• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Ulica Pokątna v
« Wstecz 1 2 3 4 5 … 9 Dalej »
[8.09.1972] I hate everything about you | Roselyn, Atreus

[8.09.1972] I hate everything about you | Roselyn, Atreus
Czarodziej
Każde drzewo, to okruch wieczności.
Szczupła, wysoka dziewczyna (175 cm) o długich ciemnych włosach i dużych, niebieskich oczach. Na pierwszy rzut oka miła i dobrze wychowana, z nienagannymi manierami i pięknym, przyjemnym uśmiechem.

Roselyn Greengrass
#1
17.03.2025, 13:10  ✶  
8 września
Zmierzch

Miała tu czekać na brata, ale tak naprawdę to nie była pewna, czy Ambroise w ogóle się dzisiaj pojawi. Równie dobrze mógł spać dzisiaj na pryczy w Mungu lub teleportować się do Doliny Godryka, do ich rodzinnej posiadłości. Ale czuła, że musi z nim porozmawiać: kilka dni temu złamała ich przyrzeczenie, w którym mówili sobie o milczeniu wobec tego, co zadziało się w Kniei w połowie sierpnia. Nie wiedziała nawet dlaczego powiedziała Borginowi prawdę - być może myślała, że mężczyzna jej pomoże? Zaradzi na tę pustkę, którą miała w sercu i która pojawiła się w chwili, gdy widmo wyssało z Dębu życie? Nie była pewna co sądzić o ich rozmowie. Nie była w zasadzie już niczego pewna, więc zrobiła to, co zwykła robić zawsze - poszła do brata. Ale jej brat jej unikał, ostatnio jeszcze skuteczniej niż zwykle. Nie chciała wpadać do Munga z pretensjami, ale jednocześnie wiedziała, że musi porozmawiać z Ambroise twarzą w twarz: inaczej nie dotrze do niego to, co chciała mu przekazać.

Czekała więc, paląc leniwie papierosa. Pomarańczowo-czerwone promienie słoneczne zalewały brudną, maleńką kawalerkę, nadając jej przerażającego wręcz wyglądu. Być może gdyby nie panował tu taki syf, to byłoby tu nawet miło i romantycznie, ale tak... Wzrok Roselyn spoczął na pustych butelkach, paczkach papierosów, kurzu oraz rozwalonych książkach. Były tu też kubki, talerze i szklanki. Irytował ją ten brud ale nie zamierzała sprzątać za brata - miał obie ręce, więc sprzątnąć mógł sam.

Zajęta wpatrywaniem się w nieporządek przegapiła fakt, że pomarańczowo-czerwone światło nie pochodziło od zachodzącego słońca. Przegapiła moment, w którym słońce już zaszło, a łuna stawała się coraz wyraźniejsza. Z dziwnego odrętwienia wyrwały ją dopiero krzyki, które wpadały przez uchylone okno, mające wpuścić nieco świeżego, późnoletniego powietrza. Greengrassówna drgnęła, odruchowo przenosząc wzrok za okno. I wtedy w nią to uderzyło: nie powinno być tu tak jasno. To nie była pora słońca, powinno się ściemniać. Papieros wypadł z jej nagle rozluźnionych palców, gdy pierwsze języki ognia mignęły za oknem. Nie były wcale tak daleko, jak chciałaby, by były. Pochodziły z dachu - dachu tej kamienicy. Papieros, który upadł na ziemię, wcale nie był teraz jej największym zmartwieniem. Knieja również przestała być na chwilę jej zmartwieniem. Wszystko przestało się liczyć, gdy kłęby gęstego dymu zaczęły wdzierać się przez szczeliny w drzwiach. Roselyn nigdy nie była znana z tego, że reagowała błyskawicznie czy miała doskonały refleks, ale gdy już orientujesz się, że twoje życie jest zagrożone... Zaczynasz reagować inaczej.

Czasem też głupio.

Greengrassówna podbiegła do drzwi, zamiast się teleportować. Otworzyła je i od razu tego pożałowała. Ogień buchnął w jej kierunku z taką mocą, że odrzuciło ją w tył. Na moment dziewczynę zamroczyło, ale nie wypuściła z dłoni ściskanej mocno różdżki. Piękne roślinne ornamenty wbijały się boleśnie w jej skórę, przypominając że jest w niebezpieczeństwie. Nie mogła zginąć, nie w płomieniach. Nie gdy Knieja była zagrożona - gdy stanie się Dębem, nikt już ich nie uratuje. Nie mogła zginąć, nie teraz. Roselyn wyczarowała strumienie wody, które pozwoliły jej na utorowanie sobie drogi ucieczki. Nie zabierała nic ze sobą - musiała ratować przede wszystkim siebie samą. Zbieganie ze schodów w jej stanie, w tym dymie, nie było jednak najlepszym pomysłem. Czuła, że się dusi, a nogi odmawiają posłuszeństwa. Niewyspanie, którego doświadczała przez ostatnie dni, odezwało się brutalnie. Chciała biec dalej, ale nie potrafiła, zaczęła zwalniać. Ktoś na schodach krzyknął w jej kierunku, ale w tym samym czasie huknęło, a na schody spadła płonąca belka. Roselyn została odcięta od przejścia, a na dodatek poleciała na schody, boleśnie się z nimi zderzając.

(...)

W tym samym czasie z kamienicy wybiegli mieszkańcy najniższych pięter. Jeden z nich padł w ramiona Atreusowi, widząc jego mundur Aurora.
- Tam... Tam została jakaś dziewczyna! Belka na nią spadła! - szarpał go, wskazując wolną ręką na płonący budynek. - Zróbcie coś!



Post na podstawie tego rzutu, Roselyn przez zawadę Słabo zbudowany, niedowaga nie jest w stanie dalej uciekać z budynku.
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#2
18.03.2025, 06:43  ✶  
Gdyby miał się zatrzymywać przy każdym płonącym budynku, nie opuściłby nawet niemagicznych dzielnic, gdzie na samym początku go wysłali. Czy chciał? Niekoniecznie, nie był przecież strażakiem, tylko cholernym aurorem i nawet jeśli doraźnie mógł pomóc, jego priorytetem było bardziej próba pomocy faktycznym ludziom niż całemu ich dobytkowi. Tym bardziej, że przetaczające się przez miasta ataki, prowadzone przecież były przez kogoś. Wszyscy chyba wiedzieli przez kogo, a przynajmniej mogli to podskórnie wyczuwać, ale jeśli Voldemort siał właśnie takie piekło, to razem z nimi byli jego poplecznicy. Gotowi podnieść swoje różdżki na innych ludzi, siać dalszy zamęt i zniszczenie. Bulstrode pamiętał bardzo dobrze do czego byli zdolni, nawet jeśli sam nie ucierpiał aż tak bardzo w walce z nimi przed wskoczeniem w ognisko, ale wciąż wolał by nikt jemu nie strzelił w plecy. Tak samo jak wolał się upewnić, by nie strzelili komuś innemu.

Biegł przez Pokątną, czując jak wszechobecny dym gryzie go w gardle, a palce cierpną trochę od mocnego uścisku na różdżce. Zostawił Hestię za sobą, pozwalając jej zająć się swoimi problemami i tym, co miało dla niej w planach czy to Ministerstwo, czy to najbliżej dziejące się, alarmujące wydarzenia, których było aktualnie na pęczki. Skoncentrowany na czymś innym, nawet nie zauważył mężczyzny, który widząc jego mundur, rzucił się w jego kierunku. Prawie na niego wpadł, zderzając się z nim, ale zaraz zauważając ten nerwowy uścisk dłoni na materiale munduru i prośbę w oczach.

Tam została jakaś dziewczyna.

Cudownie.

Atreus miał we krwi bohaterstwo i rozbujałe ego karmiło się wszelkimi aktami odwagi, jakimi mógł się popisać przed innymi, ale teraz czuł tylko buzującą w krwi adrenalinę, która przytępiała wszystko inne. Wciąż jednak pozostawał na tyle rozsądny by sięgnąć do kieszeni, po fiolkę podzielonego na porcję eliksiru chroniącego przed ogniem. Poparzenia które odczuł podczas Beltane, nauczyły go wystarczająco, by teraz o tym pomyślał. Albo raczej jeszcze wcześniej, by na hasło które padło w Ministerstwie, Londyn płonie, pamiętać by wziąć ze sobą ten eliksir.

Opróżnił pośpiesznie fiolkę, praktycznie w biegu, już jednym krokiem we wnętrzu kamienicy, puste szkiełko rzucając niedbale gdzieś pod ścianę klatki schodowej. Wewnątrz było duszno i zwyczajnie gorąco, a dym kłębił się ku górze, ograniczając nieco widoczność na wyższych piętrach. Atreus przeskoczył po schodach, na tyle na ile mógł śpiesząc się i słysząc, jak budynek jęczy żałośnie w towarzystwie trzaskających płomieni.

- Gdzie jesteś?! - krzyknął na którymś półpiętrze, spoglądając ku górze uważnie i próbując przejrzeć przez sine powietrze. Kaszlnął. Komuś równie dobrze mogło się tylko wydawać, że ktoś tutaj został. Albo było już za późno. - Pomogę ci, tylko muszę wiedzieć, gdzie jesteś!

rzucam na percepcję czy widzę coś przed ten dym
Rzut PO 1d100 - 89
Sukces!
Czarodziej
Każde drzewo, to okruch wieczności.
Szczupła, wysoka dziewczyna (175 cm) o długich ciemnych włosach i dużych, niebieskich oczach. Na pierwszy rzut oka miła i dobrze wychowana, z nienagannymi manierami i pięknym, przyjemnym uśmiechem.

Roselyn Greengrass
#3
23.03.2025, 11:43  ✶  
Gdyby nie rozbuchane ego i bohaterstwo we krwi, Roselyn prawdopodobnie spłonęłaby żywcem. Bo, moi drodzy państwo, czasem w życiu bywa tak, że gdy człowiek jest przerażony, to nie tylko nagle nie potrafi ruszać nogami, ale również jego zwyczajowe odruchy po prostu przestają działać. Przecież Greengrassówna mogłaby się deportować z budynku - potrafiła to robić, była w tym nawet całkiem niezła. Ale jej mózg po prostu został zamrożony przez strach. Jej pierwszą myślą była fizyczna ucieczka, a gdy się nie udało, to zamarła jak ta sarna w świetle reflektorów auta.

Dobrze że nie była zającem, który widząc nadjeżdżający pojazd uciekał do przodu, zamiast w bok. Zwierzęta czasem bywały kurewsko głupie.

- Na górze! - ktoś po nią wrócił - chwała Matce, bo ten krzyk Atreusa ją otrzeźwił. Wylądowała na schodach i boleśnie się potłukła, ale chyba nic nie złamała. Mogła usiąść i zacząć w panice szukać różdżki, która poleciała gdzieś w bok, gdy upadała. Nie miała pojęcia, gdzie upadła, a bez różdżki była bezbronna i nie mogła zrobić absolutnie kurwa nic.

Atreus widział schody, prowadzące w górę. Były zablokowane jakąś belką na wysokość około metra - wraz z belką spadło sporo gruzu i kamieni, na dodatek drewno wciąż płonęło. Ale nie była to beznadziejna sytuacja, bo wciąż pozostawało przejście górą, więc gdyby ugasić ogień... Albo po prostu odsunąć tę blokadę. No i kobieta żyła, bo przecież z nim rozmawiała. Nie widział jej, ale musiała żyć, inaczej by nie krzyczała.
- Nie mogę znaleźć różdżki! - Roselyn wstała, a Bulstrode mógł zobaczyć czubek jej głowy. Wciąż była lekko pochylona, próbując znaleźć różdżkę. Dym wdzierający się w jej oczy mocno utrudniał sprawę.

Rzut na percepcję - czy dostrzegę różdżkę na schodach?
Rzut N 1d100 - 97
Sukces!
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#4
25.03.2025, 12:00  ✶  
Czemu ten głos był taki znajomy. Czemu to nie mógł być jakiś przypadkowy przechodzień, którego w życiu nie widział na oczy? Tak zawsze było trochę łatwiej - wstęgi przywiązania zwyczajnie nie istniały i powodowały, że za tych rozbuchanym ego i bohaterstwem kryło się coś zupełnie innego. Bo nawet jeśli z Roselyn nigdy nie było im przesadnie po drodze, to w momencie kiedy zdał sobie sprawę z tego że po drugiej stronie belki kryła się narzeczona Anthony'ego, coś w nim drgnęło.

Chociaż chwilę mu połączenie tego wszystkiego zajęło. Trzaskające odgłosy przysłaniały jej głos, dym ograniczał widoczność i męczył oczy. No i dzieliło ich gruzowisko. Odpowiadała mu i ruszała się, a to znaczyło że nie było z nią źle, dlatego mógł się nieco bardziej skoncentrować na tym, co właściwie zrobić z całym tym problemem. Najłatwiej byłoby transmutować przejście, tylko szkoda że wcale dobry z transmutacji nie był i zwyczajnie nie chciał osłabić konstrukcji na tyle, by osunęła się gdzieś dalej, zwiększając tylko zniszczenia, a może i uszkadzając przy okazji schody. Mógł jeszcze przejść przez gruzowisko i teleportować się razem z nią bezpiecznie na ulicę i to wydawało się nieco lepszą opcją w aktualnej sytuacji.

Bulstrode kaszlnął, czując jak dym oblepia mu gardło. Przydałoby się świeże powietrze, ale w tych warunkach byłoby tylko igranie ze śmiercią, dlatego zrobił krok w tył, unosząc różdżkę.
- Uważaj, spróbuję to ugasić! - rzucił w jej kierunku, wykonując nadgarstkiem gest i rzucając odpowiednie zaklęcie, chcąc ugasić płonącą belkę strumieniem wody.

kształtowanie na strumień wody
Rzut PO 1d100 - 28
Akcja nieudana
Czarodziej
Każde drzewo, to okruch wieczności.
Szczupła, wysoka dziewczyna (175 cm) o długich ciemnych włosach i dużych, niebieskich oczach. Na pierwszy rzut oka miła i dobrze wychowana, z nienagannymi manierami i pięknym, przyjemnym uśmiechem.

Roselyn Greengrass
#5
27.03.2025, 10:30  ✶  
Udało się - dziewczyna dostrzegła różdżkę, leżącą na schodach całkiem niedaleko od niej. Z początku nie skojarzyła głosu Atreusa, bo nigdy im nie było po drodze ani w szkole, ani po szkole. Ale kojarzyła go, owszem, kto by nie kojarzył słynnego Atreusa Bulstrode, który był ostatnio na językach wielu osób? Oboje przewijali się przez swoje życia, pozdrawiając się z daleka uprzejmymi skinieniami głowy, ale nie rozmawiali za wiele. Jej nie interesowali mężczyźni, a jego... Cóż, cholera wie, ale Roselyn zwykle unikała small talków podczas przyjęć różnego typu. Jak widać słusznie, bo ostatni taki small talk skończył się przypadkowymi zaręczynami. Gdy palce Rose zacisnęły się na rękojeści różdżki, odetchnęła z ulgą. Z nią czuła się bezpieczniejsza.
- No i gdzie ta woda?! - zawołała, lecz końcówkę jej zdania przerwał paskudny kaszel. Dym, który wypełniał przestrzeń, zaczął wciskać się w jej gardło, agresywnie i boleśnie. Odechciało jej się złośliwości w chwili, gdy w ustach poczuła paskudny posmak popiołu a oczy zaszły łzami. Cholera, była beznadziejna z translokacji, ale może... - Uwaga!
Miała tylko nadzieję, że jej skrzek (bo krzykiem nie dało się tego nazwać) zostanie usłyszany, bo już celowała różdżką w belkę, chcąc ją po prostu rozwalić i utorować sobie tym samym przejście.

Logiczne myślenie? Dbanie o drugą osobę, która chciała jej pomóc? Nic z tych rzeczy. Ona chciała się po prostu stąd wydostać.

Rzut na kształtowanie - strumień powietrza, który rozwali belkę
Rzut Z 1d100 - 14
Akcja nieudana
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#6
27.03.2025, 18:36  ✶  
Oczywiście, że jak było trzeba, to cały świat się sprzeniewierzał przeciwko niemu. Czuł przepływającą przez ciało magię, ale różdżka nie zareagowała, buntując się z nieznanych przyczyn. Może chodziło o gryzący dym, który utrudniał skoncentrowanie się, albo powstrzymanie od nerwowego kaszlu.

Zaklął, jakby to było jakieś magiczne zaklęcie, które miało naprawić całą sytuację i zaraz zmarszczył z irytacją brwi, słysząc co ona w ogóle gada po drugiej stronie zawalonej, jarzącej się pomiędzy nimi belki.
- Czy COŚ się miało TERAZ stać!? - zapytał, dobitnie wypowiadając każde jedno słowo i opakowując je skrzętnie w sarkastyczny ton. Gdyby to był jakikolwiek inny cywil, pewnie nie wzruszyłby się aż tak bardzo, ale niestety dla Roselyn, była narzeczoną jego przyjaciela. To znaczyło tyle, że w pewnym momencie przestała być traktowana jako zupełna nieznajoma czy kobieta w pełnym tego słowa znaczeniu. Wywarcie na niej przesadnie dobrego wrażenia wcale nie było aż takie ważne.

Nie wiedział co kombinowała po drugiej stronie, ale gdyby wiedział to by się aż przeżegnał i ucieszył, że nic jej z tego nie wyszło. Bo jeśli chciała ich tutaj oboje usmażyć, to mogła powiedzieć. Zostawiłby ją wtedy samej sobie.

Machnął różdżką jeszcze raz, żeby znowu spróbować zrealizować swój pomysł, czyli ugasić belkę za pomocą strumienia wody.

kształtowanie na strumień wody by ugasić belkę
Rzut PO 1d100 - 97
Sukces!


A potem, czy mu się to udało czy nie, to już był ten moment kiedy ciężko było mu usiedzieć w miejscu. Słowa Roselyn i niepowodzenia robiły swoje, a czas wciąż ich gonił. Płonął Londyn, a nie tylko ta jedna, cholerna kamienica. Dlatego obrzucił belkę jeszcze jednym, oceniającym spojrzeniem i zaczął przez nią przechodzić. Była gruba, było na niej i pod nią nieco gruzu, ale nie pięła się na całej szerokości schodów pod sam sufit, w końcu widział za nią sylwetkę Roselyn. A na ewentualne płomienie i ich działanie, zażył już eliksir.

af na to czy się uda przejść przez belkę i gruz, na drugą stronę do Rose
Rzut PO 1d100 - 57
Sukces!
Czarodziej
Każde drzewo, to okruch wieczności.
Szczupła, wysoka dziewczyna (175 cm) o długich ciemnych włosach i dużych, niebieskich oczach. Na pierwszy rzut oka miła i dobrze wychowana, z nienagannymi manierami i pięknym, przyjemnym uśmiechem.

Roselyn Greengrass
#7
27.03.2025, 18:53  ✶  
- Tak, twoja stara miała przyjść z kubkiem wody! - odkrzyknęła, czując przypływ wściekłości. Spojrzała na różdżkę takim wzrokiem, jakby ta właśnie postanowiła ją zdradzić. Roselyn zakaszlała po raz kolejny, opuszczając rękę. Było źle, nawet bardzo źle: czuła się coraz gorzej i nie była pewna, czy da radę się teleportować. Ten ostatni zryw złośliwości był chyba ostatnim z jej strony, bo poczuła jak świat zaczyna się niebezpiecznie chwiać. Ale to nie mógł być koniec: ona NIE MOGŁA umrzeć. Nie dlatego, że kochała życie, lecz dlatego, że nie rozwiązała jeszcze zagadki Kniei. Jeżeli ona umrze, to stanie się Dębem. A Dęby były w niebezpieczeństwie. Jej Przodkowie wzywali ją wtedy, żeby pokazać co się dzieje w mroku puszczy, a ona... Ona musiała ich ochronić. Była przekonana, że jeżeli nie uda jej się ochronić Dębów razem z bratem, Samuelem i najwyraźniej Anthonym Borginem, to cała jej rodzina umrze. Nie mogła na to pozwolić.

Kobieta otarła oczy, które zaczynały ją niemiłosiernie piec. Łzy, spowodowane dymem, powoli toczyły się po jej policzkach, a świat stawał się rozmazany. I gdyby nie to, że w końcu Atreusowi udało się ugasić płonącą belkę, najpewniej podjęłaby próbę teleportowania się. Widząc jego rozmazaną sylwetkę, odetchnęła z ulgą, co wywołało kolejną salwę kaszlu.
- Nigdy nie sądziłam, że to powiem, ale miło cię widzieć - powiedziała z wyczuwalną ulgą w głosie, wyciągając rękę w stronę Atreusa. Odkaszlnęła, miała wrażenie że dym i popiół oblepiły jej płuca. - Zabierz mnie stąd, proszę.
Patrząc na to, że ostatnie zaklęcie jej nie wyszło, to nic dziwnego że nie chciała ryzykować z teleportacją. Była też cholernie blada, na dodatek brudna i poobijana, a przy okazji tak samo chuda jak zawsze. Gdyby ta belka spadła na nią, niechybnie by ją zmiażdżyła. Palce Greengrassówny wbiły się w ramię Atreusa, tak jakby Roselyn uznała, że nie ma opcji - nie puści go, dopóki stąd nie wyjdą.
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#8
27.03.2025, 19:17  ✶  
- Mojej matki to ty w to nie mieszaj, bo poobrażać starą możesz najwyżej Antkowi - sarknął, czując gorąco, które biło od gruzu, przez który właśnie przechodził. Na całe szczęście jego zaklęcie, które miało wyczarować wodę, zadziałało tym razem bardzo dobrze i ilość wody nie tylko ugasiła płomienie, ale też ochłodziła całą konstrukcję. Było może odrobinę ślisko, ale dawał sobie radę nawet bardzo dobrze.

W końcu znalazł się po drugiej stronie i odetchnął głęboko, co było w sumie błędem. Zakaszlał, ręką zakrywając usta i spoglądając, najpierw na Roselyn a potem dookoła niej, chcąc upewnić się że nic więcej nie potrzebowało nagłej interwencji. Sąsiad niby powiedział tylko o jednej osobie, ale kto ja tam wiedział, może chowała za sobą nieprzytomne zwłoki brata.

- Nie wierzę, ale muszę przyznać ci rację. Dobrze cię widzieć, Rose. Względnie całą - przysunął się do niej, obejmując ją dłonią w talii pewnym gestem. Mógł ją złapać za rękę, owszem, ale wyglądała zwyczajnie kiepsko. Osmolona, kaszląca, ledwo trzymająca się na nogach. Nie chciał jej stąd wynosić na rękach, głównie dlatego że właśnie musiał sam pokonać gruzowisko, a przesuwanie go było zwyczajnie niebezpieczne. Dlatego kiwnął krótko głowa w jej stronę, łapiąc nieco mocniej za różdżkę, a potem w duchu prosząc żeby się nie rozszczepili. Jak tak dalej pójdzie, to może po całej nocy przejdzie się do kowenu i Isobell będzie miała co chciała. Machnął wreszcie różdżką, chcąc teleportować ich na ulicę przed kamienicą. W bezpieczne miejsce.

translokacja na próbę bezpiecznej teleportacji przed kamienicę razem z Rose
Rzut N 1d100 - 2
Akcja nieudana
Czarodziejska legenda
Wilderness is not a luxury but a necessity of the human spirit.
Czarodzieje dążą do zatarcia granicy pomiędzy jaźnią i resztą natury, wchodząc tym samym na wyższe poziomy świadomości. Część z nich korzysta do tego z grzybów, a część przeżywa głębokie poczucie spokoju i połączenia podczas religijnych obrzędów i rytuałów. Ostatecznie jednak ciężko opisać najgłębsze wewnętrzne doświadczenia i uznaje się, że każdy z czarodziejów odczuwa je na swój sposób. Zjawisko to nazywane jest eutierrią.

Eutierria
#9
28.03.2025, 07:14  ✶  
Twoje nikłe zdolności w dziedzinie teleportacji oblepione w wiele warstw problemów - stres, teleportację łączną, zagrożenie życia i ogólnie dziwną, negatywną aurę tego wydarzenia, doprowadzają do rozszczepienia. Dla waszej dwójki wyjątkowo pechowego. Atreusie, już w chwili rozpoczęcia procesu teleportacji poczułeś, że to nie był do końca dobry pomysł - wir wciągnął twoje ciało, ale nie zrobił tego w całości. Próbując zareagował w jakiś sposób na nieudaną inkantację uderzyłeś głową Roselyn o rozgrzaną ścianę tuż przed tym, jak oboje zniknęliście za sprawą zaklęcia i pojawiliście się przed budynkiem.

Trigger warning: opis obrażeń Atreusa
Wróciły do ciebie wspomnienia z Lammas. Tylko że podczas Lammas najgorzej skończył na tym Hades, a nie ty - a tym razem obeszło się bez oderwanych podeszw od butów. Zamiast tego poczułeś, jak ciepła ciecz spływa ci po łydce prawej nogi, następny w kolejności był bezlitosny ucisk bólu. Skórę urżnęło ci solidnie, część zwisała bezwładnie przyklejając się do materiału spodni, ale skrawki pozostały w środku i zapewne zwęglą się wraz z drewnianymi elementami konstrukcji.

Potrzebowałeś pomocy uzdrowiciela, który zszyje to i da ci jakieś środki przeciwbólowe. Prawdopodobnie pozostanie ci po tym blizna. Jeżeli zrezygnujesz z pomocy doświadczonego medyka, sytuacja może skończyć się dla ciebie źle. Ze względu na bycie częścią sił Ministerstwa, dopuszczam udzielenie ci pomocy w pierwszej kolejności - w końcu Auror musi wrócić do pracy.

Roselyn, odwrócona Szóstka Pucharów jest dla ciebie symbolem oderwania od przeszłości. Dosłownego. W przeciwieństwie do Atreusa nieudana teleportacja nie odebrała ci kawałka drobnego ciała, ale uderzenie w głowę okazało się na tyle mocne, aby doprawione przeniesieniem się w innym miejsce doprowadziło do lekkiego zniekształcenia rzeczywistości budowanej w twojej głowie. Nie wiesz, gdzie jesteś. Nie pamiętasz, co tutaj robiłaś.

Wspomnienia wrócą do ciebie za minimum dwie minuty wraz z silnym bólem głowy, ale ten ból minie, a one wrócą - sytuacja, w jakiej się znalazłaś, jest chwilowa.

Mistrz Gry nie kontynuuje rozgrywki. Za zgłoszenie się do mnie po dramatyczną interwencję przyznam wam dodatkowe punkty doświadczenia. Żadne z was nie znajduje się w stanie bezpośredniego zagrożenia życia, ale Atreus nie może kontynuować pracy w takim stanie - po odegraniu dowolnej długości wątku z uzdrowicielem (może to być postać niezależna, dopuszczam, aby medyk znajdował się w jakimś miejscu w miarę łatwo dostępnym jak Dziurawy Kocioł) jest w stanie kontynuować niesienie innym pomocy.


there is mystery unfolding
Czarodziej
Każde drzewo, to okruch wieczności.
Szczupła, wysoka dziewczyna (175 cm) o długich ciemnych włosach i dużych, niebieskich oczach. Na pierwszy rzut oka miła i dobrze wychowana, z nienagannymi manierami i pięknym, przyjemnym uśmiechem.

Roselyn Greengrass
#10
28.03.2025, 18:51  ✶  
Sarknięcie pozostało bez odpowiedzi, co było dziwne: Anthony lubił mawiać, że Rose ma kolce jak ta różyczka, ale prawda była taka, że dziewczyna była po prostu cholernie pyskata. I na dodatek rozpuszczona jak dziadowski bicz. Fakt więc, że nie odpowiedziała, był tylko potwierdzeniem tego jak gównianie się czuła w tej chwili. Drugim faktem, który za tym przemawiał, było chwycenie Atreusa za ramię. Można o niej było powiedzieć naprawdę bardzo dużo ale na pewno nie to, żeby była przesadnie wylewna, jeżeli chodzi o fizyczny kontakt. Ba, w młodości wydawało się, że wręcz go nie cierpi, a on wszelkich trzymanek się za ręce trzymała się z daleka. Teraz jednak nie tylko przysunęła się bliżej, ale objęła ciaśniej aurora, tak jakby był w tej chwili jej jedyną nadzieją na ratunek.

Szkoda tylko, że ten dym utrudniał nie tylko jej normalne oddychanie, ale również i jemu. Z początku nie wiedziała, co się stało, gdy ścisnął ją mocniej, ale gdy poczuła znajome tąpnięcie w żołądku: wiedziała już, że Bulstrode chce ich deportować z tego piekła. A potem coś poszło mocno nie tak, bo Atreus się szarpnął i przykurwił jej głową w ścianę. A potem otworzyła oczy i znalazła się w piekle.

Przez kilka uderzeń serca nie wiedziała, co się dzieje i gdzie się znajduje: a potem to do niej dotarło. Tak, to było piekło. Nie wiedziała kim jest i co tu robi, ale widziała płomienie, widziała płonące budynki i trawiący wszystko ogień. Nie wiedziała co tu robiła i co miała zrobić, ale głowa ją bolała, a na dodatek przecież przed chwilą była gdzie indziej: i to na pewno nie w samym centrum pożogi.

Roselyn zaczęła wrzeszczeć, tak jak nie wrzeszczała nigdy. Złapała się za głowę, a potem spojrzała na budynek. Wyglądał cholernie znajomo, ale co ona tutaj robiła? Czemu była przed nim? Czuła, że coś utraciła, ale nie wiedziała do końca co. Nie wiedziała kim byli ci ludzie, którzy właśnie do nich podbiegali, ale nie pozwalała się dotknąć i zachowywała się jak histeryczka, dużo gorzej niż Atreus, na którego momentalnie przestała zwracać uwagę, chociaż był obok niej. Jak zwykle, teraz skupiała się na sobie.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Eutierria (376), Atreus Bulstrode (1645), Roselyn Greengrass (1964)


Strony (2): 1 2 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa