02.01.2024, 05:43 ✶
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 29.09.2024, 15:16 przez Mirabella Plunkett.)
adnotacja moderatora
Rozliczono - Atreus Bulstrode - osiągnięcie Pierwsze koty za płoty
Rozliczono - Brenna Longbottom - osiągnięcie Życie to przygody lub pustka
Rozliczono - Brenna Longbottom - osiągnięcie Życie to przygody lub pustka
wiadomość pozafabularna
Suma przypadków: ULEWAPodczas twojej podróży pomiędzy Londynem i jedną z czarodziejskich wiosek, natrafiasz na wielką ulewę. Czymkolwiek się poruszałeś (włączając w to teleportację), przestało działać. Na jedną upiorną noc utknąłeś na z pozoru kompletnym bezludziu, ale wtedy w oddali dostrzegłeś światło. W środku starego dworku ugościł się pan Binns wraz z czterema pięknymi córkami. Spędziliście wieczór pełen żartów wraz z ich magicznym, mówiącym psem. Kiedy się obudziłeś, zauważyłeś, że nad tobą nie ma dachu! Łóżko, w którym tak wygodnie spałeś, było całkowicie mokre. Spałeś w starej, brudnej od ziemi pościeli. Wszystko, co działo się wczoraj, było złudzeniem, lub psotami dziwacznych duchów. Żaden to był dworek - to była rudera! Na szczęście magia znów działała (a jeżeli dotarłeś tu innym środkiem lokomocji niż teleportacja - został on magicznie naprawiony), więc mogłeś wrócić do domu.
Bywały takie dni, w których zdawało ci się, że bogowie cię nienawidzą.
27 lipca z pewnością był takim dniem.
Na przykład jeżeli był ktoś, kogo Brenna bardzo chciała obecnie unikać, to tym kimś był Atreus Bulstrode. Nie, nie zamierzała robić tego tak uparcie, jak w maju, ale po prostu dla własnego zdrowia psychicznego i spokoju serca wolała na niego nie wpadać za często, teraz, kiedy żadna magia nie przysłaniała mu już tego, jak bardzo go wkurzała – a wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały na to, że unikanie nie powinno to być trudne, bo ostatnio w pracy raczej się mijali. (Brenna była absolutnie nieświadoma, że to po części zasługa Mavelle, która ilekroć nosem Bonesów wyczuwała go w pobliżu, ciągnęła ją gdzieś w drugą stronę w jakiejś Super Ważnej Sprawie.) Tymczasem wetknięto im świstoklik i kazano stanowić się w jednej z wiosek na końcu świata, w której nigdy nie była, by się aportować, gdzie BUM robił właśnie jakieś przeszukanie i podejrzewano namierzenie czegoś czarnomagicznego…
…a potem zdecydowanie nie wylądowali gładko. Ani nawet tam, gdzie powinni.
– Jasny szlag – podsumowała Brenna, trochę oszołomiona, kiedy jebnęła kolanami prosto w błoto, a na twarzy poczuła krople deszczu. Zadarła głowę, spoglądając najpierw na ciemne chmury, spowijające niebo, potem rozejrzała się, dostrzegając… cóż, absolutną pustkę, jak okiem sięgnąć, na pewno nie przypominającą żadnej wioski ani starej posiadłości, pod którą powinni wylądować – a wreszcie opuściła wzrok, spoglądając niemalże oskarżająco na pustą butelkę, na której wciąż zaciskała palce. Bo poskładanie faktów nie było jakieś szczególnie trudne. Wywaliło ich z trasy.
– Jak dorwę tego, kto przygotował ten świstoklik… – mruknęła, podnosząc się z błota. W tej chwili jej pierwsza myśl bowiem brzmiała: świstoklik był felerny albo ktoś chciał zrobić na złość jej lub Bulstrodowi. – Teleportacja z powrotem do Londynu? – zapytała z pewną rezygnacją, wypuszczając wreszcie z dłoni absolutnie bezużyteczny i nie działający już świstoklik. A potem, nie czekając nawet na odpowiedź, spróbowała wdrożyć własne słowa w życie, czyli aportować się do punktu w atrium Ministerstwa.
Stłumiła przekleństwo, kiedy zamiast zniknąć zachwiała się tylko i ledwo utrzymała równowagę, chroniąc się przed kolejnym upadkiem w błoto. Znała to paskudne uczucie aż za dobrze – z Beltane i dwóch dni tuż po święcie, kiedy anomalie teleportacyjne ogarnęły całą Anglię. Nie dało się teleportować, a oni stali po środku niczego, późnym wieczorem, w wielkiej, narastającej z każdą chwilą ulewie.
Bogini chyba naprawdę jej nienawidziła.
Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.