adnotacja moderatora
Rozliczono - Brenna Longbottom - osiągnięcie Badacz tajemnic IV
Cmentarze przypominały o śmiertelności.
Brenna nie potrzebowała właściwie takiego przypomnienia. Świadomość tego, że nie jest nieśmiertelna i że nie są nieśmiertelni jej bliscy, od dawna tkwiła gdzieś z tyłu głowy Longbottom, wiecznie obecna, ale po prostu spychana na bok. Cmentarze odwiedzała dość rzadko - zanosząc co jakiś czas kwiaty Crawleyównie i babce - głównie dlatego, że były czymś dla żywych, nie dla umarłych, dla tych drugich nie miały już znaczenia, za to jej nijak takie wizyty nie przynosiły żadnego spokoju ducha, ukojenia wyrzutów sumienia czy czegokolwiek, czego można by po tym oczekiwać.
Na tym konkretnym, mugolskim cmentarzu, nie "odwiedzała" żadnych bliskich. Szukała grobów z konkretnymi nazwiskami. Osób, którzy równie dobrze mogli być mugolami, przypadkowo mającymi takie samo nazwisko, jak pewien zmarły kilkadziesiąt lat temu czarodziei, jak właśnie czarodziejami, pochowanymi właśnie na tej nekropolii. Ubrana w mugolskie ubranie, wędrowała alejką, przyglądając się każdej mijanej tablicy. Wiedziała tylko tyle, że gdzieś tutaj był grób z nazwiskiem, które nosił jeden z aurorów, którzy zginęli na Perle Morza – i próbowała go odszukać. Nie była pewna, na co liczyła. Chyba na nic. I chyba całe te poszukiwania były bardzo głupie, ale Brenna nie po raz pierwszy, drugi ani dziesiąty w życiu robiła coś bezsensownego i głupiego tylko dlatego, że czuła, że powinna. Albo że chciała.
Przystanęła dość nagle, gdy kątem oka wyłapała jakiś ruch, jej dłoń instynktownie powędrowała w pobliże kieszeni spodni, gdzie miała różdżkę. Ale… właściwie to nie był ruch: jeden z pobliskich grobowców, konkretnie rzeźba na nim, zdawała się migotać. I gdy Brenna podeszła bliżej, zmieniła się nagle, nie spoglądał już na nią kamienny anioł, a kobieta w szatach czarodziejki, zaskakująco realistycznie oddana. Tak realistycznie, że Brenna wzdrygnęła się lekko, na skojarzenie z Zoyą, kobietą zaklętą w kamień, nasunęło się same.
Grób obłożono najwyraźniej zaklęciem, jednym z tych, które sprawiały, że jego prawdziwy wygląd mogli dostrzec jedynie czarodzieje. Nic niezwykłego niby, ale po co coś takiego na mugolskim cmentarzu? Brenna zamiast ruszyć dalej spojrzała na płytę – kwiaty, które na niej spoczywały, uschły już bardzo dawno temu – a potem na napis na nagrobku.
A śmierć utraci swoją władzę.
Sięgnęła ku bluszczowi, spowijającemu część kamienia, próbując odgarnąć go, by odczytać także imiona tych, których tutaj pochowano.
Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.