Rozliczono - Nora Figg - osiągnięcie Badacz Tajemnic I
—18/06/1972—
Klubokawiarnia "Nora Nory", ul. Pokątna
Erik Longbottom & Nora Figg
Ochrona przed strachem nie jest łatwa. Można się przed nim chować, uciekać do niego, a nawet chować, a i tak zawsze człowieka dopadnie. Zazwyczaj akurat, gdy brakuje mu sił lub znajduje się na przysłowiowym „dnie”. Istniała jednak alternatywa: dumne wystąpienie do przodu z wypiętą piersią i zmierzenie się ze swoim źródłem strachu. Tego dnia Erik został zmuszony do tego, aby wybrać tę drugą opcją.
Nora sama w sobie go nie przerażała. Chociaż znał ją dużo lepiej niż większość ludzi, tak zawsze postrzegał ją przed pryzmat spokojnej i ciepłej osoby, która zamiast zbić po głowie, poczęstuje kawałkiem świeżego ciasta (prosto z piekarnika!). Czasem było tak łatwo ulec temu aspektowi osobowości panny Figg, że można było zapomnieć o tym, że i ona (jak każdy) ma swoje granice. Zazwyczaj takie z gatunku nieprzekraczalnych. A teraz Longbottom nie mógł wyzbyć się przekonania, ze swoim pakowaniem się w kłopoty w ostatnich dniach balansował na granicy życia i śmierci. Lub zakazu wstępu do kawiarni przez następny miesiąc.
— Nooora? Jesteś tu? — zawołał Erik, wchodząc do lokalu. Kilku gości zasiadających w lożach spojrzało na niego z dezaprobatą. Uśmiechnął się przepraszająco, przepychając się nieco niezdarnie na początek kolejki. — H-hej... Jest szefowa?
Uniósł pytająco brwi, przypatrując się młodej dziewczynie, która tego dnia stała za kasą. To musiała być ta cała Wendy, o którą martwiła się Figg. Czarownica westchnęła przeciągle i wskazała kciukiem na drzwi prowadzące na zaplecze.
— Zamknęła się tam kilka minut temu. Chyba słyszałam, jak odpalała piekarnik — zdradziła mu, niezbyt zaaferowana tym, co się działo w tej chwili z jej pracodawcą. Nabiła leniwie zamówienie starszego mężczyzny, który czekał na swoją kawę z szarlotką. — Droga wolna. J a mam klientów.
Może jednak zaliczyła jakąś pogadankę na temat swoich obowiązków, pomyślał przelotnie Erik, przechodząc do sekcji klubokawiarni przeznaczonej do pracowników. W pierwszym odruchu próbował szarpnąć za klamkę, jednak drzwi nie ustąpiły. Przewrócił wymownie oczami i stuknął kilkukrotnie czubkiem różdżki o drzwi.
— Nora? Nora to ja! Żyje!
❝On some nights, the moon thinks about ramming into Earth,
slamming into civilization like some kind of intergalactic wrecking ball.
On other nights, it's pretty content just to make werewolves.❞