• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Niemagiczny Londyn v
1 2 3 4 5 6 Dalej »
[8-9.09.1972r.] Chcę zobaczyć Cię raz jeszcze || Tristan i Olivia

[8-9.09.1972r.] Chcę zobaczyć Cię raz jeszcze || Tristan i Olivia
Czarodziej
Życie to sztuka, którą uprawia niewielu. Większość tylko wegetuje.
Wysoki brunet, mierzący 193 cm o zielonych oczach. Ubierający się jak zwyczajni mugole, nie rzucając się w oczy. Szczupły, z dobrze zbudowaną sylwetką.

Tristan Ward
#1
11.05.2025, 15:18  ✶  

8-9 września 1972r.
Niemagiczny Londyn / Dzielnica Westminster/ Mieszkanie Tristana



Nigdy nie myślał, że stanie się świadkiem, a także uczestnikiem otwartej wojny, czy raczej rzezi, jaką rozprzestrzeniali Śmierciożercy. Nie chciał zostawiać Olivii samej. Nawet jeżeli miała odszukać swoją matkę i jej pomóc. Był gotów zostać z kobietami. Ale nie chciała. Nie rozumiał jej decyzji. W czym by jej przeszkadzał? Czy zawiódł próbami ugaszenia jej mieszkania? Czy nie chciała pokazywać się innym w jego obecności, bo jest brudnej krwi? Czy może był temu inny powód? O czym mu nie mówiła?

Z tymi myślami, przemieszczał się po ulicach Niemagicznego Londynu, do którego cudem udało mu się dostać. Jednakże czuł, że z każdym krokiem oddala się od ukochanej. Pochodzą z dwóch innych światów. Mieszkają w innych ich częściach. Ta wojna, ten chaos może ich nawet rozdzielić na zawsze. Nie chciał jej stracić. Chciał się cofnąć. Chciał wrócić.

Widok Niemagicznego Londynu w ogniu, był równie mocnym zaskoczeniem. Nie kłamała. Być może cały Londyn stanął w płomieniach zniszczenia. Mugole nie mieli z tym żadnych szans. Gdzieś słyszał płacz. Gdzieś słyszał krzyk. Gdzieś runęła budowla.
Gdy uniósł głowię nad dachy budynków, dostrzegł go. Mroczny Znak. Nie był jeden. Było ich wiele. Znacznie wiele. Więcej niż w Magicznym Londynie…



Spalona Karta: Trauma Ognia
!Trauma Ognia
Czarodziejska legenda
Przeciwności losu powodują, że jedni się załamują, a inni łamią rekordy.
Los musi się dopełnić, nie można go zmienić ani uniknąć, choćby prowadził w przepaść. Los objawia nam swoje życzenia, ale na swój sposób. Los to spełnione urojenie. Los staje się sprawą ludzką i określaną przez ludzi.

Pan Losu
#2
11.05.2025, 15:18  ✶  
Nie dotykają się żadne omamy, ale trauma ognia pozostaje silną. Kiedy w trakcie trwania tej sesji widzisz płomienie, na moment zastygasz w bezruchu przepełniony strachem. Wydaje ci się, że nadchodzą. Kto? Oni... One? Te istoty złożone z dymu i lęków...
Czarodziej
Życie to sztuka, którą uprawia niewielu. Większość tylko wegetuje.
Wysoki brunet, mierzący 193 cm o zielonych oczach. Ubierający się jak zwyczajni mugole, nie rzucając się w oczy. Szczupły, z dobrze zbudowaną sylwetką.

Tristan Ward
#3
11.05.2025, 16:40  ✶  

Wzrok zniżył na dachu, których większość pokrywał ogień. Rozglądając się, dostrzegał go więcej i więcej. Popiół niesiony wiatrem, osadzał się na jego płaszczu, włosach, spodniach i butach. Odnosił wrażenie, że jego umysł opętał jakiś głos, syczenie? Słowa wymawiane niczym jadowite węże. Wypominający zdrajców krwi, szlamy i szlamolubców. Przymknął na moment oczy, przetarł wolną dłonią skroń, jakby chciał się tego z głowy pozbyć. Rozejrzał ponownie po okolicy.
Strach jaki go ogarniał, dotyczył jedynie obaw o życie Olivii. Nie obchodziło go to, co z nim mogłoby się stać. Ale chciał, aby ona była bezpieczna. Jej rodzina akceptowała takich jak on. Nie chciał, żeby przez niego, poniosła straty. Straciła też i swoje życie.

Stał w miejscu przez dłuższą chwilę, jakby miał strach go sparaliżować. Ale też wahał się, czy iść dalej, czy zawrócić. Wołania o pomoc nie ustępowały. Skierował w ich stronę wzrok, który dobiegał gdzieś z gruzowiska.
”Wrócę. Czekaj na mnie. – rzekł sobie w myślach. Postanawiając jak najszybciej udzielić komuś pomocy, sprawdzić swoje mieszkanie a następnie wrócić do ukochanej.

Podbiegł do kobiety, która wołała. Nie mogła wydobyć dziecka, które utknęło w wielkich głazach.
- Pomóż Panie!
Błagała go. On jedynie mógł kiwnąć głową w zgodzie. Ale nie mógł nic powiedzieć. Czasu na pisanie, też nie było. Musiał obejrzeć miejsce, aby stanąć na niebezpiecznych tyłach, żeby użyć zaklęcia przesunięcia głazu. Tak, aby mugolka tego nie widziała. Ostrożnie, powoli i mógł wyciągnąć dziecko. Różdżkę nagle schował a dziecko oddał matce. Ta zapłakana od razu odebrała swoją pociechę, która we łzach, wtuliła się do jej ciała.
- Dziękuję!
Zdążyła odpowiedzieć. Od razu zerwała się aby uciec w bezpieczne miejsce.

Tristan również wyłonił się z ruin zmierzając na dzielnicę Westminster. Tam również spotkał go katastroficzny wygląd otoczenia. Powalone pojazdy, budki. Nad prawie każdą kamienicą mroczny znak. Nie wszystkie jednak trawił ogień. Gdy podbiegł do swojej zamieszkałej kamienicy, gdzie mieściło się jego mieszkanie, czuł jakby – dziwną ulgę? Kamienica choć osmolona, pełna dymu, nie strawił ją ogień. To jednak zmarszczył brwi. Wyciągnął różdżkę i udał się do jej wnętrza. Skierował na odpowiednie piętro i od razu wszedł do mieszkania, zamek otwierając prostym zaklęciem, alochomory. Od razu po wejściu poczuł, że jest coś nie tak.

Nie dość, że śmierdziało, przez co musiał rękawem zatkać nos, dostrzegł iż ściany jego mieszkania, wyglądały jakby coś spływało po ścianach. Nie była to raczej woda. A może?

"Co to jest?" – zapytał sam siebie w myślach. Podejrzewałby, że to woda, bo może ktoś gasił dach, a budowla może jednak nie jest szczelna. Podszedł do jednej ściany i dotknął plamy. Jakby roztarł ją. Ta jednak znów się pojawiła. Powąchał to, co miał na palcach, ale szybko go odrzuciło. Machnął różdżką w stronę okien, otwierając je na oścież. Nie wiele to pewnie da, ale czuł, że dłużej tutaj nie zostanie. Nie był jeszcze świadom tego, że cały smród osadza się na nim. Na jego włosach, ubraniach, dłoniach. Że przesiąka klątwą tego miejsca. Jednego był pewny, że ono nie spłonęło. Wszystko było na swoim miejscu. Teraz ważne było wrócić do Olivii. Odnaleźć ją. Mieć pewność, że nic jej nie jest.

Opuścił mieszkanie, zamykając zaklęciem drzwi. Upewniając, że nikt go nie widział, jak użył podstawowego zaklęcia. Wybiegł na dół, opuścił kamienicę stając znów na tej ulicy, ale po drugiej stronie. Zadarł głowę do góry, aby coś sprawdzić.
Wtedy zamarł.

Nad zamieszkaną przez niego kamienicą unosił się Mroczny Znak. Wiedział już.
”Byli tu…" – Rzekł w myślach. Nie był jedynym mugolskim mieszkańcem ten kamienicy, tej ulicy i dzielnicy.
- Co tak śmierdzi?
Usłyszał za sobą. Obejrzał się i dostrzegł wychodzących dwóch śmierciożerców z budynku naprzeciw.
- Tylko Szlama tak śmierdzi.
Odparł drugi.
Tristan od razu odbiegł od nich na drugą stronę ulicy. Mając wycelowaną różdżkę przed siebie w ich kierunku. Nie rozpoznawał ich. Ci mieli inne maski, niż tamci, którzy odebrali mu mowę.
Oni się śmiali, twierdzili że śmierdzi. Dopiero wtedy Tristan zrozumiał, kiedy powąchał mankiet swojego płaszcza. Przesiąkł smrodem swojego mieszkania.

Musiał jednak skupić się na tych dwoje. Trauma jednak nie pozwalała mu się odpowiednio skoncentrować. Zamiast jednak walczyć, rzucił w ich stronę zaklęcie bombardy, aby zwalić część kamienicy na ich głowy, po czym ruszył biegiem w dalszą część ulicy.

Część gruzu spadła na śmierciożerców, którzy starali się przed tym obronić.
- Co za tchórz.
Warknął wściekle jeden ze śmierciożerców. Wygrzebując się. Drugi bez słowa po tym jak się pozbierał, teleportował przed Tristana, blokując mu dalszą drogę ucieczki. Tym samym, chwytając go szybko za rękę z różdżką. Drugą ze swoją przyciskając mu do brzucha, używając zaklęcia niewybaczalnego, crucio.

Ward choć nie mógł krzyknąć z bólu, bowiem struny głosowe miał uszkodzone, skulił się i w miarę możliwości, kopnął w piszczel śmierciożercę aby zdekoncentrować go. Ten syknął, przerywając zaklęcie i puściło, używając innego czaru, jak odrzucenie na ścianę budynku. Tristan poleciał uderzając plecami, po czym upadając na chodnik. Drugi śmierciożerca, dołączył do kolegi.

- Wydaje mi się, że mamy szczęśliwą ofiarę. Nie mówi.
Rzekł jeden z nich, zauważając tę wadę u Tristana. Postanowili więc, pobawić się z nim. Sprawdzić, jak dobry jest w walce o swoje życie.

Nastąpiła wymiana zaklęć atakująca i odbijająca. Tristan wiedział, że nie podoła im obu razem. Mógłby wezwać pomoc przez fale, ale nie miał jak się skoncentrować, kiedy Ci dwoje, naciskali na niego atakami magicznymi. W końcu nie dał rady odeprzeć wszystkich. Oberwał. Odleciał pod jakąś ścianę. Usłyszał następnie jakiś huk. Gdy spojrzał nad siebie, widział lecący gruz. Na tyle szybko jak potrafił, pozbierał się, aby uciec. Nie zdążył. Jeden z cięższych głazów spadł mu na nogę. Krzyknął otwierając usta, nie wydobywając z siebie głosu. Zacisnął powieki, czując ból u nogi. Obejrzał się, próbując ją wyciągnąć, ale nic to nie dało. Skierował w kierunku betonu różdżkę. Tę jednak szybko stracił prze rozbrojenie. Poleciała z dala od jego zasięgu. Śmierciożerca podszedł do niego bliżej i chwycił za włosy.

- Biorąc pod uwagę Twoją sytuację, chyba nikt Ci nie pomoże.
Stwierdził oschle zamaskowany morderca w czarnej szacie. Uderzył głową Tristana  o chodnik, a jako że czarodziej leżał na brzuchu, miał rozciętą skroń i dostał oszołomienia w głowie.
- Wiejemy. Mamy jeszcze coś do zrobienia.
Powiedział drugi ze śmierciożerców. Na odchodne jednak, postanowili przykryć młodego czarodzieja innymi gruzami, aby nie mógł się wydostać. Pozbierane kamienie, cegły, pręty, tynk opadły na ciało Tristana, sprawiając więcej bólu w plecach. Uniemożliwiając mu jakiekolwiek podniesienie się i wszelkie próby ucieczki.

Ostatnie co Tristan słyszał, to trzask ich teleportacji. Nie mógł krzyknąć, aby wołać o pomoc. Nie miał pod ręką nic, bo pozwoliłoby zwrócić na siebie uwagę. Wzrokiem błądził po terenie, aby odszukać swoją różdżkę. Z bólem na twarzy, spływającą po niej krwią. A kiedy dostrzegł, nie mógł jej nawet dosięgnąć.

Pozostawiony samemu sobie, czekał nie wiadomo na co. Na koniec? Myślami był przy Olivii. Chcąc ten jeden raz jeszcze ją zobaczyć... 



@Olivia Quirke

______________________
Spalona Karta: Zacieki

Przewagi: Odwaga
Zawady: Szlama, Niemowa

Córka koleżanki twojej starej
Powinni wynaleźć kamizelki ochronne na duszę, nie tylko na ciało.
Rude proste włosy, obcięte za ramiona, rozwiane. Piegowaty nos. Niebieskie oczy. Drobna, raczej szczupła, wiecznie roześmiana, rozgadana. Niska, mierząca zaledwie 160 cm wzrostu.

Olivia Quirke
#4
11.05.2025, 17:44  ✶  
Istniał jeden bardzo ważny powód, dla którego nie chciała powiedzieć Tristanowi wszystkiego: po prostu, najzwyczajniej w świecie, nie mogła. Miała do zrobienia kilka rzeczy, o których Ward nie mógł wiedzieć i to nie tylko dlatego, że nie pochwaliłby jej działań i podjęcia tak ogromnego ryzyka. Po prostu nie była w pozycji, by decydować kto może wiedzieć o tym, że Olivia wplątała się w działania Zakonu Feniksa. Patrząc na to, co mówiła Brenna kilka dni temu, a potem zarówno Nora, jak i Dora no i w końcu Millie: działania "przyjaciół" były tajne. I chociaż serce jej pękało na samą myśl o tym, że ukrywała coś przed swoim chłopakiem, to również w trosce o niego i jego kolejne działania musiała po prostu przemilczeć kilka spraw. Bo oczywiście że zamierzała mu powiedzieć, że odwiedziła Norę, że porozmawiała z mamą i potem natrafiła na Moody: ale chciała, żeby nie myślał, że te wszystkie działania były ze sobą powiązane.

Jeszcze kilka chwil temu Olivia była razem ze wszystkimi w miejscu, które było względnie bezpieczne. Ale nie mogła tam zostać: wiedzieli, jaka jest sytuacja a Brenna wiedziała, z kim Olivia się związała. Bycie tak daleko od siebie tak długo w takiej sytuacji sprawiało, że czuła jakby jej dusza była rozrywana na kawałki. Bolał ją niemalże każdy jej fragment: bała się o niego. Dobrze, że nie potrafiła czytać w myślach, bo jej serce by chyba pękło na milion kawałków gdyby się dowiedziała, jakie myśli w tej samej chwili miał Tristan. Olivia była tak wystraszona, że użyła również jednej ze swoich umiejętności, której nienawidziła: teleportacji.

Miała głęboko w nosie, czy ktoś ją zobaczy: Londyn - cały Londyn - płonął, na niebie pyszniły się zielone, mroczne znaki, a ona miała się przejmować czy nie wpadnie na jakiegoś mugola? Na jej szczęście nie wpadła na nikogo: wylądowała w uliczce, którą pamiętała z ostatnich wizyt u Warda. Niedaleko jego mieszkania. Lecz zanim była w stanie w ogóle podnieść głowę, runęła na kolana i zaczęła wymiotować. Rude włosy, i tak brudne od sadzy, weszły jej w drogę, ale nie była w stanie opanować skurczów żołądka, by pomóc sobie jakkolwiek je odgarnąć. Dlatego właśnie nienawidziła teleportacji: mogłaby robić wszystko - nie jeść przez tydzień, brać eliksiry czy inne gówna, a i tak skończyłaby w zaułku rzygając jak kot. A trzeba było przyznać, że miała co zwracać bo przecież gdy ten koszmar się zaczął, to byli w trakcie kolacji.

Dotarła tutaj dużo później, niż walka, która się odbyła między Tristanem i Śmierciożercami. Nie wiedziała, że mu się coś stało: wiedziała tylko gdzie mieszka i gdzie jest w miarę bezpiecznie, żeby się teleportować. Widziała gruzy z boku i za sobą, ale skąd miała wiedzieć, że jej ukochany był właśnie pod nimi? Na ten moment zajęta była głośnym wymiotowaniem, które rozległo się zaraz po charakterystycznym trzasku aportacji. Minie dobra chwila, zanim wstanie na nogi, ale już teraz wiedziała, że musi wziąć się w garść: widziała mroczny znak, gorejący nad budynkiem. Nie była pewna, czy mężczyzna tu będzie, ale to była pierwsza lokalizacja, która wpadła jej do głowy: jego własne mieszkanie.

@Tristan Ward
Czarodziej
Życie to sztuka, którą uprawia niewielu. Większość tylko wegetuje.
Wysoki brunet, mierzący 193 cm o zielonych oczach. Ubierający się jak zwyczajni mugole, nie rzucając się w oczy. Szczupły, z dobrze zbudowaną sylwetką.

Tristan Ward
#5
14.05.2025, 11:09  ✶  

Nie miał pojęcia, jak długo leżał. Prawie przysypany w całości gruzem, nie miał jak się wydostać. Czuł, a może i nie czuł, dolnej części ciała, która mogła mu zdrętwieć. Na pewno bolały go plecy i noga. Brak możliwości wołania o pomoc, stawiał go w sytuacji straconej. Jakby miał w ten sposób pożegnać się ze swoim życiem. Kilkakrotnie ktoś przechodził, przebiegł. Nie zauważył małej kupki gruzu pod budynkiem dalej od jego miejsca zamieszkania. Ani wystającej górnej części ciała ludzkiego. Włosy miał ubabrane od popiołu i pyłu. Nie można pominąć faktu, że wsiąknął całą śmierdzącą chyba klątwą ze swojego mieszkania, które choć miało szczęście uniknąć ognia, śmierdziało czymś nieznanym. A to także mogło odrzucać innych przechodniów, posiadających wrażliwy węch.

Mijały godziny. Tristan opadł z sił, kładąc głowę na przedramionach. Ocknął się, kiedy usłyszał wymiotowanie. Dość głośne. Próbował podnieść się na przedramionach i obejrzeć, ale zasięg widzenia miał ograniczony. Powinien zwrócić na siebie jakoś uwagę, nim ta osoba dojdzie do siebie i ruszy dalej. Spróbował zdjąć z siebie jeden kawałek betonu, czy nawet dosięgnąć jakiś pod ręką. Rzucił nim w kierunku głównej ulicy, aby zrobić hałas a także odwrócić uwagę tej osoby. Gdyby mógł krzyczeć, to by to zrobił.

Mieszkanie Tristana w kamienicy było nienaruszone. Jedyna zmiana w nim, to otwarte na oścież okna, jakby właściciel chciał je wywietrzyć. Sam Tristan miał rany na twarzy, szczególnie przy prawej skroni, znajdował się strumyk zaschniętej krwi, zmieszanej z pyłem gruzowym. Jego różdżka leżała dalej w zasięgi wzroku, ale nie był wstanie jej w ogóle dosięgnąć.



@Olivia Quirke
Córka koleżanki twojej starej
Powinni wynaleźć kamizelki ochronne na duszę, nie tylko na ciało.
Rude proste włosy, obcięte za ramiona, rozwiane. Piegowaty nos. Niebieskie oczy. Drobna, raczej szczupła, wiecznie roześmiana, rozgadana. Niska, mierząca zaledwie 160 cm wzrostu.

Olivia Quirke
#6
14.05.2025, 11:34  ✶  
To było ryzykowne z jego strony - hałasowanie, gdy nie wiadomo było, kto był obok. Zawsze mogło okazać się, że to ktoś, kto jest po drugiej stronie barykady, niż on, prawda? Najwyraźniej jednak los postanowił dać Tristanowi i Olivii kolejną szansę, być może ostatnią, skoro to właśnie ona pojawiła się obok kupki gruzu. I owszem, gdy już skończyła wymiotować, to zapewne nie zwróciłaby na nią uwagi, ale kawałek kamienia, który potoczył się po kamiennym bruku, sprawił że wciąż klęcząca Quirke zamarła.

Nie przyszło jej na razie do głowy, że tam może być jej ukochany. Pierwszym, o czym pomyślała, było całkowite znieruchomienie - jak ofiara, która tylko czeka na atak. Może to byli śmierciożercy? W końcu już chyba nikt nie miał wątpliwości, kto za tym stał, a w mugolskiej części Londynu powinno ich być więcej, prawda? A gdy nie zauważyła zagrożenia, zaczęła nasłuchiwać. Na trzęsących się kolanach Olivia podniosła się na równe nogi, rozglądając w poszukiwaniu hałasu.
- Jest tu ktoś? - głos miała drżący od wysiłku, bo zwrócenie całej kolacji to nie byle co. A potem dostrzegła gruz. Czy tam się coś poruszyło? Zmrużyła oczy. - Halo?
Podeszła bliżej, obchodząc kałużę rzygowin. Wyglądała okropnie, tak jak jej zwrócona kolacja, ale to nie było teraz ważne. Powinna szukać Tristana, ale nie mogła przecież przejść obojętnie, jeżeli pod tymi gruzami ktoś faktycznie był. Węsząc jednak podstęp, stanęła w niewielkiej odległości i sięgnęła po różdżkę.
- Halo...? - powtórzyła ciszej, zaciskając palce na rękojeści różdżki. Czy ktokolwiek miałby szansę przeżyć zasypanie gruzami? A może to pułapka?

Rzucam zapomnianą kością za pozwoleniem Bezy

!Strach przed imieniem

@Tristan Ward
Czarodziejska legenda
Przeciwności losu powodują, że jedni się załamują, a inni łamią rekordy.
Los musi się dopełnić, nie można go zmienić ani uniknąć, choćby prowadził w przepaść. Los objawia nam swoje życzenia, ale na swój sposób. Los to spełnione urojenie. Los staje się sprawą ludzką i określaną przez ludzi.

Pan Losu
#7
14.05.2025, 11:34  ✶  
Chociaż nie doznajesz żadnych omamów słuchowych, nie jesteś w stanie wydusić z siebie Jego imienia. Kogo? Sam-wiesz-kogo... T-tego, którego imienia nie wolno wymawiać... Tego, który zasiał w ludziach strach.
Czarodziej
Życie to sztuka, którą uprawia niewielu. Większość tylko wegetuje.
Wysoki brunet, mierzący 193 cm o zielonych oczach. Ubierający się jak zwyczajni mugole, nie rzucając się w oczy. Szczupły, z dobrze zbudowaną sylwetką.

Tristan Ward
#8
14.05.2025, 11:50  ✶  

Ryzykował wiele. Przede wszystkim, swoje życie. Nie miał innego pomysłu, jak się kimkolwiek skontaktować. Choć, mógł przez fale wezwać do pomocy aurorów. Tych, których znał. Ale czy nie byliby bardziej zajęci i potrzebni w innym miejscu? Czy ci, których znał, jeszcze tam pracują? Najpewniej Brenna.

Wiedział, ze robienie niespodziewanego hałasu, może wystraszyć ludzi w tym przypadku, w takich okolicznościach. Że zostanie pominięty, zapomniany. Próbował wielokrotnie wołać, ale jego usta jedynie potrafiły ułożyć się w słowa "pomocy" i nic więcej.  Żaden dźwięk nie wyszedł z jego gardła. Ale teraz, kiedy po tych godzinach leżenia pod częścią gruzu, usłyszał wymioty a potem, jej głos, zamarł.

"Olivia…" – rozpoznał jej głos, w myślach wypowiadając jej imię. To oczywiście musiała być ona. Wiedział o jej problemach żołądkowych wywoływanych przez teleportacje. Próbował się obejrzeć, ale nie bardzo mógł ją dostrzec. Może stała tyłem? Bokiem?
"Błagam podejść… Albo uciekaj." – próbował jej przekazać swoje myśli, które mogła przecież nie odebrać. Nie chciał aby się narażała. Ale z drugiej strony, była jego nadzieją. Ratunkiem.

Zaryzykował raz jeszcze. Sięgnął po kolejny kawałek gruzu i rzucił go na ulicę, aby się poturlał. Aby zwróciła uwagę, skąd dochodził. Sam z kolei próbował się podnieść, prostując ręce, ale to na nic. Opadł z sił. Jedynie drobne kawałki gruzu rozsypały się na boki, jakby naruszone przez ciało ludzie pod nim znajdujące. Większy, wciąż uciskał mu na plecach. Dlatego nie mógł się bardziej podnieść. Ale może kobieta dostrzegła go? Dostrzegła próby? Gdyby mógł, odezwałby się. Zawołał ją.



@Olivia Quirke
Córka koleżanki twojej starej
Powinni wynaleźć kamizelki ochronne na duszę, nie tylko na ciało.
Rude proste włosy, obcięte za ramiona, rozwiane. Piegowaty nos. Niebieskie oczy. Drobna, raczej szczupła, wiecznie roześmiana, rozgadana. Niska, mierząca zaledwie 160 cm wzrostu.

Olivia Quirke
#9
14.05.2025, 11:59  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 14.05.2025, 12:03 przez Olivia Quirke.)  
Nie mogła go usłyszeć - nie mogła usłyszeć jego myśli, nie miała żadnych przeczuć, że to on tam może leżeć. Nie miała nawet pewności, że Ward jest wciąż w tej dzielnicy, może właśnie teraz biegał po magicznej części Londynu i jej szukał? W końcu minęło tyle godzin... Z każdą kolejną upływającą minutą czuła, że nie powinna była go zostawiać. Że powinna była mu powiedzieć, dokąd idzie, że powinna wymyślić jakiś sposób na to, by mogli się komunikować. Żałowała, że się rozdzielili, szczególnie teraz, gdy wydawało jej się, że ona sama jest w niebezpieczeństwie. Ale to wszystko z drugiej strony nie wyglądało na pułapkę. Gdy kolejny kamień się poruszył, miała już pewność, że ktoś potrzebuje pomocy. A ona była jeszcze sprawna, choć zmęczona i brudna. Każdy mięsień w jej ciele drżał, protestując za każdym razem, gdy zmuszała swoje ciało do wysiłku, ale nie mogła teraz odejść. Nie, gdy nabrała pewności, że ktoś jest pod gruzami.
- Zaraz cię wyciągnę, spokojnie - powiedziała cicho, podchodząc do kamieni. Była tak cholernie zmęczona, tak bardzo chciała odpocząć, położyć się gdzieś i zasnąć. Ale nie mogła. Spróbowała więc przy pomocy translokacji podnieść większe kamienie tak, by rozgarnąć gruzowisko - a potem, nawet jeżeli by się jej nie powiodło - zacząć rozgarniać gruzy rękoma.

Rzut na translokację 1k
Rzut O 1d100 - 35
Akcja nieudana


Miała już schowaną różdżkę, gdy spod kamieni zaczęło wyłaniać się ciało. Kamienie oczywiście że ani drgnęły, musiała więc po raz kolejny tej nocy zmusić się do fizycznego wysiłku. Mogło to boleć nie tylko ją, ale i osobę, która była pod gruzami. Ale nie obchodziło jej teraz to: musiała wydostać tego kogoś.
- Zaraz cię wydostanę - powiedziała, łapiąc za kamyki i raniąc sobie opuszki palców. Złamała po drodze paznokieć, lecz to nie było teraz ważne. Nie teraz, gdy zobaczyła znajomą sylwetkę pod gruzami. - Tristan...?
Jej usta poruszyły się prawie bezgłośnie, a adrenalina dodała jej sił. Zaczęła odrzucać kamienie z coraz większą prędkością, w panice wręcz. Jej oczy zaszły łzami.
- Tristan, Tristan! Daj znak, że żyjesz! - oczywiście że żył, w końcu ruszał tymi kamieniami, ale zaczynała tracić zmysły. Odrzucała mniejsze i większe kawałki gruzów, a łzy żłobiły na jej brudnej twarzy kolejne linie. Czuła, jakby jej serce rozpadło się na tysiące kawałków. To była jej wina - nie powinni byli się rozdzielać. Widząc wielki kamień, wstała i po prostu go zrzuciła z pleców mężczyzny. Nie widziała jego różdżki, nie widziała już nic - chciała tylko zobaczyć, czy jej ukochany się rusza.

@Tristan Ward
Czarodziej
Życie to sztuka, którą uprawia niewielu. Większość tylko wegetuje.
Wysoki brunet, mierzący 193 cm o zielonych oczach. Ubierający się jak zwyczajni mugole, nie rzucając się w oczy. Szczupły, z dobrze zbudowaną sylwetką.

Tristan Ward
#10
14.05.2025, 12:47  ✶  

Słyszał kroki, a potem słowa. Niby poczuł ulgę, ale też ból przeszywający jego ciało. Zmarszczył brwi, zacisnął zęby. Pozwolił działać Olivii. Wierzył, że to ona. Jej drobne ręce zaczęły rozgrzebywać gruz z jego ciała. Słyszenie jej głosu go uspokajało. Choćby pod tym względem, że była obok. Jeżeli nie zobaczy jej, to chociaż mógł słyszeć. Trwało to trochę, aż usłyszał swoje imię, wypowiedziane jej głosem. Nie była pewna?

Tristan odwrócił głowę, gdy padły jej kolejne słowa, posyłając jej słaby ale szczęśliwy uśmiech, że ją widzi. To powinien być dla niej wystarczający znak, że żyje. Jeżeli potrzebowała kolejnego dowodu. Widok jej łez na policzku, zabolał. Ale czego innego mogli się spodziewać? Nie mieli wątpliwości, że się odnajdą. Obiecała to. Nie padła jednak kwestia tego, czy odnajdzie go żywego, czy martwego.

Kiedy poczuł, że żaden ciężar nie uciska mu pleców, spróbował podnieść się na kolana, podpierając rękoma. Skrzywił z bólu, czując go na kręgosłupie. Wstać jednak nie mógł, ale chociaż obejrzeć za siebie. Jego noga tkwiła jeszcze pod kolejnych większym gruzem, który upadł mu podczas ataku. Było można domyślić się, że zniszczenia na budynkach, były wynikiem walki, rzucanych zaklęć.

Podpierając się jedną ręką podłoża, choć nie mogąc się odwrócić pełniej, spojrzał na zapłakaną twarz Olivii. Uśmiechnął się słabo ale i szczęśliwy, że widzi ją żywą. Drugą dłonią dotknął jej policzka, jakby chciał poczuć jej skórę. Oboje byli brudni. Ale czy nie przeszkadzało jej to, że śmierdział?

Zerknął w kierunku swojej różdżki, która leżała daleko od jego zasięgu rąk, ale widoczna na zasięg oczu. Puścił jej policzek i chcąc pokazać jej, gdzie leży jego różdżka, opadł na łokieć. Skrzywił się z bólu, ale mimo to, pokazał jej, gdzie ma spojrzeć. Palcem pokazując wystający patyk, mając nadzieję, że jest cały. Czy byłaby wstanie mu go podać? Spróbowałby sam użyć zaklęcia aby pozbyć się sporego kawałka betonu ze swojej nogi.



@Olivia Quirke
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Tristan Ward (3804), Pan Losu (69), Olivia Quirke (2726)


Strony (3): 1 2 3 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa