23.09.2023, 21:10 ✶
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 23.01.2025, 23:49 przez Król Likaon.)
adnotacja moderatora
Rozliczono - Florence Bulstrode - osiągnięcie Badacz Tajemnic
Rozliczono - Atreus Bulstrode - osiągnięcie Badacz Tajemnic I
Rozliczono - Atreus Bulstrode - osiągnięcie Badacz Tajemnic I
wiadomość pozafabularna
Lato nałożyło się na lato. „Rwałem dziś rano czereśnie. W ogrodzie było ćwierkliwie, słonecznie, rośnie i wcześnie”- Byłeś kiedyś w Toskanii? - zapytała Florence Bulstrode, sięgając po czereśnię. Oczywiście, nie zjadła jej od razu po zerwaniu, a wyczarowała wilgotną chusteczkę i starannie oczyściła owoc. W końcu nigdy nie wiadomo, jakie zarazki na nim osiadły.
Słońce dopiero niedawno wstało. Niebo było bezchmurne i słoneczne promienie wypełniały blaskiem ogród letniego domu państwa Bulstrode'ów. Na zadbanych trawnikach wciąż zalegała rosa, a z pobliskiego żywopłotu dobiegało radosne ćwierkanie wróbli, które przeskakiwały z gałązki na gałąź, sprawiając, że roślina zdawała się poruszać. Zanosiło się na to, że będzie ciepło, choć o tak wczesnej porze upał jeszcze nie dawał się im we znaki. Piękny dzień, który zrządzeniem losu, podobnie jak jutrzejszy, oboje mieli wolny, Florence zaproponowała więc, aby wyrwali się na chwilę z Londynu.
Od ładnych paru lat rzadko składała takie oferty. Sama była zapracowana, a i wiedziała, że wycieczki ze starszą siostrą nie są preferowaną rozrywką dorosłych mężczyzn. Wciąż jednak w pamięci miała list od Laurenta, a i bez niego sama przecież martwiła się o Atreusa. Zmartwienie o Atreusa i Laurenta zresztą zawsze żyło gdzieś w głębi jej umysłu, po prostu teraz wyłaniało się na wierzch nieco bardziej intensywnie niż dotąd.
Liczyła, że tutaj będzie nieco łatwiej porozmawiać z bratem niż na Horyzontalnej. Może tutaj, z dala od Londynu, gdzie wiele problemów świata czarodziejskiego zdawało się… bardziej oddalone, uda się jej do niego dotrzeć. Bo wiedziała jedno: to byłoby możliwe tylko, gdyby Atreus na to pozwolił. Próba zmuszenia go do czegokolwiek mogła przynieść wyłącznie efekt odwrotny do zamierzonego.
– Dostałam list od mamy. Wygrała w karty domek w Toskanii. Jestem pewna, że nie była w tak dobrym humorze od dnia, w którym wygrała zakład z ojcem o to, który z was pierwszy się zaręczy. Mam wrażenie, że po tym sukcesie zechce zostać w Las Vegas tydzień dłużej – powiedziała, po czym niespiesznym krokiem, (bo Florence rzadko poruszała się inaczej niż dostojnie, chyba że biegła do kogoś potrzebującego pilnej pomocy medycznej) z dłońmi pełnymi czereśni, skierowała się ku kamiennej ławeczce w pobliżu. Poły błękitnej spódnicy tańczyły wokół nóg, a ich brzegi nasiąkały poranną rosą.