Laudanum, mówisz? Ciężko tu stwierdzić: w grę wchodziło uzależnienie od alkoholu, czy opioidów. A może jedno i drugie? Czy z braku trunku ogarniał ją ból głowy w swoim migrenowym wrzasku?
- Co trzeba zrobić, by na takiego w twoich oczach wyglądać, Lycoris? – zapytał z głową podpartą na dłoni, przyglądając jej się uważnie. W jego oczach można było dostrzec ten błysk poszukiwania kolejnego sposobu, by jej dopiec. – Cytować Kartezjusza? Dyskutować o dorobku prerafaelitów? A może w ogóle mówić po łacinie? Gallia est omnis divisa In partes tres, czyż nie tak?
Wyuczył się ledwie pół zdania, używając go za każdym razem, gdy chciał się wykazać. Na dodatek z mugolskiego dzieła, wiedząc jedynie, że zwykły mężczyzna chciał być nieomal równy bogom. Z bóstwem miał wspólną jedynie arogancję.
Idąc za jej przykładem, sięgnął do kieszeni po papierosa, skręconego samodzielnie zanim postanowił wyjść w miasto. Tradycyjnie wypalił większość w drodze do pubu, teraz operując ograniczonymi zasobami. Zaciągnął się dymem, duszącym w płucach od mocnego tytoniu.
- Gorzej, jeśli wokół są inni magicy. Mogliby przejrzeć tę sztuczkę – odpowiedział jej, mrugając do niej jednym okiem. Pomimo tego pozoru żartobliwego głupka wiedział, że nie tak łatwo będzie ją zrozumieć. Była skryta, ale on też jej wiele nie zdradzał. Musieli wyłapywać informacje o sobie jedynie z pojedynczych stwierdzeń i gestów. Lycoris. Lydia. Kim jesteś i co tu robisz?
Zaśmiał się pod nosem na przyznanie, że mógł się posługiwać imieniem, które dla niej wymyślił z czystego zapominalstwa, jak naprawdę brzmiało nazwisko z Proroka.
- Powiedzmy – przyznał. – Możemy zrobić tak, że ja wybiorę coś dla ciebie na podstawie tego, co już o tobie wiem, a ty zrobisz to samo dla mnie – zastanowił się, nie do końca przekonany, czy przyjmie tę propozycję. – Ewentualnie zamówimy coś, co lubisz pić, gdy masz większy wybór i na odwrót. Tylko wtedy musielibyśmy raczej stąd wyjść, bo nie sądzę, by mieli cokolwiek poza Ognistą.
Czy mieszanie drinków było w ogóle dobrym pomysłem? Normalnie stwierdziłby, że nie. Teraz jednak marzył jedynie o tym, żeby się upić i po raz kolejny zapomnieć o wszystkim, co się wokół niego działo. Nie miał jednak pojęcia, dlaczego chciał to zrobić w jej towarzystwie. Nawet jeśli irytowała się na niego, a on tylko jeszcze bardziej się tym nakręcał, zaczynała mu się ta rozmowa całkiem podobać. Dziwne, doprawdy zaskakujące. Nie taki był jej cel.