Lipiec | Szwecja | Statek | Londyn
Mieszkałaś z bratem, nie miałaś tu nic, co było twoje. Skutecznie ci to powtarzał, a wasi rodzice nic o tym nie wiedzieli, nawinie głupcy prawda? Opuszczali cię zbyt często, aby móc zobaczyć co on ci robi. Jak bardzo niszczy twoją psychikę oraz dusze. Byłaś ciekawa jak to jest żyć tam za wodą, w rodzinnym mieście twojej mamy. Nie miałaś jednak odwagi, aby prosić ich o zabranie cię ze sobą. Wiedziałaś, że Otto na to nie pozwoli. Wymyśli coś, abyś z nim została, a wtedy sprawi, że będziesz żyła w większym piekle, a nie będzie w nim tak miło jak miała twoja imienniczka z mitów. Poświęcał ci jednak dużo czasu i niekoniecznie były to mile spędzone chwile. Raczej wolałaś o nich nie myśleć i starać się zapominać, gdy tylko opuszczał wasz rodzinny dom. Tak było i teraz. Otto gdzieś poszedł. Mówił do ciebie, ale go nie słuchałaś, wolałaś patrzeć na niego wyciszając umysł, próbując zapomnieć jego głos chociaż na kilka chwil, ale z twoją chorobą nie było to możliwe, prawda? Pamiętałaś wszystko. Twoje burzowe oczy obserwowały jednak jego każdy ruch z uwagą – jakbyś próbowała wyczuć jego humor, jego nastrój, jego zachowanie. Zaatakuje, czy może jednak odwróci się i wyjdzie? Z ulgą przyjęłaś fakt, że wyszedł bez podnoszenia głosu. Miał dziwnie wesoły nastrój. Miałaś chwilę, aby zająć się sobą, zabrałaś się więc za czytanie książki, zrobiłaś sobie nawet herbatę w dzbanku. Siedziałaś w salonie na kanapie przy niewielkim kawowym stoliczku. Na jego środku leżała serwetka a na nim wazon z usychającymi kwiatami – sama je tam włożyłaś. Jak na nie patrzysz przypominasz sobie moment, w którym Otto je zauważył. Wyśmiał cię, nazwał głupią i sentymentalną. Nie wyrzucił ich jednak i codziennie zbierał spod wazonu uschnięte liście nim sama zdążyłaś to zrobić. Było to dziwne zachowanie, ale Otto cały był dziwny. W końcu umysł zaczął ci się męczyć od ciągłego czytania, więc podniosłaś się z miejsca i ruszyłaś do okna w salonie, za którym padało. Na zewnątrz było dzisiaj wietrznie i chłodno, a deszcz siekał jakby chciał pociąć wszystkich nieszczęśliwców, którzy odważyli się wyjść w tę pogodę na spacer.
Wokół panowała cisza przerywana jedynie przez tykanie starego zegara na ścianie. Dochodziła dwunasta zero sześć, a ty nie wiedziałaś, co ze sobą zrobić. Otto powiedział, że ma dla ciebie plan, ale musi poczekać aż wszystko dopnie na ostatni guzik. Powtarzał, że będziecie wielcy, że świat leży u waszych stóp. Wierzyłaś mu – przynajmniej starałaś się w to wierzyć. Twoje myśli czasami uciekały do jego przyjaciela, Hadesa, ale nigdy o niego nie zapytałaś. Nie było go tu, nie był przecież istotny. Ciekawił cię świat jaki znajdował się za morzem, ale nie miałaś odwagi, aby zostawić Otto. Był podły, był okropny, ale nie potrafiłaś pozbyć się myśli, że go kochasz, że jest jedyną osobą, która zawsze dbała o ciebie, o twój cel w życiu. Nadal cię uczył, starał się przekazać jak najwięcej wiedzy, którą według jego mniemania powinnaś posiadać.
Z zamyślenia wyrwało cię łomotanie do drzwi, drgnęłaś z cichym sapnięciem, bo serce zabiło ci odrobinę szybciej ze strachu. Kto to był? Czego tu chciał? Bałaś się, że Otto się rozmyślił i wrócił, aby trochę cię podręczyć. Spojrzałaś w stronę drzwi na korytarz, aż w końcu ruszyłaś w tamtym kierunku, gdy uderzenia w drzwi ponowiły się. Otworzyłaś je i spojrzałaś na intruza. Nie spodziewałaś się tej osoby, o tej porze, w tym miejscu. Nie powinno go tu być, a jednak stał przed tobą w przemoczonym ubraniu.