• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Ulica Śmiertelnego Nokturnu v
« Wstecz 1 2 3
[02.06.72] Portret ukochanej

[02.06.72] Portret ukochanej
Widmo
Około 175 centymetrów wzrostu. Jasnobrązowa czupryna, latem łatwo rozjaśniająca się od słońca. Młodzieńcza twarz, sprawiająca raczej przyjazne wrażenie. Dość szczupły, choć nie wymizerowany.

Darcy Lockhart
#1
23.11.2023, 18:43  ✶  
Ulica Śmiertelnego Nokturna nie byłaby tą, na której Darcy szukałby malarzy. Pewnie o istnieniu Lavinii Degenhardt nie dowiedziałby się nigdy, gdyby nie zobaczył jej obrazu u znajomego, akurat wtedy, gdy był na etapie poszukiwania Prezentu Idealnego i w jego głowie nie zrodziła się Idea.
Wprawdzie wolałby płótno jakiegoś bardzo znanego artysty, ale Lavinia miała trzy ważne zalety - potrafiła swoje obrazy zaklinać emocjami, była na pewno nieco tańsza niż te największe sławy (a Darcy, choć stawał się powoli bogaty, jeszcze nie rzucał złotem na prawo i lewo) i przede wszystkim: istniała większa szansa, że zgodzi się przyjąć pilne zlecenie od kogoś, kto nie mógł poszczycić się bardzo znanym, czystokrwistym nazwiskiem. Lockhartowie może i byli czarodziejami od kilku pokoleń, ale nie mieli takich wpływów jak Blackowie, Malfoyowie czy Lestrangowie, więc istniała szansa, że tacy snobistyczni Avery nie zechcieliby rozmawiać z nim o zleceniu.
I tak oto na początku czerwca Darcy, po wymianie liścików z panią Degenhardt w sprawie namalowania portretu, znalazł się na Nokturnie. Nieco zdenerwowany, bo był jednak porządnym chłopcem, któremu mama zawsze powtarzała, że nie powinien zapuszczać się na Nokturn i który zwykle jej przestróg słuchał. W dodatku był chłopcem z bujną wyobraźnią, łatwo więc mógł zobaczyć oczyma tejże wyobraźni samego siebie okradzionego, napadniętego albo nawet zabitego pośród ciemnych ulic. Nie pasował tutaj: nie pasował tutaj zupełnie, ze swoją sympatyczną buzią, z jasnobrązowymi, starannie uczesanymi włosami, z nowiutkim, ciemnym płaszczem i z subtelnym zapachem wody kolońskiej, który go otaczał. Nawet gdyby bardzo się postarał, nie umiałby wtopić się w tłum na Nokturnie. Nawet tej jego części tuż przy Horyzontalnej, gdzie jeszcze sięgało światło latarni i gdzie poruszały się wciąż brygadowe patrole.
Aportował się więc też pod budynkiem, który wskazano mu jako adres – i wpadł do środka czym prędzej, dłoń kurczowo zaciskając na różdżce, by chwilę później zapukać do drzwi. Powtarzał sobie, że często genialni artyści byli biedni i niedoceniani, więc może taki był przypadek Lavinii? Może też była genialna, biedna i niedoceniana, i dlatego mieszkała na Nokturnie. Kolega by go chyba tak nie wrobił, prawda…? A poza tym obraz, który widział, był naprawdę dobry! A on potrzebował Prezentu Idealnego.

@Lavinia Degenhardt
souffle le vent
we both drowned
under the waves of words
we weren’t saying
blada skóra, rudy kolor włosów, jest leworęczna i dosyć niska. z pewnością nie obdaruje cię uśmiechem na pierwszym spotkaniu.

Lavinia Degenhardt
#2
24.11.2023, 13:00  ✶  
Ostatnie miesiące przebiegały w nadzwyczajnym spokoju. Od ostatniej wystawy, na której większość prac się sprzedała, Lavinia miała dużo czasu, aby poświęcić dnie i noce na malowaniu kolejnych wizji. Całe dnie spędzała sama, zamknięta w swoim pokoju, na zmianę trzymając w dłoni pędzel i papierosa.
Nie skłamałaby mówiąc, że tak wyobrażała sobie swoje idealne życie, chociaż aktualny stan do perfekcyjnego jednak miał daleko. Jedynie tylko fakt, że mogła się całkowicie poświęcić sztuce i nikt jej nie przeszkadzał, wpisywał się w jej wyobrażenia w stu procentach. Mieszkanie na Nokturnie całkowicie obniżało jej zadowolenie, ale miała świadomość, że w najbliższych kilku latach nie ma żadnej możliwości na przeprowadzkę. Nie zarabiała tyle, aby pozwolić sobie na mieszkanie w lepszej części miasta, szczególnie jeśli miałaby wciąż mieszkać sama. Z drugiej strony stali klienci wiedzieli gdzie mogą ją zawsze znaleźć, więc minimalne plusy wciąż były i prawdopodobnie to właśnie one utrzymywały ją w tym zapyziałym miejscu, jeśli już nie weźmiemy pod uwagę kwestii finansowych.
Uwielbiała swoją monotonność i samotność. Toteż pewnością nie spodziewała się nowiny, że została komuś polecona. Z uśmiechem czytała list od osoby, która jakiś czas temu dokonała transakcji na wystawie. Z każdym następującym po sobie słowie, w jej głowie tworzyła się wizja postaci, która zainteresowała się jej pracami. Kilka dni po tym już sama wymieniała sowy z niejakim Darcym, umawiając odpowiedni dzień i porę w jej mieszkaniu.
Oczywiście, że miała lekki strach - zazwyczaj tak poważne zamówienia pobierała tylko od stałych klientów, ponieważ im ufała, ale mężczyzna wypowiadał się w samych superlatywach o obrazie, który widział u znajomego, że nie miała serca mu odmówić. Świadomość, że jej sztuka rozpowszechnia się nie tylko po półświatku artystycznym napawała ją ogromnym optymizmem. To był kolejny krok do przodu w jej karierze i nie mogła zrezygnować z tak wielkiej szansy, którą dostała.
Gdy nadszedł umówiony dzień, Lavinia postanowiła posprzątać swoją klitkę, aby milej się im siedziało i współpracowało. Na co dzień nie zwracała uwagi na bałagan, który panował w izbie, ale też było to spowodowane tym, że artystyczny nieład, który panował był dla niej wygodny. Jednak nie chciała stracić potencjalnego klienta poprzez brak profesjonalizmu.
Westchnęła słysząc pukanie, a następnie poprawiła swoje włosy związane w niechlujny warkocz. Miała dziwne wrażenie, że czekała na ten moment całe swoje życie.
— Zapraszam do środka — powiedziała otwierając drzwi, po uprzednim zweryfikowaniu osoby, która chciała przejść przez próg. Mieszkała na Nokturnie i pomimo tego, że powinna się po tylu latach czuć tutaj jak w domu, to zwyczajnie należałoby zachować ostrożność. — Mam nadzieję, że podróż minęła ci bezpiecznie. Nie jest to ciekawa okolica, wybacz, że to właśnie tutaj mamy okazję się spotkać.
Skinęła ręką na fotel, sugerując nowoprzybyłemu, aby zajął miejsce.


Darcy Lockhart
Widmo
Około 175 centymetrów wzrostu. Jasnobrązowa czupryna, latem łatwo rozjaśniająca się od słońca. Młodzieńcza twarz, sprawiająca raczej przyjazne wrażenie. Dość szczupły, choć nie wymizerowany.

Darcy Lockhart
#3
24.11.2023, 13:54  ✶  
- Dzień dobry, pani Degenhardt - przywitał się Darcy, z pewną ulgą, że drzwi faktycznie otworzyła kobieta, a nie jakichś zbir, zaś mieszkanie, do którego go wprowadzono, nie wyglądało na jakąś absolutnie zapyziałą norę. Uśmiechnął się w głęboko zakorzenionym odruchu kogoś, kto zawsze chciał przed innymi wypadać jak najlepiej, a że twarz miał całkiem sympatyczną, wyglądało to nawet szczerze. Lockhart prezentował się jak miły, dobrze sytuowany chłopiec... którym zresztą nawet przez większość czasu faktycznie był, bo te paskudniejsze cechy charakteru ujawniały się w bardzo określonych sytuacjach. Czy był wiarygodny? To już mogła być kwestia dyskusyjna, chociaż na pewno nie należał do ludzi znikąd - jego nazwisko ukazywało się i na okładkach prasy, pod pisanymi przez niego artykułami, i na okładkach książek.
- Na całe szczęście umiem się teleportować, nie było więc żadnych problemów - zapewnił, rozglądając się krótko po pomieszczeniu, zanim zajął miejsce w fotelu. Wciąż był trochę zdenerwowany, ale nie dawał tego po sobie poznać. Nerwy te brały się z dwóch źródeł - po pierwsze, przebywał na Nokturnie, z obcą osobą.
Po drugie, chciał zamówić portret Eunice, a to wywoływało całą masę sprzecznych uczuć w jego duszy. Momentami wpadał w samozachwyt nad doskonałym pomysłem i był pewien, że nikt nigdy nie dał jej lepszego prezentu. Później myślał z przerażeniem, że na pewno się jej nie spodoba i to beznadziejny pomysł. Chwilami chciał dać jej najpiękniejszy podarek, by wywołać uśmiech na twarzy dziewczynami - a chwilami kusiło go, by pominąć jej urodziny wyniosłym milczeniem, bo przecież uległa ojcu, bo chciała poślubić innego... A potem, w przerwach pomiędzy zastanawianiem się, gdzie mógłby znaleźć kogoś, kto pozbyłby się z tego świata Ulyssesa Rookwooda, uznawał, że jednak da jej ten portret, niech wisi gdzieś, gdzie oboje będą na niego patrzyć, Rookwood i ona, by zawsze im o nim przypominał.
- Jak wspominałem listownie, mój znajomy Owen nabył jakiś czas temu jedną z pani prac. Tak się składa, że poszukuję kogoś, kto mógłby namalować dla mnie obraz. To ma być prezent urodzinowy ode mnie i od mojej siostry dla naszego drogiej przyjaciółki - powiedział, i kłamiąc, i mówiąc prawdę. Bo Eunice była ich drogą przyjaciółką, od wielu lat, ot teraz Darcy kompletnie oszalał na jej punkcie na skutek magii Beltane. I zasadniczo prezent miał być głównie od niego. Ale mimo całej złości i zazdrości, nie pozwoliłby sobie na nieostrożny dobór słów, który mógłby sprawić, że rozejdą się jakieś plotki, które Eunice zaszkodzą. - Mam jej zdjęcia, bo oczywiście, skoro to ma być niespodzianka, nie można w tym wypadku malować z natury, że tak to ujmę. I kilka sugestii, co do tego, jak obraz miałby wyglądać. Jestem gotów przelać na pani konto w banku Gringotta zadatek.

@Lavinia Degenhardt
souffle le vent
we both drowned
under the waves of words
we weren’t saying
blada skóra, rudy kolor włosów, jest leworęczna i dosyć niska. z pewnością nie obdaruje cię uśmiechem na pierwszym spotkaniu.

Lavinia Degenhardt
#4
26.11.2023, 11:46  ✶  
Być może to naprawdę był najszczęśliwszy dzień dla Lavinii. Zapowiadał się kupiec z wyjątkowym pomysłem i przygotowany na każdy wydatek finansowy, co ją niezwykle pocieszało. Często, gdy po zmarnowaniu swojego czasu proponowała stawkę wielu rezygnowało, a wcale dużo nie życzyła sobie za obraz. Być może była to wina tego, że złudnie myśleli, że z powodu dopiero rozwijającej się popularności zaliczy zamówienie na poczet promocji, bądź bóg wie czego. Wtedy wystarczyło użyć zauroczenia i nikt już żadnych wątpliwości nie miał, ale przy tym spotkaniu na szczęście nie musiała tego stosować.
— To bardzo dobrze. Niestety nie jest tu za bezpiecznie. Mi samej ciężko się tu poruszać bez żadnych ostrożności.
Ale to też miało swój urok, nikt jej nie nachodził i też miała pewność, że w przypadku nagłego wzrostu sławy mało kto by się interesował jej miejscem zamieszkania.
Zasiadła niemal naprzeciwko Lockharta, sięgając po kubek z herbatą. Ich sesja zapowiadała się na długą, a dodatkowo sam obraz nie powstaje w sekundę. Potrzebowała trochę czasu, ale rozumiała, że z racji na powagę i charakter prezentu, będzie musiała wrzucić to w swoją listę zadań jako priorytet i wyjątkowo przyspieszyć. Podobał jej się pomysł, który był powodem ich schadzki. W całej swojej karierze nie miała okazji, żeby wykonać coś tak ważnego. Najczęściej zamawiane były krajobrazy, których miała już serdecznie dość.
— Jasne,  a dodatkowe sugestie? — odpowiedziała na jego słowa, odkładając kubek i chwytając notes z długopisem. Aby podejść do tego profesjonalnie musiała zapisać sobie wszystkie ważne słowa. Ufała swojej pamięci, ale wolała mieć wszystko wynotowane, by później nie musieć dopytywać co sekundę, albo co gorsza - wysyłać sowę. Zdecydowanie wygodniej było uzyskać je teraz, bo gdy dojdzie już do pierwszych kresek, Darcy powinien skupić się na tym, co powstaje na płótnie jako szkic, a później jedynie oczekiwać gotowego dzieła.
— Kolorystyka, pigment, magiczne tło, emocje? — dopytała, aby nakierować mężczyznę jakich odpowiedzi konkretnie oczekuje. Miał spore pole do popisu, mógł wymyślić dosłownie wszystko, co przyszło mu do głowy, ale wiedziała, że skoro jest to portret-prezent to wszystko musiało być przemyślane. Dlatego na spokojnie czekając na hasła do zapisywania, w swojej głowie wyobrażała to, co za niedługo będzie malować.
— Tak, prosiłabym o zadatek na konto, a resztę przy odbiorze. — Chroniło to i ją i potencjalnego kupca, dlatego przystanęła na taką formę zapłaty. Co prawda wolałaby dostać wszystko z góry, ale nie każdy był na tyle odważny by zaufać jej umiejętnościom i szczerości. — Po odbiór spotkamy się może gdzieś… w wygodniejszym miejscu? Może pan coś zaproponować?

Darcy Lockhart
Widmo
Około 175 centymetrów wzrostu. Jasnobrązowa czupryna, latem łatwo rozjaśniająca się od słońca. Młodzieńcza twarz, sprawiająca raczej przyjazne wrażenie. Dość szczupły, choć nie wymizerowany.

Darcy Lockhart
#5
26.11.2023, 12:08  ✶  
Darcy był chłopcem ostrożnym z wydawaniem pieniędzy, bo wprawdzie nigdy nie był biedny, ale też jego rodzina nie należała do bogaczy – a własne pieniądze szerokim strumieniem płynęły na jego konto bankowe dopiero od niedawna. Opętany magią Beltane nie miał jednak zamiaru żałował środków na prezent dla Eunice, zwłaszcza że Lavinia i tak na pewno „nie zaśpiewa” sobie takich kwot, jakich domagali się artyści naprawdę już z wyrobionym nazwiskiem.
– To przykre – zmartwił się, może szczerze, może tylko w elemencie wiecznej gry, jaką prowadził ze światem, starając się zawsze zachować w sposób, który sprawi, że wypadnie najlepiej w oczach innych. – Proszę mi wybaczyć śmiałość, ale zdaje się pani prawdziwą damą. Takie nie pasują do Nokturna – dodał.
Z pewnym zadowoleniem przyjął jej pytania, bo świadczyły o tym, że chyba podchodzi do pytania poważnie, a wyraz twarzy Lockharta stał się jakby łagodniejszy. Na moment zapomniał, że to ma być portret nie jego ukochanej, a narzeczonej innego mężczyzny.
– Jasne barwy. Ciepłe – powiedział. Mogłoby się wydawać, że powinien prosić o błękity, chłodne i pasujące do oczu Eunice, oczu Malfoyówny, że kobietę z tej rodziny należałoby malować zimnymi kolorami, nieprzystępną i dostojną, nieosiągalną. Ale dla Darcy’ego Eunice była jak słońce, i kojarzyła mu się ze złotem i żółcią, choć w tych spokojniejszych odcieniach. – Myślę, że tło powinno być na zewnątrz, nie w żadnym pomieszczeniu. Drzewa lub niebo, zależy, co uzna pani za bardziej pasujące, ale koniecznie wiosną i koniecznie za dnia. Jeśli nie będzie to źle wyglądało na portrecie, sugerowałbym frezję w ręku. Jeżeli chodzi o emocje…
Zawahał się, chociaż przecież to przemyślał.
– Spokój. Spokojne zadowolenie, jakie odczuwasz, kiedy w pogodny dzień jesteś w miłym miejscu, a obok są bliskie ci osoby – stwierdził. I były tu w Darcym te dwie gęsi, bo ta biała jak śnieg właśnie takiego zadowolenia Eunice życzyła, a ta z piórami czarnymi jak nocne niebo gęgała, że oby nigdy nie odczuła go przy Ulyssesie Rookwoodzie.
– W takim razie poproszę o numer pani konta. – Rzeczywiście, był skłonny przelać zadatek, całość natomiast już nie bardzo – nie miał w końcu stu procentowej pewności, czy Lavinia wywiąże się z umowy. Ostatecznie to, co było w pewnym sensie zaletą, czyli budowanie popularności, było też wadą gdy szło o pewną niepewność co do jej wiarygodności. – Mogę zaprosić panią do mojego domu, leży wprawdzie w niemagicznej miejscowości, ale jest podłączony do sieci Fiuu. Moi rodzice mają także księgarnię na Pokątnej, więc możemy umówić się tam. Restauracje nie są chyba dobrym miejscem na podziwianie obrazów.

@Lavinia Degenhardt
souffle le vent
we both drowned
under the waves of words
we weren’t saying
blada skóra, rudy kolor włosów, jest leworęczna i dosyć niska. z pewnością nie obdaruje cię uśmiechem na pierwszym spotkaniu.

Lavinia Degenhardt
#6
30.11.2023, 11:19  ✶  
Lavinia nie miała zamiaru zaśpiewać sobie olbrzymiej kwoty. Co prawda, zależało jej na zarobku, jednakże nie była na tyle rozpoznawalna, aby jej prace kupowały się po każdej cenie. Tylko fakt, że niektórzy zainteresowani byli oburzeni tym, że coś nad czym poświęciła swój czas i magię, nie jest dla nich darmowe, ją męczył. Na szczęście Lockhart znał się na temacie i rozumiał, że artyści nie odżywiają się powietrzem i farbami.
— Niestety życie tak wybrało za mnie — odpowiedziała na jego słowa i wzruszyła ramionami. Miło było usłyszeć, że ktoś uważa ją za damę. Sama też tak uważała, dlatego też Darcy bardzo zyskał w jej oczach. — Ale może w przyszłości zobaczymy się częściej w bardziej bezpiecznych ulicach. O ile uda mi się stąd wyprowadzić, nie wydaje mi się, abym miała na ten moment wybór. — Posłała mężczyźnie szeroki uśmiech, a następnie przeniosła swój wzrok na kartkę papieru.
Zanotowała: ciepłe, a jednocześnie jasne barwy. Drzewa, niebo, wiosna, dzień. Frezja w ręku. Najważniejsze i tak w tym wszystkim były emocje. Żeby wykonać takie dzieło, które wręcz pochłaniałoby obserwatora, musiała sama takich nabrać, aby były autentyczne. Spokój i zadowolenie… Jak całość portretu do tej pory wydawała się być błahostką, to wiedziała, że z dalszą częścią będzie trudniej. Od dawna nie czuła spokoju i zadowolenia, szczególnie takiego, o którym wspominał Lockhart.
Oderwała następną kartkę, po tej, na której sporządziła notatki i zapisała na niej wszystkie dane, które byłyby potrzebne mężczyźnie do wykonania przelewu na konto Gringotta. Po upewnieniu się, że wszystko jest dobrze, przekazała mu kartkę.
— Jasne, wszędzie będzie o wiele lepiej niż umówić się z powrotem tutaj. Mniej stresu panu przyniosę. I chociaż lubię zamieszanie wokół siebie to w restauracji byśmy na pewno nie porozmawiali o obrazie. — Gdyby umówili się gdzieś w centrum magicznego Londynu na przekazanie obrazu to z pewnością zwróciliby na siebie uwagę. A wiadome jest, że ściany mają uszy, i najpewniej ich nieformalne spotkanie zniszczyłoby całą zaplanowaną niespodziankę.
— Ma pan tutaj herbatę, proszę się częstować. Ja potrzebuję chwili, aby szkic na pewno się zgadzał. Jak pan potwierdzi, będzie pan wolny. — Przysunęła się bliżej do sztalugi, sięgając po cienki pędzelek i bardzo jasny kolor, a następnie zamknęła oczy, aby skupić się na postaci.

Darcy Lockhart
Widmo
Około 175 centymetrów wzrostu. Jasnobrązowa czupryna, latem łatwo rozjaśniająca się od słońca. Młodzieńcza twarz, sprawiająca raczej przyjazne wrażenie. Dość szczupły, choć nie wymizerowany.

Darcy Lockhart
#7
30.11.2023, 11:46  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 30.11.2023, 11:47 przez Darcy Lockhart.)  
- Być może ten obraz się do tego przyczyni. Jest przeznaczony dla kobiety zamożnej i całkiem wpływowej - powiedział Darcy, uśmiechając się do Lavinii przyjaźnie. Czy życzył jej przeprowadzki z Nokturna? Czemu nie - nie miał przecież powodów, by żywić wobec niej jakieś negatywne odczucia. Choć nie był i na tyle empatą, by szczególnie zastanawiał się nad czym, co sprawiało, że kobieta mieszkała właśnie tutaj i dlaczego nie było jej stać na wyprowadzkę w lepsze okolice, czy po wyjściu z tego pokoju poświęcał sytuacji Lavinii jakieś myśli.
Podał jej trzy zdjęcia, przedstawiające Eunice Malfoy. Była kobietą młodą, zapewne koło dwudziestki, jasnowłosą i niebieskooką, nieco bladą, raczej drobną, o urodzie, jaką niekiedy określano jako arystokratyczną. Jedno, jeszcze z marca zdjęcie przedstawiało ją na balu u Longbottomów, odzianą w wytworną suknię (trafiło później do gazety - zrobiła je Daisy i Darcy niedawno zgarnął sobie pierwowzór, więc było kolorową, pełnoprawną fotografią, nie jakimś wycinkiem prasowym), drugie, starsze z pewnością, wykonano jeszcze w Hogwarcie w towarzystwie kilku innych uczniów, pewnie na siódmym jej roku, trzecie z kolei było zdjęciem, jakie Darcy sam jej kiedyś zrobił w parku, ot wtedy jeszcze o tym nie myśląc, nacisnął migawkę, bo przypadkiem miał ze sobą aparat.
- W takim razie księgarnia powinna być odpowiednia. Jeżeli potrzeba więcej, mam też wycinki prasowe - przyznał. Nie wyciągał ich na razie, dał jej zwykłe zdjęcie, bo po pierwsze były ładne i kolorowe, po drugie po prostu wyglądały jak fotografie zrobione przez znajomego koleżance za jej zgodą, robione ze stosunkowo niewielkiej odległości, gdzie nie ulegało wątpliwości, że obiekt zdjęcia wiedział, że jest fotografowany - tak zresztą przecież było - a obawiał się, że gdyby przyszedł tu ze stosem zdjęć powycinanych z pracy, wyszedłby na szalonego dręczyciela.
Chociaż trochę szalony był.
- Proszę się nie spieszyć - zapewnił, kiedy Lavinia postanowiła wykonać kilka próbnych szkiców. W istocie niecierpliwość sprawiała, że z trudem usiedział w miejscu, ale sam naprawdę nie znosił, kiedy ktoś zaglądał mu przez ramię czy popędzał, gdy pisał, bardzo więc starał się nie robić tego teraz. Zerknął na dane, zapisane przez kobietę na kartce, a potem schował karteczkę do portfela, z zamiarem udania się dziś do banku, aby wydać polecenie przekazania pieniędzy. Napił się łyka herbaty z grzeczności, i starał się zachować milczenie oraz nie gapić się niegrzecznie, chociaż jego wzrok co rusz uciekał ku kobiecie i sztaludze. W jego głowie znów kłębiły się bowiem szaleńcze myśli - z jednej strony wątpliwości, czy Eunice prezent na pewno się spodoba, z drugiej różne rojenia, jak to, że kiedy tylko Malfoyówna ten prezent zobaczy, zrozumie, że tak spokojna i szczęśliwa może być tylko w jednym miejscu: u jego boku.

@Lavinia Degenhardt
souffle le vent
we both drowned
under the waves of words
we weren’t saying
blada skóra, rudy kolor włosów, jest leworęczna i dosyć niska. z pewnością nie obdaruje cię uśmiechem na pierwszym spotkaniu.

Lavinia Degenhardt
#8
08.12.2023, 13:04  ✶  
— Cieszę się, że Pan tak dobrze mi życzy — odpowiedziała z uśmiechem. Oczywiście, że wierzyła w swoje zdolności i wiedziała, że jest zdolna do zrobienia wielkich dzieł, ale na wszystko był swój czas. Każdy artysta musiał przejść ciężką drogę, aby osiągnąć sławę i rozpoznawalność; nie ufała tym, którzy nie zaznali w życiu trudu. Te wszystkie ciężkie chwile kształtowały człowieka i warsztat.
Przyjrzała się dokładnie zdjęciom, które zostały jej podarowane. Wzięła je do ręki, analizując każdy fragment, szczególnie poświęcając swój czas na analizowanie twarzy. Kompletnie nie znała tej kobiety, ale bez problemu mogłaby określić ją jako piękną. Z samych zdjęć biły niezwykłe emocje, które wręcz przechodziły na jej palce. W tym momencie mogłaby rzec, że jest oczarowana postacią widniejącą na fotografiach - a w sytuacji, w których miała wykonać portret było to pożądane.
— Jasne, księgarnia — mruknęła, skupiając się na kreśleniu różnych kresek na płótnie. Nie chciała teraz skupiać się na dopytywaniu o dokładnie miejsce ich późniejszego spotkania, by nie tracić skupienia na wykonywanej czynności.
Co prawda była świadoma, że pomiędzy nimi zapadła niewygodna cisza, jednak nie mogła wyrwać się z transu. Chciała wykonać pierwsze szkice jak najlepiej, już w obecności mężczyzny, aby mógł dorzucić jej jeszcze jakieś informacje dotyczące poprawki już na miejscu. Kątem oka widziała, że Darcy nie obserwuje nachalnie jej poczynań, co ostatecznie wcale by jej nie przeszkadzało, ale dziękowała mu za namiastkę prywatności. Po kilku minutach, które spędzili w milczeniu, na płótnie pojawił się pierwowzór.
W tle były drzewa i miejsce, które można by określić jako polanę. Na pierwszym planie kobieta, w przepięknej sukni, która pojawiła się na jednym zdjęciu, siedząca na pniu, ze skrzyżowanymi dłońmi. W jednej ręce trzymała roślinę.
Lavinia odwróciła sztalugę w kierunku kanapy i odłożyła materiały służące jej do rysowania. Była zadowolona, wszystko co chciała ująć zostało zawarte; nawet szczegóły twarzy nie sprawiły jej żadnego problemu i odwzorowała je perfekcyjnie. Natomiast wiedziała, że kłopot nadejdzie, gdy już zostanie sama i przy skończonym dziele będzie musiała nadać im emocji.
— Czy wszystko pasuje? — zapytała i uniosła się z kanapy, aby rozprostować kości i napić się herbaty. Miała nadzieję, że wstępnie zadowoliła już klienta i nie będzie musiała nanosić poprawek.

Darcy Lockhart
Widmo
Około 175 centymetrów wzrostu. Jasnobrązowa czupryna, latem łatwo rozjaśniająca się od słońca. Młodzieńcza twarz, sprawiająca raczej przyjazne wrażenie. Dość szczupły, choć nie wymizerowany.

Darcy Lockhart
#9
08.12.2023, 16:58  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 08.12.2023, 16:59 przez Darcy Lockhart.)  
Lockhart podniósł się, kiedy Lavinia – po czasie, który zdawał się mu wiecznością, ale zdołał się nie kręcić – zdecydowała się pokazać mu rezultat pierwszych, wstępnych prac. I przez chwilę spoglądał na ten oczarowany. To było mniej więcej to, co chciał zobaczyć – a może nawet więcej. On sam umiał bawić się słowami, ta kobieta jednak wypełniła je kształtem i kolorem. I to mimo tego, że był to na razie zaledwie zarys tego, co miało ostatecznie trafić na płótno, że jeszcze nie nasycono go emocjami… Jako człowiek obdarzony bogatą fantazją, mógł sobie wyobrazić, jak ten obraz będzie się prezentował, gdy pędzel opadnie po ostatnim machnięciu.
Przez ułamek sekundy Darcy miał chęć zamówić dwa portrety. Wcale nie miał ochoty rozstawać się z tym obrazem. Zaraz jednak zdał sobie sprawę z tego, że to byłby zły pomysł. Nie tylko dlatego, że byłoby ciężkie do wyjaśnienia, dlaczego taki obraz w ogóle ma i że gdyby zechciał, mógł po prostu powiesić na ścianie oprawione zdjęcie Eunice. Ot wcale nie miał pewności, czy chciałby patrzeć na Eunice Malfoy regularnie - na wieczne przypomnienie o dziewczynie, której nie mógł mieć, która bardziej ceniła czystość krwi i wolę ojca niż jego. (I po prawdzie ciężko było się dziwić: ale Darcy nie myślał racjonalnie, i dlatego, że miał dość dobre mniemanie o sobie, i dlatego, że ogień Beltane nie zdążył jeszcze wygasnąć w jego żyłach.)
- Myślę, że będzie idealnie, pani Degenhardt - powiedział, spoglądając na szkic. A chociaż nie miał oporów wobec snucia pięknych kłamstw, tym razem mówił całkowicie szczerze. – Ma pani prawdziwy talent. Pójdę załatwić sprawy związane z przelewem środków. Kiedy obraz będzie gotowy, proszę o sowę, umówimy się na odbiór.
Darcy pożegnał się uprzejmie i ruszył do wyjścia. Mógłby niby wypłacić zadatek w gotówce, ale po prostu na Nokturnie bał się trochę nosić ze sobą wyższe kwoty. A ledwo drzwi się za nim zamknęły i mógł bezpiecznie się teleportować, czym prędzej znikł - przenosząc się wprost pod dom Lockhartów na północy Anglii.

@Lavinia Degenhardt

.

Postać opuszcza sesję
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Darcy Lockhart (1997), Lavinia Degenhardt (1585)




  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa