• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Poza schematem Retrospekcje i sny v
« Wstecz 1 … 10 11 12 13 14
[3/1/1972, Ministerstwo Magi, Bum | Erik & Ethan] Zdjęcie, proszę!

[3/1/1972, Ministerstwo Magi, Bum | Erik & Ethan] Zdjęcie, proszę!
Widmo

Ethan Potter
#1
27.10.2022, 23:22  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 20.12.2023, 20:21 przez Morgana le Fay.)  
adnotacja moderatora
Rozliczono - Erik Longbottom - osiągnięcie Badacz Tajemnic

Występ Orkiestry Noworocznej zszedł już z ust czarodziejów następnego dnia, pozostawiając na ustach jeszcze smak absolutnej końcówki roku 1971. Ci, którzy mieli szansę spędzić go w towarzystwie innych ludzi, a nie w pracy - mogli zdecydowanie być weseli. Taką osobą był Ethan Potter, który wstając z samego popołudnia jedyne co czuł to suchość w gardle po nader dużej ilości alkoholu wypitego sylwestrowej nocy. Zdawało się, że jego dzień miał być prosty, pozbawiony planów na następne dni, a poświęcony jedynie wypoczynkowi. Mylił się, kiedy do okna jego mieszkania dostał się on - posłaniec wieści ministerskiej z rąk samego detektywa, a dokładniej po prostu sowa. Wymieniając powszechną kurtuazję, jedyne co interesował doktora Pottera to fakt istnienia tam informacji, że może pomóc w jakiejś sprawie. Hmm... Interesujące, że zgłoszono się do niego nie w formie świadka, a eksperta, który miał za zadanie pomóc innym i tym samym przysłużyć się dla "dobra społeczeństwa". Spokojnie, złożona przysięga lekarska obowiązywała pomagać innym, dlatego krótka informacja na drugiej stronie tego samego listu co przysłana miała zdradzić, że stawi się idealnie trzeciego dnia obecnego roku, dziwiąc się, że sam list przybył w sobotę. No cóż, jego poniedziałek będzie zajęty, ale miał nadzieję na to, że opłaci mu się to - a jeśli nie - to przynajmniej nie zepsuje sam z siebie dzień detektywa. Potrzeba było jednej rzeczy - dobrego humoru samego lekarza, aby osiągnąć dużo więcej niż się chce. A idąc do wydziału Ministerstwa Magii w sam poniedziałek, dodatkowo pierwszy tego roku, powodowało, że Erik Longbottom musiał postarać się usatysfakcjonować na tyle Pottera, aby ten mu pomógł. W końcu widok w ministerstwie bez żadnego ważnego powodu to rzut na jego rozpoznawalność i plotki wysyłane do Proroka i Czarownicy. Ale... Nie warto było iść na przód i po prostu dowiedzieć się o co chodziło.
Dlatego z czystym zainteresowaniem tego na czym tak zależało Longbottomowi, że zamierzał zadawać pytania pionierowi w dziedzinie medycyny estetycznej, Ethan wykorzystał teleportację, aby pojawić się w gmachu ministerstwa i zorientować się gdzie możliwe było odszukanie mężczyzny. Wymienił parę słówek z różnymi osobami po drodze, wyminął parę drzwi, dostał się windą do odpowiedniego wydziału i... odszukał drzwi, zaraz oznajmiając swoją wizytę dwukrotnym puknięciem drzwi, nim zaraz bez żadnego słowa po drugiej stronie wejść do środka.
— Przepraszam bardzo, jednak jesteśmy w poniedziałkowy poranek i w niedługim czasie miałem zaczynać dyżur. Jeśli mogę się dowiedzieć - o co konkretnie chodzi, że postanowił pan nawiedzić wizytą swojej sowy moje cztery ściany? — Bezpośrednio przechodząc do konkretów, stał naprzeciw mężczyzny, starając się dać mu znak "no wstań, kultury". A czasu też nie miał za dużo. Znalazłby więcej gdyby tylko wiedział co Erik ma mu do pokazania tak ważnego, że być może wzbudzi jego uwagę.
viscount of empathy
show me the most damaged
parts of your soul,
and I will show you
how it still shines like gold
wiecznie zamyślony wyraz twarzy; złote obwódki wokół źrenic; zielone oczy; ciemnobrązowe włosy; gęste brwi; parodniowy zarost; słuszny wzrost 192 cm; wyraźnie zarysowana muskulatura; blizna na lewym boku po oparzeniu; dźwięczny głos; dobra dykcja; praworęczny

Erik Longbottom
#2
29.10.2022, 01:27  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 16.02.2023, 21:33 przez Erik Longbottom.)  

Och, jak cudownie by było, gdyby mógł spędzić okres noworoczny, będąc w stanie w pełni poświęcić się obchodom Yule w gronie przyjaciół i rodziny, a już zwłaszcza na tak prestiżowym wydarzeniu, jakim był występ Orkiestry Noworocznej. Niestety młody Longbottom pomimo najszczerszych chęci nie miał tyle szczęścia. Zamiast spędzać miło czas z bliskimi, walczył na własną rękę z efektami oraz konsekwencjami pełni, która wyciągnęła na wierzch jego wilczą naturę.

Nie było to najprzyjemniejsze doświadczenie, jednak dzięki eliksirowi tojadowemu i tak znosił przemiany lepiej niż znamienita część wilków, którzy nie zawsze mogli sobie pozwolić na ten specyfik. Prawdę mówiąc, Erik nie potrafił sobie wyobrazić, jak miałby funkcjonować bez tego zabezpieczenia. Wydawał na niego wprawdzie krocie i zdobywał dzięki znajomościom rodzinnym, ale na samą myśl, że mógłby tego wszystkiego nie mieć i być pozostawionym samym sobie go głębi go poruszała.

Teraz na szczęście był już w stanie normalnie funkcjonować, nie licząc tego, że ostatnie noce ciężko było uznać za takie, które wlały w jego ciało mnóstwo nowej energii, sprawiając, że był gotów do działania. Gór nie mógł przenosić, ale babrać w dokumentach i próbować poskładać niektóre sprawy do kupy już tak. Jeszcze przed wyjściem z domu nastawił się na to, aby jak najszybciej wrócić do standardowego tempa pracy.

Po biurze nie kręciło się jeszcze zbyt wiele pracowników, toteż mężczyzna pozwolił sobie zacząć poranek od zaparzenia sobie herbaty. Ledwo zajął miejsce przy swoim biurku, a drzwi otworzyły się z impetem, a do środka wkroczył nie kto inny, jak Ethan Potter. Szybko. Nie spodziewał się go aż tak wcześnie. Od razu zwrócił uwagę na to, że drugi czarodziej był nadzwyczaj... zmotywowany do pomocy.

A ja powinienem być teraz w swoim łóżku i odpoczywać pod świeżo wypranymi pierzynami, pomyślał z przekąsem, wodząc niewzruszonym wzrokiem po sylwetce pana Pottera. Przetarł podkrążone od braku snu oczy, odstawił filiżankę z herbatą na spodek i podniósł się z miejsca. Przywołał na usta najbardziej profesjonalny uśmiech, na jaki było go stać i uścisnął dłoń mężczyzny na powitanie.

— Dzień dobry. Oczywiście, rozumiem, że się panu spieszy. Proszę spocząć i przejdziemy od razu do konkretów. Zakładam, że herbatę lub szklankę wody również pan sobie daruje? — Zerknął kątem oka na Pottera. Skoro chciał jak najszybciej załatwić tę sprawę, to raczej nie zamierzał też partycypować w porannym rytuale picia herbaty, ale nigdy nic nie wiadomo.

Gdyby nie to, że naprawdę musiał się czymś zająć, żeby kompletnie nie zwariować, to może i przesunąłby te spotkanie o parę dni. Chciał jednak zacząć ten tydzień z przytupem, aby odsunąć na te parę godzin kłębiące się w jego głowie myśli związane z ostatnią pełnią, toteż musiał też znaleźć eksperta właściwie w tempie ekspresowym, jeśli chciał ruszyć sprawę do przodu. Erik przeszedł do szafy z wysuwanymi szufladkami i wodził przez chwilę wzrokiem po kolejnych teczkach. Wyszarpnął jedną z nich i przeniósł na biurko.

— Potrzebuję oceny eksperta co do pewnej teorii — zaczął, otworzył akta sprawy i wyjął z nich kilka zdjęć jednego z podejrzanych wykonanych pod różnymi kątami, aby uchwycić jak najwięcej szczegółów twarzy mężczyzny. Przesunął je jedno po drugim w stronę swojego gościa. Stłumił z trudem ziewnięcie. — Chciałbym... Chciałbym się dowiedzieć, czy pana zdaniem możliwe jest, że osoba na zdjęciu skorzystała z jakiejś metody zmiany wyglądu. Zaklęcie, eliksir, magiczny zabieg...

Brygada Uderzeniowa głowiła się nad tą sprawą już od kilku tygodni, ale nie udało im się zebrać wystarczająco spójnych dowodów, aby przedstawić to, co udało im się wydedukować, jako coś więcej niż teorię. Potrzebowali przełomu, jakiegoś szczegóły, który obróciłby sprawę na ich korzyść i pozwolił ruszyć dalej ze śledztwem.

Wbił wyczekujący wzrok w siedzącego naprzeciw niego czarodzieja. W jego oczach odbijała się nadzieja. Nadzieja na to, że uzyska informacje, jakich potrzebował do popchnięcia tego śledztwa w odpowiednim kierunku. Gdyby tylko mu się udało, inne sprawy by za nią podążyły, ciągnąc za sobą następne, niczym kostki domina. Przeglądał akta z zebranymi dotychczas dowodami dziesiątki razy, ale i tak nie wszystko mu w nich grało. Podświadomie czuł, że coś jest nie tak. Brak tu było swego rodzaju spoiwa, dzięki któremu wszystkie kawałki układanki wskoczyłyby na właściwie miejsce, zmieniając chaos w dokumentach, sprzeczne zeznania i rysopisy w pełen szczegółów obraz wskazujący na jedną osobę – winnego, którego tak chciała dorwać Brygada Uderzeniowa.

I wtedy Ethan wziął do rąk poszczególne fotografie. Na niektóre zerknął jedynie przez krótką chwilę i odłożył na bok, a w inne wpatrywał się intensywnie, jakby widział tam coś, czego nie widział nikt inny. Może tak właśnie było? Wysoce prawdopodobne, pomyślał Longbottom, zdając sobie sprawę, jak dobrą decyzję podjął, postanawiając ściągnąć tutaj Pottera. Był wprawdzie dalekim krewniakiem, ale wciąż krewnym, więc sądził, że może liczyć na rzetelną analizę faktów. A to co obserwował, sugerowało, że Ethan brał swoją pracę bardzo poważnie i nie miał zamiaru dać mu byle jakiej odpowiedzi, owiniętej w piękne słówka, które niewiele wnosiły. Ba, mężczyzna w pewnym momencie poprosił o pióro, które zresztą detektyw mu zapewnił, po czym zaczął kreślić notatki na zdjęciach, zaznaczając kluczowe punkty na określonych partiach twarzy, jak gdyby naprawdę dostrzegał tam punkty wspólne.

Erikowi aż włoski zjeżyły się na karku. Wiedział, że Ethan był dobry i znał się na tego typu sprawach z uwagi na swój zawód, ale nie sądził, że już na tym etapie będzie w stanie wyprodukować notatki. Czy będą mogli je wykorzystać w śledztwie? A może były to jedynie domysły, które trudno będzie zakwalifikować jako oficjalne dowody w sprawie lub opinię eksperta? Czy mógł mu zapisywać jedynie wskazówki, które bardziej doświadczeni specjaliści mogli potwierdzić? Przyjąłbym i to, uświadomił sobie, unosząc lekko brwi w górę. Przywarł plecami do oparcia fotela, postanawiając zostawić swojego gościa w spokoju. Wszystko wskazywało na to, że wpadł w swego rodzaju trans, więc czemu miałby mu przeszkadzać? Jeszcze go wytrąci z równowagi i z pomocy nici.

— Zaraz wrócę — powiedział cicho po kilku minutach, jednak na swój komunikat nie otrzymał żadnego sygnału, który wskazywałby na aprobatę lub dezaprobatę. Cóż, może tym lepiej?

Longbottom przeszedł do głównej części biura, w której znajdowała się cała masa miejsc pracy przeznaczonych dla detektywów oraz zwykłych brygadzistów. Podczas powolnego spaceru obdarzył uśmiechem paru znajomych pracowników, chociaż widział na ich twarzach zmęczenie, a w niektórych przypadkach nawet niezadowolenie wywołane tym, że już kilka dni po nowym roku byli zmuszeni wrócić do pracy. Cóż, jakoś trzeba było zarabiać na życie. Byli zobligowani do tego, aby stawić się na stanowisku, nawet jeśli co poniektórzy dalej leczyli kaca po Nowym Roku. W biurach pracowali czarodzieje różnego statusu. Czysta krew, czarodzieje półkrwi, a nawet parę osób wywodzących się z mugolskich środowisk. Każdy świętował w inny sposób, każdy spędzał wolny czas inaczej, ale koniec końców i tak lądowali z powrotem w tym samym miejscu, otoczeni przez kilogramy, o ile nie tony papierologii, latające po departamencie samolociki z najnowszymi informacjami, a także całą masą listów.

Erik pokręcił głową, jednak uśmiechnął się pod nosem. Praca w terenie zdecydowanie rozbudziłaby jego niektórych kolegów, ale powinni się cieszyć z tego, że nie doszło do żadnego wielkiego incydentu, który sprawiłby, że na miejscu wypadku musieliby się znaleźć nie tylko brygadziści, ale także Biuro Aurorów. Pewnie i tak nas to czeka, zauważył z niejakim niezadowoleniem. Okres świąteczny miał to do siebie, że był dosyć... intensywny. Zdarzały się naprawdę tragiczne wezwania. Rozszczepienie po spożyciu zbyt dużej dawki alkoholu, kłótnia w rodzinie, klątwy ciskane w siebie nawzajem przez małżonków, powybijane szyby w sklepach, bo jakiś idiota stwierdził, że środek zimy to świetny czas na rabunek małego, rodzinnego biznesu. Najgorsze były jednak zaginięcia, bo i takie się zdarzały.

Mężczyzna usiadł przy biurku na co dzień zajmowanym przez jego siostrę. Czy Brenna pełniła już dyżur? A może tak sobie ułożyła czas pracy, że mogła odespać intensywne dni? Miał nadzieję, że tak. Biedna wzięła sobie za punkt honoru, aby go pilnować podczas każdej pełni, a chwilami płaciła za to niemałą cenę. Nie tak tragiczną, jak mogłoby się wydawać. Erik dbał o to, aby zażywać eliksir tojadowy, więc był w dużej mierze mniejszym niebezpieczeństwem, niż znacząco liczba wilkołaków, ale młoda Longbottomówna i tak pewnie nie była w stanie zmrużyć oka podczas tych okropnych nocy.

Oparł łokcie o blat stołu, zerkając z jako takim zaciekawieniem na czekające na dziewczynę dokumenty. Aktualizacje z archiwum, powiadomienia o wezwaniach świadków, prośba o odwiedzenie takiego i takiego biura w celu... Zamrugał, momentalnie tracąc zainteresowanie. Gdyby nie to, że gościł obecnie u siebie Ethana, pewnie sam by się musiał mierzyć z podobną liczbą równie skomplikowanych dokumentów. Przynajmniej nie pracuję w księgowości, pomyślał i wzdrygnął się na samą myśl o tym, że ten scenariusz mógłby się kiedyś stać rzeczywistością.

Może nie w tej konkretnej rzeczywistości, ale innej alternatywnej, gdzie być może nawet nie trafił do Gryffindoru w Hogwarcie, a okazał się wybitnym uczonym godnie reprezentującym Ravenclaw. To... To by było spore zaskoczenie w rodzinie. Raczej mało kto się spodziewał, że dzieciaki w rodzinie Longbottomów wylądują w innym domu niż Gryffindor. Taka była tradycja, chociaż pod żadnym pozorem nikt nie komentował, jeśli zdarzały się odstępstwa od normy. Ot, każdy miał jakiś talent, a dopasowanie do odpowiedniej społeczności w Szkole Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie miało na celu pozwolić danej osobie na jak najbardziej efektywny rozwój.

Miał nadzieję, że reszta jego znajomych ze szkoły spędziła bezpieczne święta i mieli jak najmniej trosk. Przez ostatnie wydarzenia związane z działalnością Czarnego Pana i jego zwolenników można było mieć wrażenie, że świat nieuchronnie zmierza ku jakiejś katastrofie, ale i tak zaciekle trzymał się na nogach, nie pozwalając, aby kataklizm nastąpił. Czyżby fundamenty, na których funkcjonował świat czarodziejów, były jednak mocniejsze, niż wielu przypuszczało? Oby tak było, pomyślał Erik, podnosząc się z miejsca i wracając wcześniej wytyczoną ścieżką do swojego gabinetu. Oby Ethan miał dla niego jakieś odpowiedzi, bo jeśli nie... To naprawdę nie miał pojęcia, co powinien dalej robić.

— I jak? Nastąpił jakiś przełom? — zapytał Erik, zamykając za sobą drzwi od swojego gabinetu.

W odpowiedzi drugi mężczyzna uniósł tylko pióro, być może chcąc w ten sposób dać mu do zrozumienia, aby nie przeszkadzał. Cóż, najwidoczniej jeszcze nie skończył swojej pracy. Longbottom stłumił ciche westchnienie. Sądził, że dał mu już wystarczająco dużo czasu na to, aby dokończył swoje notatki, ale nie chciał też ryzykować. Istniało pewne ryzyko, że jeśli zacznie zbyt mocno naciskać, to Ethan odmówi współpracy, a na to nie mógł sobie pozwolić, o ile zamierzał popchnąć sprawę dalej. Porażka nie wchodziła w grę.

Nie chcąc zadawać już niepotrzebnych pytań, wrócił cicho na swoje miejsce, starając się dać Potterowi, jak najwięcej przestrzeni. Przez chwilę przeszło mu przez myśl, że powinien w ogóle wyjść i poczekać na zewnątrz, ale szybko zbył ten pomysł. Nie każdy lubił, jak mu się patrzyło na ręce, ale nie mógł też błądzić bez celu w godzinach pracy. Prędzej czy później, ktoś zwróciłby na niego uwagę, a nie chciał odbywać rozmowy z przełożonym, czemu teraz na własną rękę ściąga ekspertów do biura.

Nie miał więc za bardzo innego wyboru, jak zostać na miejscu i ze spokojem obserwować pracę Pottera, który z zapałem produkował kolejne kartki pełne notatek. Widząc kolejne zdanie wypływające spod jego pióra, zaczął się nawet zastanawiać, czy to faktycznie są notatki, z których będzie w stanie wyciągnąć odpowiednie wnioski. Czy te zapiski będą rzeczowe, a może Ethan po prostu lał wodę, licząc, że jeśli przygniecie pracownika Brygady Uderzeniowej długim esejem, ten da mu spokój i pozwoli wrócić do pracy?

Cóż, była na to całkiem spora szansa. Erik w ciągu wielu lat pracy w zawodzie, a także interakcji z mediami nauczył się tego, jak powinno się przekazywać określone informacje. Nawet jeśli w zapiskach Ethana nie czaiło się zbyt wiele faktów, które mógł wykorzystać w sprawie, zapoznanie się z nimi nikomu nie zaszkodzi. Mężczyzna raczej nie pisał pierwszego, co mu przychodziło do głowy, więc musiał się tam czaić jakaś wiedza. Może nie powie mu wprost, że ta i ta osoba popełniła dany czyn, ale może naprowadzi go na odpowiedni trop? Wskaże szczegóły, na które powinien zwrócić większą uwagę? To i tak posunęłoby sprawę do przodu. Wprawdzie nie tak daleko, jak Longbottom miał na początku nadzieję, ale mimo wszystko... Był gotowy zaryzykować, jeśli miało mu to pomóc w robocie.

Pióro błądziło po papierze przez kolejne kilka minut, aż w końcu Potter wydał z siebie ciche westchnienie i odchylił na krześle, przesuwając stertę notatek w stronę Longbottoma. Erik uniósł zaskoczony brew, ale nic nie powiedział, sięgając po pierwszą kartę, która leżała na wierzchu. Pismo nie było łatwe do odczytania, toteż odcyfrowanie kolejnych zdań zajęło mu chwilę czasu, jednak z każdym kolejnym słowem, jego brwi wędrowały coraz wyżej, a gdy doszedł do końca kartki, wbił wzrok w Pottera.

— Jeśli cała reszta jest równie ekhm szczegółowa, to chyba jesteśmy w domu — Uśmiechnął się szeroko. Udało im się.

Na te słowa Ethan zareagował podobnym gestem, jednak gdy uzyskał potwierdzenie, że nie jest już potrzebny, zebrał swoje rzeczy i zniknął za drzwiami, kierując się w stronę wyjścia z Ministerstwa Magii. Erik miał wrażenia, że po tak męczącej pracy ze strony mężczyzna, raczej zbyt szybko się nie zobaczą. Ale jeśli te zapiski mówiły prawdę... Chyba nawet nie będą potrzebować kolejnych konsultacji.


Koniec sesji


the he-wolf of godric's hollow
❝On some nights, the moon thinks about ramming into Earth,
slamming into civilization like some kind of intergalactic wrecking ball.
On other nights, it's pretty content just to make werewolves.
❞
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Erik Longbottom (2138), Ethan Potter (453)




  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa