Byłem zadowolony. Dość naiwnie uwierzyłem w te wszystkie bzdury o tym, że szkoła jest czasem magicznym i niezapomnianym. Liczyłem na to, że w szkole zyskam przyjaciół i stanę się… normalny. Jako dziecko wierzyłem, że to możliwe.
2. W jaki sposób docierałeś do zamku? Korzystałeś z Hogwarts Express? Jeżeli tak - z kim zwykle siedziałeś w przedziale?
Korzystałem z Hogwarts Express. A z kim siedziałem w przedziale? Różnie. Na pierwszym roku z pierwszoroczniakami. Potem, póki do Hogwartu chodził Cathal z Cathalem Shafiqiem (ale na szczęście bez Lety). Jeszcze później rodzeństwo zostawiało w moim przedziale swoje rzeczy. A czasami z kimś, kto nie załapał się na jakieś lepsze miejsce i musiał siedzieć ze mną.
3. Jakie były twoje wrażenia, kiedy po raz pierwszy przekroczyłeś próg Hogwartu? Jak wspominasz swój pierwszy dzień?
Głośno. Hałaśliwie. I magicznie? Dużo się działo a chociaż nie lubię jak się dużo dzieje, to tym razem jakoś mi to nie przeszkadzało tak jak normalnie? To znaczy, z boku, na pewno było widać, że reagowałem z opóźnieniem i zawieszałem się, ale i mnie udzieliła się atmosfera prawdziwego pierwszego dnia w szkole.
4. Jak myślisz, dlaczego Tiara Przydziału przydzieliła cię do tego domu? Jakie miało znaczenie dla ciebie przynależenie do swojego domu? Byłeś z niego dumny?
Bo ją o to poprosiłem. Gdybym trafił do jakiegokolwiek innego domu, zawiódłbym mojego ojca a ja bardzo nie chciałem go zawieść. Oczekiwał po mnie Slytherinu, więc od razu powiedziałem Tiarze Przydziału, że musi mnie przydzielić do Slytherinu. Nigdy o tym nie mówiłem na głos, ale nie uważam bym rzeczywiście tam pasował.
A czy byłem dumny z mojego hogwardzkiego domu? I tak, i nie. Nie, bo to nie rozsądne być dumnym z kupy kamieni, kilkunastu łóżek i tajemnego przejścia w podziemiach zamku. Tak, bo przynależąc tam spełniałem oczekiwania ojca.
5. Czy zabrałeś ze sobą do Hogwartu jakieś zwierzątko?
Nie. Nigdy nie czułem potrzeby posiadania zwierzęcia. Po pierwsze dlatego, że zwierzęta są… brudne. Wystarczy właściciel jednego kota w dormitorium i wszędzie walają się kocie kłaki; jeden właściciel szczura i co jakiś czas można się natknąć na szczurze bobki. Niby ropucha nie ma sierści, którą mogłaby zgubić i nie zostawia bobków, ale ropucha, w stanie zagrożenia, sika. Najpożyteczniejsze są sowy, ale w hogwardzkiej sowiarni jest pełno sów. Wydaje mi się, że ściąganie kolejnej tam to przejaw bezmyślnego okrucieństwa (ale, być może, przemawia przeze mnie choroba milforda).
6. Z kim dzieliłeś dormitorium? Jak wyglądał wasz pokój? Był twoim dobrym miejscem, czy nie lubiłeś do niego wracać?
Pokój dzieliłem z Theonem Yaxleyem. Moja część była pedantycznie czysta, ale wynikało to z mojej nerwicy natręctw i pedanterii. I niespecjalnie? Ot, dormitorium było dla mnie typowym miejscem do spania. Dlaczego miałbym uważać, że to jakieś dobre lub złe miejsce? Ale zdecydowanie wolałem spędzać czas poza nim a nawet poza pokojem wspólnym Slytherinu.
7. Jakie przedmioty były twoimi ulubionymi w trakcie nauki w Hogwarcie, a na jakie nie lubiłeś chodzić?
Starożytne Runy, Historia Magii, Astronomia i Numerologia. Dlaczego? Po pierwsze, zajęcia ze starożytnych run i numerologii to dość złożone zajęcia, na których trzeba sporo analizować, ale jednocześnie… jednocześnie to dość monotonne zajęcia. Podobnie zresztą jak Astronomia i Historia Magii. A ja lubię monotonię i powtarzalność, bo mnie wyciszają. W dodatku, moja doskonała pamięć sprawiała, że myliłem się zdecydowanie rzadziej od innych i nigdy dwa razy w tej samej sprawie.
A nie lubiłem Opieki Nad Magicznymi Stworzeniami. Dlaczego? Ano właśnie dlatego, dlaczego nigdy nie posiadałem własnego zwierzęcia. Także, zajęcia teoretyczne były wspaniałe, ale praktyka… Tu miałem nakarmić zwierzę a tam ktoś zaczął krzyczeć, bo inne na niego zasyczało. By podejść do kolejnego, trzeba było iść przez błoto, a ja po przejściu tej błotnistej drogi, myślałem tylko o tym, że mam błoto na butach i na szacie (a jak miałem pecha to nawet na twarzy). Kwestia charakteru.
8. Byłeś kibicem Quidditcha lub grałeś w szkolnej drużynie?
Nie i nie. Za to czas, kiedy uczniowie wylegali na błonia by kibicować w czasie meczu, spędzałem siedząc samotnie w bibliotece albo włócząc się po korytarzach. To były jedne z tych nielicznych chwil, kiedy nie musiałem się zastanawiać nad tym, czy zachowuję się tak, jak tego ode mnie oczekiwano, czy też znowu robię z siebie głupka.
9. Kto był twoim najlepszym przyjacielem w czasach szkolnych? Czy ta przyjaźń przetrwała próbę czasu?
Cathal Shafiq. Tak naprawdę to poznaliśmy się jeszcze przed rozpoczęciem Hogwartu, ale ta przyjaźń trwała również w szkole – dopóki on jej nie opuścił i trwa nawet teraz, kiedy jesteśmy już dorosłymi ludźmi.
Tu pewnie warto zaznaczyć, że Shafiq był ode mnie trochę starszy, a wśród rówieśników nie miałem przyjaciół. Ogólnie, byłem raczej niepopularnym i nielubianym uczniem, który wzbudzał dość mieszane uczucia.
10. Zauroczyłeś się w kimś w czasach szkolnych?
Tak. Dwa razy. Obydwa nieodwzajemnione. O pierwszym razie nie będę pisać i tak nic z tego nie wyszło. Za drugim razem, dziewczyna mnie wystawiła. Nie chcę dochodzić czy po prostu założyła się z kimś, że mnie wystawi, czy też uznała moje zainteresowanie za dobry dowcip, ale spędziłem trzy godziny czekając w Hogsmeade aż się pojawi na naszej randce.
Nie pojawiła się. A ja przeczytałem kilka rozdziałów książki o powstaniugoblinów.
11. Czy miałeś w szkole jakichś wrogów?
Zastanówmy się: byłem jednym z najlepszych uczniów w szkole, prefektem, potem prefektem naczelnym no i szkolnym mistrzem gry w szachy czarodziejów. A poza tym nie miałem poczucia humoru, zawieszałem się w trakcie rozmowy i często nie potrafiłem znaleźć właściwych słów. Wystarczyło, by ktoś był ambitny, a miał całe spektrum powodów by mnie nie znosić. W ogóle, zakładam, że więcej osób mnie nie znosiło niż lubiło.
12. Kto był twoim ulubionym nauczycielem?
Była ich aż dwójka: nauczycielka starożytnych run oraz astronomii. Pierwszą lubiłem dlatego, że niemal od razu zaczęła ze mną wykraczać poza materiał szkolny. Drugą, bo widząc moje zainteresowanie gwiazdami, czasami pozwalała mi tkwić nad teleskopem również nocą. Pewnie byłem dla niej dziwadłem, ale w nocy, spoglądając w gwiazdy i tworząc mapy gwiazd, naprawdę odpoczywałem i czułem się… szczęśliwy?
13. Zgubiłeś się kiedyś w zamku? Może odkryłeś jakieś ukryte tajemnice lub legendy związane z zamkiem?
Nie. Nie. I nie. Kiedy ma się pamięć absolutną, dość trudno się zgubić. Nawet dzisiaj potrafię z pamięci opisać układ hogwardzkich korytarzy. Nie chwalę się, przy chorobie Milforda to nic nadzwyczajnego. Nie odkryłem żadnych tajemnic lub legend związanych z zamkiem. Legendy o Komnacie Tajemnic nie liczę za legendę – przeczytałem o niej w Historii Hogwartu.
14. Złamałeś kiedyś szkolny regulamin? Byłeś kiedykolwiek ukarany przez dyrektora lub nauczyciela? Za co?
Tak. Zdarzyło mi się złamać szkolny regulamin. Wystarczyło, że stawałem w niepotrzebnej obronie reputacji mojego ojca. Jako dziecko byłem bardzo drażliwy na jego punkcie. Zdarzyło mi się nawet przez to trafić do Zakazanego Lasu – ale wbrew oczekiwaniom nauczycielki, która wymierzyła mi akurat ten szlaban, nie przyniosło to oczekiwanych rezultatów.
15. Czy byłeś członkiem jakiegoś klubu lub tajnego stowarzyszenia?
Byłem członkiem Klubu Ślimaka. Trudno, żebym nim nie był. Byłem jedynym uczniem na roku, który bezbłędnie potrafił wyrecytować przed Slughornem przepis na właściwie każdy eliksir, który był w podręczniku. Choroba Milforda sprawiała, że często mogłem się wydawać, może nieszczególnie błyskotliwym uczniem, ale z pewnością tym, który opanował cały materiał przed innymi (zwłaszcza, gdy materiał obejmował jedynie praktykę lub proste, manualne czynności).
16. Jakie miejsca w Hogwarcie były twoimi ulubionymi, gdzie lubiłeś spędzać czas poza lekcjami?
Wieża Astronomiczna i biblioteka. O tym dlaczego Wieża Astronomiczna była dla mnie tak szczególnym miejscem już wspominałem wyżej: na niej było zazwyczaj cicho i spokojnie a patrząc w gwiazdy odpoczywałem i czułem się szczęśliwy. Bibliotekę lubiłem z podobnych względów – wystarczyło zaszyć się w niespecjalnie popularnym dziale z książką w ręku i mogłem tam przesiedzieć nie niepokojony przez nikogo przez kilka godzin. A to dość istotne, gdy jest się raczej czułym na szyderstwa pośmiewiskiem niż tym lubianym kolegą.
17. Jakie były twoje ulubione miejsca na terenie Hogsmeade do odwiedzania podczas wolnych dni? Miałeś swoją ulubioną kawiarnię lub sklepik? A może nie mogłeś brać udziału w wycieczkach, ponieważ twoi rodzice na to nie pozwolili?
Rodzice podpisali mi pozwolenie na wycieczki do Hogsmeade. Zakładam, że zrobili to dlatego, że chcieli bym się dobrze odnalazł w życiu szkolnym. Ale ja nieszczególnie lubiłem na nie chodzić. Przede wszystkim dlatego, że wizyty w Hogsmeade kojarzyły mi się z samotnym wałęsaniem się po okolicy, bo nie miałem z kim iść na lody albo na piwo kremowe. Potem odkryłem mało popularną kawiarnię, gdzie mogłem zaszyć się w rogu z książką i przeczekać czas do powrotu do zamku.
18. Jakie potrawy serwowane w Wielkiej Sali były twoimi ulubionymi? Lubiłeś siedzieć przy stołach z resztą uczniów, czy uciekałeś gdzieś z talerzem?
Uciekałem z talerzem. A właściwie to przychodziłem albo na końcu, albo na początku pory posiłku. Głównie dlatego, że nie bardzo miałem z kim siedzieć, a jeśli przyszedłem pierwszy to mogłem sobie wybrać miejsce a jak ostatni to było już na tyle luźno, że nikogo nie musiałem siadać obok kogoś i męczyć tej osoby i siebie, wymuszoną rozmową.
Natomiast – jeśli chodziło o samo jedzenie, to byłem mocno monotematyczny. Określonego dnia tygodnia, jadłem określone rzeczy – by nie przeciążać sobie głowy. Nigdy też nie traktowałem jedzenia w kategoriach: moje ulubione i moje znienawidzone. Jedzenie to jedzenie, miało mi zapewnić energię do funkcjonowania, nic poza tym.
19. Wracałeś na święta do domu, czy zostawałeś w Hogwarcie?
Wracałem na święta do domu. Zawsze. Ale święta kojarzą mi się raczej z niewesołym czasem. W latach mojej nauki szkolnej, mama coraz bardziej podupadała na zdrowiu. Także świąteczne powroty wiązały się raczej z obserwowaniem jej pogarszającego się stanu i bezsilnej walki ojca o jej zdrowie, niż z prezentami lub wesołą atmosferą (chociaż, naturalnie, dostawałem prezenty na święta, bo rodzice próbowali dać mi i dwójce mojego rodzeństwa jakąś namiastkę świąt).
20. Opis swoje najlepsze wspomnienie z czasów szkolnych.
Mam dwa. Pierwsze jest właściwie z okolicy początku nauki szkolnej. Wdałem się w bójkę z innym dzieciakiem. Cathal stanął po mojej stronie i obydwaj wylądowaliśmy na szlabanie w Zakazanym Lesie. Tak naprawdę nie ma w tym wspomnieniu nic nadzwyczajnego, ale wtedy poczułem, że jest po mojej stronie. I to było miłe, bo poczułem, że nie jestem tak całkiem sam?
A w tym drugim to tak naprawdę nie ma nic szczególnego, ale jakoś szczególnie je lubię. Jest noc. Okolice mojego piątego roku nauki. Nanoszę położenia poszczególnych gwiazd na mapę. Pani profesor przyprowadza starszą uczennicę, krukonkę Florence. Jeśli dobrze zrozumiałem, ma za coś szlaban. Obydwoje pracujemy w ciszy, kilka razy ją poprawiam a ona się na mnie nie złości, tylko mówi mi, że jestem w tym dobry i że dzięki mnie szlaban szybciej minął.
21. Opisz swoje najgorsze wspomnienie z czasów szkolnych.
I znowu dwa.
Pierwsze wiąże się z wiadomością z domu: mama umarła. Nie udało się jej ocalić. Starania ojca na nic się nie zdały. Zgasła jak zapałka. Nocna Mara ją zabrała. Siedzę w pokoju wspólnym przed kominkiem. W ręku mam list. I nie mam pojęcia jak powinienem powiedzieć o tym Vesperze i Augstusowi. Ludzie dookoła mnie się śmieją, przekomarzają, komuś przeszkadza, że zajmuję jego ulubiony fotel a ja naprawdę jestem jak ogłuszony, bo to jedna z tych sytuacji, gdy absolutnie nie wiem, co powinienem zrobić. Chce mi się płakać i nie mogę płakać, bo jestem najstarszy i ktoś musi być najsilniejszy.
Drugie jest typowo szkolne. Siedzę w kawiarni i czekam na dziewczynę, która się ze mną umówiła. Słyszę śmiech za plecami, staram się myśleć, że to nie ze mnie, ale wiem, że śmieją się ze mnie. Więc analizuję w głowie wszystko i próbuję zrozumieć, w którym momencie się tak pomyliłem, że źle odczytałem jej intencje. I nie umiem znaleźć tego momentu, ale jednocześnie wiem, że nie mogę teraz wstać i pokazać, że mnie to ruszyło. Więc siedzę tam kolejne godziny, czytam książkę – choć z nerwów prawie nie widzę liter – i już wiem, że nigdy nie pokażę jej jak mnie dotknęła.
22. Jak poszło ci na egzaminach? Ściągałeś, czy podszedłeś do nich uczciwie?
Podszedłem do nich uczciwie i otrzymałem na nich naprawdę dobre wyniki. O ile podejście do egzaminów z chorobą Milforda rzeczywiście jest uczciwe. Jakby nie patrzeć, łatwo się uczyć, gdy się nie zapomina.
23. Z perspektywy czasu, jak wspominasz swój czas w Hogwarcie? Masz jakieś sentymentalne wspomnienia związane z Hogwartem, które wywołują u ciebie szczególne emocje?
Źle. Nie lubiłem szkoły, nie odnalazłem się wśród uczniów i nie potrafiłem znaleźć tam sobie właściwego miejsca. Z perspektywy czasu więcej rozumiem i widzę, ale dalej Hogwart kojarzy mi się bardziej z więzieniem niż z czymkolwiek innym.
24. Będąc w Hogwarcie - o czym marzyłeś? Myślałeś wtedy, że twoje życie potoczy się tak, jak się potoczyło? Kim chciałeś być w przyszłości?
Chciałem zostać astronomem. A później, im więcej dowiadywałem się o pracy Cathala – tym bardziej chciałem zostać jeszcze archeologiem.
Obydwa marzenia nie zostały spełnione. Jestem pracownikiem Ministerstwa Magii. Pracuję w Departamencie Magicznych Wypadków i Katastrof. Jestem amnezjatorem i restauratorem w Czarodziejskim Pogotowiu Ratunkowym.
25. O czym myślałeś, opuszczając Hogwart?
Cieszyłem się. Nie cierpiałem szkoły. Nie cierpiałem hałasu i chaosu, które się z nią wiązały i ustawicznego poczucia osamotnienia.
26. Na zakończenie dowcipnie: jakie lekcje w Hogwarcie przydały ci się najbardziej w dorosłym życiu?
Tak naprawdę nie ma żadnego znaczenia, czy ktoś cię lubi czy nie, bo przyjaźnie nie są aż tak potrzebne, jak się o nich mówi. Najważniejsze w życiu to umiejętnie pogodzić to kim się jest z tym, czego nie może się mieć.