• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Ulica Pokątna v
« Wstecz 1 … 4 5 6 7 8 9 Dalej »
[8.06.1972] Chodź, porwę cię | Olivia, Tristan

[8.06.1972] Chodź, porwę cię | Olivia, Tristan
Córka koleżanki twojej starej
Powinni wynaleźć kamizelki ochronne na duszę, nie tylko na ciało.
Rude proste włosy, obcięte za ramiona, rozwiane. Piegowaty nos. Niebieskie oczy. Drobna, raczej szczupła, wiecznie roześmiana, rozgadana. Niska, mierząca zaledwie 160 cm wzrostu.

Olivia Quirke
#1
16.11.2023, 14:53  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 26.11.2023, 13:13 przez Morgana le Fay.)  
adnotacja moderatora
Rozliczono - Olivia Quirke - osiągnięcie Piszę, więc jestem

8 czerwca 1972
Pokątna, Esy i Floresy

Olivia lubiła wpadać do Tristana niezapowiedzianie. Najpierw zaczęło się od wizyt bezpośrednio w księgarni, gdzie ciągle zachodziła po kolejne książki, których potrzebowała najpierw ona, a potem jej matka. Te częste wizyty jednak szybko przerodziły się w pretekst, by wpadać tak po prostu do Esów, żeby "porozmawiać" z Tristanem. Quirke nie miała w swoim otoczeniu zbyt wiele bliskich osób, które nie wciągałyby jej w kłopoty. Ostatnio też miała absolutnie dość wszystkiego, a książki pozwalały jej się wyciszyć.

Nie przeszkadzało jej, że Tristan nie mówił. Miała wrażenie, że to było mu zupełnie niepotrzebne do komunikacji z nią. Lubiła przebywać w jego towarzystwie, a gdy mieli kłopot, po prostu wyciągał notes. Olivia podpatrywała też, w jaki sposób używał gestów, by się komunikować z tymi, którzy znali język migowy. Widziała to już niejednokrotnie: co prawda sama mieszkała w magicznej części Londynu, jednak nie stroniła od jego mugolskiej części. Raz nawet poprosiła Tristana, żeby ją trochę poduczył - rozumiała wiec samą ideę języka, rozróżniała także gesty, szczególnie te wyrażające radość czy złość. W połączeniu z mimiką Tristana była w stanie go w miarę rozumieć, choć sama nie potrafiła migać więcej niż swoje imię. Co było dość zabawne, bo ktoś mógłby pomyśleć, że to będzie po prostu pokazywanie liter. Ale nie: to było piękne w migowym języku, że każda osoba miała swój znak, oznaczający imię. I tak np. osoba o imieniu Rose miała znak kwiatu czy róży, a osoba w okularach: okulary. Olivii znak był zamaszysty, ekspresywny, oznaczający wiewiórkę, bo właśnie z tym zwierzęciem się kojarzyła przez wzgląd na rude włosy. I tylko trochę przez zachowanie.
- Tristan! - specjalnie wybrała moment, w którym Ward będzie zamykał księgarnię. Lubiła go nachodzić, ale nie lubiła przeszkadzać mu w pracy. To było niegrzeczne. Olivia wyszła więc z zaułka, w ręku trzymając termos, a w drugiej dłoni papierową torebkę, która nie zdradzała żadnej informacji o swojej zawartości. - Jak to się dzieje, że zawsze wpadam na ciebie gdy AKURAT masz wolne i nie masz co ze sobą począć?
Nie miała bladego pojęcia czy nie był dzisiaj z kimś umówiony, ale miała nadzieję, że na jej zaakcentowane słowa odpowie twierdząco.
Czarodziej
Życie to sztuka, którą uprawia niewielu. Większość tylko wegetuje.
Wysoki brunet, mierzący 193 cm o zielonych oczach. Ubierający się jak zwyczajni mugole, nie rzucając się w oczy. Szczupły, z dobrze zbudowaną sylwetką.

Tristan Ward
#2
16.11.2023, 21:57  ✶  

Im częściej Olivia odwiedzała niespodziewanie Tristana, czarodziej zdążył się do tego przyzwyczaić, witając ją uśmiechem. To było miłe z jej strony, a spędzanie z kimś czasu sprawiało, że nie myślał o przykrych rzeczach, siedząc samotnie w czterech ścianach swojego mieszkania.

O ile na początku dziewczyna pojawiała się po to, aby kupować książki, tak widać było że zainteresowała się jego towarzystwem i nie przeszkadzała jej jego nie możliwość mówienia. O ile mógł poruszać ustami normalnie, to jednak nie był wstanie wydobyć z siebie żadnego dźwięku. Jakby pozbawiony został strun głosowych, miał poważnie uszkodzone czy usunięte. Cokolwiek to było, stało się trudnym okresem przejścia dla jego osoby, aby jakoś funkcjonować. Nie da się ukryć, że nie spodziewał się, że poza jednym czarodziejem, który pomógł mu wstać na nogi i się ogarnąć, znajdą się także inni. Jak choćby Olivia.

Dzisiejszą zmianę on zamykał księgarnię. Miał w tym czasie przerwę, aby udać się na jakiś porządny posiłek a potem, udać do Hogsmeade na drugą pracę. Zamykając drzwi od księgarni, usłyszał nagle swoje imię, że automatycznie skierował wzrok w stronę znajomego głosu. To był nikt inny, jak panna Quirke. Uśmiechnął się do niej, widząc że miała ze sobą termos i jakąś niespodziankę. Pewnie przekąska. Bo co by innego?
Na jej odpowiedź z uśmiechem wskazał tabliczkę za szybą drzwi wejściowych, gdzie były podane godziny otwarcia księgarni. Znaczyło to, że zakładał, iż wiedziała o której kończy dzisiaj pracę.
"- Lubisz robić niespodzianki." - "powiedział" w języku migowym, używając odpowiednich gestów dłoni i palców. Jeżeli nie zrozumiała, napisze jej na kartce. O ile pomagał nauczyć się języka migowego, tak uprzedził ją, że wystarczy aby rozumiała przekaz. Mogła do niego mówić normalnie, nie muszą pokazywać. Choć nie ma co ukrywać, że to także pomaga utrwalić wiedzę i zrozumieć problem takich osób.
"- Miło Cię widzieć." - dodał, również za pomocą gestów dłoni. To akurat bez problemu powinna zrozumieć. Jako przywitanie się.
Córka koleżanki twojej starej
Powinni wynaleźć kamizelki ochronne na duszę, nie tylko na ciało.
Rude proste włosy, obcięte za ramiona, rozwiane. Piegowaty nos. Niebieskie oczy. Drobna, raczej szczupła, wiecznie roześmiana, rozgadana. Niska, mierząca zaledwie 160 cm wzrostu.

Olivia Quirke
#3
16.11.2023, 22:17  ✶  
Oczywiście, że miała ze sobą przekąskę. Kiedy mogła, dzieliła się z Tristanem niewątpliwym szczęściem, jakie dawało jedzenie. Nie mówiła mu jednak przed faktem, że część rzeczy przygotowywała własnoręcznie. Nie była mistrzem kuchni i chociaż bardzo się starała, do większości wypieków miała dwie lewe ręce. Ale czasem się jej udawało i przemycała pomiędzy sklepowymi bułkami swoje własne, a raz nawet nakarmiła go ciastkiem, które sama zrobiła. Tymi rękami! I powiedziała mu, że to ona, a jakże. Takie małe rzeczy ją cieszyły - właśnie drobnostki, takie jak upieczone i smaczne ciastko, dobrze zaparzona herbata czy zwykły spacer. Od wielu miesięcy starała się bardziej doceniać życie mimo wielu niepowodzeń i policzków od życia, które chyba lubiło ją kopać. Ale, po prawdzie, inni mieli gorzej. I to dużo gorzej. Trochę egoistyczne to było myślenie i zachowanie, ale między innymi dlatego ciągnęło ją do osób skrzywdzonych przez los lub innych ludzi. Bo mogła poczuć, że nie ma tak źle. I zaoferować trochę światełka innym, bo przecież żyli w obrzydliwych czasach.

Bez żadnego skrępowania uściskała Tristana, tak jak zawsze, by wcisnąć mu pakunek w ręce. To był jeden z plusów, nie trzeba było zamykać mu ust, żeby nie gadał głupot. Oczywiście nie była na tyle głupia, żeby powiedzieć to na głos, ale żeby pomyśleć - już owszem.
- Nie znasz dnia ani godziny, gdy pojawi się Olivia Quirke ze wsparciem obiadowym - mówiąc to wcisnęła mu papierową torbę w dłonie. Zrozumiała połowicznie, "ty" i "niespodzianka", sprawa była jasna jak słońce, "lubić" też już znała. Podobnie jak miłe zwroty, których Tristan używał. Mimo tragedii, która go dotknęła, wciąż był pełny życia - podziwiała go za to. - Ciebie też miło widzieć, jak zawsze zresztą. Porywam cię teraz, mój drogi, jest ciepło i pięknie, szkoda żebyś marnował czas w domu albo w jakiejś podrzędnej knajpie, wiesz? Będziesz moim... Jak to się mówi? Zającem eksperymentalnym! Przysięgam, że wyszło mi lepiej niż ostatnim razem, nie pożałujesz.
Wsunęła mu rękę pod ramię i lekko pociągnęła w swoją stronę, by pokazać wyjście z Pokątnej przez Kocioł.
- Wiesz, że lubię się szwendać po Londynie, nie? Znalazłam ostatnio absolutnie cudowne miejsce, które musisz zobaczyć. Nie mogę trzymać takich miejscówek dla siebie - ścisnęła lekko jego przedramię, drugą ręką wymachując termosem. Całe szczęście, że był szczelny, bo niechybnie oboje byliby mokrzy od zawartości opakowania. - Chyba że masz plany, hm?
Łypnęła nań podejrzliwie, ale wiedziała dobrze, że Tristan wiedział, że mógł jej po prostu powiedzieć, że się z kimś umówił albo po prostu nie ma ochoty na piknik, bo woli być sam. Nie obrazi się, tylko potem będzie mu truć dupę o to, czy się nie struł obiadem, który mu przyniosła. W zasadzie to nie wiadomo która opcja była gorsza.
Czarodziej
Życie to sztuka, którą uprawia niewielu. Większość tylko wegetuje.
Wysoki brunet, mierzący 193 cm o zielonych oczach. Ubierający się jak zwyczajni mugole, nie rzucając się w oczy. Szczupły, z dobrze zbudowaną sylwetką.

Tristan Ward
#4
16.11.2023, 23:05  ✶  

Tristan doceniał starania Olivii, która w większości starała się samodzielnie przygotowywać mu przekąski czy nawet przynosić obiady. Tak jak dzisiaj. Nawet jeżeli coś jej nie wychodziło, powiedzmy w kształtach, dekoracji, to miało jednak swój smak. Dobry. Bo nawet jeżeli coś mu nie smakowało, to nie wybrzydzał, ale dawał jej wskazówki. Czy za słone, za słodkie, mało doprawione i to podobnie. Każda wskazówka mogła być cenna, ale to też zależało od tego, że każdy miał inne upodobania smakowe. Z jej ciasteczek był bardzo zadowolony, że pochwalił nawet jej umiejętności. Tacy ludzie są w tym świecie potrzebni. On również miał swoje talenty. Tworzył cuda z metalu i jeszcze doszkolił się w tym fachu u kowala, odkąd stracił ojca. Umiejętnie umiał łączyć dzieła mugolskie z czarodziejskimi, nadając im niesamowity efekt.

Ward objął koleżankę, kiedy zamierzała go wyściskać i zaraz po tym miał wciśniętą w ręce torbę z obiadem. To znaczyło, że jedną rękę miał zajętą i jeżeli chciał jej coś powiedzieć przez język migowy, musiałby to zrobić jedną ręką. Miała szczęście, że nie mógł mówić a jedynie słuchać. Przy czym też mieć do niej cierpliwość. Nie protestował. Na jej odpowiedź, że jest chodzącą niespodzianką, uśmiechał się. Ale potwierdził jej słowa kręceniem głową i uniesieniem ramion, na odpowiedź "nie wiem".

Przywitanie mieli za sobą i tym samym Tristan dowiedział się, że Olivia chce go gdzieś porwać. Na dodatek usłyszał wzmiankę o tym, że ma dzisiaj pełnić dla niej rolę ”zająca eksperymentalnego”. Uniósł brwi w zdziwieniu, jakby nie do końca rozumiał, co dziewczyna planuje. Pozwolił jej objąć swoje ramię i być prowadzonym prosto do Dziurawego Kotła, z którego wyjdą do Londynu.
Niemagiczny Londyn był mu znany, gdyż mieszkał tam od dziecka do pewnego okresu nieprzyjemnego zdarzenia. Wiedział, że Olivia lubiła spacerować ulicami tego miasta. Gdy tak szli bok siebie, a ona obejmowała jego ramię, dla osób trzecich mogli wyglądać jak para. Tylko, że to ona więcej mówiła, a on milczał. Padło jednak pytanie o to, czy ma plany. A żeby łatwiej było mu jej pokazać, że ma drugą pracę dzisiaj, sięgnął do kieszeni po małego żółwia z metalu przez niego zrobionego jako ozdoba mogąca pełnić rolę wisiorka. Pokazał jej dwa palce i tego żółwia. To był w sumie taki znak, w którym chciałby powiedzieć, że "za dwie godziny mam drugą pracę". Jeżeli o tym pamiętała. Jako że drugą rękę miał zajętą przez trzymanie pakunku z obiadem, posłużył się drugą, którą mu trzymała. Takie znaki, łatwej komunikacji, ustalał ze znanymi mu osobami. Olivia była na pewno poinformowana o tym, że dorabiał sobie u kowala. Już nawet myślał nad prezentem urodzinowym dla niej, które miała za ponad miesiąc.

Córka koleżanki twojej starej
Powinni wynaleźć kamizelki ochronne na duszę, nie tylko na ciało.
Rude proste włosy, obcięte za ramiona, rozwiane. Piegowaty nos. Niebieskie oczy. Drobna, raczej szczupła, wiecznie roześmiana, rozgadana. Niska, mierząca zaledwie 160 cm wzrostu.

Olivia Quirke
#5
16.11.2023, 23:49  ✶  
W zasadzie to, że ona więcej mówiła, a on milczał, w wielu przypadkach było właśnie definicją pary. Z tym, że Olivia... Była niezwykle wręcz entuzjastyczna. Gdy wyszli z Kotła, pokazywała na latarnie, samochody i mijających ich ludzi, a potem szeptała swoje pytania Tristanowi do ucha. Dla nikogo w jej otoczeniu nie było tajemnicą, że jej stosunek do mugoli był dość specyficzny. Była pomiędzy: uwielbiała ich obserwować jak zwierzątka, chciała dla nich dobrze, ale jednocześnie nie była to sympatia w czystym tego słowa znaczeniu. Dla mugolubnych czarodziejów takie podejście było obraźliwe. Dla mugolskich faszystów z kolei... Powinno zakończyć się śmiercią. Tkwiła więc w tym zawieszeniu, nie widząc absolutnie nic niestosownego i złego w swoim zachowaniu. A jednocześnie z dziecięcą wręcz ciekawością wypytywała Tristana o absolutnie wszystko, co związane było z mugolami. Bo on wiedział więcej niż inni.

Gdy pokazał żółwia, a potem numer dwa, Olivia zmarszczyła brwi. Myślała przez chwilę, odrobinę zwalniając, aż w końcu coś w jej mózgu zadziałało tak, jak należy.
- Dlaczego sobie to robisz, Tristan? Prawie w ogóle nie wychodzisz z domu, ciężko cię złapać, a jeśli się uda, to tylko na chwilę bo zaraz pędzisz do drugiej pracy - zrobiła teatralnie smutną minę, bo doskonale wiedziała, jakie są powody. Skoro tak chciał, nie będzie mu przeszkadzać. Jedyne co mogła zrobić, to go nakarmić. To, że dawał jej wskazówki zamiast udawać że wymiotuje, jak przesoliła zupę, było naprawdę podnoszące na duchu. I zmuszało do poprawy swoich umiejętności. Olivia należała do osób, które błyskawicznie porzucały nowe hobby, gdy ktoś tylko sugerował, że to co robią jest niewystarczające.

Znowu przyspieszyła, niemal zmuszając Tristana do biegu. Termosem pokazała na Tamizę.
- Wiem, wiem, zaraz będziemy, zdążysz zjeść i odpocząć, a potem machnąć ręką i zniknąć. Nie rozumiem jak możecie korzystać z teleportacji - ona rzygała jak kot po każdej teleportacji. Często też po podróży przy pomocy fiuu czy świstoklika. Czasem zazdrościła innym, tym normalnym czarodziejom, którzy mogli łatwo się teleportować. - A zresztą, nawet nie odpowiadaj. Zaraz będziemy na miejscu, teraz musisz ostrożnie.
Puściła jego rękę, stając na skraju mostu. Zamiast jednak przez niego przejść, śmignęła w górę, do jednego z parków. Obróciła się jeszcze, żeby upewnić się, czy Tristan nadal za nią idzie, a potem zaczęła się wspinać. Od tej strony parku nie było ławeczek, to była zdecydowanie mniej malownicza część zielonego terenu. Ale z jakiegoś powodu, gdy w końcu Olivia wdrapała się na górę, ona była zachwycona. Powoli robiło się ciemno, latarnie były dość mocno oddalone od tej części parku. W dole widzieli księżyc, odbijający się od wód Tamizy.
- Chodź, siadaj, zaraz się zacznie - Quirke jednak nie patrzyła na wodę. Wpatrywała się z uporem w krzaki z boku, jakby zaraz miały stanąć w płomieniach.

I tak się prawie stało. Pojedyncze punkciki zapalały się na liściach, by w końcu ostrożnie ruszyć w górę.
- Nie wiem, jak to się nazywa, ale to żywe stworzenia, wiesz? Takie robaczki - powiedziała z zachwytem, ściszając głos do szeptu. Całą tę drogę ciągnęła go, żeby pokazać mu kilka świetlików.
Czarodziej
Życie to sztuka, którą uprawia niewielu. Większość tylko wegetuje.
Wysoki brunet, mierzący 193 cm o zielonych oczach. Ubierający się jak zwyczajni mugole, nie rzucając się w oczy. Szczupły, z dobrze zbudowaną sylwetką.

Tristan Ward
#6
17.11.2023, 23:44  ✶  

Londyn to piękne miasto. Ma też swoją bogatą historię. Kiedy więc z Olivią znajdowali się na ulicach miasta, opuszczając Dziurawy Kocioł, Tristan nie był zaskoczony masą jej pytań. Oba ich światy żyły w innych wymiarach. Jedni ukrywali się przed drugimi. Bo musieli. Dlatego dla Czarodziei technologia i rozwój ludzkich miast był dla nich nowością, czymś innym. Na pytania Tristan odpowiadał w języku migowym, używając prostych przekazów, lub pokazując coś za sugestię. Było trudno mu w taki sposób rozmawiać. I kiedy potrzebował jej lepiej coś wyjaśnić, musiał skorzystać z notesu, jaki nosił przy sobie, zatem w paru momentach to ona musiała potrzymać jego zapakowany obiad.

Olivia nie była jakoś za bardzo zadowolona z tego, że Tristan miał drugą pracę. Ale jak wiedziała, musiał zarabiać. A chciał więcej. Nie tylko aby się samemu utrzymać w tym trudnym świecie, ale żeby też zacząć coś swojego. W odpowiedzi na jej pytania, „dlaczego to sobie robi”, odpowiedział gestem, pocierając ze sobą palce jednej dłoni, co miało znaczyć, że potrzebuje pieniędzy. Myślał o uzbieraniu jakiejś kwoty na zakup własnego lokalu. Rozwinięcia swojej działalności. Tylko czy to mu się uda, nie był pewny.
Z wychodzeniem z domu, domyślał się, że chodziło jej pewnie o inne spędzanie czasu poza nim, niż sam kierunek pracy i sklepów.

Tristan chętnie by usiadł gdzieś i zjadł przygotowany posiłek, bo niebawem będzie musiał iść do pracy a tam nie ma za bardzo warunków do spożywania posiłków. Po to ma teraz przerwę aby zaspokoić pragnienie. Dawał znać o tym Olivii, choć ta zapewniała, że wie ale ciągnęła go dalej, w kierunku Tamizy. Wyżej, gdzie były zarośla przy rzece. Nie było trudno ją dogonić, więc mogła być spokojna, że za nią idzie. Nawet nie odpowiadał jej w sprawie teleportacji. Bo może nie do końca rozumiał też jej pytania. Czy, dziwiło ją że on jako mugolak opanował tę umiejętność, czy sama tego nie umiała. I tak nie chciała odpowiedzi. Co jedynie westchnął.

W końcu mogli usiąść. Zajął miejsce, które wskazała i nie ukrywając zdziwienia, wędrował jej spojrzeniem, które skupione było na krzakach. Chyba domyślał się o co chodziło, biorąc pod uwagę miesiąc i miejsce. Nie mylił się, kiedy zobaczył pierwszego świetlika. Dla Olivii było to coś niesamowitego. Uśmiechnął się, wyjął notes i napisał jej na kartce.

"- To są świetliki. Pojawiają się najczęściej w przesileniu letnim." Po napisaniu treści, pokazał jej i jeżeli było za ciemno odczytać, użył różdżki aby jej oświetlić. Pierw jednak rozejrzał się, czy nikt nie obserwuje. Czyli to było coś, co chciała mu pokazać. Widok piękny, mógł się z tym zgodzić.
Jeżeli już wiedziała, to korzystając z okazji, postanowił coś w końcu zjeść. Zatem sięgnął po opakowanie i otworzył je, aby zobaczyć co tym razem przygotowała. Czy o tym zającu, to mówiła względem jedzenia.
Córka koleżanki twojej starej
Powinni wynaleźć kamizelki ochronne na duszę, nie tylko na ciało.
Rude proste włosy, obcięte za ramiona, rozwiane. Piegowaty nos. Niebieskie oczy. Drobna, raczej szczupła, wiecznie roześmiana, rozgadana. Niska, mierząca zaledwie 160 cm wzrostu.

Olivia Quirke
#7
18.11.2023, 09:54  ✶  
Mimo iż pędziła jak na złamanie karku, to w wymagających tego momentach się zatrzymywała. Wiedziała, że rozmowy z Tristanem miały inny przebieg, niż rozmowy z innymi. Ale zdążyła się już do tego przyzwyczaić i dostosować. Podobnież jak wiedziała, że pracował dla pieniędzy. To było oczywiście pytanie retoryczne, bo nie raz i nie dwa go o to pytała, ale wciąż uważała, że się przemęczał. To nie tak, że była niezadowolona z tego, że ciągle pracuje - ona najzwyczajniej w świecie się o niego martwiła. Życie w takim tempie na dłuższą metę było cholernie niezdrowe. Ale o tym wiedział, bo kilka razy zdarzyło jej się palnąć wykład. Chociaż miała wrażenie, że po Tristanie niektóre rzeczy spływały jak woda po kaczce. Niby słuchał i rozumiał, ale skoro tak postanowił, to ona sobie mogła kwękać, on zdania nie zmieni.

- Czekaj chwilę. Mama mówiła, że jak się siedzi na zimnym, można sobie przeziębić tyłek. Co prawda nie wiem, co to znaczy, ale mówiła że to bolesne - mimo iż było ciepło, to od ziemi prawie zawsze ciągnęło chłodem. Dlatego też rozejrzała się i wyczarowała koc. Poczekała dłuższą chwilę, żeby Tristan mógł na spokojnie napisać w notesie to, co chciał, a potem zmarszczyła brwi. Świetliki...- Świetliki?
Przeczytała to powoli i ostrożnie, zerkając na Warda czy na pewno ma poprawną wymowę. Miała mnóstwo pytań o te małe robaczki, ale nie zamierzała przeciągać struny. Uśmiechnęła się tylko i zachęciła Tristana gestem do jedzenia.

Tym razem były to pierożki. Gdy tylko Tristan wyciągnął coś na kształt dużej jednorazowej miski z pokrywką i ją zdjął, w jego nozdrza uderzył intensywny zapach mięsa i ciasta, a także warzyw. W środku znajdowały się gorące jeszcze, bo leciała z nich para, pierogi o ciekawym i intensywnym zapachu, przypominającym trochę zapachy, unoszące się nad wszystkimi China Town w miastach. Olivia z kolei wyglądała na okropnie zestresowaną, gdy mężczyzna sięgał po widelec.
- Jeden z klientów zostawił nam przepis - wyjaśniła z lekkim uśmiechem. - Podobno w Chinach je uwielbiają. W środku są warzywa i kaczka, a w drugich wołowina i warzywa. Pomieszały mi się trochę i nie wiem które to które, ale chyba poznasz. Różnią się głównie ciastem i sposobem gotowania. No i zawijaniem farszu.
Pierożki faktycznie miały inny kształt, niż takie normalne, klasyczne. Przypominały trochę kuleczki. W smaku były nawet dobre, chociaż ciasto zdecydowanie gotowało się za długo. Ale nie powodowało to odruchu wymiotnego. Obok były w osobnym opakowaniu pokrojone w cieniutkie słupki warzywa, marchewka seler i trochę kapusty, wszystko to wymieszane i miękkie. No i zdrowe.
- W razie jakby ci nie smakowało, możemy iść gdzie indziej na szybko. Ja stawiam. I postanowiłam się nie znęcać nad tobą i dałam widelec, bo oni jedzą patykami... Mówią na to pałeczki. Strasznie trudno się nimi je, wiesz? - przeniosła wzrok na termos, nie mając zamiaru przyglądać się temu, jak Tristan je. To było niegrzeczne i wielu ludzi wprowadzało w zakłopotanie. Jej osobiście to nie przeszkadzało nigdy, ale nauczyła się, żeby nie przekładać swoich odczuć na innych ludzi. Odkręciła więc termos i ostrożnie nalała herbaty. Ona też pachniała inaczej. - Z herbatą to w ogóle ciekawa historia, bo dał mi trochę suszu. Są tam suszone kawałki owoców, a sposób suszenia i czas kiedy zbierają liście sprawił, że ma bardzo delikatny smak. Nie pamiętam już o co dokładnie chodziło, ale chyba o czas dojrzewania i to, czy zbierają młode czy stare liście. I te chyba wędzą, ma lekko dymny posmak. Ale pobudza lepiej niż kawa, a tobie się to przyda pewnie, potrzebujesz energii.
Olivia odwróciła głowę w stronę świetlików, których nagle zrobiło się więcej. Gotowa jednak była podać Tristanowi herbatę, która wbrew pozorom była ciepła a nie gorąca, żeby szybko popił obiad, bo przecież zawsze mogła przesadzić z przyprawami. I tak dodała ich dużo mniej, niż w przepisie, żeby nie było za ostre.
Czarodziej
Życie to sztuka, którą uprawia niewielu. Większość tylko wegetuje.
Wysoki brunet, mierzący 193 cm o zielonych oczach. Ubierający się jak zwyczajni mugole, nie rzucając się w oczy. Szczupły, z dobrze zbudowaną sylwetką.

Tristan Ward
#8
18.11.2023, 14:30  ✶  

Może gdyby Olivia porozmawiała z jego drugim pracodawcą, to Tristan nie chodziłby do niego codziennie, a kilka razy w tygodniu? Duży plus jednak był taki, że jakieś dwa dni wolne miał chłopak w tygodniu od obu pracy, żeby nie przemęczyć się. Jednakże nie nakładały się na siebie. Jeżeli w poniedziałek nie musiałby przychodzić do księgarni za sobotę, to jednak do kuźni już tak. I w drugą stronę działało tak samo. Ewentualnie tego dnia odpracuje za inny, aby mieć wieczór wolny. Nie robił sobie tego specjalnie, ale jako mugolakowi było trochę ciężko przetrwać w tym kraju. Mógł odpuścić rozwijania się w świecie magicznym, pozostając w mugolskim. Tam też mógł pracować w zwykłej księgarni, albo w jubilerstwie. Myślał o tym, aby po tragicznych wydarzeniach, odciąć się dosłownie od świata czarodziei. Dobrzy ludzie jednak odwiedli go od tego, nie chcąc aby marnował swoje magiczne zdolności. Z jakiegoś powodu ukończył szkołę Magii i Czarodziejstwa, dostał zezwolenie na posiadanie różdżki.
Tristan brał sobie do serca rady koleżanki i zapewniał, że jeżeli uda mu się dostać lokal na swoją działalność i jakoś uda się mu ją rozkręcić, zacznie lepiej organizować sobie czas pracy. Aby nie przemęczać się. Choć z drugiej strony, to pozwalało mu nie myśleć o przeszłości. O swojej niepełnosprawności. Że nigdy nie wydobędzie z siebie głosu.

Słysząc od pany Quirke, że nie powinni na dłuższą metę siedzieć na ziemi, przesunął się pozwalając jej użyć magii na wyczarowanie koca. Także rozejrzał się, aby mieć pewność, że nikt nie widzi. Robił jej za dodatkową parę oczu. Wtedy mogli też przejść do sprawy związanej ze świetlikami. Olivia wypowiedziała to słowo zgodnie z tym jak napisał jej na kartce. Dla potwierdzenia z uśmiechem kiwnął głową w potwierdzeniu. Musiał mieć bardzo ładne i czytelne pismo, że bez problemu go rozczytywała. Gdyby miała więcej pytań na ich temat, mogła zadawać. Tyle ile wiedział, przekazałby ze swojej wiedzy.

Czas jednak przyszedł na oczekiwany obiad, którego pragnął jego żołądek. Wyjął pudełko, w którym znajdowały się przygotowane warzywa z pierogami. Otworzył wieko i zaciągnął się zapachem. Słuchał jej jednocześnie, co przygotowała. Nie ukrywał miłego zaskoczenia, że skusiła się przygotować mu kuchnię chińską. Kiwał głową w zrozumieniu, a na wspomnienie o pałeczkach się uśmiechnął. Fakt, trochę problematyczne będzie jest ich metodą. Widelec był wygodniejszy. Sięgnął po niego i wziął jednego pieroga do ust. Trafił na tego z kaczką i musiał przyznać, że dobrze mu smakowało. Dobrze doprawione, choć łagodne. Gdyby była może dodatkowa saszetka z przyprawami lub sos, to byłoby idealnie. Po przeżuciu i połknięciu, pokazał jej na palcach wolnej dłoni znak "ok". Dla niej sukces, że było dobre i smaczne. Dojadał warzywami, popił herbatą o której tez mu ładnie opowiedziała. Pierw powąchał a potem upił łyk. Skoro ma zastąpić mu kawę, to tym lepiej. Herbata była dobrze zaparzona, więc nie miał uwag. W milczeniu kosztował jedzenie. Trafił w końcu na pierożka z mięsem. Miał wrażenie, że ten był za mało doprawiony. Pokazał jej to w języku migowym, że jest "okej, ale coś mu brakuje". Najważniejsze, że nie otruł się jedzeniem. Używała prostych i dostępnych tutaj produktów. Na chwilę obecną. Czas pokaże, jak będzie trawić jedzenie jego żołądek. O tyle było dobrze, że nie miał jakichś uwag i problemów z przyswajaniem produktów zwierzęcych i roślinnych.

Córka koleżanki twojej starej
Powinni wynaleźć kamizelki ochronne na duszę, nie tylko na ciało.
Rude proste włosy, obcięte za ramiona, rozwiane. Piegowaty nos. Niebieskie oczy. Drobna, raczej szczupła, wiecznie roześmiana, rozgadana. Niska, mierząca zaledwie 160 cm wzrostu.

Olivia Quirke
#9
18.11.2023, 18:56  ✶  
Czasem zastanawiała się nad tym, jak Tristan się z tym czuł. Z tym, że nie może mówić. I jak radzi sobie z tą traumą, która go spotkała. Nie było tajemnicą to, co się zadziało wiele lat temu - tajemnicą były szczegóły. Ale Olivia mimo iż według niej samej była z Tristanem dość blisko, nigdy nie poruszała tego tematu. Nie potrafiła wyobrazić sobie tego bólu i tej rozpaczy, a także tego jak bardzo tragiczne wydarzenia miały wpływ na obecny kształt życia Tristana. Chciałaby kiedyś o tym z nim porozmawiać, ale czuła że jest to wysoce nieodpowiednie. Przebieg wydarzeń pozostawiała więc własnej wyobraźni, samej po prostu będąc obok. Czy tego chciał, czy nie - częściej miała wrażenie, że to drugie, ale potem zmieniał swoje zachowanie tak, że porzucała te niedorzeczne rozmyślania. Póki jej nie powie, że ma sobie iść, to dalej będzie go nachodzić, bo zwyczajnie lubiła z nim rozmawiać, nawet jeśli Tristan nie wydobywał z siebie słów.

Gdy Tristan pokazał, że wszystko jest w porządku, Olivia odetchnęła z ulgą. To był jej pierwszy raz, gdy gotowała coś podobnego, ale trzeba przyznać, że mężczyzna zostawił naprawdę świetne, przejrzyste notatki. I mimo iż lekko zmodyfikowała przepis, to się udało. Nic dziwnego: to był konkretny facet, który nigdy by nie napisał "nasyp mąki na oko". Na samo wspomnienie tego, jak matka uczyła ją gotować, Quirke się uśmiechnęła. Kto tak tworzy przepisy?! A potem marudzi, że potrawy nie wychodzą.
- Możliwe że jest za mało przypraw. Ostrzegł mnie, że lubi ostrą kuchnię, a kiedyś jadłam coś podobnego i wiesz - roześmiała się. Nie była pewna, czy pamiętał, ale to był ten dzień, w którym jako nastolatka zjadła jakiś ostry makaron i zaczęła krzyczeć, że umrze. Wtedy też dowiedziała się, że można płakać z powodu pieczenia języka i że mleko wcale nie działa na taką dawkę chili czy co tam dodali. - Nie przepadam za ostrym i nigdy nie wiem, jak to doprawić tak, by normalnym ludziom smakowało.
Dokończyła, zerkając na niego z uśmiechem. Tak jak on liczył na to, że w połowie zmiany jego żołądek się nie zbuntuje, tak i ona na to liczyła. Olivia położyła się na plecach i obróciła na brzuch, by podeprzeć podbródek na złączonych dłoniach. Wciąż wpatrywała się w świetliki, dając Wardowi spokój. To nieczęsto się zdarzało, tak po prawdzie. Gdy przebywała w towarzystwie osób, które lubiła, potrafiła gadać jak najęta. Tak było z nim, z Aveliną czy z Brenną. Z drugiej jednak strony gdyby zobaczyli ją w towarzystwie osoby, dajmy na to, o wyższej pozycji, onieśmielającej, zobaczyliby zupełnie inną Olivię. Taką, która się chowa jak w Hogwarcie podczas zajęć, która dosłownie wtapia się w otoczenie i prawie znika, stając się niewidzialną dla oczu postronnych. To nie była żadna magia, wystarczyło tylko schować głowę w ramionach jak żółw i trzymać buzię na kłódkę. Wbrew pozorom potrafiła tak robić. Teraz jednak wiedziała, że Tristan po prostu nie mógł jej odpowiadać, mając zajęte ręce. Zresztą jakby mówił, też by dała mu spokój - bo nieładnie było mówić z pełnymi ustami. Grzecznie więc poczekała, aż zje.
- Dobra ta herbata, prawda? Mam jej całkiem sporo, mogę ci potem odsypać. Ale nie wolno parzyć we wrzątku. Dostałam cały wykład na ten temat, wiesz? Okazuje się, że człowiek może wszystko robić źle, od parzenia herbaty, po jedzenie i nawet spanie - uśmiechnęła się lekko, wpatrując się z urzeczeniem na taniec świetlików. - One się tak komunikują? Jak pszczoły?
Czarodziej
Życie to sztuka, którą uprawia niewielu. Większość tylko wegetuje.
Wysoki brunet, mierzący 193 cm o zielonych oczach. Ubierający się jak zwyczajni mugole, nie rzucając się w oczy. Szczupły, z dobrze zbudowaną sylwetką.

Tristan Ward
#10
20.11.2023, 01:36  ✶  

Trauma jaka dopadła Tristana, nie była aż tak bardzo dawno. Bo ledwie rok temu. Jednego dnia, stracił rodziców i głos. Fizycznie wyszedł z tego cudem, psychicznie przez długi czas się nic nie poprawiało. Raport musiał złożyć, czy raczej zeznanie na piśmie, co tamtej nocy się wydarzyło. Czego sprawcy od niego chcieli. Od tamtego czasu, kiedy zrezygnował z pracy Aurora, nie chciał wracać do tamtego dnia. Nie "rozmawiał" z nikim na ten temat. Nie chciał, gdyż przywoływało to bolesne wspomnienia, bezsilności. Na co dzień zakładał tak zwaną maskę, aby nie pokazywać po sobie, że wciąż ma problem ze sobą. To wciąż wraca do niego. Nawet w sennych koszmarach. Udawał, że wszystko jest w porządku. Że daje sobie radę, bo musi jakoś żyć. Co to jednak za życie? Kiedy głosu swojego się nigdy już nie usłyszy.
Gdyby Olivia zdecydowała się zapytać go o przyczynę, szczegóły utraty głosu, to czy jedno napisane na kartce słowo, będzie wystarczającą odpowiedzią?

Jedzenie jakie przygotowała koleżanka, było smaczne. Nie było ostre, za ostre i mdłe. Miała szczęście, trafiając na osobę, która potrafiła dokładnie przedstawić jej przepis na nowe danie. Tristan także nie był jakimś specjalistą od gotowania i pieczenia. To też potrzebował jasnych instrukcji, niż odmierzanie czegokolwiek na oko.
Na jej wspomnienie o zjedzeniu ostro przyprawionego makaronu, uśmiechnął się, kiwając głową że pamięta. Opowiadała mu kiedyś o tym. Doprawianie czegokolwiek było sztuką, w używaniu odpowiednich mieszanek przypraw. Podobnie przy robieniu sosów.

"- Najprościej jest, jak każdy sam sobie doprawia." Napisał na kartce skoro notes miał pod ręką, przerywając na moment posiłek. Każdy z ludzi ma inne kubki smakowe i wielu woli doprawić sobie coś, co według nich ma czegoś za mało. Tristan unikał ostrego i akurat ta porcja przypraw tu użyta mu odpowiadała. Nie przemęczy swoich narządów wewnętrznych, kiedy pójdzie niedługo do drugiej pracy.

Podczas dłuższej przerwy w rozmowie, Tristan mógł spokojnie zjeść posiłek a Olivia podziwiać świetliki. Czas miło im upływał. Spokojnie, w ciszy i odgłosach natury.

Skończywszy posiłek, Tristan zamknął wieko pudełka i dokończył herbatę nalaną do zakrętki z termosu. Olivia wtedy podjęła temat o herbacie jaką obecnie pił mężczyzna. Skinieniem głowy potwierdzał jej pytania, że herbata była bardzo dobra. I że chętnie weźmie odsypaną część dla siebie. Zapamiętując, że nie można jej zalewać wrzątkiem. To od razu zanotował sobie w notesie.
Przy nagłym powrocie do tematu, Tristan jedynie po kręcił głową i uniósł ramiona, że nie wie. Resztę informacji napisał na karte notesu i pokazał Olivii.

"- Aż tak dużej wiedzy na ich temat nie posiadam, ale pewnie tak się komunikują."
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Olivia Quirke (3222), Tristan Ward (3029)


Strony (2): 1 2 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa