• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Klinika magicznych chorób i urazów v
1 2 Dalej »
[noc z 12.07 na 13.07.72] Znajdę go pierwsza

[noc z 12.07 na 13.07.72] Znajdę go pierwsza
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#1
13.08.2024, 17:43  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 14.11.2024, 21:34 przez Baba Jaga.)  
adnotacja moderatora
Rozliczono - osiągnięcie Piszę więc jestem - Jessie Kelly
Rozliczono - Brenna Longbottom - osiągnięcie Badacz Tajemnic VI

Po rozmowie z Dorą Brenna błyskawicznie przebrała się w zapasowy mundur i zamiast iść do łóżka, wskoczyła wprost do kominka, by przenieść się do londyńskiej kliniki. Na całe szczęście, wszelka senność, jaką mogłaby odczuwać, utonęła w gniewie i lęku o Dorę, a umysł, jeszcze niedawno już ospały, działał na wysokich obrotach nawet bez kawy. Brenna mogłaby w teorii przekazać sprawę komuś innemu, ale udział Crawleyówny sprawiał, że chciała położyć na śledztwie rękę i zadbać o to, aby zaangażowane w nie były tylko… odpowiednie osoby. A chociaż zaatakowana przez wampira dziewczyna zapewne miała zostać w klinice przynajmniej jeszcze dwa – trzy dni, to Brenna podejrzewała, że młody Kelly zostanie wypisany jeszcze tej samej nocy. I musiała z nim porozmawiać.
Nie była jeszcze pewna, co mu powie i jak rozwiąże tę sprawę, ale czerpała pewne pocieszenie z faktu, że Jasper był chrześniakiem Jonathana. Być może tam, gdzie jej zabraknie mocy przebicia, zdoła interweniować Selwyn. Była jednak boleśnie świadoma, że znaleźli się na samym skraju katastrofy. Nie tylko dlatego, że Dora mogła zostać wysuszona przez wampira – także dlatego, że kryjówka Crawleyów mogła wyjść na światło dzienne przez to spotkanie z istotą nocy. Należało zadbać, by śledztwo trafiło jeśli nie do niej, to do jej brata. Jessiego musiała więc dorwać jak najszybciej, nawet jeżeli jakaś jej część wiedziała, że chłopak zasługiwał na spokój podczas wizyty w szpitalu, później na odpoczynek i spędzenie reszty nocy we własnym łóżku.
Poza tym tak naprawdę wcale nie chciała przekazywać śledztwa. Chciała znaleźć drania osobiście, dokładnie tak, jak obiecała. A to oznaczało, że nie było czasu do stracenia.
Krótka rozmowa z recepcjonistką, zademonstrowanie odznaki i wspomnienie o napaści wystarczyły, aby pięć minut później Brenna rozmawiała z jednym z uzdrowicieli. Niedoszłej ofierze podano eliksir uzupełniający krew, w tej chwili nie nadawała się do przesłuchania, ale jej życiu i zdrowiu nie zagrażało niebezpieczeństwo, i powinna być w znacznie lepszym stanie kolejnego dnia. Brenna wysłuchała relacji uzdrowiciela z kamienną twarzą, poprosiła o przygotowanie opisu obrażeń i stanu pacjentki na potrzeby Brygady Uderzeniowej i o wskazanie jej miejsca, gdzie przebywa drugi uczestnik wydarzenia.
Dziesięć minut później czekała na Jaspera Kelly’ego pod gabinetem, w którym chłopaka opatrywano, pojono eliksirami i poddawano innym, tajemniczym procedurom, zapewne mającym sprawić, że jeszcze przed świtem dojdzie do siebie.


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
Czarodziej
Less colours but still colorful
Średniego wzrostu (174 cm), lekko umięśniony. Włosy ma w kolorze ciemnego brązu, zazwyczaj schludnie ułożone, z opadającymi na oczy w barwie orzecha laskowego kosmykami. Nos ma lekko zadarty, na słońcu wychodzi mu te kilka piegów, zdobiących jego policzki.

Jessie Kelly
#2
13.08.2024, 20:11  ✶  

Jessie od początku był przeciwny, bo przecież nic wielkiego się nie stało, i zamiast marnować czas swój i uzdrowicieli, którzy teraz musieli sprawdzić, czy wszystko z nim w porządku, powinni udać się do Ministerstwa zgłosić zajście, żeby odpowiednie służby mogły zająć się wampirem. Potem Jessie odprowadziłby Menodorę do domu, sam wróciłby do mieszkania i poszedłby spać. Wciąż pluł sobie w brodę, że zamiast magii, uciekł się do użycia pięści, co ostatecznie nie było dobrym pomysłem, bo teraz znalazł się w sytuacji, w której się znalazł.

-Wszystko ze mną w porządku - powtórzył już któryś raz tego wieczoru, już zirytowany. -Czuję się dobrze. Nie jestem ranny, nie umieram, chciałbym już iść do domu. Z całą pewnością macie o wiele ważniejsze rzeczy do roboty, niż latanie nad gościem, którego po prostu ugryzła pijawka.

-Z tego, co mówiła tamta dziewczyna, to wcale nie była pijawka, tylko wampir - odpowiedział młody uzdrowiciel, równie niezadowolony z faktu, że musiał zająć się akurat tym pacjentem.

-Wampir, czy nie, nic mi nie zrobił. Mogę już iść?

-Ale cię ugryzł i-

-I co? Tylko tyle. Wbił kły, wyjął i to wszystko. Lepiej zajmijcie się tą dziewczyną, którą ten wampir prawie wysuszył.

Jasper Kelly ewidentnie nie chciał współpracować i dopiero kiedy starsza uzdrowicielka przyszła swojemu młodszemu koledze na pomoc i zagroziła, że przywiąże go do łóżka, zaknebluje i przyklei na czoło Odznakę Złego Pacjenta, jeżeli nie będzie grzeczny. Jessie przestał więc marudzić, ale nadal wyrażał swoje ogromnie niezadowolenie samą swoją miną, kiedy go badali, nakładali na ranki maść i osłaniali ją opatrunkiem. Dopiero po tym wreszcie powiedzieli mu te pięć magicznych słowa. "Możesz już wracać do domu".

A może po prostu mieli dość jego marudzenia...

W gruncie rzeczy nic się nie stało. Ten wampir właściwie tylko go przytrzymał, a po ugryzieniu właściwie nie pił jego krwi. Bardziej go przytrzymywał, żeby go wystraszyć. Nie było nawet potrzeby podawania mu eliksiru uzupełniającego krew ani wiggenowego. Był co najwyżej trochę bledszy, niż zwykle.

Wychodząc z gabinetu, już odczuwał ulgę, że miał to już za sobą. Naprawdę nie lubił marnowania czasu na pierdoły, podczas gdy czekały rzeczy o wiele ważniejsze, naprawdę wymagające uwagi. Na widok czekającej na korytarzu Brenny jego brew uniosła się delikatnie, ale czy powinien być aż tak zdziwiony? Co najwyżej mogła zdziwić go pora, ale niektóre jednostki najwidoczniej nigdy nie śpią.

Skinął jej głową i minął, kierując się do wyjścia. Może mógłby na chwilę przystanąć i zamienić z nią dwa słowa, ale była w mundurze, więc musiała być tu służbowo. Nie będzie jej przecież zabierał czasu.

Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#3
14.08.2024, 15:28  ✶  
Brenna przesunęła się płynnym ruchem, zagradzając młodemu Kelly'emu drogę, nim zdążył ją minąć i uśmiechnęła się do niego, jakby trochę przepraszająco. Zmierzyła go spojrzeniem: poruszał się dość sprawnie, nie jak ktoś, kogo coś bardzo boli, więc uzdrowiciele musieli ogarnąć ranę, nie dostrzegła skrzywienia na twarzy, a choć zdawał się trochę blady, to nie była bladość chorobliwa. Nie wyglądał też na przerażonego, dłonie nie drżały, ale wiedziała najlepiej, że takie rzeczy nie zawsze widać na pierwszy rzut oka.
- Część, Jasper – powiedziała. – Jestem tutaj w sprawie ataku wampira. Chciałabym zadać ci kilka pytań i obawiam się, że to nie powinno czekać.
Nie chodziło tylko o jej pośpiech, wynikający z tego, że wolała zagarnąć to śledztwo, zanim zrobi to ktoś inny, a nazwisko Crawley zostanie powtórzone w Ministerstwie przez zbyt wiele ust. Po ulicach Londynu krążył wampir, który omal nie zabił kobiety – i nawet jeśli ta wyraziła zgodę na to, aby ją ugryzł, już jego nieopanowanie wymagało jakiegoś nadzoru. A przecież zrobił też coś znacznie gorszego: zaatakował dwójkę dzieciaków, które udzieliły pomocy jego ofierze.
Powiedział, że po nich wróci.
Nie mogła wykluczyć, że spróbuje faktycznie dopaść Jaspera. Albo że w swoim głodzie nie krąży teraz po ulicach niemagicznego Londynu, mordując mugoli. Jeśli straciłby tylko kontrolę, to nie musiałoby się powtórzyć. Ale jeżeli zaatakował, bo ktoś nie pozwolił zrobić mu tego, co chciał, było niemal pewne, że zrobi to znowu.
Czerń oczu Dolores i błyskające w mroku kły znów wynurzyły się z otchłani pamięci. Czy ten wampir był już taki jak ona…? Nie, odpowiedziała sobie zaraz. Gdyby takim był, Jessie i Dora nie wyszliby z tego żywi.
– Mam nadzieję, że czujesz się na siłach, żeby chwilę porozmawiać – dodała, i to celowo nie było pytanie. Na pytanie łatwiej było odpowiedzieć przecząco, a ona bardzo nie chciała, aby odmówić czy prosił o przełożenie tej konwersacji na rano. – Najlepiej gdzieś, gdzie nikt nam nie przeszkodzi, chyba tu w pobliżu jest jeden mugolski lokal otwarty o tej porze.


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
Czarodziej
Less colours but still colorful
Średniego wzrostu (174 cm), lekko umięśniony. Włosy ma w kolorze ciemnego brązu, zazwyczaj schludnie ułożone, z opadającymi na oczy w barwie orzecha laskowego kosmykami. Nos ma lekko zadarty, na słońcu wychodzi mu te kilka piegów, zdobiących jego policzki.

Jessie Kelly
#4
14.08.2024, 21:23  ✶  

Przyglądając się mu, Brenna mogła zauważyć, że ramiona mu trochę opadły, kiedy zagrodziła mu drogę. Był niezadowolony, ale świadomy, że go to nie ominie. Poruszał się swobodnie, bez żadnych oznak odczuwanego bólu, jego ręce nie drżały, a twarz była jedynie odrobinę blada, ale było to tymczasowe. Rana nie powinna dawać o sobie znać dzięki specyfikom, podanym mu przez uzdrowicieli, ale cała waga sytuacji z pewnością dotrze do niego, kiedy wróci do domu i porządnie się wyśpi.

Ten wampir powiedział, że po nich wróci. To nie powinno być coś, co powinni tak po prostu zignorować. Ani on, ani Menodora. Tymczasem jednak chciał po prostu wrócić do domu i położyć się spać.

-Dobry wieczór, Brenna - powiedział, wymuszając najszczerszy uśmiech, na jaki było go w tej chwili stać.-Miałem małą nadzieję, że jednak zdążę wrócić do domu, zanim będę musiał odpowiadać na te pytania.

Nie miał najmniejszej ochoty akurat teraz odpowiadać na jakiegokolwiek pytania i gdyby to był ktoś inny, z pewnością poprosiłby o przesunięcie terminu tego "Wywiadu o Wampirze", rzucając jedynie jakieś informacje na szybko, co by ktoś już mógł zacząć drania poszukiwać, ale to była Brenna. Dla Brenny należało być miłym.

Musiał więc jeszcze trochę się pomęczyć, zanim będzie mógł odpocząć.

-Hm... Chyba wiem, o który lokal ci chodzi. Powinien być jeszcze otwarty i może będziemy mieli szczęście i nie trafimy na jakichś pijaczków, którzy będą chcieli wszcząć awanturę. Możemy?

Jeszcze tego brakowało, żeby jakiś fajfus, napędzany krążącymi we krwi promilami, zaczął się ich o coś czepiać.

Zmarnował tu zdecydowanie za dużo czasu, myślał, kiedy wychodzili. Wystarczyło tak naprawdę przemyć ranę, nakleić opatrunek i powiedzieć "do wesela się zagoi" i to wszystko. Ale nie, musieli zacząć panikować, "bo wampir", jakby akurat uzdrowiciele Munga mogli cokolwiek w tej sprawie zdziałać, poza stawianiem ludzi na nogi, i go tak trzymać. Bez sensu.

-Więc? Poproszę pierwsze pytanie.

Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#5
14.08.2024, 22:01  ✶  
– Im szybciej zaczniemy działać, tym większa szansa, że nikomu już nie stanie się krzywda – powiedziała Brenna, a chociaż głos miała wręcz łagodny, to w istocie był trochę cios poniżej pasa. Oczywiście, wielu osób pewnie nic a nic by to nie obchodziło, ale Jasper Kelly próbował bić się na pięści z wampirem, w obronie obcej kobiety, gdy mógł pójść po prostu dalej. Najwyraźniej pod pewnymi względami przypominał swojego ojca chrzestnego.
Zsunęła z ramion marynarkę i złożyła ją tak, by nie były widoczne te części umundurowania, które mogłyby wywołać jakąś konsternację w mugolskim świecie, a potem odwróciła się i ruszyła do głównego wyjścia z Munga – tego, które wiodło wprost do mugolskiej galerii handlowej, przez sklep wiecznie zamknięty z powodu domniemanego remontu.
Mogłoby się wydawać, że mugolski lokal nie jest najlepszym miejscem do rozmowy o wampirach, czarach i atakach. Ale odpowiedni dobór stolika, drobne zaklęcie, powinny załatwić sprawę, a nawet gdyby ktoś cokolwiek usłyszał, Brenna wątpiła, by potraktował to poważnie – wzięto by ich za wariatów albo młodych ludzi dyskutujących o jakimś filmie fantastycznym. A ona nie chciała zabierać go siedziby Ministerstwa i to nie tylko dlatego, że zakładała, że sam wolałby nie odwiedzać tej nocy Biura Brygady.
Gdy weszli do środka, zamówiła u kelnerki kawę dla siebie i dla Kelly’ego to, czego sobie zażyczył, wybrała stolik w rogu, a potem siadając ustawiła się tak, by zasłonić sobą różdżkę i szepnąć zaklęcie, mające utrudnić podsłuchiwanie. Ciche, jednostajne brzęczenie, miało otoczyć stolik, tak by słowa utonęły w szumie, brzmiącym jakby ot, komuś świszczało nieco w uszach. Mało finezyjne, krótkotrwałe, ale liczyła, że tym razem wystarczy.
– Będę wdzięczna, jeśli na początek opiszesz mi swoimi słowami, co dokładnie stało się dziś wieczorem – poprosiła, wyciągając z kieszeni notatnik i mugolski ołówek. Znała już przebieg wydarzeń z ust Dory, ale ludzka pamięć bywała zawodna, ludzie zwracali też uwagę na zupełnie inne szczegóły, a każde dokładniejsze pytanie mogło zasugerować Jessiemu konkretne odpowiedzi.


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
Czarodziej
Less colours but still colorful
Średniego wzrostu (174 cm), lekko umięśniony. Włosy ma w kolorze ciemnego brązu, zazwyczaj schludnie ułożone, z opadającymi na oczy w barwie orzecha laskowego kosmykami. Nos ma lekko zadarty, na słońcu wychodzi mu te kilka piegów, zdobiących jego policzki.

Jessie Kelly
#6
14.08.2024, 22:44  ✶  

Czy tylko Jessiego wkurzało, kiedy inni mieli rację w sprawie, w której Jessie nie chciał, żeby mieli rację?

Uwaga Brenny była jak najbardziej słuszna i był to właściwie cios, bo gdyby faktycznie poczekali do rana z pytaniami i odpowiedziami, ten wampir mógłby skrzywdzić jeszcze niejedną osobę.

Kto wie, czy właśnie w tym momencie nie osusza czyichś żył...

Kiedy dotarli do lokalu, otworzył drzwi i wpuścił Brennę przed sobą, dla siebie zamówił zwykłą herbatę i poszedł za dziewczyną do stolika w rogu, który wydawał się najlepszym miejscem na przeprowadzenie takiej rozmowy, gdy dookoła byli mugole. Na szczęście tych o tej porze nie było w lokalu wielu.

Westchnął cicho i wsunął palce w swoje włosy.

-Wyszliśmy z kawiarni - zaczął, pomijając raczej niepotrzebną na ten moment część opowieści, w której wraz z Menodorą siedzieli w kawiarni i dyskutowali o trenowaniu chińskiej kapusty. -Zauważyłem coś w jednej uliczce i chciałem to sprawdzić. Myślałem, że to jakaś para się obściskiwała, ale... - tu na chwilę przerwał i zwilżył językiem usta. -Ten wampir... Trzymał tę kobietę i pił krew z jej szyi, a ona... Prawie przelewała mu się w ramionach - kolejna przerwa. -Odsunął się od niej, kiedy mnie zobaczył. Mówił, że się na to zgodziła. Że był głodny. Prosił, żebyśmy nie zgłaszali tego w Ministerstwie... Odwróciłem się na sekundę. Złapał mnie i... Powinienem był użyć magii - ostatnie zdanie powiedział już ciszej, bardziej do siebie, niż dla raportu Brenny.

Powinien był użyć magii. Miał wyciągniętą różdżkę. Celował nią. Wystarczyło się tylko trochę skupić i użyć zaklęcia, a może ta rozmowa wcale nie miałaby miejsca, a ta pijawka nie latałaby na wolności. Wystarczyłoby jedno zaklęcie.

Chociaż, czy na pewno? Rośliny, które wezwała Dora, okazały się mało skuteczne wobec siły wampira. Czy wyczarowana lina byłaby skuteczniejsza?

Ale stało się. Jessie nie przemyślał do końca swojej sytuacji, kiedy tak bezmyślnie odwrócił głowę od napastnika. Nie powinien był się odwracać. To pozwoliło wampirowi go zaskoczyć. A pięść okazała się szybsza, niż magia, płynąca do różdżki, a i tak wyprowadzony atak nic nie dał.

Całe szczęście, że to jego złapał, nie Dorę.

Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#7
15.08.2024, 17:53  ✶  
Brennę łatwo było wziąć za naiwną, dobrą dziewczynkę, bo dużo się uśmiechała, mówiła często głupoty, rzadko odmawiała pomocy i naprawdę przejmowała się innymi. Ale była też gliną, córką swoich rodziców i w gruncie rzeczy… trochę rozpieszczonym dzieciakiem, który od małego przywykł, by w wielu sprawach stawiać na swoim. Umiała uciekać się do drobnych manipulacji oraz bezlitośnie uderzać w słabe punkty, gdy bardzo zależało jej na jakimś celu.
Teraz cele miała dwa. Ochronić Crawleyów. Dorwać wampira. To wymagało porozmawiania z Jessim tu i teraz, i zadbania, aby był gotów o niektórych rzeczach mówić, a o innych milczeć. I wykorzystała do tego to jego bohaterstwo, które popchnęło go do walki z wampirem w ciemnej uliczce. Nie była z tego dumna, ale wyrzuty sumienia nie miały też dręczyć jej w bezsenne noce.
– Powinieneś był nie spuszczać go z oczu – sprostowała spokojnie. Sięganie po magię, jeśli nie było się pewnym, czy przeciwnik chce walczyć, często doprowadzało do niepotrzebnej eskalacji. I może to nie był dobry moment na takie rady, ale mógł natknąć się na niebezpieczeństwo znowu: był w końcu synem mugolaka i zdrajczyni krwi, nie mogła więc zapewniać, że nie popełnił tam żadnego błędu. Nie po to, by sobie to wyrzucać, zwłaszcza że Jessie był młodym chłopakiem i trudno było oczekiwać od niego, by wiedział, jak sobie w takich chwilach radzić, a by go nie powtórzyć.
To mogło kosztować wiele. Błędy Brenny nie raz mogły mieć lub nawet miały wysoką cenę. Zbyt wysoką.
– Ale jesteś żywy, twoja towarzyszka jest cała i zdrowa, uratowaliście jego ofiarę. Zrobiliście więcej niż zrobiłaby niejedna osoba. Nie ma więc sensu roztrząsać, co można było zrobić inaczej, a lepiej skupić się na jego dorwaniu – powiedziała, zapisując jego słowa, nie dlatego, że by ich nie zapamiętała – zwłaszcza, że podobne zeznania złożyła Dora – ile dlatego, że miały trafić do oficjalnej dokumentacji… w przeciwieństwie do tych od Crawleyówny.
Zamilkła, gdy podeszła do nich kelnerka. Brenna zwykle nie pijała tego, czego nie podały jej osoby, którym ufała, ale to była mugolska knajpa i nikt nie mógł przewidzieć, że wpadnie tu w środku nocy, a ona bardzo potrzebowała kawy, ujęła więc filiżankę i ostrożnie wypiła łyk.
– Będę wdzięczna, jeśli opiszesz, jak wyglądał – poprosiła. Ciemny blond lub jasny brąz, wzrost podobny do tego jej, brak zarostu, krótkie włosy, kraciasta koszula – może Jessie zauważył coś więcej niż Dora albo inaczej go zapamiętał.


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
Czarodziej
Less colours but still colorful
Średniego wzrostu (174 cm), lekko umięśniony. Włosy ma w kolorze ciemnego brązu, zazwyczaj schludnie ułożone, z opadającymi na oczy w barwie orzecha laskowego kosmykami. Nos ma lekko zadarty, na słońcu wychodzi mu te kilka piegów, zdobiących jego policzki.

Jessie Kelly
#8
15.08.2024, 18:53  ✶  

-Powinienem był - powtórzył cicho, ryjąc sobie te słowa w pamięci.

Westchnął kolejny raz i przetarł twarz dłonią. Nie powinien był spuszczać wzroku z tego wampira. Gdyby nie Menodora, mógł skończyć gorzej, niż z dwiema rankami po kłach. Nie powinien spuszczać z niego wzroku, nawet jeśli ten wampir wyglądał, jakby faktycznie był przestraszony i żałował, że posunął się tak daleko. Jessie nie mógł powiedzieć, że uwierzył wtedy w słowa tego wampira, ale żal i strach w głosie Dziecka Nocy sprawił, że do głowy mu nawet nie przyszło, że mógł to być zwyczajny blef i wampir go zaatakuje.

-Mam nadzieję, że wszystko z nią w porządku - miał na myśli dziewczynę, z której ten wampir pił.

Wampir powiedział, że się na to zgodziła, ale czy to również nie było kłamstwem? Może ta dziewczyna znalazła się w niewłaściwym czasie o niewłaściwej porze i nie zdążyła uciec?

Uśmiechnął się delikatnie do kelnerki i przysunął do siebie swoją herbatę.

-Był wyższy ode mnie - zaczął. -Mógł być trochę wyższy od ciebie. Krótkie włosy, jasny brąz. Miał czerwone oczy, kiedy pił. Potem były... Chyba brązowe - zajęcie rozświetlone było jedynie Lumosem z jego różdżki, więc ciężko było mu określić, czy dobrze rozpoznał barwę tęczówek. -Miał na sobie niebieską koszulę w kratę. Czarne spodnie i czarny T-shirt. Nosił bransoletkę... Chyba skórzaną bransoletkę. Nie miał zarostu - upił łyk herbaty, wracając myślami do twarzy wampira, próbując przypomnieć sobie jak najwięcej szczegółów. -Miał trzy piegi na lewym policzku. Układały się w trójkąt.

Więcej szczegółów nie był w stanie przypomnieć sobie w tej chwili, a jeśli jakieś były, to pewnie przypomni sobie o tym dopiero rano. Miał jednak nadzieję, że to wystarczyło Brennie przynajmniej na początek i jakoś ułatwi jej to śledztwo.

-Rozumiem, że rozmawiałaś już z moją koleżanką? - niby jak inaczej Brenna dowiedziałaby się o ataku tak szybko? -Wszystko z nią w porządku?

Co prawda wampir nie zaatakował bezpośrednio Menodory, ale widział jej twarzy, z pewnością ją zapamiętał, no i groził jej tak samo, jak groził Jessiemu.

Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#9
16.08.2024, 20:52  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 16.08.2024, 20:52 przez Brenna Longbottom.)  
Nie pierwszy raz Brennę nawiedziła myśl, że poziom OPCM w Hogwarcie był żałośnie niski, i że ludzie nijak nie byli przygotowani na tego typu zagrożenia, a już na pewno nie na wojnę w ich świecie. Nie było to nic zaskakującego: smutnym byłby świat czarodziejów, w którym każdy z nich od najmłodszych lat szkolił się na wojownika. A jednocześnie chyba bardzo potrzebowali… jakichś kursów. Takich od podstaw. Nie Srebrnych Różdżek, w których zabawiali się ci, którzy już kochali pojedynki, a raczej szkolenie, pozwalające nauczyć się podstaw reagowania w trudnych sytuacjach, dla tych, którzy się w tym nie specjalizowali.
Tę myśl odsunęła jednak na później. Upiła kolejny łyk kawy, paskudnej, gorzkiej, ale mocnej, mającej pomóc jej utrzymać się na nogach jeszcze te parę godzin: by zająć się tym, co było naprawdę pilne. Wampirem. A potem odłożyła filiżankę i zaczęła notować.
– Bardzo dobrze – powiedziała, dopiero kiedy skończył. To były naprawdę solidne punkty zaczepienia, przynajmniej jeżeli wampir nie wpadł na to, aby zmienić swój wygląd. – Jesteś spostrzegawczy. Opowiedz mi jeszcze proszę, co stało się po tym, jak cię ugryzł.
Mogło też chodzić o sytuację zagrożenia: czasem zmysły w takich chwilach przytępiały się, czasem wyostrzały, i w umyśle człowieka pozostawały pozornie niewiele znaczące szczegóły. Bransoletka, piegi, brązowe oczy, Jessie przyniósł jej informacje, które dobrze uzupełniały historię Dory.
A Brenna zamierzała zgarnąć jakiegoś znajomego Brygadzistę, ostateczne aurora, udać się do tego zaułka jeszcze tej nocy i spróbować spojrzeć na ten atak oczyma widmowidza.
– Niedoszła ofiara jest osłabiona, ale powinna dojść do siebie w ciągu dwóch, trzech dni – stwierdziła Brenna, unosząc na Jessiego poważne spojrzenie znad swojego notatnika. Wyraz jej twarzy nie zmienił się ani o jotę, głos nie zadrżał, pilnowała, by nie zacisnąć dłoni na notesie mocniej, ale w mięśnie ramion wkradła się pewna sztywność. To była ta trudniejsza część. Brenna do pewnego stopnia żałowała, że nie ma pod ręką Caina: że nie może po prostu wymazać z pamięci chłopaka Dory. A jednocześnie wiedziała, że to nie tylko nieetyczne – w Zakonie nieraz robiła rzeczy, które były niezgodne z prawem czy nie do końca realne – ale też że nie mogą załatwiać tak każdej sprawy. Jessi Kelly był synem mugolaka, próbował ratować ofiarę wampira, i Morpheus i Jonathan zapewne by za niego poręczyli. Musiała… przynajmniej spróbować tego bardziej ryzykownego podejścia.
Oderwała na moment spojrzenie od Kelly’ego, jakby chcąc upewnić się, że nikt nie podsłuchuje, że w lokalu późną porą nie siedzi żadna podejrzana postać. Dopiero potem odezwała się, głosem niewiele głośniejszym od szeptu.
– Wampir jest najmniejszym z jej zmartwień. Dziewczyna jest poszukiwana przez śmierciożerców. Jeśli w Ministerstwie Magii jej nazwisko wypłynie przy tej sprawie, dowiedzą się, gdzie jej szukać.


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
Czarodziej
Less colours but still colorful
Średniego wzrostu (174 cm), lekko umięśniony. Włosy ma w kolorze ciemnego brązu, zazwyczaj schludnie ułożone, z opadającymi na oczy w barwie orzecha laskowego kosmykami. Nos ma lekko zadarty, na słońcu wychodzi mu te kilka piegów, zdobiących jego policzki.

Jessie Kelly
#10
17.08.2024, 19:24  ✶  

Jessie umiał się bić. Może nie zdołałby powalić jednym ciosem mugolskiego zapaśnika wagi ciężkiej, ale wiedział, jak zablokować cios i jak uderzyć, by zranić przeciwnika, ale nie siebie. Było to dobre przeciwko mugolom albo czystokrwistym dupkom, którzy nie potrafili nawet porządnie machnąć różdżką, ale chwalili się swoimi umiejętnościami, jakby byli w stanie dorównać Albusowi Dumbledore'owi. Tym najmilej wybijało się zęby.

Umiejętności te jednak nie były pomocne przeciw istocie nadludzkiej, dla której człowiecza kość mogła być równie łamliwa, co gałązka, która potrafiła w mgnieniu oka znaleźć się w innym miejscu, i spojrzenie, które potrafiło namieszać w ludzkim umyśle.

Tak, jakieś szkolenia mogły okazać się bardzo potrabną praktyką.

-Kiedy mnie ugryzł - jego dłoń na chwilę spoczęła w miejscu rany - moja koleżanka... Użyła zaklęcia... Wyczarowała rośliny, które go oplotły. Dlatego mnie wypuścił. On... Zdołał je rozerwać, ale już nie atakował... Powiedział, że jeszcze po nas wróci. I zniknął.

Upił kolejny łyk kojąco gorącej herbaty, dziękując w duchu Merlinowi, że dłoń mu nie zadrżała.

Pokiwał lekko głową i odetchną cicho z ulgą, gdy Brenna powiedziała, że pierwsza ofiara tego wampira powinna wkrótce wydobrzeć. To samo mówił mu wcześniej jeden z magomedyków, ale dobrze było usłyszeć to od osoby spoza personelu szpitala. Przynajmniej był pewny, że nie były to słowa, które miały jedynie go uspokoi.

Ale kolejne słowa Brenny zmroziły mu krew w żyłach. Kubek, ściśnięty między długimi palcami, zawisł bez ruchu w powietrzu.

O-o czym ty mówisz? - zapytał równie cichszym tonem, odstawiając filiżankę, zanim ją zrzuci. -Śmierciożercy? Szukają jej? Ale... Dlaczego? Moment... Więc jeżeli sprawa dojdzie do Ministerstwa i ktoś będzie chciał zadać mi pytania, byłam sam, tak? Jej tam nie było? A co z kelnerką? Widziała nas i... I ta dziewczyna... Była ledwo przytomna, ale nie wiem...

Na chwilę zamilkł. Dopiero w tym momencie jego dłonie zaczęły drżeć, gdy przeczesywał włosy i pocierał palcami swoje wargi.

-Nic nie mówiła... Nie wiedziałem i... O Merlinie dotarło do niego. -Mogliby nas znaleźć na Pokątnej... Mogli ją tam zobaczyć...

A jeśli tam byli? Jeśli ją zobaczyli? Czy przez Jessiego Menodorze teraz groziło niebezpieczeństwo?

« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Brenna Longbottom (3087), Jessie Kelly (2775)


Strony (2): 1 2 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa