Klubokawiarnia Nory - zaplecze
Kolejny dzień, tym razem słoneczny, zapewne dlatego też Thomas już od samego rana miewał tak szalone pomysły. Czasami zachowywał się jak dziecko, które wpadło na kolejny rewelacyjny pomysł jak zorganizować sobie czas - a może po prostu był mężczyzną, który przeżywał kryzys wieku średniego? Młodszy się nie robił...
To co było jednak pewne, to fakt, że Nora nie nudziła się z nim i czasami mogło się jej wydawać, że ma pod opieką nie tylko Mabel ale też i swojego starszego brata. Dobrze, że w gruncie rzeczy mogła na nim polegać i nie był totalnym roztrzepańcem. To co go motywowało do robienia różnych, czasami wręcz durnych rzeczy, to fakt, że chciał zawsze widzieć uśmiech na twarzy tych ludzi, na których mu zależało.
Co wymyślił dzisiaj? Właśnie wszedł na tyły klubokawiarni niosą ze sobą skrzynkę z sadzonkami słoneczników, które dziwacznie się kołysały.
- Nooooooraaaa! - wydarł się stawiając na blacie skrzynkę i otarł spocone czoło wierzchem dłoni. Stanowczo było zbyt ciepło na jakiekolwiek prace fizyczne. - Mam pomysł! - dodał jeszcze cały rozpromieniony, nie mógł się już doczekać, żeby przedstawić go siostrze.