• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Poza schematem Wyspy Brytyjskie v
« Wstecz 1 … 3 4 5 6 7 … 10 Dalej »
[22.08.72, Księżycowy Staw] Wiedźma o księżycowych oczach

[22.08.72, Księżycowy Staw] Wiedźma o księżycowych oczach
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#1
18.06.2024, 22:26  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 27.09.2025, 12:11 przez Król Likaon.)  
adnotacja moderatora
Rozliczono - Brenna Longbottom - osiągnięcie Badacz Tajemnic V
Rozliczono - Millie Moody - osiągnięcie Badacz Tajemnic

Zagłada Domu Juliusów. Etap III. Sesja nr 1.
Zaczynam sesję postacią z wami, ale zostanie z niej wyłączona i przejdę później na barda.

*

Wszystkie znalezione informacje - listy, notatki, dzienniki, słowa obrazów, te przekazane przez ducha i przez lokatorkę Stawu, która z niego umknęła - powoli składały się w całość.
Juliusowie byli rodem konserwatywnym, w konflikcie z rodziną, zamieszkującą okolicę. Z tej rodziny wywodziła się ich bardzo daleka krewna Lydia, a jej nieślubna siostra - którą ta zapewne kochała, sądząc po dziennikach Estelli, znalezionych przez Morpheusa - Mary pracowała w Księżycowym Stawie.
Może była zazdrosna, może żywiła żal do Juliusów, może kochała dziedzica, a może tylko jego narzeczona źle ją traktowała. Nienawiść lub miłość doprowadziły do zbrodni: przyszła żona Bastiana Juliusa spadła ze schodów, a to co uznano za wypadek było w istocie dziełem Mary.
Listy Erika potwierdzały, że Bastian niestrudzenie szukał winnego śmierci narzeczonej i sprowadził nawet widmowidza. Jego śledztwo musiało przynieść rezultaty, bo ledwo jakiś czas później w tajemniczych okolicznościach, nocą, utonęła Mary.
Można było jedynie podejrzewać, czy Juliusowie mieli coś z tym wspólnego. Utopili ją? Zwolnili i to doprowadziło ją do samobójstwa? A może zamierzali przekazać w ręce stróżów prawa? Tak czy inaczej, za śmierć tej panny Lydia, według dzienników Estelli na pewno rozpaczająca, mogła ich obwinić.
Może to stało się powodem zemsty.
Bo Lydia z pewnością nie była dobrą wróżką: Heather i Jonathan mieli okazję dowiedzieć się, że ta na pewno trudniła się nekromancją i to nie tą, która pozwalała tworzyć patronusy. Dlaczego przystała na propozycję Guinevre, która chciała przywrócić do życia swoją siostrę? Może uznała, że w ten sposób przyprawi Juliusom więcej cierpienia – i z pewnością miała rację, wnioskując po tym, co stało się bardziej.
Zagłada domu Juliusów mogła być rezultatem klątwy Lydii, a mogła być i pokłosiem innych, bardziej bezpośrednich działań wiedźmy znad księżycowej wody. Juliusowie tak czy inaczej umierali jedno po drugim, w tajemniczych okolicznościach. Ktoś niszczył rodzinę, a to, co po tym pozostało – poltergeist stworzony z chaosu i rozpaczy, duch, który nie mógł znieść, że oskarżono go o śmierć bliskich, i być może działania samej Lydii, odstraszały kolejnych właścicieli niewielkiego dworku.
I jeżeli wierzyć duchowi, z którym rozmawiał Morpheus, Lydia wciąż czasem odwiedzała Księżycowy Staw.
A Millie i Thomas ledwo o poszli śladem jakiegoś gościa nad pobliską wodę, i natknęli się tam na kobietę, noszącą żałobę…
*

– W porządku, wycieczko, się rozejrzymy nad tym stawem, może ja albo Thomas damy radę schwycić trop, a potem… potem cholera, sama nie wiem – westchnęła Brenna, gdy szli ścieżką, którą przemierzyli poprzedniego dnia Millie i Thomas. – Powinniśmy ją aresztować, jeżeli mamy rację, a to nam pewnie pięknie spali to miejsce jako kryjówkę – o – której – nikt – nie – wie, ale nic, zobaczymy.
Niebo na wschodzie ciemniało powoli, a na zachodzie malowało się odcieniami czerwieni i złota. Do zmierzchu została jeszcze niemal godzina, ale ogród wypełniały już cienie, kiedy zmierzali ku wodzie, nad którą spotkano wcześniej kobietę, być może będącą Lydią. Reszta ich „załogi”, miała zebrała się do wioski, leżącej kawałek drogi od posiadłości i spróbować podpytać o Lydię tam, a wszyscy przy okazji oglądali się za dziką lokatorką Księżycowego Stawu, która po schwytaniu przez Heather i Jonathana umknęła gdzieś oknem.

Tura do: godzina 20, 22.06.


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
constant extreme
when sister and brother stand shoulder to shoulder,
who stands a chance against us?
Drobna (157cm, niedowaga), blada i czarnowłosa, o oczach złotych jak miód.

Millie Moody
#2
19.06.2024, 21:19  ✶  
– Jebana w dupę... miałam ją kurwa w garści.– Bulgotała Mildred od momentu, kiedy wymienili się informacjami i jasno z nich kurwa wynikało, że złoczyńce tego całego ambarasu chciała futrować ciasteczkami Nory. ICH KURWA CIASTECZKAMI! Słuchając tych rewelacji wplotła w sobie we włosy kilka serpentyn z chaosu, który odjebali wcześniej, na jej płaskiej piersi wciąż dumnie eksponowany był wulgarny, zdecydowanie męski t-shir pachnący mocno wodą kolońską Morpheusa.

– Jak ją znajdę to utopię głupią jędzę ja pierdole...– trochę nie pamiętała już agendy, wiadomo animagowie mieli węszyć, Mały Johnny miał aurowidzenie, które powiedzmy dawało pewną przewagę taktyczną, a ona? Co ona niby kurwa potrafiła, czym mogłaby się przysłużyć? W Windermere jej wróżenie było wściekle pomocne. Przed momentem PRZED CHWILĄ ostrzegła Erika przed schodami, a ten i tak się zjebał z nich. – Dobra chuj biorę miotłę i zrobię oblot, może się ta kurwa gdzieś jeszcze tutaj kręci? – machnęła różdżką od niechcenia, żeby przywołać swoją towarzyszkę, która dzisiaj zdecydowanie jej nie zawiodła.

– Będę w zasięgu wzroku, jak coś zobaczę, to zobaczycie jak pikuje. Czy coś. Będę bardzo głośna w tym ambuszu. Ten Poltereczek nasz strychowy był dla mnie nie lada inspiracją. Z nią będzie równie piękne, proponuje ją wsadzić do klatki z nim i poczekać, aż nie będzie kogo przesłuchiwać. Albo staw. Staw zawsze jest opcją, nawet jak chciałam zarybić go dla Alastora. – żartowała. Tak. To na pewno były żarty.

Nie czekając na ich potencjalne słowa sprzeciwu wzbiła się w powietrze by zlustrować okolicę. Znicz był złoty. Pizda była czarna. Czarny. Skup się na czarnym.

Percepcja III na sondowanie okolicy

Rzut Z 1d100 - 42
Slaby sukces...

Rzut Z 1d100 - 61
Sukces!
Pies policyjny
Live fast,
pet dogs
Tomasz przede wszystkim jest wysoki, nawet bardzo. Ma 192 centymetry wzrostu więc nietrudno go zauważyć w tłumie. Nie mówiąc już o tym, że prawie zawsze oślepia uśmiechem. Jego włosy przyjmują barwę bardzo ciemnego blondu, jego oczy są niebieskie, na twarzy często widnieje zarost - uważa, że tak wygląda przystojniej. Jest dość dobrze zbudowany. Zwykle ubiera się w stonowane kolory, jeansom często towarzyszy sweter lub koszulka z kołnierzykiem, rzadko sięga po koszule, które według niego są strasznie niewygodne. Podczas słonecznych dni towarzyszą mu jego ulubione okulary przeciwsłoneczne, w te chłodniejsze ukochana skórzana kurtka z brązowej skóry. Można czasem wyczuć od niego dym papierosowy, znacznie częściej jednak przesiąka zapachem kawy oraz swojej wody kolońskiej o nucie lawendy i cedru.

Thomas Hardwick
#3
20.06.2024, 13:29  ✶  
Od początku czuł, że coś z tą kobietą było nie tak, wcześniej jednak nie mieli zbyt dużo dowodów na to, że była zamieszana w całą sprawę. Teraz jednak było inaczej.
Może nie podzielał morderczych żądzy Millie, chciał jednak kobietę przyszpilić i dać na to, na co zasługiwała. Nie była lepsza od Julisów, choć pewnie tak łatwo tego nie przyzna.
- Nawet w dwóch - odpowiedział Moody, przypominają sobie jak ta skoczyła wiedźmie na plecy - ale żadne z nas nie wiedziało tego, co teraz. Podejrzewam, że zbyt daleko sobie nie poszła i pewnie nas obserwuje. Wiecie, w razie gdybyśmy odkryli jej tajemnice. - Uśmiechnął się bez wesołości, zastanawiając się, czy spotkanie tym razem nie przebiegnie mniej pokojowo.
Westchnął. Zwykle osoby przyparte do muru nie miały żadnych skrupułów. A podejrzewał, że byli grupą która dowiedziała się o całej sprawie najwięcej od pozostałych właścicieli, którzy i tak podobno za dobrze nie kończyli.
Nie podobało mu się więc, że Millie ruszyła sama na miotle, musiał jednak mieć wiarę, że poradzi sobie z jedną czarownicą na tyle, by reszta z nich zdążyła do niej dobiec. W końcu w kupie siła, czy coś.
Skupił się więc na Brennie i zadaniu.
- Może ja spróbuję ją wyczuć. Raz już ją spotkałem, co prawda w ludzkiej formie, wiem jednak w większym czy mniejszym stopniu czego szukać. A. I jak coś udawajcie, że jesteście przyjaciółmi pary która kupiła tą posiadłość, czy coś. - Dodał, pocierając kark, i uciekając wzrokiem w bok, zanim nie zmienił się w owczarka, który z nosem przy ziemi zaczął iść znajomą ścieżką. Próbował wpaść na jakikolwiek ślad, który doprowadziłby go do potencjalnej Lydii.
Nie bardzo zresztą czułby się swobodnie zostając sam na sam z Jonathanem .

Rzut na percepcję II
Rzut N 1d100 - 58
Sukces!

Rzut N 1d100 - 69
Sukces!
Czarodziej
Some legends are told
Some turn to dust or to gold
But you will remember me
Remember me for centuries
Wysoki (191 cm), szczupły i zawsze zadbany brunet, który ewidentnie poświęca dużo czasu na to, by wyglądać najlepiej jak tylko się da. Najczęściej stroi się w wysokiej jakości szaty, garnitury i koszule. Niemal zawsze uśmiechnięty.

Jonathan Selwyn
#4
22.06.2024, 12:03  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 22.06.2024, 12:03 przez Jonathan Selwyn.)  
Po pierwsze to żadna ghoulica mu nie umknęła. Genevieve prostu postanowiła bez ich wiedzy opuścić miejsce swojego pobytu, gdy wraz z Heather wyszli z pomieszczenia. A szkoda, bo liczył, że jeśli dziewczynie się polepszy to wyraziłaby zgodę na to, by czasem, oczywiście odpowiednio upiększona, wpadać do jego biura i udawać Anthony'ego Shafiqa z przeziębieniem, jeśli jego szefowi znowu się pogorszy, bo wątpił, by ktokolwiek bardziej stabilny zgodził się na ten plan. Zerknął na Millie.
A potem skupił się już na słowach Brenny. To czego dowiedział się od Genevieve, a potem uzupełnił swoją wiedzę przez historie innych, sprawiło, że Lydia szybko znalazła się na wysokiej pozycji na liście osób, które szalenie mu podpadły. Nekromantce zdecydowanie nie pomagał też fakt, że przez jej czyny, on musiał lata później przedzierać się przez wąskie korytarze w czego efekcie ubrudził swoje jasne, teraz już wyczyszczone, ubranie. Oczywiście jednak to nie za to należała się jej kara.
– Zawsze można spróbować ją wywabić krzycząc wyłaź wiemy co zrobiłaś – mruknął cicho, tak by tylko oni go słyszeli. – Lub udać jakiś dalekich krewnych, co mogłoby ja wkurzyć. O. Już wiem. A gdybyśmy tak przebrali Millie za Genevieve?
W swojej profesjonalnej opinii znawcy aktorskiego rzemiosła potrzebowałby tylko kwadransu, by nauczyć Millie poruszać się i mówić jak ghoul.
Sam niestety nie miał przy sobie miotły, ani nie był animagiem, więc gdy już wszyscy zajęli się lustrowaniem okolicy, pozostało mu jedynie dobre, staroświcloe rozglądanie się po otoczeniu w nadziei, że może uda mi się coś wyłapać i, zgodnie ze słowami Thomasa, planowanie historii, która przedstawiliby napotkanym tutaj osobą.

Rzut na percepcję IIi
Rzut Z 1d100 - 63
Sukces!

Rzut Z 1d100 - 81
Sukces!
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#5
22.06.2024, 13:53  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 22.06.2024, 15:17 przez Brenna Longbottom.)  
Brenna powstrzymała jakimś cudem odruch poproszenia Millie, by się przypadkiem nie oddalała, nie wylatywała za wysoko ponad drzewa i może jeszcze spytania, czy na pewno nie jest za lekko ubrana na takie loty, powtarzając sobie w duchu, że Moody jest dorosła, starsza od niej i ogólnie to owszem, czasem trzeba przypilnować, by się przypadkiem nie zabiła, ale nie można traktować jej jak małego dziecka. Kiwnęła więc tylko głową, kiedy Thomas zamienił się w owczarka, a Miles wskoczyła na miotłę i odbiła się od ziemi. Nie skomentowała i jej morderczych planów wobec Lydii, bo sama nie miała pojęcia, co właściwie powinni zrobić. Postąpienie zgodnie z procedurami oznaczało potencjalne ryzyko wydania kryjówki, ale przecież nie mogli ot tak, po prostu, zabić czy uwięzić kobiety na własną rękę – zwłaszcza że nie byli wcale pewni, czy historia, którą poskładali z fragmentów, była tą prawdziwą.
Niewinna, póki nie udowodni się jej winy. Brenna mogła podejrzewać, ale była daleka od wydawania wyroków.

Zmysły Thomasa zmieniły się wraz z nim. W nozdrza uderzyły zapachy, do tej pory niewyczuwalne wcale albo ledwo. Czuł woń drzew i ziemi, wilgotnej po tym, jak nad ranem przez chwilę padało. Zapach kosmetyków używanych przez Thomasa, szamponu Brenny, papierosów, których woń przeżarła ubranie uzależnionej od tytoniu Mildred. A także coś jeszcze: dym, nie papierosowy, a raczej łatwy przez Brygadzistę do powiązania z czarną magią i jakby… smród zgnilizny.
Jeden trop, choć rozgałęział się, najsilniej wiódł gdzieś w bok, pomiędzy drzewa.
Drugi – do przodu, w stronę wody, ścieżką, którą wczoraj przeszli. Tam gdzie odleciała Mildred. Ciężko było pozostać cały czas w zasięgu wzroku, ze względu na to, że staw otoczony był przez drzewa, których gałęzie ograniczały widoczność, zwłaszcza z dołu, nie dostrzegali więc siebie teraz nawzajem, ale skoro Moody nie chciała się oddalać nadmiernie, wciąż byli w zasięgu swojego głosu.
I z góry Millie, po wysforowaniu trochę na przód, mogła dostrzec postać, stojącą pomiędzy krzewami nad wodą. Czy jednak była to Lydia? Pośród cieni nadchodzącego zmierzchu nie widziała jej wyraźnie, zwłaszcza, że ta osoba była odwrócona do niej tyłem.
Jonathanowi mignął zaś jakiś ruch, gdzieś pośród drzew, kilkanaście metrów od nich, z boku ścieżki, którą szli razem z Brenną, zamykając pochód. Zwierzę? Człowiek?

Tura do godziny 20, 26.06.


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
constant extreme
when sister and brother stand shoulder to shoulder,
who stands a chance against us?
Drobna (157cm, niedowaga), blada i czarnowłosa, o oczach złotych jak miód.

Millie Moody
#6
24.06.2024, 15:04  ✶  
Doceniła bardzo, że Brenna nie sprzedała jej tych wszystkich ostrzeżeń, choć widziała troskę w jej oczach i te słowa i tak odbiły jej się w mózgu. Nie powiedziała jednak "dobrze mamo" bo jej matka była dawno temu martwa i nigdy się nią tak na prawdę nie zajmowała. To nią trzeba było się zajmować.

Nie ważne. To nigdy nie było ważne. Zawsze jest jakieś zadanie do wykonania. Zawsze następny cel w zasięgu ręki.

Wzbiła się w powietrze, a gdy tylko dostrzegła postać, bezmyślnie, lotem pikującym ruszyła w kierunku nieznajomej, trzymając w dłoni mocno różdżkę, którą zamierzała prewencyjnie walnąć w figurę expeliarmusem, gdy tylko zobaczy różdżkę w dłoni. Nie dała znać pozostałym, nie chciała jej ostrzegać, ale też no może widzieli, że miała krążyć i szukać, a leci jak do znicza.

Lydia, nie Lydia, trzeba było możliwie szybko to sprawdzić i ktokolwiek tam stał oberwałby zaklęciem (kto wie, może jakoś twarz sobie zmieniła?). Ale trochę jej to pasowało bo wiedźma znad stawu, no... cóż, to miałoby sens, gdyby była nad stawem, czyż nie? Wściekłość pulsowała Millie w żyłach, doprawiana tylko faktem, że spotkała się z tą babką pewnie dzień wcześniej i nie wyczuła, że coś jest nie halo. Co się stało z jej bumerskim przeczuciem?! Zaraz się okaże.

Zabawne, że jeśli to była ona, to drugi raz w przeciągu 24h władowałaby się jej na plecy. Chociaż nie... tym razem chciała zaparkować trzy metry od niej, żeby mieć zakres legitnego pojedynku, tak na zaś, jakby gdzieś umieściła wokół siebie obronne runy czy inne gówno.



Translokacja IV na ewentualne wytrącenie różdżki z dłoni, jeśli takową dostrzegę.
Rzut PO 1d100 - 52
Sukces!

Rzut PO 1d100 - 92
Sukces!
Czarodziej
Some legends are told
Some turn to dust or to gold
But you will remember me
Remember me for centuries
Wysoki (191 cm), szczupły i zawsze zadbany brunet, który ewidentnie poświęca dużo czasu na to, by wyglądać najlepiej jak tylko się da. Najczęściej stroi się w wysokiej jakości szaty, garnitury i koszule. Niemal zawsze uśmiechnięty.

Jonathan Selwyn
#7
26.06.2024, 13:13  ✶  
Jonathan zmarszczył brwi widząc jakiś ruch niedaleko od nich. Mogło być to spokojnie po prostu jakieś zwierzę, ale Jonathan nie zamierzał ignorować żadnych tropów, zwłaszcza, że on sam więcej ich nie miał, a na pewno nie chciał, by wyszło, że się na nic nie przydawał.
– Jakby coś mnie rozszarpało, to powiedz medykom by najpierw ratowali twarz – mruknął do Brenny. A gdyby okazało się, że nie było jak ratować twarzy to równie dobrze mogliby go po prostu dobić. Z tak widocznymi bliznami, byłby co najwyżej calkiem urokliwy, a tego by nikt normalby by nie przeżył. Ostrożnie, tak by niczego nie spłoszyć i nie wpaść w żadne błoto, ruszył w kierunku drzew, przy których dostrzegł jakiś ruch, na wszelki wypadek trzymając rękę blisko różdżki i rozglądał się uważnie za kolejnymi śladami lub jeszcze jednym ruchem pośród drzew.
Prawdę mówiąc to nie miał pojęcia, co by zrobił gdyby zaraz natknął się na tę całą Lydię, ale szykował się na to, że na pewno nie będzie to dla niej miłe spotkanie. Nekromanci najwyraźniej nie mieli żadnego kodeksu honorowego, albo on po prostu znał jeszcze za mało nekromantów.

Dalej się rozglądam
Percepcja III

Rzut Z 1d100 - 52
Sukces!

Rzut Z 1d100 - 68
Sukces!
Pies policyjny
Live fast,
pet dogs
Tomasz przede wszystkim jest wysoki, nawet bardzo. Ma 192 centymetry wzrostu więc nietrudno go zauważyć w tłumie. Nie mówiąc już o tym, że prawie zawsze oślepia uśmiechem. Jego włosy przyjmują barwę bardzo ciemnego blondu, jego oczy są niebieskie, na twarzy często widnieje zarost - uważa, że tak wygląda przystojniej. Jest dość dobrze zbudowany. Zwykle ubiera się w stonowane kolory, jeansom często towarzyszy sweter lub koszulka z kołnierzykiem, rzadko sięga po koszule, które według niego są strasznie niewygodne. Podczas słonecznych dni towarzyszą mu jego ulubione okulary przeciwsłoneczne, w te chłodniejsze ukochana skórzana kurtka z brązowej skóry. Można czasem wyczuć od niego dym papierosowy, znacznie częściej jednak przesiąka zapachem kawy oraz swojej wody kolońskiej o nucie lawendy i cedru.

Thomas Hardwick
#8
26.06.2024, 22:06  ✶  
Owczarek zatrzymał się. Znał ten zapach i wcale mu się nie podobało to, co wyczuł, mógł się jednak spodziewać podobnych doznać. Jego ludzkie ja miało ochotę się skrzywić, psi pysk jednak nie był dostosowany do takich ekstrawaganckich ruchów, mógł więc tylko mlasnąć z niesmakiem i wybrać ścieżkę. Słabszy trop prowadził drogą która już raz pokonała domniemana Lydia, mógł więc mieć szansę na odnalezienie czarownicy, która na pewno przesiąkła czarną magią skoro rzucała takie a nie inne zaklęcia, te intensywniejsze ślady jednak nie dawały mu spokoju. Szczeknął dwa razy, dają znać, że coś znalazł i powoli ruszył w ich kierunku, z nosem przy ziemi, czujnie nasłuchując ewentualnych zagrożeń.
Próbował za pomocą swoich zmysłów wyciągnąć jak najwięcej z sytuacji, mając nadzieję, że reszta nie wpakuje się w kłopoty.

Znów percepcja
Rzut N 1d100 - 62
Sukces!

Rzut N 1d100 - 57
Sukces!
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#9
27.06.2024, 07:51  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 28.06.2024, 15:56 przez Brenna Longbottom.)  
rzut komu stanie się kuku, tak pro forma, bo każdy przecież wie, na kogo padniexd


Nie było różdżki.
Expelliarmus Mildred zadziałało poprawnie, ale nic się nie stało i tylko wiatr szarpnął ciemnym płaszczem, przypominającym całun, w który zakuta była osoba na brzegu. Mimo upału nawet kaptur narzuciła na głowę. Było coś dziwnego w tej sylwetce, w sposobie, w jaki stała. Nie odwróciła się, kiedy Moody rzuciła zaklęcie, ani później, kiedy ta wylądowała.
Zamiast tego przechyliła się do przodu i runęła w wodę, jak bezwładna lalka.
*

Thomas zdecydował się podążyć za tropem wiodącym w bok i tym samym skierował się w tę samą stronę, co Jonathan. Brenna, która na słowa Selwyna już ruszała w las, zawahała się, zamarła na moment, niepewna, czy iść za nimi, bo Millie znikła im z oczu pomiędzy drzewami. Jeśli to byłoby tylko zwierzę, Mildred mogła zostać tam sama nad stawem.
Jonathan dostrzegł sylwetkę miedzy drzewami i jej aurę, w której splatały się szarość i czerń. Thomas wyczuwał zapach człowieka i mógł rozpoznać tę samą kobietę, którą spotkali nad stawem. Dzięki temu, że pozostawał w psiej formie, nie przyciągnął jej uwagi, chyba w ogóle go nie zauważyła.
Uniosła rękę, spoglądając w stronę Jonathana i Brenny.
Trudno powiedzieć, dlaczego to ją wybrała na cel - być może był to przypadek, może akurat zdecydowało ustawienie, a może coś w wyglądzie Brenny się jej nie spodobało. Najbliższe drzewo, powalone zaklęciem, pękło z głośnym trzaskiem, lecąc prosto na Longbottom, wciąż stojącą na ścieżce.
Huk przetoczył się po lesie - słyszalny bez wątpienia także dla Millie. Brenna szczęśliwie dla wszystkich zainteresowanych, a najbardziej dla niej, zdołała umknąć przed pniem, skoczyła w bok, przetoczyła się po ziemi i nakryły ją tylko gałęzie, kalecząc twarz i dłonie. Nie widziała jednak z tej pozycji ani Lydii, ani żadnego z mężczyzn, i oni jej nie widzieli, nie mając pojęcia, czy i jak mocno oberwała.
Lydia, która najwyraźniej umykała wcześniej od strony wody (być może się ich spodziewała, niewykluczone, że wypytywanie w wiosce ją zaalarmowało?), teraz zmieniła kierunek: pomknęła pomiędzy roślinami i krzewami, utrudniającymi zobaczenie jej i wycelowanie zaklęciami, ku stawowi.


Pod edycję, af
Rzut PO 1d100 - 77
Sukces!

Rzut PO 1d100 - 98
Sukces!


Termin do 1.07.72


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
constant extreme
when sister and brother stand shoulder to shoulder,
who stands a chance against us?
Drobna (157cm, niedowaga), blada i czarnowłosa, o oczach złotych jak miód.

Millie Moody
#10
28.06.2024, 16:15  ✶  
– kurwAAAAA – wrzasnęła, tyle dobrego, że to na pewno nie zaklęcie na wytrącenie różdżki potrąciło... tego kogoś? osoba czy kukła? Zagrożenie cudzego życia czy pułapka? Nie było czasu się nad tym zastanawiać, a bumiarskie instynkty zadziałały pierwsze. Jeśli był to człowiek, trzeba było go ratować. Mildred pospiesznie pobiegła wzdłuż brzegu by być jak najbliżej topielca i wyciągnęła ku niemu miotłę, lub miotłą chciała zagarnąć do siebie. A jeśli nigdzie nie było widać ciała... Cóż, pozostawało skoczyć w staw, niepomnym na sen, niepomnym na ostrzeżenia papcia Morfiny...
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Brenna Longbottom (2567), Thomas Hardwick (1345), Bard Beedle (688), Millie Moody (1542), Jonathan Selwyn (1414)


Strony (3): 1 2 3 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa