14.10.2024, 17:57 ✶
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 27.09.2025, 12:12 przez Król Likaon.)
adnotacja moderatora
Rozliczono - Millie Moody - osiągnięcie Badacz Tajemnic
Księżycowy Staw
29.08.1972 - wieczór
Weź moje serce i chwyć mnie za rękę,
A ja wezmę na siebie twój umysł,
Zabiorę twój ból
Thomas nie wiedział co robić. Podczas spotkania widział jej ból, ale nie miał pojęcia co i jak zrobić, aby jej pomóc i to zaczynało go uwierać dość mocno. Przecież nie tak dawno obiecywał jej ochronę, ze nie pozwoli jej cierpieć. A teraz? Siedział i patrzył w najlepsze, nawet nie kiwając palcem. Inna sprawa, że nie miał pojęcia jak może jej pomóc - ale ta wymówka wcale nie pomagała czuć się Thomasowi lepiej.
- Millie, poczekaj - zawołał zanim jeszcze dobrze drzwi zamknęły się za nim i w sumie nie wiedział co zrobić dalej. Co dalej? Powiedzieć "musimy porozmawiać", spytać jak może jej pomóc? Doprawdy miał tak dużo czasu, żeby przemyśleć jak zacząć rozmowę, ze spanikował i nie wymyślił nic, klasycznie. Chciał jej wykrzyczeć jeszcze raz to samo co wtedy wyszeptał w nocy, zapewnić, że to co mówił było szczere i nie zamierza się wycofać z tego co mówił. Że nie potrafił określić gdzie jego dusza kończył się i zaczynała jej, że od tamtego czasu czuł się wybrakowany. Że pierwszy raz od dawna czuł nić porozumienia, bo ona wiedziała jak to jest, kiedy całe życie czujesz, że toniesz, a tamta chwila spędzona z nią to krótki moment, w którym nagle przypomniał sobie, że umie pływać A potem bez niej zapomniał i znowu tonął. Że chce zabrać jej ból, pomóc jej go przetrwać i zmyć z niej niczym wiosenny deszcz obmywa ziemię i budzi ją do życia.
Nie zatrzyma się, zawiodłeś ją tam, nie zaufa ci wyszeptał głos w jego głowie i przedstawił mu obraz z ostatniego koszmaru, kiedy nie był w stanie uchronić jej przed ogniem i Ziemia została wypalona do cna, czarna i szara, zmieniona w popiół, a on jedyne co mógł robić to patrzeć. Poczuł jak ciastka zjedzone przy stole podjeżdżają mu do gardła, ale zacisnął tylko zęby. Nią miał czasu nachuwile słabości względem siebie, musiał być silny, on wie jak cierpieć w milczeniu, jak udawać, że wszystko jest porządku, aby nikt nie wiedział co kłębi się w jego duszy - tylko czy będzie w stanie to ukryć przed nią? Nie wiedział, na razie potrzebował jej pomóc. Złapać za dłoń, przytulić - dać im obojgu poczuć swoja obecność, swoje ciepło. Tylko czy to wystarczy? Czy ciepło drugiego coś zmieni? Musiało, choćby na sam początek.