• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Niemagiczny Londyn v
« Wstecz 1 2 3 4 5 6 Dalej »
[6 czerwca, 1972] Just dance | Olivia, Aaron

[6 czerwca, 1972] Just dance | Olivia, Aaron
Córka koleżanki twojej starej
Powinni wynaleźć kamizelki ochronne na duszę, nie tylko na ciało.
Rude proste włosy, obcięte za ramiona, rozwiane. Piegowaty nos. Niebieskie oczy. Drobna, raczej szczupła, wiecznie roześmiana, rozgadana. Niska, mierząca zaledwie 160 cm wzrostu.

Olivia Quirke
#1
22.10.2023, 10:41  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 21.11.2023, 20:26 przez Olivia Quirke.)  
6 czerwca, 1972

Just dance


Taniec splątanych ciał można było rozumieć dwojako. Większość rozumiała go jako doznanie miłosnych uniesień, rozedrganych oddechów i kolorowych świateł, wybuchających pod powiekami. Niektórzy jednak tym określeniem nazywali mugolskie, klasyczne tańce, pełne niedopowiedzeń, pożądania i nienamacalnej energii, która wibrując, otaczała tancerzy. Taniec był jedną z tych czynności, która pozwalała na wyrażenie emocji, zarówno w świecie mugoli, jak i czarodziejów. Tańcem można było wyrazić najbardziej ukryte pragnienia i skryte myśli; można było odciąć się od rzeczywistości, która dla czarodziejów nie była narysowana w kolorowych barwach. Obecnie przeważała czerń i wszelkiej maści odcienie szarości.

Olivia nie tańczyła. Zawsze uważała, że miała do tego dwie lewe nogi. Potrafiła bezlitośnie, chociaż niespecjalnie, deptać partnerów po stopach, wywołując u jednych ból nie do zniesienia, a u drugich - uśmiechy politowania. Nie pchała się do tańców nawet po pijaku. Dlatego teraz, gdy powoli zaczynała wracać jej świadomość, z przerażeniem odkrywała kolejne bodźce i elementy scenerii.

Stała na drewnianym parkiecie, dysząc ciężko. Rude włosy lepiły się do spoconego czoła, a klatka piersiowa unosiła się niespokojnie. Na plecach tuż nad krzyżem czuła ciężar czyjejś ręki. Do jej uszu nagle wdarła się muzyka i gwar oklasków oraz gwizdy i okrzyki zachwytu. Czuła na sobie oddech partnera, tak samo urywany, jak i jej. Mieli usta tak blisko siebie, że wystarczyłyby milimetry, by złączyły się w pocałunku. Powietrze między nimi falowało, jeszcze poruszone przez ostatnie takty muzyki i ruchy ciał. Z zaskoczeniem stwierdziła, że jedna jej dłoń spoczywa na plecach osoby, której nie była w stanie rozpoznać, a druga wtuliła się w jego dłoń. W skroniach jej szumiało, jednak nie tak, gdy miało się kaca. Bardziej z wysiłku. Olivia nie była przyzwyczajona do żadnej formy sportu, nie miała wybitnej kondycji, która była potrzebna do wykonywania skomplikowanych kroków tanecznych.

A jednak stała tutaj, otulona światłem, niemal wtulając się w osobę, która stała przed nią, i którą po kilku mrugnięciach rozpoznała. Aaron Skeeter. Byli na jednym roku w Hogwarcie, nie widzieli się przez kilka lat, zajęci swoimi sprawami. A jednak jakimś cudem teraz oboje znaleźli się w świetle wielkiego reflektora, otoczeni huczącymi brawami, i... Oboje niczego nie pamiętali.
- Doskonale, cudownie! Brawa dla naszej przedostatniej pary! - niski mężczyzna wskoczył na podwyższenie, powodując że oboje musieli wycofać się z kręgu światła.- Czy następnej parze uda się to przebić? Zapraszamy na scenę, opowiedzcie swoją historię!

W uszach Olivii szumiało. Co ona tu robiła? Czemu niemal przytulała się z Aaronem? I dlaczego, do cholery, niczego nie pamiętała? Na scenę wchodziły właśnie kolejne dwie osoby, mieli czas więc, by odkleić się od siebie i usunąć w cień. Mieli sucho w ustach, ktoś podał im wody w szklanej butelce, ale nie interesował się dalej ich losem. Wszyscy w napięciu czekali na kolejną parę i na kolejne takty muzyki.
- Co...? - nie było to może zbyt elokwentne pytanie, ale w zupełności wystarczało, by wraz z mimiką wyraziło więcej niż tysiąc słów. Co tu się, do cholery, wydarzyło?
Vibes don't lie
call me later, i'm too busy making stupid people famous
Pisarzyna, uzależnieniec. Niski, ale o przystojnych rysach twarzy, przysłoniętych prostym faktem, że nie dba o siebie w taki sposób, jakiego oczekuje się od osób na jego stanowisku. Ma długie, często roztrzepane włosy i nieelegancki zarost. Artysta - pierwsza myśl po zobaczeniu go na jakimś przyjęciu.

Aaron Skeeter
#2
17.11.2023, 01:57  ✶  
Odkąd sięgał pamięcią, życie było dla niego żmudnym, powolnym procesem. Obserwując toczące się wokół niego życie, zawsze czuł się jedynie biernym widzem tej średniej jakości telenoweli. Nudziła go stabilność, męczyła powtarzalność, a przecież to właśnie z nich składało się typowe, stabilne życie typowego zjadacza chleba. Przejść jakoś przez szkołę, dostać pracę, a potem tylko założyć rodzinę i jakoś dożyć do starości. No po prostu banał i kicz. Absolutnie nie potrafił zrozumieć ludzi, których zadowalało to, że po prostu egzystują. Chyba dlatego tak bardzo pociągało go pisanie. Początkowo parał się pisaniem własnych utworów, ale na dłuższą metę nie sprawiało mu to większej przyjemności. Czemu? To chyba oczywiste. Stały się częścią rutyny, a tego nie potrafił znieść. Na szczęście, chyba bardziej dla niego niż innych ludzi, światełkiem w tunelu okazały się dla niego teksty, które pisał na temat innych. Artykuł, felietony, wywiady. Wszystkie one miały jeden wspólny mianownik — w każdym z nich mógł się łapać kolejnego, nowego tematu. Jasne, sam proces czasami mógł nosić znamiona powtarzalności, ale produkt ostateczny był na tyle zadowalający, że postanowił zająć się tym na stałe. Pierwszy raz zaangażował się w coś kompletnie, a efekty napawały go pewną dozą satysfakcji.
Nie uważa się może za najlepszego w swoim fachu, ale ma zdecydowanie duże mniemanie o własnych zdolnościach. Chyba właśnie przez to drażni go porównywanie do członków swojej rodziny. Nie lubi, gdy przypadkowi ludzie zrzucają jego kunszt na garb rodzinnych powiązań. Teksty pokroju "urodził się z tym", "pisze jak ojciec" a już szczególnie "nie widzę między nimi różnicy" doprowadzają go do niemal szewskiej pasji. Z racji na wykonywany zawód i posiadany status stara się nie wdawać w publiczne bójki, ale kilka razy zdarzyło mu się wdać w bardziej intensywne potyczki słowne, które potem przerodziły się w krótkie, choć intensywne bójki.
Oczywiście życie dziennikarza nie zawsze było pełne przygód. Czasami po prostu nie było dobrego materiału, a Skeeter cały dzień przesiadywał w fotelu, myśląc o niechybnej zagładzie gatunku ludzkiego. W takich momentach ratunku szuka w bardziej przyziemnych przyjemnościach, które potrafią oderwać jego głowę od bezsensu egzystencji. Chodzi oczywiście o alkohol i środki odurzające. Oczywiście nie chwali się tym w pracy, a i pisząc artykuły, stara się zachować raczej trzeźwy umysł, ale w wolnym czasie z chęcią oraz niebywałą wręcz łatwością sięga po używki. Dopełnieniem tego wszystkiego jest oczywiście odpowiednie towarzystwo. Najczęściej grono zaufanych przyjaciół, czasem większe imprezy znaczących ludzi, na których jego obecność i zachowanie nie robią większego wrażenia. Na każdym z nich nie brakuje tego, co przynajmniej dla niego jest idealnym dopełnieniem tej palety uciech. Kobiet. Aaron zdecydowanie przepada za płcią przeciwną, dość chętnie wdając się w krótsze lub dłuższe romanse. Większość z nich trwa jedną noc, ale niektóre damy zafascynowały go na tyle mocno, że stały się czymś na wzór jego muz. Ot typowe życie bawidamka po odbębnieniu godzin w pracy.
Podsumowując — nie dziwiło go, jeśli czasami obudził się nad ranem nago w jakiejś przypadkowej rezydencji albo w bliżej nieokreślonej karczmie. Do tej pory nie zdarzyło mu się jednak ocknąć na środku parkietu z kobietą, której w pierwszej chwili nawet nie skojarzył. Wszystko za sprawą mocno obolałej głowy, która świadczyła o tym, że cokolwiek działo się kilka godzin temu, zdecydowanie sobie nie żałował. Próbował zrozumieć, co tak właściwie się tutaj działo, ale jego umysł działał nad wyraz wolno, rejestrując na raz tylko jedną rzecz. Najpierw pojawiła się świadomość tańca, potem twarz rudowłosej kobiety, a na końcu fakt, że znajdowali się w jakimś dziwacznym miejscu, w którym zdecydowanie nie było go wcześniej.
Głos był irytujący i chociaż niósł ze sobą pochwały, które przecież lubił, zdecydowanie by wolał, gdyby mężczyzna po prostu się zamknął. Nie potrzebował komplementów na temat tego, co tutaj właśnie zaszło. Zamiast tego wolałby się dowiedzieć, jak tutaj trafił, czemu z Olivią Quirke. Dopiero teraz, gdy o niej pomyślał, spojrzał w jej stronę, zdając sobie sprawę z tego, jak blisko siebie znajdował się ich twarze. Z jednej strony było to przyjemne i głosik w głowie radził mu złamać tę niepotrzebną barierę wstydu, ale nie w głowie były mu romanse. W sumie to niewiele się tam w tej chwili znajdowało poza bólem głowy oraz chaosem, który powodowała cała ta sytuacja.
Z radością zszedł ze sceny, ustępując miejsca kolejnej parze czegoś, co było chyba konkursem tanecznym? Nie, chyba raczej próbą improwizacji. Mężczyzna i kobieta nie wyglądali na takich, którzy znają się jakoś lepiej. Trybki w jego mózgu zaczęły powoli pracować, ale nim doszedł do jakkolwiek sensownego wniosku, jego uwagę całkowicie pochłonęła woda, którą otrzymał. Łapczywie, niemal jednym haustem, wypił zawartość szklanki, po czym bez większego namysłu sięgnął po dzbanek, wypijając w krótkim czasie połowę jego zawartości. Część pociekła mu po brodzie, ale tak w sumie to było to nawet przyjemne. Tak samo jak uczucie mniej suchego gardła. Zdawać by się mogło, że nawet głowa nie bolała go już tak bardzo.
— Nie mam bladego pojęcia — wysapał w odpowiedzi, odrzucając mokre od potu włosy za uszy, zerkając przy tym w stronę rozmówczyni. — Wydaje mi się... wydaje mi się, że miałem coś od ciebie kupić. Chyba? — zaczął, ale próba zebrania myśli wywołała jedynie kolejną falę bólu głowy. — Ech, sam nie wiem. Nie potrafię się teraz skupić, ale nie pamiętam niczego z ostatnich godzin, a Ty? — dokończył, licząc na to, że chociaż ona wiedziała, jak tutaj dotarli, chociaż jej mimika sugerowała, że startowali z dokładnie tego samego punktu.
Córka koleżanki twojej starej
Powinni wynaleźć kamizelki ochronne na duszę, nie tylko na ciało.
Rude proste włosy, obcięte za ramiona, rozwiane. Piegowaty nos. Niebieskie oczy. Drobna, raczej szczupła, wiecznie roześmiana, rozgadana. Niska, mierząca zaledwie 160 cm wzrostu.

Olivia Quirke
#3
17.11.2023, 09:11  ✶  
Olivia sięgnęła po szklankę i od razu gdy tylko Aaron oderwał się od dzbanka, ona zrobiła to samo co on. Pulsowanie w skroniach powoli przechodziło, ale umysł nadal pozostawał nieprzeniknioną skałą. Jej wspomnienia były jak w sejfie, do którego nie miała klucza. Nigdy ale to nigdy nie zdarzyło jej się nie pamiętać czegoś. Może urywków, ale tu było inaczej. Nie pamiętała nic sprzed kilku godzin wstecz. Wiedziała że poszła sama do Kotła, że znudziła się i poszła do mugolskiego Londynu się trochę rozerwać. A potem pustka, aż do teraz.
- Chyba nie - mruknęła, odchodząc bardziej na bok. Odstawiła szklankę i pusty już dzbanek na pierwszy lepszy stolik, a potem złapała się za skronie. Ucisnęła je i wykonała palcami kilka kółek, jakby chciała tym gestem pobudzić swój mózg do działania. Szkoda tylko, że to nie wychodziło. - Wiem, że byłam w Dziurawym Kotle, a potem poszłam pozwiedzać Londyn i dalej pustka.
To było pokrzepiające, że nie tylko ona nie pamiętała, co się działo. Spojrzała na Aarona i zastanowiła się nad czymś. Skąd on się tu wziął? Przecież nie mieli kontaktu od bardzo dawna.
- Jakbyś miał coś ode mnie kupić, to raczej przyszedłbyś do Fiolki - zaczęła, gdy nagle podeszła do niej jakaś dziewczyna. Młoda, ubrana w niezwykle obcisłą sukienkę, na obcasach tak wysokich, że jej nogi zdawały się sięgać nieba. Z niejaką odrazą spojrzała na Olivię, odrzucając blond fale, nad którymi musiała spędzić co najmniej kilka godzin. Jej wzrok jednak szybko się rozpromienił, gdy spoczął na Aaronie.
- To dla ciebie, od tamtego o - powiedziała, wręczając Skeeterowi złożoną na pół kartkę. Wolno przesunęła wzrokiem po jego ciele i uśmiechnęła się tak, że Olivii zrobiło się niedobrze. Ruda odwróciła więc głowę, by odszukać spojrzeniem mężczyznę, o której mówiła blond piękność. Właśnie wyszedł z budynku.

Mam nadzieję, że dobrze się bawiliście. Jeśli chcecie więcej, musicie mnie złapać. Tik tak, o północy wybije dzwon, znajdziecie mnie po szumie fal.
Nic więcej, nic mniej.
Vibes don't lie
call me later, i'm too busy making stupid people famous
Pisarzyna, uzależnieniec. Niski, ale o przystojnych rysach twarzy, przysłoniętych prostym faktem, że nie dba o siebie w taki sposób, jakiego oczekuje się od osób na jego stanowisku. Ma długie, często roztrzepane włosy i nieelegancki zarost. Artysta - pierwsza myśl po zobaczeniu go na jakimś przyjęciu.

Aaron Skeeter
#4
31.12.2023, 03:52  ✶  
Poczuł lekką ulgę, gdy Olivia postanowiła pójść za jego śladem i pominąć podstawowe zasady etykiety i dobrego wychowania. Jasne, potrafił korzystać z kubków szklanek i całego tego asortymentu, ale w tej chwili absolutnie nie miał do tego głowy. Jego mózg się gotował, a przynajmniej był w stanie, który poprzedzał całkowitą degradację myśli. Muzyka nieprzyjemnie drażniła jego uszy, wbijając się w szare komórki niczym małe igiełki. Światła zaś drażniły oczy, sprawiając, że mimowolnie zwilgotniały. Rozejrzał się, chcąc znaleźć jakieś lepsze miejsce na odpoczynek, ale gwałtowne poruszenie całym ciałem sprawiło, że wszystko, co zdążył spożyć przed tym występem, poleciało ku przełykowi. Dosłownie cudem nie zarzygał podłogi w tym zacnym budynku.
Po czasie zaczęły się pojawiać strzępy wspomnień, ale wyciągnął z nich jedynie tyle, że postanowił opić udany artykuł, korzystając z niewątpliwych uroków Dziurawego Kotła, co z kolei miało się przeciągnąć na imprezę u jednego z jego znajomych. Czemu więc wylądował na tym konkursie tańca i jakim cudem był tutaj z panną Quirke? Chociaż w sumie, to nawet lepiej. Może przynajmniej ona będzie pamiętała, co się tutaj zadziało.
— Okey, w takim razie... plany mieliśmy podobne. Chyba...? Jakby no. Też byłem w kotle, aczkolwiek nie mogę sobie przypomnieć, co było dalej. Ja... na pewno trochę wypiłem, ale byłem z kilkoma znajomymi. Mieliśmy... uch — urwał na chwilę, zaczynając intensywnie masować skronie. Ból robił się nieprzyjemnie spory i jeszcze te cholerne światła.
— Dobra, przejdźmy w jakieś bardziej przyciemnione miejsce, bo albo padnę nieprzytomny, albo obrzygam im parkiet. Nie chcę żadnego z tych, Ty pewnie też — westchnął głośno, po czym bardzo chwiejnym krokiem ruszył do stolika w rogu, przy którym stało całkiem sporo krzeseł, ale na szczęście żadne z nich nie było zajęte.
Rozsiadł się na tyle wygodnie, przynajmniej na tyle ile był w stanie, po czym wziął kilka głębszych oddechów. Znowu rozmasował skronie, a myśli szumiały w głowie, raz za razem powodując ogromne nudności.
— No w sumie racja, pewnie bym tam poszedł. Czyli to... no, czyli to mi się tylko wydawało. Tylko to tez nie ułatwia sprawy. Jakby cholera. Co myśmy... pili, że nic nie pamiętamy — Początkowo chciał spytać, czy czegoś nie brali, ale ostatnia żywa szara komórka zadziałała i ochroniła go przed rozpowiadaniem, że lubi korzystać z nie do końca legalnych środków.
W normalnych warunkach zapewne doceniłby urodę i starannie dobrany, wyzywający strój nieznajomej, ale teraz chciał po prostu jedynie świętego spokoju. No, może jeszcze jakiś eliksir na kaca i wyjaśnienie ostatnich kilku godzin. Olivia mogła mieć te odpowiedzi, także niefortunna podrywaczka została pożegnana krótkim dzięki.
Skeeter podążył za wzrokiem Olivii i widząc już tylko plecy wychodzącego mężczyzny, zmarszczył nieco brwi. — Że to niby on? Ja pierdole, jak czegoś chce, to mógłby kurwa przyjść — westchnął, po czym mozolnie wstał ze swojego siedziska i ruszył w stronę wyjścia. Wybitnie wręcz wolno. W tym wszystkim nie pomyślał nawet, żeby sprawdzić, co takiego było zapisanego na kartce. Nie pomyślał nawet, żeby się upewnić, że jego towarzyszka w niedoli ruszyła za nim, uznając to mimowolnie za oczywistość.
Córka koleżanki twojej starej
Powinni wynaleźć kamizelki ochronne na duszę, nie tylko na ciało.
Rude proste włosy, obcięte za ramiona, rozwiane. Piegowaty nos. Niebieskie oczy. Drobna, raczej szczupła, wiecznie roześmiana, rozgadana. Niska, mierząca zaledwie 160 cm wzrostu.

Olivia Quirke
#5
31.12.2023, 22:42  ✶  
Znali się nie od dziś - nie musieli udawać, że byli cywilizowanymi ludźmi. I chociaż Olivia się uspokoiła w stosunku do tego, co było nie tak dawno temu, to jednak pewne zachowania, gdy była skołowana, pozostawały niezmienne. Poza tym, tak szczerze, to bała się, że Aaron jednak wyrwie jej dzbanek z rąk albo zabierze szklankę i wypije całą wodę. A suszyło ją tak bardzo, jak nigdy w życiu. Jakby miała kaca stulecia - bez nadmiernego picia.

Blond piękność westchnęła głośno, z wyraźnym zawodem, a potem odwróciła się i poszła za bar, kołysząc biodrami tak mocno, że ludzie na parkiecie rozstępywali się przed nią niczym Morze Czerwone. Quirke wykonała gest, jakby chciała właśnie uskutecznić to obrzyganie parkietu, o którym mówił Aaron.
- Co za desperacja - burknęła tylko, marszcząc brwi w wyrazie niezadowolenia. Pewnie normalnie by tego nie skomentowała aż tak brutalnie, ale blondyna nadepnęła jej na odcisk tym swoim spojrzeniem. Jakby patrzyła na kogoś gorszego, brzydszego. Olivia nie lubiła takich spojrzeń - szczególnie jeśli były wymierzone w nią. Nie była jednak na tyle głupia, żeby powiedzieć to na głos gdy blondynka była tuż obok. Przezornie odczekała, aż ta się oddali. Punkt do inteligencji.

Gdy Aaron wstał, Quirke sięgała akurat po papierosa. Dłonie jej drżały, ale nie była w stanie powiedzieć czy to od adrenaliny czy przez dziwną substancję, która opuszczała jej ciało. Domyślała się, że nie był to alkohol, bo gdyby to była wóda, to zanim by wytrzeźwieli tak, by odzyskać świadomość, musieliby pójść spać. Gdy mózg przestawał rejestrować rzeczy wokół, to tylko porządny sen i wytrzeźwiałka były w stanie sprawić, że na nowo zaczynał pracować tak, jak powinien. Alkohol więc był z góry skreślony. No, chyba że ktoś go czymś doprawił...
- Jasna cholera, czekaj! - ledwo zdążyła zaciągnąć się papierosem, jak Skeeter już się poderwał (chociaż to chyba było za dużo powiedziane) i ruszył za plecami tego jegomościa, który przesłał im dziwną wiadomość. Olivia tylko na nią zerknęła, zanim nie zgarnęła jej do kieszeni spodni.

Mimo swojego stanu oboje wyszli dość szybko przed klub. Była noc, stracili więc pamięć na kilka dobrych godzin. Było też chłodno - a oni nie mieli na sobie kurtek. W klubie chyba też ich nie było. Bolały ich głowy, gardła, nogi i na domiar złego ulica, na którą wyszli, była pusta. Usłyszeli tylko charakterystyczny trzask z zaułka, świadczący o tym, że ktoś tuż obok się teleportował. Potem cisza... przerywana wyłącznie odgłosami z klubów i barów. Byli w jakiejś obskurwiałej dzielnicy niemagicznego Londynu, w jednej z tych uliczek, gdzie się imprezowało. Nie było tu tak źle, na ten moment nikt nie rzygał pod siebie, ale noc była jeszcze młoda - nad ranem pewnie to miejsce zamieni się w piekło.
- Świetnie, dumny z siebie jesteś? Wystraszyłeś go - Olivia zmierzyła Aarona karcącym spojrzeniem. - Jak nic to on nam czegoś dosypał albo dolał. Bo nie wierzę, że alkohol tak szybko by wyparował i sprawił, że nagle odzyskaliśmy świadomość.
Quirke zaciągnęła się papierosem. Chociaż tego nie zgubiła - w innym wypadku musiałaby żebrać po ludziach, a tego nie lubiła. A nałóg był jednak silniejszy niż poczucie własnej godności.
- I co teraz? - dmuchnęła dymem na Skeetera. Sama próbowała poukładać to sobie w głowie, ale nie miała pomysłu od czego zacząć. Gonić go? Nie, teleportował się. Iść do Kotła? Leźć po własnych śladach? A może na barze tutaj zapytać się, co się odkurwiło przed chwilą? Olivia z ciekawością zerknęła na szyld nad wejściem do klubu. "Dance Floor". Jakże oryginalnie.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Aaron Skeeter (1379), Olivia Quirke (1380)




  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa