06.06.2024, 16:48 ✶
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 08.08.2024, 16:08 przez Król Likaon.)
adnotacja moderatora
Rozliczono - Brenna Longbottom - osiągnięcie Badacz Tajemnic V
Gliny potrafiły mieć jednak poczucie humoru. Na przykład od kilkunastu minut dwójka z nich próbowała mu opowiedzieć niezły żart zaczynający się od słów Panie Prewett, był pan na miejscu ataku. Rodzina, którą pan wizytował trafiła do Munga. Jest pan jedynym świadkiem, który w tym momencie może złożyć zeznania. Czy może pan nam powiedzieć co się stało?
Tylko, że jakoś zawsze zamiast puenty, czekali na jego odpowiedź, a on przecież nie miał pojęcia, jak kończył się ten żart, więc tylko śmiał się grzecznie.
A o tym, że to był żart, był wręcz przekonany, bo nie ważne ile by się nie rozglądał, nigdzie nie widział żadnego miejsca ataku, znajdowali się przecież w Ministerstwie Magii. A może był gdzieś wcześniej. Nieee chyba nie.
Ktoś wreszcie, jakiś uzdrowiciel który nie chciał przybić z nim piątki, chociaż przecież wykonywali ten sam zawód, stwierdził, że w tym całym zamieszaniu Basilius musiał dostać jakimiś środkami odurzającymi. Ktoś się spytał ile ten efekt będzie się utrzymywał. Uzdrowiciel powiedział, że nie jest pewny. Ktoś się spytał, czy nie da się tego jakoś przyspieszyć. Uzdrowiciel westchnął i obejrzał Basiliusa, a następnie zapytał, czy ma jakieś choroby, które mogłyby mu nie pozwolić przyjmować niektórych środków. Basilius powiedział, że tak. Uzdrowiciel spytał się co. Basilius powiedział, że mogą zagrać o nazwę w wisielca. Uzdrowiciel powiedział, że nie. Basilius powiedział, że n i i nie występują w tej nazwie, ale e już tak. Uzdrowiciel ciężko westchnął po raz drugi. Basilius zaproponował, że mu podpowie, jeśli wygra z nim w karty. Uzdrowiciel westchnął ciężko po raz trzeci. Basilius zlitował się nad nim i powiedział, że chodzi o smoczą ospę. Uzdrowiciel pobladł i spytał się, czy naprawdę. Basilius powiedział, że nie co on, zwariował? Uzdrowiciel westchnął ciężko po raz czwarty. Po chwili takiej rozmowy, uzdrowiciel, z siedmioma ciężkimi westchnieniami na koncie, wreszcie się poddał i uznał, że lepiej nie ryzykować i nic mu nie podawać, ale że warto byłoby jednak wysłać kogoś, kto będzie przy nim siedział i zadawał pytania, bo to szybciej odświeży mu pamięć. I oczywiście nikt mu nie dał, ani tych środków o których tyle mówili, ani nie zagrał z nim w wisielca, ani nie dokończył tamtego żartu. Skandal.
I tak właśnie, kiedy tak sobie siedział w jakimś pomieszczeniu na krześle spotkał się ponownie w Brenną Longbottom.
– Brenna! – wykrzyknął wesoło na widok czarownicy i poderwał się z krzesła, by zamknąć czarownice w uścisku.. Włosy miał w nieładzie. Płaszcz zsunął mu się z jednego ramienia. Uśmiechał się nieco zbyt wesoło, jak na siebie. – Jak dobrze cię znowu widzieć! Wiesz nie mów tego Millie, ale jestem moją ulubioną panią z Bumu.