29.11.2022, 08:54 ✶
Od kiedy pojawiła się w Londynie, nic nie szło tak, jak pójść powinno. Uczucie obezwładniającej pustki zbliżało się do niej nieustannie, jeszcze bardziej przygniatając świadomość. Nie minęło zbyt wiele czasu, ale w jej odczuciu wciąż zbyt mało, aby mogła poradzić sobie z wciąż nawarstwiającymi się problemami. A tych niestety było całkiem sporo. Chociaż tyle dobrego, że Castiel obiecał przenocować ją na kanapie w najbliższym czasie. Gdyby nie rodzina żyjąca w tym mieście, nie miałaby nawet w jaki sposób zadbać o dach nad swoją głową.
Jej oszczędności mocno się uszczupliły, a wciąż nie miała żadnych perspektyw na pracę. Merlinie, była aurorem! A teraz nie ma pojęcia, kim będzie. Nic więc dziwnego, że kiedy smutek i rozczarowanie swoim własnym postępowaniem ogarniały ją coraz bardziej, podjęła jedną, bardzo ważną decyzję, która mogła jej pomóc; poszła do pubu Dziurawy Kocioł. Przy dobrych wiatrach wleje w siebie wystarczającą ilość alkoholu, dzięki czemu zapomni o problemach, która się w jej życiu ostatnio nawarstwiły.
Zanim weszła do pubu kompletnie zmieniła swój wygląd, tak na wszelki wypadek. Nie wiedziała, jakie działania podjął jej ojciec i nie była pewna, czy aby nie chciał sprawdzić jej obecności w Londynie. A ona jeszcze nie zamierzała się z nią zdradzać.
Jak na tą godzinę, zastała tam naprawdę dużo ludzi. Większość zajęta swoimi sprawami, tocząca rozmowy z partnerami. Ona kompletnie nie miała ochoty na cudze towarzystwo. Prawdopodobnie gdyby poprosiła, Castiel chętnie by się z nią tutaj wybrał. Tyle że kolejne godziny w obecności zamartwiającego się wzroku Flinta wyglądały raczej jak udręka dla niej, niekoniecznie ciekawe spędzenie czasu.
Na początek zamówiła coś, co nazywało się krwią czarownic. Nie znała tego drinka, ale barman obiecywał się może ją sponiewierać. Zaufała mu, bo właśnie tego potrzebowała. Usiadła przy kontuarze i z kieszeni kurtki wyjęła paczkę papierosów. Odruchowo odpaliła jednego bezróżdżkowo. Zaciągnęła się głęboko i po chwili upiła nieco drinka. Wykrzywił jej twarz i przepalił gardło. Merlinie, skoro tak smakowała krew czarownic, to nic dziwnego, że tak łatwo "płonęły" na stosie.
Jej oszczędności mocno się uszczupliły, a wciąż nie miała żadnych perspektyw na pracę. Merlinie, była aurorem! A teraz nie ma pojęcia, kim będzie. Nic więc dziwnego, że kiedy smutek i rozczarowanie swoim własnym postępowaniem ogarniały ją coraz bardziej, podjęła jedną, bardzo ważną decyzję, która mogła jej pomóc; poszła do pubu Dziurawy Kocioł. Przy dobrych wiatrach wleje w siebie wystarczającą ilość alkoholu, dzięki czemu zapomni o problemach, która się w jej życiu ostatnio nawarstwiły.
Zanim weszła do pubu kompletnie zmieniła swój wygląd, tak na wszelki wypadek. Nie wiedziała, jakie działania podjął jej ojciec i nie była pewna, czy aby nie chciał sprawdzić jej obecności w Londynie. A ona jeszcze nie zamierzała się z nią zdradzać.
Jak na tą godzinę, zastała tam naprawdę dużo ludzi. Większość zajęta swoimi sprawami, tocząca rozmowy z partnerami. Ona kompletnie nie miała ochoty na cudze towarzystwo. Prawdopodobnie gdyby poprosiła, Castiel chętnie by się z nią tutaj wybrał. Tyle że kolejne godziny w obecności zamartwiającego się wzroku Flinta wyglądały raczej jak udręka dla niej, niekoniecznie ciekawe spędzenie czasu.
Na początek zamówiła coś, co nazywało się krwią czarownic. Nie znała tego drinka, ale barman obiecywał się może ją sponiewierać. Zaufała mu, bo właśnie tego potrzebowała. Usiadła przy kontuarze i z kieszeni kurtki wyjęła paczkę papierosów. Odruchowo odpaliła jednego bezróżdżkowo. Zaciągnęła się głęboko i po chwili upiła nieco drinka. Wykrzywił jej twarz i przepalił gardło. Merlinie, skoro tak smakowała krew czarownic, to nic dziwnego, że tak łatwo "płonęły" na stosie.