• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Ulica Pokątna v
« Wstecz 1 2 3 4 5 … 9 Dalej »
[9.09.1972] Fight fire with gasoline

[9.09.1972] Fight fire with gasoline
Córka koleżanki twojej starej
Powinni wynaleźć kamizelki ochronne na duszę, nie tylko na ciało.
Rude proste włosy, obcięte za ramiona, rozwiane. Piegowaty nos. Niebieskie oczy. Drobna, raczej szczupła, wiecznie roześmiana, rozgadana. Niska, mierząca zaledwie 160 cm wzrostu.

Olivia Quirke
#1
02.04.2025, 22:37  ✶  
W sercu Magicznego Londynu, gdzie brukowane uliczki wiły się niczym strumienie czasu, znajdowała się Pękata Fiolka. Jej wygląd niezbyt przyciągał uwagę przechodniów - sklep wyglądał zupełnie zwyczajnie. Drewniane drzwi z misternie rzeźbionymi wzorami, okna osadzone w ciemnych framugach, za którymi kryły się tajemnicze butelki i kolorowe płyny. Jednak pewnej nocy, a konkretniej wieczorem z 8 na 9 września 1972 roku, sklep stanął w płomieniach.

Okna zostały wybite pod wpływem ludzi lub też pożaru. Dach spłonął, lecz nie doszczętnie. Na szczęście dla Olivii i jej rodziny, bo przecież gdzie by się podziali? Nie byli bogaci, nie mieli kilku domów - nie można było powiedzieć, że ledwo wiązali koniec z końcem, lecz żyli niezwykle skromnie. To, co się wydarzyło podczas Spalonej Nocy miało odcisnąć się na nich bolesnym, spalonym piętnem.

Gdy Olivia przekroczyła próg sklepu po pożarze, uderzył ją zapach spalenizny, zmieszany z nutami popiołu i wilgoci. Ściany, niegdyś pokryte przepiękną tapetą i starannie dobranymi obrazami, przedstawiającymi mistyczne procesy przemiany, teraz były czarne jak smoła. Plamy dymu pokrywały stropy i podłogi. W powietrzu unosiła się mgła kurzu, a każdy krok wydawał się wtapiać w betonową pustkę. Nie, Pękata Fiolka nie spłonęła - lecz wyglądała tak, jakby ktoś wysypał na nią tonę popiołu.

Meble, które znajdowały się w głównym pomieszczeniu, takie jak solidne stoły robocze oraz regały pełne szklanych pojemników – były jedynie cieniem tego, czym były kiedyś. Niektóre miały nadpalone krawędzie lub całkowicie spaliły się na popiół. Zawartość butelek zdobiących półki eksplodowała pod wpływem wysokiej temperatury; kawałki szkła lśniły jak diamenty w stosie ruin. Na szczęście dla wszystkich na półkach podczas pożaru pozostały wyłącznie puste opakowania, bo te z zawartością Olivia razem z Tristanem przetransportowali do piwniczki. Piwniczki, którą potem Olivia opróżniła bez konsultacji z matką. Bała się konfrontacji z panią Quirke, lecz wiedziała że łatwo będzie jej powiedzieć półprawdę. Potrzebowała tych eliksirów dla przyjaciół, którzy ucierpieli w pożarze. To nie było kłamstwo, po prostu niepełna prawda. Nie mogła powiedzieć kim byli ci przyjaciele, ale wiedziała że matka nie będzie dopytywać.

Serce jej pękało na myśl o tym, że nie mówi jej całej prawdy i to już na samym początku, gdy ta zaczęła jej ufać. Ale nie mogła inaczej: musiała chronić i ją, i ojca. Dobrze, że chociaż jej siostra była bezpieczna. Olivia przeszła przez sklep, a pod butami wciąż chrzęściło szkło z wybitych szyb. Rozejrzała się po wnętrzu, zanim nie zdecydowała się w końcu wejść na zaplecze. Na biurku do wczoraj znajdowało się wiele notatek: skrypty, receptury, instrukcje, rysunki przedstawiające różnorodne składniki, mikstury i eliksiry. Teraz były one jedynie czarnym papierem z czytelnymi ledwie konturami dawnych myśli. Każda strona przypominała o utraconej wiedzy; była to tragedia dla każdego miłośnika nauki. Dla Olivii i jej rodziny podwójna tragedia, bo spłonęły także księgi, w których zapisywały wszystko to, co ważne. Łzy pchały się do oczu rudowłosej czarownicy, gdy patrzyła na popiół, który kiedyś był jej zapisaną wiedzą.

W kącie pomieszczenia znajdowała się duża miednica do destylacji – jeden z najważniejszych atrybutów jej samej, bo to przecież ona głównie odpowiadała za tworzenie eliksirów. Spalona na powierzchni wydawała się martwa i nieruchoma; jednak jej metalowe wnętrze nosiło ślady dawnej świetności. Tuż obok leżała zgromadzona ziemia mineralna oraz resztki roślin leczniczych – ich aromat wskazywał na niezrealizowane możliwości tworzenia potężnych lekarstw. Aromat ten jednak przesiąknął swądem popiołu. Olivia przymknęła oczy, próbując wyobrazić sobie życie sklepu przed tragedią. Każdy detal odgrywał rolę w tym magicznym ekosystemie: dźwięk dzwoneczków przy drzwiach otwierających się dla klientów; blask świec rzucających ciepłe światło na twarz Olivii podczas pracy nad nowymi formułami; szelest kart skrypty pełnej tajemniczych receptur przekazywanych z pokolenia na pokolenie.

Pożar był brutalnym przypomnieniem o kruchości ludzkiego życia oraz rzeczy materialnych. Olivia bała się, bała się okropnie wejść po schodach do domu, ale musiała.

!Strach przed imieniem

wiadomość pozafabularna
Realizacja karty Lokacji: klik
Czarodziejska legenda
Przeciwności losu powodują, że jedni się załamują, a inni łamią rekordy.
Los musi się dopełnić, nie można go zmienić ani uniknąć, choćby prowadził w przepaść. Los objawia nam swoje życzenia, ale na swój sposób. Los to spełnione urojenie. Los staje się sprawą ludzką i określaną przez ludzi.

Pan Losu
#2
02.04.2025, 22:37  ✶  
Chociaż nie doznajesz żadnych omamów słuchowych, nie jesteś w stanie wydusić z siebie Jego imienia. Kogo? Sam-wiesz-kogo... T-tego, którego imienia nie wolno wymawiać... Tego, który zasiał w ludziach strach.
Córka koleżanki twojej starej
Powinni wynaleźć kamizelki ochronne na duszę, nie tylko na ciało.
Rude proste włosy, obcięte za ramiona, rozwiane. Piegowaty nos. Niebieskie oczy. Drobna, raczej szczupła, wiecznie roześmiana, rozgadana. Niska, mierząca zaledwie 160 cm wzrostu.

Olivia Quirke
#3
02.04.2025, 23:00  ✶  
Różne słowa cisnęły się na usta Olivii, lecz nie była w stanie wydobyć z siebie głosu. Voldemort zasiał w niej strach - wżarł się w umysł tak mocno, że gdy tylko otwierała usta, nie była w stanie wypowiedzieć jego imienia. Bała się, wchodząc po schodach. Nie bała się tego, że spadnie - nie bała się tego, że nagle się zawalą, bo nie zostały nadpalone. Bała się jednak tego głosu, który słyszała wczoraj. Smagał jej mózg niczym wąż smagał językiem otoczenie. Badał ją, badał jej reakcje. Ściskał neurony i nie pozwalał, żeby wypowiedziała jego imię.
- Pieprzyć to - nie musiała nikomu udowadniać niczego, bo była sama. Nie musiała zgrywać teraz dzielnej i krzyczeć jego imienia na prawo i lewo. Wciąż pamiętała ten lepki dym, który podążał za nią jak cień. Wydawało się, że tutaj również był. Gdy Olivia weszła do mieszkania, znajdującego się nad Pękatą Fiolką, z jej oczu znowu popłynęły łzy. To był istny cud, że jej ciało miało w sobie jeszcze wodę, by produkować łzy - tyle ich wylała tej nocy.

Szyba w oknie na piętrze również była wybita, więc w pomieszczeniu panował nieprzyjemny chłód. Wiatr jednak nie był w stanie rozwiać sadzy, która wżarła się w meble i parkiet. Wsiąkła w drewno, w tapicerki, w pergaminy i dywany. Olivia uniosła dłonie by spostrzec, że również one były pokryte czernią. Jakby w panice pobiegła do łazienki, by spróbować zmyć z siebie ten obrzydliwy popiół, który przywodził na myśl śmierć i zniszczenie.
- Olivia, kochanie? - gdy była zajęta szorowaniem rąk z czerni, która nie chciała dać się usunąć, w pomieszczeniu rozległ się głos. Głos jej mami.
- Mamo... Nie patrz - jęknęła, wychodząc z łazienki. Pani Quirke, podobnie jak Olivia, wyglądała jak siedem nieszczęść. Włosy miała potargane, a twarz: brudną i zmęczoną. Na niej również odcisnęły się łzy, które wylała tej nocy.
- Posprzątamy to - powiedziała pewnie, ignorując zapłakaną twarz córki. Olivia nie lubiła płakać przy innych i Elyn to doskonale wiedziała: nie chciała więc na nią patrzeć, by potęgować zażenowanie. Ale dzisiaj jednak było inaczej. Łzy skapywały z oczu Olivii w niekontrolowanym strumieniu, a rudowłosa wyciągnęła do matki ręce niczym małe dziecko.
- Co z tatą? - zapytała, wpadając w otwarte ramiona swojej matki. Była cała i zdrowa. Wystraszona, ale zdrowa. Tak jak i ona sama. Jeszcze tylko niech powie, że z tatą wszystko w porządku, a potem Olivia pójdzie szukać Tristana.

Czuła strach. Tak przejmujący strach, że bała się nie tylko wymawiać jego imię, ale również patrzeć na własną matkę. Nie zniosłaby tego bólu widocznego w jej oczach, gdyby okazało się, że Magnus Quirke jednak nie przeżył tej nocy.
- Żyje. Wszyscy żyją - powiedziała cicho, gładząc rude włosy Olivii. Zostawiała na nich czarne smugi sadzy, ale to teraz nie było ważne. Teraz we dwie mogły osunąć się na brudną posadzkę i załkać: nie z rozpaczy, a z ulgi.
- Pójdę... Pójdę szukać Tristana - ile czasu spędziły w swoich objęciach? Minutę, może pięć? Albo i godzinę. Jednak gdy Olivia oderwała się od matki, ta spojrzała na nią z niepokojem.
- Olivio... Ktoś cię skrzywdził? - zapytała z troską, muskając jej szyję palcami.

Z początku nie rozumiała, co ona ma na myśli. Przecież wszyscy zostali tej nocy skrzywdzeni. A jednak Elyn Quirke dotykała jej szyi z niepokojem, co skłoniło Olivię do zerknięcia w lusterko. Na jej szyi widniały czarne od sadzy odciski palców.
- Nie... nie pamiętam, może ktoś mnie złapał, gdy pomagałam wychodzić ludziom z budynków? - zapytała samej siebie, lecz zanim jej matka zdążyła wybuchnąć (jak to, pomagałaś? Z płonących budynków? Miałaś na siebie uważać! Kazałam ci!), Olivia podniosła brudną od sadzy dłoń. - Mamo, co... co widzisz na mojej szyi?
Pani Quirke zmarszczyła brwi w niezrozumieniu. A potem spojrzała w lustro i dostrzegła takie same ślady na swojej szyi. Rudowłosa Olivia zakaszlała nagle, jakby znowu dym pchał jej się w gardło. Lecz tym razem to nie był dym: to była sadza, która była tak samo uciążliwa, co dym.
- Mamo, nie wiem co tu się dzieje, ale... Chodźmy stąd. Znajdę Tristana, zapytam Brenny. Brenna na pewno będzie wiedzieć - powiedziała, pomagając mamie wstać.

Razem zeszły po schodach, ostrożnie stawiając stopy. Tego wieczoru, 8 września, gdy Olivia przekroczyła próg Pękatej Fiolki, czuła się jakby weszła do innego świata. Pożar, który przeszedł przez Londyn podczas Spalonej Nocy pozostawił za sobą destrukcję, której nikt się nie spodziewał. Okna były wybite - nie wiadomo czy to wynik paniki ludzi, czy też fali ognia, która brutalnie przeorała okolicę. Dach sklepu spłonął częściowo, ale na szczęście dla Olivii i jej rodziny nie wszystko zostało zniszczone. Jednak teraz, gdy schodziła z mamą po schodach, trzymając ją by ta się nie poślizgnęła, czuła w gardle wielką gulę.

Do tej pory ich życie było proste - codziennie wracali do rutyny, w której najważniejsze były drobne radości. Niedobór pieniędzy nigdy im nie doskwierał na tyle mocno, by czuć się beznadziejnie; ich siłą była bliskość rodziny. Czy to jednak wystarczy? To, co się stało w nocy z 8 na 9 września było jak cios w serce. Ściany sklepu, które wcześniej emanowały przytulnością dzięki kolorowej tapecie i starannie dobranym obrazom przedstawiającym piękno natury oraz ludzkie emocje, teraz były czarne jak smoła. Plamy dymu pokrywały stropy i podłogi; powietrze było ciężkie od kurzu. Nie mogli tu już mieszkać: nie mogli tu już pracować. Miała wrażenie, że ta sadza nie zniknie, że była czymś więcej niż tylko sadzą. Gdy przemierzała kolejne centymetry zaplecza, a potem głównej sali, z matką uwieszoną na ramieniu, była o tym coraz bardziej przekonana. Każdy krok brzmiał jak echo w betonowej pustce miejsca pełnego wspomnień.

To doświadczenie miało odcisnąć bolesne piętno na jej duszy – będąc świadkiem upadku miejsc ukochanych przez lokalną społeczność Olivii postanowiła działać. Ale najpierw będzie musiała znaleźć Tristana. Nie mogła go stracić. Bez niego była tylko pustą skorupą.

Koniec sesji
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Olivia Quirke (1584), Pan Losu (29)




  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa