Trzeba mu go nadać samemu
Stanley mierzy około metra dziewięćdziesięciu wzrostu i jest atletycznej budowy ciała. Jego krótko ścięte, zaczesane na bok ciemnobrązowe włosy okalają owalną twarz, która zrobią piwne oczy. Zawsze ma lekki, kilkudniowy zarost w postaci wąsa i brody. Na co dzień można go spotkać noszącego mundur brygadzisty. Jeżeli jednak uda się komuś go wyciągnąć na jakąś aktywność niedotyczącą pracy to przybędzie w długim, ciemnym płaszczu, a pod spodem będzie miał koszulę i najprawdopodobniej krawat. Wypowiada się w sposób spokojny dopóki nie zostanie wyprowadzony z równowagi.

Stanley Andrew Borgin
#5
21.08.2023, 23:04  ✶  

Hendrick widząc, że nie może za dużo zrobić, a drzwi się za nim zatrzasnęły, zasiadł na wskazanym mu miejscu. Co innego miał zrobić? Na pewno zależało mu na bezpieczeństwie swoich najbliższych. Wiedział, że musi współpracować z dwójką mężczyzn, którzy wpadli do niego w odwiedziny.

- Tak. To ja... - odparł po chwili. Głowa tejże rodziny musiała być w niemałym szoku na to wszystko co miało miejsce - Nic nie będę kombinował. Nie, nie... spokojnie - podniósł ręce do góry na widok różdżki Nicholasa.

- Dziękuje - Stanley kiwnął głową w kierunku kuzyna, widząc jak ten pieczołowicie zaopiekował się ich zgubą - Panie Hendrick. Powiem krótko. Ma pan przejebane i to solidnie - zaśmiał się pod nosem kiedy uświadomił sobie jak to zabrzmiało - Był pan w złym miejscu, o złej porze i widział pan coś złego. Coś czego pan nie powinien zobaczyć nigdy dla dobra naszego i waszego. Dla dobra ogółu - uśmiechnął się do niego, a następnie powstał aby pokrążyć trochę po pokoju. Borgin wiedział, że to pozytywnie wpłynie na postęp ich małego "przesłuchania". Ofiara - Hendrick - nie będzie wtedy wiedział na kim się skupić. Czy na krążącym Stanleyu czy Nicholasie, który miał go cały czas na muszce, czekając na jeden zły ruch.

- Ale p-p-panowie... O czym wy mówicie... O co chodzi... - zapytał nerwowo, latając wzrokiem od Borgina do Yaxleya i z powrotem. Przez ułamek sekundy chciał się nawet podnieść do góry aby gdzieś podejść ale się powstrzymał, przypominając sobie, że dalej jest na celowniku.

- Nie dobrze, nie dobrze. Nie chcesz z nami współpracować? - pokręcił głową, sięgając po papierosa, którego następnie odpalił. Vulturis nie omieszkał również podzielić się nim wraz ze swoim kuzynem, dlatego podszedł go obdarować - Wiesz, że jak nie będziesz chciał się z nami dogadać to przyjdą straszni panowie i zrobią krzywdę... - rozłożył ręce, odwracając się od Hendricka - Tobie... - wskazał na córkę - Tobie... - przeniósł dłoń nad żonę - I Tobie - wskazał papierosem na siedzącego na sofie mężczyznę - Ale ty... wpierw będziesz musiał obserwować jak twoje dwa złotka są katowane... - wzruszył ramionami, wszak nie dużo mógł na to poradzić. Stanley na jego miejscu chciałby współpracować, ponieważ wiedział jak to się kończy.

Hendrick się nie odezwał. Znaczy próbował się odezwać ale to co wypełzło z jego ust było nieskładnym bełkotem i nic nie dało się zrozumieć, a już na pewno nic wartościowego dowiedzieć.

- Co powinniśmy z nim zrobić aby zacząć z nami współpracować? - zapytał kuzyna, wskazując mu dłonią ich gościa - Może przekonasz pana Hendricka do małej pogawędki? - zaproponował Nicholasowi, a sam zasiadł w fotelu aby rozkoszować się papierosem i widowiskiem na które liczył.



"Riddikulus!"
- Danielle Longbottom na widok Stanleya Bo[r]gina

"Jestem dumna, że pomagałeś podczas zamachu."
- Stella Avery na wieści o udziale Stanley w walkach podczas Beltane 1972
Niewymowny
Jeśli mnie nie lubisz, to twój problem, a nie mój.
Wysoki blondyn, mierzący 194 cm wzrostu. Jego niebieskie oczy przejawiają najczęściej chłód, odwagę, opanowanie, tajemniczość. Nie łatwo odczytać jego zamierzenia i jakie może mieć intencje względem osób drugich.

Nicholas Travers
#6
21.08.2023, 23:59  ✶  
Yaxley witając gospodarza mieszkania, postanowił się upewnić, czy to ten mężczyzna, któremu mają odradzić składanie zeznań. Mężczyzna widać był w szoku, ale posłusznie wykonywał polecenia. Wszyscy byli spokojni. Nawet jego kobiety, leżące na dywanie sparaliżowane. Mogły jedynie słuchać i obserwować. Paraliż powinien także móc odebrać im mowę. Przynajmniej nie będą hałasować i przeszkadzać im podczas ważnej dyskusji.
Pilnując Hendricka, Borgin postanowił wyjaśnić sytuację, mając z tego radość? Wesoło mu dzisiaj było, skoro się uśmiechał. Nicholas poważnie podchodził do zadania i nie odrywał spojrzenia od ich ofiary. Jednocześnie obserwując zachowanie i mowę ciała.
- Nie teraz.
Odmówił poczęstunku papierosem. Po zakończeniu tej sprawy, będzie mógł zapalić. Nie chciał się teraz rozpraszać. A to mogła być także nieświadoma metoda odwrócenia uwagi, którą Hendrick mógłby wykorzystać na swoją korzyść, gdyby żaden z ich miał go na oku czy celowniku.
Mężczyzna zdawał się nie wiedzieć o czym mówił kuzyn Nicholasa. Udawał głupca, albo starannie ukrywał prawdę. Być może myśląc, że śmieszek i poważniak nic mu nie zrobią i jego ukochanym kobietom. Nie docierały do niego słowa Borgina. Kuzyn dał mu możliwość podjęcia próby rozmowy.
- Zacznijmy od początku, panie Hendrick.
Zwrócił się do niego Yaxley. Nie odrywał od jego osoby chłodnego spojrzenia, które stało się bardziej zimne, że gdyby mógł, wywierciłby mu dziurę w brzuchu. W przeciwieństwie do Stanleya, Nicholas nie uśmiechał się.
- Widział Pan coś, czego nie powinien. Każdy z nas ma kogoś, kogo chce chronić. Zapewnić bezpieczeństwo. Może Pan je ocalić, jeżeli zacznie z nami po dobroci współpracować. Jeżeli nie…
Tutaj Nicholas skierował różdżkę w kierunku kobiet.
- Możemy sprawdzić ich wytrzymałość organizmu.
Dał mężczyźnie do zastanowienia, ale już może po tych słowach zaczął wyglądać bardziej na zaniepokojonego. Zademonstrowanie swoich działań w praktyce może okazać się pomocne, czy nawet i owocne. Rzucenie zaklęcia niewybaczalnego na dziecko, mogłoby okazać się dużym ciosem dla rodzica. I właśnie niewerbalne „Crucio” wystrzeliło z różdżki Yaxleya i powędrowało w stronę ciała dziewczynki, która nie mogąc się poruszać, czuła ból na całym ciele. Zaciśnięte powieki, łzy spływające z oczu. Nicholas był bezpośredni i nie chciał tracić czasu na zabawne próby nawiązywania rozmowy.
- Jak będzie?
Zapytał z opanowaniem i chłodem w głosie. Czy mężczyzna zgodzi się współpracować?
Ogórkowy Baron
Świat nie ma sensu. Trzeba mu go nadać samemu
Stanley mierzy około metra dziewięćdziesięciu wzrostu i jest atletycznej budowy ciała. Jego krótko ścięte, zaczesane na bok ciemnobrązowe włosy okalają owalną twarz, która zrobią piwne oczy. Zawsze ma lekki, kilkudniowy zarost w postaci wąsa i brody. Na co dzień można go spotkać noszącego mundur brygadzisty. Jeżeli jednak uda się komuś go wyciągnąć na jakąś aktywność niedotyczącą pracy to przybędzie w długim, ciemnym płaszczu, a pod spodem będzie miał koszulę i najprawdopodobniej krawat. Wypowiada się w sposób spokojny dopóki nie zostanie wyprowadzony z równowagi.

Stanley Andrew Borgin
#7
28.08.2023, 22:56  ✶  

O ile trochę chciał podpuścić Nicholasa, trochę pewnie sprawdzić do czego jest zdolny. Widząc jak na twarzy dziewczyny pojawiły się łzy, które spływały przez zaciśnięte powieki, wiedział, że Yaxley się nie patyczkuje. Przez krótki moment aż Stanleyowi powieka zadrgała nerwowo na ten widok. A więc cruciatus... Pomyślał, kiwając głową z uznaniem, zdając sobie sprawę, że ten czar potrafił zniszczyć nawet największych twardzieli.

- Co jej zrobiłeś draniu?! - Hendrick wykrzyczał, również dostrzegając wyraz twarzy swojej córki - Córeczko... Co Ci się stało? Co ten zwyrol Ci zrobił? - zapytał jej, nie zdając sobie chyba sprawy, że ta nie bardzo ma jak odpowiedzieć na zadane pytanie, a następnie zsunął się z siedziska, powoli kierując się do dziecka. W tej całej swojej opiekuńczości, Hendrick, popełnił jeden błąd - nie zapytał o zgodę na wstanie.

- Pff... A Ty dokąd? - Stanley parsknął śmiechem, widząc co ta poczwara próbowała zrobić - Z takim ciętym językiem to zaraz i Twoja żona będzie płakać... I to tylko przez Ciebie... - zwrócił mu uwagę, tłumacząc jego największą wtopę. Chwilę później wstał i za pomocą różdżki otworzył okno by wyrzucić końcówkę papierosa za okna - Przez Twoje decyzje, Twoi najbliżsi są krzywdzeni... Nie widzisz tego? - zapytał, stając Hendrickowi na dłoni aby uniemożliwić mu podejście bliżej w kierunku rodziny.

- Arrhhgg... - mężczyzna syknął z bólu kiedy poczuł podeszwę buta na swojej dłoni - Panowie... Naprawdę... Nie róbcie nic tej dwójce, tylko mi - poprosił wręcz błagalnym tonem, który nie przypominał tego jak chwile temu syknął na Nicholasa. Według Borgina miarka się już przegięła i powinni ich wykończyć jak najgorsze zwierzęta ale wybór pozostawiał w rękach kuzyna. Jeżeli ten chciał się jeszcze pobawić z tą rodziną to mógł, wszak Hendrick jeszcze nie bardzo chciał z nimi współpracować.

Stanley powrócił do okna aby przez nie wyjrzeć, dając po raz kolejny wolną rękę do działania Yaxleyowi. "Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal"... Czy coś w ten deseń. Prawdę mówiąc zrobił to specjalnie aby zmylić ich ofiarę do końca - aby ten nie wiedział już do kogo ma się zwracać.

- C-Co mam zrobić abyście nas zostawili? Błagam... Zrobię wszystko, tylko nic już nie róbcie... - złożył dłonie, przenosząc swój wzrok na meżczyznę, który ranił jego córkę - Chodzi o moje zeznania w Ministerstwie? Nigdzie nie byłem, nic nie powiedziałem przecież... D-D-Dopiero jutro miałem iść - odparł, przypominając sobie czemu najpewniej zawdzięcza sobie tę wizytę - T-Tam jest list. Dolna szuflada - wskazał dłonią na szafkę, która znajdowała się po prawej od Nicholasa. Hendrick działał po omacku, widać było, że jest bardzo przejęty zaistniałą sytuacją.



"Riddikulus!"
- Danielle Longbottom na widok Stanleya Bo[r]gina

"Jestem dumna, że pomagałeś podczas zamachu."
- Stella Avery na wieści o udziale Stanley w walkach podczas Beltane 1972
Niewymowny
Jeśli mnie nie lubisz, to twój problem, a nie mój.
Wysoki blondyn, mierzący 194 cm wzrostu. Jego niebieskie oczy przejawiają najczęściej chłód, odwagę, opanowanie, tajemniczość. Nie łatwo odczytać jego zamierzenia i jakie może mieć intencje względem osób drugich.

Nicholas Travers
#8
29.08.2023, 21:53  ✶  
Zdecydowanie Yaxley się nie patyczkował. Nie przejmował nawet stanem fizycznym jak i psychicznym dziewczyny, która cierpiała. Trzymał ją tak długo w zaklęciu, aż mogła stracić przytomność z bólu. Czekał jedynie na odpowiednie słowa jej ojca, które chciał usłyszeć. Te jednak nie nadeszły szybko, kiedy mężczyzna go nazwał draniem, a potem zwyrolem.
- Więcej szacunku. Albo Twoja córka straci zaraz życie.
Ostrzegł Hendricka spokojnym, ale też zimnym tonem głosu. Nie przejmując tym, że komuś może odebrać życie. Stanley zwrócił uwagę mężczyźnie za ruszenie się z miejsca. Nicholas tylko obserwował. Jednym machnięciem mógłby przerwać zaklęcie. Zaś drugim, odebrać życie jednej z kobiet. O tym zaś kuzyn poinformował ich towarzysza. Nicholas nic więcej nie musiał robić, jak czekać aż facet ulegnie im. Od jego decyzji zależało życie kobiet. Nicholas jedynie obserwował cierpienie najmłodszej z nich. Widział jej łzy, widział, że cierpiała. Jego to nie ruszało.
Wtem mężczyzna odezwał się już inaczej, po tym jak Borgin podeptał mu dłoń. Nicholas da mu szansę i cofnął zaklęcie Cruciatusa. Skupienie chłodnego spojrzenia utrzymując na Hendricku. Zaś różdżkę wycelował w jego żonę. Słuchał jego tłumaczenia się i zaskakujące, że tak szybko połapał o co chodzi.
- Można było tak od razu?
Zapytał ich ofiarę Yaxley. Nie czekając jednak na jego odpowiedź, zwrócił się słowami do kuzyna, nie spuszczając z oczu Hendricka.
- Sprawdzisz tę szufladę?
Zlecił mu zadanie, skoro już i tak kręci się po pomieszczeniu, nie umiejąc usiedzieć w miejscu. Po czym zdecydował się kontynuować rozmowę z ich ofiarą.
- Jakoś nie chce mi się wierzyć, że Pan nic nie powiedział. Czy pójście do Ministerstwa było Pana decyzją, czy ktoś doradził?
Nicholas dopytywał. Ofiary często potrafią wmawiać, że nikomu nic nie powiedzieli, w celu ratowania życia swojego i bliskich. Nicholas uważnie mu się przyglądał, jakby chciał wychwycić z jego mowy ciała lub głosu kłamstwo. Na pewno odczuwało się i widziało strach. Lęk o życie swojego dziecka. Typowe ojcowskie zachowanie. Warto dodać, że mężczyzna ledwo chciał z nimi współpracować, dopóki nie odczuł do czego mogą być zdolni. A przynajmniej jeden z nich, ukazując cierpienie jego córki. Jeden sprzeciw lub kombinowanie, Nicholas nie zawaha się w tej chwili odebrać życie jednej z kobiet. Prawdę mówiąc, Yaxley w takiej sytuacji nie chciał tej rodziny zostawiać przy życiu. Usunięcie im pamięci z tego dnia i wcześniej, nie bardzo pomoże. Odebranie im życia mogłoby być ostrzeżeniem dla innych. Aby uważali na to co widzą i gdzie chcą z tymi informacjami udać się.
Ogórkowy Baron
Świat nie ma sensu. Trzeba mu go nadać samemu
Stanley mierzy około metra dziewięćdziesięciu wzrostu i jest atletycznej budowy ciała. Jego krótko ścięte, zaczesane na bok ciemnobrązowe włosy okalają owalną twarz, która zrobią piwne oczy. Zawsze ma lekki, kilkudniowy zarost w postaci wąsa i brody. Na co dzień można go spotkać noszącego mundur brygadzisty. Jeżeli jednak uda się komuś go wyciągnąć na jakąś aktywność niedotyczącą pracy to przybędzie w długim, ciemnym płaszczu, a pod spodem będzie miał koszulę i najprawdopodobniej krawat. Wypowiada się w sposób spokojny dopóki nie zostanie wyprowadzony z równowagi.

Stanley Andrew Borgin
#9
02.09.2023, 20:24  ✶  

Stanley kiwnął głową na zgodę do Nicholasa, a następnie podszedł do szafki. Sprawnym ruchem różdżki otworzył ją i przeniósł sobie list do własnych rąk, zabierając się po chwili za czytanie. Nie omieszkał oczywiście podzielić się jego zawartością wraz z kuzynem, dlatego miał zamiar przeczytać go na głoś, pomijając te nudniejsze fragmenty.

- Szanowny Panie Hendrick... Bzdury... - odparł, rozpoczynając swoje zadanie. Przez dłuższy moment bełkotał coś pod nosem, próbując dojść do jakichś ciekawszych fragmentów tegóż listu - O! Jest coś... - ucieszył się, dochodząc do prawdziwie ciekawych rzeczy, które rzucały trochę światła na całą sprawę - Zgodnie z tym co przekazał pan brygadziście Weasleyowi, chciałbym pana zaprosić 2 kwietnia roku bieżącego, do stawienia się w Ministerstwie Magii, a dokładniej w Biurze Brygady Uderzeniowej. Będę na pana oczekiwać o godzinie 10. Podpisano... M.Yarwick... - złożył list, podnosząc powoli wzrok na Yaxleya, a następnie na Hendricka, co by przyjrzeć się jego reakcji.

Mężczyzna, któremu przed chwilą zostało zadane pytanie, wpatrywał się nerwowo na dwójkę napastników, rozkładając bezradnie ręce - J-J-Ja nie chciałem? - zapytał, niepewnym głosem. Hendrick ewidentnie wiedział, że źle rozegrał rozdane mu karty - Panowie... Naprawdę... Nie pójdę tam jutro składać zeznań... Przysięgam... - złapał się za pierś, próbując udowodnić wartość swoich słów.

Borgin pokiwał tylko przecząco głową - Łżesz niczym pies. Tacy jak ty powiedzą wszystko to co chcemy tylko usłyszeć... - stwierdził z ciężkim węstchnięciem - Widzisz... Gdybyś tylko poszedł po rozum do głowy tamtego dnia i nie zgłosił się jako jeden ze świadków to pewnie byśmy inaczej rozmawiali... - podszedł do Nicholasa, a następnie poklepał go po barku - Ba! Nas by tutaj wtedy nie było, czyż nie Jacksonie? - zapytał retorycznie wspólnika. Nie ustalili sobie ksywek wcześniej dlatego Stanley musiał wymyślić coś na szybko, aby tylko nie nazwał Yaxleya jego imieniem - Co my teraz z nim zrobimy? - dopytał, czekając na pewnego rodzaju sugestie odnośnie losu ich ofiary.

- No jak to co panowie... Ja... Ja nie pójdę nigdzie, a wy nas zostawicie... - zatroskany ojciec przedstawił swoją całkiem idylliczną wersję, która nie była jednak w planach tej dwójki, a już na pewno nie Borgina. Młodszy z dwójki kuzynów skwitował te słowa kiwając przecząco głową - N-Nie? Panowie proszę... Błagam. Dogadamy się jakoś, naprawdę... - skamlał, wręcz błagając o litość.

Vulturis nachylił się kuzyna w taki sposób aby móc patrzeć Hendrickowi w oczy kiedy będzie dyskutował nad jego losem z Nicholasem - Rób z nimi co chcesz... Według mnie trochę nie miło postąpili... A ten słowa w Twoim kierunku? No mi by było przykro - zauważył, podpowiadając po cichu - Jeżeli chcesz to możemy tu przypadkiem zrobić... - zamilkł na moment, unosząc palce w geście cudzysłowie - Wypadek - uśmiechnął się pod nosem na tę myśl - Zastanów się chwilę i daj mi znać... A potem, wiesz co robić - poklepał go raz jeszcze po plecach, a następnie udał się pod ścianę przy oknie, aby się tam oprzeć, kręcąc swoją różdżką.



"Riddikulus!"
- Danielle Longbottom na widok Stanleya Bo[r]gina

"Jestem dumna, że pomagałeś podczas zamachu."
- Stella Avery na wieści o udziale Stanley w walkach podczas Beltane 1972
Niewymowny
Jeśli mnie nie lubisz, to twój problem, a nie mój.
Wysoki blondyn, mierzący 194 cm wzrostu. Jego niebieskie oczy przejawiają najczęściej chłód, odwagę, opanowanie, tajemniczość. Nie łatwo odczytać jego zamierzenia i jakie może mieć intencje względem osób drugich.

Nicholas Travers
#10
03.09.2023, 22:48  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 27.11.2023, 10:23 przez Nicholas Travers.)  

Z Hendricka zaczęła się robić irytująca jąkała. Yaxley w jego słowach i zachowaniu wyczuwa strach, lęk. Nic dziwnego, że mężczyzna bał się. Ważyły się tutaj losy trzech żyć. Czy mężczyzna zdawał sobie sprawę z tego, że ktoś mógł także i jego widzieć, oraz donieść na osoby znane temu, kogo widział?

Nicholas nie odrywając przeszywającego chłodem wzroku od Hendricka, słuchał czynności wykonywane przez swojego kuzyna. W tym czytany przez niego znaleziony list. Ich ofiara nie kłamała. Znalezisko było we wskazanym miejscu i było nawet potwierdzenie o stawieniu się na przesłuchanie. Nicholas nie wtrącał się w słowa Stanleya, który słusznie tłumaczył, że nie byłoby tego wszystkiego, gdyby mężczyzna od samego początku milczał. Jedno było zaskakujące, że Nicholas został nazwany nazwiskiem Jackson. Szybko jednak połapał fakty, że Borgin zwrócił się do niego. Przykrywka wymyślona na poczekaniu. Mogli wcześniej to omówić, a nie iść na spontaniczne spotkanie z ofiarą. Nie dał po sobie poznać, jakby to jakoś go poruszyło.

- Oczywiście że nie pójdziesz. Nikomu nic nie powiesz. W końcu „milczenie jest złotem” prawda?
Tymi słowami, Nicholas dosłownie uspokoił Hendricka. A to mogło znaczyć tylko jedno rozwiązanie – śmierć. Żywych nie mogą zostawić. Dostał także pozwolenie od Borgina na działanie. W końcu chodziło tutaj o osobiste wykazanie się, aby udowodnić swoją wartość w imię idei Czarnego Pana. A swoich trzeba chronić.
- Mam na to rozwiązanie.
Odparł po słowach Vulturisa. Zrobią wypadek, w którym okaże się, że mężczyzna ze strachu mógł dokonać morderstwa na żonie i córce, zabijając na koniec siebie. Nie dotrze na jutrzejsze spotkanie.
- Odnieś kobiety na miejsce.
Zwrócił się do kuzyna a ze swojej wycelowanej różdżki w kierunku Hendricka, rzucił zaklęcie paraliżujące, aby ten nie kombinował mu niczego co zaplanował. Odczekał, aż kuzyn spełni jego prośbę, gdyż to on je przyniósł i wiedział, co w danym czasie robiły. Spały? Siedziały? Coś robiły? Mniejsza o to. Lepiej aby nie leżały tutaj a były tam, gdzie zostały znalezione. Hendrick będąc pod wpływem zaklęcia paraliżującego, nie mógł nic zrobić. Tutaj jedynie Pappilo pobrudzi sobie ręce. Vulturis nie musiałby niczego robić, poza obserwacją.

Nicholas wstał i skierował się do pomieszczenia, gdzie znajdowała się część kuchenna. Poszukał dobry nóż i wrócił z nim chowając różdżkę. Posiadanie przy sobie broni białej, też było narzędziem do obrony, nie tylko zabijania.

Yaxley udał się do sypialni, gdzie leżały kobiety i podciął im gardła. Pierw żonie gospodarza, a następnie dziewczynie, córce. Przez moment patrzył, jak z ich ciała uchodzi życie. Idealny widok do obserwacji dla czarodzieja pracującego nad badaniem śmierci.
Mając pewność, że to wystarczyło aby umarły z wykrwawienia, wrócił z zakrwawionym nożem do salonu, kierując się do gospodarza. Obrócił narzędzie zbrodni tak, aby ująć go w dłonie mężczyzny, co miało być dowodem prostym, że on dokonał morderstwa. Odciski na broni, będą jego. Nicholas działał w rękawiczkach. Nóż był odwrócony tak, aby mężczyzna wbił sobie go w brzuch. I Nicholas z całej siły mu w tym pomógł, wbijając ostry koniec noża w jego brzuch, przez warstwy materiałów, jakie miał na sobie. Japońskie Seppuku na kanapie w salonie.

« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Stanley Andrew Borgin (2709), Nicholas Travers (2499)


Strony (2): 1 2 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa