18.09.2023, 20:15 ✶
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 29.09.2024, 15:15 przez Mirabella Plunkett.)
adnotacja moderatora
Rozliczono - Brenna Longbottom - osiągnięcie Życie to przygody lub pustka
wiadomość pozafabularna
Suma przypadków: Nie zamykaj oczu.Tego dnia cały czas miałeś wrażenie, że ktoś za tobą idzie. Kiedy wreszcie wróciłeś do domu i położyłeś się spać, w snach nawiedził cię dziwaczny mężczyzna. Próbował zamordować cię trzy razy. Za każdym razem ratowała cię osoba, którą znasz.
Po trzech nieudanych próbach pozbawienia cię życia udało ci się obudzić. Posiadasz na sobie ślady wyglądające tak, jakby ktoś naprawdę chciał zrobić ci krzywdę. Siniaki, nacięcia, ślady duszenia - to wszystko stało się naprawdę! Zarówno ty, jak i twój znajomy (lub znajomi) pamiętacie ten dziwny sen ze wszystkimi szczegółami.
Czuła się obserwowana od rana.
Normalnie Brenna zwaliłaby to uczucie na paranoję, rosnącą po Beltane. Tego dnia jednak zerkała za siebie z mocno bijącym sercem. Zmieniała trasy, kilka razy starała się przyłapać obserwatora na gorącym uczynku, raz nawet weszła w ciemną uliczkę, a potem przeszła nią znowu, już jako wilk, próbując zwęszyć trop.
Nic się nie stało.
Mogła to być jej wyobraźnia. Miała jednak w pamięci ten dzień, gdy czuła się podobnie, a potem śniła o mężczyźnie w mugolskim stroju. Opowieści Victorii, Nory, Laurenta. Rozważała nawet, czy w ogóle iść spać - ale wiedziała przecież, że prędzej czy później musi zasnąć, a już była zmęczona, bo ani tej nocy, ani poprzedniego dnia nie miała okazji się wyspać, i przecież i tak dorwie ją prędzej czy później, a to...
...była okazja.
W końcu za pierwszym razem okno zostało uchylone.
To nie tak, że się nie bała, kiedy szeptała w biurze do Patricka wyjaśnienia, i potem, gdy zabierała z domu eliksiry oraz bandaże - tak na wszelki wypadek - i przenosiła się o zmierzchu do jego londyńskiego mieszkania. Wiedziała, że we śnie prawdopodobnie będzie bezbronna. Że może nie pojawić się mężczyzna ze strzelbą ani nikt inny. Ale wiedziała też, że muszą spróbować, bo nawet upewnienie się, że nikt nie wchodzi do pokoju, że nie pojawiają się żadne cienie… było już jakąś podpowiedzią. A Patrick Steward był aurowidzem. Jeśli ten człowiek w jakiś sposób wchodził do pomieszczenia, auror go zobaczy.
Tej nocy zasnęła w jego kawalerce w niemagicznym Londynie.
Niepewna, czy kiedykolwiek się obudzi.
*
Czy pamiętasz te sny, które umierają o świcie?
*
Trzeci listopada roku 1945 był dniem, w którym czarodziejski świat, także w Anglii, ogarnęła euforia. Atmosfera zdawała się jednak nie sięgać domu Longbottomów, chociaż z nagłówków gazety, porzuconej na szafce, krzyczały informacje o tym, że wczoraj Grindewald został pokonany – a z radia w kuchni płynął radosny głos spikera.
- …wspaniałe zwycięstwo Albusa Dumbledore’a po walce, którą świadkowie określają jako najbardziej niesamowity pojedynek, jaki kiedykolwiek stoczyli czarodzieje. Świat czarodziejów wreszcie może odetchnąć z ulgą.
– Potwierdziło się – powiedział Jeremiah Longbottom, wchodząc do salonu, zagłuszając radio. Był jeszcze młodym mężczyzną, odzianym w mundur Brygady, wilgotny od deszczu. Twarz miał ściągniętą, kiedy spoglądał na żonę, siedzącą w fotelu, z niemowlakiem w ramionach. – Znaleźli szczątki Neila w Nurmergardzie. Zginął już kilka miesięcy temu… prawdopodobnie tuż po tym, jak znikł.
Brenna stała na schodach, obserwując rodziców. Odruchowo objęła się ramionami. Nie próbowała się odezwać, zwrócić na siebie uwagi. Nie wiedziała, że to sen, ale była pewna, że tkwi we wspomnieniu: wspomnieniu, które przecież już oglądała, wiele, wiele lat temu. Widmo przeszłości, którego nie może zmienić. Mogła być tylko jego niemym świadkiem.
Wiedziała, jakie słowa padną zaraz, wiedziała, że Jeremiah usiądzie przy Elise, wiedziała, w którym momencie do pomieszczenia wejdzie Erik, poruszający się jeszcze na niepewnych nóżkach, ścigany przez skrzatkę. Słyszała głosy na górze – nie wiedziała, kto się śmieje, ale ktoś się tam śmiał, cieszył z upadku Grindewalda, może nie znając Neila, a może jeszcze nie wiedząc o jego śmierci. Miała wrażenie, że to ciotka Naoise, ale nigdy nie odważyła się próbować tego sprawdzić. Jej wspomnienie, cień, był dla Brenny zamazany i nie chciała nadawać mu kształtów.
Tym, czego się nie spodziewała, były cudze kroki.
Nikt nigdy nie zszedł ze schodów.
Brenna odwróciła się – za późno. Za późno by powstrzymać człowieka, który pchnął ją tak, że potoczyła się w dół, zlatując ze stopni, a potem runął ku dziewczynie, wyciągając ręce do jej szyi…
Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.