Tak samo jak Atreus zgrzytał czasem zębami na swoją miłość do hazardu, szczególnie kiedy przegrywał, tak samo był w stanie docenić momenty zwycięstwa, zarówno swoje, jak i swojej rodzicielki, której zawdzięczali dzisiejszą atrakcję. Jeszcze na wiosnę, dumna z siebie Enida, oznajmiła swoim dzieciom że z wypadu do Ameryki wróciła z nową wakacyjną rezydencją, którą mogli się cieszyć do woli, póki ta znajdowała się w jej rękach. Bo nie ukrywała, była to nieruchomość w której przyjemnie było spędzać czas, ale gotowa była zastawić ją z równą łatwością, z jaką zrobił to jej poprzedni właściciel.
Dlatego więc wylądowali w Toskanii, gdzie wśród słońca pławiła się niewielka posiadłość. Znajdowała się stosunkowo niedaleko morza, do którego prowadziła dzika, wydeptana pewnie przez poprzednich mieszkańców dróżka. Kiedy więc następnego dnia wstali, zjedli śniadanie i zebrali się w sobie, mogli ruszyć w drogę. Tak więc stanęli wreszcie na plaży, brodząc w drobniutkim, jasnym piasku i ciesząc się morską bryzą, która walczyła z grzejącym w plecy, włoskim słońcem.