• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena poboczna Dolina Godryka v
« Wstecz 1 2 3 4 5 6 Dalej »
[06.08.72, popołudnie] Out on the run from black magic

[06.08.72, popołudnie] Out on the run from black magic
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#1
23.05.2024, 20:31  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 29.09.2024, 15:24 przez Mirabella Plunkett.)  
adnotacja moderatora
Rozliczono - Atreus Bulstrode - osiągnięcie Pierwsze koty za płoty
Rozliczono - Brenna Longbottom - osiągnięcie Życie to przygody lub pustka

Woda była czarna.
Nie cała, oczywiście. Rzeka płynąca przez Knieję Godryka, a później biegnąca w głąb Doliny, była czysta i iskrzyła w promieniach po południowego słońca... poza jednym fragmentem, nie w samym lesie jeszcze, ale całkiem blisko niego. Na tyle, aby czasem rzucać nerwowe spojrzenia ku granicy drzew, czy nie nadciągną stamtąd mgliste sylwetki, zionące dziwnym chłodem.
Widm jednak nie było: za to czarna plama, tak ciemna, że zdawała się pochłaniać słoneczne światło, stała na płytkiej wodzie w pobliżu brzegu i również poczerniały trup w samym jej centrum już owszem.
I charakterystyczna woń siarki i dymu. Zapach czarnej magii.
Brenna pracowała w BUM dostatecznie długo, aby wpaść na to, że nie powinna ruszać ciała. Po pierwsze przedmiot, z którego wypłynęła prawdopodobnie czerń i prawdopodobnie zabił ofiarę, a który chyba wystawał spod ciała, mógł chować jeszcze jakieś niespodzianki. Nie mogła dać się dzisiaj zabić, jutro od rana czekało ją szykowanie urodzin Millie, a kolejnego dnia pewna morska wyprawa. Po drugie, miejsce zbrodni należało przed takimi działaniami zasadniczo sfotografować, koroner powinien obejrzeć ciało, i tak dalej, i tak dalej. Teleportowała się więc tylko pod najbliższy dom czarodziejów, poprosiła uprzejmie o poinformowanie biura aurorów, że ma tu chyba coś dla nich, po czym aportowała się z powrotem. Pilnować ciała (nie ufała, że to nie postanowi się zdezintegrować, wstać i z tej wody wyjść, cholera wie z tą czarną magią, albo czy nie znajdą go jacyś inni mugole i też nie skończą martwi) i zająć się tym, czym mogła, mianowicie węszeniem wokół.
Zarówno w tym metaforycznym, jak i dosłownym sensie.
Nawet nie próbowała się zastanawiać, jak to się stało, że wracając ze Strażnicy wpadła akurat na coś takiego. Chyba już przywykła, że pewne rzeczy po prostu się zdarzały.
Rzuciła kilka zaklęć, doprowadzając w okolicy do wzrostu krzaków ponad miarę, by zniechęcić potencjalnych spacerowiczów do zapędzania się tutaj i przysłonić miejsce zbrodni przed mugolskim wzrokiem. A potem uważając, by przypadkiem nie zadeptać jakichś śladów, zaczęła kręcić się w pobliżu jako wilk – w próbie pochwycenia czegoś poza paskudnym odorem czarnej magii.

Percepcja, czy coś znalazła
Rzut Z 1d100 - 75
Sukces!

Rzut Z 1d100 - 12
Akcja nieudana


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#2
03.06.2024, 16:24  ✶  
Woda była czarna.
Atreus stał nad rzeką, wpatrując się w płynącą wodę i zastanawiał się, dlaczego właściwie on. Ciemna plama rozpościerająca się po tafli była trochę jak wyciągnięta z tych nieprzyjemnych snów, będących pokłosiem statku widmo, po którym musieli biegać pod koniec czerwca. Ale wszystko zdawało się poprawiać fakt, że nie musiał uciekać się do aurowidzenia, żeby dostrzegać tę barwę. Była mocno zaszczepiona w fizycznym świecie i inni widzieli ją z dokładnie taką samą łatwością.

Przykucnął na brzegu, zaciągając się papierosem i patrząc przez moment na swoje odbicie. Płynąca rzeka rozleniwiała, spychając jego umysł w inna stronę. Gdzieś dalej, do dalszych wspomnień i obrazów z nimi związanymi. Ale woda w miejscu które go niego przychodziło, była całkowicie czysta. Błyszczała w południowym słońcu i płynęła wartko, kiedy dwójka dzieciaków zbiegła na brzeg niedaleko letniej posiadłości Bulstrode'ów. Ścigali się z Laurentem do powalonego nad wodą drzewa, które stanowiło wygodny pomost na drugi brzeg. Atreus czuł znajomy posmak determinacji, która narastała z każdym kolejnym krokiem, im bliżej przejścia nad wodą się znajdowali. Nie był pewien, dlaczego w ogóle nie postanowił popchnąć kuzyna, przecież to byłoby takie typowe dla niego zagranie - wygrać za wszelką cenę. W końcu tego nauczyła go matka, a może i wtłoczyła to w niego, kiedy jeszcze nosiła go pod sercem.

Światło błysnęło, odbijając się od oleistej czerni, która unosiła się na wodzie i otaczała odleżane ciało. Śmierdziało popiołem i zapach ten skutecznie przeżerał się przez świeże powietrze otoczenia. Fotograf zrobił kolejne zdjęcie, a przesłona w aparacie kliknęła znowu, kiedy Atreus podniósł się, rzucając niedopałek do wody. Ćmiła go głowa od wypitego wczorajszego dnia alkoholu, a połyskujące na wodzie światło czy odgłos aparatu zdawały się odpowiednio uderzać w ten ból. Dlatego odsunął się, zarówno od fotografa, jak i nieco od brzegu, swoje spojrzenie kierując bliżej linii roślinności, jakby w oczekiwaniu że w najbliższym otoczeniu ciała znajdzie już cokolwiek ciekawego.

pecepcja, swoim małym oczkiem widzę
Rzut Z 1d100 - 67
Sukces!

Rzut Z 1d100 - 41
Slaby sukces...
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#3
03.06.2024, 17:52  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 03.06.2024, 17:52 przez Brenna Longbottom.)  
Pokręciła się pomiędzy krzakami, spróbowała ruszyć za pochwyconym zapachem, ale ten urwał się nagle: prawdopodobna teleportacja. Gdzieś w międzyczasie z tyłu dobiegły trzaski aportacji oraz głosy, świadczące o tym, że wiadomość dotarła do Biura. Dobrze, bo kiedy tak tu szukała tropów, towarzyszące jej od rana przeczucie, że o czymś zapomniała, sprawiło że niemal uwierzyła, że tym czymś było posłanie cynku do Ministerstwa.
Ale może chodziło tylko o to, że nie dała w gębę Yaxleyowi. Niewykluczone, że będzie ku temu inna okazja.
Wyłoniła się spomiędzy roślin, pozbywając się z włosów zabłąkanej gałązki i przesunęła wzrokiem pomiędzy technikiem a aurorem. Bulstrode’a by się tu nie spodziewała: nie w dzień po weselu Blacków, które ponoć miało być wielkim wydarzeniem i zaproszenia dostała większość przedstawicieli rodów czystej krwi jak Anglia długa i szeroka.
– Koroner jeszcze nie wytrzeźwiał? – spytała, widząc, że koroner najwyraźniej jeszcze nie dotarł. Lycoris na pewno była na ślubie brata, Augustus na ślubie siostry, Cynthię pewnie też zaproszono, może tego jedynego, co pełnił dzisiaj dyżur, dosłownie rozrywano, bo pechowo ktoś zginął i gdzieś indziej? Albo i on był wczoraj na zabawie i zasnął gdzieś pod stołem sekcyjnym?
– Ofiara to mugol, Ted Moore, mieszka, znaczy się mieszkał, na skraju Doliny, okoliczny pijak – poinformowała, bo żyjąc tu całe życie kojarzyła z widzenia większość mieszkańców. I chociaż nie powinno się niby wartościować niczyjego życia, a śmierć Teda Moore’a była taką samą tragedią jak każda inna, to Brenna odczuwała pewnego rodzaju ulgę, że nie będzie trzeba iść do rodziny zmarłego i przekazywać im strasznej wieści. Córka Teda uciekła ledwo skończyła osiemnaście lat, nigdy nie wróciła i powiadomieniem jej będą mogły zająć się już mugolskie służby, gdy ktoś zauważy zaginięcie Moore’a i okaże się – na użytek mugoli – że doznał zawału gdzieś za domem. – Przyszedł od strony swojego domu. Nie był tu sam, jest drugi trop, tyle że nie mogę chwycić ani skąd przyszedł, ani gdzie znikł. Stosunkowo świeży. To co jest źródłem tej czerni nam tutaj nie jebnie?
Atreus mógł zaobserwować dwie rzeczy, gdy przypatrywał się rzece, jej okolicy i trupowi. Źródłem czerni była prawdopodobnie skrzyneczka, którą Ted Moore wciąż trzymał w poczerniałych palcach: jego dłonie pokryła czerń, a reszta ciała miała tylko tu i ówdzie plamy. Po drugie, zauważył ślady stóp, może Teda, może tej drugiej osoby: ktoś kręcił się niedawno w pobliżu mostku, przerzuconego nad rzeką kilka metrów dalej i chyba schodził w tamtym miejscu do rzeki.


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#4
03.06.2024, 22:07  ✶  
Im dłużej Bulstrode stał w cieniu drzew tym pewniejszy był, że powinien sobie tego dnia zrobić wolne. Że w ogóle nie powinno go tutaj dzisiejszego dnia być, a zamiast tego należało leżeć dramatycznie na kanapie w salonie. Eliksir na tego typu sytuacje skończył się i teraz był w całości wyeksponowany na okropności natury. W pierwszej chwili, kiedy Brenna się odezwała, miał wrażenie że coś jej się pomyliło i mówiła do niego, bo jeśli ktoś nie był tutaj trzeźwy, to był to właśnie on. Mrugnął, trochę zbyt powolnie, zanim dotarło do niego że po prostu ten dzień najpewniej tak będzie wyglądał.
- Albo czeka na imienne zaproszenie - rzucił, mimowolnie uśmiechając się do Longbottom nonszalancko, ale jeśli kobieta poświęciła jego twarzy więcej niż dwie sekundy, to z łatwością wyłapała że był to wyraz nieco wymuszony. Dla zachowania tak zwanych pozorów.

- Jakaś rodzina? - zapytał, bo w przeciwieństwie do niej, nie mieszkał w Dolinie ani też nie znał tutejszych mieszkańców. W sumie to i większości ludzi z Horyzontalnej nie znał, ale to był chyba taki urok miasta, że nagromadzenie ludzi nie sprzyjało aż tak możliwości zaznajomienia się ze wszystkimi. - Czekaj chwilę, mugol? - obudził się jakby nagle, marszcząc przy tym brwi. Obejrzał się na ciało i rozlewającą się w wodzie czerń. - Skąd on to wziął, do cholery - mruknął już raczej, wyraźnie trawiąc powoli tę rewelację.

- Mamy ślady butów, przede wszystkim przy mostku. Rzeka płynie w dół, więc może tam się podziało więcej i zmyło ciało? - zasugerował, patrząc w stronę kładki. - Byłaś tu pierwsza, co nie? Więc może wystraszyłaś kogoś kto próbował coś tutaj zdziałać. Skoro to mugol to ten przedmiot nie powinien w ogóle wpaść w jego ręce, to może go ukradł? Drobne na flaszkę, czy coś takiego. Ale się przeliczył - pokręcił głowa, spoglądając na nieszczęśnika, chociaż ciężko było powiedzieć że mu współczuł. - Cóż... póki leży i nic nie robi to raczej nie powinno nic się stać. Zabarwia wodę, ale nie spływa dalej. Obstawiam że to albo ta szkatułka, albo coś co znajduje się w środku.
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#5
03.06.2024, 22:54  ✶  
Spojrzenie na Atreusa wystarczyło, aby się domyśleć, że jeśli nawet wytrzeźwiał, to na pewno nie wyleczył się ze skutków kaca. W takich chwilach przypominała sobie poranek w Wieży Astronomicznej, gdy obudziła się na krokwi, i kiedy nawet słońce zdawało się świecić zbyt głośno, a szept Victorii rozbrzmiewał w uszach na podobieństwo krzyku, i dochodziła do wniosku, że być może rezygnacja z alkoholu była najlepszą decyzją w jej życiu.
– Zacznę na wszelki wypadek nosić takie w kieszeni, ze złotymi literkami – powiedziała, podchodząc nieco bliżej brzegu i trupa, któremu robiono zdjęcia, a ktoś obok pobierał ostrożnie próbkę czarnej wody do fiolki. Brenna zesztywniała mimowolnie, gdy płyn lewitowano do fiolki, ale obyło się bez żadnych wybuchów. – Córka, ale od lat nie mieszka w Dolinie i z tego, co wiem nie mieli kontaktu. Mugol. Jeden z najbardziej mugolskich mugoli, jakich kiedykolwiek spotkałam. Mam wrażenie, że mogłabym zacząć czarować mu przed samym nosem, a on nazwałby mnie szarlatanką, która próbuje go na coś naciągnąć albo coś takiego.
Ted był niedowiarkiem, co dało się mu wybaczyć, i nieprzyjemnym człowiekiem, co jakoś ułatwiało jej stanie tutaj, jakieś dwa metry od jego trupa. Gdyby w wodzie leżał jeden z sąsiadów, których lubiła bardziej, pewnie zajęcie się tą sprawą przytłaczałoby ją znacznie mocniej. Co nie znaczyło, że miała zamiar czegokolwiek zaniedbać, bo nieważne, kim Moore był albo nie był: czarodzieje nie powinni stawiać mugoli przed sytuacjami, wobec których ci byli bezbronni. Mugole nie powinni umierać z powodu czarów. Właściwie to nikt nie powinien umierać z ich powodu.
– Nikogo ani niczego nie widziałam, ale przynajmniej jeden trop jest świeży. Tylko jeżeli ktoś używał czarnej magii, dlaczego miałby uciec na mój widok? – Ostatecznie była pojedynczą osobą, kobietą w dodatku, jeżeli jej nie znał, mógł ją wziąć za mugolkę, jeżeli nawet znał – czy czarnoksiężnik zwiewałby w podskokach przed jedną Brygadzistką? – Hm… może to nawet by pasowało do Teda. Coś ukradł, czarownik go tutaj dogonił i zabił? Ale wygląda mi na to, że on to się tutaj aportował i potem deportował – Obejrzała się w stronę mostu, a potem ruszyła w stronę brzegu. Rozważała przez moment zamienienie się z powrotem w wilka, ale ostatecznie zbliżyła się po prostu, próbując nie zadeptać przypadkiem śladów. Zsunęła się nieco niżej, tak że weszła niemal do wody, metr od miejsca, gdzie chyba Ted lub czarnoksiężnik wszedł do rzeki. – Tu chyba coś było – mruknęła, przyklękając, by z tej perspektywy spojrzeć na skałki pod niezbyt wysokim postem: wyglądało to jak… jakaś skrytka.
– Moment, muszę sfotografować!
Mężczyzna zajmujący się dokumentacją też ruszył w tę stronę, by zrobić zdjęcia śladów butów i mostu. Dźwięk migawki był cholernie irytujący: wżynał się niemal w umysł Brenny, i jakby…
…trzasnęły drzwi, ale przecież tutaj nie było żadnych drzwi.

Rzut kto widzi


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#6
19.06.2024, 03:10  ✶  
Zażyte poranną porą eliksiry, mające postawić go na nogi, podziałały. Przynajmniej na tyle na ile mogły. Pijany nie był, ale ćmiła go głowa i jakoś tak za jasno nieco było na tym świecie. Nie pamiętał też, jak po powrocie do domu bazgrał na kolanie listy, które nigdy nie powinny trafić tam, gdzie je posłał. Ale to, że szczere wyznania skierowane do Brenny otrzymała Lorraine, było problemem Atreusa z przyszłości. Ten teraźniejszy właśnie uśmiechnął się niby to na jej żart, ale jednocześnie rozcierając skroń.

- Taki mugol to skarb. Nawet nie trzeba by mu czyścić pamięci - nawet się nie zaśmiał, chyba sam niekoniecznie pewien czy mówił teraz na poważnie, czy może jednak żartował. Ostatecznie jednak westchnął tylko głęboko. Nie czuł jakiegoś specjalnego poruszenia serca, patrząc na tę akurat śmierć. Czy to przez bycie zwykłym pijakiem, czy to poprzez nienależenie do magicznej społeczności, ale Moore nie wpisywał się w ramy osoby, którą Bulstrode mógł się przejmować. Co jednak go niepokoiło i to w wyraźny sposób, to ten artefakt. Wpatrywał się w niego uporczywie, wracając spojrzeniem co jakiś czas.

- Może nigdy nie był dobry z zaklęć i uroków. A może się wstydzi kobiet? - rzucił obojętnie. - Tak sobie myślę, że mógł z jakiegoś powodu nie chcieć wdawać się w walkę. A może mu się to nie opłacało? Może to nie pudełeczko było problemem, a jego zawartość - gdybał sobie, ruszając za nią w stronę brzegu. Przez moment patrzył co robi, jak zsuwa się nieco niżej i przyklękuje, ale w końcu ostrożnie zrobił to samo, zatrzymując się parę kroków za nią, spoglądając w stronę, gdzie kierowała wzrok. - Masz coś? - zapytał, mrużąc oczy i próbując dopatrzeć się tego, co ją w tym momencie zainteresowało.

Fotograf pobiegł za nimi, machając tym aparatem jak opętany. Migawka błysnęła, a Atreus z niezadowoleniem przymknął oczy, niekoniecznie na błysk lampy, który stapiał się ze słonecznym światłem, a na sam dźwięk migawki. Kiedy otworzył oczy, wyciągnął dłoń w kierunku Longbottom, chcąc pomóc jej wstać i przejść bliżej mostu, gdzie zdawała się czegoś dopatrywać.
- Brenna?
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#7
19.06.2024, 15:32  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 19.06.2024, 15:34 przez Brenna Longbottom.)  
Ona sama po porannych wybrykach Thorana Yaxleya, nocnym dyżurze i wcześniej dziwnym nieco dniu, który nastąpił po potańcówce, ratowała się eliksirem Nory, który – na całe szczęście – działał świetnie. Zresztą, zdołała schwycić trochę snu. Za przez to, że była zajęta, żadne plotki z wesela Blacków jeszcze do niej nie dotarły, o listach nie miała pojęcia, i chwilowo mogła skupić się na jednym problemie na raz, czyli na trupie. To znaczy prawie, bo na moment rozproszyła się trochę, przypominając sobie inną plotkę, jaka niedawno do niej dotarła, i miała wielką ochotę spytać, czy Atreus naprawdę wsadził Philpowi Nottowi świeczkowego kutasa do nosa i musieli mu go wyciągać w szpitalu (bo w takiej wersji usłyszała ę historię), ale uznała, że przy fotografie i nad ciałem trochę nie wypada.
– Ktoś postanowił potraktować go jak skarb i zadbać, aby trafił do ziemi – mruknęła. Nie był to żart, a raczej trochę wisielcze poczucie humoru, bo nawet jeżeli nie stała płacząc nad martwym mugolem, to wciąż daleko było jej do wesołości i uważała, że absolutnie sobie na coś takiego nie zasłużył.
Poza tym to była czarna magia. Taka typowa paskudna, obliczona ewidentnie na to, żeby krzywdzić.
– Nie jestem pewna, chyba tak – powiedziała, trochę rozkojarzona, bo wspomnienie, przywołane przez dźwięki migawki i kroków, dobijało się do jej umysłu. W pierwszej chwili próbowała skupić się na nim: na trzasku zamykając się drzwi, a potem głosach rozbrzmiewających w głowie. To było tak cholernie dawno, w Hogwarcie, jakby w innym życiu – i choć wcześniej uczepiała się wspomnień, które wracały, nawet tego o śmierci babki, bo przecież stanowiły część jej samej, teraz zawahała się.
Czy naprawdę chciała o tym pamiętać?
A potem Atreus wypowiedział jej imię i wspomnienie uleciało, pozostawiając po sobie tylko jakąś dziwną melancholię i poczucie goryczy. I sama Brenna nie była pewna, czy to faktycznie auror odwrócił uwagę, czy ona pozwoliła strzępom pamięci umknąć w niebyt. W myślach przeklinając cholerne, zabierające i zwracające wspomnienia ognie, ujęła odruchowo jego rękę, chociaż tak naprawdę przecież podnieść mogłaby się sama.
– Przepraszam, zamyśliłam się. – Może nawet by powiedziała, że „a, znowu coś miesza mi w głowie”, skoro tych sensacji z tego, co wiedziała, doświadczali też on, Erik i Mavelle, ale niezbyt miała ochotę wspominać o tym w towarzystwie innego członka ekipy. Jeszcze ktoś zacząłby się zastanawiać, czy ludzie, którzy byli na Polanie Ognisk, w ogóle nadają się do służby. - Na oko schowek, może był wcześniej zabezpieczony zaklęciami, które straciły moc? To cholerstwo mogło tam zostać przez kogoś ukryte, a Ted je znalazł. Albo dowiedział się w jakiś sposób, że ktoś tutaj coś schował?
Ukrywanie czarnomagicznych przedmiotów bardzo źle się jej kojarzyło, z mglistymi mokradłami mianowicie. Ale też mogło być i tak, że skrytka była tutaj już pusta, a faktycznie Ted po prostu okradł kogoś i uciekł tutaj. Tak czy inaczej właściciel przedmiotu prawdopodobnie mugola martwego znalazł, odkrył, że przedmiot jest otwarty i się stąd ulotnił, zanim przybyli…


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#8
20.06.2024, 03:02  ✶  
- Rozumiem - skwitował tylko, ale przez moment przyglądał jej się uważnie, wyłapując ten delikatny nalot melancholii. Jakby echo zaledwie, a nie faktyczna emocja wykwitająca pełną barwą na jej czerwonej aurze. Zawsze z pewnym zainteresowaniem przyglądał się osobom, które dzieliły z nim kolor otaczającego ich, niewidocznego dla innych halo. W jaki sposób byli do siebie podobni, że roztaczająca przez nich energia dzieliła jedną barwę? Czy ktokolwiek inny mógł zauważyć z łatwością to podobieństwo w sposobie w jaki się zachowywali, czy może było to coś o wiele bardziej ulotnego, przeznaczonego zaledwie dla kogoś z otwartym trzecim okiem?

Ale mimo ciekawości odwrócił od niej spojrzenie, jakby godząc się z tym poczuciem niewiadomej, zamiast tego koncentrując się na miejscu, które mogło okazać się czymś istotnym w sprawie Teda i trzymanej przez niego szkatułki. Na skrytce.

- Czyli przyszedł tutaj od strony domu i znalazł tutaj skrytkę. Chyba czy o niej wiedział czy znalazł ją przypadkiem niewiele nam pomoże, ale dobrze będzie przetrzepać jego mieszkanie, może coś tam będzie, chociaż wątpię, żeby trzymał pod poduszką pamiętnik.
Tym razem to on zsunął się bliżej linii wody, idąc wzdłuż niej w stronę mostku i patrząc po brzegu, czy może gdzieś na mokrym piasku lub miękkim podłożu było widać ślady, które sugerowałyby że Ted faktycznie przeszedł wzdłuż brzegu, zanim trafiła go klątwa. Jeśli takich nie było, cóż, najwyraźniej działała w trybie natychmiastowym, kiedy stał po kostki wodzie i faktycznie go zmyło. Fotograf robiący zdjęcia, zdążył już obfotografować ich znalezisko i teraz cofnął się, w bezpiecznej odległości czekając aż okaże się czy coś zaraz komuś urwie rękę, czy może wszystko było w porządku.

Zbliżył się do wcześniej zauważonych przez Brennę skałek i wyciągnął różdżkę. Mogła mieć rację - Moore mógł dostać się do niej kiedy zaklęcia chroniące osłabły lub znikły całkowicie, ale jak to się mówiło; przezorny zawsze ubezpieczony. Szczególnie kiedy miało się do czynienia z czarnomagicznymi przedmiotami. Machnął ręką, rzucając rozpraszające zaklęcie, żeby rozwiązać ewentualną magię wciąż działającą na skrytkę. Potem następnie machnął znowu, chcąc schowek otworzyć.

[kto ma rację]

rozproszenie żeby sie skrytka na mnie nie rzuciła
Rzut Z 1d100 - 25
Akcja nieudana

Rzut Z 1d100 - 97
Sukces!
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#9
20.06.2024, 17:34  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 20.06.2024, 17:34 przez Brenna Longbottom.)  
Rzuty na losowe wydarzenia (i raz nic nie wybucha)
Jej aura malowała się jasną czerwienią, tą która świadczyła nie tyle o agresywności, ile energiczności i sile życiowej. Brenna nigdy nie umiała usiedzieć na miejscu, wszystko chciała robić od razu i chociaż świat – bardzo powoli, ale systematycznie – wbijał jej do głowy odrobinę rozsądku, głównie przez wzgląd na to, że martwiła się o innych, i musiała nauczyć się planowania, to w wielu sytuacjach reagowała raczej instynktownie niż z należytym namysłem.

– Wyjął pudełko, w pudełku było… coś i go zabiło? Albo uruchomiły się zaklęcia ochronne i one go wykończyły. Pojawić się tutaj mógł właściciel albo przypadkowa osoba, która spanikowała, jak zobaczyła trupa – dokończyła, próbując otrząsnąć się z zagubienia i emocji, której pochodzenia nie umiała teraz nawet zidentyfikować. Być może zdołałaby pochwycić trop jako wilk stąd albo przynajmniej zapamiętać zapach: gdy sprawdzała bliżej ciała, wszystkie wonie tonęły w smrodzie siarki i popiołu, składającego się na charakterystyczny zapach czarnej magii. – Może obejdzie się bez pamiętnika, jeśli znajdziemy coś tutaj albo tam, czego mogłabym dotknąć tak bez obawy, że od razu wyeksmituje mnie to na tamten świat – dodała, wskazując kciukiem na ciało. Czarnomagiczne pudełeczko albo nawet ubrania denata mogły dać trochę wskazówek w kręgu widmowidza, ale ta czerniejąca się na wodzie i cuchnąca dymem plama trochę zniechęcały ją do próbowania. Gdyby dała się tutaj zabić jakiejś smolistej mieszance, popsułaby urodziny Millie świeżo po tym, jak ta wyszła z Lecznicy Dusz i Alastor nigdy by jej tego nie wybaczył. To znaczy, byłaby martwa, więc niby wszystko jedno, ale pewnie wyrzucałby jej to nawet później w Limbo.

Na brzegu leżała paczka papierosów, może należąca do Teda, może do tej drugiej osoby, która musiała jednemu z nich wypaść z kieszeni. A kiedy Atreus zaczął czarować, Brenna odruchowo sięgnęła po różdżkę, spodziewając się, że jak nic coś zaraz walnie. Czy to jednak wszelkie zaklęcia i pułapki przestały działać, czy zaklęcie Bulstrode’a je usunęło – nie stało się zupełnie nic. Może poza tym, że bliżej skałek woń czarnej magii znów stawała się intensywna, tylko trochę mniej drażniąca niż w miejscu, w którym w plamie czerni leżał trup. Faktycznie znajdowała się tam skrytka, i mogło w niej wcześniej spoczywać pudełko. Wyglądało też na to, że zostało tam jakieś… pióro? Chyba trochę uszkodzone.


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#10
21.06.2024, 00:51  ✶  
Pokiwał głową na jej dalsze słowa, ciągnące dalej jego domysły. Mogli teraz zwyczajnie gdybać nad tym jak miała się sprawa ze skrytką i co konkretnie doprowadziło mężczyznę do takie stanu; zaklęcia, samo puzderko czy może to co było w środku. Co faktycznie musieli zrobić to pociągnąć ten temat najlepiej z widmowidzem, zajrzeć do domu denata i najlepiej to poczekać na raport z sekcji zwłok, przeprowadzonej przez koronera. Bo Bulstrode zdawał sobie sprawę z tego, że trzymana w dłoniach Teda szkatułka była okropnym materiałem do podsunięcia widmowidzowi.

Idąc wzdłuż brzegu, z roztargnieniem podniósł leżącą tam paczkę papierosów. W jakimś odruchu najpierw zajrzał do środka, licząc znajdujące się tam papierosy, o ile jakieś tam były, a potem podniósł dłoń ze znaleziskiem, pokazując je brygadzistce.
- Jeśli to ich, może się nadać - a potem odłożył je dokładnie w tym samym miejscu gdzie ją znalazł, bo towarzyszący im fotograf wyprostował się nagle jak struna i Atreus był absolutnie przekonany, że gotowy był znowu oświadczyć, że musi to sfotografować.

Cokolwiek chroniło skrytkę, albo faktycznie uległo działaniu czasu, albo skupiło się na Tedzie, albo ostatecznie poddało się właśnie rzuconym przez niego zaklęciom. W każdym razie, żadna magia już nie wiązała tego miejsca i kiedy machnął różdżką ponownie, wnętrze stało przed nim otworem. Waliło tutaj czarną magią jakby jeszcze bardziej niż nad ciałem, a może była to wina że w zagłębieniu zapach ten się kumulował.
- Pióro - zakomunikował z pewnym rozczarowaniem w głosie. Nie wiedział czego się spodziewał, ale na pewno nie było to zwykłe, pospolite pióro. Do tego jakieś nadpsute. - Jeszcze tutaj zdjęcie - powiedział głośniej, wabiąc kręcącego się niespokojnie fotografa. - Zostawmy je na razie. Jak cyknie fote to się je wyjmie bezpiecznie i zabezpieczy, żeby ewentualnie nie zrobiło nikomu krzywdy - nie garnął się do tego, żeby i tego przedmiotu dotykać, bo nawet jeśli nie był przeklęty, to leżał w tym samym miejscu co coś, co doprowadziło Teda do takiego stanu.

Cofnął się od skrytki, tak samo jak i od brzegu, wracając na stabilny grunt i tam zapalając kolejnego papierosa.
- Wiesz, wcześniej znowu mi się to przytrafiło. To samo co w archiwum - rzucił bez większych emocji, korzystając z chwili że reszta ekipy była skoncentrowana na swoich zadaniach. Ostatnich zdjęciach, zabezpieczaniu kolejnych rzeczy, a potem mogli się wziąć za dalsze czynności jak wysłanie kogoś do domu Moore'a albo widmowidzenie. - Też miałaś od tamtego czasu jakieś kolejne wspomnienia?
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Brenna Longbottom (3155), Atreus Bulstrode (2455)


Strony (2): 1 2 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa