• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Ulica Pokątna v
« Wstecz 1 … 4 5 6 7 8 9 Dalej »
[18.07.72, wczesne popołudnie] A śmierć utraci swoją władzę

[18.07.72, wczesne popołudnie] A śmierć utraci swoją władzę
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#1
02.01.2024, 15:10  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 14.04.2024, 21:45 przez Morrigan.)  
adnotacja moderatora
Rozliczono - Brenna Longbottom - osiągnięcie Badacz tajemnic IV

Drogę pomiędzy mugolskim cmentarzem a Dziurawym Kotłem, pokonały za pomocą zwykłych środków transportu. Brenna wprawdzie wyrywała się wewnętrznie, by jak najszybciej znaleźć się na Pokątnej, ale nie dała tego po sobie poznać, bo skoro fiolka leżała na cmentarzu prawdopodobnie od dawna, to mogła poczekać jeszcze godzinę - i podczas podróży, niezbyt długiej zresztą, plotła do Olivii jak zwykle. Głównie na temat mugolskich książek, zarówno fantastycznych, jak i obyczajowych, skoro Quirke już przyznała, że ma na ich temat podobne zdanie. Niewiele czarodziei interesowało się mugolską literaturą, jeszcze mniejsza ich ilość była gotowa zaakceptować, że magia w nich działała zupełnie inaczej i zwykle jedyne "ofiary" do takich rozmów to był Thomas oraz od niedawna - czyli od chwili, gdy pożyczyła mu komiksy ze Spider Manem - Charlie.
A potem ruszyły najsłynniejszą w czarodziejskiej Anglii ulicą, wraz z tłumem ludzi, przemieszczających się wzdłuż wystaw sklepowych i zamieszkanych kamienic. Obie ubrane typowo po mugolsku, po niedawnej wizycie w niemagicznym Londynie, wyróżniały się tutaj nieco, ale pośród masy osób, przetaczających się przez Pokątną, nikt nie zwracał na nich specjalnej uwagi. Minęły wspaniałą siedzibę banku, salon Rosierów, gdzie na wystawie na manekinach znajdowały się letnie modele sukien, księgarnię Esy i Floresy i sklep ze zwierzętami. Ich celem był "sklep z różnościami", położony niemal na samym końcu ulicy, wciśnięty w boczny zaułek. Dzwonki, zawieszone przy wejściu, rozdzwoniły się, gdy Brenna pchnęła drzwi. W środku pachniało... głównie starością. Wnętrze było zagracone, tak że trzeba było uważać, lawirując pomiędzy regałami i stołami, na których wyłożono stare księgi, artykuły papiernicze, kolorowe, ruchome posążki, zdobione pudełeczka, gliniane naczynia, inne bibeloty i przedmioty o tajemniczym przeznaczeniu.
- Dzień dobry! - zawołała Brenna, chociaż wydawało się, że w pomieszczeniu nikogo nie ma. - Chciałybyśmy wypożyczyć myślodsiewnię... i poprosić o sprawdzenie pewnej fiolki.
Na jej słowa coś huknęło za ladą, a po chwili wyłonił się zza niej chłopak. Mógł mieć dwadzieścia parę lat, jego włosy były ciemne, na nosie miał okulary... i chociaż wyglądał właściwie "normalnie", o ile o normie można było w ogóle mówić, to ten haczykowaty nos, nieco okrągłe oczy i wzrost może maksymalnie metr sześćdziesiąt, tak że musiał stanąć na stołku, aby być widocznym za wysoką ladą, zdradzały, że jakiś jego dziadek był zapewne goblinem.


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
Córka koleżanki twojej starej
Powinni wynaleźć kamizelki ochronne na duszę, nie tylko na ciało.
Rude proste włosy, obcięte za ramiona, rozwiane. Piegowaty nos. Niebieskie oczy. Drobna, raczej szczupła, wiecznie roześmiana, rozgadana. Niska, mierząca zaledwie 160 cm wzrostu.

Olivia Quirke
#2
02.01.2024, 23:19  ✶  
Olivii z drugiej strony nawet nie przyszło na myśl, żeby wyrywać się do podróżowania inaczej niż "po mugolsku". Nie potrafiła się teleportować (i dobrze, bo jak kiedyś ktoś się z nią teleportował, to rzygała jak kot), a podróż fiuu wykręcała jej żołądek na drugą stronę i często gęsto również kończyło się to wymiotami. Poza tym chciała wrócić pod Dziurawy Kocioł tak, jak tutaj dotarła - tak dla porządku i spokoju wewnętrznego. No i inna kwestia: Olivia też lubiła paplać. Na początku, gdy Brenny jeszcze nie znała, była zdystansowana, może odrobinę onieśmielona? W końcu bądź co bądź miała do czynienia z osobą z zupełnie innego stanu. Longbottom miała jednak to do siebie, że jej podejście i charakter zjednały do niej Olivię dość szybko - nie miała więc żadnego problemu, by prowadzić dyskusję na temat książek mugolskich. Może nie rzucała nazwiskami na prawo i lewo, bo po prawdzie to nie miała pamięci do nazwisk, ale za to dość dobrze zapamiętała wiele tytułów. Sęk w tym, że były to głównie romanse - i to te niezbyt wysokich lotów.

Pokątną znała lepiej niż dobrze - mieszkała tu, tu też pracowała. Ale nigdy nie potrzebowała korzystać z wypożyczalni myślodsiewni, dlatego ten sklep był dla niej nowością. Poza tym Olivia była porządną dziewczyną i nie chodziła po sklepach wciśniętych w zaułki. Może kiedyś jej się zdarzało, ale przez ostatnie prawie dwa lata nie, sklep z różnościami więc musiała po prostu przeoczyć. Z ciekawością rozejrzała się po wnętrzu i podeszła do jednego z regałów. Oglądała, nic nie dotykała, pozwalając Brennie mówić. Jednak jedna rzecz zainteresowała ją szczególnie. Była to niewielka figurka, chyba porcelanowa, przedstawiająca owieczkę z matką. Była urocza, nie mogła się więc powstrzymać, by po nią nie sięgnąć. Niechcący jednak trąciła stojak, na którym leżały książki. Stojak runął na podłogę i wzniósł tumany kurzu, które otoczyły Olivię. Dziewczyna kichnęła.
- Przepraszam - zaczerwieniła się i zaczęła wszystko zbierać z podłogi. Mężczyzna, który stał za ladą, spojrzał na Quirke krytycznie, mruknął coś pod nosem i ostrożnie zabrał od Brenny fiolkę. Zniknął na zapleczu bez słowa, mamrocząc tylko coś do siebie o niewydarzonych dzieciakach. - Że to o mnie?
Olivia zerknęła na Brennę, próbując ustawić stojak tak, jak gdyby nic się nie stało. Mówiła cicho, żeby mężczyzna jej przypadkiem nie usłyszał. Wzruszyła ramionami, bo w sumie był za drzwiami, nie mógł słyszeć. A nawet jeśli to pewnie nie odpowie, wydał jej się trochę gburowaty.

Zanim Quirke postawiła na stojaku ostatnią książkę, facet wyszedł z zaplecza, wdrapał się na stołek i oddał Brennie fiolkę.
- Bezpieczna. Tam macie za zasłonką myślodsiewnię. Pieniądze macie? - zapytał jeszcze, mrużąc ciemne oczy. Otaksował wzrokiem obie kobiety i wyciągnął rękę. - Zapłata z góry. 3 galeony za waszą dwójkę.
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#3
03.01.2024, 08:20  ✶  
Brenna z kolei zawsze była ciekawska. Mogłaby zwalać sprawę na pracę, która prowadziła ją w różne zakątki, także te podejrzane, ale w istocie od dawna lubiła wtykać nos tam, gdzie niekoniecznie powinna zaglądać. Sklepik położony na Pokątnej, ot na uboczu, na pewno nie był jednym z najgorszych miejsc, jakie odwiedzała. Chyba z nich dwóch to Olivia bardziej była damą niż Longbottom - która do pewnej "sfery" należała, bo miała to szczęście, że była bogata z urodzenia, a jej nazwisko wiązało się z pewnymi wpływami.
Brenna drgnęła, gdy za nią rozległ się huk, jej dłoń odruchowo zbliżyła się do kieszeni, ale zaraz uśmiechnęła się, gdy zorientowała się, że Olivia po prostu potrąciła wieszak.
- Uznaj za komplement, na moje oko jest od nas młodszy - mruknęła, bardzo cicho, niemalże tylko kątem ust, również nie chcąc, by mężczyzna je usłyszał.
Gdy mężczyzna wrócił, odebrała fiolkę. Cena była dość wygórowana, ale nie próbowała się targować i wysupłała z sakiewki monety. Chwilę później mogły przejść za zasłonkę, gdzie na stoliku stała stara, poobijana miska.
- Przekonajmy się, co kryją wspomnienia - powiedziała Brenna, powoli przelewając srebrzystą substancję do pojemnika. Nie była to dla niej żadna nowość: patrzyła we wspomnienia przedmiotów, miejsc i ludzi właściwie odkąd pamiętała. Ale to było coś zupełnie innego. Pamięć zaklęta w myślodsiewni była czymś innym niż urywki rozmów, chwytane z trudem w transie.
Wspomnienia srebrzyły się w misie. Brenna zerknęła na Olivię, a potem pochyliła się nad myślodsiewnią.
*

– To szaleństwo, Jasie.
Znajdowały się w pokoju, urządzonym w dość staroświeckim stylu. W czasach swojej świetności mógł robić wielkie wrażenie, ale teraz wyglądał na trochę zaniedbany – jakby kilka lat wcześniej urządził go ktoś, kto miał pieniądze, potem jednak ich zabrakło na utrzymanie wnętrza w dobrym stanie. Aksamitna tapeta na ścianach wymagała wymiany, meble były piękne, pewnie sporo warte, ale jaśniejsze miejsca na komodzie sugerowały, że znikły z nich niedawno jakieś przedmioty, a zabytkowy zegar ścienny nie działał.
– Ten dziennik opisuje całą wyprawę i skarb, Mercy – powiedziała dziewczyna, siedząca na krześle. Bardzo podobna do rzeźby z cmentarza. Podsunęła drugiej, starszej, korpulentnej kobiecie pamiętnik: na okładce wytłoczono imię Dylan. – A ten chłopak znikł zaraz po jego znalezieniu.


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
Córka koleżanki twojej starej
Powinni wynaleźć kamizelki ochronne na duszę, nie tylko na ciało.
Rude proste włosy, obcięte za ramiona, rozwiane. Piegowaty nos. Niebieskie oczy. Drobna, raczej szczupła, wiecznie roześmiana, rozgadana. Niska, mierząca zaledwie 160 cm wzrostu.

Olivia Quirke
#4
04.01.2024, 12:38  ✶  
Nieczęsto miała okazję korzystać z myślodsiewni, jednak samą zasadę znała. Wiedziała co i jak zrobić, żeby zajrzeć do czyichś wspomnień. Wiedziała także, że nie zawsze były to miłe wspomnienia - i czasem mogły być zamazane, niewyraźne... Zafałszowane emocjami. Pozwoliła jednak Brennie czynić honory, bo domyślała się, że dziewczyna jest bardziej zorientowana w całym procesie, niż ona sama. Ile razy Olivia zaglądała do cudzych wspomnień? Dwa, może trzy. Tak, trzy. Dawno temu, z czego raz przypadkowo, bo się potknęła i wylądowała z głową w misie. Na samo to wspomnienie się lekko uśmiechnęła.

Olivia wylądowała z Brenną w jakimś pokoju. Rozejrzała się z ciekawością i drgnęła, gdy usłyszała głos. Niemal odruchowo przeniosła spojrzenie w tamtym kierunku. Jasie, Mercy... Nic jej to nie mówiło. Podeszła jednak z ciekawością do kobiety, która kogoś jej przypominała.
- I mamy prawie rozwiązaną zagadkę Dylana - powiedziała do Brenny, wyciągając szyję. - Ej, to nie ta kobieta z rzeźby?
Quirke nie rozpoznała jej na początku, ale pomnik był tak idealnie odwzorowany, że nie mogła się mylić. Ten sam nos, te same kości policzkowe... Podobna postura. Z ciekawością zajrzała Jasie za ramię, licząc, że ta przestanie wymachiwać dziennikiem i go otworzy.
- Myślisz, że dziennik jest w grobie? Kurde, nie chciałabym w nim kopać - myśli z myślodsiewni z reguł były krótkie, więc jak na zawołanie Olivia podskoczyła do okna, żeby zorientować się co to za posiadłość i gdzie się znajduje, zanim znikną.
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#5
04.01.2024, 21:18  ✶  
- Chyba tak. Może trochę młodsza i z inną fryzurą? - zastanowiła się Brenna. Gdy Olivia ruszyła ku oknu, by zobaczyć widoki za nimi - a był to ogród, nieco zaniedbany, wskazujący na to, że znajdowały się w jakiejś angielskiej posiadłości, i że właśnie trwała wiosna - sama Brenna przeszła pośpiesznie po pomieszczeniu. Przyglądała się zdjęciom, książkom na półkach, próbując jak najwięcej zapamiętać. - W sumie gdyby tak było, czy nie powinna włożyć tego dziennika w dłoń posągu zamiast fiolki...?
Chciała chyba powiedzieć coś jeszcze, ale świat wokół nich zawirował.
W fiolce było najwyraźniej więcej niż jedno wspomnienie.
Tym razem znalazły się w jakichś ruinach. Chyba wciąż były w Anglii - a jeżeli nie w Anglii, to na pewno na Wyspach Brytyjskich, sądząc zarówno po tym, że chyba znajdowały się przy wejściu do zrujnowanego zamku o dość charakterystycznej architekturze, jak i po roślinach, znajdujących się w pobliżu. Było lato: kilka miesięcy po rozmowie "Jasie" z "Mercy".
Ta pierwsza kobieta je minęła.
Była ubrana w męski strój, na ramionach miała plecak, włosy były nieco dłuższe niż wcześniej i zaplecione w warkocz. W dłoniach trzymała jakieś papiery, może notatki, a może mapę. Rozglądała się po wnętrzu ruin, gdy ostrożnie wchodziła w ich głąb. Brenna zerknęła na Olivię, a potem po prostu podążyła jej śladem. Najpierw przez dziedziniec, potem zaś ku częściowo zawalonemu skrzydłu. Choć nic nie mogło spaść im na głowy, spojrzała nieco podejrzliwie w górę, nim przekroczyła przez wejście - pozbawione drzwi, które pewnie rozpadły się ze starości.
Jasie zatrzymała się w pewnym momencie. Szeptała jakieś zaklęcia, a potem kreśliła po ziemi.
- To chyba pieczęcie? Runy? - zastanowiła się Brenna, stając tuż nad jej głową i patrząc, jak pod wpływem zaklęć najpierw pojawiają się znaki na ziemi, a potem jak Jasie... usuwa je? Przełamuje krąg?
Zalśniły na niebiesko i w podłodze nagle pojawiły się schody wiodące w dół.
– To dopiero – podsumowała Brenna, ostrożnie ruszając za nią po schodach, popękanych i brudnych, na pewno nieuczęszczanych od setek lat. W środku panowała ciemność, którą nieznacznie rozświetlił blask lumos, rzuconego przez kobietę ze wspomnienia. I zarówno ona, jak i Olivia, choć nie widziały dokładnie, co znajduje się w pomieszczeniu, mogły dostrzec coś, czego Jasie chyba nie wyłapała od razu.
W powietrzu unosiła się półprzezroczysta sylwetka. Duch młodego mężczyzny.


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
Córka koleżanki twojej starej
Powinni wynaleźć kamizelki ochronne na duszę, nie tylko na ciało.
Rude proste włosy, obcięte za ramiona, rozwiane. Piegowaty nos. Niebieskie oczy. Drobna, raczej szczupła, wiecznie roześmiana, rozgadana. Niska, mierząca zaledwie 160 cm wzrostu.

Olivia Quirke
#6
04.01.2024, 23:59  ✶  
Miała nosa, że wyjrzała przez okno - chociaż nie do końca rozpoznała okolicę. W sumie to w ogóle jej nie rozpoznała, ale przynajmniej wiedziała mniej więcej gdzie są. Wyglądało to na angielską posiadłość, ogród był lekko zaniedbany, więc pasował do mebli. Może teraz ten dworek czy też dom popadł w ruinę? Chyba skończyły im się pieniądze. Sądząc po stanie mebli i tapicerki, to już jakiś czas temu, tak z kilka lat wstecz.

A potem świat zawirował, zanim zdążyła odpowiedzieć Brennie cokolwiek. Tym razem niemal upadła na kolana, gdy znalazły się... gdzieś. Ruiny, a przynajmniej tak to wyglądało. Olivia zachwiała się i zamachała rękami, by spróbować utrzymać równowagę.
- Mogliby dawać jakieś ostrzeżenie, że jest więcej niż jedno wspomnienie - rzuciła żartem, chociaż nagle zaschło jej w gardle. Dostrzegła spojrzenie Brenny i również ruszyła tropem Jasie, rozglądając się z ciekawością dookoła. Gdzie się znaleźli? Wyglądało to na jakiś zamek albo starą posiadłość. Czy to tutaj był ten skarb, o którym kobieta wspominała w rozmowie? Czy była aż tak zdesperowana, by szukać skarbów w oparciu o dziennik, gdy jakiś chłopak po prostu wziął i zaginął? A może szukała tego chłopaka? I czy to był ten Dylan? A jeśli tak to jak Jasie dorwała ten dziennik? Olivia miała wrażenie, że myślodsiewnia wrzuciła je do jakiejś dziwnej zagadki, książki detektywistycznej, i poczuła dreszcz emocji. - Na to wygląda. Patrz, jednak są tajemnicze schody, które ujawniają się pod wpływem zaklęcia.
Raczej pod wpływem złamania pieczęci, ale sens był ten sam. Ostrożnie, krok za krokiem (czy we wspomnieniach innej osoby można było złamać nogę? Oj, nie chciała się o tym przekonywać) zeszła na dół, podtrzymując się stopni wyżej, byle by tylko się nie przewrócić.

Ducha dostrzegła niemal od razu - były z Brenną w takim miejscu, że był wyraźnie widoczny. I mimo że to było wspomnienie, to Olivię przeszedł nieprzyjemny dreszcz, a na jej ciele pojawiła się gęsia skórka. Włoski na karku i przedramionach stanęły jej dęba.
- Brenn, patrz. Zjawa, to chyba ten zaginiony chłopak, o którym mówili wcześniej? - szepnęła, chwytając koleżankę za nadgarstek. Bała się, mimo że wiedziała że nic im tu nie grozi. Ale jakoś tak nie lubiła nagłych zjaw, które się pojawiały znienacka. Miała nieprzyjemne wspomnienia z takich spotkań. Quirke nie mogła nawet dobrze się rozejrzeć po pomieszczeniu, bo światło z różdżki Jasie oświetlało teraz zupełnie inną jego część. - Albo ten Dylan? A może to ta sama osoba?
Jeżeli teraz wspomnienie zniknie, a one zostaną bez odpowiedzi, wkurzy się. Zaczęła odczuwać ekscytację - od dziecka była wścibska, a teraz rozwiązanie zagadki było prawie na wyciągnięcie ręki.
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#7
06.01.2024, 22:27  ✶  
- Może to dobrze? To pierwsze raczej rozbudziło moją ciekawość niż ją zaspokoiło - odpowiedziała Brenna. I tak miała bardzo wiele pytań do tej historii, chociaż wszystko wskazywało na to, że nie było to coś, czemu powinna poświęcać czas i uwaga.
Poznawały historię umarłych.
Z drugiej strony w ich świecie to wcale nie wyglądało tak, że umarłym nie dało się pomóc. Wiele zależało od okoliczności. Jej myśli mimowolnie powędrowały najpierw do ducha chłopca, a potem do wszystkich dusz uwięzionych na Perle Morza i na moment ogarnął ją chłód. Nie dała jednak tego po sobie poznać i posłała Olivii uśmiech. Szybko odwróciła wzrok, rozglądając się i starając odnotować wszystkie szczegóły otoczenia. Wiedziała, że będzie zła na samą siebie, jeżeli tego nie zrobi.
- Wiesz co? Nie zdziwi mnie już chyba nawet odkrycie, że gdzieś istnieje Atlantyda, artykuł w gazecie o odnalezieniu drogi do Avalonu albo wypadający pewnego dnia z jakiegoś portalu czasoprzestrzennego Merlin i rycerze króla Artura - skwitowała słowa odnośnie schodów.
Nie zdążyła już odpowiedzieć jej, co sądzi o zaginionym chłopaku i o teorii, że on i Dylan to ta sama osoba. Świat bowiem zawirował wokół nich po raz trzeci, rozmazał się, a potem...
...wciąż były w tym samym miejscu.
Tym razem jednak dziewczyna siedziała na kamiennych schodach, po których niedawno zeszły: Brenna obróciła się szybko, gdy usłyszała głos za plecami. Jej włosy były jeszcze dłuższe, i była ubrana znacznie cieplej niż w poprzednim wspomnieniu. Dużo bardziej przypominała też samą siebie z rzeźby umieszczonej na grobowcu. Pomiędzy tymi dwiema scenkami, musiało upłynąć najmniej kilka tygodni, a może nawet parę miesięcy.
- ...może uda mi się znaleźć ten klejnot na Nokturnie.
- Jasie, nie powinnaś się tam włóczyć samotnie
- powiedział duch, który przysiadł na schodach tuż obok niej, na wpół przezroczysty, ledwo widoczny w ciemnościach. Na jego twarzy pojawiło się zmartwienie. – Wiem, że potrzebujecie pieniędzy, ale…
- Nic nie rozumiesz
– przerwała mu dziewczyna zniecierpliwiona. – Chcę skompletować ten naszyjnik i odnieść go na miejsce. Może wtedy ta klątwa przestanie cię pętać. Nie będziesz już tutaj uwięziony.


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
Córka koleżanki twojej starej
Powinni wynaleźć kamizelki ochronne na duszę, nie tylko na ciało.
Rude proste włosy, obcięte za ramiona, rozwiane. Piegowaty nos. Niebieskie oczy. Drobna, raczej szczupła, wiecznie roześmiana, rozgadana. Niska, mierząca zaledwie 160 cm wzrostu.

Olivia Quirke
#8
08.01.2024, 10:29  ✶  
Jej też by to już nie zdziwiło. Życie w magicznym świecie nie sprawiało, że takie rzeczy były normalne, ale... Łatwiej było nad nimi przejść do porządku dziennego. Runy? Da się złamać te pieczęcie. Klątwy? Je też się łamało. Magiczne zagadki? Na Merlina... To był chleb powszedni wielu osób. Nie znaczyło to jednak, że takie życie było mniej fascynujące, chociaż czasem Olivia zastanawiała się, czy nie podchodziłaby do tego wszystkiego z większym entuzjazmem, gdyby była mugolem. Albo nawet mugolakiem. Oni przecież większość dzieciństwa wychowywali się w świecie pozbawionym magii. Sam list i Hogwart były dla nich czymś tajemniczym, nowym. A dla czarodziejów? Kolejna rzeczywistość, dużo mniej tajemnicza.

Świat po raz kolejny zawirował i tym razem Olivia uderzyła kolanami o posadzkę. Niezbyt dobrze znosiła takie podróże, nawet jeśli te odbywały się w jej głowie. Błędnika nie obchodziło, czy naprawdę się przemieszczała, czy też nie. Wariował bez względu na wszystko. Jak kołowała na miotle to też czasem jej było niedobrze.
- Ała - powiedziała, czując fizyczny ból w ciele. Olivia podniosła się ostrożnie, rozmasowując kolana. Ciekawe jak tym razem wytłumaczy się z siniaków. Chwilę milczała, przysłuchując się cichej rozmowie, prowadzonej między duchem a żywym. Pieniądze - to była jasna motywacja. Ale Jasie wydawała się być zdeterminowana też z innego powodu, dużo bardziej szlachetnego. - Zrezygnowała z pieniędzy? Może dlatego zostawiła fiolkę przy swojej rzeźbie? Bo chce żeby ktoś złamał klątwę?
Olivia podeszła do schodów i nachyliła się nad obojgiem. O jaki naszyjnik chodziło? Utkwiła wzrok w Jasie i duchu.
- Gdyby tylko zostawili więcej wskazówek jak znaleźć ten naszyjnik... - Olivia spojrzała na Brennę. Może ona wiedziała coś więcej? Chociaż pewnie nie - Longbottom była sumą przypadków, ruda była święcie przekonana, że dziewczyna naprawdę przypadkowo natrafiła na ten posąg. [b]- Ale wiesz co? Też chciałabym mu pomóc. Jeżeli im się nie udało, a zakładam że nie, to pewnie ten duch wciąż tkwi w tej... piwnicy i nie może zaznać spokoju.
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#9
08.01.2024, 18:00  ✶  
- W porządku? - zapytała Brenna, na moment odwracając wzrok od rozmawiającej pary. Wyciągnęła dłoń do Olivii, chcąc pomóc jej wstać. A potem znów skupiła spojrzenie na dziewczynie i duchu chłopaka.
Nie mogła nie przyznać racji Olivii: wyglądało na to, że z jakiegoś powodu Jasie chciała, aby ktoś się o tym wszystkim dowiedział i dlatego poprosiła kogoś, aby zostawił fiolkę na jej grobie. W głowie Brenny roiło się jednak od pytań. Na przykład dlaczego nie zrobiła tego osoba, która tę fiolkę tam zostawiła? Czy to była jakaś pułapka? Albo było niebezpieczne, skoro ta dziewczyna jakoś zginęła? A może tę wiadomość przeznaczono dla bardzo konkretnej osoby, która po prostu nie pojawiła się na cmentarzu albo jej nie znalazła?
Z jednej strony i w niej od razu budziła się chęć pomocy tej zmarłej dwójce.
Z drugiej natychmiast zaczynała wietrzyć podstęp. Zwłaszcza, skoro w sprawę miał być zaangażowany ktoś inny.
- Na grobie było jej imię, nazwisko i data śmierci - powiedziała w końcu, z pewnymi oporami, spoglądając, jak Jasie i Dylan pochylali ku sobie głowy, jak ich dłonie, które nie mogły się dotknąć, spoczywały tuż koło siebie na popękanym stopniu. - Możemy spróbować poszukać informacji o niej i o jej rodzinie. Może ten, kto zostawił tę fiolkę na grobie, ciągle żyje? - mruknęła, a potem świat znów zawirował.
Porwało ich kolejne wspomnienie.

Znów znalazły się w tym samym pokoju, w którym były na początku. Tym razem szyba była jednak oblodzona, wymalowana fantastycznymi kształtami przez mróz, a na parapecie spoczywał śnieg. Zima. Brenna mimowolnie pomyślała, że według daty na grobie, dziewczyna zmarła na początku lutego.
Jasie nie siedziała na krześle, a leżała na łóżku. Nie wyglądała dobrze: była nie tylko wychudła i blada jak sama śmierć, ale jej dłonie i twarz pokrywały ciemne plamy.
- Przepraszam. Wyglądał jak trzeba... ale to był niewłaściwy naszyjnik - wyszeptała, spoglądając ku stolikowi nocnemu tuż koło łóżka. Leżało tam pudełko, a także pusta fiolka. Jesie sięgnęła ku temu pierwszemu i zatrzasnęła je: Olivii mignął jeszcze złoty medalion.  - Włóż go w drugie opakowanie, umieść w środku ostrzeżenie i zakop. Głęboko, w najbardziej niedostępnym miejscu, jakie znajdziesz... A to...
Tym razem Jasie sięgnęła po fiolkę. Dłoń jej drżała, gdy drugą dłonią pochwyciła różdżkę, a srebrzysta nić połączyła tę, głowę Jasie oraz pojemnik.
- To dla naszego brata. Jestem pewna, że kiedy wróci...
Wspomnienie urwało się.
Olivia i Brenna znów stały w sklepie. Pomiędzy nimi w myślodsiewni srebrzyły się wspomnienia martwej czarodziejki.


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
Córka koleżanki twojej starej
Powinni wynaleźć kamizelki ochronne na duszę, nie tylko na ciało.
Rude proste włosy, obcięte za ramiona, rozwiane. Piegowaty nos. Niebieskie oczy. Drobna, raczej szczupła, wiecznie roześmiana, rozgadana. Niska, mierząca zaledwie 160 cm wzrostu.

Olivia Quirke
#10
09.01.2024, 10:43  ✶  
- Może sam potrzebuje pomocy, bo nie jest w stanie samodzielnie podjąć się tego zadania? - kolejne pytania, znowu żadnej odpowiedzi. To było irytujące, że one dwie mogły tak sobie gdybać, a nie było nikogo, kto by udzielił im odpowiedzi. Olivia miała wrażenie, że dotarły do ściany. Może osoba, która miała rozwiązać tę zagadkę, też zderzyła się ze ścianą i nie wiedziała, co dalej robić? Gdy poczuła, że świat znowu wiruje, mimowolnie zamknęła oczy i chwyciła Brennę za rękę. Jakby Longbottom była łącznikiem pomiędzy rzeczywistością a wspomnieniami, jakby była w stanie naprawić błędnik, który wariował i powodował, że Olivii robiło się niedobrze.

Tym razem to podziałało, bo gdy znalazły się w pokoju, Olivia stała pewnie na nogach, wciąż ściskając dłoń Brenny. Odruchowo się rozejrzała - tym razem była inna pora roku. Zima, bezdyskusyjnie. Piękne wzory na szybie na dłuższą chwilę przyciągnęły wzrok Quirke, ale kobieta zaraz powróciła spojrzeniem do łóżka, na którym leżała Jasie. Niewłaściwy naszyjnik... Ruda zrobiła kilka kroków w stronę chorej.
- Myślisz, że to klątwa? - zapytała cicho. Nie znała się na klątwach, ale jeśli Jasie mówiła o niewłaściwym naszyjniku, a jej ciało pokrywały plamy... To ta opcja wydawała się bardzo prawdopodobna. Wspomnienia dla brata... Który zniknął. Chciała coś jeszcze powiedzieć, ale wspomnienie się urwało. Nosz... Olivia prychnęła, gdy znowu znalazły się w sklepie. Ale chociaż miały jakiś punkt zaczepienia! - Czyli to nie dla nas, a dla jej brata. Który nie wrócił? Może nie wie, że Jasie nie żyje? Myślisz, że powinnyśmy go o tym poinformować?
W jej opinii powinny to zrobić. A przynajmniej podjąć taką próbę. Bo skoro wyjechał lub się od nich oddalił, to przecież mógł nie wiedzieć, że jego siostra nie żyje. Zasługiwał na to, by wiedzieć. No i może by miał odpowiedzi na część pytań?
- Chyba powinnyśmy, co?
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Brenna Longbottom (2215), Olivia Quirke (1996)


Strony (2): 1 2 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa