• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Ulica Pokątna v
« Wstecz 1 … 5 6 7 8 9 Dalej »
[14/03/1972] Klubokawiarnia "Nora Nory", ul. Pokątna || Erik & Nora

[14/03/1972] Klubokawiarnia "Nora Nory", ul. Pokątna || Erik & Nora
viscount of empathy
show me the most damaged
parts of your soul,
and I will show you
how it still shines like gold
wiecznie zamyślony wyraz twarzy; złote obwódki wokół źrenic; zielone oczy; ciemnobrązowe włosy; gęste brwi; parodniowy zarost; słuszny wzrost 192 cm; wyraźnie zarysowana muskulatura; blizna na lewym boku po oparzeniu; dźwięczny głos; dobra dykcja; praworęczny

Erik Longbottom
#1
27.10.2022, 22:58  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 21.01.2023, 15:28 przez Morgana le Fay.)  
Rozliczono - Erik Longbottom - osiągnięcie "Piszę, więc jestem"
Rozliczono - Nora Figg - osiągnięcie "Piszę, więc jestem"


—14/03/1972—
Klubokawiarnia "Nora Nory", ul. Pokątna
Erik A. Longbottom & Nora Figg


Błądząc późnym wieczorem po ulicy Pokątnej, ciężko było nie zauważyć, że jednym z nielicznych lokali, w których wciąż świeciło się światło była otwierająca się nazajutrz klubokawiarnia Nory Figg. Na pozór mogłoby się wydawać, że wszystko było dopięte już na ostatni guzik. Zdawały się to zresztą potwierdzać kolorowe plakaty przytwierdzone praktycznie do każdego słupa informacyjnego w dzielnicy przez właścicielkę przybytku. Niestety prawda była nieco inna i wciąż zostało kilka szczegółów, które wymagały dopieszczenia, aby osiągnąć stan nieskazitelnej perfekcji.

A wiadomo, że kiedy mowa była o doskonałości, to nie było w okolicy lepszego specjalisty od Erika. Bądź co bądź całe życie spędzone na pełnieniu funkcji ideału w towarzystwie przyjaciół i znajomych potrafiło odcisnąć na człowieku swoje piętno, więc w tym przypadku ta „przypadłość” mogła przynajmniej sprawić, że Eleanora uniknie nerwicy związanej ze źle rozstawionymi dekoracjami, które przybyły do lokalu w ostatniej chwili.

— Coś ty nazamawiała, że to takie ciężkie? — Erik jęknął, podnosząc któreś z kolei pudło i przenosząc je z zaplecza do głównej sali. Z pozoru wyglądało ono jak lekka paczka z zaledwie paroma przedmiotami, jednak ważąc w rękach przesyłkę, poczuł, że coś mu strzyknęło w plecach.

Spojrzał tęsknie w stronę leżącej na blacie różdżki. Że też ją odłożył, sądząc, że tak będzie mu wygodniej. Brak pomyślunku, zupełny brak pomyślunku! Mężczyzna schylił się, starając się nie uderzyć głową o górną część framugi drzwi i postawił pudło na ladzie. Westchnął ciężko, zaciskając palce na krawędzi blatu. Rozbiegany wzrok krążył po tajemniczej przesyłce.

— Wiesz co? Z opowieści Brenny wywnioskowałem, że już niczego ci nie brakuję, ale jeśli... Jeśli to pudło jest tak pełne, jak myślę, to nie wiem, gdzie chcesz to wszystko upchać. Zupełnie zaburzysz przestrzeń, jeśli na każdym stoliku będzie milion rzeczy — rozgadał się, mówiąc pierwsze, co mu ślina na język przyniosła. Był po całym dniu pracy w Ministerstwie, więc teraz starał się to sobie odbić, gadając jak najęty. Oh, o ile zabawniej by było, gdyby się okazało, że w środku była tak naprawdę tylko jeden, ale naprawdę ciężki bibelot. — Ale poza tym jest naprawdę bardzo ładnie. Szkoda, że nie udało się otworzyć w zeszłe lato. Wiesz, więcej klientów w formie dzieciaków z rodzicami, i tak dalej.

Przysiadł na wolnym siedzeniu, rozglądając się po lokalu.

— Nie masz co się stresować, na pewno jutro sobie ze wszystkim poradzisz — dorzucił.



the he-wolf of godric's hollow
❝On some nights, the moon thinks about ramming into Earth,
slamming into civilization like some kind of intergalactic wrecking ball.
On other nights, it's pretty content just to make werewolves.
❞
Landrynka
She could make hell feel just like home.
Można ją przeoczyć. Mierzy 152 centymetry wzrostu, waży niecałe pięćdziesiąt kilo. Spoglądając na nią z tyłu... można myśleć, że ma się do czynienia z dzieckiem. Buzię ma okrągłą, wiecznie uśmiechnięte usta często muśnięte błyszczykiem, bystre zielone oczy. Nos obsypany piegami, które latem zwracają na siebie uwagę. Włosy w kolorze słomy, opadają jej na ramiona, kiedy słońce intensywniej świeci pojawiają się na nich jasne pasemka. Ubiera się w kolorowe rzeczy, nie znosi nudy i szarości. Głos ma przyjemny dla ucha, melodyjny. Pachnie pączkami i domem.

Nora Figg
#2
28.10.2022, 11:10  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 28.10.2022, 11:11 przez Nora Figg.)  
Figg od początku miesiąca spędzała całe dnie, a również i noce w Norze. Planowała to otwarcie od kilku lat - wszystko musiało wyglądać dokładnie tak, jak sobie to wymarzyła. Nie wchodziły w grę żadne małe zmiany, czy prostsze rozwiązania. Zbyt wiele czasu na to pracowała, żeby rezygnować z wizji, którą sobie zaplanowała.
Nie dało się nie zauważyć na Pokątnej pstrokatych plakatów, którymi były obklejone wszystkie możliwe miejsca. Miała przez moment chwilę zawahania, czy to nie za dużo, ale bardzo szybko odsunęła od siebie tę myśl. W jej przypadku nigdy nie było za dużo! Nie znała umiaru, szczególnie kiedy chodziło o to miejsce.
Dzień otwarcia zbliżał się zdecydowanie dużo szybciej, niż to przewidywała. W natłoku ciągłej pracy dni uciekały jej jak szalone. Nim się obejrzała nadszedł wieczór przed otwarciem. Trochę się stresowała, czy wszystko wyjdzie po jej myśli, czy w ogóle ktoś się zainteresuje tym miejscem? Wyglądało dość ekscentrycznie - te różowe ściany coraz bardziej jej się podobały, wszak na pewno przykuwały uwagę. Trudno było znaleźć obok bardziej kolorowe miejsce.
Miała szczęście, że Erik był pod ręką. Szczególnie, że dzisiaj miały przyjechać świeczniki i inne pierdoły, które miały nadać klimat wnętrzu tego miejsca. Jako, że Longbottom pytał, czy nie będzie potrzebowała pomocy nie zamierzała odrzucać tej propozycji, nauczyła się już nie odmawiać, gdy ktoś sam proponował swoje zaangażowanie. Kiedyś pewnie wolałaby wszystko zrobić sama, ale już z tego wyrosła.
- Ciężkie? Myślałam, że dla naszego BUMowca nic nie jest za ciężkie, chyba zmienię opinię o magicznej policji.- zaśmiała się pod nosem. Uwielbiała go, jednak czasem tak marudził... - To przecież tylko kilka świeczników, jakieś doniczki, czy coś. - z tego, co pamiętała. Ilość może była nieco zbyt duża, jednak Figg uwielbiała przesadę. - Mam Cię zmienić?- rzuciła jeszcze do mężczyzny, chociaż zdecydowanie się do tego nie nadawała, zapewne potknęłaby się o własne nogi i uszkodziła jakąś część ciała.
Nora zamarła słysząc jego kolejne słowa. - ZABURZY PRZESTRZEŃ?- teraz to ją wyprowadził z równowagi. - Twoim zdaniem nie mam gustu?- odbierała te słowa w sposób, w jaki chciała. Może i Longbottom nie miał nic złego na myśli, ale ona potraktowała to bardzo personalnie. - Pff, wszystko przed ale się nie liczy.- rzekła jeszcze do mężczyzny. Trochę się naburmuszyła.
- Cóż, też żałuję, ale jak spojrzysz tam...- tutaj pokazała ręką na przeciwległą ścianę, - Jak się bardzo dokładnie przyjrzysz, to zauważysz, że nadal tynk odpada.- nie było to może do końca idealne miejsce, jednak nic lepszego nie mogła już wymyślić, liczyła, że z czasem poradzi sobie z niedogodnościami.
- Teraz to się dopiero zestresowałam, jak mi powiedziałeś, że przesadzam.- odparła zgodnie z prawdą. - Co jeśli inni pomyślą jak Ty?- zaczęła wątpić w swoje poczucie estetyki.
- Mam nadzieję, że chociaż wypieki się obronią, a właśnie...- Weszła za ladę i sięgnęła po tacę, która stała na blacie, wróciła z nią do Erika. - Za pomoc z tymi kartonami, zostaniesz testerem.- postawiła tuż przed nim talerz, który był pełen najróżniejszych słodkości. Zachęcały do konsumpcji, były kolorowe, dopracowane, widać było, że Figg znała się na rzeczy. - Ciastka, pączki, tarteletki, tutaj kawałek tortu bezowego, jeszcze tarta z malinami, próbuj!
viscount of empathy
show me the most damaged
parts of your soul,
and I will show you
how it still shines like gold
wiecznie zamyślony wyraz twarzy; złote obwódki wokół źrenic; zielone oczy; ciemnobrązowe włosy; gęste brwi; parodniowy zarost; słuszny wzrost 192 cm; wyraźnie zarysowana muskulatura; blizna na lewym boku po oparzeniu; dźwięczny głos; dobra dykcja; praworęczny

Erik Longbottom
#3
29.10.2022, 02:13  ✶  

— Cios prosto w serce. Typowe. I jak ja mam z tego wyjść cało? — mruknął, ale machinalnie się wyprostował się i przywołał na twarz względnie spokojną minę wyważonego, dorosłego oraz dojrzałego mężczyzny. Aż ciężko uwierzyć, że te trzy zalety były w stanie egzystować w tym samym czasie w jednej osobie.— To już chyba było ostatnie.

Zmarszczył brwi na wzmiankę o doniczkach i świecznikach. Jeśli to faktycznie to przyszło w paczce, to musiały być zrobione ze stali. W końcu nie mogła mu się aż tak pogorszyć forma, prawda? Wprawdzie spędzał ostatnio sporo czasu przy biurku, ale nie aż tyle.

Ojej, pomyślał, słysząc podniesiony głos przyjaciółki. Pomimo tego, że znacznie nad nią górował, skulił się nieco w sobie. Może jednak punktowanie ewentualnych problemów z wystrojem noc przed otwarciem nie było dobrym pomysłem? Nigdy nie można było przewidzieć, jak ktoś zareaguje, a wolałby nie spędzić następnego dnia zakneblowany na zapleczu lub zakopany w akcie zemsty za nieprzychylny komentarz.

— NIE TO MIAŁEM NA MYŚLI! Gust masz dobry, wyśmienity wręcz. Kolorystycznie i estetycznie się to wszystko spina — potwierdził usłużnie, sądząc, że w ten sposób nie stanie się obiektem wybuchu złości. — Po prostu pełną funkcjonalność wypracujesz, gdy zorientujesz się, jak lokal działa na co dzień i jakie są przyzwyczajenia klientów.

W sumie nie powinien się zbytnio wtrącać. Nie miał bladego pojęcia o prowadzeniu lokalu tego typu, więc w swoich komentarzach i uwagach mógł co najwyżej odnieść się do swoich uwag wyniesionych z innych kawiarni i cukierni. Obawiał się jedynie tego, że mnogość szczegółów mogłaby nieco przerazić co poniektórych. Warto było jednak pamiętać, że miał pełną wiarę w to, że Norze uda się to rozegrać w taki sposób, aby wszystko wyszło na jej. Wlepił wzrok w miejsce wskazane przez kobietę i przechylił lekko czubek głowy w bok.

— Może dostawimy tam jakąś większą doniczkę? — rzucił cicho, jednak gdy tylko zadał to pytanie, od razu zmienił zdanie. Uśmiechnął się przymilnie. — Chociaż w sumie... Na otwarciu będzie tyle ludzi, że nikt nie zwróci uwagi. Będą za bardzo skupieni na zajadaniu się twoimi pysznościami. Poza tym pomyśl o tym z innej strony. Jeśli to ja jestem w błędzie, będziesz mogła mi to powtarzać w kółko przy każdej wizycie. Wiem, że niemalże czujesz tę satysfakcję głęboko w sercu.

Parsknął cichym śmiechem, a oczy aż mu się zaświeciły na widok wypieków Nory. Nie martwił się zbytnio o jakość jedzenia, które będzie tu serwowane. Odkąd po raz pierwszy spróbował kuchni panny Figg, wiedział, że szybko pozna się na niej masa ludzi. Parę osób z brygady już się zadeklarowało, że będzie tutaj przychodzić, gdy kiedyś podzielił się pączkami w pracy. Dalej będzie już tylko lepiej.

— Mmmm... Absolutna perfekcja. Dziesięć na dziesięć — zapewnił, zajadając się kawałkiem tarty z malinami.



the he-wolf of godric's hollow
❝On some nights, the moon thinks about ramming into Earth,
slamming into civilization like some kind of intergalactic wrecking ball.
On other nights, it's pretty content just to make werewolves.
❞
Landrynka
She could make hell feel just like home.
Można ją przeoczyć. Mierzy 152 centymetry wzrostu, waży niecałe pięćdziesiąt kilo. Spoglądając na nią z tyłu... można myśleć, że ma się do czynienia z dzieckiem. Buzię ma okrągłą, wiecznie uśmiechnięte usta często muśnięte błyszczykiem, bystre zielone oczy. Nos obsypany piegami, które latem zwracają na siebie uwagę. Włosy w kolorze słomy, opadają jej na ramiona, kiedy słońce intensywniej świeci pojawiają się na nich jasne pasemka. Ubiera się w kolorowe rzeczy, nie znosi nudy i szarości. Głos ma przyjemny dla ucha, melodyjny. Pachnie pączkami i domem.

Nora Figg
#4
31.10.2022, 13:29  ✶  
- Myślę, że jakoś sobie poradzisz, zresztą jak zawsze słoneczko.- posłała przyjacielowi uśmiech. Wiedziała, że niezbyt specjalnie się przejmie jej komentarzem. - Tak, to wszystko, wystarczy mi tych bibelotów...- Nora uwielbiała rzeczy, które zbierały kurz. Uważała, że idealnie komponują się z tym miejscem. Nie zastanawiała się jeszcze tylko nad tym, kto to będzie sprzątał, ale to pewnie wyjdzie później. Grunt, że na otwarcie wszystko będzie wyglądało dokładnie tak, jak sobie wymarzyła.
Figg nie znosiła, kiedy ktoś ją krytykował. Moment, który wybrał Erik też nie był idealny. W końcu to już jutro, jutro! miał być ten wielki dzień, a on teraz wyskoczył jej z tym komentarzem. Chyba go pan bóg opuścił, czy inna siła wyższa, która wspierała czarodziejów. - JUŻ JA DOBRZE WIEM CO MIAŁEŚ NA MYŚLI!!!- jej głos stał się bardzo wysoki, niespecjalnie przyjemny dla ucha, no ale sam to spowodował! - Tak wyśmienity gust, że dzień przed otwarciem zacząłeś mi sugerować, że jest coś z nim nie tak! Powinieneś mnie wspierać, a nie powodować, że zaczynam wątpić w to, czy to ma sens. Teraz całą noc będę się zastanawiać!- Nora była zdenerwowana, niby tylko mały komentarz, a wszystko zaczęło się sypać. Powinna się zajmować pieczeniem, a nie po raz kolejny myśleć o tym, czy ten wystrój ma sens. - O ile będą jacyś klienci, skoro uważasz, że przestrzeń będzie zaburzona!- prychnęła. Już mu tego nie wybaczy, do końca życia będzie mu wypominać. - Taki z ciebie specjalista, na wszystkim się znasz, co...- Nora nie potrafiła się powstrzymać, Longbottom obudził w niej zwierze.
- Tak postawmy tam doniczkę, może dwie, a może wszystkie, to przestaną zaburzać resztę przestrzeni!- chociaż wcale nie wydawało się być to złym pomysłem, aby jakoś zasłonić ścianę, z której sypał się tynk, teraz jednak nie zamierzała już odpuścić, musiała się odgryźć Erikowi, taka już była.
- Zobaczymy, czy faktycznie będą się zajadać, czy będą to osoby Twojego pokroju, które zaczną od komentowania i mówienia, że nie mam gustu.- nie miała zamiaru mu odpuścić, jeszcze nie teraz. Wiedziała, że chciał dobrze, jednak w jej mniemaniu trochę za bardzo się zagalopował. Panna Figg nie znosiła krytyki.
Wszystkie negatywne emocje zeszły z niej, kiedy mężczyzna zaczął jeść. Uwielbiała obserwować, gdy inny zajadają się tym, co stworzyła. Całe zło tego świata wydawało jej się wtedy nie istnieć, dostrzegała radość w ich oczach, a było to miodem na jej serce. - Mówisz?- uśmiechnęła się promiennie, zupełnie, jakby ta cała sytuacja chwilę wcześniej nie miała miejsca. - Wiem, że perfekcja, pracowałam nad recepturą bardzo długo, jestem pewna, że nie ma w całym Londynie miejsca, gdzie są równie pyszne wypieki. Muszę tylko pokazać to ludziom, oby jak najwięcej się ich tutaj jutro pojawiło, a pocztą pantoflową rozniesie się informacja o tym miejscu. Kto raz zje coś co upiekłam, na pewno wróci.- jeśli chodzi o swoje zdolności kulinarne... Nora nie była skromna, wręcz przeciwnie i nie zamierzała tego ukrywać.
viscount of empathy
show me the most damaged
parts of your soul,
and I will show you
how it still shines like gold
wiecznie zamyślony wyraz twarzy; złote obwódki wokół źrenic; zielone oczy; ciemnobrązowe włosy; gęste brwi; parodniowy zarost; słuszny wzrost 192 cm; wyraźnie zarysowana muskulatura; blizna na lewym boku po oparzeniu; dźwięczny głos; dobra dykcja; praworęczny

Erik Longbottom
#5
31.10.2022, 19:48  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 31.10.2022, 19:50 przez Erik Longbottom.)  

— No przecież wspieram! Ciałem i umysłem, pragnę zauważyć — mruknął, tłumiąc skrzywienie, które próbowało wedrzeć mu się na twarz. Przecież nie robił jej na złość. On po prostu... Po prostu starał się pomóc jej stać się najlepszą wersją siebie, a w tym przypadku sprawić, aby jej nowe dziecko, a zarazem młodsza siostra Mabel, czyli klubokawiarnia, również prezentowała się najlepiej, jak tylko mogła.

Zdecydowanie zbyt późno zdał sobie sprawę z tego, jaki efekt mogą mieć jego słowa. Z niejakim przestrachem obserwował reakcję Nory na rzucone chwilę wcześniej uwagi, siedząc jak na szpilkach. Gdyby był wierzący, to może by się nawet pomodlił do Najświętszej Panienki lub któregoś z aniołów rezydujących w niebie. Tak, mógł tylko powtarzać w kółko i w kółko „O, Merlinie” w myślach.

— Ej, to akurat nie jest prawda! — wtrącił się na wzmiankę o tym, że na wszystkim się zna. Wycelował w nią widelczyk na którym zwisało jeszcze trochę galaretki owocowej. — Nie mam bladego pojęcia o zielarstwie i eliksirach w jakiejkolwiek formie. Oprócz tego obowiązuje mnie zakaz zbliżania się do domowej kuchni, więc moje umiejętności gotowania też nie są na jakimś... — Oblizał widelczyk z resztek galaretki. — Na jakimś wybitnym poziomie!

Kiedy Nora zwróciła uwagę na jego pomysł z doniczkami, skulił się w sobie. Dobrze, że w lokalu nie było nikogo innego, bo Erik jeszcze zacząłby się czerwienić ze wstydu. Dla innych mogłoby to wyglądać nieco komicznie, gdy mniejsza od niego o prawie czterdzieści centymetrów dziewczyna prawie że go opierdala od góry do dołu, ale dla niego było to przerażające doświadczenie. Zamilkł więc, postanawiając już nie rzucać kolejnymi uwagami.

— Mhmm. Jest wyśmienite — potwierdził ochoczo, kiwając intensywnie głową. Wbił widelczyk w ciasto. — Świat może i idzie do przodu, ale poczta pantoflowa, to wciąż najlepszy sposób na zdobycie dobrych informacji. Chociaż na radio też pewnie przyjdzie pora, co? Najpierw plakaty i ludzie, potem gazety, radio... Sukces na skalę kraju murowany, a zwieńczeniem powinna być książka „Wypieki jak u Nory” lub coś w tym guście.

Uniósł kąciki ust w lekkim, acz ostrożnym uśmiechu. W możliwości skomplementowania wypieków przyjaciółki dostrzegł także okazję ku temu, aby uniknąć jej gniewu, tudzież zmniejszyć jego intensywność. Bądź co bądź nie przyszedł tu po to, aby ją otwarcie krytykować, a co najwyżej doradzić. Niewyparzony język, pomyślał, wpychając w siebie kolejną porcję ciasta. Powinien się czasami zastanowić nad tym, co mówi. Nie, żeby nie wyrzucał z siebie komentarzy bystrych i przydatnych, ale być może powinien zwracać większą uwagę na okoliczności.

Nie dało się ukryć, że Norze towarzyszyło sporo emocji, w tym pewnie kilka sprzecznych, biorąc pod uwagę ile pieniędzy, czasu i wysiłku podarowała temu miejscu, aby doprowadzić je do pewnego standardu. W stanie surowym to miejsce raczej nie przyciągało spojrzenia przechodniów, ale teraz niemalże wybijało się wśród sklepów z eliksirami, sprzętem sportowym do quidditcha czy innymi mniejszymi lokalami na Pokątnej. Chciała osiągnąć konkretny efekt i Erik był w dużej mierze przekonany, że jej się to udało.

— Oczywiście to tylko taki pomysł. W sprawie dokładnych planów powinnaś odezwać się do Brenny. Skoro planuje moją karierę Ministra Magii to na pewno i znajdzie sposób na podbicie twojego statusu. — Mrugnął do Nory, a potem zmarszczył na moment brwi, jakby o czymś sobie przypomniał. — A właśnie... Masz dla mnie jakieś bojowe zadanie na jutrzejsze otwarcie?



the he-wolf of godric's hollow
❝On some nights, the moon thinks about ramming into Earth,
slamming into civilization like some kind of intergalactic wrecking ball.
On other nights, it's pretty content just to make werewolves.
❞
Landrynka
She could make hell feel just like home.
Można ją przeoczyć. Mierzy 152 centymetry wzrostu, waży niecałe pięćdziesiąt kilo. Spoglądając na nią z tyłu... można myśleć, że ma się do czynienia z dzieckiem. Buzię ma okrągłą, wiecznie uśmiechnięte usta często muśnięte błyszczykiem, bystre zielone oczy. Nos obsypany piegami, które latem zwracają na siebie uwagę. Włosy w kolorze słomy, opadają jej na ramiona, kiedy słońce intensywniej świeci pojawiają się na nich jasne pasemka. Ubiera się w kolorowe rzeczy, nie znosi nudy i szarości. Głos ma przyjemny dla ucha, melodyjny. Pachnie pączkami i domem.

Nora Figg
#6
31.10.2022, 23:47  ✶  
- Szkoda, że musisz przy tym wszystko komentować i marudzić, wiesz?- zdecydowanie lepiej by się przebywało w jego towarzystwie, gdyby tak ciągle nie stękał. Zawsze musiał coś od siebie dodać, Nora przewróciła jedynie oczami. Miała nadzieję, że skończy już te swoje wywody.
Może i nie należała do największych, zazwyczaj też starała się panować nad swoim temperamentem, tym razem jednak, coś w niej pękło. Może było to spowodowane przez stres związany z jutrzejszym dniem? Kto ją tam właściwie wiedział, tak, czy siak Erik spowodował, że się jej ulało. Sam się podłożył i został ofiarą gniewu tej wielkiej bestii.
- Nie wierzę! Czy nasz gwiazdor Erik Longbottom właśnie mi się przyznał, że się na czymś nie zna?- Nora stała tuż obok niego, skrzyżowała ręce na piersiach i przyglądała się mu uwaznie. - Szkoda, że nikt poza mną tego nie słyszy.- wiele by dała, by wyznał to przy innych. Odkąd pamiętała, to zawsze on był tym idealnym, synem koleżanki twojej matki, który tak sobie świetnie radził ze wszystkim. Czasem zazdrościła mu tej niezszarganej opinii. Z drugiej strony, czy faktycznie na nią nie zasłużył? Zawsze był przy niej, czego głupiego by nie zrobiła, to służył radą i pomagał jakoś wyjść z tych wszystkich kłopotów. Westchnęła. Nie potrafiła się na niego złościć dłużej niż kilka minut, właśnie sobie zdała z tego sprawę.
Uspokoiła się już. Zauważyła też, że Erik nieco się wycofał, chyba faktycznie przesadziła. Nie powinna być dla niego taka niemiła. - Przepraszam Erik, trochę panikuję, wiesz?- ton głosu się jej zmienił. - Boję się, że sobie nie poradzę, co jeśli oni nie pokochają tego miejsca?- martwiła się, że przeznaczyła na ten biznes całe swoje oszczędności i nie miała już żadnego planu awaryjnego.
- Książka, to właściwe całkiem dobry pomysł.- zmrużyła na moment oczy i zaczęła się zastanawiać, że też jeszcze sama na to nie wpadła! Ten Erik to jednak czasem naprawdę się do czegoś przydawał, nie zamierzała jednak już nic więcej mówić na głos. - Mam nadzieję, że jutro zaliczę pierwszy sukces, musisz przyprowadzić swoich kolegów... słyszałam, że stróże prawa lubią pączki.- ile w tym było prawdy? Nie miała pojęcia, wiedziała jednak z doświadczenia, że chociażby Brenna dałaby się zabić dla jej wypieków, może nie była jedyna?
- Cóż, myślę, że może za kilkanaście lat będziesz rzeczywiście mieć szanse zostać Ministrem Magii, tak właściwie to chętnie bym to zobaczyła.- zdawała sobie sprawę z tego, w jaki sposób przyjaciółka wykorzystuje brata do promowania swoich charytatywnych działań, uważała, że świetnie jej to idzie.
- Mam pewien pomysł, zadanie dla Ciebie, obawiam się jednak, że może Ci się nie spodobać.- miała nadzieję, że jej nie odmówi. Wielki kot zrobiłby furorę, a nie wiedziała komu innemu mogłaby zaproponować te zadanie.
viscount of empathy
show me the most damaged
parts of your soul,
and I will show you
how it still shines like gold
wiecznie zamyślony wyraz twarzy; złote obwódki wokół źrenic; zielone oczy; ciemnobrązowe włosy; gęste brwi; parodniowy zarost; słuszny wzrost 192 cm; wyraźnie zarysowana muskulatura; blizna na lewym boku po oparzeniu; dźwięczny głos; dobra dykcja; praworęczny

Erik Longbottom
#7
02.11.2022, 23:56  ✶  

Chwileczkę, chwileczkę! Czyli jego bliscy i znajomi z pracy jednak nie doceniali tego, że sypał z rękawa najróżniejszymi uwagami, starając się pomóc im w drodze do osiągnięcia nieskazitelnej doskonałości? Przecież zawsze reagowali tak entuzjastycznie, tak... emocjonalnie. Erik zmarszczył brwi, cofając się myślami w przeszłość. Czyżby źle odebrał reakcje na swoje zachowanie? Ale... Ale jak to.

— Ty i te twoje wymagania. A to ponoć ja mam wysokie oczekiwania. Taki mój urok, Noro. W tym wieku nic już na to nie poradzę! — wyrzucił ręce w powietrze, ukazując swą bezsilność wobec tego zjawiska. Pokręcił głową, a po chwili uśmiechnął się do kobiety przesłodko. — W sumie, takim zachowaniem wyświadczam ci przysługę. Obalam mit swojej perfekcyjności i braku wad. Mało kto ma okazję zobaczyć mnie w takich okolicznościach. Pomyśl, jakie historie możesz opowiadać dzięki temu.

Oczywiście, mógł zacząć punktować swoją przyjaciółkę. Bądź co bądź, spędził w jej towarzystwie już tyle lat, że miał świadomość tego, że może pozwolić sobie na nieco więcej, niż większość jej znajomych. Wprawdzie co jakiś czas balansował na linii z czerwonym napisem „NIEBEZPIECZEŃSTWO”, ale rzadko kiedy umyślnie ją przekraczał. Wiedział, jak puchonka potrafi okazać swoje niezadowolenie i wolał nie ujrzeć w najbliższym czasie ogników wściekłości płonących w jej oczach.

— No patrz, jaki zaszczyt ci kopnął — dorzucił z nutą sarkazmu, pochłaniając resztki ciasta, spoglądając kątem oka na osobę odpowiedzialną za wypieki, którymi się tak chętnie zajadał. Chrząknął znacząco. — Oczywiście, zobowiązuje cię do zachowania pełnej dyskrecji. Trzeba uważać, jakie informacje trafiają do ogólnego obiegu.

W gruncie rzeczy nie miałby nic przeciwko, gdyby parę plotek o jego skazach na charakterze trafiło do kolorowych magazynów. Miał wrażenie, że za każdym razem, gdy był wyciągany przed szereg, wręczano mu tabliczkę z napisem „złoty chłopiec”. Na początku było to nawet miłe, jednak z czasem robiło się coraz bardziej problematyczne. Ukrywanie niedociągnięć, wspominanie tylko o tych dobrych momentach życia...

Kreowania idylli nie było łatwym zadaniem. A już na pewno nie kiedy sam narzucił na swoje barki ciężar reprezentowania nie tylko siebie, ale także własnej rodziny i wartości, które chcieli rozprzestrzeniać poprzez swoje działania społeczne. Eh, ale to akurat był problem na inny dzień. Inny tydzień, miesiąc, a może nawet i rok. Stłumił westchnięcie i zwrócił swe oczy ku Norze, gdy wychwycił zmianę w tonie jej głosu.

— Kochasz to miejsce. Już teraz, bez względu na stan, w jakim jest... Lub nie jest — powiedział, przekrzywiając czubek głowy w bok. — A kiedy ci wszyscy goście jutro tutaj przyjdą, zobaczą to na własne oczy. Doświadczą tego na własnej skórze poprzez ciebie i to, co robisz. A potem zwrócą te uczucia po tysiąckroć. No i zostawią trochę galeonów w kasie.

Mógł zaczepiać Norę, grać jej na nerwach, a nawet prowokować, ale za żadne skarby nie chciałby podcinać jej skrzydeł. A już na pewno nie wtedy, gdy pomógł jej z ostatnimi szlifami przy tym pomniku stanowiącym symbol jej samozaparcia, drogi do marzeń, jak i fachu, który wyćwiczyła w ciągu wielu lat w kuchni. Miała talent, chciała osiągnąć sukces i był pewny, że jej się uda.

— Lubią, to prawda. Możesz być pewna, że będę jednym z pierwszych orędowników tego miejsca — zapewnił. Chociaż aspirowanie na podium w tej dziedzinie byłoby bardzo w jego stylu, tak wiedział, że w jego rodzina była jeszcze jedna osoba, która wręcz przepadała za wypiekami panny Figg.

Wykrzywił usta w niemrawym uśmiechu, gdy usłyszał komentarz odnoszący się do piastowania przez niego stanowiska Ministra Magii. Na języku krążyły mu nie tyle pojedyncze frazy, ile całe litanie na temat tego, czemu powinno się go trzymać jak najdalej od tej funkcji w rządzie. Naprawdę bardzo dobrze się bawił tymi zabawkami, które miał obecnie na podorędziu. Nie potrzebował Wizengamotu, aby osiągnąć spełnienie swoich zawodowych marzeń.

— Możliwe, że tego pożałuję, ale niech będzie. Kontynuuj — odpowiedział czekając w napięciu na to, co kobieta chce mu przekazać.



the he-wolf of godric's hollow
❝On some nights, the moon thinks about ramming into Earth,
slamming into civilization like some kind of intergalactic wrecking ball.
On other nights, it's pretty content just to make werewolves.
❞
Landrynka
She could make hell feel just like home.
Można ją przeoczyć. Mierzy 152 centymetry wzrostu, waży niecałe pięćdziesiąt kilo. Spoglądając na nią z tyłu... można myśleć, że ma się do czynienia z dzieckiem. Buzię ma okrągłą, wiecznie uśmiechnięte usta często muśnięte błyszczykiem, bystre zielone oczy. Nos obsypany piegami, które latem zwracają na siebie uwagę. Włosy w kolorze słomy, opadają jej na ramiona, kiedy słońce intensywniej świeci pojawiają się na nich jasne pasemka. Ubiera się w kolorowe rzeczy, nie znosi nudy i szarości. Głos ma przyjemny dla ucha, melodyjny. Pachnie pączkami i domem.

Nora Figg
#8
08.11.2022, 23:18  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 08.11.2022, 23:19 przez Nora Figg.)  
- Moje? Moje wymagania. One nie umywają się do Twoich!- ponownie uniosła głos. Był coraz bardziej piskliwy, niezbyt przyjemny dla ucha, ale zupełnie dzisiaj straciła przy nim panowanie nad sobą. Wypełniały ją różne emocje, które zmieniały się co chwilę podczas trwania tej rozmowy.
- Naprawdę sądzisz, że czekam na to, żeby zobaczyć Twoją niesubordynację i to komuś opowiedzieć? ZA KOGO TY MNIE MASZ!!!- krzyknęła jeszcze głośniej niż wcześniej. Policzki zrobiły się jej rumiane od gniewu. Chyba nikt nie potrafił jej tak rozzłościć jak on. - Znalazłbyś sobie jakąś babę, może byłbyś mniej zgorzkniały.- Chyba trochę za bardzo ją ponosiło, jednak nie potrafiła się uspokoić ot tak.
Chyba za późno Erik zorientował się, jak bardzo blisko granicy się znajduje. Nora wybuchła, niczym wulkan. Zdarzało się jej to rzadko, miał więc szczęście zobaczyć ten cud natury w całej okazałości, własnie dzisiaj, dzień przed otwarciem kawiarni. Jeszcze chwila, a popłacze się z bezradności. Tylko, czy to rzeczywiście tylko i wyłącznie wina Longbottoma? Pewnie nie, skumulowało się w niej sporo stresu, strachu, a on tylko dolał oliwy do ognia. To musiało się tak skończyć. Pojedyncze łzy popłynęły jej po policzku.
- NIE BĘDZIESZ MI MÓWIŁ CO MNIE ZOBOWIĄZUJE, chyba, że chcesz jakąś umowę ze mną podpisać.- odetchnęła głęboko. Miała ochotę czymś rzucić, albo rzucić w kogoś.
Wtedy na ladę wskoczył kot. Nora odwróciła się w jego stronę. Salem spoglądał na nią zasmucony. - Panienko Eleonoro, mam nadzieję, że wszystko idzie zgodnie z planem?- trochę ją to otrzeźwiło. Sam ton jego głosu. Przymknęła oczy na krótką chwilę i zacisnęła dłonie w pięści, musiała się uspokoić. - Chwilowa niesubordynacja Salem, przepraszam, że musiałeś na to patrzeć.- jakoś zawsze robiło jej się głupio przed kocurem.
- Dobrze tu widzieć Pana Longbottoma, dzień dobry!- odparła jeszcze do Erika. - Chyba mogę wracać do swoich spraw.- zeskoczył ponownie z blatu i przepadł. Najwyraźniej wyczuł okropny nastrój swojej właścicielki i postanowił zareagować. Takie zwierze to skarb.
- Przepraszam, ale kurwa mać.- Rzekła dosyć głośno, a rzadko kiedy przeklinała. - Nie ułatwiasz mi tego, jeszcze specjalnie mnie podjudzasz, dałbyś mi święty spokój, chociaż dzisiaj. Wiesz, że jestem na skraju załamania nerwowego przez tę cukiernię. Naprawdę, mam ochotę rzucić to wszystko w pizdu i wrócić do rodziców.- Bała się, że coś pójdzie nie po jej myśli, znała swoje szczęście i trochę ją przerażała wizja niepowodzenia.
- Mam nadzieję, że to, co mówisz to prawda, inaczej chyba zapadnę się pod ziemię, zniknę, przepadnę i mnie więcej nie zobaczysz.- Nie znosiła porażek i zależało jej na tym, żeby to miejsce odniosło sukces.
- Tylko tak, teraz to już nie ma odwrotu. Nie możesz odmówić.- Wolała mieć pewność, że nie będzie miał wyjścia i będzie musiał się zgodzić na jej propozycje. - Zastanawiałam się, co jest takiego charakterystycznego w tym miejscu, wiesz. Wpadłam wtedy na to, że mam przecież kota! Nie byle jakiego kota, Salem to cudowne stworzenie, będzie obsługiwał tutaj klientów. No i tak sobie pomyślałam, że dobrze by było, jakby ludzie zapamiętali ten charakterystyczny szczegół. Kupiłam kostium kota.- Ręką pokazała na stół pod ścianą na końcu pomieszczenia. - Tam leży, przypadkiem mieli tylko takie Twoich rozmiarów...
viscount of empathy
show me the most damaged
parts of your soul,
and I will show you
how it still shines like gold
wiecznie zamyślony wyraz twarzy; złote obwódki wokół źrenic; zielone oczy; ciemnobrązowe włosy; gęste brwi; parodniowy zarost; słuszny wzrost 192 cm; wyraźnie zarysowana muskulatura; blizna na lewym boku po oparzeniu; dźwięczny głos; dobra dykcja; praworęczny

Erik Longbottom
#9
10.11.2022, 13:54  ✶  

Skulił się w sobie, zanurzając się poniekąd w siedzisku, które zajął zaledwie chwilę temu. Dźwięk uniesionego głosu przyjaciółki zdecydowanie nie należał do tych, które mogole nagrywaliby na kasetach, a następnie odtwarzali sobie w zaciszu domowego ogniska, aby się uspokoić po ciężkim dniu w pracy. Trele ptaków, czy odgłosy lasu, to nie były.

Nawet gdyby ktoś nie znał blondynki, to od razu wyczułby frustrację, jaką były podszyte jej słowa i iskierkę wściekłości tańczącą między kolejnymi zdaniami, która była gotowa w każdej chwili przerodzić się w niemożliwy do opanowania płomień. A co jak co, ale szatańskiej pożogi to tutaj nie potrzebowali. Erik nie odważył się nawet skrzywić, obawiając się, że może jeszcze bardziej sprowokować Norę.

Zamiast tego pozwolił, aby kompletny szok wywołany tym wybuchem emocji zagnieździł się na jego twarzy, sprawiając, że maska statecznego, pewnego siebie mężczyzny została częściowo zdarta. Mało kto potrafił tak nim wstrząsnąć i to na tak małej przestrzeni czasu. Chrząknął cicho i podniósł się z miejsca.

— Ja... Ja tylko... — zaczął niemrawo. Odezwał się na tyle słabo, że nawet nie dano mu dojść do słowa. Oczywiście. Chyba powinien się zacząć przyzwyczajać do tego, że w tego typu sytuacjach nie ma zbyt wiele do wtrącenia. Mógł tylko stać jak słup soli i czekać, aż najgorsze przeminie.

Na wzmiankę o znalezieniu sobie kobiety, otworzył usta, jakby chciał odparować w jakiś sposób jej argument, ale nie potrafił znaleźć odpowiednich słów. Westchnął cicho i odchylił głowę w tył, wlepiając na moment wzrok w sufit, jak gdyby to tam znajdowały się wszystkie odpowiedzi na dręczące go pytania. Merlinie najdroższy, zabłagał, chcąc uzyskać dodatkowy zastrzyk cierpliwości i zrozumienia.

— DOBRZE, JUŻ NIC NIE MÓWIĘ, TYLKO SIĘ NIE DENERWUJ! PROSZĘ! — wyrwało mu się.

Kiedy na ladę wskoczył kot, młody detektyw przez chwilę nie był w stanie uwierzyć, jak dobrze się złożyło, bo Figg faktycznie umilkła. Pytanie tylko, kto wywołał taką reakcję. Ten jeden raz, Longbottom był skłonny podzielić się miejscem na podium. Dla własnego dobra. Uśmiechnął się półgębkiem do rudzielca, gdy ten przechodził obok niego.

— Dobry wieczór, Salemie. Dziękuję, że jesteś — mruknął, gdy kot zeskoczył z blatu i przeszedł obok jego stopy.

Zanim Nora zdążyła ponownie się rozkręcić, Erik zmniejszył drastycznie dzielący ich dystans z szeroko otwartymi ramionami, a następnie zamknął ją w niedźwiedzim uścisku. Co jak co, ale ponadprzeciętny wzrost i siła rozwinięta w ciągu wielu lat aktywnej pracy w terenie pomagała w tym, aby utrudnić drugiej osobie ucieczkę z takiej sytuacji. Poklepał przyjaciółkę po plecach, nie odzywając się słowem i po prostu okazując jej w ten sposób swoje wsparcie.

— Przepraszam. Przesadziłem z tą prowokacją. I żeby nie było, wcale nie myślę, że byś od razu pobiegła do prasy, żeby coś zyskać na moich pomyłkach. Myślałem, że odwrócę twoją uwagę od stresu związanego z lokalem, nie pomyślałem, że... — Że wybuchniesz. — Jestem po twojej stronie, co by się nie działo. I odkopię cię choćby i z podziemi. Pożyczę taką fikuśną łopatkę od dzieciaków z sąsiedztwa. Nie ma poddawania się, bo nie ma powodów, aby się poddać. Zaliczysz ten sukces, jestem o tym przekonany. Chociaż z tą zgorzkniałością to trochę przesadziłaś.

Pokiwał głową, będąc święcie przekonany, że ma rację. Na szczęście blondynka nie miała szansy dostrzec tego gestu, bo była przyklejona do jego klatki piersiowej jakieś trzydzieści centymetrów niżej. Kolejny plus wzrostu olbrzyma. Gdy upewnił się, że Figg nie wydrapie mu oczu, zwolnił powoli uścisk. Skłonił przed kobietą elegancko głowę, obdarzając ją uprzejmym, może nawet nieco urokliwym uśmiechem.

Gdy Nora wyjaśniła mu swój plan względem jego roli na następny wieczór, zamrugał zdziwiony. W pierwszym odruchu chciał się roześmiać, jednak bogaty w doświadczenie sprzed paru minut, wiedział, że to prawdopodobnie najgorsza z możliwych opcji.

— Mugolski czy zaklęty? — spytał, zerkając podejrzliwym wzrokiem w stronę zaplecza. Zwykły kostium jeszcze jako tako by przeżył, ale zaczarowany? W zależności od tego, skąd kobieta wytrzasnęła ten konkretny egzemplarz, można było się spodziewać różnych magicznych efektów. A co, jeśli po założeniu przebrania, zostanie przekształcony w kota o ludzkich proporcjach? Przecież to by wyglądało komicznie! — Wiesz, wolałbym wiedzieć...

Koniec końców, gdy udzielono mniej lub bardziej zdawkowych wydarzeń, udał się na zaplecze, aby obejrzeć to cudo oraz je przymierzyć. Eh, jak on się poświęcał dla innych. Jak on się, kurwa, poświęcał dla innych. Ku ogromnemu zdziwieniu Erika, kostium faktycznie pasował. Nie był przymały, nie uciskał tam, gdzie uciskać nie powinien. Nie ma aż takiej tragedii, pomyślał pocieszająco, przeglądając się w lustrze. Tylko ten ogon.

— I jak to wygląda okiem eksperta? — spytał, wracając na główną salę w swoim nowym wydaniu.



the he-wolf of godric's hollow
❝On some nights, the moon thinks about ramming into Earth,
slamming into civilization like some kind of intergalactic wrecking ball.
On other nights, it's pretty content just to make werewolves.
❞
Landrynka
She could make hell feel just like home.
Można ją przeoczyć. Mierzy 152 centymetry wzrostu, waży niecałe pięćdziesiąt kilo. Spoglądając na nią z tyłu... można myśleć, że ma się do czynienia z dzieckiem. Buzię ma okrągłą, wiecznie uśmiechnięte usta często muśnięte błyszczykiem, bystre zielone oczy. Nos obsypany piegami, które latem zwracają na siebie uwagę. Włosy w kolorze słomy, opadają jej na ramiona, kiedy słońce intensywniej świeci pojawiają się na nich jasne pasemka. Ubiera się w kolorowe rzeczy, nie znosi nudy i szarości. Głos ma przyjemny dla ucha, melodyjny. Pachnie pączkami i domem.

Nora Figg
#10
16.11.2022, 16:33  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 21.01.2023, 15:28 przez Morgana le Fay.)  

Nora raczej rzadko kiedy dawała się wyprowadzić z równowagi. Dzisiaj jednak przechodziła najwyraźniej jakieś załamanie nerwowe. Coś w niej pękło, a to gadanie Erika tylko jeszcze bardziej ją nakręcało. Nie umiała zapanować nad emocjami, które przejęły władzę nad jej małym ciałem. Pluła jadem, szkoda tylko, że na jedną z nielicznych osób, która faktycznie życzyła jej dobrze. No, ale cóż mogła poradzić? Jakoś tak wyszło. Dobrze, że nikt obcy tego nie widział, zapadłaby się chyba pod ziemię ze wstydu. Na całe szczęście Erik widział ją już chyba w każdym możliwym stanie, więc nie była to dla niego żadna nowość.

Najwyraźniej jej krzyki doprowadziły do tego, że ten potężny mężczyzna, auror zamknął się w sobie. Kto by się spodziewał, że panienka od ciastek potrafi mieć w sobie taką siłę przebicia. Nie żeby była z tego dumna, choć może troszeczkę? Najwyraźniej i ona czasem mogła powiedzieć w głos te wszystkie myśli które kłębiły się jej w głowie. Zazwyczaj starała się być miła, ale dzisiejszy dzień był inny od wszystkich.

- JAK MAM SIĘ NIE DENERWOWAĆ!!!- Krzyknęła jeszcze. Na całe szczęście pojawił się kot, z Nory zeszło ciśnienie, przynajmniej na chwilę, bo gdy tylko Salem ich opuścił... Już miała ponownie pozwolić sobie na kilka miłych słów w stronę Erika, jednak nie zdołała. Przyjaciel jej na to nie pozwolił. Zbliżył się do niej i po prostu, po ludzku ją przytulił. Chyba potrzebowała bliskości, bo zaczęła się powoli uspokajać, jednak po policzkach płynęło jej więcej łez, najwyraźniej te wszystkie negatywne emocje miały opuścić jej ciało właśnie w ten sposób. Szlochała więc wtulona w Erika Longbottoma. -Przepraszam...- Głos jej się trząsł. Nie była w stanie powiedzieć nic więcej. Potrzebowała tego, wszystko zaczęło z niej schodzić. Jak to dobrze, że trafiło właśnie na niego - chyba nikt inny nie potrafiłby jej uspokoić w takim momencie.

Erik rozluźnił uścisk w idealnym momencie. Norka zrobiła krok do tyłu, przetarła przy tym oczy, które nadal był dosyć mocno zaczerwienione.- Jeśli komuś powiesz o tym ataku paniki, to Cię zamorduje.- Minę miała poważną kiedy wypowiadała te słowa, chociaż oczywiście był to tylko przyjacielski żart.

- Mugolski, nie mogłam znaleźć żadnych magicznych.- Wydawało jej się, że mimo wszystko nie jest zły, niczego mu nie brakowało. Czekała, aż Erik przymierzy kostium, chwilę mu to zajęło. Zagwizdała, kiedy pojawił się przed nią ponownie - tym razem w tym jakże przepięknym przebraniu kota. - Wiedziałam, że będzie pasował, znam dobrze Twoje wymiary...- Pozwoliła sobie obejrzeć mężczyznę z każdej strony. - Ten ogonek jest uroczy.- Skomentowała jeszcze tył stroju. Spędzili razem jeszcze chwilę, jednak kobieta już więcej tego wieczora nie uraczyła Erika kolejnym atakiem paniki, a później odprowadziła go do drzwi. Mięli się spotkać następnego dnia rano podczas wielkiego otwarcia.

Koniec sesji
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Erik Longbottom (2787), Nora Figg (2393)




  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa