28.08.2023, 16:42 ✶
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 19.09.2023, 21:31 przez Morgana le Fay.)
adnotacja moderatora
Rozliczono - Brenna Longbottom - osiągnięcie Badacz Tajemnic II
W powietrzu unosił się kurz. Drażnił w nos i oczy, wirował w nikłym świetle, wpadającym przez niewielkie, brudne okna. Na strychu było niewiele sprzętów – wszystkie bardzo zniszczone i z pewnością do niczego się nie nadające. Podłoga i sufit zresztą też były w naprawdę fatalnym stanie, do pomieszczenia wdarł się grzyb. Dwóch „techników” krążyło po pomieszczeniu, zdejmując ślady. Złocisty pył z appare vestigum, niedawno rzuconym przez stojącą w progu Brennę, opadł już, niczego nie ujawniając.
Nic dziwnego. Minęło za wiele czasu. Ciało było stare: jak wstępnie ocenił wezwany na miejsce patolog, przeleżało tutaj od ponad dwudziestu lat, skryte w starej szafie. Brzmiało to absurdalnie, ale na Nokturnie zdarzały się nie takie rzeczy.
Brenna z ponurą miną uniosła aparat i zrobiła kolejne zdjęcie pomieszczenia. Miała nadzieję, że ktoś z zespołu znajdzie jakieś ślady, bo przy tak starych kościach – należących wedle wstępnej oceny do nastolatki albo bardzo młodej kobiety – jej widmowidzenie mogło okazać się bezużyteczne. Rzadko potrafiła sięgnąć w przeszłość aż tak daleko.
- Ofiara miała pomiędzy szesnaście a dwadzieścia lat, kobieta, prawdopodobnie rasy białej – zrelacjonowała do Mavelle, która pojawiła się na miejscu nieco po niej. – Zginęła od dwudziestu do dwudziestu pięć lat temu, jeszcze nie udało się określić dokładnej daty. W mieszkaniu, do którego należy ten strych, ostatnią dekadę mieszkała niejaka Poppy Smigow, podobno nieco oszalała. Albo tutaj nie wchodziła, albo wiedziała o ciele, ale nie chciała zawiadamiać Brygady.
Brenna był nieco zdziwiona, że zrobił to jego nowy nabywca. To był Nokturn. Ale może chodziło o to, że zamierzał tę spelunę wynajmować i nie chciał, by w razie czego lokator coś znalazł? A teraz mógł łatwo udowodnić, że nie miał z tym nic wspólnego.
– Wcześniej mieszkanie było wynajmowane dla człowieka o nazwisku Eugene Fray. Zmarł kilka lat temu – dokończyła, spoglądając w stronę szafy. Ciała jeszcze z niego nie usunięto… – Dziewczyna miała na sobie ciemną szatę. Na szyi wisiorek, z napisem „Claudia”. To chyba nasz najlepszy trop – powiedziała. Ton miała, jak zwykle w takich momentach rzeczowy, bardzo spokojny, ale wyraz twarzy Brenny zdradzał, że ani trochę się jej to wszystko nie podoba.
A gdzieś w pamięci Mavelle coś… drgnęło.
Ta kamienica na Nokturnie zdawała się jej znajoma, już kiedy pod nią stanęła. Eugene Fray: to też brzmiało znajomo. Umysł od razu podsunął jeszcze jedną myśl – „Elijah Fray”.
Gdy Brenna wspomniała o „Claudii”, Mavelle na moment zawirowało w głowie. Nie było tak, jak wcześniej, gdy na moment traciła kontakt z rzeczywistością, widziała obce twarze, przeżywała moment. Ot przypomniała sobie czarno białe zdjęcie nastolatki.
Widziała kiedyś fotografię Claudii Fray. Jasnowłosej, zgarbionej dziewczyny, uśmiechającej się nieśmiało do aparatu.
Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.