• Londyn
  • Świstoklik
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Strażnica
    • Kromlech
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
  • Ekipa
Secrets of London Scena główna Niemagiczny Londyn [wiosna 1972] Trevor

[wiosna 1972] Trevor
Widmo
Ze względu na mnogość kowenów, czarodzieje wierzą w niezliczoną ilość bogów - to indywidualna sprawa każdego czarodzieja. Najczęściej przeplatającą się przez boginią jest oczywiście Matka, nazywana również panią księżyca.

Pani Księżyca
#1
01-24-2023, 05:22 PM  

wiosna 1972
Trevor & XXX



Kiedy Twoje życie zaczęło się sypać, odwróciła się od Ciebie spora grupa dawniej bliskich Ci osób. Również część Twojej rodziny. Przekonałeś się ile w rzeczywistości znaczą słowa, jak wiele warte są gesty. Na pewne rzeczy zacząłeś patrzeć zupełnie inaczej. Pewnych ludzi zaś znacznie bardziej doceniać. Za tych, którzy pozostali przy Twoim boku, mógłbyś zapewne wskoczyć w ogień... wiesz, że są tego warci.
Jacoba Scotta poznałeś dawno temu i na samym początku nic nie wskazywało, że to właśnie ten czarodziej o mugolskich korzeniach stanie się jednym z Twoich najbardziej oddanych przyjaciół. Wierzył w Twoją niewinność. Nie odwrócił się, kiedy sytuacja stała się naprawdę niewesoła. Na jego pomoc mogłeś liczyć również teraz. Aktywnie pomagał Ci prowadzić śledztwo, zdobywać informacje.
Robił to do czasu, kiedy zaginął.
Nie pojawił się na kolejnym, rzecz jasna wcześniej umówionym spotkaniu. Jak udało Ci się dowiedzieć - w ostatnich dniach nie było go też w pracy. Nie wyglądało to dobrze i cóż... być może warto zbadać tę sprawę? Przyjrzeć się jej nieco bliżej? Przecież ludzie tak po prostu, bez powodu, nie zapadają się pod ziemię.

wiadomość pozafabularna
Zadanie losowe od Mistrza Gry, do wykonania w trakcie obecnego kwartału. Za jego rozegranie, graczom przysługuje 5PD. Jeśli zadanie zostanie poszerzone o kolejne sesje, będzie możliwe odebranie bonusowych punktów przy rozliczeniu całego kwartału. W przypadku problemów ze znalezieniem współgracza służę pomocą. W razie pytań oraz po dodatkowe informacje, zapraszam na PW.
Stary Zabójca

Trevor Yaxley
#2
03-03-2023, 11:05 AM  
15. 04.1972

To była dla niego cenna lekcja. Większość jego przyjaciół i znajomych rozpłynęła jak mgle, gdy przestało mu się powodzić i w świetle prawa był przestępcą. Doszedł też do wniosku, że z rodziną wychodziło się najlepiej na zdjęciach, bo w pozostałych sprawach zdecydowanie już mniej korzystnie. Kłamstwem byłoby stwierdzenie, że ich nie potrzebował w tym trudnym dla niego czasie. Łaski mu nie robią. Zrobi wszystko aby to wykaraskać się z tego całego gówna, w które go wepchnięto. Nie zapominał o tych wszystkich osobach, które pozostawały mu życzliwe i wierzyły w jego niewinność. Bo faktycznie został wrobiony, tylko przez kogo? Tego bardzo chciał się dowiedzieć. A jeśli mu się uda tego dokonać to nie chciałby być w skórze każdego z odpowiedzialnych za ten czyn. Bo oprócz zaciągnięcia ich przed oblicze sprawiedliwości czekały ich takie wątpliwe przyjemności jak porządne manto. Za tych wszystkich, którzy go nie porzucili naprawdę wskoczyłby w ogień. Takimi ludźmi od teraz będzie się otaczać. Do tego grona mógł zaliczyć nie tylko Jacoba Scotta, ale również państwo i ich córkę, Avelinę. Oni również wierzyli w jego niewinność.
Wracając jednak do Jacoba – temu czarodziejowi mugolskiego pochodzenia zawdzięczał naprawdę wiele. Przede wszystkim jego przyjaźń i zaangażowanie w prowadzone przez niego prywatne dochodzenie. Kiedy nie pojawił się na kolejnym spotkaniu w umówionym miejscu... jeszcze nie miał tylu powodów do obaw, bo ten czarodziej też miał swoje życie. Od jednego odłożonego w czasie spotkania jego świat się nie zawali. Postanowił spotkać się z nim w miejscu jego pracy, której – jak wiedział – Jacob nie opuszczał bez powodu i tam dowiedział się, że było go w miejscu pracy przez kilka ostatnich dni. A ono było było bezpieczniejszym miejscem, niż dom tego mężczyzny.
Nagła i niewytłumaczalna w żaden sposób absencja Jacoba zaniepokoiła go na tyle, że postanowił wytłumaczyć jego zaginięcie. Pełen obaw co tego, że Jacoba Scotta dopadli fanatycy Lorda Voldemorta, co miałoby związek z jego mugolskimi korzeniami lub został porwany i być może zabity przez tych ludzi, którzy tak go urządzili, zmierzał na miejsce spotkania z Aveliną. A jeśli ten drugi scenariusz okaże się prawdziwy to będzie oznaczać tylko jedno – to, że zdołali odkryć coś innego i odpowiedzialni za tę intrygę czarodzieje dowiedzieli się o tym.
Trzymając w dłoni swoją różdżkę, wyczekiwał nadejścia tej czarownicy. Razem mieli udać się do domu należącego do jego zaginionego przyjaciela. Pomimo tego, że wsparcie mu się bardzo przyda to przez posiadaną świadomość tego, że zaginięcie Scotta może mieć związek z ich prywatnym dochodzeniem nie mógł wyrzucić z głowy myśli, że nie powinien angażować w to kolejnej osoby. Nie chciał, aby ona skończyła tak samo, jak mógł skończyć Jacob.
— Witaj, Ave. Dobrze, że już jesteś. Wyciągnij różdżkę, może okazać się potrzebna — Powitał młodszą od siebie kobietę poważnie, tonem głosu podszytym posępnością i chmurnym, zarazem bacznym spojrzeniem. Teraz był trzeźwy i w parszywym nastroju, a więcej wszystkie męty świata czarodziejów nie powinny wchodzić mu w drogę.

Słowa: 474
Alchemiczny Kot
I'll be on my own
doing what I like
Avelina mierzy 157 centymetrów wzrostu i waży około 50 kilogramów. Nie jest blada, wręcz zawsze opala się na brązowo. Ma ciepłe brązowe oczy, które podejrzliwie patrzą na obcych i radośnie na przyjaciół. Usta ma pełne i czasami pomalowane czerwoną szminką, gdy się uśmiecha pokazuje przy tym zęby nie mając nad tym kontroli. Włosy ma brązowe i zwykle proste. Czasami jak nie zadba o nie to puszą się jej od wilgoci. Ubiera się w szerokie, kolorowe spodnie i luźne bluzy. Czasami narzuci na siebie szatę. Na pierwszy rzut oka Avelina sprawia wrażenie osoby spokojnej i cichej. Wokół niej zawsze unosi się zapach palonego drewna, pod którymi tworzy swoje mikstury oraz suszonej nad kominkiem lawendy. Nie jest to zapach szczególnie mocny, ale wyczuwalny. Dopiero przy bliższym poznaniu można stwierdzić, że jest też wesoła i czasami zabawna. Jest osobą dosyć sprzeczną, ponieważ walczą w niej dwie osoby październikowy Skorpion i numerologiczny Filozof.

Avelina Paxton
#3
03-05-2023, 07:44 PM  

Avelina nigdy nie należała do osób oceniających – wychowywana była przez osoby dosyć lekkoduszne, które nie przejmowały się za bardzo opiniami innych. Wypracowała u siebie większe dozy odpowiedzialności niż jej rodziciele. Czasami nawet zastanawiała się, czy na pewno jest ich córką, ponieważ była zdecydowanie różna od nich.

Trevor był częstym gościem w ich domu głównie ze względu na jej rodziców, ale zawsze starała się go szanować i lubić. Czuła przed nim delikatny strach, ale miała tak wobec wszystkich dorosłych mężczyzn. Później, gdy już podrosła – strach zmienił się na respekt, a potem obawę, że coś się mu stanie. Jej rodzice nigdy nie wątpili w jego niewinność, a ona im ufała i również w to wierzyła. Stał się ważną częścią jej rodziny, a to oznaczało, że takie osoby trzeba chronić i wspierać. Jako młodsza czarodziejka zwracała się do niego per wujek – co zdarza się jeszcze, gdy są sami lub w listach.

Tak więc, gdy Trevor poprosił ją o pomoc bez wahania zgodziła się. Obiecała mu, że zawsze uzyska od niej wsparcie, więc nawet nie myślała o innej odpowiedzi. Wiedziała, że jeśli ona sama będzie potrzebować pomocy bez problemu będzie mogła na niego liczyć. Był fascynującym i silnym człowiekiem w jej oczach, dlatego też nie chciała, aby miał jakiekolwiek zmartwienia.

W umówionym miejscu zjawiła się o czasie. Starała się ubrać tak, aby nie rzucać się w oczy i nie zwracać na siebie uwagi. Włosy, które żyły zwykle swoim życiem związała w ciasnego kucyka na czubku głowy, makijażu na twarzy również nie robiła – sądziła, że do takiego spotkania nie był on za bardzo potrzebny.

Widząc mężczyznę uśmiechnęła się do niego delikatnie, ale wyczuła w jego głosie, że był zdecydowanie zmartwiony. Nie dziwiła się mu, ponieważ jej samej również nie byłoby do śmiechu, gdyby ktoś bliski zaginął. Wyciągnęła różdżkę i cicho westchnęła. Była zdecydowanie zdenerwowana, ponieważ nigdy nie szukała zaginionej osoby. Nie była do tego jakoś  bardzo przygotowana, rzadko wychodziła też ze swojej pracowni, gdzie ważyła eliksiry. Nie była typem osoby działającej w terenie, ale dla przyjaciela zrobi wszystko.

— Powinnam coś jeszcze wiedzieć, poza tym, co mi napisałeś w liście? – zapytała marszcząc przy tym drzwi i przestając się uśmiechać.

Miała nadzieję, że nikomu nic się nie stało, ani nie stanie. Dorośli ludzie często przestają się odzywać, ponieważ mają jakieś sprawy na głowie, w które nie chcą angażować osób trzecich i miała nadzieję, że tak też było w przypadku przyjaciela Trevora. Zagryzła nerwowo wargę jak miała w zwyczaju i zaczęła ją nieświadomie skubać odrywając delikatnie naskórek. Był to paskudny nawyk, którego nie mogła się pozbyć, gdy tylko zorientowała się co robiła przetarła usta rękawem.

— Pamiętaj, że nie jestem dobra w walce, ale postaram się nie przeszkadzać i pomóc ci jak najlepiej potrafię – dodała jeszcze z cichym westchnięciem.


wiadomość pozafabularna
Słowa: 451
Tło narracyjne
koniecpsot1972
zasady korzystania
Czarodziej nieznanego statusu krwi, będący baśniopisarzem oraz autorem książki Baśnie Barda Beedle'a. Żył w XV wieku, ale większość jego życia pozostaje dla nas tajemnicą.

Bard Beedle
#4
03-07-2023, 05:14 PM  

Stosunkowo niskie temperatury, zasnute ciemnymi chmurami niebo i deszcz, który mieszkańcom Londynu towarzyszył przez znaczną część tygodnia. Tygodnia całkiem paskudnego, jeśli zdecydujemy się nazywać rzeczy po imieniu. Pierwsze dni kwietnia nie rozpieszczały. Pogoda nie była najprzyjemniejsza. Nieszczególnie zachęcała do opuszczania czterech ścian własnego mieszkania. W okolicy panował spokój. Nie był on jednak dla niej typowy. Nie do końca. Trevor, który miał okazje odwiedzić ją w przeszłości - nawet kilkukrotnie - z pewnością zdawał sobie sprawę z tego, że w normalnych okolicznościach, zaobserwować dało się tutaj znacznie większy ruch. Dzieci. Nastolatki. Dorośli. Znacznie więcej aut, którymi mugole zwykli poruszać się po drogach. Albo tego dziwnego czegoś, na dwóch kółkach... jak to się nazywało? Chyba rower.

Przed budynkiem należącym do Jacoba Scotta, wszystko - przynajmniej dla Yaxleya - zdawało się wyglądać w normie. Uchylona brama. Pusta buda, w której od kilku dobrych lat nie zamieszkał kolejny pies. Odkąd zmarła pani Scott. Matka Jacoba. Momentami lekko zardzewiały rower, oparty o jedną ze ścian. Mało prawdopodobne, żeby ktokolwiek z niego korzystał. Być może uwadze umknąłby nawet fakt jego zniknięcia. Trawnik nierówny, nieco zaniedbany, choć też bez przesady. W niewielkiej odległości od wejściowych drzwi, wyraźnie da się określić miejsce, w którym kiedyś rosły kwiaty. Teraz nikt nie był zainteresowany zajmowaniem się nimi. Jacob nie miał ręki do roślin i niekoniecznie się do tego rwał. W oknie firanka. Kilka roślinek ustawionych na parapecie. Gdyby ktoś zechciał podejść bliżej, zajrzeć do przez nie do środka, dałoby się zauważyć, iż niektóre kwiaty wyglądały na spragnione wody. Efekt zaniedbania czy może dłuższej nieobecności osoby za nie odpowiedzialnej?

Wejście znajdywało się na boku. Prowadziły do niego schodki. Same drzwi nie były jednak widoczne od strony drogi. Nie bezpośrednio. Znajdywały się na innej ścianie. Z tej perspektywy zresztą, od strony średnio ruchliwej drogi, zauważyć dało się tylko jedno okno. Duże. Być może od pokoju dziennego? Można było pokusić się o takie założenie. I zarazem o nic więcej. Nieruchomość prawdopodobnie była w jakimś niewielkim stopniu zabezpieczona na wypadek zbyt dużego zainteresowania ze strony sąsiadów, przechodniów, nieproszonych gości? Zdecydujecie się to sprawdzić, bliżej się tej kwestii przyjrzeć, czy może wybierzecie prostszą drogę i spróbujecie wejść do środka?

Opcjonalnie, w grę może wchodzić też wizyta u sąsiadów. Kto wie ile wiedzą na temat Jacoba i jakimi informacjami mogliby się podzielić?

Czasami nawet mugol może się okazać pomocny.

Stary Zabójca

Trevor Yaxley
#5
03-18-2023, 12:45 AM  
Ponieważ ta sprawa była dla niego niezwykle istotna, miała dla niego osobisty charakter, bardzo zależało mu na czasie i dlatego docenił punktualność ze strony Aveliny. W tym przypadku czas nie oznaczał galeonów, ale był mierzony ludzkim życiem. Trevor należał do grona tych ludzi, którzy trzymają się ulotnej nadziei do samego końca. Zdawał sobie sprawę z tego, że mogą rozpocząć tak na dobrą sprawę poszukiwania trupa. Jeszcze tego brakowało. Jacob nie zasłużył na taki marny koniec. To wszystko szło na jego konto. Ktokolwiek za to odpowiadał, zadarł z niewłaściwą osobą. W innej sytuacji bez wahania odwzajemniłby ten uśmiech. Nie był w nastroju do śmiechu. Jeśli przyłapie jakiegoś gnoja na gorącym uczynku, bez wahania ucieknie się do przemocy fizycznej. Nie miał z nią najmniejszych problemów. To jednak nie będzie widok dla oczu Aveliny. Nie powinna również słyszeć takich rzeczy.
— Na chwilę obecną... nie wydaje mi się — Przez chwilę wstrzymał się z udzieleniem odpowiedzi na to pytanie. Nie zataił niczego przed nią. Nie zamierzał także niczego obiecywać. Na pewne rzeczy nie miał wpływu. Było ich naprawdę wiele. Na ten paskudny nawyk Aveliny nie zwrócił uwagi. Nie poczuwał się też do zwracania jej uwagi.
— Jeśli zrobi się naprawdę niebezpiecznie, każę ci się wycofać w bezpieczne miejsce. Nie jest tak, że nie posiadasz podstawowych umiejętności pojedynkowych — Poinformował swoją towarzyszkę. Nie mógł zapewnić jej co tego, że nie dojdzie do pojedynku. Będzie starał się skupić na sobie uwagę przeciwnika lub przeciwników. Podstawowe umiejętności wynosi się ze szkoły i prawdą było to, że rzucone najprostsze Protego mogło pomóc uniknąć oberwania jakimś złowrogim zaklęciem.
Pogoda faktycznie nie rozpieszczała również i go, jako, że nie prowadził osiadłego trybu życia i nie wracał już codziennie do własnego domu. Panujący w okolicy spokój wydawał mu się nie pasować do tego miejsca, dotąd tętniącego pełnią życia. Widywał dzieci, nastolatków i dorosłych. Z niektórymi czasem zamienił kilka słów, obserwował ich przy autach albo mijał ich przejeżdżających na tych całych rowerach.
Przed domem Jacoba dla niego wszystko tak samo, jak podczas swojej ostatniej wizyty w tym gospodarstwie. Przynajmniej na pierwszy rzut oka. Wiedząc o zaginięciu Jacoba postanowił nie zbliżać się do domu tego czarodzieja, tylko najpierw dobyć różdżki i użyć magii do rozproszenia ewentualnych czarów zabezpieczających ten dom. Nie powinien tego robić, ale w ciemno nie wejdzie do środka, a już na pewno nie wpuści tam Aveliny bez posiadania pewności co do rozproszenia tej magii. Zamierzał do środka i popytać sąsiadów, jeśli nic nie znajdzie w domu.
— Staram się zdjąć ewentualne czary ochronne — Poinformował swoją towarzyszkę.

Rzucam na rozproszenie ewentualnych czarów ochronnych
Rzut Z 1d100 - 69
Sukces!
Alchemiczny Kot
I'll be on my own
doing what I like
Avelina mierzy 157 centymetrów wzrostu i waży około 50 kilogramów. Nie jest blada, wręcz zawsze opala się na brązowo. Ma ciepłe brązowe oczy, które podejrzliwie patrzą na obcych i radośnie na przyjaciół. Usta ma pełne i czasami pomalowane czerwoną szminką, gdy się uśmiecha pokazuje przy tym zęby nie mając nad tym kontroli. Włosy ma brązowe i zwykle proste. Czasami jak nie zadba o nie to puszą się jej od wilgoci. Ubiera się w szerokie, kolorowe spodnie i luźne bluzy. Czasami narzuci na siebie szatę. Na pierwszy rzut oka Avelina sprawia wrażenie osoby spokojnej i cichej. Wokół niej zawsze unosi się zapach palonego drewna, pod którymi tworzy swoje mikstury oraz suszonej nad kominkiem lawendy. Nie jest to zapach szczególnie mocny, ale wyczuwalny. Dopiero przy bliższym poznaniu można stwierdzić, że jest też wesoła i czasami zabawna. Jest osobą dosyć sprzeczną, ponieważ walczą w niej dwie osoby październikowy Skorpion i numerologiczny Filozof.

Avelina Paxton
#6
Wczoraj, 07:30 PM  

— Dam radę się bronić. – odpowiedziała krótko i przyjrzała się uważnie okolicy. Było dziwnie pusto i cicho. Dom ewidentnie wyglądał na opuszczony od dłuższego czasu, ale nie mogła się pokusić na jakieś większe stwierdzenia, ponieważ nigdy tutaj nie była. Gdy Trevor zajął się sprawdzaniem domu, Avelina stwierdziła, że zapyta sąsiadów o Jacoba Scotta.

W takich miejscach sąsiedzi są skarbnicą wiedzy, ale nie była też pewna kim był ten mężczyzna i czy ludzie mieszkający w okolicy pokuszą się na informowanie jej o tym, co się z nim stało.

— Trevor, sprawdź wtedy dom twojego przyjaciela, a ja pójdę zapytać sąsiadów. Myślę, że to będzie najmniej niebezpieczne. Gdy upewnisz się, że dom jest bezpieczny poczekaj proszę na mnie i razem wejdziemy do środka, dobrze? – nie chciała się z nim rozdzielać na zbyt długo.

Miała zamiar też podejść do domu, z którego był najlepszy widok na dom Scotta, a tym samym być cały czas widoczna dla Yaxleya. Opatuliła się szczelniej kurtką, aby uchronić się przed nieprzyjemną pogodą. Nie mogła się doczekać przyjemnej wiosny, bo w taką pogodę można tylko robić jedno. Rozejrzała się dookoła próbując jeszcze dostrzec coś podejrzanego, jeśli nic nie dostrzegła przeszła na drugą stronę i zapukała w drzwi najbliższego domu sąsiadów.



Rzut na Percepcję, próba dostrzeżenia czegoś dziwnego, podejrzanego, czegoś na domach sąsiadów, co mogłoby zwrócić jej uwagę.
Rzut N 1d100 - 23
Akcja nieudana
Tło narracyjne
koniecpsot1972
zasady korzystania
Czarodziej nieznanego statusu krwi, będący baśniopisarzem oraz autorem książki Baśnie Barda Beedle'a. Żył w XV wieku, ale większość jego życia pozostaje dla nas tajemnicą.

Bard Beedle
#7
Wczoraj, 08:16 PM  

Wątpliwości odnośnie czarów zabezpieczających budynek, o ile jakieś posiadaliście, rozwiały się w chwili, kiedy Trevor zdecydował się skorzystać z zaklęcia rozpraszającego. Czarodziejem był doświadczonym, także nie stanowiło to dla niego większego problemu. Poza tym Jacob (lub inna osoba odpowiadająca za ogólne zabezpieczenie tego budynku), nie przyłożył się jakoś mocniej do tego, aby ochrona była naprawdę solidna. Nie spodziewał się, żeby cokolwiek złego miało spotkać go we własnym domu? Zapewne nie był pierwszym ani ostatnim człowiekiem, który myślał w ten sposób.

Z zewnątrz nie zmieniło się w zasadzie nic. Jedyne co - można było wreszcie zajrzeć do środka przez okno. Zauważyć cokolwiek więcej niż z wolna umierające kwiaty, zdobiące biały parapet. O ile Trevor zdecydował się to zrobić, jego oczom ukazał się prosty salon. Ciężkie zasłony, meble wypoczynkowe z drewna z zielonym obiciem, stolik kawowy również wykonany z takiego samego jasnego drewna, meblościanka, w jednym z kątów stojak na kwiaty, które nie były w lepszym stanie niż te, znajdujące się na parapecie.

Poza tym, Trevor nie był w stanie dostrzec nic podejrzanego. Mógł jednak obejść budynek, zajrzeć do środka przy pomocy okien. Upewnić się, że w innych pomieszczeniach sytuacja wygląda tak samo.


Chcąc udać się do sąsiadów, Avelina miała do wyboru posesje graniczące z tą należącą do czarodzieja, a także dwie po drugiej stronie ulicy. Pierwsza z nich, znajdująca się na prawo, to piętrowy, zadbany budynek. Zamieszkiwany najpewniej przez liczną rodzinę. Przez okna zauważyć można, że w kilku pomieszczeniach pali się światło. Po lewej stronie domostwo mniejsze, wydawać by się mogło, że w środku nikogo nie ma. Cisza, spokój, brak światła, duży porządek. Zbyt duży, jak na nieruchomość zamieszkaną. Po przeciwnej stronie dwa budynki. Jeden jednak nieco dalej, jego mieszkańcy raczej najlepszego widoku na domostwo Scotta mieć nie powinni. Zapewne zajrzeć warto tylko wtedy, gdyby od pozostałych sąsiadów nie udało się uzyskać konkretnych informacji. Ostatni budynek wydaje się mocno zaniedbany, ale przy tym niewątpliwie zamieszkany. W jednym z okien Avelinie udaje się nawet zauważyć jakąś sylwetkę. Kobieta? Mężczyzna? Tego określić nie jest w stanie. Ma jednak wrażenie, że ten ktoś im się przez chwilę przyglądał.

To właśnie do tego budynku Avelina ostatecznie podeszła i zapukała.

- Czego? - głos, niewątpliwie męski. Zachrypnięty. Podpity? Drzwi otwierają się, oczom czarodziejki ukazuje się starszy mężczyzna, siwy, zarośnięty, chudy, w ubrudzonej, białej koszuli, znoszonych jeansach, z puszką piwa w dłoni. Idąc w kierunku drzwi, nie zdecydował się odłożyć alkoholu.

« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości




  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Tryb normalny
Tryb drzewa