• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Niemagiczny Londyn v
« Wstecz 1 2 3 4 5 6 Dalej »
[08.07.1972] Lwy, czarownica i klątwołamacz.

[08.07.1972] Lwy, czarownica i klątwołamacz.
Good Boy
I've got a twisted way of making it all seem fine
Wysoki na metr i dziewięćdziesiąt centymetrów co do milimetra - no więc wysoki, ale za to z drobną budową ciała. Czarne, kręcone włosy i ciemne oczy. Twarz pokryta kilkudniowym zarostem zdradza, że niezbyt dba o siebie.

Thomas Figg
#1
07.09.2024, 04:06  ✶  
Cały czas nie mógł wyjść z podziwu po występie. Pierwszy raz był w cyrku ,a już na pewno w tak niesamowitym. Cieszył się, że zabrał ze sobą Mabel, ale teraz po odstawieniu jej do domu wracał ponownie do cyrku, tylko tym razem to on miał być tym, który "występuje". Teleportował się na powrót do zaułka nieopodal cyrku, wolał nie wzbudzać zainteresowania pojawianiem się na terenie cyrku, wystarczy, że będzie szedł do przyczepy Fiery.

Wyjrzał z zaułka, nie chciał trafić nagle na bandę mugoli, skoro już się teleportował. W sumie o tej porze było już względnie spokojnie, dlatego też po chwili wychynął na chodnik i zaczął zmierzać w stronę cyrku Bellów. Nawet nie podejrzewał jeszcze, ze za chwilę natknie się na niezwykle niecodzienną scenę. Pogrążony w swoich myślach i zarazem próbujący przypomnieć sobie wszelkie możliwe klątwy, które zmieniały ludzi w zwierzęta nie zauważył, że źle skręcił i wylądował w zaułku prowadzącym do do drzwi do piwnicy, z której dochodziła głośna muzyka. Otrząsnął się po chwili, żeby zdać sobie sprawę, że jest nie tu gdzie powinien. Przed oczami miał równie niecodzienną scenę, bo kto w obecnych czasach widzi dwóch mężczyzn w zaułku, którzy pochłonięci są w pocałunku - aż zamrugał czy dobrze widzi. Przełknął ślinę i jak mógł najciszej zaczął się wycofywać, nie chciał dać się złapać na "podglądaniu", nawet jeśli wyszła całkowicie przypadkiem. Prze chwilę zastanowił się, czy faktycznie było t coś tak niecodziennego? Owszem widział tam dwóch mężczyzn, ale czym to się różniło od tego, gdyby jeden z nich był kobietą? Przecież miłość nie wybierała i jeżeli każdej ze stron to pasowało to dlaczego miałoby być inaczej? Wtem przypomniał sobie o podejściu społeczeństwa, szczególnie tego czarodziejskiego, gdzie podobne sytuacje spotkałyby się z ostracyzmem społecznym każdego zaangażowanego w taki rodzaj miłości. Westchnął nie rozumiał do końca dlaczego ludzie musieli wtrącać się w sprawy innych? Bali się tego czego nie rozumieli? Uderzył go fakt, że przecież tego samego dotyczyły związki między czarodziejami o odmiennych statusach krwi, jeżeli czysto krwisty chciał się związać z mugolaczką to w wielu rodach musiał liczyć się z wykluczeniem. Odwrócił się odchodząc i cały czas myśląc dlaczego ludzie nie mogą akceptować innych takimi jakimi są - tamta dwójka nie wydawała się mniej szczęśliwa niż dowolna inna para, która okazywała sobie czułość - trochę tolerancji jeszcze nikogo by nie zabiło. Wszystkim należało się prawo do wyrażania miłości nie tylko w ciemnych zaułkach i po kryjomu - ale dobrze wiedział, że konserwatywne głowy nie były w stanie sobie tego wyobrazić.

Tak pochłonięty myślami nadętym wszystkim doszedł w końcu do miejsca, gdzie rozbił się cyrk Bellów. Otrząsnął się, pozbywając się myśli z głowy, teraz potrzebował się skupić. Poprawił torbę na ramieniu i zaczął szukać przyczepy Fiery. Dobrze, że mu opisała jak ona wygląda, bo inaczej by słodził i pukał do niemal każdej. Ale wreszcie stanął przed tą właściwą i zapukał do drzwi.
Tańcząca ze lwami
Did you think the lion was sleeping because he didn't roar?
Czarne niczym węgiel źrenice to pierwsze na co zwrócisz uwagę kiedy na nią spojrzysz. Później będzie uśmiech, zadziorny, zachęcający do dyskusji. Usta zawsze podkreślone czerwoną szminką, co wyróżnia się na tle jasnej cery, a zarazem idealnie pasuje do kasztanowych włosów Fiery. Jest filigranową kobietą, ma 160 cm wzrostu, chociaż na pierwszy rzut oka tego nie widać, gdyż ubrania, które nosi są zwiewne, więc nie do końca wiadomo, co się pod nimi kryje. Jej ruchy są szybkie, jakby ciągle się gdzieś spieszyła. Głos ma melodyjny, nieco wysoki, jednak nie denerwujący ucha. Możesz wyczuć w nim akcent, tylko ciężko określić jaki, na pewno angielski nie jest jej pierwszym językiem. Pachnie wiatrem, czasem sierścią zwierząt, jednak najbardziej wyczuwalny jest zapach goździków z cynamonem.

The Beast
#2
07.09.2024, 21:34  ✶  

Ten dzień nieco się różnił od większości, kiedy występowała. Nieco się stresowała, była poddenerwowana trochę przez to, co miało się później wydarzyć. Odbyła z braćmi długą rozmowę, znaczy wygłosiła monolog i obserwowała w jaki sposób jej odmrukują już wczoraj wieczorem. Zapowiedziała, że sprowadzi tutaj znajomego, że mają być grzeczni i niezbyt złośliwi, a co najważniejsze wspomniała im o tym, że nie powinni jeść. Byli z tego powodu niespecjalnie zadowoleni, ale nigdy jej nie odmawiali. Fiery była w końcu ich młodszą siostrzyczką, umiała ich sobie owinąć wokół palca.

Tak jak obiecała nim występ się zaczął oprowadziła Thomasa i jego uroczą siostrzenicę po cyrku, pokazała im co ciekawsze miejsca, żeby dziewczynka zapamiętała tę wizytę jak najlepiej.

Później był występ, podczas którego była wyjątkowo skupiona, musiała pamiętać o tym, że jej bracia mają puste żołądki, przez co mogą być nieco bardziej nerwowi - na całe szczęście nie wydarzyło się nic, co mogłoby wzbudzić jakiekolwiek kontrowersje. Mieli w sobie jeszcze trochę kontroli.

Pożegnała się z Thomasem, a właściwie to może za dużo powiedziane, bo miał zaraz wrócić. Musiał odstawić swoją siostrzenicę do domu. Znalazła się wtedy w swojej przyczepie, która ostatnio nie do końca przypominała jej przyczepę, bo Flynn z nią zamieszkał, przez co w środku panował bałagan. Sama raczej nie dopuszczała do takiej sytuacji, ale brat, cóż - nie znał pojęcia porządku. Musiała mu to wybaczyć, nie złościła się na niego nawet jakoś specjalnie, bo przecież było to tylko przejściowe.

Zmieniła swój sceniczny strój na jedną z luźnych sukienek, w których zazwyczaj chodziła, zmyła makijaż, rozwiązała włosy, teraz mało kto mógłby połączyć jej osobę z The Beast, którą była kiedy pojawiała się na scenie.

Usłyszała pukanie do drzwi, nie spodziewała się, że Figg pojawi się tutaj tak szybko, na szczęście była już gotowa. Otworzyła drzwi z uśmiechem przylepionym do jej twarzy. - No cześć, szybko się uwinąłeś. - Powiedziała wychodząc ze swojego azylu.

- Gotowy? - Zapytała jeszcze, nie do końca wiedziała, czy powinna go już zaprowadzić do lwów, czy najpierw zaproponować jeszcze coś do jedzenia, czy picia.

Good Boy
I've got a twisted way of making it all seem fine
Wysoki na metr i dziewięćdziesiąt centymetrów co do milimetra - no więc wysoki, ale za to z drobną budową ciała. Czarne, kręcone włosy i ciemne oczy. Twarz pokryta kilkudniowym zarostem zdradza, że niezbyt dba o siebie.

Thomas Figg
#3
08.09.2024, 08:53  ✶  
Takiej wizyty w cyrku to nie spodziewał się nawet i on. Nie tylko sam występ wywarł na nim ogromne wrażenie, ale też i wycieczka zafundowana im przez Fiery, aż neo wiedział kto bardziej się z tego cieszy, on czy Mabel. Jedno jednak było pewne - oboje wychodzili zachwyceni zarówno z oprowadzania ciec przez pannę Bell i pokazywania najciekawszych miejsc poza areną ja ki późniejszego występu. Podejrzewał, że teraz jeszcze przez jakiś czas same występy będą tematem rozmów w ich domu.
- Podróż teleportacją jest jak podróżowanie na prawdziwej błyskawicy - rzucił żartem, pewnie by mu zeszło dłużej, ale umówił się z Norą, że po wizycie w cyrku musi jeszcze załatwić sporawy związane z jedną klątwą, dlatego zwrócił jej córkę pod jej opiekę i mógł szybko wrócić tutaj.
- Gdybym, nie spotkał cię wcześniej to bym się zastanawiał czy aby źle nie trafiłem - zażartował mają na myśli, że jej wygląd sceniczny i ten normalny różnią się od siebie diametralnie, no ale to raczej zrozumiałe, zapewniało jej to nieco prywatności poza cyrkiem.
- Urodziłem się gotowy - puścił jej oczko i pokiwał głową. - Nie ma chyba sensu zwlekać, im szybciej zaczniemy tym szybciej twoi bracia będą mogli zjeść kolację - pominął już żart, że miał nadzieje, że to nie on będzie daniem głównym dla nich. - Będę musiał usłyszeć każdy detal dotyczący tej klątwy, jak trafiła na twoich braci, co się wówczas działo - porzucił wesoły ton wchodząc w bardziej profesjonalne nuty, w końcu teraz zaczynał pracę. Najchętniej obejrzałby wspomnienia, ale nie był w posiadaniu myśloodsiewni, więc musiał bazować na tym co mu przekaże.
Tańcząca ze lwami
Did you think the lion was sleeping because he didn't roar?
Czarne niczym węgiel źrenice to pierwsze na co zwrócisz uwagę kiedy na nią spojrzysz. Później będzie uśmiech, zadziorny, zachęcający do dyskusji. Usta zawsze podkreślone czerwoną szminką, co wyróżnia się na tle jasnej cery, a zarazem idealnie pasuje do kasztanowych włosów Fiery. Jest filigranową kobietą, ma 160 cm wzrostu, chociaż na pierwszy rzut oka tego nie widać, gdyż ubrania, które nosi są zwiewne, więc nie do końca wiadomo, co się pod nimi kryje. Jej ruchy są szybkie, jakby ciągle się gdzieś spieszyła. Głos ma melodyjny, nieco wysoki, jednak nie denerwujący ucha. Możesz wyczuć w nim akcent, tylko ciężko określić jaki, na pewno angielski nie jest jej pierwszym językiem. Pachnie wiatrem, czasem sierścią zwierząt, jednak najbardziej wyczuwalny jest zapach goździków z cynamonem.

The Beast
#4
09.09.2024, 19:50  ✶  

Miała świadomość, że dla osób, które wiodły zwyczajne życie cyrk mógł wydawać się czymś fascynującym. Mało kto z zewnątrz bowiem miał szansę obejrzeć wszystkie zakamarki, dlatego też właśnie zaprosiła ich do siebie. Chciała pokazać jak wygląda jej życie, przynajmniej po trosze, polubiła Thomasa i nie miała nic przeciwko temu, aby dowiedział się o niej nieco więcej. Nie robiła tego często, bo miała raczej niewielu znajomych spoza swojej cyrkowej rodziny.

- To prawda, teleportacja to jedna z najlepszych sztuczek magicznych. - Sama również doceniała tę umiejętność, na całe szczęście nauczyła się korzystać z translokacji, to dosyć mocno ułatwiało życie.

Roześmiała się, kiedy usłyszała komentarz związany ze zmianą, jaka zaszła w jej wyglądzie. To była prawda, wyglądała jak zupełnie inny człowiek, scena rządziła się jednak swoimi prawami, a Fiery nie była jakoś specjalnie krzykliwa jeśli chodzi o swój codzienny wygląd. - Tak, na scenie muszę zwracać na siebie uwagę, tak normalnie nie do końca jest to w moim stylu, rzadko kiedy ktoś mnie rozpoznaje. - Było jej to na rękę, wolała raczej trzymać się w cieniu, szczególnie teraz, kiedy konflikt toczył się w świecie czarodziejów. Tacy jak ona nie byli mile widziani w magicznym świecie, a sporo osób znało historię cyrku. Członkami rodziny Bell byli przecież tylko mugolacy i charłacy.

- Skoro tak mówisz, to chodźmy. - Cóż, podobało jej się takie nastawienie. Bracia na pewno byli głodni, bez względu na to, czy zmienią postać będą musieli zjeść, bo dzisiaj posłuchali Fiery i praktycznie nic nie jedli.

- Och tak, jasne, opowiem ci wszystko. - Bardzo dokładnie wiedziała, co się wtedy wydarzyło, bo przecież była świadkiem tego wydarzenia. Obwiniała się przez ostatnie lat przez to co im się przydarzyło.

Powoli oddalali się od przyczepy Fiery, prowadziła ich między innymi, podobnymi do tej jej, aż trafili na niewielki plac, gdzie znajdowała się ogromna klatka. W jej wnętrzu można było dostrzec dwa lwy. Aktualnie leżeli, odpoczywali po występie. Panna Bell podeszła bliżej i otworzyła klatkę. - Chłopaki, zachowujcie się to jest Thomas, opowiadałam wam o nim. - Przesunęła się w bok, aby lwy mogły wyjść na zewnątrz. Od zwyczajnych zwierząt, które mógł znać ze świata mugolskiego różniły się tylko tym, że miały skrzydła. Lwy wygramoliły się leniwie z klatki.

- To są Leo i Theo. - Zademonstrowała mężczyźnie braci. Spoglądała na niego dość niepewnie, bo nie wiedziała, jak zareaguje na obecność zwierząt.

- Co do klątwy, rzuciła ją na nich pewna czarownica. Udało mi się ukraść jej pierścień, a ona nie mogła tego przeżyć, przez co rzuciła w nich jakieś zaklęcie, podejrzewam, że czarnomagiczne, mnie udało się uciec. - Mówiła o tym cicho, nie łatwo było się przyznać bowiem do kradzieży.

Good Boy
I've got a twisted way of making it all seem fine
Wysoki na metr i dziewięćdziesiąt centymetrów co do milimetra - no więc wysoki, ale za to z drobną budową ciała. Czarne, kręcone włosy i ciemne oczy. Twarz pokryta kilkudniowym zarostem zdradza, że niezbyt dba o siebie.

Thomas Figg
#5
10.09.2024, 20:06  ✶  
- A poza sceną liczysz na nieco prywatności? Zapamiętam, żeby nie rozpowiadać jak wyglądasz - odpowiedział rozbawiony i mrugnął do niej. Choć tak naprawdę to nie miał nikomu zamiaru rozpowiadać jak wygląda, wiedział, że niektórzy cenią sobie  prywatności nie chcą, aby każdy wokół wiedział o nich wszystko. Zwłaszcza też, że w obecnych czasach lepiej było pozostać nieco bardziej anonimowym niż publicznym, szczególnie biorąc pod uwagę, że cyrk Bellów nie tworzył tajemnicy wokół tego kto w nim pracował.
Trochę się stresował, miał poznać braci Fiery - w sumie to nie wiedział czemu się tym stresuje... Chyba głownie dlatego, że chciał jej pomóc, nie lubił pozostawiać innych bez żadnej pomocy. Dlatego też stresował się tym co mógł odkryć w ich klątwie W najgorszym wypadku nie będzie mógł im pomóc, a tego by nie chciał.
Mimo, że wiedział, o tym, że jej bracia są lwami i widział ich na arenie, to jednak zobaczyć ich z bliska to było zupełnie coś innego. Wypuścił ze świstem powietrze, choć nie pamiętał aby je wstrzymywał, musiał to zrobić samoistnie.
- Cześć chłopaki, jestem Thomas - przywitał się lwami, wygldał na zaintrygowanego - klątwy zmieniające ludzi w inne stworzenia zazwyczaj miały krótki okres działania, te permanentne były zazwyczaj złowieszczą i podszyte czarną lub pradawną magią. Nie miał pojęcia z czym tutaj ma do czynienia, jednak zdawać by się mogło, że raczej z pradawną. Sięgnął do swojej torby i wyciągnął z niej dwie dziwne kulki. Lwy mogły poczuć w niej nutę ziół, nie chciał na nich rzucać od razu zaklęć, musiał dowiedzieć się nieco więcej. - Potrzebuje, żebyście zjedli te kulki, powiedzą mi nieco o waszej klątwie - powiedział wyciągając obie dłonie, jakby chciał je nakarmić. No Merlina przecież to były tylko wielkie koty, takie co jednym ruchem łapy mogły go zabić, ale to zdawało się nie mieć wpływu na zachowanie Thomasa, wręcz przeciwnie walczył on ze sobą, aby nie spróbować ich pogłaskać. Uwielbiał wszystkie koty, dlaczego więc miałby inaczej traktować królów zwierząt, będących nomen omen największymi przedstawicielami kotów. - Będę też musiał rzucić na was pewne zaklęcie, aby mieć pełniejszy obraz - dodał chcąc aby byli świadomi tego co będzie robił i nie traktując ich jak bezrozumne bestie, w końcu to nadal byli ludzie, tylko w innej formie.
- Podejrzewam, że nie pamiętasz słów tego zaklęcia albo chociaż koloru promienia? Przemiana jak podejrzewam była natychmiastowa? - zapytał jeszcze powoli przenosząc spojrzenie na Fiery - była jego jedynym źródłem wiedzy, dlatego potrzebował ją wypytać o wszystko.
Tańcząca ze lwami
Did you think the lion was sleeping because he didn't roar?
Czarne niczym węgiel źrenice to pierwsze na co zwrócisz uwagę kiedy na nią spojrzysz. Później będzie uśmiech, zadziorny, zachęcający do dyskusji. Usta zawsze podkreślone czerwoną szminką, co wyróżnia się na tle jasnej cery, a zarazem idealnie pasuje do kasztanowych włosów Fiery. Jest filigranową kobietą, ma 160 cm wzrostu, chociaż na pierwszy rzut oka tego nie widać, gdyż ubrania, które nosi są zwiewne, więc nie do końca wiadomo, co się pod nimi kryje. Jej ruchy są szybkie, jakby ciągle się gdzieś spieszyła. Głos ma melodyjny, nieco wysoki, jednak nie denerwujący ucha. Możesz wyczuć w nim akcent, tylko ciężko określić jaki, na pewno angielski nie jest jej pierwszym językiem. Pachnie wiatrem, czasem sierścią zwierząt, jednak najbardziej wyczuwalny jest zapach goździków z cynamonem.

The Beast
#6
12.09.2024, 20:52  ✶  

- Nie lubię się wyróżniać, zdecydowanie lepiej mi w cieniu. - Ich rodzina była pełna różnych osobowości, niektórzy byli dosyć mocno ekscentryczni też w życiu codziennym, ona do nich nie należała. Wolała trzymać się na uboczu, jakoś łatwiej jej to przychodziło. Tak naprawdę nigdy nie miała zadatków na gwiazdę sceniczną, ale jakoś tak wyszło, że gdy trafiła do cyrku z lwami to trochę nie miała innego wyjścia jak zaangażować się w występy. W cyrku czuła się bezpiecznie, nikt raczej nie postanowiłby zaatakować ich wszystkich, jednak poza nim? Zdecydowanie lepiej było się trzymać na uboczu, nie zwracać na siebie uwagi, bo mogło się to skończyć źle.

Fiery również nieco się stresowała tym spotkaniem. Mimo, że uprzedziła braci o tym, co się wydarzy trochę bała się ich reakcji na nową osobę w ich otoczeniu, szczególnie, że wspomniała iż Thomas jest jej znajomym. Różnie reagowali na to, kiedy ktoś pojawiał się w jej towarzystwie, byli okropnie terytorialni, chociaż wiedziała, że to z troski. Mieli zresztą bardzo mocno ograniczone możliwości działania ze względu na to, że aktualnie znajdowali się pod postacią lwów. To nie ułatwiało sprawy. Miała nadzieję jednak, że dzisiaj wszystko pójdzie po jej myśli i nie będą niepotrzebnie pokazywać kłów.

Pierwsze koty za płoty. Fiery ich sobie przedstawiła i nie było chyba tak źle. Lwy spoglądały na Thomasa przez kilka sekund, nie spuszczając z niego wzroku nawet na moment. Nie pokazały jednak swoich wspaniałych zębów, nie poruszyły się wcale, przypominały bardziej lwie posągi.

Panna Bell przyglądała się mu, kiedy wyciągnął dłonie i był gotowy nakarmić ich z ręki. Zdecydowanie nie można powiedzieć o Thomasie, że nie był odważny, mało kto by się zdecydował na coś takiego z obawy, że zwierzęta przy okazji mogły odgryźć mu dłonie. Leo i Theo spojrzeli po sobie, a po chwili wstali i dosyć leniwie podeszli do mężczyzny. W jednej chwili sięgnęli do jego dłoni i zjedli w całości te kulki, które dla nich przygotował.

- To spory sukces, jedzą ci z rąk na pierwszym spotkaniu. - Dodała z rozbawieniem kobieta.

Lwy usiadły przed Thomasem, kiedy wspomniał o tym, że będzie musiał rzucić na nie zaklęcie. Czekali aż to zrobi, skoro siostra ich o to prosiła nie zamierzali utrudniać sprawy.

- Wydaje mi się, że są gotowi. - Powiedziała jeszcze Fiery.

- Fioletowy, taki ciemno fioletowy, zaklęcia nie pamiętam, ale tak, to stało się od razu, gdy tylko do nich dosięgnęło. - Próbowała sobie przypomnieć więcej szczegółów, ale szło jej to raczej średnio.

Good Boy
I've got a twisted way of making it all seem fine
Wysoki na metr i dziewięćdziesiąt centymetrów co do milimetra - no więc wysoki, ale za to z drobną budową ciała. Czarne, kręcone włosy i ciemne oczy. Twarz pokryta kilkudniowym zarostem zdradza, że niezbyt dba o siebie.

Thomas Figg
#7
13.09.2024, 01:02  ✶  
Chciał już powiedzieć, że to dość niezwykłe stwierdzenie jak na kogoś kto żyje z występowania na scenie, ale nie zamierzał już kontynuować tej dyskusji, nie żeby go to nie interesowało, ale też nie chciał być uszczypliwy i wścibski. Przecież nie zawsze w życiu układało się tak jak ktoś sobie założył. Bo gdyby tak był oto on nigdy nie wyszedłby żywy z szóstego roku w Hogwarcie. Odetchnął głęboko w pamięci notując sobie o Fiery tą właśnie wiadomość, że wbrew występom w cyrku lubiła nie wychylać się z tłumu i choć ciekawiło go co w takim razie pchnęło ją do cyrkowego życia to nie chciał wpychać się z butami w jej życie. Już wystarczająco to robił narzucając się z propozycją zbadania klątwy, którą zostali potraktowani jej bracia.
Za sukces brał to, że nie jeśli się na niego i nie pokazywali kłów, znaczy nie obierali go za zagrożenie czy posiłek, dlatego też nie okazywał lęku przed tą dwójką. Byli w końcu kotami, jak mógłby bać się kotów. Szeroko się uśmiechnął, kiedy bracia Fiery zjedli to co im podał i cały rozpromieniony spojrzał na nią, zupełnie jakby właśnie wygrał na loterii - mniej więcej tak się czuł. Aż prawie zażartował ,że na drugim spotkaniu będą dla niego skakać przez płonącą obręcz, ale wolał nie nadużywać swojego szczęścia. Był pod wrażeniem tego jak bardzo współpracując z nim te lwy - ale cóż, raczej nie było to nic dziwnego, bo im bardziej wykonywali to o co ich prosił tym szybciej odkryją co mogą zrobić z ciążącą na nich klątwą. Odetchnął przygotowując się do rzucenia zaklęcia, wiedział, że to jedna z najważniejszych rzeczy, którą tego wieczoru będzie musiał zrobić. Popatrzył jeszcze na pannę Bell i wyraźnie się skrzywił na jej słowa - teraz był pewien, to była zaawansowana czarna magia, to czego się bał to kwestia tego czy czas, takie zaklęcia zazwyczaj umacniały się z czasem.
- Dziękuję - zwrócił się jeszcze do Fiery nim odwrócił się do jej braci. Nie zwlekając dłuże machnął różdżką wypowiadając inkantację zaklęcia, które spowiło delikatną błękitną poświatą oba lwy. Thomas obserwował ich czujnie, niczym kot wpatrujący się w mysz, na którą polował, każde drgnięcie poświaty było dla niego istotne. W pewnym momencie zaczęło ona dygotać i przeplatać się z fioletem i czernią. Uniósł różdżkę rzucając dodatkowe zaklęcie, musiał wydobyć jak najwięcej informacji - wyglądało to, jakby zaczął wysysać z nich coś co formowało się w unoszącą przed Thomsem kulę w kolorze czerni, błękitu i fioletu. Poświata zniknęła i została jedynie ta kula, westchnął wyciągając rękę w kierunku lewitującego przedmiotu. Momencie kiedy Thomas dotknął kuli, tak eksplodowała jasnym światłem i odrzuciła klatwołamapcza do tyłu, znalazł się kilka metrów dalej leżąc na plecach i cieżko dysząc.
- Szlag! - wrzasnął dźwigając się z trudne do siadu, dawno nie czuł czegoś takiego. Nie chodziło nawet o ból jaki czuł, ale o fakt, że wiedział już co się stało z nimi. Najgorsze było to, że nie mógł nic zrobić. Z pewnym trudem, ale dźwigną się na nogi, aby podejść do wyczekujących lwów, zapewne na werdykt. Nogi go jednak zawiodły i dał na kolana przed nimi upuszczając przy tym różdżkę. - Przepraszam - powiedział jedynie opuszczając głowę i unosząc dłonie, chciał poklepać ich po czubkach głów w geście przeproszenia i współczucia. Nie był w stanie nic zrobić, ani ona ani nikt inny - magia użyta na nich wzmacniała się z czasem, to że zachowywali nadal świadomość bycia sobą, a nie stali się dzikimi zwierzętami był chyba cudem albo efektem ich rodzinnej miłości. Widział jedyną możliwość, aby przywrócić im ludzką postać, jednak czas spędzony w ciele lwów wywarł by efekt na ich wiek i doprowadziłoby to do ich śmierci, nie mówiąc już o tym, że była to magia, której sam nie potrafił okiełznać. Nie potrafił zdobyć się na odwagę, aby popatrzeć czy to na braci czy na samą Fiery, nie chciał im rzucać tej dołującej wiadomości, ale z drugiej strony nie mógł też tego przed nimi ukrywać, nie byłby w stanie.
Tańcząca ze lwami
Did you think the lion was sleeping because he didn't roar?
Czarne niczym węgiel źrenice to pierwsze na co zwrócisz uwagę kiedy na nią spojrzysz. Później będzie uśmiech, zadziorny, zachęcający do dyskusji. Usta zawsze podkreślone czerwoną szminką, co wyróżnia się na tle jasnej cery, a zarazem idealnie pasuje do kasztanowych włosów Fiery. Jest filigranową kobietą, ma 160 cm wzrostu, chociaż na pierwszy rzut oka tego nie widać, gdyż ubrania, które nosi są zwiewne, więc nie do końca wiadomo, co się pod nimi kryje. Jej ruchy są szybkie, jakby ciągle się gdzieś spieszyła. Głos ma melodyjny, nieco wysoki, jednak nie denerwujący ucha. Możesz wyczuć w nim akcent, tylko ciężko określić jaki, na pewno angielski nie jest jej pierwszym językiem. Pachnie wiatrem, czasem sierścią zwierząt, jednak najbardziej wyczuwalny jest zapach goździków z cynamonem.

The Beast
#8
14.09.2024, 21:53  ✶  

Lwy zazwyczaj nie były, aż tak skłonne do współpracy, ale kiedy Fiery była obok nie potrafiły zachowywać się inaczej. Nie było to związane z jej umiejętnościami związanymi z tresurą, w żadnym razie, a przede wszystkim przez łączące ich więzy krwi. Nie chcieli narobić jej wstydu, zresztą wczoraj wieczorem odbyła z nimi bardzo poważną rozmowę na temat tego, że mają się dzisiaj zachowywać odpowiednio. Zadziwiające, że aż tak bardzo słuchali tego, co miała im do powiedzenia.

Beast stała z boku, w sumie to nawet przysiadła sobie na niewielkiej skrzynce. Nie zamierzała się wtrącać w to, co się działo. Nie miała odpowiedniej wiedzy, żeby się w to angażować. Tliła się w niej nadzieja, że może tym razem będzie inaczej, chociaż wolała podchodzić do tego bardziej realnie. Wielu kłątwołamaczy próbowała im pomóc, i jak do tej pory nic się nie ruszyło. Wiedźma postarała się bardzo mocno rzucając tamto zaklęcie. Nie wydawało jej się, żeby zasłużyli, aż na taką karę, co by jednak nie mówić gdyby nie kradzież, to nigdy by się to nie wydarzyło, więc byli współwinni.

Lwy praktycznie się nie poruszyły, gdy Thomas rzucał w nie zaklęcie. Czekały cierpliwie na dalsze wydarzenia.

Pojawiła się nad nimi niebieska poświata, nie miała pojęcia, co to oznacza, ale wpatrywała się w nią uważnie. Później kolory zaczęły się zmieniać, lwy nieco się zaniepokoiły, spoglądały na siebie, nadal jednak się nie poruszały, Fiery zadrżała, bo wiedziała, co to może oznaczać. Później Thomas dotknął magicznej kuli, a ona eksplodowała i popchnęła go do tyłu. Powinna się tego spodziewać, te kolory nie wróżyły nic dobrego. Lwy ryknęły niezadowolone, chyba one również zdały sobie sprawę z tego, że i tym razem się nie udało.

Fiery spojrzała na nich nieco smutnym wzrokiem, po czym podniosła się szybko, aby pomóc mężczyźnie wstać, wyciągnęła do niego rękę, aby mu pomóc. - Wszystko w porządku, chyba dosyć mocno oberwałeś? - Zapytała spokojnym tonem, nie było w nim słychać rozczarowania, jakby nie spodziewała się, że będzie inaczej. Spojrzała jeszcze na braci - Przykro mi Leo i Theo, kiedyś na pewno nam się uda. - Nie chciała, żeby tracili nadzieję, chociaż ona była właściwie już pewna tego, że raczej pozostaną pod tą postacią na zawsze.

Good Boy
I've got a twisted way of making it all seem fine
Wysoki na metr i dziewięćdziesiąt centymetrów co do milimetra - no więc wysoki, ale za to z drobną budową ciała. Czarne, kręcone włosy i ciemne oczy. Twarz pokryta kilkudniowym zarostem zdradza, że niezbyt dba o siebie.

Thomas Figg
#9
15.09.2024, 04:27  ✶  
Przyjął dłoń Fiery, żeby pomogła mu wstać, sam czuł nadal ból w plecach, chyba sobie cóż nadwyrężył, ale teraz nie do końca zdawała sobie z tego sprawę. Ważniejszym był oto co zobaczył podczas testowania ich klątwy. Nie były to rzeczy przyjemne, albo takie krętych by się spodziewał. Jednak w tej całej czerni kryło się ziarenko światłości. To nie było tak, że teraz musiał im przekazać, że na zawsze pozostaną w formie lwów i już nic ich nigdy nie odmieni. Jednak kwestia było niezwykle złożona, z obecną wiedzą jaką posiadał nie był w stanie im pomóc, nałożona na nich klątwa była niezwykle złożona i brakowało mu najważniejszego, jej inkantacji.
To co ich pokrywało było spowite tak czarna magią, że jedne zły ruch, jeden źle wykonany symbol podczas rytuału i zamiast przemienić ich w ludzie albo ich zabije, albo całkowicie zatracą swoje człowieczeństwo.
- Będę żył, chwilę poboli i przestanie - powiedział próbując się nieco rozruszać ,ale tylko zabolało go bardziej i z sykiem złapał za ramię Fiery, aby nie wylądować na ziemi. - Dobra może nieco dłużej niż chwilę - doprawdy, że też musiał upaść tak niefortunnie. Puścił też kobietę, aby nie opierać się na niej musiał teraz im przekazać wszystko to co się dowiedział. Odchrząknął zbierając myśli.
- Myślę, że jesteśmy nawet bliżej niż dalej uwolnienia twoich braci od tej paskudnej klątwy - zwrócił się do nich w końcu, kiedy już zebrał wszystkie myśli i przeanalizował to co się stało. - Klątwa jest wyjątkowo paskudna, dlatego bez odpowiedniego jej zbadania istnieje wiele czynników, które mogą pójść nie tak, obecnie jest jeden procent na to, że zdołamy uratować twoich braci - wskazał na lwy i przerwał na chwilę. - Pozostałe dziewięćdziesiąty osiem procent jest po równo rozdzielone między to, że zginą podczas procesu lub zatracą swoje człowieczeństwo i zostaną całkowicie zwierzętami - zawiesił na moment głos, aby dodać nieco weselej. - Ale teraz wiem już nieco więcej, będę mógł zacząć badania nad klątwą, aby odwrócić los. Muszę tylko ostrzec - dodał poważniejąc momentalnie, musiał ich uświadomić od razu o tym, że cudów nie będzie. - Nigdy nie będziemy mieć stuprocentowej pewności, że wszystko pójdzie z planem, zawsze zostanie jakiś niewielki odsetek na to, że zdejmowanie klątwy nie pójdzie po naszej myśli - miał nadzieję ,że zrozumieją go dobrze. Dlatego popatrzył na Leo i Theo nim odwrócił wzrok na Fiery. Jeżeli w ogóle kiedykolwiek uda mu się opracować odpowiedni rytuał, to wiedział, że droga do niego będzie żmudna i bolesna - dosłownie bolesna. - Właśnie, badania nad klątwą mogą wymagać podawania wam eliksirów lub rzucania na was zaklęć, które nie będą przyjemne - ostrzegł jeszcze i tym samym skończył przekazywać informację, zerknął z niepokojem na Fiery, światełko w tunelu się tliło, tylko wyglądało bardziej jak iskierka.
Tańcząca ze lwami
Did you think the lion was sleeping because he didn't roar?
Czarne niczym węgiel źrenice to pierwsze na co zwrócisz uwagę kiedy na nią spojrzysz. Później będzie uśmiech, zadziorny, zachęcający do dyskusji. Usta zawsze podkreślone czerwoną szminką, co wyróżnia się na tle jasnej cery, a zarazem idealnie pasuje do kasztanowych włosów Fiery. Jest filigranową kobietą, ma 160 cm wzrostu, chociaż na pierwszy rzut oka tego nie widać, gdyż ubrania, które nosi są zwiewne, więc nie do końca wiadomo, co się pod nimi kryje. Jej ruchy są szybkie, jakby ciągle się gdzieś spieszyła. Głos ma melodyjny, nieco wysoki, jednak nie denerwujący ucha. Możesz wyczuć w nim akcent, tylko ciężko określić jaki, na pewno angielski nie jest jej pierwszym językiem. Pachnie wiatrem, czasem sierścią zwierząt, jednak najbardziej wyczuwalny jest zapach goździków z cynamonem.

The Beast
#10
15.09.2024, 22:32  ✶  

Thomas nie wyglądał najlepiej, cóż pewnie też sporo go kosztowało rzucenie tego zaklęcia. Klątwy bywały naprawdę okropne, rozpraszanie ich też wymagało ogromnej siły. Zresztą rykoszetem też oberwał. Miała nadzieję, że nie ucierpiał na zdrowiu, szkoda by było, żeby przez pomoc jej i braciom się uszkodził.

- Przykro mi, że stała ci się krzywda. - Powiedziała szczerze, tym bardziej, że siedziała obok i nie była w stanie mu pomóc z racji na swoje raczej marne doświadczenie w temacie. Trochę jej było głupio, że to się tak skończyło.

- Naprawdę? - Spojrzała na niego swoimi ciemnymi oczami, przeszywała go wzrokiem, bo trochę jej się nie zgadzały zeznania. To nie wyglądało, jakby odnieśli jakikolwiek sukces, ale mogła się mylić, temat w końcu nie był jej szczególnie bliski. Dała więc mu wytłumaczyć dlaczego tak myślał, słuchała bardzo uważnie tego, co miał do powiedzenia na temat klątwy.

Cóż, to co mówił nie brzmiało dobrze. Zdecydowanie nie to chciała usłyszeć. Nie był to przyjemne informacje. - Nie będziemy ryzykować, daj sobie spokój, nie chcę ich stracić, niech zostanie tak jak jest. - Ryzyko było zbyt duże, nie wybaczyłaby sobie, gdyby stała im się krzywda, i tak to wszystko było głównie jej winą. Nie zamierzała przekraczać granicy, rozsądek podpowiadał jej, aby tego nie robiła. - Zapomnij o tej klątwie. - Dodała jeszcze, bo miała nadzieję, że Thomas nie będzie próbował jej pomóc. Nie dało się nic z tym zrobić, nie bez ryzyka, nie zamierzała więc ciągnąć tego tematu.

- Nie będziemy ich męczyć, i tak już sporo przeżyli. - Wszystkie próby ściągania klątwy kończyły się w ten sam sposób. Panna Bell chyba właśnie straciła nadzieję na to, że jej bracia kiedykolwiek wrócą do ludzkiej formy, spojrzała na nich jeszcze, a później się odezwała. - To ostatni raz chłopaki, już więcej nie będę was gnębić. - Wiedziała, że dla lwów to też może być dosyć mocno obciążające. Wolała cieszyć się z tego, że ma ich przy sobie chociaż w takiej formie. - Idźcie proszę do siebie, zaraz przyniosę wam kolację. - Będzie musiała ich pocieszyć po tej próbie, tego była pewna, lwy posłuchały siostry i oddaliły się w stronę swoich klatek.

- Dziękuję, że spróbowałeś. - Powiedziała jeszcze do Thomasa, bo naprawdę była mu wdzięczna za to wszystko.

« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: The Beast (3057), Thomas Figg (3215)


Strony (2): 1 2 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa