Znaleziono kurhan w Wendover Woods. Nie było to nic niezwykłego, takie mogiły występowały dość często na terenach zalesionych, lecz ten szczególny przyciągnął uwagę wujka, który od razu kazał Kaydenowi pojawić się na terenie wykopalisk, zanim zainteresuje się nim Ministerstwo. Nie oponował, właściwie to zebrał się natychmiast, kiedy tylko usłyszał, że dotyczyło to Starożytnych Run. Wykopaliskami zajmowali się mugole, lecz wykopane tam obiekty archeologiczne zdecydowanie nie były zwyczajne. Plotki dotarły do firmy dość szybko... Cokolwiek tam było, narobiło bałaganu. Mugole zaczynali mieć zwidy, halucynacje. Słyszeli i widzieli dziwne rzeczy, po czym wstrzymali na chwilę prace, tłumacząc to wszystko zmęczeniem, lub rozsianymi po lesie roślinami; bieluniem, lulecznicą czy pokrzykiem, które były halucynogenne. Czego to mugole nie wymyślą, żeby znaleźć jak najbardziej racjonalne wytłumaczenie... Dobrze chociaż, że nic poważniejszego się nie stało - to znaczy nikt nie zginął.
Kayden pojawił się na miejscu dość wczesnym wieczorem, kiedy róż i pomarańcz przechodziły gradientem w ciemny błękit. Ubrany w czarny płaszcz, bo noc miała być chłodna. Z fajką w gębie i rękami w kieszeniach, ruszył między drzewa, żeby znaleźć teren wykopalisk. Nie był to strój idealny do babrania się w piachu, ale Kay chyba nie potrafił już ubierać się zwyczajnie... Chwilę błądził po lesie, aż w końcu natknął się na taśmy, które doprowadziły go do celu. Skupisko kamieni, piachu i ziemi. Obszedł powoli rozkopany kurhan, przyglądając się strukturze wewnętrznej architektury. Zdecydował się dopalić wpierw papierosa... Gdyby ktoś z jego firmy dowiedział się, że wlazł tam z petem, oh... wolałby nie. Jeszcze by coś podpalił niechcący... Miał też nadzieję, że nie ma tam żadnych klątw.
Rozejrzał się wokoło, nasłuchując dźwięków lasu. Cichy szept koron drzew, odległe śpiewanie ptaków, tańczący wiatr... i chrobot liści?