Kilka dni przed Beltaine, kwiecień 1972
Elelonora wróciła do cukierni po spotkaniu z Brenną. Była gotowa do pracy. Musiała jednak wcześniej zająć się sprawiami klubokawiarnialnymi, w końcu nadal większośc obowiązków była na jej głowie. Wróciła do zwyczajnych zajęć, pewna, że szybko dzisiaj nie zaśnie i nie chodziło tutaj o to, że miała wielu klientów, choć na to również nie mogła narzekać. Musiała jednak spełnic prośbę przyjaciółki, szczególnie, że wspominała o tym, że będzie potrzebowac elikisrów na sabat. Kto by się spodziewał, że wydarzenia jak te przestaną się kojarzyć z przyjemnością. W końcu nie wiadomo, kiedy wróg uderzy. Norka miała świadomość, że takie spędy były łatwym celem dla Śmierciożerców, zresztą już podczas jarmarku w Yule na własnej skórze doświadczyła ich ataku. Lepiej było spodziewać się najgorszego i przygotować na ewentualne wydarzenia. Uważała, że Brenna bardzo dobrze robiła, że chciała zapobiegać ewentualnym problemom. Zamierzała jej w tym pomóc. Nie było jednak wiele czasu, także im szybciej zacznie tym lepiej, w końcu ledwie kilka dni zostało do Beltaine.
Figgówna czekała do ostatniego klienta. Zwyczajowo wtedy zamykała lokal na cztery spusty, następnie wzięła się za sprzątanie klubokawiarni, typowy dzień w pracy. Wyjątkowo jednak nie udała się później do części mieszkalnej, zrobiła sobie kawę, potrzebowała kofeiny, aby zarwać nockę. Z wielkim kubkiem kawy z mlekiem udała się do kuchni, gdzie znajdował się również regał z książkami. Były tam i książki kucharskie i te z eliksirami. Norka uważała, że nie warto jest zaśmiecać umysł niepotrzebnymi informacjami, kiedy zawsze można sięgnąć do księgi w której był przepis. Zaczęła wertować zawartość księgi, pijąc przy tym kawę. Brenna wspominała o eliksirze uzupełniającym krew oraz ochrony przed płomieniami. Z tego, co pamiętała Norka to ważniejszy był dla niej ten drugi. Dlatego też to od niego wolała zacząć. Udało jej się znaleźć przepis w księdze, składniki, których potrzebowała do wytworzenia tej substancji wcale nie były jakieś trudno dostępne krew salamandry, ropa czyrakobulwy i poranna rosa. Zerknęła do swojej szafki z komponentami, aby zobaczyć, co miała dostępne od ręki. Ku jej zaskoczeniu w słoiczku znalazła tylko krew salamandry, będzie musiała uzupełnić braki jutro rano. Poprosi Salema, aby przejął dowodzenie w cukierni, a ona uda się do Doliny Godryka, do babki, wiedziała, że ta hoduje swoje rośliny. Wróciła jeszcze do przepisu, aby upewnić się, jaka ilość składników będzie jej potrzebna Krew salamandry miesza się w równych częściach z poranną rosą, następnie doprowadza się do wrzenia, trzy razy pomieszać, a na koniec dodać dwie krople ropy z czyrakobulwy na sto dwadzieścia pięć mililitrów wywaru. Nie brzmi to skomplikowanie. Skoro Brenna potrzebowała sześciu porcji eliksiru, to Norka musiała mieć 375 mililitrów krwi salamandry, a widziała, że ma dwa litrowe słoiki w szafie, także nie powinna się tym martwić, 375 mililitrów porannej rosy - to zbierze rano na wsi, oraz jakieś dwie czyrakobulwy, nigdy nie wiadomo, czy będzie ona odpowiednio dojrzała, więc lepiej od razu przynieść dwie, aby nie musieć się po to wracać. Zrobiła sobie notatki na kartce, żeby się nie zgubić, kiedy będzie tworzyć eliksir. Kolejnym eliksirem, o który prosiła Brenna był eliksir uzupełniający krew, Norka wiedziała, że w przypadku, gdy ktoś zostanie poszkodowany będzie na pewno bardzo istotny. Udało jej się znaleźć w księdze przepis Piołun, krew nietoperza, mandragora i jeden szczurzy ogon Przyjrzała się dokładniej proporcjom, był potrzebny jeden liść piołunu, 150 mililitrów krwi nietoperza, jeden szczurzy ogon i jedna mandragora na porcję. Brenna nie mówiła ile będzie tego potrzebować, będzie musiała zapytać babki ile mandragor będzie jej w stanie oddać od ręki, w końcu ona też potrzebowała ich, aby tworzyć. Nie była w stanie nic więcej zrobić tego wieczora, poza tym, że rozpisała sobie wszystkie proporcje, będzie musiała wrócić do tego rano. Położyła się spać, by być gotową wcześnie rano do rozpoczęcia wędrówki w poszukiwaniu składników do eliksirów.
Figgówna zostawiła Salema na straży, przygotowała mu sporą partię pączków, żeby zbyt szybko ich nie zabrakło i opuściła cukiernię z zestawem fiolek. Potrzebowała ich, aby zebrać potrzebne składniki. Przy pomocy sieci Fiuu teleportowała się do Doliny Godryka, do babki. Zanim weszła do ich domu skorzystała z okazji i napełniła kilka szklanych fiolek poranną rosą, która była jednym z ważniejszych składników eliksiru, który miał chronić przed ogniem. Norka wiedziała również, że będzie potrzebować piołunu, udała się więc jeszcze przed odwiedzinami na łąkę, tuż przy skraju lasu, pamiętała, że można tam go znaleźć. Zerwała kilka gałęzi, nie potrzebowała tego zbyt wiele, jedna gałązka na porcję eliksiru. Kiedy już udało jej się zebrać pierwsze składniki weszła do domu babki. Lizzie nie spodziewała się ujrzeć dzisiaj wnuczki. Nora nie miała ostatnio zbyt wiele czasu, aby pojawiać się u babki, kobieta ucieszyła się z wizyty, aczkolwiek była trochę rozczarowana, kiedy wnuczka powiedziała jej jaki jest cel wizyty. Myslała, że zwyczajnie się za nią stęskniła, niestety nie do końca dlatego się tutaj zjawiła. Babka oczywiście nie odmówiła jej pomocy, nie wypytywała do czego składniki są jej potrzebne, nie był to pierwszy raz kiedy Nora korzystała z jej roślinnych zapasów. Cztery mandragory, dwie czyrakobulwy - uzyskała je od niej od ręki. Figgówna wypiła z babką herbatę, po czym wróciła przy pomocy sieci Fiuu do Londynu. Brakowało jej tylko szczurzych ogonów, oraz krwi nietoperza. Miała świadomość, że będzie musiała je kupić, to była najprostsza opcja.
Znalazła się z powrotem w Londynie. Wszystkie składniki, które do tej pory zebrała znajdowały się w torbie, którą miała narzuconą przez ramię, robiła się ona coraz cięższa, nie do końca wygodne było spacerowanie z tym, szkoda jej było jednak czasu na niepotrzebne wracanie się do kawiarni. Weszła do jednego ze sklepów ze zwierzęcymi komponentami. Pogawędziła chwilę ze sprzedawcą, który już ją kojarzył, dosyć często bowiem pojawiała się w tym miejscu i zakupiła ogony szczurów, jednak wzięła ich dziesięć, żeby mieć na przyszłośc oraz litr krwi z nietoperza, w takiej objętości była bowiem sprzedawana. Pożegnała się z mężczyzną, który naprawdę dawał się lubić, Hank zawsze zagadywał i opowiadał naprawdę zabawne kawały. Udała się do cukierni, aby zacząć zabawę z warzeniem tych eliksirów.
Dotarła do swojego przybytku, co najważniejsze stał, więc nic złego się tu nie wydarzyło pod jej nieobecność. Nie lubiła opuszczać tego miejsca, bała się, że Salem, Nico i reszta je rozniosą, aczkolwiek uczyła się powoli zaufania. Weszła do środka i rozejrzała się po Norze, nie wyglądało to wszystko źle. Salem obsługiwał klientów, na całe szczęście nie było ich zbyt wielu, więc na spokojnie sobie z tym wszystkim radził. Miała nadzieję, że nie zostanie oskarżona o wykorzystywanie zwierząt, sama zaś w nagrodę dzisiaj wręczy kotu jedną puszkę tuńczyka więcej niż zazwyczaj - zasłużył pilnując dobytku. Przywitała się ze wszystkimi serdecznie, po czym zniknęła na zapleczu. Musiała się zabrać za robotę. Czas ją naglił.
Ubrała swój fartuszek w żółte pszczółki po czym przygotowała wszystkie komponenty. Rozłożyła je na blacie w kuchni, żeby o niczym nie zapomnieć. Naszykowała też księgę z eliksirami, aby się upewnić, że na pewno wszystko dobrze doczytała. Jeszcze raz przeczytała oba przepisy, następnie spojrzała na kartkę, którą naszykowała z proporcjami do ich większej ilości. Wszystko wydawało się zgadzać. W takim wypadku mogła zacząć pracę.
Rozpaliła ogień, na którym miał się znaleźć kociołek z potrzebnymi składnikami. Zajęło jej to krótką chwilę, miała wprawę w takich czynnościach. Zdecydowanie był to jej konik, nawet przez moment nie pomyślała, że mogłoby coś pójść nie tak. Była naprawdę bardzo pewna swoich umiejętności, mało kto czuł się w kuchni tak dobrze jak ona, bez różnicy jej było, czy miesza składniki na ciasta, czy na eliksiry. Zaczęła od tego, który Brenna uznała za bardziej przydatny. Nie ma się co dziwić, w końcu podczas tego sabatu wszędzie płoneły ogniska, nie wiadomo, co może się wydarzyć, a lepiej, aby brygadzistom nic złego się nie stało. Sięgnęła po szklaną butelkę z poranną rosą, którą rano nazbierała wlała do kociołka 375 mililitrów, dolała do tego 375 mililitrów krwi z salamandry, którą wyjeła z szafki. Te dwa składniki miały się razem zagotować w kotle. W między czasie panna Figg przygotowała dwie czyrakobulwy, które miały służyć jako ostatni elelment eliksiru. Zawartość kotła zaczęła wrzeć, Norka pomieszała ją trzy razy, a następnie nacięła czyrakobulwę srebrnym nożem. 2 krople na jedną porcję, dodała więc dwanaście kropel ropy z czyrakobulwy. Tak jak podejrzewała, jedna roślina to było za mało, więc musiała skorzystać z dwóch. Zapach eliksiru nie był zbyt przyjemny, ale wszystko było zrobione według instrukcji. Pozostawało zaczekać, aż się ochłodzi, wtedy przeleje go do sześciu fiolek. Czas przygotowania tego eliksiru był krótki, gorzej wyglądała sytuacja z tym drugim.
Przygotowanie eliksiru uzupełniającego krew trwało dwadzieścia cztery godziny. Sam sposób gotowania nie był specjalnie skomplikowany. Wróciła do przepisu, który znalazła w księdze Potrzebny jeden liść piołunu, 150 mililitrów krwi nietoperza, jeden szczurzy ogon i jedna mandragora na porcję. Wszystkie składniki dodać do kotła, wymieszać i gotować dobę. Postanowiła przygotować cztery porcje, także wrzuciła do kociołka 600 mililitrów krwi nietoperza, cztery szczurze ogony, cztery liście piołunu i cztery madragory, wszystko dokładnie wymieszała i dopiero wtedy postawiła na ogniu. Ten eliksir potrzebował czasu. Zmniejszyła ogień i wróciła do swojej standradowej pracy.
Norka doglądała gotującej się mikstury, co kilka godzin, pilnowała, aby zawartość się nie przypaliła, mogło to bowiem spowodować, że eliksir nie zadziała. W między czasie wystudził się eliksir, na którym tak bardzo zależało Brennie - ten który miał chronić ich przed płomieniami ognia. Rozlała go do sześciu fiolek, nie dzieliła go na podwójne porcje, wspomni o tym Brennie, będzie musiała przypomnieć przyjaciółce, że ona musi wypić dwie, aby zadziałały.
Dzień minął jej całkiem szybko, była dzisiaj naprawdę zabiegana, pożegnała ostatnich klientów, po czym wróciła do kuchni, gdzie nadal gotował się eliksir. Zamieszała go jeszcze przed spaniem, dbała o to, aby zawartość była idealna, w końcu zależało jej na tym, żeby w razie potrzeby zadziałał. Położyła się spać, jednak nastawiła budzik na następną godzinę, żeby co godzinę mieszać miksturę w kotle. Nie była to naspokojniejsza noc, ale czego się nie robiło, aby wesprzeć przyjaciół. Wstała niewyspana, miała świadomość, że dzień będzie ciężki. Równo dwadzieścia cztery godziny po tym, jak zapaliła ogień pod kotłem go wyłączyła. Eliksir był gotowy. Poczekała, aż wystygnie, po czym przelała go do czterech fiolek. Miała nadzieję, że taka ilość wystarczy. Zaczęła też myśleć o tym, że warto byłoby otworzyć warsztat i co najmniej raz w tygodniu przygotowywać najbardziej potrzebne eliksiry na uzytek zakonu, aby nie robić tego na ostatnią chwilę. Powinni mieć dostęp od ręki do takich pomocy, szczególnie w przypadku gdy chodziło o ich życie.
Spakowała szklane fiolki do których przelała eliksir. Miała zamiar oddelegować z tym Nico, jednak bała się, że uszkodzi je podczas transportu. Stwierdziła, że nikt nie zadba o nie lepiej niż ona. Poprosiła więc Salema, aby kolejny raz dał jej chwilę na załatwienie waznych spraw. Kot nie miał nic przeciwko, w końcu lubił zagadywac klientów, a dodatkowa porcja tuńczyka była warta poświęcenia. Norka skorzystała więc z sieci Fiuu i przetransportowała się do Doliny Godryka ze swoim zamówieniem. Dotarła do domu rodzinnego Longbottomów, gdzie udało jej się jakimś dziwnym trafem nawet złapać Brennę. - Sześć fiolek eliksiru ochrony przed płomieniami, żeby na Ciebie zadziałał musisz wypić dwie.- Przypomniała jeszcze przyjaciółce, gdyby przypadkiem zapomniała o tym, jak działa jej przemiana materii. - oraz cztery porcje uzupełniającego krew, mam nadzieję, że to wystarczy.- Pogawędziła jeszcze chwilę z Brenną po czym opuściła rezydencję Longbottomów. Musiała wracać do pracy, zająć się codziennymi sprawami, choć w jej głowie zaczął rodzić się pewien plan.
Wystarczyło znaleźć chętnych, a będą w stanie przygotować tego więcej w przyszłości. Powinni spotykać się regularnie, aby na bieżąco przygotowywać potrzebne eliksiry. W końcu konflikt był coraz bardziej jawny, nie wiadomo kiedy i komu mogą się przydać mikstury, które ona była w stanie stworzyć. Na pewno świetnie radzili sobie i bez nich, jednak czasem dodatkowe wsparcie było przydatne. Norka zamierzała zająć się organizacją tego wsparcia. Powinna więcej czasu spędzać na zbieraniu komponentów, w końcu teraz wiele składników roślinnych można było znaleźć w terenie, szkoda nie korzystać z okazji. Będzie musiała też ruszyć głową i pomyśleć, kto zechciałby się zaangażować w takie przedsięwzięcie. Wierzyła w to, że znajdą się jacyś chętni. Póki co, zamierzała sama w między czasie przygotowywac eilksiry, które mogły się przydać jej przyjaciołom. Skoro sama nie nadawała się do walki zamierzała wspierać ich właśnie w ten sposób.