Pamiętała o tym, że umówiła się z Brenną. Musiała więc skupić się na tym, żeby szybko wykonać wszystkie pilne sprawy w cukierni. Nie było łatwo. Wendy którą niedawno zatrudniła radziła sobie jako tako, ale wiele jeszcze brakowało jej do samodzielności. Ciężko było Norce zostawić swój dobytek z kimś, kto nie do końca wzbudzał jej zaufanie, cóż jednak innego mogła zrobić? Nie miała możliwości być w cukierni dwadzieścia cztery godziny na dobę, chociaż bardzo by chciała. Musiała czasem gdzieś wyjść, czy udać się na zakupy. To wszystko było zdecydowanie prostsze, kiedy Salem czuwał nad porządkiem. Nie było go już jednak, Beltane przyniosło mu śmierć, musiała sobie więc radzić sama.
Przed wyjściem z Nory na szybko jeszcze raz podzieliła się instrukcjami z Wendy. Miała nadzieję, że wszystko zapamięta, chociaż wiedziała, że może być zupełnie inaczej. Oby miała do czego wrócić.
Maj nie był specjalnie przyjemny. Gdy wyszła za drzwi cukierni oberwała w twarz zimnym podmuchem wiatru. Nie mogła się doczekać, kiedy przyjdzie lato. Potrzebowała już słońca, pogoda tylko pogłębiała smutek i melancholię, jaka pojawiła się po Beltane. Panna Figg poprawiła swój różowy płaszcz tak, żeby zakryć szyję i ruszyła przed siebie. Na szczęście nie padało, chociaż chmury, które można były zobaczyć na niebie świadczyły o tym, że w krótkim czasie może się to zmienić.
Była umówiona na spotkanie z Brenną. Wiedziała, że muszą się przygotować na to, co może nadejść. Śmierciożercy przestali się chować, zaatakowali sabat. Norka musiała się zaangażować w istotne sprawy. Eliksiry były dosyć ważne, mogły pomóc członkom zakonu. Jako, że sama nie potrafiła walczyć, zamierzała działać właśnie w ten sposób. Szczególnie, że Brenna wspomniała o tym, że jej ostatnie mikstury się przydały. To zachęcało ją do kolejnego działania.
Do wykonania eliksirów były potrzebne różne składniki, nie wszystkie miała w swojej spiżarni i nie wszystkie mogła znaleźć na własną rękę. Część z nich była dosyć droga, a Longbottom nie chciała, żeby Nora dokładała do tego interesu. Dlatego też umówiły się przy Alei Horyzontalnej, aby razem wybrać się na zakupy. Panna Figg pojawiła się w miejscu docelowym chwilę przed czasem. Miała w kieszeni kilka ciastek, bardzo ładnie zapakowanych. Czekała na Brennę oparta o ścianę przed jednym ze sklepów.