adnotacja moderatora
Rozliczono - Brenna Longbottom - osiągnięcie Badacz tajemnic IV
Brennie nie było wolno chodzić do Kniei w pojedynkę.
Zwykle nawet tego zakazu przestrzegała. Głównie dlatego, że po prostu ciekawiej było mieć towarzystwo. Nie bała się samotnych wycieczek do magicznego lasu, choć bez wątpienia bać się powinna - w głębi Kniei Godryka w końcu nie brakowało niebezpieczeństw, a ona była jeszcze młoda. Ale właśnie z tą typową, młodzieńczą brawurą, nie wierzyła, że w lesie, który tak doskonale znała, mogłoby spotkać ją coś złego. I chociaż nigdy nie miała tendencji do uważania, że jest jakąś bardzo potężną czarodziejką, to przecież miała różdżkę i chociaż nie mogła używać magii poza szkołą, to przecież gdyby coś się stało, ostatecznie mogła się do niej uciec...
Kiedy więc okazało się, że tego dnia Erik wybrał się spotkać z kolegą (z westchnieniem musiała przyznać, że jej brat jest już duży i że nie może go pilnować cały czas, w końcu sama też miała wielu znajomych i spotykała się z nimi bez obecności Erika...), Derwin zabrał Lucy i Dani do dziadków Bletchleyów, Nory i Mav nie było w Dolinie, Victorię czekało jakieś rodzinne przyjęcie, i tak metodą eliminacji okazywało się, że Brenna musi zająć się sama sobą...
Mogła wykorzystać ten czas na odrobienie lekcji.
Mogła też niecnie wymknąć się z domu, korzystając z tego, że większość dorosłych była zajęta albo pracowała i udać się na spacer po Dolinie. Zrobiła to oknem, tak na wszelki wypadek, chociaż w domu prawie nikogo nie było. Przy okazji rozerwała sobie spodnie na kolanie, ale to były zwykle, mugolskie jeansy, jakie nosiła latem w Dolinie – więc kto by się przejmował tym albo tą odrobiną krwi ze zdartego kolana? A gdy już tak spacerowała, uznała, że właściwie to przejście się do lasu nie będzie złym pomysłem, i zapuściła się trochę za daleko, a potem zainteresował ją krogulec, który kręcił się w pobliżu i zdawało się jej, że jakoś podąża za nią, i tak się skupiła na zerkaniu na niego ukradkiem, że nawet nie zauważyła, że niebezpiecznie zbliża się do słynnego, Boginowego Mostu.
Zadarła nieco głowę, wreszcie spoglądając wprost na ptaka.
– Cześć – rzuciła.
Nie, nie spodziewała się, że ptak odpowie ani nawet że ją zrozumie, po prostu gadanie do zwierząt nigdy nie wydawało się Brennie czymś szczególnie dziwnym.
Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.