• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Niemagiczny Londyn v
« Wstecz 1 2 3 4 5 6 Dalej »
[10/07/1972] Stay alive, don't drink and fly || Erik & Philip

[10/07/1972] Stay alive, don't drink and fly || Erik & Philip
viscount of empathy
show me the most damaged
parts of your soul,
and I will show you
how it still shines like gold
wiecznie zamyślony wyraz twarzy; złote obwódki wokół źrenic; zielone oczy; ciemnobrązowe włosy; gęste brwi; parodniowy zarost; słuszny wzrost 192 cm; wyraźnie zarysowana muskulatura; blizna na lewym boku po oparzeniu; dźwięczny głos; dobra dykcja; praworęczny

Erik Longbottom
#1
01.02.2024, 02:51  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 12.06.2024, 14:50 przez Mirabella Plunkett.)  
adnotacja moderatora
Rozliczono - Erik Longbottom - osiągnięcie Badacz Tajemnic II

—10/07/1972—
Rozgłośnia radiowa Nottów na Charing Cross Road, Niemagiczny Londyn
Erik Longbottom & Philip Nott



To było kolejne parne popołudnie w Londynie. Niebo dalej było niebieskie i bezchmurne, a słońce prażyło bezlitośnie, sprawiając, że większość okien w pobliskich budynkach było pouchylanych. Na ulicy panował zgiełk, ludzie szukali wytchnienia pod fasadami budynków i rozsianych po Charing Cross Road lokalach. W powietrzu unosił się zapach spalin z mugolskich aut, potu i smażonego jedzenia. Zmierzając ku rozgłośni radiowej Nottów, Erik Longbottom nie był w stanie odwrócić wzroku od beztroskich przechodniów. Byli żywym kontrastem dla mieszkańców Doliny Godryka, których w ostatnich miesiącach spotykała seria nieszczęść.

Może ta pogadanka sprawi, że kolejna się nie wydarzy, pomyślał, wchodząc do jednej z zabytkowych kamienic i rozpoczynając wspinaczkę po stromych schodach. Po części wpadł tu z wizytą w ramach wypełniania obowiązków służbowych; Brygada Uderzeniowa potrzebowała kogoś, kto odbębni wywiad dla Nottów i przy okazji przypomni o paru zasadach dotyczących bezpieczeństwa w miesiącach letnich. Możliwie bez wzbudzenia paniki pośród słuchaczy. Detektyw skrzywił się na tę myśl. Sam nie wiedział, jak to się skończy. Biorąc jednak pod uwagę to, że Londyn i mniejsze miasteczka zalała fala młodzieży z Hogwartu, dobrze byłoby napomknąć o paru sugestiach Ministerstwa Magii.

— Zaraz, jak to było? — mruknął pod nosem, przypominając sobie instrukcje, jakie otrzymał w liście. Wejście do stacji radiowej nie było takie łatwe, jeśli nie bywało się tutaj zbyt często. — O, w końcu!

Uśmiechnął się pod nosem, gdy drzwi uchyliły się przed nim. W korytarzu nikogo nie było, ale z bocznych pomieszczeń dochodziły do niego głosy pracowników. Czarodziej zerknął na zegar wiszący na ścianie. Był nieco przed czasem, więc pewnie teraz trwała inna audycja. Najwyraźniej będzie musiał poczekać, aż będzie jego kolej. Przycupnął pod pokojem numer dwa, chowając różdżkę do kieszeni. Miał na sobie częściowo rozpiętą jasną koszulę, odsłaniającą częściowo klatkę piersiową. Jego sztruksowe spodnie w kolorze jasnego dżinsu podkreślały jego sylwetkę, kontrastując poniekąd z brązowymi skórzanymi mokasynami.

— Oby nie pożałowali wysłania mnie tutaj — westchnął cicho, mierzwiąc sobie włosy.

Momentalnie zganił się w duchu za tę myśl. Pamiętaj o umowie, powtarzał sobie w myślach, wracając mimowolnie myślami do rozmowy z Brenną. Ktoś z rodziny musiał wyjść naprzeciw mediom, a skoro on i tak był już rozpoznawalny, to był najlepszym ku temu kandydatem. Może przy odrobinie szczęścia nie zapędzą go podczas wywiadu w kozi róg? Na pewno mieli do niego parę niewygodnych pytań po artykule, który ukazał się bezpośrednio po Beltane i zatonięciu Perły Morza, jednak... Plotki ze świata celebrytów chyba też były dla nich ważne?

Z tym mógł pracować. Zabawić ich, rzucić paroma anegdotami, obiecać, że zrobi co w jego mocy, aby ''rozgrzać sezon do czerwoności'', a potem przejść do konkretów. Bezpieczeństwo, uważanie na siebie nawzajem i nielatanie po kilku kolejkach Ognistej Whiskey. To będzie dobry początek. Potem może opowie o przewagach podróżowania koleją i siecią Fiuu niż ryzykowaniem teleportacją łączną po kilku głębszych? Oh, no i oczywiście statystyki. Będzie musiał wyciągnąć jakieś liczby, żeby faktycznie brzmiał wiaryhodnie i...

— O proszę! — Usta Erika ułożyły się w literę ''o'', aby zaraz przekształcić się w uprzejmy uśmiech, gdy jedno z pomieszczeń rozgłośni opuścił nikt inny, jak Philip Nott. — A kogo ja tu widzę. — Podał dłoń koledze z Klubu Pojedynków na powitanie. — Rodzina wezwała wsparcie do firmy, czy... Ciebie też ściągnęli na jakieś wywiad?

W sumie żadna wersja by go nie zdziwiła. Było lato; część pracowników pewnie poszła na urlop, więc Nott siłą rzeczy mógł zostać wezwany do pomocy przez nestorów swojej rodziny. Jak nie do prowadzenia jakiejś transmisji radiowej, to do zachęcenia słuchaczy do zwrócenia uwagi na najnowszą audycję. Bądź co bądź, Philip Nott był całkiem znanym graczem quidditcha. Młodzi entuzjaści sportu na pewno już tęsknili za szkolnym boiskiem.


the he-wolf of godric's hollow
❝On some nights, the moon thinks about ramming into Earth,
slamming into civilization like some kind of intergalactic wrecking ball.
On other nights, it's pretty content just to make werewolves.
❞
Lew Salonowy
Seeking to be whole
Driven by passion
Philip to mierzący 173 cm wzrostu wysportowany mężczyzna. Niebieskooki blondyn, którego znakiem szczególnym są dołeczki w policzkach i promienny uśmiech. Jego znakiem szczególnym są dołeczki w policzkach oraz promienny uśmiech. Przywiązuje dużą uwagę do swojego wizerunku, dopasowując swój ubiór do każdej sytuacji. Roztacza wokół siebie aurę niezachwianej pewności siebie.

Philip Nott
#2
03.03.2024, 21:12  ✶  

Lejący się z nieba żar sprawiał, że przepadający za taką pogodą zaczynał chcieć być gdzieś indziej, niż na Charing Cross Road w drodze do należącej do jego rodziny rozgłośni radiowej. Powinien przenieść się do Doliny Godryka i spędzić ten dzień nad swoim ulubionym jeziorem, pływając i bawiąc się ze swoimi psami. Po trwającym do wczoraj rejsie teoretycznie powinien mieć dość wody na najbliższy czas. Nie powiedziałby, że ten rejs był w pełni udany, patrząc na to, co zaszło między nim a Laurentem. Przez to wrócił z tego rejsu w niezbyt dobrym nastroju. Wielka szkoda, że wszystkich problemów osobistych nie dawało się rozwiązać niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Jakże to byłoby wspaniałe. To tylko on mógł zrobić.

Mieszkając w magicznym Londynie przywykł do panującego na ulicach zgiełku. Powietrze magicznego Londynu wydawało się mu bardziej czyste, wolne od zapachu spalin, który w połączeniu z zapachem potu i smażonego jedzenia tworzył dla niego trudną do zniesienia mieszaninę zapachów. Nie znosił, jak śmierdziało w jego otoczeniu. Mijanie beztroskich przechodniów przypominało mu to, kiedy sam mógł wykazywać się prawdziwą beztroską, nawet jeśli ona stanowiła zasłonę dla pozostałych jego problemów, które przez tyle lat ignorował.

Philip co jakiś czas udzielał się w rodzinnej rozgłośni radiowej, uczestnicząc głównie w audycjach sportowych. W ten sposób wywiady z nim docierały do jeszcze szerszego grona odbiorców. Starał się regularnie komentować wydarzenia ze świata czarodziejskiego sportu, cieszącego się jego ogromnym zainteresowaniem. Najbardziej udzielał się w kwestiach dotyczących rozgrywek Quidditcha. Stanowiło to dla niego doskonałe uzupełnienie swojej kariery sportowej. Nie zmieniało to faktu, że jego życie prywatne interesowało wielu ludzi, tak jak wszystkie plotki na jego temat, ale skoro przychodził wziąć udział w audycji sportowej to zamierzał trzymać się takiej właśnie tematyki.

— Eriku, co za spotkanie! — Wychodzący z tego pomieszczenia Philip uśmiechnął się szczerze na widok swojego kolegi z Klubu Pojedynków. Bez wahania uścisnął dłoń wyższego mężczyzny. — Regularnie tu przychodzę uczestniczyć w audycjach sportowych, podczas których głównie komentuję wydarzenia ze świata czarodziejskiego sportu. Zwykle zasiadam na krześle przeznaczonym dla gości, a dzisiaj będę ją prowadzić. Mamy trochę braków kadrowych przez urlopy. — Wyjaśnił detektywowi powód swojej wizyty w rodzinnej rozgłośni radiowej. Audycje z jego udziałem cieszyły się sporym zainteresowaniem wśród słuchaczy. Nie pierwszy raz zasiadał na miejscu prowadzącego i całkiem dobrze sobie radził przy odpowiednim przygotowaniu się.

— Słyszałem, że masz wziąć udział w audycji. Będziesz opowiadać o sprawach kryminalnych ze swoim udziałem czy opowiadać o pracy w Brygadzie Uderzeniowej, tak aby zachęcić do noszenia munduru absolwentów Hogwartu? — Nie zapytał Erika o to, co go tutaj sprowadza. Widać było, że ten czarodziej nie przyszedł tutaj służbowo. W końcu nie nosił munduru. Nie zagłębiał się za bardzo w szczegóły ustaleń między częścią rodziny zarządzającą tą rozgłośnią radiową, ale do jego uszu dotarło to, że Erik będzie uczestniczyć w tej audycji. O pracy Brygadzistów sam chętnie posłuchałby tego rodzaju audycji. Z kieszeni swoich dżinsowych spodni, zestawionych z białą koszulą, wyciągnął paczkę gum balonowych Drooblego o smaku szalonej jagody i wyciągnął ją w stronę Erika.

— Poczęstuj się. — Zaproponował.

viscount of empathy
show me the most damaged
parts of your soul,
and I will show you
how it still shines like gold
wiecznie zamyślony wyraz twarzy; złote obwódki wokół źrenic; zielone oczy; ciemnobrązowe włosy; gęste brwi; parodniowy zarost; słuszny wzrost 192 cm; wyraźnie zarysowana muskulatura; blizna na lewym boku po oparzeniu; dźwięczny głos; dobra dykcja; praworęczny

Erik Longbottom
#3
08.03.2024, 19:44  ✶  
Przez to, że pozostawał w zasięgu mediów już od lat, przywykł do tego, że reporterzy na ulicy potrafili pytać go o najróżniejsze rzeczy. A wszystko przez to, że maczał palce w wielu projektach, a i gazety znały różne jego oblicza. Ofiara ataku wilkołaka w czasach nastoletnich, złote dziecko Longbottomów, Brygadzista - rzecznik prasowy. Mogli go pytać o pracę, innych celebrytów, problemy społeczne czy działalność charytatywną krewniaków. Erik nie byłby zdziwiony, jakby na pewnym etapie stwierdzili, że potrafi też przepowiadać pogodę. Pan Pogodynek za trzy galeony, phi. Istny człowiek renesansu.

— Po części — odparł, marszcząc lekko brwi. — Obawiam się, że tym razem dziennikarze obejdą się smakiem. Nie przyniosłem wieści o serii morderstw, jakie można by było puścić w eter. — Uśmiechnął się półgębkiem. Przez ostatnie wydarzenia takie żarty nie były zbyt smaczne, jednak jak dotąd do takich ataków nie doszło, więc poruszali się w świecie teorii i domysłów. A odrobina humoru nikomu jeszcze nie zaszkodziła. — A młodych absolwentów chyba nie trzeba do niczego zachęcać. Sami lgną.

Wprawdzie naukę w Szkole Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie miał już dawno za sobą, jednak widział, że Ministerstwo Magii nie miało jakichś okropnych problemów kadrowych. Ludzie byli przyjmowani i szkoleni, tylko trudno było przydzielić ich gdzieś, gdzie faktycznie zdobyliby cenne doświadczenie. Być może między innymi dlatego Beltane było tak słabo obsadzone. Postawiono na sprawdzony, doświadczony zespół, a większość młodzików trzymano w innych miejscach. Niby mądrze, jednak... Kiedyś i oni będą musieli sprawdzić, na co ich stać.

— A tak na poważnie, to mam przeprowadzić pogadankę o bezpieczeństwie — przyznał, przyjmując od Philipa jeden listek gumy balonowej. Rozwinął niespiesznie papierek, aby zaraz wsunąć jagodowy przysmak do ust. — Wiesz, typowe ostrzeżenia co do nieostrożnych kąpieli, korzystania z Błędnego po libacjach zamiast pakowania się w teleportację łączną... Same cudowne rzeczy. — Wywrócił teatralnie oczami. — Mam nadzieję, że przynajmniej na dzieciaki podziała. Może nikomu nie wpadnie do głowy testowanie niedorobionych zaklęć w centrum miasta.

Nie dziwił się, że szefostwo próbowało zaskarbić sobie chociaż trochę przychylności opinii publicznej. Hogwart zamknął swe podwoje na resztę lata, a więc kraj wypełnił się uczniami, którzy na co dzień odcięci byli od tego, co działo się w Londynie czy Dolinie Godryka. Mogli co najwyżej kierować się tym, co produkowały media lub czytali w prywatnej korespondencji. Rodzice musieli być zmartwieni; Beltane uderzyło przede wszystkim w dorosłych, a co jeśli coś wydarzy się w Lammas lub w losowy dzień?

— W sumie, co słychać teraz w świecie sportu? — spróbował zagaić, rozglądając się przy tym na prawo i lewo. — Mamy lato, więc to chyba teraz główny punkt programu, co? Sport... I celebryci.


the he-wolf of godric's hollow
❝On some nights, the moon thinks about ramming into Earth,
slamming into civilization like some kind of intergalactic wrecking ball.
On other nights, it's pretty content just to make werewolves.
❞
Lew Salonowy
Seeking to be whole
Driven by passion
Philip to mierzący 173 cm wzrostu wysportowany mężczyzna. Niebieskooki blondyn, którego znakiem szczególnym są dołeczki w policzkach i promienny uśmiech. Jego znakiem szczególnym są dołeczki w policzkach oraz promienny uśmiech. Przywiązuje dużą uwagę do swojego wizerunku, dopasowując swój ubiór do każdej sytuacji. Roztacza wokół siebie aurę niezachwianej pewności siebie.

Philip Nott
#4
23.03.2024, 16:59  ✶  

Celebryci mieli ze sobą sporo wspólnego - jak chociażby to, że zawsze znajdują się w zasięgu mediów. Sława potrafiła przybierać różne oblicza - śledząc dokonania innych innych czarodziejów cieszących się popularnością, mógł dojść do wniosku, że Erika cechuje bardzo dobra popularność. Nie przypominał sobie, aby ten właśnie czarodziej stał się bohaterem skandalu. On natomiast poza dokonaniami sportowymi, miał ich całkiem sporo na swoim koncie. Dziennikarzy interesuje na równi jego imponująca kariera, jego życie towarzyskie, jego rodzinę i pozostałe aktywności, którymi zajmował się w wolnym czasie. W tym odbywaniem bliższych i dalszych podróży i amatorskiej fotografii. Plotki i skandale wzbudzają znacznie większe zainteresowanie, niż tego typu aktywności.

— Z pewnością jako detektyw nie za bardzo możesz opowiadać o sprawach kryminalnych i zarazem nie chcesz wywoływać paniki - nie wszyscy są pasjonatami opowieści z Nokturnu. — Philip miał podstawy sądzić, że przedstawicieli Departamentu Przestrzegania obowiązuje tajemnica zawodowa, podobnie jak kapłanów kowenu. W ostatnim czasie zewsząd docierały do nich niepokojące i przerażające wieści o brutalnych atakach, będących czymś co z jakiegoś powodu bardzo interesowało niektórych ludzi. On sam taką audycję bardzo szybko przełączył na inną.

— Na potwierdzenie twoich słów nawet mogę powiedzieć, że mój kuzyn i moja siostra pracują w Ministerstwie Magii. Ona nawet w Departamencie Przestrzegania Prawa. Na całe szczęście, jako sekretarka. — Philip celowo pominął osobę swojego ojca, który w pierwszej kolejności nie spełniał kryterium wieku, a po drugie ich relacje były stosunkowo skomplikowane. Wspomniał za to o Francisie i Ludovice. Jego młodsza siostra wybrała względnie bezpieczny zawód i przez to nie musiał obawiać się tego, że zostanie zabita podczas wykonywania swoich zawodowych obowiązków. Nie chciał myśleć o tym, że któregoś dnia spełni się ten czarny scenariusz o ataku fanatyków na Ministerstwo Magii.

— Takie pogadanki są potrzebne. — Po poczęstowaniu swojego towarzysza sam wysunął z opakowania gumy jeden listek i sam go odpakował i wsunął do ust, po czym wsunął paczkę z gumami do kieszeni. — Zapewne też masz na myśli latanie na miotle pod wpływem alkoholu, co jest przejawem braku rozsądku. — Sporadycznie zdarzało mu się wsiadać na miotłę po jednym drinku, jednak nigdy tego nie robił po dwóch i więcej. Groziło to spadnięciem z miotły i spadnięciem z bardzo wysoka. Trzeźwy czarodziej byłby w stanie uchronić się przed upadkiem z dużej wysokości, czego nie można powiedzieć o pijanym.

— Jeśli uderzysz w odpowiedni ton to powinno zadziałać. — Posłał wyższemu mężczyźnie lekki uśmiech. Odwołał się do tego, że pomimo sam lata temu ukończył Hogwart, nadal nie lubił słuchać ględzenia prawiących morałów czarodziejów, z tą różnicą, że nie byli to już profesorowie.

— Drużyna, w której barwach gram, rozgromiła podczas ostatniego meczu Pustułki z Kenmare i czeka nas mecz z Nietoperzami z Ballycastle, którzy stanowią trudnego przeciwnika. Pozostałych informacji możesz dowiedzieć się z wieczornej audycji z moim udziałem, nadawanej o godzinie siódmej wieczorem. Warto jej posłuchać - tym razem nie będzie tylko o grach miotlarskich. — Postanowił przybliżyć Erikowi świat sportu i jednocześnie nie zdradzić mu wszystkiego. W końcu to zostanie omówione podczas wieczornej audycji. Amerykańscy czarodzieje posiadają równie ciekawe gry. To samo mógł powiedzieć o mugolskich grach, jednak one nie wzbudzą takich samych emocji w czarodziejach, jakie wzbudzają w nim. Z ogłoszeń reklamowych to wyszła nowa wersja Łapacza Znicza! i rozpoczęły się zapisy na turniej szachowy. — Jak najbardziej. Teraz jest sezon. Reporterzy Czarownicy są w formie, jeśli chodzi o plotki ze świata celebrytów. — Potwierdził bez wahania. W poważnej audycji sportowej nie powinno być miejsca na tego typu rzeczy.

viscount of empathy
show me the most damaged
parts of your soul,
and I will show you
how it still shines like gold
wiecznie zamyślony wyraz twarzy; złote obwódki wokół źrenic; zielone oczy; ciemnobrązowe włosy; gęste brwi; parodniowy zarost; słuszny wzrost 192 cm; wyraźnie zarysowana muskulatura; blizna na lewym boku po oparzeniu; dźwięczny głos; dobra dykcja; praworęczny

Erik Longbottom
#5
24.04.2024, 19:24  ✶  
— Mogę mówić o ogólnodostępnych ustaleniach, o których już i tak piszą w mediach, bo przedostały się do opinii publicznej. Mogę omawiać stare sprawy, chociaż oczywiście nie mogę wchodzić we wszystkie detale.

Bądź co bądź, dzielenie się z cywilami wszystkimi informacjami dotyczących śledztw, mogło działać na niekorzyść Brygady Uderzeniowej i Biura Aurorów. Podczas występów medialnych pracownicy departamentu mogli wracać do starych spraw lub dzielić się spostrzeżeniami wyniesionymi z poprzednich dochodzeń, w jakich brali udział. Nie trzeba było wyciągać na światło dzienne wrażliwych szczegółów, aby omówić pewne sprawy lub zainteresować słuchaczy.

— Cóż, to nie jest praca dla każdego — wzruszył ramionami, notując jednak w głowie fakt, że w Ministerstwie znalazła stanowisko krewniaczka Philipa. — Podobno, jak sport nie jest dla wszystkich. Każdy ma inne predyspozycje, a pewnych nawyków nie wyplenisz. Poza tym człowiek to nie maszyna, żeby zmuszać się do robienia czegoś, czego nie czuje.

Praca w Derpartamencie Przestrzegania Prawa Czarodziejów nie była łatwa, a na pewno nie była przyjemna. Dopóki większość zmiany polegała na uzupełnianiu zaległych raportów czy wlepianiu mandatów na Pokątnej za źle zaparkowane powozy i miotły, dało się jakoś przeżyć i zapewne nawet wysoce wrażliwa osoba mogłaby sobie poradzić z taką robotą. Jednak wraz ze stażem pracy zwiększał się także natłok obowiązków oraz przydziały. Pierwsze poważne sprawy, które potrafiły sprawić, że żołądek najpierw zaciśnie się na supeł, a potem jego zawartość wyląduje w pobliskiej uliczce.

— Jeszcze miotła to pół biedy, ale pomyśl o świstokliku. Taki... idiota stwierdzi, że z niego skorzysta, ale puści przedmiot w trakcie podróży i wyląduje, Morgana jedna wie, gdzie. A potem szukaj takiego delikwenta, jak jeszcze zgubi różdżkę i połamie sobie nogę. — Pokręcił z niedowierzaniem głową. Może i był to przykład nieco ekstremalny, ale magiczne podróże nigdy nie były w stu procentach bezpieczne. Rozszczepienie, ryzyko wylądowania w nieodpowiednim kominku przy korzystaniu z sieci Fiuu... To były tylko pojedyncze przykłady potencjalnych niebezpieczeństw. A ludzie, zwłaszcza ci młodsi, sądzili, że są nie do zdarcia. — Postaram się to zrobić. Jakieś tam doświadczenie w końcu mam.

Pokiwał powoli głową, słuchając z coraz większym zainteresowaniem tłumaczeń mężczyzny.

— Nie tylko o grach miotlarskich? — Uniósł zdziwiony prawą brew. — Chcesz się przekwalifikować do sportów naziemnych? — Uśmiechnął się półgębkiem, żując przez chwilę szybciej gumę. — A może zaprosili cię do jakiegoś konkursu pokroju ''taniec z trytonami''? Ostrzegam, że te, które czasem gubią drogę i lądują w Tamizie, nie należą do czyścioszków.

Wzdrygnął się na samą myśl. Mugole... Mugole potrafili zrobić prawdziwy burdel z rzeki w Londynie i Erik nie byłby zdziwiony, gdyby woda ta była bardziej toksyczna niż zlewki z całego magazynu przeterminowanych eliksirów. Dziwił się, że jakiekolwiek stworzenia mogły tam przeżyć. Z drugiej strony, magiczny świat rządził się swoimi prawami, może nawet fantastyczne stworzenia wytworzyły mechanizmy obronne przed działaniami niemagów?


the he-wolf of godric's hollow
❝On some nights, the moon thinks about ramming into Earth,
slamming into civilization like some kind of intergalactic wrecking ball.
On other nights, it's pretty content just to make werewolves.
❞
Lew Salonowy
Seeking to be whole
Driven by passion
Philip to mierzący 173 cm wzrostu wysportowany mężczyzna. Niebieskooki blondyn, którego znakiem szczególnym są dołeczki w policzkach i promienny uśmiech. Jego znakiem szczególnym są dołeczki w policzkach oraz promienny uśmiech. Przywiązuje dużą uwagę do swojego wizerunku, dopasowując swój ubiór do każdej sytuacji. Roztacza wokół siebie aurę niezachwianej pewności siebie.

Philip Nott
#6
12.05.2024, 17:05  ✶  

— Ze swojego punktu widzenia powiem, że tak jest lepiej... jeśli wszystkie detale nie są podawane do publicznej wiadomości. W twojej pracy spotykasz się z wieloma okropieństwami i to już wystarczający powód aby gorzej spać po nocach. Nie uważam, aby ludzie musieli wszystko wiedzieć o takich sprawach. — Wyraził swoje stanowisko w tej sprawie. Doskonale wiedział, że na świecie było wiele zła, dopóki istnieli ludzie zdolni do jego czynienia, jednak on cenił swój komfort snu i lepiej mu się spało czując się bezpiecznie w swoim domu. Mieszkanie na Ulicy Pokątnej miało wiele wad, jednak tam można było spodziewać się regularnych patroli Brygady Uderzeniowej.

— To prawda. Bycie sportowcem nie jest dla wszystkich, to również prawda. Jednak każdy powinien zażywać trochę ruchu, choćby podczas ćwiczeń dla utrzymania ciała w dobrej kondycji fizycznej. Masz rację. — Kariera sportowa miała swoje plusy i minusy - osiągnięcie czegoś w sporcie wymagało odbywania katorżniczych treningów i wielu wyrzeczeń. Nie od dzisiaj wiadomo, że [a]Quidditch to brutalny sport, a zawodnicy grający na pozycji Szukającego są najczęściej faulowani.

Praca w Departamencie Przestrzegania Prawa na stanowisku Brygadzisty i Aurora oraz bycie zawodnikiem Quidditcha miały ze sobą coś wspólnego - to nie była praca na całe życie. W jego przypadku to ma co najmniej dziesięć lat w tej branży, o ile nie przytrafi mu się poważna kontuzja albo sam nie zdecyduje zakończyć tego etapu swojego życia i rozpocząć kolejny. Nie potrafił sobie teraz powiedzieć, czy w takiej sytuacji poczułby ulgę ponieważ nie musi ciężko trenować. Obawiał się tego, że zakończenie kariery sportowej przyniesie ze sobą nowe problemy i trudności ze znalezieniem nowego celu w życiu - teraz snuł plany, że jeśli dojdzie do tego momentu to poświęci się trenowaniu zawodników jednej z drużyn. Zdobyte doświadczenie nie poszłoby na marne. W chwili obecnej nie widział siebie za ministerialnym biurkiem w Departamencie Magicznych Gier i Sportów, współpracując razem ze swoim ojcem.[/a]

— Skutki byłyby opłakane. Trzeźwy czarodziej teoretycznie mógłby sobie samemu pomóc za pomocą magii. Jak dotąd to uważam, że najbezpieczniejszym sposobem podróżowania są pociągi. Nie słyszałem o tym, aby Ekspres Londyn-Hogwart kiedykolwiek się wykoleił. Błędny Rycerz... kiedyś musiałem nim pojechać, to było najgorsze doświadczenie w moim życiu. Wracałem wtedy z wieczoru kawalerskiego. — Potrafił sobie wyobrazić to, o czym Erik opowiadał. Jak to mówią, jest różdżka, jest i sposób. Zawsze trzeba spróbować ratować się.

— To wszystko będzie dobrze. — Zawsze sobie powtarzał, że doświadczenie i pewność siebie to połowa sukcesu. Jednego i drugiego miał w nadmiarze.

— Nie mogę zdradzić za dużo, ale będzie o gargulkach, szachach czarodziejów i o wyścigach konnych. — Philip nie interesował się tylko jednym sportem, a większością. Ostatnio wyszła też na jaw afera, w której jeden z uczestników wyścigów konnych został zdyskwalifikowany po użyciu eliksiru Felix Felicis. Poza tym w tym wyścigu brał udział wierzchowiec należący do jego ojca, Bumper. Zanim wystawią Sandstorm to minie sporo czasu. — W chwili obecnej moje plany pozostają ściśle związane z grami miotlarskimi.

— Taniec z trytonami? Jeszcze nie otrzymałem zaproszenia do tego konkursu, jednak wciąż na to czekam. Z pewnością dałoby się na to coś zaradzić. Na czystość trytona, nie Tamizy. Tu potrzeba by prawdziwego cudu albo dużej ilości magii. — Roześmiał się na wspomnienie tego konkursu, który okazałby się naprawdę ciekawym wyzwaniem. Mógłby się naprawdę dobrze bawić, o ile wszystko poszłoby po jego myśli. Sam dobrze wiedział, że mugole potrafili śmiecić gdzie popadnie i nie pomaga tutaj fakt, że czarodzieje także produkują śmieci. Chcąc nie chcąc czarodzieje dużo zawdzięczają mugolom, jak chociażby kanalizację w Hogwarcie - co prawda, mugole nie zakładali jej w tym zamku, jednak systemy kanalizacyjne są dziełem niemagów i gdyby nie oni to czarodzieje nadal nie korzystaliby z toalet w szkole i swoich domach. To jedna z niewielu informacji, które zapamiętał z wertowania Historii Hogwartu. Ta książka to bardzo opasłe tomisko, które doskonale sprawdza się jako poduszka.

viscount of empathy
show me the most damaged
parts of your soul,
and I will show you
how it still shines like gold
wiecznie zamyślony wyraz twarzy; złote obwódki wokół źrenic; zielone oczy; ciemnobrązowe włosy; gęste brwi; parodniowy zarost; słuszny wzrost 192 cm; wyraźnie zarysowana muskulatura; blizna na lewym boku po oparzeniu; dźwięczny głos; dobra dykcja; praworęczny

Erik Longbottom
#7
18.05.2024, 21:34  ✶  
— Nagłe zderzenie z twardymi faktami może być dla co poniektórych nieco trudne — zgodził się z Nottem.

Nie planował nikogo traumatyzować, jednak czasem dobrze było skonfrontować ludzi z tym, co faktycznie działo się w świecie. Owszem, aspekt szokowy takich spraw uchodził za kontrowersyjny, jednak to właśnie kontrowersje pozostawały w głowie na dłużej. Wystarczyło spojrzeć na zasady bezpiecznego przebywania nad wodą: ludzie byli świadomi regulaminów czy zasad wynikających ze zdrowego rozsądku, ale zaczynali zwracać na nie uwagę, dopiero gdy wydarzył się jakiś wypadek. A to ktoś potknął się na pomoście i wpadł do głowy, a to ktoś zaczął się topić, bo wszedł do wody krótko po jedzeniu. Zdarzały się przypadki, gdy potrząśnięcie ludźmi mogło im wyjść na dobre.

— Wszystko jest dobre, tak długo, jak otrzymuje się odpowiednią dawkę — odparł na słowa szukającego. — Z ćwiczeniami można przesadzić i podobnie jest również z prawdą. Niestety, po ostatnich wydarzeniach mam wrażenie, że niektórzy poniekąd potrzebują tego zderzenia z rzeczywistością, aby zobaczyć, jak naprawdę się sprawy mają.

Nie było łatwo określić, gdzie kończyła się rola rzeczników prasowych w kwestii informowania populacji o najnowszych osiągnięciach, a gdzie zaczynała potrzeba zachowania tajemnic śledztwa stricte w rękach pracowników określonego biura. Chociaż Erik nie przepadał zbytnio za tym, gdy nieoczekiwanie stawał się bohaterem jakiegoś kontrowersyjnego artykułu, tak musiał przyznać, że jedną rzecz prasa czarodziejów robiła dobrze: publikowała informacje, do których ludzie mieli prawo.

Społeczność powinna wiedzieć, co się wydarzyło w maju podczas obchodów Beltane. Podobnie, jak powinna wiedzieć, jakie działania podejmuje rząd, aby zapewnić im bezpieczeństwo. Nowe normy i regulacje nie powinny być omawiane tylko i wyłącznie w zamkniętych gabinetach podczas narad głów poszczególnych departamentów. Należało wyjść do ludzi, aby pokazać im, że dalej istnieją fundamenty, wokół których warto się gromadzić. Longbottom szczerze wierzył w to, że wyjście do społeczeństwa z otwartymi rękami mogło tylko pomóc Ministerstwu.

— To prawda, pociągi wydają się w tym wszystkim najmniej wypadkowe — stwierdził, kiwając powoli głową. — I jest znacznie mniejsze ryzyko, że nagle zmieni się trasa lub punkt docelowy. — Nachmurzył się na moment. — Nieco ironiczne, że synonimem bezpieczeństwa podczas podróży pośród czarodziejów stał się wynalazek zapożyczony od mugoli. Myślałby kto, że to wszystko pójdzie w drugą stronę.

Skinął głową. Gargulki i magiczne szachy mimo wszystko cieszyły się sporym zainteresowaniem, chociaż główni zainteresowani raczej nie mieli zbytnio okazji partycypować w zawodach poza sezonem wakacyjnym. Bądź co bądź, to właśnie wśród dzieci i nastolatków te hobby były najbardziej popularne. Dla wielu czarodziejów i czarownic Hogwart był pierwszym miejscem, w którym mogli faktycznie doświadczyć magicznych rozrywek, a biorąc pod uwagę dosyć spory odsetek uczniów z rodzin mugolskich czy półkrwi, zapewne wiele chłopców i dziewczyn to właśnie w szkolnych murach zaczynało bawić się zaklętymi kulkami czy szachami czarodziejów.

— Obawiam się, że tutaj nawet cud by nic nie dał. — Pokręcił głową, zupełnie pozbawiony co do zmian w mieście na tym polu.

Wolał się nawet nie zastanawiać, jak kosztowne byłoby gruntowne oczyszczenie i wysprzątanie rzeki tak, aby faktycznie stała się chociaż trochę reprezentatywna. Taki projekt zapewne pochłonąłby znaczną część finansów stolicy mugolskiego rządu, ale nawet czarodzieje mieliby zapewne z tym problem. Aby faktycznie coś zmienić, należałoby zadbać o współpracę całej masy specjalistów z najróżniejszych dziedzin. Ewentualnie zainwestować w drużynę, która byłaby w stanie rzucić bardzo potężny rytuał zauroczenia czy transmutacji, który całkowicie odmieniłby oblicze rzeki.

— Eh, obawiam się, że pogaduszki powoli dobiegają końca — rzucił po dłuższej chwili, wskazując na zegar. Zbliżała się pora wejścia na antenę. Pytanie tylko, kogo z nich wezwą jako pierwszego.


the he-wolf of godric's hollow
❝On some nights, the moon thinks about ramming into Earth,
slamming into civilization like some kind of intergalactic wrecking ball.
On other nights, it's pretty content just to make werewolves.
❞
Lew Salonowy
Seeking to be whole
Driven by passion
Philip to mierzący 173 cm wzrostu wysportowany mężczyzna. Niebieskooki blondyn, którego znakiem szczególnym są dołeczki w policzkach i promienny uśmiech. Jego znakiem szczególnym są dołeczki w policzkach oraz promienny uśmiech. Przywiązuje dużą uwagę do swojego wizerunku, dopasowując swój ubiór do każdej sytuacji. Roztacza wokół siebie aurę niezachwianej pewności siebie.

Philip Nott
#8
22.05.2024, 22:02  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 22.05.2024, 22:06 przez Philip Nott.)  

Gdyby nadal chciał ciągnąć ten temat to jakby na potwierdzenie tego niezaprzeczalnego faktu mógłby wspomnieć w paru słowach swoje reakcje na wieść o tym, co stało się na tegorocznym Beltane - nie zmieni tego żaden osobisty dramat, którego stał się bohaterem, a który został wywołany przez niedopełniony rytuał. Uczestniczył w poszukiwaniach ofiar i to okazało się ponad jego siły. Nie nawykł do tego rodzaju sytuacji. Pod tym względem nie różnił się od większości, jeśli nie wszystkich cywilów, którzy uczestniczyli w tamtym sabacie. W razie potrzeby potrafił się obronić, tak samo jak był w stanie stanąć w czyjeś obronie. Przestrzegał większość obowiązujących w świecie czarodziejów reguł, doskonale wiedząc które mógł łamać.

— Z tym z tym również się zgadzam. Wielu ludziom trudno wyjść ze strefy swojego komfortu. To daje poczucie bezpieczeństwa. Nawet jak jest złudne. — Mówił o tym z pewnym przekonaniem, gdyż sam należał do ludzi preferujących życie w swojej bańce, zgodnie ze swoją wizją świata, z której został gwałtownie wyrwany. Może i to miało miejsce wyłącznie na płaszczyźnie personalnej, jednak te wydarzenia wywróciły jego dotychczasowe, dotąd ułożone życie do góry nogami. Starał się nie przekreślić tego, nawet jak bardzo dobrze wychodziło sabotowanie tych zmian, co nawet nie wynikało z jego złej woli czy celowości działania, a związanych z tym trudności. Jeśli chodzi o obecną sytuację polityczną w świecie czarodziejów, to czarodziejów odpowiedzialnych za atak na Beltane postrzegał jako fanatyków i pomimo czystej krwi płynącej w jego żyłach, nie popierał ich działań. Zresztą, to nie dotyczyło samego Beltane. Nie przejawiał wrogości wobec mugoli i mugolaków.

— Podróżowanie pociągami ma też swój urok, choć podróż nimi nie należy do najkrótszych. — Zdaniem Philipa długi czas podróży kolejami rekompensował fakt, że pociągi to były stosunkowo bezpiecznym środkiem transportu oraz podróżowanie nimi gwarantowało możliwość podziwiania mijanych widoków albo pozwalało nawiązać z kimś konwersację. — Wbrew pozorom czarodzieje przyswoili sobie wiele rzeczy będących tworem mugoli. Poza pociągami zaadaptowaliśmy do swoich potrzeb autobus, a gdybym poszukał to pewnie znalazłoby się znacznie więcej rzeczy. Nie za bardzo możemy dzielić się z mugolami swoimi osiągnięciami, gdyż obowiązuje nas kodeks tajności. — Nawet jak nie postrzegał siebie za zwolennika wywrotowych idei dotyczących ujawnienia istnienia świata czarodziejów przed mugolami to nietrudno zauważyć, że to znacząco ułatwiłoby życie czarodziejom. Jednak biorąc pod uwagę to, że dochodzi do brutalnych ataków na mugoli, mugolaków i osoby im sprzyjające to w obecnej sytuacji doprowadziłoby to do prawdziwej katastrofy.

— Podchodząc do tego całkowicie racjonalnie i bez przesadnego optymizmu, możesz mieć całkowitą rację. — Westchnął na znak aprobaty względem słów wypowiedzianych przez tego czarodzieja. W przeciwieństwie do Erika, Philip nie za bardzo zastanawiał się nad  technicznymi aspektami tego rodzaju przedsięwzięcia. Może i pewne problemy tego świata nie były mu obojętne, jednak bądźmy szczerzy - jest zawodnikiem Quidditcha i celebrytą. Nie można było nazwać go filarem społeczeństwa. Kimś takim wydawał mu się być Erik.

— Możemy porozmawiać po naszych audycjach albo dokończyć naszą rozmowę przy następnym spotkaniu. — Stwierdził z delikatnym uśmiechem. — Jakbyś miał chwilę czasu wolnego to chciałbym spróbować swoich sił w szermierce. Musiałbym jednak zacząć od podstaw, bo jak dotąd tego nie robiłem. Byłbyś w stanie udzielić mi kilku albo nawet kilkunastu lekcji? — O tym, że jego rozmówca jest wprawnym szermierzem wiedział z drugiej ręki, tym bardziej że Erik często wynajmował salę w siedzibie Klubu Pojedynków. Z jego strony była to niezobowiązująca propozycja, którą Erik mógł przyjąć albo odrzucić. Było go stać na opłacenie instruktora i zwrócenie się z taką prośbą do Erika nie było kwestią pieniędzy.

— Pora na ciebie. — Stwierdził z uśmiechem, kiedy drzwi się otworzyło i jako pierwszego wywołano Erika.


Postacie opuszczają sesję
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Erik Longbottom (2088), Philip Nott (2300)




  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa