• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena poboczna Dolina Godryka v
« Wstecz 1 2 3 4 5 6 Dalej »
[29.06|Warownia Longbottomów] Niedaleko pada jabłko od jabłoni

[29.06|Warownia Longbottomów] Niedaleko pada jabłko od jabłoni
przybłęda z lasu
The way to get started is to quit talking and begin doing.
Jasne jak zboże włosy, jasnobłękitne oczy. 183 cm wzrostu, szczupła ale dobrze zbudowana sylwetka. Ubiera się prosto, choć jego rysy zdradzają arystokratyczne pochodzenie. Ma spracowane ręce i co najmniej kilkudniowy zarost.

Samuel McGonagall
#1
22.02.2024, 08:33  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 22.07.2025, 15:53 przez Baba Jaga.)  
adnotacja moderatora
Rozliczono - Samuel McGonagall - osiągnięcie Piszę, więc jestem
Rozliczono - Erik Longbottom - osiągnięcie Badacz Tajemnic III


29.06.1972 | poranek

Warownia Longbottomów

Chociaż było już po przesileniu letnim, a dzień powoli odchudzał się na rzecz zaborczej nocy, ziemia cieszyła się słońcem i energią, która wtłaczana w ziemię, rozkwitała wkoło pięknem. Festiwal życia trwał, a Samuel miał doskonałe warunki do tego, żeby cieszyć się tym dobrodziejstwem.

Dostał prawdziwie konkretne zlecenie, które powinno mu zająć najbliższy miesiąc. Ogrody Warowni Longbottomów były rozległe, a lalusiowaty dziedzic Erik, z którym tak miło się rozmawiało kilka dni temu, był na tyle zadowolony z płotu, że z ufnością powierzył cieśli z Kniei renowacje niewielkiego domku ogrodnika.

Czegoż więcej chcieć? Ogrodzony od miasteczka, nie widział nawet z tej perspektywy wielkiej posiadłości, mógł przez moment udawać, że wcale nie jest zmuszony do stałego przebywania wśród zabudowań, mógł udawać, że wszystko jest jak dawniej.

Tymbardziej, że zabrał ze sobą swoje kozy, aby "odkurzyły" okolice domeczku z nadmiaru zarośli. Demony pozbawiające przestrzeń ze wszelkiej zieleni, spętane skórzanymi obróżkami i uwiązane do długich łańcuchów wczepionych w ziemię, niespiesznie i sumiennie czyniły swoją destrukcję, gdy mężczyzna w kraciastej koszuli i jeansach czynił swoją: wywalał zbutwiałe meble na małe usypisko przed nagryziony zębem czasu budynek.

Oczywiście, mógł to wszystko czynić magią. Tylko po co psuć sobie zabawę? Pogwizdując raczej jak świergotnik niż człowiek, "psuł" wnętrze domku, przeczuwając, że absolutnie nic nie będzie w stanie zepsuć mu tego dnia. Cóż, nie był jasnowidzem. Czy miał rację?
Sztafaż
Przeciętnie wysoka (125 cm), jak na swój wiek siedmiolatka o prostych blond włosach za ramiona i niebieskich oczach. Jej włosy są zazwyczaj rozpuszczone, a ubrania kolorowe. Często można ją spotkać w towarzystwie swojego srebrno-białego maine coona Karla. Ona wygląda sympatycznie. Kot już nie za bardzo.

Mabel Figg
#2
19.03.2024, 13:29  ✶  
Nie jestem pewny, czy jakikolwiek pies nazwałby to miejsce swoim domem – skomentował Karl, przyglądając się rysowanemu przez Mabel obrazkowi. – Chociaż nie jestem pewny, czy w moim życiu kiedykolwiek zrozumiem psie potrzeby.
Dziewczynka obrzuciła kota zirytowanym spojrzeniem i z wystawionym w skupieniu językiem, wróciła do przerwanej pracy, to znaczy rysowania na kartce papieru planu domu dla zamieszkujących Warownię psów.
Jej pomysł był naprawdę świetny.
Jeśli uda jej się zaprojektować ładny dom dla psów, a dom już miała bo wystarczyło przerobić jedynie starą chatkę ogrodnika, to mama zrozumie jak poważnie Mabel podchodzi do zajmowania się zwierzęta i pozwoli jej wreszcie dostać hipogryfa. I psa. Hipogryfa i psa. W końcu jedno planowała nazwać Jane, a drugie Michael, więc nie miałoby to najmniejszego sensu, gdyby dostała tylko psa lub hipogryfa.
Niestety w tym planie pojawiły się pewne luki – rysowanie jej nie szło i w sumie to nie miała do końca pomysłu, jak dobrze przerobić ten domek na psie miejsce.
– Byłoby ci łatwiej, gdybyś nie rysowała na trawie– skomentował Karl, gdy jego młoda przyjaciółka, wyjechała kredką poza linię rysowanej kanapy. Mabel zmarszczyła brwi, pozbierała kredki, chwyciła rysunek i podniosła się z ziemi.
– Nie – odparła zdeterminowana. – Byłoby mi łatwiej, gdybym rozejrzała się po domku. Chodź. Idziemy.

Niestety i tu pojawił się kolejny problem. W domku ktoś był i… Wyrzucał meble? Ciekawe. Spojrzała pytająco na Karla, ale on był zbyt zajęty wpatrywaniem się w coś w trawie, by jakkolwiek jej pomóc. Hm… Czyżby jednak się spóźniła i ktoś miał zupełnie inne plany na remont domku?
– Przepraszam proszę pana… Co pan robi? – zapytała w końcu, zachowując od mężczyzny pewną odległość
przybłęda z lasu
The way to get started is to quit talking and begin doing.
Jasne jak zboże włosy, jasnobłękitne oczy. 183 cm wzrostu, szczupła ale dobrze zbudowana sylwetka. Ubiera się prosto, choć jego rysy zdradzają arystokratyczne pochodzenie. Ma spracowane ręce i co najmniej kilkudniowy zarost.

Samuel McGonagall
#3
20.03.2024, 23:20  ✶  
Drgnął gdy usłyszał za sobą dźwięczny dziecięcy głosik. Rzadko miał do czynienia z dziećmi, w Kniei z oczywistych względów ich nie było, a teraz gdy przebywał w Dolinie, jego praca z oczywistych względów obejmowała albo podstarzałych zleceniodawców, podpitych bywalców baru "U Lizzy". Bardzo wiele osób z którymi przebywał obejmowało obie te grupy...

Dzieci nie kojarzyły mu się nazbyt dobrze, kiedy był sam dzieckiem mocno obrywał od okrucieństwa, wyzywania go od porwanego przez babę jagę dziwaka. Brak szkoły pogłębił tylko poczucie alienacji więc teraz, nawet gdy był dorosłym mężczyzną, który jakby nie było potrafił zamienić się w wielką bestię, która jednym uderzeniem łapy mogła zgnieść komuś czaszkę, nawet teraz jego nogi omijały napotkanych na ulicach Doliny wyrostków, stroniły od bawiących się grupek.

To jednak była mała dziewczynka w bezpiecznym uścisku Warowni. Pewnie była jednym z domowników, których jeszcze nie miał okazji poznać.
– Erik kazał mi naprawić ten domek, więc... mmmm, zanim coś się naprawi, trzeba to odczyścić. A to drewno jest już zmęczone i nie nadaje się za bardzo do niczego innego poza zmianą swojego stanu. – spaliłby je, ale wiedział, że nasączone farbą i impregnatem nie przyniesie żadnego pożytku. – Pewnie pomniejszę tę hałdę i gdzieś wywiozę, a potem, jak już będzie samo żebrowanie, ściany do odmalowania, okna do wstawienia, wtedy cóż, będzie to bardziej wyglądało na naprawianie niż psucie. – był zadowolony ze swojego pokrętnego tłumaczenia. Nie chciał być niemiły dla mieszkanki Warowni. W końcu był to dom jego przyjaciółki Brenny. I choć sam nie czuł jeszcze swojej przynależności do tego miejsca, oschłość w stosunku do dziewczynki byłaby sraniem do własnego gniazda.
Sztafaż
Przeciętnie wysoka (125 cm), jak na swój wiek siedmiolatka o prostych blond włosach za ramiona i niebieskich oczach. Jej włosy są zazwyczaj rozpuszczone, a ubrania kolorowe. Często można ją spotkać w towarzystwie swojego srebrno-białego maine coona Karla. Ona wygląda sympatycznie. Kot już nie za bardzo.

Mabel Figg
#4
23.03.2024, 04:30  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 29.03.2024, 18:24 przez Mabel Figg.)  
– Wujek Erik kazał... Naprawić panu ten domek? Wie pan może po co? – spytała, chociaż w jej głosie dało się słychać rezygnację i rozczarowanie. Popatrzyła ze smutkiem na swój chaotyczny plan psiego domku. Czyli pewnie nici z psa i hipogryfa. Psa jeszcze była w stanie jakoś przeżyć, w końcu było większe prawdopodobieństwo, że uda jej się kiedyś i tak namówić na niego mamę, ale hipogryf... Z hipogryfem sprawa była znacznie cięższa. A byłaby prawdopodobnie pierwsza osoba w przedszkolu z takim zwierzakiem... Spojrzała na nieznajomego mężczyznę i spróbowała jeszcze jednej rzeczy. Może to jednak było jakieś nieporozumienie i tak naprawdę nikt już nie miał pomysłu na wykorzystanie domku?
– Jest pan pewien? Może pan się przesłyszał? Lub coś źle zrozumiał? – Spojrzała na niego z nadzieją. Przecież wszyscy czasem nie rozumieli co się do nich mówi, prawda? Mama na przykład nie rozumiała czemu tak zależy jej na hipogryfie.
Karl, podszedł do mężczyzny nieco bliżej, tak by mu się lepiej przyjrzeć. Złotawe ślepia kota utkwiły w twarzy rozmówcy Mabel, ale na razie nie postanowił się odezwać, by dołaczyć do rozmowy. Czasami tak miał. Potrafił spedzić długie godziny przy kimś w milczeniu, by rzucić coś do niego w ostatniej chwili, gdy dana osoba już wychodziła. A czasem odzywał się od razu. Teraz jednak po prostu patrzył, prawdopodobnie próbując wysnuć jakieś wnioski z samego wyglądu mężczyzny.
przybłęda z lasu
The way to get started is to quit talking and begin doing.
Jasne jak zboże włosy, jasnobłękitne oczy. 183 cm wzrostu, szczupła ale dobrze zbudowana sylwetka. Ubiera się prosto, choć jego rysy zdradzają arystokratyczne pochodzenie. Ma spracowane ręce i co najmniej kilkudniowy zarost.

Samuel McGonagall
#5
25.03.2024, 15:24  ✶  
– Mmm, a tak wujek Erik no cóż tak, jestem pewien. – zagarnął przydługie włosy raz jeszcze, próbując okiełznać jasne kosmyki. Powoli już zaczynały mu przeszkadzać, zwłaszcza przy wzroście temperatury, z drugiej strony jednak nie dało się ukryć, że broda i zarost przydawały mu powagi a większość jego mistrzów tak właśnie się nosiła Ludzie mieli jakieś zaufanie do "starszych", zwłaszcza jeśli chodzi o rzeczy związane z rzemiosłem, czego Sam nie do końca rozumiał, ale nie zamierzał też poddawać w wątpliwość tych praw. W ubiegłym roku, jak jeszcze nie był wcale przymuszony do pracy, nie mógł jej znaleźć. Nazywany gołowąsem, dostawał nawet mniejszą wypłatę niż było to ustalone. Tym razem było inaczej.

– A jeśli chodzi o powód, to zakładam, że chodziło o fakt, że domek był już mocno zniszczony. Te drzwi to po jednym wilczym chuchnięciu padłyby z łoskotem i tyle by było. – Choć Warownia była wypchana psami i wilkami, z jakiś powodów Sam mający skłonność do stałego kojarzenia ludzi z naturą, nigdy jakoś nie myślał o Longbottomach jako o watasze. W jego głowie Erik (bardzo całkiem powszechnie rozpoznawany jako dziedzic z wilkołaczą klątwą) był raczej opiekunem lasu, dumnym jeleniem o rozłożystym porożu. Brenna (całkiem powszechnie nierozpoznawany animag wilka) była królową pszczół, z resztą tak właśnie ją nazywał, przy tych nielicznych okazjach, kiedy ich ścieżki się krzyżowały.

– I te meble... myślałem, że będzie coś do uratowania, ale zdecydowanie nie... Przeżarte przez korniki, zbutwiałe, rozpadające się w rękach. – wskazał na hałdę kiwając ze smutkiem głową. – No ale, będą nowe drzwi, nowe meble, wzmocnię dach, żeby nie padało do środka. Będziesz mogła...eee... robić tu przyjęcia dla swojego kota – zasugerował, podchodząc do dziewczynki nader stereotypowo.
Sztafaż
Przeciętnie wysoka (125 cm), jak na swój wiek siedmiolatka o prostych blond włosach za ramiona i niebieskich oczach. Jej włosy są zazwyczaj rozpuszczone, a ubrania kolorowe. Często można ją spotkać w towarzystwie swojego srebrno-białego maine coona Karla. Ona wygląda sympatycznie. Kot już nie za bardzo.

Mabel Figg
#6
27.03.2024, 04:47  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 30.03.2024, 03:04 przez Mabel Figg.)  
– Ah... – westchnęła cicho, nie będąc dalej w stanie ukrywać coraz to większego rozczarowania. – A wie pan gdzie on teraz jest? – Może jakoś da radę go przekonać, by zmienił zdanie. Może jeszcze nie wiadomo było dokładnie, co się stanie z chatką po remoncie. A może po prostu powinna poszukać innego miejsca, by wprowadzić swój plan w życie?
Zerknęła krytycznym okiem na domek i wyrzucane z niego meble. Taaaak. Teraz, gdy się temu wszystkiemu przyglądała to nie mogła nie zauważyć, jakie to było strasznie stare. Na pewno starsze od mamy i cioci Brenny a może i nawet od wujka Erika i stojącego przed nią pana.
– Oh, rozumiem. Dobrze, że starych ludzi nie da sie tak łatwo zdmuchnąć, prawda? – powiedziała, chcąc zabrzmieć uprzejmie, przyjaźnie i może nieco współczująco.
Na jego ostatnie słowa nie odpowiedziała od razu. Najpierw jedynie uniosła brew, a potem utkwiła wzrok w Karlu, który akurat do niej podszedł i skinął łbem na znak, by się nachyliła, by wyszeptać jej coś na ucho.
– Karl panu bardzo dziękuje za tę sugestię, ale obecnie tkwi w okresie myślenia na temat tego, czy chce wchodzić tak głęboko w struktury ludzkości, by obchodzić przyjęcia, czy też nie. Więc na razie nie życzy sobie żadnych, bo obawia się, że zaburzyłoby mu to wnioski. – Przekazała słowa swojego przyjaciela, pomijając z połowę trudnych słów, których użył, ale szczęśliwie nie domagał się, by je powtórzyła.
przybłęda z lasu
The way to get started is to quit talking and begin doing.
Jasne jak zboże włosy, jasnobłękitne oczy. 183 cm wzrostu, szczupła ale dobrze zbudowana sylwetka. Ubiera się prosto, choć jego rysy zdradzają arystokratyczne pochodzenie. Ma spracowane ręce i co najmniej kilkudniowy zarost.

Samuel McGonagall
#7
27.03.2024, 21:27  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 28.03.2024, 22:12 przez Samuel McGonagall.)  
– Przyznam szczerze, że nie wiedziałem go od czasu gdy dał mi tę robotę i potem pomógł przy heblowaniu desek. – Pomógł, było zdecydowanie słowem mocno na wyrost. Jego zleceniodawca bowiem zmasakrował jedną deskę i szczęśliwie nie zabrał się za kolejną. Ale przyniósł tłustą jajecznicę, chwilę porozmawiał i sprawił, że dzień w finalnym rozrachunku był milszy pomimo konieczności z rozmawianiem z kimkolwiek. Zazwyczaj kiedy jego pracodawcy próbowali z nim rozmawiać, to nie kończyło się to najlepiej, przynajmniej nie dla niego wieczorem, gdy rozpamiętywał dziwne pytania na które nie potrafił odpowiedzieć i nie był pewien czy może na nie nie odpowiadać.

– Czy ja wiem, czy nie da? Do zależy, jak bardzo starzy są i jakie choroby toczą ich pod skórą. Zależy też co dmucha, bo czasem przychodzą takie wichury... Łatwo wtedy, że i najmocarniejsze drzewo, mające sto i dwieście lat obali się pod naporem wiatru. Jeśli stoi w odpowiednim miejscu, jeśli jest osamotnione. – drzewa w gromadzie tylko się pochylały, oddały pokłon Tarnisowi. Ale bądź sam pożarem... Samuel chociaż od kilku miesięcy spędzał więcej czasu z ludźmi niż przez całe swoje życie, tęsknił za Knieją. Czuł, że jeden podmuch byłby w stanie go zmieść bez najmniejszego problemu.

Wzdrygnął się na tą myśl, choć przecież wcale nie był stary.

– Koty, koty lubią myśleć. – odparł tonem znawcy, choć po prawdzie jedynym kotem, którego znał dobrze, to było kocie wcielenie jego matki. Z drugiej strony żywot na pół zdziczałej chimery sprawiał, że dość trudno było zaznaczyć to miejsce w którym kończył się człowiek a zaczynało zwierzę. Zwierzęta.
–... a niektórym kotom całkiem nieźle wychodzi mówienie. Jest taki ród, który... mmm... który ma jakąś tajną przez poufną możliwość rozwiazywania kotom języka. Może mogłabyś dogadać się z kimś...– tu umilkł na moment rozmyślając przez chwilę nad ciągiem skojarzeń, który płynął mu z tego tytułu przez głowę. – W Londynie jest taka klubokawiarnia, prowadzona przez panią, która ma takie koty. Może się tam przejdziesz kiedyś z Karlem i gadający kot tej pani przekona go do przyjęć, a Ty będziesz mogła sobie porozmawiać ze zwierzakiem tak no... – "tak na prawdę" pomyślał, ale nie dokończył. – Co o tym myślisz?
Sztafaż
Przeciętnie wysoka (125 cm), jak na swój wiek siedmiolatka o prostych blond włosach za ramiona i niebieskich oczach. Jej włosy są zazwyczaj rozpuszczone, a ubrania kolorowe. Często można ją spotkać w towarzystwie swojego srebrno-białego maine coona Karla. Ona wygląda sympatycznie. Kot już nie za bardzo.

Mabel Figg
#8
28.03.2024, 12:40  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 30.03.2024, 04:14 przez Mabel Figg.)  
– Hm... – odpowiedziała jedynie, uznając że nie będzie już kontynuować tematu wujka. Najwyżej sama go później znajdzie i porozmawia.
Chyba trochę popladła.
– Naprawdę? To możliwe? – Mama nie wyglądała jeszcze, aż tak staro, ale babcia??? Co jeśli babcia zachoruje i coś jej się stanie? Czy rzeczywiście istniała choroba, przez którą ciało starego człowieka przypominało stare drewno, jak tutaj? Podobno ćwiczenia były dobre dla zdrowia. Czy powinna kazać babci biegać???
– Mama mówi, że mój, czasem, aż za bardzo – odpowiedziała, zerkając na Karla, który jedynie prychnął urażony. Oczywiście nie miała nic przeciwko myśleniu swojego przyjaciela, wręcz przeciwnie uwielbiała je i już mu obiecała, że gdy tylko nauczy się lepiej czytać, to będzie czytała mu na głos zapiski ludzkich filozofów, a wcześniej spróbuje wkręcić do tego zadania jakiegoś dorosłego.
Spojrzała na niego zaskoczona. Czy on uważał, że Karl tak naprawdę nie umiał mówić i sugerował jej by poszła do klubomawiarni jej własnej mamy, by mogła porozmawiać z kotami należącymi do jej rodziny? Jasne, mężczyzna nie mógł wiedzieć, że była Figgiem, zwłaszcza że przebywała obecnie w posiadłości innej rodziny, ale czemu zakładał, że Karl nie mówił? Nie zdążyła jednak powiedzieć czegokolwiek, bo jej kot uznał, że najwyższy czas na wtrącenie się do tej rozmowy.
– Oh tak? A gdzie jest ta klubokawiarnia? – W głosie zwierzaka bez problemu dało się dosłyszeć nutę kpiny. – Chętnie bym się tam przeszedł. Może wreszcie uda mi się porozmawiać z jakimś kotem. Mi i jej, bo przecież to niemożliwe, by naprawdę ze mną rozmawiała, tak? Bo młoda jest to tylko wymyśla i nie ma szansy, by mówiła prawdę. Przecież to byłoby dziwne, gdyby było inaczej. W końcu pan "wyrzucam meble z domku", wyrzuca również z siebie myśli bez zastanowienia. Ta tendencja niektórych do odrzucania wszystkiego, co nie jest zbieżne z ich opinią i nie dopuszczanie do siebie innych myśli jest wręcz niesamowita. Powiedz mi, ktorą ze swoich błędnych opinii próbowałeś potwierdzić w ten sposób? Że małe dziewczynki kłamią i wymyślają sobie bajki o gadających kotkach, czy że jesteś na tyle wyjątkowy, że jedynie ty znasz te klubokawiarnię i nie ma możliwości, że natkniesz się na kogoś innego z nią związanego, hm?
Mabel jedynie popatrzyła na mężczyznę i posłała mu uśmiech.
– My już znamy tę klubokawiarnię. – odpowiedziała nieco przepraszająco, ale i z pewna satysfakcja. Karl natomiast jedynie wpatrywał się w mężczyznę w oczekiwaniu na jego odpowiedź.
przybłęda z lasu
The way to get started is to quit talking and begin doing.
Jasne jak zboże włosy, jasnobłękitne oczy. 183 cm wzrostu, szczupła ale dobrze zbudowana sylwetka. Ubiera się prosto, choć jego rysy zdradzają arystokratyczne pochodzenie. Ma spracowane ręce i co najmniej kilkudniowy zarost.

Samuel McGonagall
#9
03.04.2024, 21:18  ✶  
Sam słuchał Karla z taką miną, jakby połknął żabę. To była bardzo zabawna mina, tak na swój sposób, choć mężczyzna wcale nie czuł się zabawnie.

Były powody, dla którego wolał psy i akurat nie było to spowodowane faktem, że w Warowni znajdowało się ich sporo (oraz że większość ludzi wewnątrz morfowała w ten czy inny sposób w jakiegoś psowatego).

Jedynym kotem w jego życiu, który był istotny pozostawała jego matka, która przyjmowała postać maula, kota stepowego. Ten jednakowoż nie mówił, łaskawie dawał się głaskać ale najczęściej zwyczajnie wylegiwała się na słońcu. Samuel miał nadzieję, że jeśli klątwa maledictusa w końcu zaciśnie na niej swoją pętle, to pozostanie właśnie w kociej formie i zwyczajnie... zostanie w domu. Niestety los zadecydował inaczej.

Tymczasem społeczne starcie zakończyło się jego sromotną porażką. Nie wiedział co ma powiedzieć Kotu, który najwidoczniej był lepiej edukowany od niego. Zrozumiał aż za dobrze, że był obrażany, ale jak miałby się odgryźć? Jak miałby spleść słowa w taki sposób, aby nikogo nie obrazić, twardo postawić granicę i jednocześnie zaszyć w środku jakąś groźbę lub kpinę? Nie miał zielonego pojęcia. Jego ojciec czasami tak rozmawiał z matką, a młody Sam z rozdziawioną miną obserwował jak się kłócili, rozumiejąc połowę słów i zależności. Teraz było mu to na nic.

Wolał unikać konfrontacji.

Wolał nie czuć się tak źle, jak się poczuł teraz.

– Nie pomyślałem – przyznał z prostotą i odwrócił się na pięcie rozumiejąc, że nie jest mile widziany w tej konwersacji. Był tylko panem "wyrzucam meble z domku", więc może powinien skupić się na tym, na czym się znał. Wszedł więc do środka i powrócił do opukiwania więźby dachowej i wsłuchiwanie się w drewno, żeby się upewnić, że nie ma robali.
Sztafaż
Przeciętnie wysoka (125 cm), jak na swój wiek siedmiolatka o prostych blond włosach za ramiona i niebieskich oczach. Jej włosy są zazwyczaj rozpuszczone, a ubrania kolorowe. Często można ją spotkać w towarzystwie swojego srebrno-białego maine coona Karla. Ona wygląda sympatycznie. Kot już nie za bardzo.

Mabel Figg
#10
04.04.2024, 18:49  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 04.04.2024, 18:50 przez Mabel Figg.)  
Mężczyzna rzeczywiście zrobił bardzo zabawną minę. Przestało być jednak tak zabawnie, gdy odwrócił się na pięcie i wmaszerował do domku. Mabel patrzyła przez chwilę zaskoczona w jego kierunku nie do końca rozumiejąc, co się właśnie stało. Karl obraził go, aż tak bardzo? Spojrzała krytycznie na kota. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że jej przyjaciel potrafił czasem przesadzić, właśnie tak jak teraz.
– Karl – wyszeptała. – Idź i go przeproś.
– Nie.
– Karl...
– Sam zaczął.
Mabel westchnęła, widząc że na razie nic z tego nie będzie. A zależało jej jednak, by mężczyzna nie poczuł się za bardzo urażony. Po pierwsze, nie uważała, że zasłużył na taki wykład od Karla. Po drugie głupio jej było, że ktoś z jej powodu poczuł się źle, a po trzecie, nie chciała, by Longbottomowie i mama dowiedzieli się, że Karl chodzi i obraża innych mieszkańców Warownii, bo jeszcze zabronią mu tu z nią przejeżdżać, a tego by strasznie nie chciała. Zerknęła więc jeszcze raz na kota, pokręciła głowKai zdecydowanym krokiem weszła do środka domku. Karl na razie nie poszedł za nią, ale wiedziała, że i tak będzie jej pilnować.
– Przepraszam za niego – powiedziała, wciąż zachowując pewien dystans od nieznajomego. – On po prostu nie lubi, gdy ktoś zakłada, że jestem głupia, nic nie wiem, lub tylko udaję, że rozmawiam z kotami, więc na wszelki wypadek reaguje w taki sposób zdecydowanie za często. Ale tak naprawdę jest miły.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Samuel McGonagall (4275), Bard Beedle (474), Mabel Figg (3243), Erik Longbottom (2435)


Strony (3): 1 2 3 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa