—20/12/1970—
Restauracji babki Nory, Dolina Godryka
Erik Longbottom & Nora Figg
Przemierzając pogrążone w ciszy i ciemności ulice Doliny Godryka, z zamyślenia Erika wyrwało go dopiero światło wydobywające się z tak dobrze mu znanej restauracji. Przystanął na chwilę i pokręcił z niezadowoleniem głową, gdy zdał sobie sprawę, że z wnętrza lokalu dochodzą do niego dźwięki muzyki. Czy przypadkiem nie powinni już zamykać? A może zmienili godziny pracy z okazji Yule? Bądź co bądź, okres ten był dosyć intensywny w handlu i usługach, ale Nora nie powinna się aż tak przepracowywać. Czy naprawdę zamierzała obsługiwać gości całą noc, pichcąc dania w kuchni i rozlewając trunki wszystkim nocnym markom w okolicy?
Na samą myśl o wypiekach przyjaciółki, zaburczało mu w brzuchu. Eh, szlag by to. Teraz to już nie miał wymówki, aby nie wejść do środka i chociaż się nie przywitać. Może załapie się jeszcze na jakieś ostatnie porcje ryby z frytkami? Poprawił biało-niebieską czapkę ze świątecznym wzorem, naciągając ją mocniej na czoło i skierował swe kroki w stronę głównego wejścia, starając się nie wywrócić na oblodzonym chodniku. Sądził, że najgorszą przeszkodę już pokonał, jednak okazało się, że drzwi były zaryglowane, a światła, które wcześniej dostrzegał, wcale nie pochodziły z głównej sali, a bardziej z zaplecza.
Zmarszczył brwi i westchnął cicho, starając się zbytnio nie krzywić. Powoli, krok za krokiem, obszedł budynek, aby spróbować wejść do środka tylnym wejściem. Wątpił, aby o tej porze to babcia Figg pełniła wartę, broniąc dobytku. Czarownica, chociaż dalej wykazała się sporą chęcią do pracy, wciąż miała już swoje lata. Longbottom był niemalże w stu procentach pewny, że jej wnuczka kręciła się gdzieś na kuchni, przygotowując lokal na następny dzień.
— Ona się sama prosi o kłopoty — skomentował pod nosem, orientując się, że wejście dla pracowników było otwarte i każdy bez trudu mógł wejść do środka. A to podobno on kwestionował to, że sytuacja w kraju wcale nie była taka zła, jak wszyscy mówili. Cóż, przynajmniej zamykał drzwi od domu.
Nacisnął na klamkę, a drzwi bez najmniejszego sprzeciwu ustąpiły. Mężczyzna stanął w progu, zaglądając do środka, jednak odczekał paręnaście sekund, jak gdyby chciał się upewnić, czy faktycznie systemy obronne budynku były na tak niskim poziomie. A może niedomknięte drzwi po prostu sprawiły, że wszelkie zaklęcia zabezpieczające nie do końca poprawnie funkcjonowały? To też jakaś opcja, pomyślał, obstukując cicho zaśnieżone buty o wycieraczkę i i ruszając dalej.
Wemknął się do kuchni i uświadomił sobie, że ktoś tu sobie słuchał głośno muzyki. Magiczny gramofon, ulokowany w rogu pomieszczenia, raczył właśnie Norę Figg dźwiękami świątecznych hitów tego roku, w trakcie, gdy sama zainteresowana, uwijała się przy stanowisku pracy, chowając różne przyrządy kuchenne po szafkach. Cóż, przynajmniej nie zapracowywała się na śmierć i kończyła pracę. Gdyby zobaczył, że obsługuje pełną salę, to zapewne by jej nagadał.
— Można Ci zrobić zdjęcie i wysłać do Proroka Codziennego z podpisem „Najbardziej beztroska czarownica w Wielkiej Brytanii” — rzucił donośnym tonem, co by uświadomić ją o swojej obecności. Wolał jej nie zaskakiwać poklepaniem po ramieniu, bo jeszcze oberwałby jakąś patelnią lub przyprawiłby ją o zawał serca. A mimo wszystko wolałby, aby jeszcze trochę powychowywała jego chrześnicę.
Oparł się ramieniem o framugę i rozpiął zręcznie płaszcz, co by się nie zapocić. Po chwili zdjął też czapkę i wpakował ją do kieszeni, przeczesując szybkim ruchem nastroszone włosy. Obrzucił przyjaciółkę uważnym spojrzeniem, po czym wskazał za siebie, celując kciukiem w tylne wejście do budynku. Wykrzywił usta w lekkim grymasie, a w jego oczach zagościła swego rodzaju ostrzegawcza iskierka.
— Ktoś za sobą nie zamknął — wyjaśnił, robiąc jej tę łaskę i nie uznając jej od razu za winną temu uchybieniu. — Nie wiem, kto to był, ale zasługuje na ostrą reprymendę. Nie czytasz gazet? Ostatnio znowu komuś podpalili dom w Londynie. Lepiej dmuchać na zimne.
❝On some nights, the moon thinks about ramming into Earth,
slamming into civilization like some kind of intergalactic wrecking ball.
On other nights, it's pretty content just to make werewolves.❞