• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Ministerstwo magii v
« Wstecz 1 2 3 Dalej »
[08.07.72, po południe] Miejsca, których powinieneś unikać

[08.07.72, po południe] Miejsca, których powinieneś unikać
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#1
21.04.2024, 15:43  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 08.08.2024, 17:05 przez Król Likaon.)  
adnotacja moderatora
Rozliczono - Brenna Longbottom - osiągnięcie Badacz Tajemnic V

Świat zawirował i w jednej chwili znajdowali się na Nokturnie, w kolejnej – w punkcie aportacyjnym w atrium Ministerstwa Magii. Było to jedno z niewielu miejsc, w których dało się tutaj teleportować (i rzecz jasna w związku z tym stale pozostawało przez kogoś pewnie obserwowane, a przynajmniej Brenna miała szczerą nadzieję, że tak jest). W uszy od razu uderzał gwar, bo w ministerialnym gmachu roiło się od ludzi od rana do wieczora właściwie, i tylko nocą sytuacja uspokajała się – a i tu nie do końca, kiedy szło o biuro Brygady oraz Aurorów… Ludzie rozmawiali, tupali, nad głowami przelatywały kolorowe samolociki, przenoszące wiadomości pomiędzy różnymi wydziałami.
– Tędy – oświadczyła Brenna, chwytając Petrova za rękaw, by nie zgubić go gdzieś w tłumie, przemieszczającym się we wszystkich kierunkach. Zdążyła jeszcze zobaczyć, jak Apollo i Sadwick wpychają się do jednej z wind, ciągnąc ze sobą trójkę z Nokturna: chyba Apollo stracił cierpliwość i potraktował mężczyznę w kaszkiecie silenco, bo Brenna widziała z daleka, jak ten porusza ustami, ale miała wrażenie, że nie słychać żadnych krzyków. Choć może po prostu mówił, nie krzyczał i te słowa utonęły w ogólnym hałasie?
Zamiast ku zatłoczonym windom pociągnęła Nicolaia na schody. Szła szybko, zmuszając go do dotrzymywania tempa. Był wysoki, raczej sprawny fizycznie, nie musiała się więc się starać dostosować kroku do niego, jak choćby przy takiej Norze, a teraz się naprawdę śpieszyła. Mieli niespodziewane aresztowanie, wcześniejszy wybuch, chciała jeszcze zebrać informacje o Cattermole'ach, o których rozmawiała rano z Lestrangem, a ona nie mogła zostać dzisiaj w pracy dłużej niż dwie dodatkowe godziny, bo wieczorem umówiła się z Heather.
Poza tym to ramię naprawdę piekło, a krew brudziła ubranie coraz bardziej.
– Coś ty w ogóle robił na ulicy śmiertelnego Nokturnu? – spytała, kiedy wypadli na odpowiednie piętro. Pomachała jakiemuś mężczyźnie w mundurze Brygadzistów, przywitała radośnie aurorkę, ciągnącą gdzieś właśnie jakiegoś goblina, a potem wparowała do sali, w której stało kilka biurka. Przy niektórych ktoś siedział, inne były puste, bo funkcjonariusze właśnie działali w terenie. Brenna skierowała się do jednego z nich, nieco w kącie, zawalonego papierami, a potem wyciągnęła z kieszeni kluczyk i otworzyła jedną z szuflad, w poszukiwaniu eliksiru wigginowego. Rana nie była aż tak poważna, aby koniecznie potrzebowała pomocy medyka, a szukanie takiego przedłużyłoby wszystkie formalności. – Jeśli są w Anglii jakieś czarodziejskie miejsca, których powinieneś bezwzględnie unikać, to Las Wisielców, Knieja Godryka i właśnie ulica śmiertelnego Nokturna.


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
Medved'
This house no longer feels like home
Nikolai jest młodym chłopakiem o wzroście 176 cm, ciemnobrązowych, krótkich włosach i zielonych oczach, pod którymi miejsce swoje znalazły dwa pieprzyki. Nie jest przesadnie umięśniony, jednak codzienne ćwiczenia ukształtowały u niego przyjemną dla oka muskulaturę. Preferuje swobodę, gdy dobiera garderobę. Mówi z twardym, typowo słowiańskim akcentem.

Nikolai Petrov
#2
21.04.2024, 17:56  ✶  

Niektórzy czarodzieje po aportacji poprawiali rękawy, zapoznali guziki płaszczy lub poprawiali włosy. Niektórzy natomiast bledli i kupili się, próbując powstrzymać rewolucje żołądka albo po prostu wymiotowali pod siebie i Nikolai mógł uważać się za szczęściarza, że należał do tej pierwszej grupy. Wirowanie świata, charakterystyczne dla procesu aportacji, uderzający w nich gwar ministerialnego zgiełku i tempo, jakie narzuciła im Brenna, mogłoby być naprawdę kiepskim połączeniem, gdyby zawartość żołądka Nikolaia postanowiła pojawić się na świecie zewnętrznym. Przemieszczenie się ze Śmiertelnego Nokturnu do Ministerstwa magii wywołało na jego twarzy grymas, bo wciąż nie było to najprzyjemniejsze doświadczenie, a i sam powód wizyty w gmachu nie dawał powodów do radości.

Brenna szła szybko, ale zdołał dotrzymać jej kroku (też za sprawą jej uścisku na jego rękawie), kiedy szli w stronę schodów. W przeciwieństwie do Brenny on nie zwrócił już uwagi na Brygadzistów, wpychających do wind trzech mieszkańców Nokturnu.

Zdołał wyłapać krzywe spojrzenia, kierowane w jego stronę przez kilka mijających ich osób i mamrocząc przekleństwo w swoim rodowitym języku, wolną ręką wyciągnął różdżkę i rzucił na siebie Tergeo, co by nie wyglądał jak kocmołuch, i pomacał się po nosie, który wciąż go pobolewał. Raczej nie był złamany, a i krwawienie trochę osłabło.

W końcu dotarli na odpowiednie piętro, do odpowiedniej sali, gdzie Brenna zaciągnęła do go ustawionego w kącie biurka, na którym walały się papiery, na których widok brwi chłopaka powędrowały w górę.

Jego wzrok zawiesił się na dłużej na ranie Brenny, gdy padło pytanie i informacja, której Brenna nie przekazała mu, jako pierwsza.

-Na pewno nie miałem zamiaru tam zwiedzać - powiedział i wzruszył ramionami. -Chciałem zrobić zakupy na Pokątnej, to wszystko. Nie wiem, co się stało. Może uszkodził się kominek. Wyrzuciło mnie w tym sklepie na Nokturnie. Chciałem przejść na Pokątną, nikogo nie zaczepiałem i pojawiła się tamta trójka. Resztę już znasz.

Nawet, jeśli posiadał jakiś wewnętrzny magnes, który włączał się, gdy gdzieś w pobliżu znajdowało się źródło kłopotów, to Nikolai nie był na tyle głupi, by za każdym razem go testować i z własnej woli zapuszczać się w miejsca, w których łatwiej było stracić głowę, niż różdżkę.

Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#3
22.04.2024, 15:38  ✶  
- Potrzebujesz pomocy medycznej? – spytała Brenna, odstawiając fiolkę i mierząc Petrova uważnym spojrzeniem. Oberwał na pewno w twarz, ostały się po tym ślady, a gdy sama była zajęta wymianą ognia, mogła przegapić moment, w którym dostał także jakimś czarem. Nie podsuwała mu jednak eliksiru pod nos, bo nie była pewna, co mu dokładnie dolega: co innego rozcięcie i wypicie łyka mikstury samej, co innego ryzykowanie, że na przykład zaleczy mu eliksirem opuchnięty nos, ale okaże się, że trzeba było go wcześniej nastawić... - Mogę zawołać Brygadzistę, który zna się na pierwszej pomocy albo zabrać cię do Munga – powiedziała, chociaż szczerze wątpiła, by Petrov chciał skorzystać z tej drugiej propozycji. Paść jednak powinna i wręcz musiała.
Dalsze wyjaśnienia, o sieci Fiuu, za to sprawiły, że sytuacja stała się jasna, a Brenna odrobinę się rozluźniła. Czyli Nikolai nie wszedł tam za czyjąś namową, nie szukał żadnych nielegalnych przedmiotów, nie zawędrował też nawet na Nokturn z czystej ciekawości (brała to pod uwagę, chłopak był młody, a ona gdy była nastolatką, też weszła na Nokturn, z głupoty po prostu, i naprawdę miała szczęście, że nic się wtedy nie stało, widać sprawdziło się w jej przypadku przysłowie, że głupi ma szczęście) – to zielony ogień Fiuu zrobił drobny psikus…
– Pewnie nie dość wyraźnie wypowiedziałeś nazwę Pokątnej. Sklep Borginów jest bodaj jeden czy dwa kominki od punktu na Pokątnej, mogło cię wyrzucić kominek dalej – westchnęła, opadając na krzesło i wskazała dłonią Petrovowi na miejsce naprzeciwko siebie. Najwyraźniej Nikolai, chcąc skorzystać z sieci Fiuu, będzie musiał najpierw starannie poćwiczyć wymowę adresu, inaczej mogło dojść do wielu niezręcznych sytuacji.
– „Resztę już znasz”, to niestety za mało. Potrzebuję szczegółów, zwłaszcza że tamta trójka na pewno będzie utrzymywała, że ty ich sprowokowałeś albo faktycznie okradłeś ich przyjaciela i tak dalej – wytłumaczyła, po czym otworzyła kolejną szufladę biurka i wydobyła z niej notatnik oraz pióro. Nie mogła niby całkowicie wykluczyć, że Nikolai ich nie sprowokował, ale musiałby być bardzo pewny siebie i jeszcze świetnie grać. Czemu pojedynczy chłopak miałby prowokować trzech przeciwników? W dodatku to tamci nie chcieli pozwolić mu odejść, nie odwrotnie. - O której wyszedłeś z domu? Kto cię tam widział ostatni? Kto z nich i w jaki konkretnie sposób zaczepił cię jako pierwszy?


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
Medved'
This house no longer feels like home
Nikolai jest młodym chłopakiem o wzroście 176 cm, ciemnobrązowych, krótkich włosach i zielonych oczach, pod którymi miejsce swoje znalazły dwa pieprzyki. Nie jest przesadnie umięśniony, jednak codzienne ćwiczenia ukształtowały u niego przyjemną dla oka muskulaturę. Preferuje swobodę, gdy dobiera garderobę. Mówi z twardym, typowo słowiańskim akcentem.

Nikolai Petrov
#4
22.04.2024, 23:46  ✶  

Na pytanie o pomoc medyczną pokręcił głową, bo nie widział takiej potrzeby. Mógł oddychać normalnie, choć nos go dalej pobolewał, krwawienie powoli ustępowało i nic nie wskazywało na to, żeby pięść gnojka z Nokturnu złamała kość. Najwidoczniej zdołał jedynie uszkodzić naczynia krwionośne, więc Nikolai nie widział powodu, dla którego mieliby poświęcać temu więcej uwagi, niż było to potrzebne. Poza tym, rana na ramieniu Brenny wymagała uwagi o wiele bardziej, niż jego nos.

Nie było więc potrzeby wołać dla niego żadnego Brygadzisty, a tym bardziej zabierać go do Munga.

Kiedy powiedział o małym wypadku, w wyniku którego znalazł się na Ulicy Śmiertelnego Nokturnu, Brenna wyglądała na odrobinę spokojniejszą i na twarzy Nikolaia pojawił się grymas. Czy Brenna też uważała go za bezmyślnego dzieciaka, który pcha się we wszystkie możliwe kłopoty? Naprawdę uważała, że byłby taki głupi, żeby z własnej woli pchać się w miejsce, w którym pełno było podejrzanych typów i sklepików z czarnomagicznymi przedmiotami? No naprawdę, mogliby czasami mieć w niego więcej wiary.

-Następnym razem będę mówił bardzo powoli...

Zajął wskazany przez Brennę fotel. Przesłuchanie. Super...

-Wyszedłem z domu chwilę po trzeciej. W domu ostatni raz widział mnie Vlad, ale on przed południem wyszedł załatwić jakieś sprawy - ostatnio jego stryj załatwiał sporo "jakichś spraw" -Kominek wyrzucił mnie w tym sklepiku... Jak go nazwałaś? Borginów?... Nie dotykałem tam nic - uniósł ręce w obronnym geście -No... Poza jedną wazą, ale spadła z półki i złapałem ją, zanim się roztrzaskała. Z nikim nie rozmawiałem. Mógł mnie zauważyć sprzedawca, jak wychodziłem. Potem zaczepiła mnie ta trójka. Ten facet z wykałaczką spytał, czy się zgubiłem. Powiedziałem im, że właśnie wychodziłem i... Najwidoczniej nie spodobał im się mój akcent... - przewrócił oczami.

Potem zaczęli go obrażać, jak typowi "patrioci" obrażali cudzoziemców, którzy chcieli w "ich" państwie zbudować swój dom. Nie przytaczał słów, które padały wtedy z ust tamtych czarodziejów, bo i nie były według niego ważne w tej chwili, a nie miał zamiaru skarżyć się, bo ktoś go przezwał. Brenna miała większe problemy na głowie, niż to.

-Naprawdę ich nie prowokowałem.

Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#5
24.04.2024, 08:29  ✶  
Brenna nie znała Nicolaia: polubiła go szybko, bo był sympatycznym chłopcem, a jej nie trzeba było wiele, by lubić ludzi, ale nie miała podstaw do wydawania głębszych wyroków o jego charakterze. Mógł być równie dobrze najrozsądniejszym młodzieńcem, jakiego nosiła ziemia, jak i nastolatkiem, szukającym przygód i niebezpieczeństwa po wyrwaniu się z kurateli rodziców. Na co stać dzieciaki w jego wieku wiedziała aż za dobrze, bo sama zrobiła kilka absolutnych bzdur na siódmym roku Hogwartu i tuż po szkole. Cieszyła się więc niezmiernie, że Petrov trafił na Nokturn przypadkiem, bo to oznaczało, że prawdopodobnie sytuacja się nie powtórzy.
- To też może zadziałać w drugą stronę. Lepiej poćwiczyć wcześniej wymowę adresu - poradziła, gdy już usiadł na przeciwko niej. Rana wciąż piekła, ale wiggenowy zaczynał działać i istniała całkiem spora szansa, że za chwilę ta pamiątka po nieudanym uniku zacznie się zasklepiać.
Czyli nikt go nie widział przez trzy godziny. Na całe szczęście dla niego tamta trójka nie wyglądała na tytanów intelektu, i zapewne nawet jeżeli będą upierać się, że okradł ich kolegę, pojawi się problem pt. Brak zgodności zeznać przy odpowiedziach na pytania jakiego kolegę, kiedy i co takiego ukradł.
- Nie sądzę, żeby potrzebowali prowokacji - powiedziała, unosząc na niego na moment wzrok znad zapisków. Jeśli miałaby jakiekolwiek wątpliwości wcześniej - Nie mam zamiaru wysyłać cię za kratki. Ale doszło do bójki, jeśli nawet ty nie złożysz zawiadomienia o napaści, zostaną oskarżeni na napaści na funkcjonariusza i stawianie oporu podczas aresztowania.
Pewnie nie upierałaby się przy oskarżaniu kogokolwiek o cokolwiek, gdyby po prostu dostała w twarz. Ale oni byli zajadli, pewni siebie, nie mieli żadnych oporów przy ciskaniu zaklęć i ewidentnie chcieli skrzywdzić Nikolaia. Początkowo myślała, że trafili po prostu na mieszkańców Nokturnu, którzy chcieli wykurzyć z terenu obcych – i do pewnego stopnia mogła to nawet zrozumieć. Wszystko, co robili, wskazywało jednak na to, że nie pierwszy raz zaczepiali przypadkowych przechodniów i skoro sytuacja eskalowała do tego stopnia, Brenna zamierzała już to pociągnąć.
To ich nie zreformuje, ale może chociaż zastanowią się dwa razy, zanim napadną kogoś całkiem blisko Horyzontalnej.
– Po pierwsze, potrzebuję więc twoich zeznań, po drugie, on może próbować oskarżać ciebie za ten ostatni cios, a na pewno będą zapewniali, że ty wszystko sprowokowałeś - oświadczyła. Oczywiście, to akurat nie było na tyle poważne przestępstwo, by skończyło się czymś więcej niż upomnieniem, przynajmniej jak długo pań w kaszkiecie nie okaże się znajomym całego szwadronu prawników.
Niemniej czekało ich teraz trochę przesłuchań, trochę roboty papierkowej i trochę wyjaśnień.


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
Medved'
This house no longer feels like home
Nikolai jest młodym chłopakiem o wzroście 176 cm, ciemnobrązowych, krótkich włosach i zielonych oczach, pod którymi miejsce swoje znalazły dwa pieprzyki. Nie jest przesadnie umięśniony, jednak codzienne ćwiczenia ukształtowały u niego przyjemną dla oka muskulaturę. Preferuje swobodę, gdy dobiera garderobę. Mówi z twardym, typowo słowiańskim akcentem.

Nikolai Petrov
#6
24.04.2024, 12:06  ✶  

Westchnął cicho, bo w sumie nie wiedział, co innego miałby zrobić w tej sytuacji. Szkoda się stała, dostał wskazówkę, co zrobić, żeby nie stało się to drugi raz, ale tego, co się stało, już nie odwrócił. Musiałby mieć do tego zmieniać czasu, którego, oczywiście, nie posiadał. Najwyżej następnym razem poćwiczy do lustra wymawianie adresu, jak poradziła Brenna, albo wybierze inny środek transportu.

Czy kominki, podpięte do sieci Fiuu, nie powinny mieć jakiegoś zabezpieczenia dla takich właśnie sytuacji? Jakaś blokada, jeśli podany adres nie był wyraźny? A jeśli na miejscu Nikolaia byłby jakiś młody uczeń i to on przeniósłby się na Nokturn? Co stałoby się wtedy, gdy y Brenny ani nikogo innego z Ministerstwa nie było w pobliżu?

Powiedział Brennie wszystko, co się stało, odkąd wszedł do tego przeklętego kominka do momentu, aż do nich podeszła i od tamtego momentu widziała i słyszała już wszystko, łącznie z obelgami, które były rzucane w stronę jego matki. Oczywiście, nie miał zamiaru przepraszać za złamanie nosa gościowi w kaszkiecie - co innego, gdyby obrażał jego ojca albo Pyotra, ale obrażania jego matki nie mógł tak po prostu zignorować - ale pojawiła się ta irytująca myśl, że może jednak powinien był się powstrzymać...

-Co jeszcze mam ci powiedzieć? - spytał spokojnie.

Nie do końca wiedział, co więcej miał jej powiedzieć poza tym, co Brenna już wiedziała. Nie prowokował bójki, chciał jak najszybciej opuścić Nokturn i zrobiłby to bez wahania, gdyby tamta trójka się nie przyczepiła. Fakt, wyciągnął różdżkę, ale nie rzucił zaklęcia jako pierwszy.

-Słyszałaś, co mówił o mojej matce. Poza tym on też mnie walnął - co prawda nosa mu nie złamał, ale uderzenie to wciąż uderzenie.

Pytanie tylko, czy jego wyjaśnienia wystarczą... W końcu on był jeden, a tamtych była trójka. Jeśli będą mówić to samo, jaka była szansa, że ktoś poza Brenną uwierzy dzieciakowi, który mieszka w Londynie zaledwie od marca, a nie trójce dorosłych, którzy pewnie urodzili się na Nokturnie...

A chciał tylko zrobić zakupy na Pokątnej... Kończył mu się powoli zapach Eliksiru Słodkiego Snu.

I miał ochotę zapalić.

Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#7
25.04.2024, 07:47  ✶  
Zasadniczo Nikolai powiedział niemal wszystko - Brenna wyjaśniła, dlaczego potrzebujw jego zeznań, bo zdawał się jej niezadowolony, że w ogóle musi je składać. Nie on pierwszy i nie on ostatni, nikt nie lubił współpracować z ich wydziałem, obojętnie, czy zjawiał się tu jako podejrzany, świadek czy ofiara.
- Tak, słyszałam. Ale dzięki temu, że go walnąłeś już nie w samoobronie, a bo cię sprowokował, dostaniesz upomnienie i być może mandat, ponieważ z pewnością będzie się tego domagał.
W jej słowach nie było potępienia, bo ani trochę nie była zdziwiona, że nie zdołał się powstrzymać, a tamten naprawdę się prosił. Ot stwierdzała fakt. Normalnie raczej nie spotkałaby go za coś takiego żadna kara, ale teraz mieli tu trochę za dużo zamieszania.
Och jasne, zamierzała złożyć raport przedstawiający sytuację na korzyść Nicolaia, i być może pominąć na przykład to, że akurat celowała w tego mężczyznę różdżką. Ale poważniejsze mataczenia w tym przypadku nie wchodziły w grę: sytuacja nie była tak poważna, a że Brenna w niektórych przypadkach mataczyła straszliwie lub wynosiła informacje dla Zakonu, to na co dzień starała się ściśle trzymać litery prawa. Choćby po to, by ktoś nie zaczął przyglądać się jej poczynaniom w pracy zbyt uważnie.
- Musisz zdecydować, czy życzysz sobie złożyć zawiadomienie przeciwko nim. Niezależnie od tego, co zdecydujesz, zostaną oskarżeni o napaść na funkcjonariusza na służbie i prawdopodobnie będziesz musiał odpowiedzieć na pytania jako świadek przed Wizengamotem - poinformowała, sięgając po osobny formularz i zaczynając go wypełniać: treść dokładna zależała już od tego, co tutaj zdecydował. - Ty nie musisz spodziewać się rozprawy - dorzuciła jeszcze, bo nie była pewna, jak działa prawo w Rosji, ale tutaj sędziowie raczej nie tracili czasu na pojedynczy cios w szczękę, przynajmniej póki jakiś mugolak nie zadał go szefowi Departamentu. - Możesz zaproponować też naszemu uroczemu koledze ugodę, czyli nie złożysz oskarżenia przeciwko niemu, jeśli on odpuści drążenie sprawy walnięcia jego. I tak będzie sądzony, ale wtedy odpada mu jeden zarzut i grozi niższy wyrok.
A kiedy człowiek czuł już oddech strażników Azkabanu na karku, często robił się bardzo skłonny do współpracy.


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
Medved'
This house no longer feels like home
Nikolai jest młodym chłopakiem o wzroście 176 cm, ciemnobrązowych, krótkich włosach i zielonych oczach, pod którymi miejsce swoje znalazły dwa pieprzyki. Nie jest przesadnie umięśniony, jednak codzienne ćwiczenia ukształtowały u niego przyjemną dla oka muskulaturę. Preferuje swobodę, gdy dobiera garderobę. Mówi z twardym, typowo słowiańskim akcentem.

Nikolai Petrov
#8
25.04.2024, 09:45  ✶  

-A to, że on mnie walnął, już się nie liczy? - było to, oczywiście, pytanie retoryczny, bo nie, nie liczyło się, i doskonale zdawał sobie z tego sprawę.

Facet walnął go jeszcze w czasie ich walki, natomiast Nikolai walnął go już po tym, jak zostali przez Brennę unieszkodliwieni.

-Vlad mnie zabije.

Przynajmniej tyle dobrego, że bez względu na to, co wybierze Kol, tamte trzy mądrale nie wyjdą sobie na wolność bezkarnie.

Czy chciał składać zawiadomienie przeciw tej trójce? Może powinien, bo może dzięki temu tamta trójka trochę spotulnieje i nie będą już atakować zwykłych przechodniów? Mogło to też pójść w drugą stronę - jeżeli kiedykolwiek mieliby wrócić na Nokturn, mogliby urządzać napaści nie tylko na swojej ulicy, ale również na Pokątnej, tylko po to, żeby się wyżyć, a może udałoby im się jeszcze dopaść osoby, które zeznawały przeciw nim? Takich ludzie nierzadko trudno było zrozumieć, a jeszcze trudniej było przewidzieć, co mogłoby zrobić.

Nie podobał mu się pomysł zeznawania przed Wizengamotem i cała ta sprawa, bo zazwyczaj ciągnęło się to niemiłosiernie, bo albo ktoś czegoś nie powiedział, albo powiedział za dużo, albo znalazł się kolejny świadek, kolejny dowód, albo oskarżony odwlekał sprawę lub dodał swoje trzy grosze. Pod tym względem wołał sposób, w jaki takie sprawy rozwiązywano w Koldovstoretz - samemu, między sobą, bez żadnych sądów, szlabanów i kazań. Nauczyciele nie wtrącali się w sprawy uczniów, którzy musieli sami rozwiązywać swoje konflikty - słowem, pięściami albo zaklęciami. W samej Rosji, oczywiście, działało to inaczej, ale w tym momencie wolałby rozwiązać to w taki sposób, w jaki konflikty rozwiązywano w jego starej szkole.

Ale, niestety, nie mógł.

Zastanowił się chwilę.

-W porządki. Zróbmy tak - powiedział. -Nie wniosę oskarżenia przeciw nim, jeżeli ten kretyn w durnej czapeczce odpuści mi to walnięcie. Ale przepraszać go nie będę. Kretyn sobie zasłużył.

Poza tym, to był niezły cios, ale tego na głos wołał nie mówić.

Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#9
26.04.2024, 08:18  ✶  
- Liczy się i możesz złożyć oskarżenie. Gdybyś uderzył go broniąc się, nie byłoby problemu, to byłaby samoobrona. Ale uderzyłeś już po jego obezwładnieniu, gdy był bezbronny. Ponieważ to on zaatakował pierwszy, nie czeka cię Azkaban czy nawet aresztowanie, ale możesz spodziewać się upomnienia - wyjaśniła Brenna. Dokładnie to, z czego Petrov zdawał sobie sprawę, nie czytała jednak w jego myślach, a kto wie, czy w jego kraju nie mieli innych zwyczajów. Może tam za obrażanie matki mogłeś kogoś pobić bezkarnie. Albo różnice społeczne były jeszcze mocniejsze niż w Anglii i czystokrwiści mogli całkowicie oficjalnie chodzić i bić innych ludzi, kiedy ci nie mogli się bronić (nie, żeby tutaj to nie uchodziło na sucho w większości przypadków). – Dlaczego miałby cię zabić? Trafiłeś do złego kominka i ktoś cię zaczepił Poza tym to czy się mu przyznasz, to już twój wybór – zdziwiła się trochę. Ostatecznie Nikolai miał dziewiętnaście lat: w oczach prawa czarodziejów w Anglii był pełnoletni od dwóch lat i nie planowała powiadamiać nikogo o sytuacji, póki on sam o to nie poprosi. A nie czekał go żaden areszt. Wprawdzie zostanie wezwany pewnie do udziału w rozprawie, ale nie było to coś, o czym będą rozpisywały się gazety i plotkowali wszyscy w Ministerstwie Magii.
Jeśli szło o nią, bardzo się cieszyła, że nie rozwiązuje się tu konfliktów jak w rosyjskiej szkole. A on w jej oczach chyba też powinien się cieszyć, bo sam na trzech miał stosunkowo nieduże szanse. Nawet we dwoje na trzech owszem, dali sobie radę, ale ona okupiła to raną, a on rozkwaszonym nosem.
– W porządku, zaproponuję mu więc to i dam znać, na czym stanęło. Masz prawo, przynajmniej na razie, do zmienia zdania i wniesienia oskarżenia – powiedziała, zapisując na formularzu, że Nikolai nie zdecydował się na zawiadomienie o popełnienie przestępstwa. A potem podsunęła mu i formularz, i jego zapisane słowa odnośnie przebiegu sytuacji, do przeczytania i podpisu.


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
Medved'
This house no longer feels like home
Nikolai jest młodym chłopakiem o wzroście 176 cm, ciemnobrązowych, krótkich włosach i zielonych oczach, pod którymi miejsce swoje znalazły dwa pieprzyki. Nie jest przesadnie umięśniony, jednak codzienne ćwiczenia ukształtowały u niego przyjemną dla oka muskulaturę. Preferuje swobodę, gdy dobiera garderobę. Mówi z twardym, typowo słowiańskim akcentem.

Nikolai Petrov
#10
26.04.2024, 10:21  ✶  

Był pełnoletni, owszem, ale nie oznaczało to, że zawsze zachowywał się tak, jak dorosły czarodziej zachowywać się powinien. Mógł to też zrzucić na sposób wychowania ze szkoły, gdzie nikt nie wtrącał się w czyjeś konflikty i do tej pory nikt nie powstrzymywał nikogo przed rozkwaszeniem komuś nosa tylko dlatego, że padło krzywe spojrzenie albo złośliwe słowo. Za często musiał się upominać, że nie był już w Rosji, w Koldovstoretz, i powinien w końcu nauczyć się zaciskać pięści i nadstawiać drugi policzek, jeśli nie chciał cały czas wpadać w kłopoty.

Oczywiście, Vlad nie zabiłby go naprawdę. Nie był przecież mordercą. Był za to odrobinę nadopiekuńczy i chociaż jego bratanek był już pełnoletni od roku, według rosyjskiego prawa, a od dwóch według angielskiego, to wciąż zdarzało mu się traktować bratanka, jak niesfornego szczeniaka, którego najpierw trzeba oduczyć pewnych zachowań, zanim wypuści się go do ludzi. I z pewnością znajdzie sposób, żeby Nikolai powiedział mu o wszystkim. I, oczywiście, Nikolai spodziewał się w takiej sytuacji długiego kazania, że powinien w końcu nauczyć się unikać kłopotów.

-Jaki mam czas na zmianę zdania? - spytał, sięgnął formularz i przesunął po nim wzrokiem.-Jeśli frajer nie będzie współpracował, wnoszę oskarżenie.

Walnął go, kiedy ten był bezbronny - jego błąd. Dał się sprowokować - jego wina. Ale w całej tej sytuacji był ofiarą, więc miał zamiar to wykorzystać, jeśli maniak w durnej czapeczce nie będzie chciał współpracować. Za swoją winę weźmie odpowiedzialność.

Podpisał formularz.

« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Brenna Longbottom (2461), Nikolai Petrov (1872)


Strony (2): 1 2 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa