01.01.2025, 17:19 ✶
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 01.01.2025, 17:19 przez Olivia Quirke.)
2/3 września 1972
Noc
Noc
But if by chance you're here alone
Can I have a moment before I go?
Cause I've been by myself all night long
Hoping you're someone I used to know
Can I have a moment before I go?
Cause I've been by myself all night long
Hoping you're someone I used to know
Czasy są niebezpieczne
Uważaj na siebie, gdy wychodzisz
Pamiętaj, by poinformować Tristana o tym, gdzie będziesz
Uważaj
Rozglądaj się
Nie była już dzieckiem, a wciąż miała wrażenie, że rodzice ją tak traktują. To, co stało się kilka lat temu, było kroplą, która przelała czarę goryczy, jeżeli chodzi o ich nadopiekuńczość. Brak swobody, zasady niczym dla nastolatki... I Olivia podporządkowywała się im przez wiele, wiele lat. Jako dziecko, jako nastolatka, jako młoda dorosła. I w końcu jako dorosła. Było kilka przerw, które sprawiły, że rodzice jeszcze mocniej zaciskali wokół jej ciała nadopiekuńcze skrzydła, pragnąć chronić swoje dziecko. Jedyne, które pozostało w Anglii. Jej siostra była bezpieczna we Francji, tam nie musiała się martwić o to samo, co oni w Londynie.
Tylko że Olivia miała już tego dosyć. Powoli, acz metodycznie, odcinała kolejne nitki kokonu, którym szczelnie ją otulono. Widziała już światło, przenikające przez materiał, już czuła na twarzy powiew wolności. Jeszcze chwila, a będzie mogła zaczerpnąć tchu pełną piersią, wyjść do ludzi jako ktoś inny. Gdy matka zobaczyła ją z Tristanem, Olivia spodziewała się, że będzie awantura. A jednak pani Quirke zaskoczyła ją, błogosławiąc ten związek, chociaż nie bez bólu serca. Nie dlatego, że gardziła mugolakami lecz dlatego, że doskonale wiedziała, że to z czym Tristan się mierzy, przejdzie na jej córkę. Lecz to było pierwsze muśnięcie, pierwszy promień słodkiej niezależności - to, że w końcu jej zaufano, nie pytano dokąd wychodzi, z kim idzie, po co, o której wróci. Zaczęto ją traktować jak dorosłą. No, prawie. Ostrzegawcze słowa wciąż kołatały się Olivii w głowie, gdy wracała od swojej znajomej. Nie była to jej dobra przyjaciółka lub nawet bliska koleżanka. Ich relację można było śmiało określić jako bardziej biznesową, niż przyjacielską, ale obie kobiety lubiły ze sobą rozmawiać. Na tyle, że było już cholernie późno, gdy obie zorientowały się, że Olivia powinna już dawno być w domu. Co prawda mogłaby nocować u Evy, ale jutro musiała wcześnie wstać do pracy, bo obiecała matce pomóc w sklepie, więc wolała wrócić na Pokątną. Wypiła odrobinę za dużo wina, aportacja więc nie wchodziła w grę. Pozostał jej więc spacer.
Tak było nawet lepiej, bo przecież chłodne nocne powietrze obmyje jej zaróżowione od alkoholu policzki i pozwoli odrobinę wytrzeźwieć. Kolejne kroki sprawią, że tętno się uspokoi, płuca odetchną od zaduchu, a oczy odpoczną od jasnego blasku z kominka. Gdy Olivia odpalała papierosa gdzieś w uliczce na Horyzontalnej, nie miała pojęcia, że obawy jej matki tak szybko staną się realne.
- Masz ćmika oddać? - mimo iż to było ewidentne pytanie, nie brzmiało jak ono. Raczej jak polecenie. Olivia zerknęła kątem oka na mężczyznę, chwiejącego się na nogach kilka kroków obok niej.
- Mam - nie szukała kłopotów, wyciągnęła paczkę i wysunęła ją w stronę nieznajomego. Da mu papierosa i sobie pójdzie, sytuacja jak wiele innych.
- Mmmm kojarzę cię chyba, co?
- Nie, raczej nie. Świat nie jest aż tak mały - odczuwała lekki niepokój, ale nie paliła jej się w głowie żadna ostrzegawcza lampka. Nie kojarzyła tego mężczyzny, nie musiała się obawiać niczego.
- Roger, to nie jest dupa tego niemowy? - tym razem jednak drgnęła. Nie zauważyła, że z tyłu wyłonił się drugi mężczyzna. Nie słyszała go, zbyt zajęta tym jednym, który ją zagadywał.
- Taaa, chyba ta. Jak to jest pieprzyć się ze szlamą? Kręci cię brud? - mężczyzna odpalił papierosa od różdżki, uśmiechając się paskudnie.
Czy powinna się bać? Być może. Lecz było jedno, jedno malutkie słowo, które sprawiało, że Olivia wpadała nie tyle co w złość, a w prawdziwą furię. Szlama.
- Ty mi powiedz, kiedy ostatnio się myłeś? - nie mogła się powstrzymać. Pyskówka poleciała szybciej niż zdążyła pomyśleć, a gdy zorientowała się, co właśnie powiedziała, było za późno. Mężczyzna skrzywił się i podszedł, gotowy wyprowadzić cios pięścią prosto w brzuch Olivii.
AF na unik x2
Rzut N 1d100 - 51
Sukces!
Sukces!
Rzut N 1d100 - 98
Sukces!
Sukces!