• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Ulica Pokątna v
« Wstecz 1 … 4 5 6 7 8 9 Dalej »
[2.06.1972] Pozdrawiam koty, czekające w domu

[2.06.1972] Pozdrawiam koty, czekające w domu
Córka koleżanki twojej starej
Powinni wynaleźć kamizelki ochronne na duszę, nie tylko na ciało.
Rude proste włosy, obcięte za ramiona, rozwiane. Piegowaty nos. Niebieskie oczy. Drobna, raczej szczupła, wiecznie roześmiana, rozgadana. Niska, mierząca zaledwie 160 cm wzrostu.

Olivia Quirke
#1
11.12.2023, 12:20  ✶  
Scenariusz sumy przypadków


Olivia zamykała właśnie Pękatą Fiolkę. Miała naprawdę obrzydliwy dzień - najpierw nie mogła zasnąć i wierciła się w łóżku przez ponad trzy godziny. Czuła, że jej ciało było zmęczone, ale mózg nie do końca łapał, o co chodzi. Gdy była na granicy snu, to nagle wysyłał do ciała impuls hej, obudź się, nie możesz teraz zasnąć - pamiętasz, co powiedziałaś dwa lata temu do swojego kolegi z Hogwartu?. To było absolutnie obrzydliwe uczucie, gdy nie można było zasnąć mimo okropnego zmęczenia. Olivia skapitulowała więc i po prostu zażyła eliksir nasenny. Problem w tym, że musiał być średnio udany, bo zadziałał dopiero po plus minus godzinie.

Była więc dzisiaj rozkojarzona, zła i roztrzęsiona. Nieprzespana noc to jedno - inną kwestią był fakt, że znowu musiała obsługiwać klientów. Okropnie tego nie lubiła, bo klienci z reguły byli niemili, a jej matka naciskała, żeby się do nich wdzięczyła. Uśmiechnij się, wyprostuj, zaproponuj dodatkowy eliksir, wiesz że nam się nie przelewa. Olivia bardzo nie lubiła wciskać ludziom czegoś, czego nie potrzebowali. Owszem, potrafiła doradzić, lecz nagabywanie innych było dla niej nieuczciwe i krępujące. Na dodatek co to znaczyło: uśmiechnij się i wyprostuj?! Jakby nie dość upokarzające było to, że musiała być po prostu miła.

Dzisiaj obsłużyła aż czterech chamów. Jeden wpadł do Fiolki i zaczął wyklinać na czym świat stoi - że sprzedały mu zły eliksir. Zanim Olivia mogła w ogóle otworzyć usta, żeby się bronić, mężczyzna prawie zdemolował im sklep i wypadł z niego, zostawiając buteleczkę, która nie pochodziła z ich sklepu. Ale co odstraszył klientów, to jego. Co prawda Olivia wypadła za nim, wykrzyczała że jest chujem i mógłby chociaż wysilić się, by przeczytać co jest napisane na etykiecie, ale złe wrażenie pozostało.

Drugi i trzeci po prostu byli nieuprzejmi i opryskliwi. Mogłaby obdarzyć ich najpiękniejszym uśmiechem na świecie, a i tak byliby po prostu chamami. Jeden coś mówił o tym, że kobiety nie powinny tworzyć eliksirów bo to było trudniejsze od mieszania w garze z zupą, a tego kolejnego już nie pamiętała dobrze. Ostatni wyszedł przed godziną, na dodatek kopnął w regalik, stojący przy wejściu. Kilka fiolek spadło na ziemię, powodując zadymienie sklepu i wymuszając jego zamknięcie. Quirke musiała wszystko posprzątać, a potem wywietrzyć Pękatą Fiolkę. Matka ją zabije za to, co się dzisiaj odjebało - czuła to w kościach.

- Przepraszam, ma pani chwilę? - głosik był cienki, nieco przestraszony, ale uprzejmy. Olivia zamknęła jednak oczy i policzyła do pięciu. Na liczenie do dziesięciu nie miała dzisiaj cierpliwości.
- Mamy zamknięte, proszę wrócić jutro - odpowiedziała, siląc się na uprzejmy uśmiech i przyjazny ton. Odwróciła się nawet, by zmierzyć spojrzeniem chłopaka, który stał przed nią. Był młody, mógł mieć z 20 lat góra. Albo po prostu tak młodo wyglądał. Quirke uniosła brwi. Nie miała dzisiaj ochoty na niańczenie dzieciaków.
- Ja tylko chwilę, chciałem zapytać co sądzi pani o obecnej sytuacji politycznej? - Olivia zerknęła na jego dłonie. Miał notes i samopiszące pióro. Nie był chyba stażystą, ale wyglądał tak, jakby żałował, że wysłali go na Pokątną, żeby zaczepiał ludzi. Może to był ich punkt wspólny? Z tym, że ona nie miała w ogóle zamiaru o tym teraz rozmawiać.
- Jest chujowa, dziękuję za pytanie - odburknęła, przekręcając w końcu klucz w zamku. Normalnie tak się nie zachowywała, ale dzisiaj była wybitnie nie w sosie. - Co mam panu powiedzieć? Po co panu to wiedzieć?
Dziennikarz przestąpił z nogi na nogę. Rozejrzał się szybko na boki, jakby szukał innej ofiary, ale wszyscy wyglądali na tak zajętych… Przełknął ślinę.
- Mam na imię Magnus i jestem z Proroka Codziennego. Czyta pani Proroka, prawda? - zapytał, licząc najwyraźniej na to, że myk z “piszę do jednej z najlepszych gazet magicznych na świecie” zadziała na rudowłosą chamkę, z którą właśnie rozmawiał. Minę miał taką, jakby zaczął żałować, że w ogóle ją zaczepił, ale na ten moment nie miał wyjścia. Potrzebował materiału do artykułu, najlepiej by było, jakby przepytał jak najwięcej osób.

Olivia z kolei wolałaby się teraz napić. Taki zresztą miała plan - iść do Dziurawego Kotła i zamówić najmocniejszą rzecz, jaką mieli, a potem wyluzować i pozwolić, żeby ten parszywy dzień spłynął po niej jak woda po piórach kaczki. Tylko że oczywiście nie mogło być za spokojnie i ktoś musiał ją zaczepić. Wszyscy bogowie, Matki i Merliny… Za co?
- Tak, czytam czasem. Ale co ja mam panu powiedzieć? Jest kiepsko, nie podoba mi się to, że ludzie atakują się nawzajem, to chyba jasne i każdy normalny człowiek by tak odpowiedział? - wzruszyła ramionami. Mężczyzna jednak nie dawał za wygraną.
- Czyli mówi pani, że wszyscy powinniśmy się pogodzić a czarodzieje czystej krwi się mylą, tak? - zerknął na pióro, które samo zaczęło notować. Olivia uniosła brwi.
- Nie do końca to miałam…
- Czyli sugeruje pani, że Lord Voldemort, który stoi za tym wszystkim, nie powinien w ogóle istnieć, tak?
Olivia zbladła. Czy on ją wcześniej prosił o nazwisko? Chyba nie, ale nie pamiętała już.
- Proszę mi nie wkładać w usta słów…
- Ale proszę nie przerywać, przecież ja tylko notuję to, co pani powiedziała! - burknął mężczyzna, mrużąc gniewnie oczy. Co on miał z tymi babami.
- Halo, to nie tak. Po prostu uważam, że wszyscy mają prawo do życia i pracy!
- Oprócz popleczników czystości krwi, czyż nie? - mężczyzna uśmiechnął się triumfująco. Quirke poczuła, że grunt ucieka jej spod nóg. Nie powiedziała żadnego z tych słów, a ktokolwiek by przeczytał te bzdury, to mógłby powiązać je z Fiolką, jeśli tylko dziennikarz by o tym wspomniał. A za to na pewno jej łeb zostanie nabity na pal. Matka ją zabije.
- Dobra, oddawaj to - warknęła, wyciągając rękę po notes. Mężczyzna szybko go zamknął i cofnął się o kilka kroków.
- To jest napaść i będę musiał to zgłosić - powiedział, krzywiąc się z niezadowoleniem. W ogóle to szukał innego materiału, myślał że tak nieprzyjemna osoba jak ta, która stała przed nim, powie coś bardziej… Interesującego. - O co się pani piekli? To pani słowa.
- Nie do końca, przekręca pan wszystko co mówię!
- No i co, taka praca - warknął, odwracając się do Olivii plecami. Ruszył przed siebie i szybko wskoczył za zaułek. Otworzył na powrót notes i zaczął szybko czytać to, co zanotowało pióro. Westchnął ciężko i wyrwał kartkę, a potem podarł ją i wywalił do kosza akurat w chwili, gdy zza winkla wyszła Olivia. Nie dostrzegł jej, ale ona doskonale słyszała jego słowa. - Co za stek bzdur, i to jeszcze od baby, która powinna siedzieć w kuchni. Najlepiej wszyscy się kochajmy, obojętnie czy ktoś zły, czy ktoś dobry. Może jeszcze kwiatki powinniśmy sadzić z tym typem i jego przydupasami? Co za idiotka.

Powiedzieć, że Olivię wryło w ziemię, to jak nic nie powiedzieć. Quirke stanęła jak ten słup soli, czując jak wewnątrz niej walczą dwa wilki. Jeden skakał z radości i wył, bo przecież to, co dziennikarz zanotował, nie ukaże się w gazecie. Drugi jednak pieklił się, bo przecież ten gówniarz jej właśnie ubliżał, myśląc że nie słyszy. Nie do końca wiedziała, co ma zrobić - myślała dzisiaj bardzo powoli. Na tyle powoli, że chłopak zdążył odejść i wtopić się w tłum. Dopiero przypadkowe szturchnięcie przez jakiegoś przechodnia sprawiło, że Olivia wróciła do rzeczywistości.

(...)

Następnego dnia z duszą na ramieniu, podczas śniadania, sięgnęła po Proroka. Jej ojciec uniósł tylko pytająco brwi, ale nie zwerbalizował pytania. Bo prawda była taka, że Olivia rzadko sięgała po gazety. Jeśli to robiła, to musiało się coś stać. Oczywiście Quirke nie powiedziała nikomu o tym żenującym zakończeniu dnia poprzedniego. Była w takim szoku, że nawet odpuściła Kocioł i po prostu wróciła do domu, sięgnęła po eliksir i poszła odespać. Teraz jednak, gdy myślała nieco jaśniej, obawy wróciły. A co jeśli ten chłopak zaatakuje słownie sklep? Nie bała się gniewu matki - mama często ją denerwowała, ale to była jej mać, kochała rodzicielkę mimo wszystkich jej wad. Nie chciała jej zaszkodzić bardziej niż zrobiła to nieświadomie wczoraj podczas konfrontacji z klientami Fiolki.

Drżącą ręką Olivia przewracała kolejne strony gazety, a jej oczy wodziły po ruchomych zdjęciach i czarnych literach w poszukiwaniu artykułu. Pierwsza, druga, trzecia strona - i nic. Czyżby nie dowiózł materiału? Z westchnieniem ulgi chciała już zamknąć Proroka, gdy jej wzrok padł na przedostatnią stronę. Jest! Kurwa mać. Olivia ślizgała wzrokiem po literach, coraz szerzej otwierając oczy.

Czarodzieje nie chcą wypowiadać się na tematy polityczne, wśród londyńczyków zapanował strach. Ale siłą mojej dziennikarskiej dedukcji i dzięki talentowi udało mi się porozmawiać z pewnym mężczyzną, który…
Dalej nie było nic ciekawego.
- Ciekawe, czemu nie chcą z tobą rozmawiać, gnoju - burknęła Olivia, zamykając gazetę. Żałowała że nie ma twardej okładki, wtedy efekt byłby bardziej spektakularny. Jej ojciec aż przestał przeżuwać tosta. Patrzył na córkę szeroko otwartymi oczami.
- Kochanie?
- Nic, nieważne. Dziennikarze to hieny, jeszcze większe niż politycy. Szuje. Idę pomóc mamie, nie zapomnij włożyć naczyń do zlewu, wystarczająco nią wczoraj wstrząsnęło, nie powinniśmy jej dodatkowo denerwować. Kocham cię - cmoknęła tatę w policzek na pożegnanie i wyszła przez kuchnię na dół, schodami prowadzącymi prosto do sklepu.

Wpadła do Pękatej Fiolki akurat w chwili, gdy mama kogoś obsługiwała. Już nie pachniało tu spalenizną i dymem, a regalik przy drzwiach był naprawiony. Wczoraj zdążyła tylko pobieżnie posprzątać, więc dzisiaj matka dokończyła wietrzenie. Nie chcąc jej przeszkadzać przemknęła tylko za plecami klienta i wślizgnęła się na zaplecze, do pracowni. Dzisiaj nie będzie miała wymówki, żeby się obijać - ba, będzie musiała też pewnie przygotować się na reprymendę za to, co się wczoraj stało. Dobrze, że nie wspomniała o dziennikarzu, bo za to też by jej się oberwało. Chciałaby jednak go kiedyś znowu spotkać, żeby dać mu w tę niewyparzoną gębę. Krzesłem.

Koniec sesji
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Olivia Quirke (1599)




  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa