29.11.2022, 20:03 ✶
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 29.07.2023, 17:57 przez Morgana le Fay.)
adnotacja moderatora
Rozliczono - Brenna Longbottom - Badacz Tajemnic
Ulica Śmiertelnego Nokturna znajdowała się zaledwie rzut kamieniem od Pokątnej, a mogłoby się wydawać, że obie aleje należą do zupełnie różnych światów. Na Nokturnie straszyły odrapane fasady budynków, okna często były pozabijane deskami, a wejście do ciemnego zaułka mogło być ostatnią rzeczą, jaką zrobisz. Zakapturzone, podejrzane indywidua, spotykało się tu na każdym rogu, a w sklepach i lokalach rzadko oferowano takie towary, jakie znajdowało się na Pokątnej.
Brenna Longbottom pochodziła z innego świata niż większość bywalców Nokturna. Ulica nie była jej jednak obca, a ona czasem zapuszczała się w niektóre jej zakątki - choć rzadko w głąb i nigdy aż do podziemnych ścieżek, a przynajmniej nie sama. Tego dnia zaprowadziły ją tutaj na wpół służbowe, na wpół prywatne próby namierzenia czarodzieja, u którego ponoć pewien mag kupił naszyjnik, który z kolei potem wpadł w ręce Brenny... i okazał się przeklęty. Służbowe - bo dochodzenie prowadzono oficjalnie. Prywatne - bo Brenna aż za dobrze wiedziała, że jeżeli zgodnie z wolą przełożonego pojawią się tu jutro, w grupie, to nagle wszyscy potencjalni świadkowie oślepną, ogłuchną i dostaną zbiorowej utraty pamięci.
Prędzej porozmawiają z kobietą ubraną w nijaki strój, oferującą srebrną monetę niż z Brygadzistką na służbie.
Oczywiście, istniała też szansa na to, że taką kobietę spróbują napaść albo przynajmniej okraść. Na szczęście Bren bywała już tutaj, wiedziała więc mniej więcej co na siebie założyć, jak iść i w jaki sposób się zachowywać (a właściwie jak się nie zachowywać: na przykład nie przyglądać się nikomu nadmiernie, nie wyglądać na zagubioną, zdenerwowaną albo niepewną), by do tego nie zachęcać. Bywała tu na patrolach w parę osób, i w większych grupach, gdy przeprowadzali jakiś nalot, a niekiedy musiała chodzić icognito - jak teraz. Zdążyła nauczyć się, w których miejscach szczególnie uważać, jakie budynki omijać szerokim łukiem, kto tu "rządzi"... oraz, przede wszystkim, że wszystkie te lekcje są na nic, jeżeli nie zachowasz czujności. Dlatego Brenna próbowała mieć oczy dookoła głowy, a dłoń trzymała też tuż przy kieszeni tak, by w razie potrzeby szybko sięgnąć po różdżkę.
Dzień chylił się już powoli ku końcowi, cienie się wydłużały, niebo ciemniało. Brenna przyspieszyła kroku, bo też była część wiedzy o tym miejscu: absolutnie - nie - wychodź - tu - po - zmroku, jeżeli nie masz ochoty na mały pojedynek. Najczęściej toczony przeciwko paru osobom. Nie zdążyła jednak dojść do Alei Horyzontalnej. Przystanęła, dostrzegając dwóch bywalców. Którzy z kolei obserwowali kogoś, kto nie tylko najwyraźniej pochodził z innego świata niż ludzie Nokturna, ale chyba też nie do końca wiedział, jak to zamaskować... Zarówno stroje, jak i język ciała tej dwójki wskazywał Brennie na to, że niekoniecznie mają przyjazne zamiary.
Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.