Dante to czarodziej zabójczo charyzmatyczny, biznesmen i intelektualista. Potrafi wyczuwać magiczne istoty i rozpoznawać je. Interesują go jednak tylko ludzie, nie ma zaciągu do magizoologii czy przyrody ogółem - to stąd wynika przekonanie, że jest związany krwią z Yaxleyami. Nie jest wybitnym czarodziejem - jedyna dziedzina magii, jaką naprawdę opanował to Rozproszenie i by chronić swoje sekrety - Oklumencja. Do swojego bezpośredniego towarzystwa dopuszcza jedynie ludzi, którzy jego zdaniem "prezentują sobą odpowiedni poziom". Opływa bogactwem i żyje na bardzo wysokim standardzie - raczej nie spotkasz go w czymś innym niż w szytym na miarę garniturze. Zajmuje się głównie handlem żywym towarem i w mniejszym stopniu używkami - głównie wypełniają one zapotrzebowanie Rose Noire i jego klientów, nie rozprowadza dragów po ulicach. Dba o to, żeby jego pracownicy nie zadawali zbędnych pytań i zajmowali się dokładnie tym, do czego zostali przydzieleni.
To kobieta, która słyszy. Kobieta, która wie. Kobieta, która kolekcjonuje informacje i wykorzystuje je na swoją korzyść w momentach, w których przyniesie jej to największy zysk. Chociaż nie jest geniuszem takich rozliczeń i zaliczyła w życiu wiele potknięć, jest niewątpliwie geniuszem maskowania się z nimi. To nie jest człowiek, to kameleon. Dostosowuje się do sytuacji tak, jak kot dostosowuje się do kształtu pudełka, w którym leży. Oszukuje i knuje, tworzy sobie wrogów, ale zawsze pod przykrywką. Madeleine to nie jest człowiek, którego kojarzy się z siedzeniem - jest w ciągłym ruchu, nieustannie szuka sobie czegoś, czym mogłaby się zająć. Widzi się ją w pozycji siedzącej w jedynie kilku sytuacjach: kiedy tworzy receptury nowych trucizn odurzających, którymi będą handlowali Changowie, kiedy rozmawia ze swoją niespełna rozumu matką, kiedy parzy herbatę. Nienawidzi mężczyzn i z zasady działa przeciwko nim. Kobietom pomaga nawet wtedy, kiedy wydaje im się, że na to nie zasługują. Nigdy jednak nie wyniesie kogoś ponad swoje córki.
Wszystko, co wydostaje się spomiędzy jego ust jest poezją. Mistrz słów, w których potrafi zamknąć śmierć i życie wieczne. Zaklinacz ludzkich serc, obdarzony nieprzeciętną charyzmą i talentem pisarskim, zaprawiony w sztuce hipnozy: snując swe opowieści, przenosi słuchaczy w inną rzeczywistość. Twórczość Orfeusza potrafi równie skutecznie zmusić do śmiechu, co wycisnąć łzy z oczu – potrafi rzucić na kolana i zmusić do posłuszeństwa – potrafi zaprzeć dech w piersi, o czym przekonał się ostatni człowiek, który groził, że wyrwie Orfeuszowi język: udusił się bowiem, zanim Poeta skończył recytować głośno jego własny nekrolog.
Choć jest człowiekiem próżnym, rozlubowanym w pięknie i przepychu, żyje na skraju nędzy, jak na artystę przystało. Wszystko, co ma, przepuszcza na hazard i inne przyjemności. Nie zależy mu na władzy, nie dba o pieniądze czy zaszczyty, nie można wkraść się w jego łaski przekupstwem: choć jest łasy na to wszystko i jeszcze więcej – gotów wykorzystać do cna każdego, kto stanie na jego drodze – Poeta żyje, by tworzyć, a jedynym, czego potrzebuje, by żyć, jest inspiracja. Kiedy jego wieloletni przyjaciel, Dante, wpadł w sidła Ministerstwa, Orfeusz – westchnąwszy nad mafiozem jak nad nieudanym sonetem – szybko nawiązał romans z Madame Fontaine, usprawiedliwiając się krótkim: "nie znoszę nudy". Chaos jest jego największą inspiracją – jego muzą, motorem napędowym twórczości – gotów jest zaoferować swoje usługi każdemu, kto wybawi go od nudy i pozwoli siać sprzyjający kreatywności zamęt.
Obraca się w półświatku, ale jego wpływy sięgają o wiele dalej – wszędzie tam, gdzie dotrą wędrowni artyści, kuglarze i inni przedstawiciele magicznej bohemy, w których towarzystwie widywany jest najczęściej – ludzie lgną do Orfeusza, zwabieni czarującą powierzchownością mężczyzny, nieświadomi, że skrywa się pod nią dusza przeżarta moralną zgnilizną. Orfeusz zna wszystkich: kolekcjonuje ludzkie charaktery, by zaludnić nimi karty swych powieści – to mistrz manipulacji, który kłamstwo wyniósł do rangi sztuki – bawi się ludźmi na wzór wszechwiedzącego narratora.
Tylko nieliczni znają jego prawdziwą tożsamość, pochodzenie mężczyzny zdradza jednak akcent, wykształcenie, burza złotoblond włosów – i lojalność wobec Malfoyów. Pod mianem Orfeusza kryje się bowiem Armand Malfoy, najmłodszy z braci Fortinbrasa Malfoya, ten, o którym pamięć dawno pogrzebano – sam wyrył swoje imię na rodzinnym nagrobku tuż obok imienia zmarłej żony, pozorując własną śmierć. Nokturn zna wiele podobnych historii: zepsuty młodzieniec z dobrego domu, popadłszy w złe towarzystwo i w niewolę targających nim namiętności, przepuszcza w karty swoją część rodzinnego majątku i znika bez wieści. Powiadają, że Orfeusz osunął się w ramiona mroku po śmierci ukochanej – że zagłębił się w najczarniejsze ostępy podziemnych ścieżek, próbując stworzyć pieśń, która na nowo powołałaby ją do życia – że powrócił na powierzchnię, wykradłszy sekret wieczności z dna otchłani, ale gdzieś po drodze zatracił resztki człowieczeństwa. Został tylko głos – wiecznie pomazane atramentem dłonie, które zdobią fragmenty czarnoksięskich poematów – i słowa rzucane na wiatr.
Armand Malfoy urodził się w 1929 roku, ma obecnie 43 lata. Najczęściej można go spotkać w otoczeniu innych artystów, w spelunach rozsianych po Nokturnie. Choć formalnie pozostaje właścicielem starej, zrujnowanej chaty zlokalizowanej w Little Hangleton, od kilku dobrych lat rezyduje na Podziemnych Ścieżkach, gdzie ma swoją kryjówkę. Pisarz, dramaturg i samozwańczy bóg poezji: pracuje na zlecenie – dla tego, kto zaoferuje najwięcej – najchętniej wykorzystując jednak swoje talenty (tworzenie dzieł sztuki, hipnoza, oklumencja) do siania zamętu. Jeżeli jesteś w sytuacji bez wyjścia, idź do Orfeusza, on napisze nową wersję twej historii.
Fenris na Podziemnych Ścieżkach rezyduje już od lat szczenięcych, gromadząc wokół siebie przede wszystkim porzuconych i przeklętych - wilkołaki, które nie chcą albo nie mogą dać się kontrolować prawu. Karmi je, zapewnia dach nad głową, a w zamian użycza ich zdolności zainteresowanym przedsiębiorcom lub upuszcza im krwi do prowadzonych przez niego badań. Sfora, bo tak nazywa pracujące pod nim wilkołaki, to w większości najgorsi z najgorszych, którym bliżej do zwierzęcia niż człowieka. A nawet jeśli nie, to Fenris swoimi badaniami gotowy jest szybko zadbać o to, by się to zmieniło.
Greyback, sam urodzony wilkołakiem, od zawsze posiadał nadrzędny cel dla swoich działań, czym było zgłębienie i udoskonalenie wilkołaczej klątwy. Jego domorosłe badania sprawiły jednak, że jest jednym z najlepszych wytwórców eliksirów na Podziemnych Ścieżkach, a także zdolnym alchemikiem, który w swojej pracowni oferuje możliwość zaopatrzenia się w czarnomagiczne mikstury, a także zostanie obiektem testowym dla nowo wytworzonych substancji. Odpowiedzialny jest też za znaczącą część obrotu czarnomagicznymi składnikami na Ścieżkach.