RE: Listy do Mistrza Gry - Geraldine Yaxley - 21.11.2024
List do Gerarda Yaxleya, Floret przyniósł ze sobą nalewkę z rokitnika
30.07.1972
Tato,
Mam pewien problem, obawiam się, że ktoś może mieszać mi w głowie, wolałabym mieć pewność, że nie będzie miał takiej możliwości. Sam wiesz, że sytuacja ostatnio nie jest prosta, czy mógłbyś mi podsunąć kontakt do kogoś, kto byłby mi w stanie pomóc sobie z tym poradzić, potrzebuję nauczyciela. Wiem, że masz ogromne znajomości, na pewno znajdziesz kogoś zaufanego, naprawdę tego potrzebuję.
PS. Pamiętaj, że Cię kocham, Astaroth jakoś sobie radzi, a ostatnia księżycówka była przepyszna, spróbuj tego, co dorzuciłam od siebie.
PS2. Tak jak obiecałam pojawię się na Lammas z ramienia Artemis, mam nadzieję, że będziesz ze mnie dumny.
Geraldine
RE: Listy do Mistrza Gry - Anthony Shafiq - 21.11.2024
—14/07/72—
List adresowany do Dyrektora Szkoły Magii Uagadou w Ugandzie. Dołączona jest do niego kopia dokumentów i danych zebranych przez Isaac'a Bagshota i Anthony'ego Shafiqa w Bibliotece Parkinsonów.
Londyn, 14.07.72
Szanowny Panie Dyrektorze,
Nazywam się Anthony Shafiq i jako syn angielskiego ambasadora pełniącego swoją misję w Egipcie, miałem możliwość odwiedzenia Pańskiej placówki kilkanaście lat temu. Obecnie pełnie funkcję kierowniczą w Departamencie Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów w Anglii, niemniej treść mojego listu nie jest związana z moją aktywnością zawodową.
Przed tygodniem na terenie mojego kraju doszło do ataku dziwnej, monstrualnej rośliny, wypuszczającej w powietrze toksyczne chmury pyłu. Byłem niestety świadkiem tego zdarzenia. Po przeprowadzeniu badania archiwów, razem z Isaackiem Bagshotem natrafiliśmy na wzmiankę o łudząco podobnym ataku, który miał miejsce w Kamerunie, w 1782 roku nad jeziorem Nyos, zwanym również Lwim. Do listu dołączam kopie odnalezionych przez nas dokumentów. Zgodnie z naszymi ustaleniami badania nad rośliną uniemożliwiło zaginięcie jej szczątków. W przypadku angielskiej rośliny również została ona spacyfikowana ogniem, szczęśliwie dysponujemy wciąż jej kwiatami, miejsce w którym nastąpił jej gwałtowny rozrost wciąż jest świeże.
Chciałbym zaproponować powstanie międzynarodowej grupy badawczej zorientowanej na roślinne anomalie, ponad geograficznymi podziałami. Jestem przekonany, że członkowie kadry Pańskiej szkoły będą zainteresowani możliwością ponownego podjęcia tematu, którego korzenie sięgają głęboko w afrykańską ziemię. Wierzę, że wymiana doświadczeń i wiedzy może przynieść wymierne korzyści dla obu naszych kultur, odpowiednio zabezpieczając służby porządkowe w narzędzia neutralizacji tego typu zagrożeń.
Jeśli miałby Pan czas i ochotę się spotkać, aby omówić ewentualne detale, wierzę, że uda nam się znaleźć wspólną datę i miejsce optymalne dla magicznej podróży.
Z wyrazami szacunku,
Anthony J. Shafiq
list związany z nitką questów Złota Jabłoń i tą sesją.
[inny avek]https://secretsoflondon.pl/imgproxy.php?id=F1oLm5i.jpeg[/inny avek]
RE: Listy do Mistrza Gry - Anthony Shafiq - 21.11.2024
—22/08/72—
List został dostarczony wprost na biurko Szefa Departamentu Transportu Magicznego – Wylana Carrowa wraz z niewielką paczuszka z miniaturowym sfinksem z brązu, który mógł z powodzeniem robić za gustowny przycisk do papieru, oraz trzy zwinięte papirusy. Na jednym z nich, piękną kaligrafią wypisane było po arabsku egipskie przysłowie:
Człowiek boi się czasu, czas boi się piramid.
Londyn, 22.08.72
Drogi Wylanie,
spieszę Ci donieść, że kryzys logistyczny został zażegnany w najmniej oczywisty sposób. Strona Kambodżańska przez wzgląd na trwającą mugolską wojnę na swoim terenie, wyraziła zgodę na przeniesienie szczytu do Egiptu. Tę trasę - jak wiesz doskonale - mam już świetnie wyślizgną, dołączam więc kosztorys świstoklików, promów i karocy. To rozwarstwienie finalnej podróży i mi doskwiera, nic nie poradzę jednak na czynnik ludzki: część delegatury lęka się wysokości, druga z równą niechęcią podchodzi do wody i wszelkich jednostek pływających. Znacząco to tez wpłynie na czas całego wyjazdu, wszyscy mam wrażenie są bardzo z tej zmiany zadowoleni.
Tymczasem wracając do kwestii kursów teleportacyjnych, pozwól że przybliżę Ci ideę. Zdaje sobie sprawę z faktu, że standardowe kursy nie cieszą się zbytnią popularnością i bardzo, bardzo nad tym ubolewam, szczególnie w konfrontacji z zachowaniem ludzi, którym zagraża niebezpieczeństwo, a nie sięgają po tak naturalną rzecz, jak własna różdżka, aby znaleźć się w bezpiecznej przestrzeni. Nie chodzi mi o pracowników Ministerstwa, a o cywili właśnie, którzy od czasów szkolnych najczęściej zaprzestają w dążeniu do własnego rozwoju, okrzepli w pracy i świeżo założonych rodzinach. Chodzi mi o cywili właśnie, którzy odpowiednio wytrenowani, mogliby być pomocą dla służb, ujmując im pracy.
Na ile znam ludzi, a mam kilka kampanii na swoim koncie, oni lepią się jak pszczoły do miodu, do odpowiednio skrojonych opowieści. Jeśli nadać by temu kursowi prestiżu, sprowadzić kilku celebrytów, zasponsorować nagrodę, dla tych, którzy działaliby najskuteczniej. Rozważałem, czy lepszy byłby strach o życie swoje czy bliskich, to też dobra motywacja do nauki czegoś trudnego, ale nigdy nie byłem zwolennikiem sięgania po tak drastyczne metody, nawet w czasie wojny. Dlatego też myślę o kursie mistrzowskim, dla tych co teleportację znają (czyli mają ukończony podstawowy kurs), a teraz chcieliby mianować siebie w niej mistrzami. O wyzwaniach, kompetetywności. O nauczycielu, którego marka i charyzma ściągnęłaby ciekawskich, który zdradzałby tajniki, opakowując w złote papierki nauki doskonale nam znane. Ty czy ja zdajemy sobie z konieczności znajomości teleportacji. Z przewagi, którą daje nam magom możliwość przemieszczania się myślą, oszczędność czasu, energii i pieniądza. Stety - niestety wielu osobom trzeba te niewygody sprzedawać posypane brokatem.
Zdaje sobie sprawę, że to będzie trudne, aby zaszczepić w cywilach potrzebę i zmotywować ich do działania. Jestem jednak głęboko przekonany, że cel, który przyświeca temu przedsięwzięciu jest szczytny i może ocalić wiele, wiele istnień.
Jeśli chodzi o budżet, jestem bardziej niż świadom naszej obecnej sytuacji po ostatnim spotkaniu z Kanclerzem. Dlatego proszę Cię o patronat i zasiadanie w niepisanej radzie programowej tej inicjatywy. Pozwól że naszkicuje budżet, w najbliższych dniach postaram się rozeznać, na ile kilku zatroskanych obywateli chciałoby się dołożyć do tego przedsięwzięcia. Podesłałbym Ci też trzech kandydatów na "Mistrzów" oraz propozycje kampanii społecznych, chyba że tego mam Ci oszczędzić. Wiem jak cenisz swój czas i wiedz, że bardzo doceniam każdą chwilę, którą spędzasz nad tą inicjatywą.
Anthony J. Shafiq
[inny avek]https://secretsoflondon.pl/imgproxy.php?id=F1oLm5i.jpeg[/inny avek]
RE: Listy do Mistrza Gry - Atreus Bulstrode - 22.11.2024
25.08.1972
Szanowna pani Moody,
Dzisiejszej nocy, znajdując się w Dolinie Godryka, natknąłem się na dziwną istotę, która w swojej naturze przypominała Widma aktualnie zamieszkujące Knieję. Przypominała bo zdawała się emanować podobną energią, jednak jej wygląd różnił się nieco od tych, które do tej pory spotykaliśmy. Zdawała się też oddziaływać na ludzi w nowy sposób - wzburzać znaczący strach, ale też omotać ich do tego stopnia, by wykonywali jej polecenia. W załączonych dokumentach znajduje się raport dotyczący zdarzenia, a także dane osoby, która była w całe zdarzenie bezpośrednio zamieszana.
Atreus Bulstrode
do notatki został dołączony raport opisujący zdarzenie w lesie; śledzenie Wkurwionego, jego zachowanie, słowa, sugestię że to on do tej pory karmił dziwną istotę kotami, które mieszkały w Dolinie. Znajdował się tam też opis nowej istoty, adres zamieszkania Wkurwionego i fakt, że nad ranem został znaleziony martwy. Udział Geraldine został pominięty w zręczny sposób. Jeśli też Moody nie miała nic przeciwko, informacje o zdarzeniu i istocie poszły dalej; do Bonesa i Komitet ds. Utylizacji Niebezpiecznych Stworzeń (ewentualnie kto tam się w ich departamencie zajmuje tymi widmami)
Oznaczam jako odczytane przez MG - reakcja pojawi się na następny raport, ponieważ Atreus w podobnym czasie nadesłał dwa.
RE: Listy do Mistrza Gry - Brenna Longbottom - 25.11.2024
List do Raphaeli Avery, w związki z eventem Sen nocy letniej
28.08.72
Panno Avery,
mam nadzieję, że przynajmniej fizycznie doszłaś już do siebie po ostatnich wydarzeniach, do których nigdy nie powinno dojść. Nie wiem, na ile dokładnie pamiętasz, co działo się nad jeziorem, ale byłam osobą, która pierwsza przybiegła do namiotu, gdy brat wspomniał mi, że byłaś posiadaczką wyłącznika bariery. Wybacz, że przypominam Ci o tym przykrym wieczorze i kłopoczę Cię w czasie, w którym bez wątpienia zasługujesz na to, aby odpoczywać w spokoju. Powoduje mną jednak troska o Twoje bezpieczeństwo i chciałabym zaoferować Ci kilka rad oraz pomoc – o ile zechcesz ją przyjąć.
Przykro mi, że muszę być może ponownie zachwiać Twoim poczuciem bezpieczeństwa. Zaznaczam, że moje obawy mogą być jak najbardziej bezpodstawne, w obecnych czasach wolę jednak przedsięwziąć wszelkie możliwe środki ostrożności.
Po pierwsze – wspominałaś, że nie mogłaś znaleźć różdżki, nie znaleźliśmy jej także na miejscu zbrodni. Umieściłam informacje o jej kradzieży w swoim raporcie, ale chciałabym doradzić, abyś zgłosiła ten fakt jak najszybciej wszędzie, gdzie mogłaby zostać użyta w celu weryfikacji tożsamości, zwłaszcza w banku Gringotta. Poproś, aby w razie gdyby ktoś pojawił się z tą różdżką, natychmiast powiadomiono Brygadę (a najlepiej od razu mnie lub mojego brata), nie dając niczego poznać takiemu delikwentowi. Sugeruję, abyś pokazała nową różdżkę wszystkim swoim bliskim i uprzedziła ich – Twoje włosy oraz różdżka mogą niestety komuś posłużyć w celu przybrania Twojej postaci. Nie widzę wprawdzie powodów, dla których mieliby to robić, lepiej jednak się zabezpieczyć, choćby po to, by ktoś nie położył ręki na Twoich pieniądzach czy nie zrobił przykrego żartu komuś Ci bliskiemu.
Po drugie – czy zechciałabyś spotkać się z klątwołamaczem? Mogę polecić osobę, której dyskrecję gwarantuję. Nie znam się zbytnio na klątwach, ale byłabym spokojniejsza, gdyby specjalista upewnił się, że Twoich włosów nie użyto w złym celu lub przynajmniej poinstruował Cię, na co zwracać uwagę. Moje obawy prawdopodobnie są bezpodstawne, ale zawsze lepiej nawet przesadnie dbać o bezpieczeństwo.
Wreszcie chciałabym spytać: czy obsługujący przyjęcie mieli do dyspozycji tylko dwie maski, czy też może wiesz, czy znajdowały się w ich namiocie jakieś zapasowe?
Życzę zdrowia zarówno Tobie, jak i Twojej ciotce – liczę, że pani Avery czuje się już lepiej.
Z pozdrowieniami
Brenna Longbottom
RE: Listy do Mistrza Gry - Baldwin Malfoy - 14.12.2024
Odpowiedź na list od pani Avery.
Londyn, 01-09-1972
Szanowna Pani Avery,
Pani nieobecność na Śnie Nocy Letniej była dla mnie wyjątkowo dużym rozczarowaniem. Liczyłem na poznanie kobiety, o której z takim umiłowaniem i szacunkiem wypowiada się moja siostra stryjeczna, panna Malfoy. Zaprawdę ogromna szkoda, że nasze drogi się rozminęły.
Przyznaję jednak, że Pani słowa napawają mnie niezwykłym smutkiem, bo kryje się za nimi ekskluzywizm, madame. Wystawiłem swoje prace na wernisażu nie z potrzeby przeniknięcia do przegniłego świata magicznej śmietanki towarzyskiej, a miłości jaką żywię do Sztuki.
Gdybym wiedział, że Muza zrobiła jak to Pani ujęła - wyjątek - by w przyszłości odgrodzić się od tych, którzy nie mieli szczęścia by na ich prace spojrzał jeden czy drugi ślepiec z publiczności i rzucił jakże o b i e k t y w n y pozytywny komentarz - zapewniam droga Pani, że zawiesiłbym swoją instalację na obszczanych murach Nokturnu, by cieszyła oko mniej fortunnie urodzonym.
Niech mnie Pani nie zrozumie źle, nie pogardzam Muzą. Jak wspomniałem wcześniej zarówno o Pani jak i samej instytucji miła memu sercu siostra wypowiadała się zawsze w najwyższych superlatywach. Tymczasem to co jest mi proponowane zdaje mi się klubem dla znudzonych bogaczy, o których atencję musiałbym zabiegać i których ego przyszłoby mi pieścić. Pani wybaczy, klękać przywykłem jedynie przed Matką.
Próbuję rozszyfrować czym jest ta wiadomość, moja droga Pani. Ulotką reklamową? Zaproszeniem? Ofertą z tygodniowym terminem ważności?
Czy proponując mi dołączenie jest Pani świadoma, madame, że nie maluję pod życzenie? Nie dbam o to jak galeony niektórym ciążą w sakiewkach, nie sprzedaję swoich prac, nie udostępniam do nich praw, nie zgadzam się na zamknięcie moich dzieł za gablotami galerii, by skryć je przed nędzarzami i dziećmi bez knuta przy duszy. Dziećmi, w których palcach Bogowie po częstokroć ukryli talenta większe niż w tych, którym przyszło płacić za nauczycieli i patronów.
Obawiam się, że Muza nie zarobiłaby na mnie zbyt wiele, ale zapewniam, że znajdzie Pani wielu młodych, żałośnie naiwnych i niepewnych siebie artystów w tym kraju, jeśli zależy pani na współpracy i promocji.
Zapewne w tym momencie Pani pomyśli “jakiż tupet ma ten smarkacz. Za kogo on się uważa, by stawiać mi warunki!”. Otóż uważam się za bratanka Armanda Malfoy’a, madame. Nikogo mniej, nikogo więcej.
Plus pragnę nadmienić, że to Pani napisała pierwsza, nie ja.
Uniżony,
Baldwin G. Malfoy
Ps. Zapewniam iż obrazy, które Pani ujrzała są dalekie od tych, których dane mi było doświadczyć na ostatnim wydarzeniu Muzy. Mogę jedynie głęboko wierzyć, że wiele takich emocjonujących przeżyć jeszcze przed nami.
Prosta koperta, pomimo wyraźnej daty na samym liście, została dostarczona 6. września o 23:59 dokładnie na minutę przed upływem terminu wskazanego przez panią Avery.
Do wiadomości dołączono dość abstrakcyjny choć szczegółowy szkic wykonany węglem przedstawiający obraz tego co Baldwin zobaczył w namiocie - przerażoną, ranną Raphaelę trzymaną w objęciach Brenny Longbottom.Ponadto z koperty wysypały się ususzone płatki białych róż.
Oznaczam jako odczytane. Brak reakcji na list. Fabuła w toku.
@Baldwin Malfoy
RE: Listy do Mistrza Gry - Brenna Longbottom - 20.12.2024
Odpowiedź na list Raphaeli Avery
30.08.72
Raphaelo,
oczywiście, że możesz – i nie martw się zwłoką, w tej chwili najważniejsze jest, abyś doszła do siebie. Cieszę się, że Twoi rodzice o wszystko zadbali i udało się skonsultować z klątwołamaczami. Wybacz moją nadgorliwość – czasem w takich sytuacjach łatwo zapomnieć o drobiazgach i chciałam się upewnić, że tu nic takiego się nie zdarzy.
Proszę, nie pisz, że to przez to, że nie umiałaś zadbać sama o siebie. Nie jesteś w żaden sposób winna temu, co się tam stało, a ja mogę tylko żałować, że przyszłam do namiotu dopiero, kiedy brat przekazał mi, że mogłaś wyłączyć barierę. Z pewnością jeszcze nie raz zachwycisz wszystkich na występach brytyjskich artystów – chociaż w czasach, w jakich żyjemy, być może warto, abyś poćwiczyła magię i zaopatrzyła się w lusterko dwukierunkowe, ot na wszelki wypadek. Winę jednak ponosi wyłącznie człowiek, który Cię zaatakował.
Obawiam się, że tę sprawę powierzono komuś innemu, nie mogę więc rozwiać Twoich wątpliwości, a zakładam, że wkrótce z Brygady Twoja rodzina otrzyma oficjalną informację. Jeśli chodzi o mnie, przyznaję, że bardzo chciałabym, aby winni zostali schwytani, staram się więc przeanalizować wszystko, co przychodzi mi do głowy, na razie jednak nie mam żadnych konkretów. Słyszałam już też, że Muzie zależy na dyskrecji, staram się więc nie zrobić niczego, co mogłoby zwrócić uwagę na Ciebie i na tę napaść.
Jestem pewna, że rodzina chce dla Ciebie jak najlepiej i niewątpliwie musisz dojść do siebie, chociaż mam nadzieję, że wkrótce pozwolą Ci się gdzieś wybrać – zamknięcie w domu na całe tygodnie na pewno nikomu nie służy. Gdybym mogła Ci w jakikolwiek sposób pomóc, skontaktuj się ze mną, proszę.
Pozdrowienia
Brenna
Do listu dołączono bukiet margaretek.
RE: Listy do Mistrza Gry - Brenna Longbottom - 20.12.2024
Odpowiedź na list
07.09.72
Szanowny Panie Whittaker,
chętnie spotkam się z panią Avery i zaoferuję każdą pomoc, jaka będzie z mojej strony możliwa w obecnej sytuacji. Proszę o wskazanie dogodnych dla Państwa daty oraz miejsca spotkania.
Z wyrazami szacunku
Brenna Longbottom
RE: Listy do Mistrza Gry - Victoria Lestrange - 03.01.2025
List zaadresowany do Dorindy Lestrange, zgodnie z deklaracją podczas eventu "Pustynna Róża"
06.07.1972, Dolina Godryka
Kochana Babciu,
dawno się nie widziałyśmy i muszę przyznać, że stęskniłam się za Tobą. Jak się masz, czy dobrze się czujesz, nie pracujesz za dużo i czy w szpitalu wszystko dobrze?
U mnie już trochę lepiej, przyzwyczaiłam się do zimna, które ciągle odczuwam, jakoś się też wylizałam z ran z końca maja, blizny niestety zostały, ale nie martw się, regularnie smaruję to maściami. Mam nadzieję, że za jakiś czas całkiem znikną. Ojciec mówi, że powinnam to masować przynajmniej dwa razy dziennie i że jest szansa, że faktycznie się wchłoną całkiem.
Miałam wczoraj spotkanie z panią Mirabellą Abbot w sprawie związanej z Towarzystwem Herbologicznym, a o ile dobrze pamiętam, to się z nią znasz? Tak, w końcu się zebrałam, żeby się skontaktować z Towarzystwem, chyba potrzebuję takiego oderwania myśli od tego wszystkiego co dzieje się dookoła. Badaliśmy tam dziwaczną roślinę, która najprawdopodobniej zmutowała z pustynnej mandragory i żywiła się też drugą mandragorą, bardzo ciekawe doświadczenie. Byliśmy tam w kilka osób, ciekawy przekrój ludzi; kilkoro bywających na salonach, ale też ktoś z Twojego szpitala… I to mnie zastanawia. Czy Ambroise Greengrass jest dobrym magimedykiem? Widziałam go w akcji wczoraj i jeśli do leczenia czarodziejów podchodzi tak, jak do badań nad nieznaną rośliną, to chyba nie wróży zbyt dobrze. Bezpieczeństwo i higiena pracy z gigantyczną mandragorą pozostawiało wiele do życzenia. Już pomijam nawet, że doprowadził do zniszczenia jedynej próbki, jaką udało nam się pobrać, ale też, wyobraź sobie, wziął na barana jedną z kobiet (trudno mi zrozumieć po co), a gdy mandragora się obudziła, to oboje się wywrócili i w zasadzie cudem tylko nikomu nie stała się krzywda większa, niż cięcia po szkle (chociaż było blisko)… Wysoce nieprofesjonalne. Każe mi to myśleć, że nie chciałabym do niego trafić, gdybym była w medycznej potrzebie. Ot, ciekawostka.
Na dzisiaj umówiłam się z Mavelle Bones, możesz ją kojarzyć, była ze mną na patrolu tamtego nieszczęsnego dnia. Wyjechała za granicę szukać jakichś odpowiedzi, ciekawa jestem, czego się dowiedziała. Czegoś na pewno, bo w innym wypadku nie chciałaby się pewnie spotkać twarzą w twarz. Mam tylko nadzieję, że to będą dobre nowiny… Nie chcę zapeszać, ale jakoś czuję w kościach, że to nie będzie taka prosta sprawa.
Co powiesz na herbatę w przyszłym tygodniu? Postaram się znaleźć jakieś wolne popołudnie, albo wieczór.
Całusy,
Victoria
RE: Listy do Mistrza Gry - Nora Figg - 18.01.2025
List do Mieszkańców ulicy Wiśniowej
Koło takiego nieszczęścia nie wypadało przejść obojętnie.
Oczywiście bardzo chętnie pojawię się na przyjęciu, proszę tylko o informację, kiedy i gdzie się ono odbędzie.
Jeśli ponownie pojawiłyby się jakieś problemy, to zawsze chętnie służę pomocą.
Nora Figg
List został odnotowany przez Mistrza Gry. Postać otrzyma spersonalizowany upominek na wydarzeniu.
|