20.10.2023, 16:44 ✶
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 20.01.2024, 19:52 przez Morgana le Fay.)
adnotacja moderatora
Rozliczono - Brenna Longbottom - osiągnięcie Badacz Tajemnic III
- ...niektóre lustra pokazują niezbyt miłe rzeczy, więc lepiej nie pędzić do przodu za bardzo - paplała Brenna, kiedy wyszli już z kominka w punkcie Fiuu Gabinetu Luster Bletchleyów.
W położonej w pobliżu rezydencji Bletchleyów bywała rzadko, ale bywała, bo jeden z wnuków głowy rody był jej kolegą z Hogwartu, a drugi... Hm, najlepszym określeniem byłoby pewnie "wspólnika zbrodni". Do Gabinetu Luster nie wchodziła jednak od dawna i pewnie nie przyszłoby tu i dziś, gdyby nie po pierwsze, chęć spędzenia czasu z Frankiem, po drugie, palące wyrzuty sumienia, że tego czasu chłopcu poświęca za mało. A dzieciak był gotów choćby spakować się i pędzić pomagać jej i Mavelle w zagranicznych wojażach...
Wahała się, dokąd go zabrać. Niemagiczny Londyn? A jeśli tak, to który jego zakątek? Park, Tower, Pałac? Wycieczka nad morze? Albo park botaniczny? Najchętniej wzięłaby Franka wszędzie, ale to wymagałoby od niej włamania do posiadłości Slughornów i ukradnięcia zmieniacza czasu. (Momentami rozważała to rozwiązanie: ilekroć uświadamiała sobie, że któregoś z przyjaciół lub krewnych nie widziała zbyt długo, a jeżeli tak, to głównie przypadkiem.) Ostatecznie musiała więc wybrać i wybór padł na Gabinet Luster. Brenna wprawdzie przeczuwała mgliście, że najwięcej stąd, wbrew pozorom, mogła wynieść osoba dorosła, ale Frank nie był już małym chłopcem, a wiele luster było fascynujących. Szła o zakład, że sporo dzieciaków w Hogwarcie nigdy tu nie było, chłopak więc będzie mógł pochwalić się kolegom.
- Dwa bilety, proszę - powiedziała, wręczając galeony sprzedawczyni przy okienku. Podała jeden z biletów Frankowi - inaczej lustro, stanowiące wejście do właściwej części Gabinetu, by go nie przepuściło - i skierowała się do najbliższej ściany. Wisiało na niej ogromne zwierciadło, w zdobionej ramie. Wydawało się zupełnie zwykłe: gdy Brenna się do niego zbliżała, odbijało tylko ją. Brązowe włosy, wijące się wokół twarzy, ciemne oczy, typową szatę, jaką nosili czarodzieje. W istocie jednak nie było to żadne szkło. Kiedy Brenna podparła się dłonią o boczną ramę, i przeszła przez górną, przeniknęła przez niematerialną powierzchnię, przechodząc wprost do słynnego, lustrzanego labiryntu.
Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.