• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Poza schematem Retrospekcje i sny v
« Wstecz 1 … 10 11 12 13 14 Dalej »
[30/06/1967] Park, Dolina Godryka || Erik, Brenna & Nora

[30/06/1967] Park, Dolina Godryka || Erik, Brenna & Nora
viscount of empathy
show me the most damaged
parts of your soul,
and I will show you
how it still shines like gold
wiecznie zamyślony wyraz twarzy; złote obwódki wokół źrenic; zielone oczy; ciemnobrązowe włosy; gęste brwi; parodniowy zarost; słuszny wzrost 192 cm; wyraźnie zarysowana muskulatura; blizna na lewym boku po oparzeniu; dźwięczny głos; dobra dykcja; praworęczny

Erik Longbottom
#1
10.11.2022, 22:53  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 19.10.2024, 13:10 przez Król Likaon.)  
adnotacja moderatora
Rozliczono - Erik Longbottom - osiągnięcie "Piszę, więc jestem"
Rozliczono - Brenna Longbottom - osiągnięcie Badacz Tajemnic
Rozliczono - Nora Figg - osiągnięcie Badacz Tajemnic I

—30/06/1967—
Park, Dolina Godryka
Erik A. Longbottom, Brenna Longbottom & Nora Figg



Powiedzieć, że lato '67 roku w Dolinie Godryka było upalne, to jakby stwierdzić, że woda jest mokra, a piasek suchy. To nie była opinia, z którą można było się sprzeczać, a fakt, który należało zaakceptować jako element obecnej rzeczywistości. Miejscowi większość dnia siedzieli pozamykani w domach, licząc, że jakoś przeżyją do wieczora, bo wtedy słońce znikało na horyzoncie i w końcu robiło się na tyle znośnie, aby móc opuścić cztery ściany, które zapewniały jako taką ochronę przed lejącym się z nieba żarem.

Tego dnia było jednak minimalnie lepiej, a to przez zachmurzenie, które postanowiło nawiedzić miejscowość zamieszkaną w całkiem sporym stopniu przez czarodziejów. Gdy tylko okazało się, że warunki na zewnątrz są względnie bezpiecznie, Erik pospiesznie napisał krótki list do Nory. Już tyle czasu razem z Brenną odkładali wspólne wyjście z Norą i jej córką do parku, że w końcu musieli to zrobić!

Nie minęło parę godzin, a wielka trójca, która za dzieciaka tak chętnie buszowała po okolicznych lasach, spędzała jedno z lepszych popołudni w miejscowym parku. Rozłożeni na kocach, z drobnymi przekąskami, spacerówką opartą o pobliskie drzewo i zabawiając małą Mabel, nadrabiali zaległości, dyskutując zawzięcie na różnej maści tematy.

— Ten człowiek chyba zazna spokoju dopiero po śmierci — stwierdził Erik, przeglądając pobieżnie najnowsze wydanie Proroka Codziennego. Zerknął kątem oka na chrześnicę, która bawiła się w najlepsze pluszowym smokiem. Ta to dopiero miała mało zmartwień. Wszyscy się nią zajmą, wszyscy ją nakarmią...

Pokręcił głową z rozczulającym uśmiechem, podsuwając dziewczynie drugą maskotkę. Przeleciał szybko wzrokiem po nagłówku i zdjęciu sugerującym, że obecny Minister Magii prawdopodobnie zdradził swoją żonę. Który to już raz?, pomyślał z przekąsem. W pewnym momencie człowiek przestawał liczyć. Westchnął ciężko i podsunął gazetę Norze i Brennie, sądząc, że mogłyby być zainteresowane treścią artykułu z pierwszej strony.

W sumie to nawet nie musiały go czytać, żeby wiedzieć, o co chodzi. Media prowadziły co jakiś czas całkiem szeroko zakrojoną nagonkę na przywódcę społeczności czarodziejów. W tym okresie miała miejsce cała masa letnich wydarzeń towarzyskich, ale najwidoczniej dziennikarze liczyli, że uda im się ukręcić jeszcze jedną dramatyczną historię, zanim ludzie rozjadą się po całym kraju i świecie, chcąc zaznać paru dni wypoczynku z dala od polityki.

Absolutnie okropne, pomyślał, po chwili zdając sobie sprawę, że zapewne i ich nazwisko niedługo wypłynie. Jeśli mateczka Longbottom szybko nie ogłosi terminu wakacyjnego bankietu, to media zapewne były gotowe wystosować do niej oficjalne zapytanie w tej sprawie.

— Nawet mu trochę współczuję. Wprawdzie to polityk, ale mam wrażenie, że uwzięli się na niego bardziej niż za całą resztę — dodał, stukając palcem o ruchomą fotografię.

Oczywiście był świadomy podstawowego powodu, dla którego Leach był nielubiany w pewnych kręgach. Jego promugolskie poglądy stały kością w gardle wielu potężnych i wpływowych ludzi. Skoro nie dało się go usunąć ze stanowiska, to poszli w nieco innym kierunku, starając się obrócić przeciwko niemu media.



the he-wolf of godric's hollow
❝On some nights, the moon thinks about ramming into Earth,
slamming into civilization like some kind of intergalactic wrecking ball.
On other nights, it's pretty content just to make werewolves.
❞
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#2
10.11.2022, 23:14  ✶  
Lato roku 67 było dla Brenny jeszcze okresem swobody. Nie wplątała się głęboko w śledztwa dotyczące Nobby’ego Leacha. Nie przeczuwała, że nagonka na niego będzie dopiero początkiem problemów – i to nie tylko w funkcjonowaniu Ministerstwa. Nie wiedziała, że nad ich głowami wisi nadchodząca wojna. Nawet praca w BUM była jeszcze dość łatwa, a awans dopiero majaczył na horyzoncie i miał nadejść za kilka tygodni.
Dlatego dwudziestodwuletnia Brenna Longbottom nie zdawała się przejęta słowami Erika. Leżała na kocu, na brzuchu, beztrosko wymachując nogami. Odziana po mugolsku, w ubrania, które zdaniem dam z dobrych domów prawdopodobnie musiałaby wygrzebać w ciucheksie. Rozczochrana.
I z rozanielonym uśmiechem spoglądała na Mabel.
Właściwie była jeszcze gówniarą, a o ile w BUM zdarzało się jej zachowywać jak poważny dorosły, o tyle tutaj wyraźnie nie miała na to najmniejszej ochoty. Prawdopodobnie Nora, choć młodsza przecież, była dużo dojrzalsza od niej. Ale Figg musiała dbać o swoją córkę. Brenna zaś mogła tylko ją rozpieszczać.
- Frrrruuuu, wieeeelki, grooooźny smooook nadciąga – ostrzegła, udając, że nadlatuje smoczą maskotką, by zaatakować małą Mabel. Chociaż jej ton zdecydowanie nie brzmiał przerażająco. – Żeby porwać królową Mabel do wieży…
Urwała, gdy zabawka została strącona dziecięcą rączką.
- …ale jak widać królowa nie życzy sobie być zamknięta w wieży i czekać na rycerza, co jest w sumie bardzo mądrym podejściem – dokończyła opowieść, przewracając się wreszcie na plecy. – Hej, Nora, jak sądzisz, ile jeszcze poczekać, zanim kupię jej dziecięcą miotłę?
Uniosła się lekko na łokciach i spojrzała wreszcie na artykuł, który podsuwał jej Erik. Nobby Leach ma romans! – krzyczał nagłówek. W tej chwili Brennie to wszystko zdawało się głupie, ale jeszcze nie wiedziała, co będzie dalej…
– Który to już? Kurde, nasz Minister musi być bardzo zajętym człowiekiem. Chyba sobie w mieszkaniu jak nic zamontował takie obrotowe drzwi, żeby kochanki nie wpadały na siebie wchodząc i wychodząc. Swoją drogą dwa tygodnie temu widziałam, jak zderzył się z Denise z Departamentu Gier i Zabaw na korytarzu. Potem ukazał się artykuł, że są parą. Bo wiecie, kontakt fizyczny – powiedziała Brenna, przewracając przy tym oczyma. Odwróciła wzrok od gazety, skupiając spojrzenie na Mabel. W jej obecności wciąż bywała przewrażliwiona: zdawało się jej, że jeśli spuszczą ją z oka na chwilę, ta gdzieś zaraz odraczkuje. Albo porwie ją tornado do jakiejś krainy Ozz. Ot nie mając za wiele kontaktu z dziećmi poza tym jednym dzieckiem miewała nadmierne obawy o jej bezpieczeństwo.


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
Landrynka
She could make hell feel just like home.
Można ją przeoczyć. Mierzy 152 centymetry wzrostu, waży niecałe pięćdziesiąt kilo. Spoglądając na nią z tyłu... można myśleć, że ma się do czynienia z dzieckiem. Buzię ma okrągłą, wiecznie uśmiechnięte usta często muśnięte błyszczykiem, bystre zielone oczy. Nos obsypany piegami, które latem zwracają na siebie uwagę. Włosy w kolorze słomy, opadają jej na ramiona, kiedy słońce intensywniej świeci pojawiają się na nich jasne pasemka. Ubiera się w kolorowe rzeczy, nie znosi nudy i szarości. Głos ma przyjemny dla ucha, melodyjny. Pachnie pączkami i domem.

Nora Figg
#3
14.11.2022, 00:07  ✶  

Lato rozgościło się na dobre. Dni były coraz gorętsze, pogoda nie odpuszczała, co było dosyć męczące. Zdecydowanie siedzenie z półtorarocznym bąblem w domu nie należało do najłatwiejszych. Nie mogła jej spuścić z oczu nawet na chwilę, bo mogło się to skończyć katastrofą. Mabel uwielbiała grzebać w szufladach, wysypywać z nich wszystko na podłogę, później wsadzać te bardziej interesujące rzeczy do ust. Zdarzyło się też, że wdrapała się na parapet, jeszcze krok i wylądowałaby za oknem - na szczęście Salem interweniował. No, ale wiadomo - nikt nie mówił, że będzie prosto.

Ogromnie ucieszył Norę list, który otrzymała od Erika. Wiadomo, jak to jest - nie zawsze każdy ma czas, aby spotkać się z młodą matką czarodziejką, szczególnie, że reszta jej znajomych była właśnie na etapie rozwijania swoich karier zawodowych. Na początku nawet im tego wszystkiego zazdrościła, z czasem jednak pogodziła się z tym, że jej życie wygląda inaczej. Nie miała specjalnie innego wyjścia, to fakt, po co więc płakać nad rozlanym mlekiem.

Park. Odrobina wolności, powiew wiatru, którego tak jej ostatnio brakowało, chmury - nie spodziewała się, że będzie za nimi kiedykolwiek tęsknić. Ona, Mabel i jej najlepsi przyjaciele. Wszystko zapowiadało się idealnie, o ile jej pierworodna nie postanowi zjeść czegoś, czego nie powinna. Rozłożyli się na trawie. Figg leżała na kocu, w dłoni trzymała stokrotkę urwaną chwilę wcześniej z trawnika i słuchała tego, co mieli do powiedzenia przyjaciele. Pozwoliła Brennie przejąć inicjatywę jeśli chodzi o zabawianie Mabel - sama robiła to niemal całymi dniami, także korzystała z tego, że ktoś może ją wyręczyć. Oczywiście przyniosła na to spotkanie również kilka ciastek, które mieli spróbować, wymyśliła nowe receptury - jak na prawdziwą kurę domową przystało.

Podniosła się do pozycji siedzącej, kiedy Erik podsunął jej pod nos gazetę o obejrzała dokładnie zdjęcie, na które zwrócił uwagę. - Pewnie nawet jak umrze będą dalej o nim gadać.- Nie chciało jej się wierzyć, aby śmierć mogła spowodować, że plotki ucichną. Zaraz znajdą się kolejne na temat tego w jaki sposób umarł, czy dużo ludzi było na pogrzebie, czy żona szybko znalazła kolejnego wybranka. Wiadomo, jak to wszystko wygląda. - Przykre to jest, że ten człowiek nie ma nawet chwili spokoju. Nie wiem, co im właściwie szkodzi, może prosty ze mnie człowiek, ale naprawdę aż tak ważne jest z jakieś rodziny pochodzi?- Może nie interesowała się jakoś specjalnie polityką, postanowiła jednak powiedzieć coś na ten temat, na zasadzie nie znam się, ale się wypowiem.

Pytanie Brenny o miotłę spowodowało, że rzuciła okiem na córkę. - Jeśli będzie tak wybitnie sprawna fizycznie jak ja to nigdy. - Odpowiedziała szczerze - panna Figg nie należała do tych aktywnych fizycznie osób, wręcz zupełnie przeciwnie, była w stanie przewrócić się na prostej drodze o własne nogi. - Chyba, że odziedziczyła coś po ojcu, wtedy może jak pójdzie do szkoły? Kiedy się kupuje dziecku miotłę? Ja sama jakoś nigdy nie miałam, bo nie wykazywałam zainteresowania lataniem.- Jak widać nadal niespecjalnie znała się na dzieciach.

- Nie  jestem na bieżąco z tymi plotkami, wiecie, rzadko kiedy mam czas, aby je czytać, opowiecie coś więcej?- Wróciła do tematu aktualnego Ministra Magii.

viscount of empathy
show me the most damaged
parts of your soul,
and I will show you
how it still shines like gold
wiecznie zamyślony wyraz twarzy; złote obwódki wokół źrenic; zielone oczy; ciemnobrązowe włosy; gęste brwi; parodniowy zarost; słuszny wzrost 192 cm; wyraźnie zarysowana muskulatura; blizna na lewym boku po oparzeniu; dźwięczny głos; dobra dykcja; praworęczny

Erik Longbottom
#4
15.11.2022, 01:12  ✶  

Ciężko było wykazać się podzielną uwagą w momencie, gdy trzeba było jednocześnie słuchać iście angażującej baśni opowiadanej przez Brennę oraz przypominać sobie informacje związane z Leachem. Chcąc nie chcąc Erik postanowił poświęcić na krótką chwilę większą uwagę kwestii swojej chrześnicy, która akurat dobrze wiedziała, jaki koniec przewidziała dla tej bajki. Uśmiechnął się pod nosem, gdy Mabel strąciła maskotkę na ziemię. Cóż, z takim podejściem na pewno sobie poradzi w życiu, skoro już teraz kroczyła tak sztywno wytyczoną przez samą siebie ścieżką.

— Dalej utrzymuję, że ten hipogryf-miniaturka byłby lepszym pomysłem — wtrącił się do dyskusji o miotle, podsuwając chrześnicy kolejną maskotkę. — Nie tylko nauczyłaby się równowagi w powietrzu, ale też zyskała przyjaciela na całe życie. My się wychowywaliśmy co najwyżej z sowami i kotami. A te, jak wiadomo, latają i chadzają własnymi drogami.

Zerknął czujnie na swoją siostrę. Miał wrażenie, że to nie było zwykłe, niewinne pytanie. Odkąd tylko możliwe było składanie na ręce Nory różnego rodzaju prezentów i podarków dla dziewczynki, niemalże prześcigali się w tym, jak mogliby przebić siebie nawzajem. Póki dziecko było jeszcze małe, musieli się jeszcze jako tako ograniczać, ale widać było, że młoda Figg rośnie, jak na drożdżach, więc trzeba było nieco poszerzyć ofertę. Brenna ewidentnie próbowała już w wakacje zrobić listę prezentów na grudzień.

— Miał szczęście, że tylko romans. Jakby naprawdę chcieli mu utrudnić życie, to wymyśliliby coś o wiele bardziej...nieprzyjemnego — Skrzywił się na samą myśl, więc wrócił do zajmowania się chrześnicą, udając, że pluszowy wąż z rozweselonymi oczami powoli do niej podpełza.

Nie był aurowidzem, nie interesował się zbytnio czakrami i innymi takimi rzeczami, ale wiedział, że ludzie różnie reagowali na atmosferę wokół nich, więc nie chciał rujnować dziewczynce popołudnia negatywnymi przemyśleniami. Podniósł wzrok na towarzyszące mu kobiety, dopiero gdy Nora zaczęła się domagać większej ilości informacji na temat Nobby'ego. Westchnął cicho, starając się wyłuskać co bardziej interesujące plotki.

— O romansach już wiesz... Cóż, jakiś czas temu próbowali wmówić ludziom, że miał coś wspólnego, ze sfałszowaniem wyników World Cup, czy jakichś tam innych zawodów quidditcha. — Zmarszczył brwi, nie mogąc sobie przypomnieć szczegółów. — Niedługo zaczną pisać, że wyłapuje nocą czarodziejów i sprzedaje ich mugolom do przeprowadzania testów.

Parsknął cicho. Dziennikarze.

— A jeśli chodzi o miotły, to różnie to bywa. W niektórych przypadkach wiek Mabel bywa okej, chociaż dla mnie to lekka przesada. Na tym etapie taka zabawka będzie co najwyżej problemem. Zawodowej ścigającej czy szukającej z niej w tym wieku i tak nie zrobisz. — Zerknął na dziewczynkę, która spojrzała na niego takim wzrokiem, jakby rozumiała wszystko co mówił. Uśmiechnął się do niej. — No co? Przecież wiesz, że mówię prawdę. Dużo lepiej byś spędziła czas z hipogryfem. Namów na niego mamę, jak wrócicie do domu, co?



the he-wolf of godric's hollow
❝On some nights, the moon thinks about ramming into Earth,
slamming into civilization like some kind of intergalactic wrecking ball.
On other nights, it's pretty content just to make werewolves.
❞
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#5
15.11.2022, 16:19  ✶  
- Do szkoły?
Brenna spojrzała na Norę z prawdziwą grozą. Wprawdzie raczej nie latała na miotle od czasów Hogwartu, więc jej umiejętności mocno zardzewiały, ale sama sugestia…
- Przecież to podstawowy wyznacznik twojej pozycji na pierwszym roku! Czy umiesz latać na miotle? Jaką masz miotłę? Czy uciekałeś przed mugolskim helikopterem? Czy próbowałeś uciec z domu oknem, wylatując na miotle? – recytowała z przejęciem. Trochę było w tym żartu, a trochę nie, pamiętała doskonale, jakie dyskusje odbywały się w szkole przed pierwszymi zajęciami. – Nie słuchaj mamy, Mabel, ciocia zapyta o wszystko sprzedawcę i dostaniesz najwspanialszy model miotły – zapewniła dziewczynkę, podnosząc smoka z koca, aby znowu zacząć zabawiać nim dziewczynkę. Raz, szczerze ją to wciągało, dwa, Nora miała to przez większość doby, więc niech ma trochę spokoju, gdy ktoś inny się nią zajmie.
– Za hipogryfa miniaturkę Salem wydrapie ci oczy. A Nora to cię chyba udusi – dodała, spoglądając na pannę Figg, jakby zastanawiała się, jak ta zareagowałaby na pojawienie hipogryfa w ich domu. Sprzątaj o takim i jeszcze naucz córkę odpowiedniego kłaniania się…
- To nie były zawody quidditcha, mugole nie latają na miotłach – stwierdziła, a widząc, że Mabel straciła zainteresowanie zabawką… rzuciła nią w starszego brata, choć niezbyt mocno, więc miał szansę pluszaka po prostu złapać. Co wywołało radosny śmiech dziewczynki, Brenna więc czym prędzej podsunęła jej tym razem piłeczkę. Tak na wypadek, gdyby mała też miała ochotę w kogoś nią rzucić. Mogła i w samą Brennę, jeśli to miało dać jej radość. – Zaraz… to była chyba piłka nożna. Taki sport, w którym biegają po ziemi i kopią piłkę. Wyobrażacie sobie, że jest tylko jedna? A zawodników więcej niż w quidditchu. To nie ma żadnego sensu, przecież ich połowa musi się strasznie nudzić! – oświadczyła z pewnością kogoś, kto tak naprawdę wiedzę o mugolskim świecie czerpał z literatury oraz odwiedzania mugolskich fast foodów. – W każdym razie Nobby podobno jest fanem i stąd ten cały ambaras. Jakoś różdżką miał kierować tę piłkę czy coś takiego. Nie bardzo ogarniam, dlaczego oskarżają o to jego, przecież każdy czarodziej mógłby zrobić coś podobnego… Nora, opowiadałam ci w ogóle o mojej pierwszej, wielkiej sprawie? Miałam znaleźć autora grafiti „Nobby Leach powinien gryźć piach”.
To dopiero było wielkie zlecenie. W sam raz dla BUMerki świeżo po stażu. Notabene chyba liczono, że zawiedzie okropnie, a tu bęc, panna Longbottom może nie chwaliła się tym na prawo i lewo, ale była widmowidzem i rozwiązała sprawę w rekordowym tempie, bo pacan, który umieścił ten napis, nie zakrył twarzy, gdy go pisał…


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
Landrynka
She could make hell feel just like home.
Można ją przeoczyć. Mierzy 152 centymetry wzrostu, waży niecałe pięćdziesiąt kilo. Spoglądając na nią z tyłu... można myśleć, że ma się do czynienia z dzieckiem. Buzię ma okrągłą, wiecznie uśmiechnięte usta często muśnięte błyszczykiem, bystre zielone oczy. Nos obsypany piegami, które latem zwracają na siebie uwagę. Włosy w kolorze słomy, opadają jej na ramiona, kiedy słońce intensywniej świeci pojawiają się na nich jasne pasemka. Ubiera się w kolorowe rzeczy, nie znosi nudy i szarości. Głos ma przyjemny dla ucha, melodyjny. Pachnie pączkami i domem.

Nora Figg
#6
15.11.2022, 16:52  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 15.11.2022, 16:53 przez Nora Figg.)  

Nora trochę wyłączyła swój instynkt rodzicielski, przynajmniej na moment. Dała rodzicom chrzestnym Mabel wykazać się nieco podczas tego jakże przyjemnego popołudnia. Jakże przyjemnie raz na jakiś czas, choć na chwilę po prostu odpocząć. Naprawdę była im wdzięczna za tę propozycję.

- Nie wiem w jaki sposób mam Ci wybić z łba tego hipogryfa miniaturkę, wiesz, że miniaturki też rosną?! Gdzie miałabym go trzymać, u Was w rezydencji? Jeśli tak, mogłabym się zgodzić.- Miała wrażenie, że Erik czasem zapominał o tym, że nie wszyscy mieli takie warunki mieszkaniowe, jak rodzina Longbottom - warto więc było mu o tym od czasu do czasu przypomnieć. - Dostanie kota, jeszcze nie teraz, ale na pewno przypadnie jej któryś z naszej rodzinnej hodowli, a sam wiesz, że te koty są zdecydowanie bardziej ciekawymi stworzeniami od tych zwyczajnych.- Każdy z rodziny Figg otrzymywał od nich towarzysza na swoje smutki i radości, sama nawiązała z Salemem bardzo silną więź i wierzyła, że jej córkę spotka to samo. - Równowagi się nauczy.- Skomentowała jeszcze, a po chwili namysłu dodała - albo i nie, spójrz na mnie, jakoś nigdy nie było mi z tym po drodze i dalej żyje.- Wcale nie uważała tego za jakąś wielką wadę.

- Myślisz, że te plotki to wszystko na co ich stać, a co jeśli przyjdzie moment, w którym zechcą zrobić mu krzywdę?- Nora nie wierzyła do końca, że ci ludzie zaprzestaną tylko na wiadomościach wyssanych z palca. Jeśli minister okaże się być za bardzo niewygodny zapewne postanowią się go pozbyć - przynajmniej tak się jej wydawało.

- Miotłę mogę Wam wybaczyć, jak Ci tak bardzo zależy Brenna, pamiętaj jednak, że nie wszyscy muszą być gwiazdami quidditcha i już w pierwszej klasie latać na miotle, ja nie potrafiłam i jakoś sobie poradziłam, też znalazłam w Hogwarcie przyjaciół.- Nora starała się nie ulegać tej presji, że dzieciak musi potrafić wszystko. Zdecydowanie wolała, żeby Mabel najzwyczajniej w świecie była szczęśliwa - kochała ją nawet teraz, gdy jako dwulatka nie potrafiła jeszcze czytać, a ponoć dzieciaki jej znajomych już to robiły... Ta, jasne.

- Kopią piłkę, po ziemi? Gdzie tu jakieś atrakcje?- Próbowała sobie zwizualizować to, o czym mówiła Brenna, jednak średnio jej to wychodziło. - i nasz Minister niby miał się tym interesować? Naprawdę.- Nie mogła uwierzyć, że te kłamstwa były aż tak bardzo wyssane z palca. - Nie chce mi się wierzyć, że czarował piłkę, czy coś innego po to, żeby jakaś mugolska drużyna miała wygrać mecz.- Powątpiewała w to szczerze. - Nie odpowiadałaś, ktoś wypisuje coś takiego? Przecież to są groźby!- Krzyknęła trochę zbyt głośno, aż Mabel odwróciła się w jej kierunku, posłała córce uśmiech, a następnie wróciła do rozmowy. -Znalazłaś autora tego okropnego napisu?- Była ciekawa, jak przyjaciółka sprawdzała się w roli detektywa.

viscount of empathy
show me the most damaged
parts of your soul,
and I will show you
how it still shines like gold
wiecznie zamyślony wyraz twarzy; złote obwódki wokół źrenic; zielone oczy; ciemnobrązowe włosy; gęste brwi; parodniowy zarost; słuszny wzrost 192 cm; wyraźnie zarysowana muskulatura; blizna na lewym boku po oparzeniu; dźwięczny głos; dobra dykcja; praworęczny

Erik Longbottom
#7
17.11.2022, 19:36  ✶  

— To, że rosną, to żadna wymówka, prawda, Mabel? Kochałabyś go bez względu na to, czy byłby mały, czy duży. — Uśmiechnął się szeroko do dziewczynki, kierując pytanie bezpośrednio do potencjalnej właścicielki hipogryfa. Koniec końców podniósł jednak wzrok na Norę. Miał świadomość, że trochę przesadzał, ale przecież tak tylko sobie gadał. Nie kupiłby takiego zwierzaka bez pozwolenia matki swojej chrześnicy. — Wiesz, miniaturka i tak wyrosłaby na mniejszą niż taka standardowa sztuka ze zwykłej hodowli. Na pewno znalazłoby się jakieś miejsce na podwórzu. Parę dodatkowych zaklęć antymugolskich i nie musiałabyś się niczym przejmować.

Nie licząc znajdowania dla niego padliny z okolicznych lasów lub martwych fretek, pomyślał z przekąsem, dopiero po dłuższej chwili przypominając sobie, że przecież ta konkretna rasa nie była zbytnio roślinożerna. Skrzywił się, kiedy to sobie uświadomił. Faktycznie, to trochę utrudniało sprawę, biorąc pod uwagę, że hipogryf, nawet rozmnażany tak, aby uzyskać mniejszą sztukę, dalej pewnie miałby nie lada apetyt. Spojrzał przepraszająco na dziewczynkę, zerkając też na swoje towarzyszki. Cóż, też miały trochę racji. Zwłaszcza w kwestii Salema.

— Z drugiej strony... Może ciocia Brenna ma rację? Z dwojga złego mniej nabroisz na miotle. Przynajmniej szansę na to, że odlecisz na drugi koniec kraju, są mniejsze. Mamusi chyba by pękło serce, gdyby musiała cię szukać po całej Anglii — Pokiwał głową, jak prawdziwy ekspert, mając nadzieję, że Mabel nie zapamięta ani słowa z tego popołudnia. Jeszcze tylko tego mu brakowało, żeby za dziesięć lat przyszła do niego z pretensjami, że nie dostała hipogryfa, a teraz w Hogwarcie by się jej przydał, bo mógłby służyć jednocześnie za sowę i zamiennik miotły. — A kot to też dobra opcja. Przynajmniej będzie mogła legalnie zabrać go ze sobą do szkoły.

Zmarszczył brwi. A więc ten World Cup, o którym się rozpisywały media, to był jakiś niemagiczny konkurs? W takim razie, po co te wszystkie poczytne magazyny pokroju Proroka Codziennego w ogóle maczały w nich palce? Od kiedy te mugolskie zabawy interesowały całe magiczne społeczeństwo? Wydał z siebie donośne westchnięcie. Cóż, był to tylko kolejny dowód na to, że niektórzy ludzie byli gotowi kopać wyjątkowo głęboko, aby wynaleźć na kogoś jakieś brudy. Lub takowe wyprodukować. Ale żeby przekopać się aż do niemagicznej części Londynu?, pomyślał z przekąsem.

Zamrugał parokrotnie, gdy zdał sobie sprawę, że być może właśnie na taki efekt liczyli dziennikarze. Wzbudzić sensację, że ktoś pokroju Ministra Magii wyraża zainteresowanie takim sportem. Skrzywił się z niezadowoleniem, bo poniekąd wiązało się to z tym, że sam wpadł w zastawioną przez nich pułapkę. Eh, jak on nienawidził prasy.

— Co prawda, to prawda, zero w tym emocji, ale Mugole mają różne sporty. Podobno w Ameryce grają w taką grę zespołową, gdzie muszą przerzucać piłkę od jednego gracza do drugiego za pomocą kijów z takimi małymi siatkami, żeby potem wbić piłkę do bramki przeciwnika. — Zmarszczył brwi, powtarzając wypowiedziane zdanie parokrotnie w myślach, upewniając się, że na pewno przekazał to, co chciał powiedzieć. — Nazywają to lacrosse, czy jakoś tak. Brzmi mało ekscytująco. I gdzie tu jakikolwiek element podnoszący adrenalinę? Żadnych tłuczków, żadnego złotego znicza...

Wbił spojrzenie zielonych oczu w siostrę, gdy ta wspomniała o sprawie graffitti, która została jej przydzielona krótko po awansie. Pamiętał, jaka atmosfera panowała wtedy w kwaterze Brygady Uderzeniowej. Chociaż wiele osób wyraziło zadowolenie z tego, jak umiejętnie Brennie udało się rozwiązać ten problem, tak niektórzy wydawali się dosyć niepocieszeni. Cóż, nigdy nie dało się dogodzić wszystkim, ale Erik, tak czy siak, był dumny z jej osiągnięć. Uznał więc, że najlepiej będzie, jak pozwoli dziewczynie przedstawić tę opowiastkę z jej własnej perspektywy.

— Tylko nie udawaj teraz jakiejś skromnej, dobrze? — rzucił tylko, bawiąc się razem z Mabel zabawkową karocą, którą chyba zamierzała wykorzystać jako środek transportu jednej z maskotek na wycieczkę zagraniczną. Uśmiechnął się pod nosem, wodząc wzrokiem po każdej osobie ich gronie. — Przedstaw nawet najmniejsze szczegóły.



the he-wolf of godric's hollow
❝On some nights, the moon thinks about ramming into Earth,
slamming into civilization like some kind of intergalactic wrecking ball.
On other nights, it's pretty content just to make werewolves.
❞
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#8
17.11.2022, 20:13  ✶  
- Oj, no pewnie, że pamiętam. Zresztą Mabel już jest gwiazdą, nie potrzebuje do tego miotły – zapewniła Brenna, pochylając się, żeby ucałował dzieciaka w czubek głowy. Dziewczynka skorzystała z okazji i złapała dziewczynę za włosy, poważnie ograniczając swobodę jej ruchów. – Powinna po prostu dostać miotłę, żeby móc przekonać się, czy ma szansę być gwiazdą quidditcha.
A także milion innych rzeczy, jak farby, flet, kredki, klocki, kulę z astronomicznym modelem nieba i wszystko, co tylko Brenna zdoła wymyślić w ciągu najbliższych lat. Tak żeby Mabel miała wiele możliwości sprawdzania, co ją interesuje. Brenna nie miała zamiaru popychać jej w żadną konkretną stronę, nie, nie. Za to by zachowała umiar w pokazywaniu wszystkich możliwych kierunków to już musiała zadbać Nora, bo panna Longbottom takiego słowa jak „umiarkowanie” chyba nigdy nie poznała. Przynamniej nie w tym konkretnym kontekście.
Spojrzała na Erika podejrzliwie – głowę tylko nieco obracając, bo wciąż jej włosy tkwiły w uwięzi dziecięcej rączki.
- Tak łatwo odpuszczasz? Merlinie, Nora, chciałabym umieć sobie radzić z nim tak, jak ty – roześmiała się, nieświadoma, że oto Erik po prostu uświadomił sobie wreszcie, że hipogryf nie będzie odżywiać się za pomocą fotosyntezy, i Nora musiałaby chodzić i łapać dla niego myszy. Albo zlecać to zadanie słynnym kotom Figgów.
- Nobby, w każdym razie, miał czarować tę piłkę właśnie dlatego, że jego rodzice to mugole. Wiecie, poruszali to myślę właśnie w tym kontekście. Dzieci mugoli nigdy nie będą do końca częścią naszego społeczeństwa. Tkwią cały czas jedną nogą w świecie mugoli. Spójrzcie: Nobby ingerował w mugolskie sporty, czarodziejowi nie przyszłoby to do głowy – wyrecytowała, na chwilę porzucając swoje zwykłe pajacowanie i przy okazji pokazując, że jednak w BUM nie zatrudniono ją ze względu na nazwisko. A raczej skłonności do analizowania zjawisk i rozkładania je na czynniki pierwsze. – I to jest całkiem sprytne. Minister ma szczęście, że ja nie piszę tych artykułów, bo z tego ładnie można przejść do „jaką mamy pewność, że rodzice mugolskich dzieci nie rozprowadzą skrycie dowodów na nasze istnienie, przecież pojawiły się kamery” albo rzeczy w rodzaju „mając mocne związki ze społeczeństwem mugolskim czarodziej może nie umieć się powstrzymać, by im nie pomagać…”
Wyzwolona z uścisku Mabel, która zainteresowała się zabawkową karocą, Brenna znów opadła na koc, wysłuchując opowieści brata. Zerkała na niego trochę z niedowierzaniem. Kije?! Z małymi siateczkami?! Czego ci mugole nie wymyślą… muszą się bardzo nudzić bez czarów, skoro takie sporty wydają się im ekscytujące.
- Ależ ja jestem bardzo skromna. A poza tym najinteligentniejsza, najpiękniejsza i tak dalej – rzuciła, choć rzecz jasna nie było wątpliwości, że akurat w jej ustach jest to żart. – Znalazłam. Pacan nie był geniuszem zbrodni, więc to żadna fascynująca historia. Zabawny jest tylko ten szczegół, że sam był półkrwi. Dziadkowie od strony matki: mugole. A i tak uważał się za lepszego od Nobby’ego Leacha, bo od urodzenia wiedział o istnieniu magii.
Z ust Brenny wydobyło się westchnienie, jakby nawet jej zabrakło słów na podsumowanie takiego zachowania.


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
Landrynka
She could make hell feel just like home.
Można ją przeoczyć. Mierzy 152 centymetry wzrostu, waży niecałe pięćdziesiąt kilo. Spoglądając na nią z tyłu... można myśleć, że ma się do czynienia z dzieckiem. Buzię ma okrągłą, wiecznie uśmiechnięte usta często muśnięte błyszczykiem, bystre zielone oczy. Nos obsypany piegami, które latem zwracają na siebie uwagę. Włosy w kolorze słomy, opadają jej na ramiona, kiedy słońce intensywniej świeci pojawiają się na nich jasne pasemka. Ubiera się w kolorowe rzeczy, nie znosi nudy i szarości. Głos ma przyjemny dla ucha, melodyjny. Pachnie pączkami i domem.

Nora Figg
#9
21.11.2022, 12:52  ✶  

- Taaak, na pewno by kochała, gorzej ze mną.- Nie żeby panna Figg nie lubiła zwierząt, czy coś, jednak hipogryfy był zdecydowanie zbyt wielkie. Wolała koty, zdecydowanie, zresztą jak chyba każdy w ich rodzinie. Mabel niedługo powinna dostać swojego, sama nie pamiętała właściwie kiedy Salem do niej trafił. Był z nią już tyle lat, że nie potrafiła umiejscowić tego w czasie.

- Tak czy siak, mówię zdecydowane nie dla jakiegokolwiek hipogryfa Erik i musisz się z tym pogodzić, pamiętaj, że to ja w tym przypadku decyduje.- Odparła stanowczym tonem. Wiedziała, że to tylko żarty, ale nie mogła mieć pewności, że kiedyś faktycznie nie stwierdzi, że ten pomysł jest wspaniały. Wolała, żeby Erik zdawał sobie sprawę, jakie ma zdanie na ten temat. Jeśli kiedyś pojawi się przed jej drzwiami z hipogryfem... wolała nawet nie myśleć o tym, jakby zareagowała.

- Tak, z miotły to najwyżej spadnie i się połamie...- Westchnęła ciężko. Nie była do końca przekonana do ich pomysłów, chociaż z dwojga złego chyba wolała jednak miotłę. Była to faktycznie ceniona umiejętność w Hogwarcie. -- Bren, ja wiem, że chcesz dobrze, ale na spokojnie, z czasem Mabel wszystkiego się nauczy, może sama będzie miała jakieś pomysły na siebie, tylko dajcie jej trochę urosnąć.- W końcu jej córka nie miała skończonych nawet dwóch lat. Bała się, co będzie później, szczególnie, że ta dwójka tuż przed nią była pełna różnych pomysłów. Będzie musiała nauczyć się panować nad ich wyobraźnią.

- Wiesz, z siostrą to inaczej. Mnie czasem słucha.- Rzekła jeszcze do panny Longbottom zadowolona, że udało jej się ostudzić entuzjazm Erika związany z zakupem hipogryfa.

- Tym bardziej, że nasze koty, to coś więcej niż zwykłe koty, myślę, że jej wystarczy, na najbliższe dwadzieścia lat.- Wolałaby nie mieć żadnych innych zwierząt w domu. W końcu to ona miała by je jeszcze na swojej głowie. Wystarczała jej córka i Salem, naprawdę to było sporo jak na jedną osobę.

Nora próbowała sobie wyobrazić to, o czym opowiadali jej przyjaciele. Szło jej jednak ciężko, jaką piłkę? Jak właściwie to wszystko wyglądało. Może odpuści i po prostu przyjmie to do wiadomości, bo jej wyobraźnia najwyraźniej była niezbyt wybujała. Można jej to było wybaczyć, bowiem jakoś niezbyt często wnikała w zwyczaje mugoli, chyba czas się nimi zainteresować, bo jak widać nie mogła nadążyć za tym, co opowiadali jej przyjaciele. - Czyli Nobby jako mugolak miał się mieszać w ich sporty, zamiast zajmować się światem czarodziejów?- Wolała się upewnić, że o to im chodzi. - Serio myślą, że miałby na to czas?- Nie do końca potrafiła zrozumieć te podejście, ale jak widać każdy pochodził do tego wszystkiego inaczej. Skoro chodziły takie plotki, oznaczało to, że ktoś w nie wierzył.

Erik zaczął opowiadać o kolejnym mugolskim sporcie... Nora już nawet nie zamierzała ukrywać zdziwienia, otworzyła usta i przyglądała mu się z niedowierzaniem. - Swoją drogą Erik, skąd Ty tyle o tym wiesz?- Czyżby miał jakieś nowe zainteresowania o których jeszcze nie słyszała?

- Tego to nie zrozumiem. Skoro sam jest półkrwi, to po co wypisuje takie bzdety? Chce się im przypodobać? Przecież to nic nie da.- Przynajmniej jej się tak wydawało.

viscount of empathy
show me the most damaged
parts of your soul,
and I will show you
how it still shines like gold
wiecznie zamyślony wyraz twarzy; złote obwódki wokół źrenic; zielone oczy; ciemnobrązowe włosy; gęste brwi; parodniowy zarost; słuszny wzrost 192 cm; wyraźnie zarysowana muskulatura; blizna na lewym boku po oparzeniu; dźwięczny głos; dobra dykcja; praworęczny

Erik Longbottom
#10
22.11.2022, 01:46  ✶  

Pokiwał potulnie głową, gdy panna Figg dała mu bardzo konkretne instrukcje względem nieprzyprowadzenia jej do domu hipogryfów. Niech będzie. Zrozumiał swój błąd w rozumowaniu, a nawet dotarło do niego, że kot może okazać się dużo efektywniejszy w kwestii zapewnieniu małej dziewczynce towarzystwa na długie lata. Bądź co bądź taki gadający sierściuch był też łatwiejszy w transporcie.

— Wychowywaliśmy się w tym samym domu. Twoje metody szybko spowszedniały, Bren. Nora ma nieco bardziej unikalne podejście. Dlatego ma nade mną większą władzę — mruknął, w sumie nawet nie zastanawiając się nad tym, co mówi. Dopiero po chwili się zreflektował i podniósł wzrok na obie kobiety, celując palcem wskazującym to w jedną, to w drugą.— Tylko od razu mówię: to nie znaczy, że łatwo mną manipulować. Znam swoją wartość!

Uśmiechnął się pod nosem, jednak potem wrócili do kwestii Mabel i jej przyszłych zainteresowań. Oh, co do tego, to zgadzał się z matką dziecka w stu procentach. Młoda na pewno szybko znajdzie sobie jakieś pasje. Jak dobrze było powszechnie wiadomo, małe dzieci były w stanie skupić się na danym fenomenie tylko przez krótki czas... A to była doskonała okazja do tego, aby czasami podrzucić tu i ówdzie fajny prezent i pozwolić dziewczynce się rozwijać i poznawać świat. Wcale nie chodziło o to, kto kupi lepszy prezent. Wcale a wcale.

— Czasami się boję, kim byś się stała, gdybyś nie była Longbottomem — skomentował, taksując siostrę kwaśnym spojrzeniem. Wprawdzie i jego wyobraźnia zapewne prędzej czy później wytworzyłaby taki obraz, ale sam fakt, że wypowiedziała te słowa na głos... Aż go ciarki przeszły.

Pozwolił Brennie opowiedzieć całą historię, starając się wypełnić drobne luki w pamięci, jakie miał i jednocześnie patrzeć, czy chrześnica przypadkiem nigdzie im nie odpełzła w poszukiwaniu przygód. Cóż, chociaż to śledztwo z pozoru nie wydawało się zbytnio ekscytujące, tak zdecydowanie niosło za sobą swego rodzaju przesłanie, jak i konsekwencje. Może to i dobrze, że trafiło się komuś o zapale i pasji jego siostry. Zanim jednak przeszedł do tematu Leacha, miał zamiar odpowiedzieć jeszcze na pytanie Nory.

— Czasami chodzę na spotkanie klubu podróżniczego. — Wzruszył niedbale ramionami. Nie była to żadna tajemnica, toteż nie czuł oporów, aby podzielić się tą ciekawostką.— Zdarza się, że niektórzy spryciarze próbują opchnąć czarodziejom czystej krwi lub starej daty jakieś mugolskie sprzęty, upierając się, że to autentyczne artefakty wygrzebane Merlin-jeden-wie-gdzie. Jakiś czas temu ktoś próbował sprzedaż zestaw to tego całego lacrosse. Niestety na spotkaniu był czyiś kuzyn z Ameryki, który... Wyjaśnił nieporozumienie.

Parsknął cicho, wracając wspomnieniami do tego dnia. Oczywiście nie miał zamiaru wspominać o tym, że przez własne braki w wiedzy, sam był skłonny uwierzyć w opowieść handlowca. Może nie byłby przez to uznany za najbardziej domyślnego czarodzieja na świecie, ale nie była to jego wina. Nie wychował się w mugolskich dzielnicach, toteż nie był zaznajomiony w pełni z ich kulturą. A już na pewno nie ze sportami zza oceanu. Gdyby niemagicznym pokazano (unieruchomionego oczywiście) tłuczka lub kafla, to pewnie też dosyć łatwo by było dorobić do tych przedmiotów arcyciekawą historię.

— Próba przypodobania się określonej grupie, strach o własną pozycję, dawna uraza, niedostrzeżenie ubytków we własnym charakterze, uleganie propagandzie, brak własnego zdania, podatność na manipulację ze strony innych — rozgadał się, w gruncie rzeczy teoretyzując. — Można się tylko domyślić. Może poglądy ekstremistów trafiły na podatny grunt. Niektórzy chcą być świętsi od Arcykapłana, aby coś sobie udowodnić. Albo udowodnić innym. Może tak się wstydził historii rodziny, że chciał ją wymazać poprzez propagowanie określonej ideologii.

Zerknął kontrolnie na Brennę, jak gdyby szukając u niej gestów czy znaków, które w jakiś sposób potwierdzały poszczególne części jego krótkiego monologu. Nie sposób było ocenić, co konkretnie kierowało tym człowiekiem, jednak sama obecność takiego ewenementu w systemie sugerował poniekąd, że nie będzie to jedyny taki przypadek. Zawsze znajdzie się ktoś młodszy, ktoś ambitniejszy, ktoś głupszy, ktoś agresywniejszy. Oby tylko nie doprowadziło to do jakiejś tragedii na masową skalę.

Pokręcił głową, odsuwając od siebie tę myśl.

— Pozostaje wierzyć, że areszt go zmienił lub zmieni. Ewentualnie może trochę zmądrzeje i znajdzie lepszy sposób na dawanie upustu swoim politycznym poglądom — mruknął pod nosem, przenosząc wzrok na Mabel i uśmiechając się szeroko na widok jej rozanielonej miny. — Nie martw się, akurat Ty wyrośniesz na kogoś zdecydowanie bardziej domyślnego, młoda. Już nasza w tym głowa.



the he-wolf of godric's hollow
❝On some nights, the moon thinks about ramming into Earth,
slamming into civilization like some kind of intergalactic wrecking ball.
On other nights, it's pretty content just to make werewolves.
❞
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości
Podsumowanie aktywności: Brenna Longbottom (2365), Erik Longbottom (2900), Nora Figg (2147)


Strony (2): 1 2 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa