Nie podoba mi się, że z całego listu zapamiętałeś imię mojej siostry. Padło raptem w jednym zdaniu. Rozumiem, że jest Ci z tym źle. Ma swoje sprawy na głowie, rzadko przebywa w domu. Zapewne gdy wróci to z przytupem. Do tego czasu wyzdrowiej i wróć do mnie normalności.
Znów gdybasz? Nie mam pojęcia, nie jestem jasnowidzem. Nie wiem co by się stało. Możliwe, że prędzej czy później zostalibyśmy sam na sam i czymś zwróciłbyś moją pełną uwagę. Myślę, że podświadomie podejrzewałem, że mój brak zainteresowania małżeństwem może mieć drugie dno. Najwyraźniej dobrze to z siebie wypierałem skoro tak długi czas byłem sam. Otworzyłeś mi oczy i cieszę się, że jednak umiem się zakochać.
Mam już jacht, nie musisz wiosłować. To była fajna przygoda. Tamtego dnia byliśmy obaj spięci więc wymyśliłem sposób na rozładowanie emocji. Zobacz jak nam się humor później poprawił. Twoja mina była niesamowicie zabawna, Ty mój szczurze lądowy. Nie moja wina, że nie założyłeś wtedy stroju kąpielowego. Na jacht też taki weź bo nie wiadomo czy znów mi nie odbije.
Wciąż jestem w szoku z tego co się działo tamtego dnia i aż do dziś. Niesiesz chaos w moim uporządkowanym życiu. Pogubiłem się, dlatego czekam aż wyjdziesz ze szpitala. Nie jestem w dobrej kondycji do interakcji społecznych, wycofuję się w rozmowach. Potrzebuję Twojej wizyty dlatego jacht jest szorowany przez wynajętą sprzątaczkę. Wszystko, aby zająć myśli.
Mam się do Ciebie deportować? Mogę być obok tak długo aż mnie stamtąd nie wyrzucą, a możliwe, że kilka osób podejmie takie próby jak nas razem zobaczą.
Już niedługo się spotkamy. Zamykam oczy i czekam na ten dzień.
Patrzący na tykanie zegara...
C. F.