• Londyn
  • Świstoklik
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Strażnica
    • Kromlech
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
  • Ekipa
Secrets of London Scena główna Aleja horyzontalna v
1 2 3 Dalej »
[3 lipca 1972] Ogórkow mam dwa wory, więc zrobię z nich przetwory

[3 lipca 1972] Ogórkow mam dwa wory, więc zrobię z nich przetwory
działkowiec
Wszystko jest złudzeniem, ułudą.
Stanley mierzy około metra dziewięćdziesięciu wzrostu i jest atletycznej budowy ciała. Jego krótko ścięte, zaczesane na bok ciemnobrązowe włosy okalają owalną twarz, która zrobią piwne oczy. Zawsze ma lekki, kilkudniowy zarost w postaci wąsa i brody. Na co dzień można go spotkać noszącego mundur brygadzisty. Jeżeli jednak uda się komuś go wyciągnąć na jakąś aktywność niedotyczącą pracy to przybędzie w długim, ciemnym płaszczu, a pod spodem będzie miał koszulę i najprawdopodobniej krawat. Wypowiada się w sposób spokojny dopóki nie zostanie wyprowadzony z równowagi.

Stanley Andrew Borgin
#21
11-18-2023, 09:12 PM ✶  

Zwał jak zwał. Dla jednych to były głupoty, dla drugich może było w tym coś nawet mądrego, a dla samego Stanleya to było wszystko obojętne. Był sobą, dobrze się bawił i niczym się nie przejmował. Nie zważał na swoje słowa i mówił to co mu przyszło na język. To chyba było w tym momencie najważniejsze, czyż nie? Borgin oczywiście mógł udawać, być kimś kim nie jest, a może nawet mieć tego przysłowiowego "kija w dupie" ale czy to było coś z czego był znany? Raczej nie... i ludzie też by prędzej czy później zdali sobie sprawę, że ten po prostu udaje i zapewne strasznie się z tym męczy.

- No to bym poszedł na urlop. Proste, nie? - zapytał retorycznie, nie oczekując odpowiedzi od Atreusa, ponieważ ta była dobrze mu znana - "tak". Gdyby tak się zastanowić to może właśnie było to czymś czego w tym momencie potrzebował? Wyjechać na miesiąc, może dwa tygodnie w nieznane. W miejsce gdzie będzie miał święty spokój od tego wszystkiego co się działo w ostatnim czasie. Miejsca gdzie nikt go nie będzie niepokoił.

No i trafiła kosa na kamień. Miło było słyszeć, że Bulstrode zabrania mu jakiegokolwiek zwalniania się i w ogóle na to nie zezwala... jednak trzeba było sobie zdać sprawę, że to było trochę marzenie ściętej głowy. Jego dalsza i przede wszystkim dłuższa kariera w Ministerstwie została skreślona ponad rok temu, kiedy to za namową swojej rodziny, postanowił dołączyć do tej, a nie innej organizacji. Prawda też była taka, że po tegorocznym Beltane to była tylko kwestia czasu kiedy raz na dobre opuści ten urząd albo świat. Najśmieszniejsze w tym wszystkim był jednak fakt, że teraz w najlepsze przygotowywali sobie kiszonki, a trochę ponad dwa miesiące temu walczyli niemal przeciwko sobie w wielkiej bitwie na tamtym święcie... co za przekorność losu.

Sam zainteresowany, a raczej osoba o której cała ta debata się odbywała, nie zabrała głosu. Stanley uznał, że prościej będzie przemilczeć temat, może udać, że się czegoś nie usłyszało... w końcu dzielenie kopru było takie zajmujące i takie głośne, że nie dało się usłyszeć tego co mówili inni, czyż nie? Jedno trzeba było jednak przyznać Saurielowi - to co mówił to była prawda. Borgin rozwiązywał sobie krzyżówki, czytał jakieś gazety, spędzał lepiej czas, niż na tych raportach co się wszystkim wydawało, że tak skrzętnie je robił.

Przyjrzał się jak Ogórkowidząca odmierzyła idealną ilość ogórków i niemal otworzył buzię z podziwu. Kurwa, te kocie ruchy... tak bez miarki, wagi i linijki odmierzyć... Szok nadal nie dowierzał temu co ujrzał - Jasne, się robi szefowa - oznajmił i czym prędzej zabrał się do perfekcyjnego wymierzania ogórków. Przez dłuższą chwilę nosiło go pójście po jakieś przyrządy pomiarowe ale wygrał z samym sobą, a może wręcz przegrał i zdał się na swój "sokoli" wzrok - Pyk, cyk, voila - pochwalił się, kompletując jeden słoik, a następnie wziął łyk ze swojej szklanki - Kiszone krzesełka... Brzmi dobrze - pokiwał głową na zgodę by po chwili przenieść wzrok to na Sauriela, to na Atreusa. Czym jest kurwa zalew? - Kiedyś słyszałem, że ktoś miał wylew... Ale to chyba nie jest to samo... A może? - zapytał, odmierzając kolejną dawkę ogórasków niczym jakiś narkotykowy baron. Może i nie narkotykowy ale ogórkowy - ogórkowy Baron. Tak, to brzmiało bardzo dobrze.

Ten zalew czy tam wylew, nadal nie dawały mu spokoju. Ktoś musiał mieć wylew aby zrobić zalew? zastanawiał się sam ze sobą. W końcu musiał się zapytać kogoś mądrego, a wiadomo kto z całego grona był ekspertem w tych wszystkich umysłowych gierkach - Ślimaki też kisimy? Gwarantuję Wam, że miny wszystkich ludzi, którym zaproponujemy kiszone ślimaki, będą warte każdego ogórka poświęconego sztuce Rookwooda - przyznał z pewną dumą w głosie na poczynania Sauriela, a w głowie już widział zdziwioną Maevę, która patrzy na niego jak na debila kiedy oferuje jej takiego ślimora do zjedzenia.

Przygotował ostatnią porcję normalnych ogórków, zostawiając jednak kilka słoików na Rooktwory - czyli twory Rookwooda (nazwa robocza nad którą jeszcze pracował) - Można zalewać, wylewać, wlewać... - wzruszył ramionami znad swojej szklanki - Robić to co trzeba - dodał i po raz kolejny wziął zwycięski łyk z okazji całego trudu jaki właśnie poniósł.



"Riddikulus!"
- Danielle Longbottom na widok Stanleya Bo[r]gina

"Jestem dumna, że pomagałeś podczas zamachu."
- Stella Avery na wieści o udziale Stanley w walkach podczas Beltane 1972
Królowa Nocy
— there is no light
without darkness —
Ma długie za łopatki, dość proste, choć z tendencją do falowania się, bardzo ciemne brązowe (prawie czarne) włosy. Te, zwykle rozpuszczone lub spięte jakąś spinką, okalają owalną twarz o oliwkowej karnacji, skąd spoglądają spokojne, brązowe oczy. Nie jest przesadnie wysoka, mierzy 165 cm wzrostu i jest stosunkowo szczupła. Swoje kobiece kształty lubi podkreślać ubiorem – drogimi sukienkami, a w razie spotkań towarzyskich również sukniami, zaś w pracy obowiązkowo nosi schludne koszule i mundur aurora. Makijażem tak podkreśla swoją kobiecą urodę, co maskuje cienie pod oczami. Ciągnie się za nią zapach delikatnych perfum – o ciepłej nucie kwiatów i piżma.

Victoria Lestrange
#22
11-19-2023, 01:17 PM ✶  

Nie miała pojęcia, że jeśli w jednym pomieszczeniu ustawi się Stanleya i Sauriela, to nagle oboje doznają jakiejś reakcji (?), magii (?) i zapominają wszystko, czego się w ciągu życia nauczyli, a wręcz zamiast ruszyć głową i faktycznie myśleć, to zapominają też znaczenia przeróżnych słów. Jakby wiedziała co dokładnie dzieje się w głowie tak jednego, jak i drugiego, to pewnie by sobie tej wizyty oszczędziła, żeby samej nie dostać bólu głowy. Dorośli mężczyźni, a zachowywali się jakby mieli pięć lat – a doskonale wiedziała, że taki Sauriel jest naprawdę inteligentnym facetem, nawet jeśli zapominał co się do niego mówi, bo temat mało go obchodził. I całkiem dobrze, że ten żart się z jego ust nie wydostał, bo można mieć anielską cierpliwość, ale i ona potrafiła się skończyć.

– Co jest z wami nie tak? – rzuciła w końcu, patrząc to na Sauriela, to na Stanleya. Bo i owszem, miała w głowie pustkę po zachowaniu Borgina, ale komentarz Sauriela ją zupełnie… wyprowadził z równowagi to za dużo powiedziane, ale była poirytowana. – Jak możecie znać dokładną budowę anatomiczną człowieka, a nie wiedzieć w jaki sposób wyhodować ogórki? I jakim cudem nie wiecie, że miednica to inaczej miska? – uniosła dłoń, by kciukiem i palcem wskazującym złapać się za nasadę nosa. Na moment też przymknęła oczy. – Wiem co dobre, ale bez obrazy, ale dupa Stanleya mnie nie obchodzi i nie interesuje – rzuciła jeszcze, nim zniknęła w kuchni.

Nie wiedziała skąd się to brało, bo to nawet nie była ignorancja, tylko jakby… spotykają się i nagle iloraz inteligencji leciał na łeb na szyję? Nie umiała dokładnie stwierdzić co się tutaj właściwie działo, jakie czary i magia miały miejsce. Prawdopodobnie powinna się napić i jakoś to wszystko zignorować, ale w czasie kiedy to panowie pili, ona musiała doglądać całego procesu, żeby ogóreczki nie poszły na marne – wypiła więc dotychczas najmniej z całego towarzystwa i być może to właśnie w tym był problem? Ale w którymś momencie Atreus przyszedł do niej ze szklanką alkoholu, który przyjęła wręcz z wdzięcznością i wypiła gdzieś połowę, dziękując przy okazji Bulstrode’owi.

Niedługo później wróciła z kilkoma garami gorącej wody z solą i może dobrze, że była zajęta w kuchni i nie słyszała Staszkowych wywodów o wylewach, bo mogłaby nie ręczyć już za siebie… W każdym razie gdy wróciła, a garnki wokół niej lewitowały sobie spokojnie, to słoiki były już na szczęście przygotowane i mogła pokierować różdżką, by garnki same nalały odpowiednią ilość zalewy (!) do słoików (czyli po sam kurek). Dopiero wtedy zobaczyła, że kilka słoików zostało pustych i że wkładane są do nich… krzesełka? I ślimaki? Szczerze mówiąc miała wątpliwość czy to wyjdzie, biorąc pod uwagę co się działo z ogórkami podczas kiszenia, ale może…?

– Możecie zakręcić te słoiki. No i to tyle. Teraz trzy dni sobie będą fermentowały, może w nich buzować i trochę wypływać woda, to normalne. Ale będą gotowe gdzieś zaa trzy tygodnie. Może dwa. A teraz muszę się napić – stęknęła i poszła do swojej szklaneczki, żeby sobie nalać i się napić (i przy okazji skrzywić).

Czarny Kot
Here comes Death.
How sentimental.
Czarne, krótsze włosy roztrzepane w nieładzie, z opadającymi na oczy kosmykami. Czarne oczy - jak sama noc. Śmiertelna bladość skóry wpadająca w szarość, fioletowe żyły. Czarna skóra, czarne spodnie, czarna dusza, czarne życie.

Sauriel Rookwood
#23
11-20-2023, 11:03 PM ✶  

Więcej krzesełek? Więcej ślimaków? Uniósł lekko brwi, patrząc na swoje dzieła i wszystkie te zepsute, zagryzając kolejne skrawki z tego, co nie wyszło i co było efektem jego metody prób i błędów. Kurw... to będzie musiał zrobić więcej. Ale w zasadzie dostał od swoich dealerów więcej ogórków, więc nic tylko robić. Szczególnie, że z tego co zrozumiał, te duże i tak nie nadawały się do słoików, tak? No tak było powiedziane. Poprzypatrywał się, podumał, podumał... no co, może się nie uda? A może się uda i jednak (dzięki bogom za magię) dostaną prawdziwe krzesełka ogórkowe? Miał nawet pomysł na grzybka. Ale do tego potrzebował bułki. Z bułką w sumie można było jeszcze inne ciekawe rzeczy zrobić. Na przykład - krzesełko ogórkowe na bułkowym statku. Ale spokojnie, jego kreatywność nie zatrzymywała się na tylko tak prostych rozwiązaniach. Ci, co mówili, że jedzenie mogło być sztuką - mieli kurwa racje! Dopiero teraz to zrozumiał! I potrzebował do tego tylko trzech osób! Albo nikogo tylko odrobiny chujowego nastroju i kilka ogórków. Ciężko stwierdzić.

- Nie znam dokładnej budowy człowieka. - Spojrzał na Victorię, bo no dobra, może i nie był super mądry, może nie był super głupi, ale w jego znajomości tego świata to wiedza przyrodnicza stała na chujowym poziomie. Powtarzał tylko za Stanleyem, który się prawie wypiął, gapiąc się na własne bioderka, jakby naprawdę było tam co chwalić. No było. Stanley był przystojnym chłopakiem, tylko brakowało mu... tylko Rookwoodowi brakowało poznania tej jego drugiej połówki, z którą "chciał się zastanowić, czy pojechać do Disneylandu". Czy na czym tam ta ich rozmowa stanęła - nie pamiętał. Swoim jednak zwyczajem nie naciskał i nie dopytywał. Albo nie, zgoda. Trochę nieswoim tym razem, bo zajęło go zapadanie się we własną ciemność, a teraz z niej wynurzanie. Nie miał siły i energii zupełnie na nic. Nawet na pierdolenie trzy po trzy, które uwielbiał uprawiać musiało odejść w niepamięć - na szczęście zostało zastąpione (ratunkowo) wynikamy uprawy ogórków. - Hmm... - Przyjrzał się tym Stanleyowym biodrom, zastanawiając się, czy to dobrze, że jego tyłek nie interesował Victorii czy niedobrze. Czy to o czymś świadczyło? Powinien być z tego zadowolony? Jemu powiedziała, że on jej się podobał. To był bardzo krytyczny moment jego życia, kiedy się zastanowił, czy mógłby zostać dziwką za pieniądze, ale dotarł do wniosku... w sumie nie pamiętał jakiego. Ale wydawało mu się, że niekoniecznie. Nie był biedakiem, może to było strategiczne? Teraz te pieniądze jakoś w ogóle straciły smak. W tym momencie wszystko było niemal bez smaku. Tylko te pieprzone ogórki...

- Kisimy ślimaki. Stanley dawaj wykałaczki. - Bo one mogły sobie tak stać, ale jeśli miały być wsadzane do słoików to musiały się jednak na czymś trzymać. Przede wszystkim - trzymać siebie, bo nie były osobnymi elementami. - Krzesełek ni da rady. Bo by wyrosły na wielkie krzesełka dzięki tej zalewie. Stanley no pomyśl - podlane ogórki rosły, to tym bardziej urośnie podlane krzesełko z kilku ogórków. - Spojrzał na przyjaciela tak, jakby ten znów nie używał głowy. Wrócił do tworzenia ślimaków. Na szczęście je się robiło o wiele prościej niż krzesełka... - I dawać słoiki. Nauczę was. - Skoro już nie mieli co robić, to mógł się podzielić swoim kunsztem, a co!

- Czemu chcesz decydować o życiu Stanleya. - Zapytał Atreusa, który DEFINITYWNIE zabronił mu się zwalniać. - Czy ty go próbujesz kontrolować? Twoje nastawienie podpada pod groźbę, psychiczne znecanie się oraz przymus jest również karalne. Stanleyu czy czujesz się kontrolowany? Mrugnij dwa razy. - Dwa razy na odpowiedź "tak", bo oczywiście odpowiedź "nie" nie była brana pod uwagę. Tak apropo kontrolowania.



[Obrazek: klt4M5W.gif]
Pijak przy trzepaku czknął, równo z wybiciem północy. Zogniskował z trudem wzrok na przyglądającym mu się uważnie piwnicznym kocurze.
- Kisssi... kisssi - zabełkotał. - Ciiicha noooc... Powiesz coś, koteczku, luzkim goosem?
- Spierdalaj. - odparł beznamiętnie kocur i oddalił się z godnością.
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada jasnobrązowe włosy i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczne, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#24
11-29-2023, 03:51 AM ✶  
Prychnął w odpowiedzi na słowa Stanleya, bo co też więcej miał mu powiedzieć? Nic nie było w stanie zrekompensować braków w jego edukacji, ale nawet jeśli Atreus się tak nad tą jego głupotą tak trząsł, to nigdy mu tak naprawdę to nie przeszkadzało. W tym przecież leżał cały Stanleyowy urok i Bulstrode był w stanie to doceniać, ale może nie zawsze otwarcie. Victoria jednak zdawała się doszczętnie w tej sytuacji pokonana i to nie tylko przez Borgina, ale też i Sauriela, który dodawał do tego wszystkiego swoje trzy grosze. Wyraźnie nie była odporna, ale jeszcze trochę i pewnie zaprawi się w boju i przyzwyczai.
Z zapałem wziął się za pakowanie kolejnych ogórków do słoików, których wypełniona armia powoli zapełniała zajmowany przez nich stół. Akurat, żeby wszystko było gotowe, kiedy Victoria wróciła z kuchni z lewitującymi wokół niej gorącymi garnkami. Potem, jak już skończyła rozlewać zalewę, pomógł je pozakręcać.
Cały ten dzień był pełen dziwów, a największymi z nich były te momenty, kiedy myślał że poziom ich rozmowy nie zejdzie niżej, ale potem któryś z nich rzucał coś, co definitywnie pokonywało zawieszoną poprzeczkę i opuszczało ją jeszcze niżej. Spojrzał na Sauriela, przez moment zwyczajnie się gapiąc to na niego, to na te jego krzesełka, kolejny już raz zastanawiając się czy co właściwie powinien zrobić, ostatecznie jednak spoglądając na Lestrange jakby przepraszająco, bo chyba ona tutaj dostawała najbardziej po głowie.
- Absolutnie nie, zwyczajnie życzę mu jak najlepiej w życiu - uśmiechnął się lekko. - I sobie też. A jego obecność w Ministerstwie jest mi absolutnie niezbędna - wyjaśnił, samemu na moment udając się do kuchni, by powrócić z niej z własnym nożem, tylko po to by następnie przysunąć sobie krzesło nieopodal Sauriela i przysiąść się, a następnie łapiąc się za jednego z większych ogórów. Mistrzem rzemieślnictwa nigdy nie był, a przynajmniej się o coś takiego nie posądzał, ale może skoro mu wyszedł wianek na sabacie, to do rzeźbieniu w ogórach będzie już blisko. Tak więc sam zabrał się do roboty, naśladując ruchy Rokkwooda w próbie wystrugania ślimaka.
działkowiec
Wszystko jest złudzeniem, ułudą.
Stanley mierzy około metra dziewięćdziesięciu wzrostu i jest atletycznej budowy ciała. Jego krótko ścięte, zaczesane na bok ciemnobrązowe włosy okalają owalną twarz, która zrobią piwne oczy. Zawsze ma lekki, kilkudniowy zarost w postaci wąsa i brody. Na co dzień można go spotkać noszącego mundur brygadzisty. Jeżeli jednak uda się komuś go wyciągnąć na jakąś aktywność niedotyczącą pracy to przybędzie w długim, ciemnym płaszczu, a pod spodem będzie miał koszulę i najprawdopodobniej krawat. Wypowiada się w sposób spokojny dopóki nie zostanie wyprowadzony z równowagi.

Stanley Andrew Borgin
#25
12-04-2023, 07:18 PM ✶  

Victoria ich chyba nie doceniała... albo przeceniała? A może obydwie rzeczy naraz? Mniejsza o to - człowiek bardzo dużo mógł się dowiedzieć czytając różne artykuły podczas swojej pracy w Ministerstwie. Pech chciał, że nikt nie wspomniał tam o "miednicy" jako misce, stąd doszło do małego nieporozumienia. Stanley jednak nie miał zamiaru rozpamiętywać się za bardzo w tej sprawie - zostawił to za sobą.

Rookwood nie musiał przekonywać Borgina dwa razy. Raz, dwa mu podał wykałaczki, aby móc przyglądać się jego sztuce - No prawda, prawda. Święte słowa - zgodził się ze swoim przyjacielem. Krzesełka rzeczywiście mogły się zbytnio rozrosnąć ale ślimaki? Chyba były w sam raz - niejako idealne - Czyń honory - dodał i zaczął przyglądać się jak Mistrz przygotowuje te małe obślizgusy, aby były gotowe do zapakowania w słoiki.

Stanley kiwnął głową na zgodę z Victorią. Dwa czy trzy tygodnie brzmiały długo ale skoro wymagała tego ich sprawa - trudno. Będą musieli poczekać - Mogą tutaj zostać i wtedy roześlę je Wam jak będą gotowe... albo możecie też od razu zabrać i przypilnować ich sobie sami - stwierdził, a następnie zamrugał z osiem razy na słowa, niejako kłótnię na linii Rookwood-Bulstrode. Co oni mieli z tym kontrolowaniem? - Panowie spokojnie. Nawet jeżeli miałbym kiedyś zrezygnować z pracy w Ministerstwie to nie zmieni to nic, prawda? Doceniam zarówno jedną jak i drugą stronę - przyznał - Cieszę się, że nadal jestem Ci potrzebny w Ministerstwie. Nawet po tym kiedy witałem Cię na kursie Aurorskim z otwartymi rękoma, a później mnie przegoniłeś... - zwrócił się do Atreusa - A Tobie dziękuje za poradę prawną odnośnie tego co podlega jako groźby, znęcanie się czy przymus. Jakbym kiedyś potrzebował prawnika to wiem do kogo powinienem się zgłosić - odparł Saurielowi. W obydwóch przypadkach mówił szczerze i prosto ze swojego ogórkowego serca.

Borgin nie dołączył do przyśpieszonego kursu transferu ogórków w Rooktwory. Potrzebował się napić i to też zrobił, podchodząc do Victorii, która sprawowała aktualnie pieczę nad alkoholem. Chwilę później zaczął przyglądać się postępom tej dwójki - Na trochę nam tych ogórków starczy - skwitował zakręcając kilka słoików. Kiedy to zrobił, poszedł przynieść nową, świeżutką flaszeczkę, która była niemalże lodowata. Po takim wysiłku to im się po prostu należało.

Stanley w życiu nie mógłby sobie wymarzyć lepszej pracy, niż ogórki w takim zacnym gronie. Zaczynając od studiowania podręczników oraz podśmiechujek Sauriela, dodając do tego wsparcie merytoryczno-opierdolowe od Victorii i na dodatkową pomoc przy obróbce tego pięknego ogórkowego tworu w postaci Atreusa. No po prostu - cud, malina. Nie mogło być lepiej... a dodając do tego, że przed nimi była jeszcze cała noc gdzie mogli spożywać napoje alkoholowe? Aż się chciało Ż.



"Riddikulus!"
- Danielle Longbottom na widok Stanleya Bo[r]gina

"Jestem dumna, że pomagałeś podczas zamachu."
- Stella Avery na wieści o udziale Stanley w walkach podczas Beltane 1972
Królowa Nocy
— there is no light
without darkness —
Ma długie za łopatki, dość proste, choć z tendencją do falowania się, bardzo ciemne brązowe (prawie czarne) włosy. Te, zwykle rozpuszczone lub spięte jakąś spinką, okalają owalną twarz o oliwkowej karnacji, skąd spoglądają spokojne, brązowe oczy. Nie jest przesadnie wysoka, mierzy 165 cm wzrostu i jest stosunkowo szczupła. Swoje kobiece kształty lubi podkreślać ubiorem – drogimi sukienkami, a w razie spotkań towarzyskich również sukniami, zaś w pracy obowiązkowo nosi schludne koszule i mundur aurora. Makijażem tak podkreśla swoją kobiecą urodę, co maskuje cienie pod oczami. Ciągnie się za nią zapach delikatnych perfum – o ciepłej nucie kwiatów i piżma.

Victoria Lestrange
#26
12-04-2023, 09:56 PM ✶  

To nie tak, że była zła, czy zawiedziona – absolutnie nic takiego nie miało miejsca. Prawdę mówiąc starała się mieć oko na Sauriela, żeby widzieć, czy wszystko jest z nim w porządku. Nie chciała na niego chuchać i dmuchać, i obchodzić się jak z jajkiem – była zwyczajnie zaniepokojona stanem psychicznym Sauriela i tym, czy nie będzie miał nagle jakiegoś załamania. Ale nic na to nie wskazywało. Te ogórki tak go pochłonęły, że prawdę mówiąc odczuwała w tym pewną ulgę. Przypominał w tym stanie trochę siebie z momentu, kiedy ojciec złoił mu skórę tak mocno, że ledwo się trzymał na nogach – z tą różnicą, że wtedy był dotykalską przylepą i wręcz lgnął do tego kontaktu fizycznego. A teraz… Teraz niekoniecznie, chociaż nie została ofukana, za delikatne zmierzwienie włosów. Nie miała też ani Sauriela ani Stanleya za głupków, czy nieuków, dlatego, że nie znali się na budowie człowieka, albo herbologii czy innej pszyrce. Ot zdziwienie (może nazbyt ekspresywne jak na nią) wynikało raczej z tego, że będąc takimi nogami szeroko pojętej „natury” nie sądziła, że będą wiedzieli gdzie dokładnie znajduje się miednica w ciele człowieka. Może źle ich oceniała? Ale naprawdę nie była zła. I na dowód, kiedy już panowie zakręcali słoiki, to nalała im alkoholu do szklanek, a Saurielowi nawet przyniosła i postawiła obok, nachylając się odrobinę nad jego ramieniem; zerknęła przy okazji co on tam strugał, a ostatecznie delikatnie (nie)chcąco przejechała dłonią po jego ramieniu, kiedy zabierała rękę – i zaraz sobie poszła, odwrócić zakręcone słoiki do góry nogami.

W kłótni zupełnie nie uczestniczyła, odsunęła sobie krzesło, opadła na nie z gracją i po prostu popijała whisky, z umiarkowanym zainteresowaniem oglądając przekomarzanie mężczyzn, co jakiś czas tylko zerkając na Sauriela. Czasami, gdy wyłapała też jego wzrok, to uśmiechała się do niego krótko. Atreus zresztą przysiadł się, żeby pomóc dorobić kolejne ślimaki – Victoria w to nie ingerowała, a po wszystkim pomogła podgrzać zalewę, by można było dokończyć pozostałe słoiki ze ślimaczym eksperymentem.

Jak przyszło co do czego, że mogli sobie po prostu posiedzieć i pogadać (albo pomilczeć), to nie pogardziła nawet papierosem, lekko rozwalona na krześle, ale nadal nie dało się ukryć, że to dama, a nie kark z osiedla, co to nie potrafi prosto usiąść przy stole.

Alkohol i papierosy. Co za kurewsko zabójcze połączenie. Rano na pewno będzie cierpiała.

Czarny Kot
Here comes Death.
How sentimental.
Czarne, krótsze włosy roztrzepane w nieładzie, z opadającymi na oczy kosmykami. Czarne oczy - jak sama noc. Śmiertelna bladość skóry wpadająca w szarość, fioletowe żyły. Czarna skóra, czarne spodnie, czarna dusza, czarne życie.

Sauriel Rookwood
#27
12-05-2023, 11:49 AM ✶  

- Ja wiem, wiem... - Przecież to nie tak do końca serio. Sauriel by się bardzo zdziwił, gdyby Stanley z własnej, nieprzymuszonej woli zdecydował się na degradację swojego życia i przejścia z ciepłej posadki, gdzie często się nudził, do... do w sumie czegokolwiek innego. Na przykład na Nokturn, o której to zajawce już wspomniał miesiąc temu. Bo to minął chyba już miesiąc od tamtego czasu. Zresztą w obliczu tego, że Atreus został jego uczniem wyrobów rzemieślniczych.

- Najpierw kroisz bryłę... - Zaczął go instruować - a tamta dwójka mogła pić. Są rzeczy ważne i ważniejsze. Kto wie? Może Sauriel miał odkryć w sobie duszę mentora? Że jednak będzie odpowiedzialnym, dorosłym człowiekiem z dużymi pokładami cierpliwości? Wydawał się bardziej cierpliwy - bo zblazowany, bo bez energii na to, żeby się denerwować, ale chimeryczność wcale nie wyszła mu z mody czy z nawyku. Teraz było dobrze, a zaraz mogło się coś dziwnego odpierdolić, że jego ciśnienie zostanie podniesione. - Idzie ci lepiej niż Stanleyowi świecenie różdżką. - Wyroby rzemieślnicze musiały zostać przeniesione magią, żeby się nie rozsypały. Żeby się lepiej trzymały zostały potraktowane wykałaczkami. Te krzesełka przypominały klocki i jakoś Sauriel wątpił, żeby cokolwiek z tego było, ale ślimaki miały bardzo dużą szansę na pozostanie ślimakami. Będą świetnie wyglądać na półce. A jeszcze lepiej będą brzmieć jak kogoś zapytasz czy chce kiszonego ślimaka. We Francji pewnie i takie rzeczy jedli.

Jego szklanka była cała umazana sokiem z ogórków, bo się jakoś specjalnie nie przejmował tym, że ma to łapsko brudne - no a co, z nimi się nie napije? Nie zamierzał zostawać za bardzo w tyle, bo pewnie i tak przyjdzie mu jeszcze nadganiać.

- Kawał zajebistej roboty, mili państwo. - Wycenił, kiedy już wszystkie ogórki były poodwracane, pozalewane, pokrojone - niekoniecznie w tej kolejności. Pozostało tu tylko ogarnąć. Sauriel się nawet do tego przyczynił, zbierając te deski i noże, sprzątając resztę rzeczy ze stołu. - Dzisiaj Londyn, w przyszłym roku cała Anglia, potem już ekspansja na Europę. - Wzniósł szklankę w toaście.



[Obrazek: klt4M5W.gif]
Pijak przy trzepaku czknął, równo z wybiciem północy. Zogniskował z trudem wzrok na przyglądającym mu się uważnie piwnicznym kocurze.
- Kisssi... kisssi - zabełkotał. - Ciiicha noooc... Powiesz coś, koteczku, luzkim goosem?
- Spierdalaj. - odparł beznamiętnie kocur i oddalił się z godnością.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości


Strony (3): « Wstecz 1 2 3


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Tryb normalny
Tryb drzewa